Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Nowe śledztwo profesorowej Szczupaczyńskiej. Bestsellerowa seria kryminalna!
Pod willą Rożnowskich wielkie zbiegowisko – Wisła wyrzuciła na brzeg zwłoki młodej dziewczyny. W domu profesorostwa Szczupaczyńskich nie mniejsza tragedia: Karolcia – dopiero co przyuczona do służby – niespodziewanie złożyła wymówienie. A tu zbliża się Wielkanoc i Zofia Szczupaczyńska musi się zająć całym domem, mając do dyspozycji zaledwie jedną służącą! Wie jednak, że jej obywatelskim obowiązkiem jest pomóc w znalezieniu sprawcy morderstwa nad Wisłą. Nawet jeśli będzie zmuszona złamać większość zasad statecznej matrony. Czy uda jej się zedrzeć zasłonę skrywającą mroczne oblicze Krakowa 1895 roku?
Po bestellerowej "Tajemnicy domu Helclów" Maryla Szymiczkowa powraca z nowym śledztwem. Jeszcze więcej sekretów skrywanych w krakowskich kamienicach, spora dawka namiętności i jeszcze większa porcja humoru.
Maryla Szymiczkowa, wdowa po prenumeratorze „Przekroju”, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w „Tygodniku Powszechnym”. Po sukcesie "Tajemnicy Domu Helclów" postanowiła związać się na stałe z kryminałem.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1128867469 |
Tytuł: | Rozdarta zasłona. Śledztwa profesorowej Szczupaczyńskiej |
Tytuł oryginalny: | Rozdarta zasłona. Śledztwa profesorowej Szczupaczyńskiej. |
Autor: | Szymiczkowa Maryla , Dehnel Jacek , Tarczyński Piotr |
Wydawnictwo: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 314 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-10-12 |
Rok wydania: | 2016 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 207 x 25 x 147 |
Indeks: | 20097004 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Rozdarta zasłona. Śledztwa profesorowej Szczupaczyńskiej
Nowe śledztwo profesorowej Szczupaczyńskiej. Bestsellerowa seria kryminalna!Pod willą Rożnowskich wielkie zbiegowisko – Wisła wyrzuciła na brzeg zwłoki młodej dziewczyny. W domu profesorostwa ...Zofia Szczupaczyńska półtorej roku wcześniej rozwiązała zagadkę Domu Helclów i tak naprawdę nic nie wskazywało na to, że w okresie Wielkanocnym będzie musiała zmierzyć się z okrutnym morderstwem na młodej kobiecie. Smaczku dodaje fakt, iż Zofia znała osobiście nieboszczkę, toteż tym bardziej chęć znalezienia człowieka odpowiedzialnego za ten czyn jest większa. Rozpoczyna się śledztwo policji, równolegle pani Szczupaczyńska prowadzi własne. W swojej recenzji pierwszej części napisałam, że główna bohaterka to próżna i bardzo ograniczona osoba, potrafiąca wytknąć błąd nawet cesarzowi, tak i w tym tomie można zauważyć, że pani profesorowa nosi swój nos wyżej niż powinna. ALE! Pragnę bardzo to zaznaczyć, zmienia się. Już tłumaczę dlaczego.
Pani Szczupaczyńska prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa dziewczyny, nie zamyka się w domu, a wręcz przeciwnie, wciąż uczestniczy w bogatym życiu krakowskiej śmietanki. Chwilami chciałaby by tak było, bo nie zawsze była wszędzie zapraszana, co odbijało się na jej samopoczuciu. Przecież… pójść na jakieś ważne wydarzenie, to znaczy mieć prestiż w społeczeństwie! Właśnie podczas takich imprez dowiedziałam się, że w tamtych czasach chyba niemal każdy znał się na odmianach rododendronów! To było tak fascynujące czytać o tym jak komentują poszczególne kwiaty, że poziom próżności krakowskiej arystokracji sięgnął zenitu. W tej książce również da się zauważyć dość szczegółowe opisu wszystkiego… potraw, pomieszczeń. To może męczyć. Ale zawsze jest ta druga strona medalu, która mi się spodobała.
Bohaterka musi zmierzyć się z coraz bardziej szerzącą się emancypacją kobiet, czyli ich walką o równouprawnienie w świecie rządzonym przez mężczyzn. Jakże zabawnie było czytać o tym jak to się poprzewracało w głowach płci pięknej! Jaka to niedorzeczność, by kobiety miały prawo głosu. Jaka jest postawa Zofii? Nie zdradzę, dlatego zastanawiajcie się czy jest za czy przeciwko wyzwoleniu kobiet. Pojawia się również coraz szerzej opisywany wątek handlu kobietami. Temat w obecnych czasach bardzo powszechny i spotykany coraz częściej nawet w tych „cywilizowanych” krajach istniał już wtedy, w XIX-wiecznym Krakowie i na całym świecie. Pani Szczupaczyńska poznaje całkiem nowy, nieznany i brutalny obraz, w jakim żyją kobiety gorzej urodzone niż ona. Handel kobietami, prostytucja, to tylko dwa problemy społeczne, z jakimi mierzy się Kraków, i mam wrażenie, że to był celowy zabieg. Wszystkie te wątki i półświatek, z którym styka się Zofia sprawia, że jakaś drobniuteńka zmiana w niej zachodzi.
Postaci, jak i w poprzedniej części, była spora ilość, niektórzy wskoczyli na kartki powieści tylko na chwilkę, inni zostali na dłużej, ale najbarwniejszym ptakiem tej książki jest główna bohaterka. Któż by inny? Jej mąż, Ignacy, jest profesorem, jest konserwatystą i oddany swojej żonie jak dobry piesek kanapowy swej pani. Uśmiałam się przednio, gdy czytałam jak wygląda podział ról w tym małżeństwie – to właśnie Zofia nosi spodnie!
Odważę się rzucić stwierdzeniem, iż jest to lepsza część, bo kryminał w stylu retro rządzi się chyba własnymi prawami a te prawa doskonale poznali panowie Dehnel i Tarczyński. Zachęcam do przeczytania, ponieważ kto czytał pierwszą część na pewno się nie zawiedzie, a dla tych, którzy pierwszy raz spotkają się z profesorową w „Rozdartej zasłonie” pewnie nietrudno będzie sięgnąć do tajemnic Domu Helclów.
Akcja powieści rozpoczyna się w okresie Wielkanocy w 1895 roku. Wtedy to dochodzi do tragicznego wydarzenia. Ciało młodej dziewczyny zostaje znalezione pod Willą Rożnowskich. W tym samym czasie, Zofia Szczupaczyńska, żona profesora Ignacego Szczupaczyńskiego, dowiaduje się, że jej ulubiona pomoc domowa, Karolcia, złożyła wymówienie i uciekła. W związku ze splotem różnych wydarzeń, słynna profesorowa, podejmuje działania zmierzające do wykrycia sprawcy tragicznej zbrodni z nad Wisły. Odkrywając kolejne rąbki tajemnicy, bohaterka poznaje również mroczną stronę Krakowa.
Zofia Szczupaczyńska stała się jedną z moich ulubionych bohaterek książkowych. Jej poważne podejście do życia, dogłębna znajomość manier, w połączeniu ze sprytem, kobiecą ciekawością i przebiegłością, tworzy dziarską postać, której nie da się nie lubić. Zebranie w jednej osobie bardzo konserwatywnych poglądów wraz wielką inteligencją i ciekawością świata, dało interesujące połączenie. Przykładem tego jest wielka niechęć Zofii Szczupaczyńskiej do równouprawnienia kobiet, i jednoczesna jej niezależność, własne poglądy, jak i prowadzone śledztwo.
Cała książka jest niezwykła. Bohaterowie, język, wszystko oddaje ducha tamtej epoki. W toku fabuły przewijają się znane nam z historii nazwiska, będące w powieści drugoplanowymi aktorami jak np. Tadeuszek Żeleński, Ignacy Daszyński.
Może sama zagadka nie jest porywająca, ale odnoszę wrażenie, że nie miała taka być. Najważniejszy jest płynący z lektury spokój. Czytając ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Można delektować się dawnym Krakowem, kupować wspólnie z Panią Profesorową "pomadki" czy "koszyczek cukrów" w cukierni w Sukiennicach. Można obserwować jak Kraków w tamtym momencie historii podzielił się na ludzi kurczowo trzymających się tego co dawne, co znane, i tych którzy widzieli rzeczywistość taką jak jest i próbowali ją zmienić, iść z duchem czasu. Pokazany jet również rozdział na dwa obozy polityczne, grupę tych którzy wielbią Cesarza Franciszka Józefa I i w nim upatrują odzyskanie niepodległości, i tych którzy mają poglądy socjalistyczne zmierzające do zjednoczenia ruchu robotniczego. W końcu to w Galicji, Polacy mieli najwięcej wolności, swobód i możliwości działania.
Czytanie tej książki to czysty relaks. Interesująca zagwostka, świetne poczucie humoru. Jest to już druga część losów tej zabawnej bohaterki. Nie miałam okazji zapoznać się z pierwszym tomem, ale już się cieszę, że nie rozstaję się z Zofią Szczupaczyńską na długo.
Polecam ! !
Więcej recenzji na na fifraku.blogspot.com Zapraszam !
I choć ten czas wydaje się absolutnie nieodpowiedni do tego aby porzucić wszelakie gotowania, jak i próby wzniesienia szanownego małżonka, Ignacego na fotel w Akademii Umiejętności, profesorowa czuje, że nie może tak pozostawić śledztwa. Przecież kto jak kto, ale ona Kraków i jego mieszkańców zna najlepiej. Niestety szybko okazuje się jednak jak bardzo jest w błędzie. Miasto, które wydawało się tak przyjazne, ukazało jej się z mrocznej, czarnej strony, która pomimo tego, że wydawała się ohydna, w jakiś magiczny sposób wciągała. Zakłada więc czarny kapelusz z krukiem, który bardziej przystoi szemranym dzielnicom takim jak Kazimierz czy Podgórze, i rozpoczyna misterne śledztwo, którego nie powstydziłby się i sam Herkules Poirot.
Muszę przyznać, że autorzy skrupulatnie zadbali o to, aby tło powieści, tak jak i codzienny „Czas” profesora, przyciągało czytelnika, fantastycznie go bawiąc, dostarczając mu mnóstwa informacji na temat XIX wiecznego Krakowa, jak i momentami wprost przerażając. Coś takiego jak handel kobietami daleko przekraczający granice Galicji, absolutnie profesorowej do głowy by nie przyszedł a i obcowanie w tak podstępnym i okrutnym świecie przestępczym, wydawało by się jej nie do pojęcia.
„Rozdarta zasłona” to ogromnie barwna powieść, która nie tylko wzbudza uśmiech na twarzy, zmusza do dedukcji, lecz jest też doskonałym studium socjologicznym ówczesnego Krakowa. Różnorodni bohaterowie, cudownie wpasowani w ówczesny klimat miasta, to niejako celofan otaczający główny wątek, który posklejany, ciągnący i wymieszany smakami jest niczym miodek turecki: nigdy nie wiesz kiedy trafi się na twardy orzech. Osobiście muszę się przyznać, że czytając o poczynaniach profesorowej całkowicie zarwałam noc, a jako lokalna patriotka pokochałam ją całym sercem. Nie da się ukryć, że to kwintesencja kobiecości, zarówno jeśli chodzi o sposób myślenia jak i poczynania.
Powieść zdecydowanie polecam, świetnie sprawdzi się jako remedium w te ciemne, jesienne dni, dostarczając mnóstwa inteligentnej rozrywki.
Z Wisły wydobyto zwłoki młodej dziewczyny, zaś w domu profesorowej tragedia niewiele mniejszych rozmiarów - tuż przed Wielkanocą wymówiła pracę Karolcia. Zofia mając do pomocy tylko jedną służącą musi sobie poradzić z całym domem.
Dwaj panowie, ukrywający się pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa, po raz kolejny stworzyli naprawdę ciekawą książkę. Pomimo pewnych wad charakteru profesorowej Szczupaczyńskiej po prostu nie sposób nie lubić. Poważna i stateczna pani domu, żona wykładowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego, nieco potajemnie zajmuje się rzeczami, które w tamtym czasie nie przystawały osobie, za którą chciała być uważana, czyli "okrętem flagowym krakowskiego mieszczaństwa" (no musiałem to zacytować ;)). I choć ma z tego powodu pewne wyrzuty sumienia, to jednak znajduje wymówkę aby dalej postępować po swojemu. Zwłaszcza, że zawarcie pewnych znajomości i pozyskanie pewnej wiedzy może być wykorzystane w przyszłości. Widać jednak, że Zofia ulega pewnej przemianie, bo choć wydaje się konserwatystką w swoich poglądach, to końcowa scena pokazuje, że przemiany okresu przełomu wieków miały też wpływ na jej zachowanie. Bardzo mnie interesuje jak ta postać się zmieni w kolejnych częściach (bo nie mam żadnych wątpliwości, że to nie jest koniec).
Pierwsza część charakteryzowała się dobrym balansem pomiędzy zagadką kryminalną a tłem społecznym. W "Rozdartej zasłonie" zagadka nadal jest istotna, ale czułem, że to jednak ta część obyczajowa przeważa. Zabójstwo młodej dziewczyny jest pretekstem do poruszenia spraw związanych z handlem kobietami, prostytucją i działaniem grup przestępczych. A wiecie co jest najciekawsze? Że poza niewielkimi wyjątkami (urzędowy nadzór nad lupanarami i zamtuzami) mechanizmy prowadzące ku takiej drodze są takie same. Cała historia mogłaby się dziać współcześnie i byłaby tak samo interesująca. Choć nie wiem czy obraz obecnego Krakowa byłby tak ciekawy.
Ci, którzy czytali "Tajemnicę..." bez problemu poczują ten charakterystyczny styl, z jakim prowadzona jest fabuła i to słownictwo, którego dawno w naszym języku już nie ma (choć po raz kolejny musiałem w słowniku sprawdzać znaczenie niektórych wyrazów). No i ten Kraków sprzed 120 laty. Tym razem inny niż poprzednio. Szczupaczyńska udaje się do dzielnic i miejsc, gdzie bywać nie wypada - Kazimierz, Podgórze. To zupełnie inny świat, brudny, biedny i niebezpieczny - zupełny kontrast z bogatym centrum, pełnym zdobnych kamienic, kościołów i wszelkich nowoczesnych wynalazków.
Podsumowując - świetny kryminał retro, ciekawa zagadka kryminalna i jeszcze ciekawsze tło społeczno-historyczne. Wskazane jest jednak najpierw zapoznanie się z częścią pierwszą.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Znak literanova.
Rozwiązanie tajemniczej zagadki w Domu Helclów przyniosło Zofii Szczupaczyńskiej ogrom szczerej satysfakcji, ale jej trafne obserwacje ponownie mogą przydać się w prawdziwym śledztwie. Wisła wyrzuciła bowiem na brzeg ciało młodej dziewczyny, a szybkie rozeznanie potwierdza, że zamordowaną kobietą jest dopiero zatrudniona służąca profesorowej – Karolcia Szulcówna, która w niezrozumiałym pośpiechu opuściła szanowne domostwo. Oficjalne śledztwo prowadzi zawzięty komisarz, Jednoróg, ale Szczupaczyńska z werwą angażuje się w kolejne działania i przy udziale obecnej służącej zaczyna działać na własną rękę. Czy zabójca biednej Karolci zostanie pomszczony?
Intuicja Szczupaczyńskiej kieruje jej podejrzliwe myśli na tor śledztwa, któremu duet autorski nieśmiało nadaje fabularny priorytet. Czytelnik z przyjemnością obserwuje intencjonalne działania profesorowej, ale to mieszczańska oprawa powieści sprawia, że całokształt nabiera cech zauważalnej wyjątkowości. Pełnowartościowe opisy kształtują rzetelny wizerunek ówczesnej epoki i pozwalają oczom wyobraźni spacerować po dawnych ulicach Krakowa. Czytelnik, skuszony świadomą grą słów, rozpoczyna niezapominaną podróż po krakowskich alejach, podziwia zadbane fasady pięknych kamienic i dosłownie wyczuwa zapach pięknie kwitnących rododendronów. Ekspresyjny język, celowo odarty ze współczesnej obsceniczności, jest asem w autorskim rękawie i zaskakuje odbiorcę mgiełką literackiej rozkoszy.
Panowie Dehnel i Tarczyński barwnie obrazują schyłek dziewiętnastego wieku, ale równie stylowo przedstawiają zarys mieszczańskich zwyczajów i przypominają tak charakterystyczną dla tej grupy społecznej próżność. Dawna epoka połyskuje widoczną realnością, a jej dopieszczeniem jest nietuzinkowy udział znanych osobistości. Tadeusz Żeleński, jeszcze bez pseudonimu „Boy”, pojawia się w roli uroczego studenta, a jeden z pierwszych seksuologów, doktor Stanisław Kurkiewicz, bezwiednie ucieka poza ramy utartej przyzwoitości i z impetem podrzuca frywolne teksty, nieświadomie powodując zgorszenie u własnych rozmówców. Bonus w postaci autentycznych bohaterów idealnie komponuje się z trwającym śledztwem i fenomenalnie podkreśla ówczesne zachowania mieszczan.
Cała recenzja na stronie: http://www.mozaikaliteracka.pl/2016/11/rozdarta-zasona-jacek-dehnel-piotr.html
Maryla Szymiczkowa to duet, który powołała do życia dwójka literatów. Pierwszym z nich jest Jacek Dehnel - pisarz, poeta, tłumacz i prowadzący bloga „Tajny Detektyw”, a drugim Piotr Tarczyński - tłumacz historyk, amerykanista i Krakus od pokoleń. Najpierw stworzyli kryminał w ukryciu, by chwilę później się zdemaskować. Ich literacki eksperyment się udał. A zbrodnia w stylu vintage jeszcze przez wiele lat będzie kojarzona z ich nazwiskami.
Zofia Szczupaczyńska - żona profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, charakterna, sprytna, energiczna, a do tego wielka hipokrytka, którą mieliśmy okazję poznać w „Tajemnicy Domu Helclów” musi poradzić sobie z nie lada problemem. Zbliża się Wielkanoc, a do pomocy w domu ma tylko jedną służącą. Karolcia, którą dopiero co przyuczono do służby składa rezygnację, a co gorsza krótko po tym wydarzeniu staje się ofiarą straszliwej zbrodni. Służąca najpierw zostaje wykorzystana seksualnie, a następnie brutalnie zamordowana nad Wisłą. Profesorowa Szczypaczyńska początkowo nie może pogodzić się z tą stratą i tragedią, ale z czasem, słynąca z ponadprzeciętnej energii Zofia postanawia zedrzeć zasłonę skrywającą mroczne oblicze Krakowa schyłku XIX wieku, a tym samym znaleźć sprawcę morderstwa.
„Rozdarta zasłona” wydaje się być logiczną kontynuacją tego, co Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński zapoczątkowali w pierwszym tomie swojej „vintage-serii”. Krakowskie kamienice nadal pełne są sekretów, a ich mieszkańcy są tak samo zabawni, ironiczni - kochają i nienawidzą całym sobą. Profesorowa Szczupaczyńska jest także równie ambitna i wytrwała w dążeniu do rozwiązania zagadki.
Wszystko to może wydawać się nieco przewidywalne w odbiorze, stąd tom pierwszy postrzegam jako lepszy. „Rozdarta zasłona” powraca do tych samych schematów, które dobrze już znamy. Elementem na plus w nowej powieści Maryli Szymiczkowej jest jednak bardziej wyraźne w porównaniu z tomem pierwszym tło historyczne. Oto Kraków z roku 1895, który musi zmierzyć się z takimi problemami jak na przykład handel kobietami, czy ciągła próba umniejszenia ich roli w sensie obyczajowym i ideologicznym. W „Rozdartej zasłonie” non stop przewija się postać Franciszka Józefa a wisienką na torcie jest towarzystwo Żeleńskich, Tetmajerów i Rydlów.
Tak jak po przeczytaniu tomu pierwszego, tak i teraz nie sądzę, aby profesorowa Szczupaczyńska na tym zakończyła swoją detektywistyczną przygodę. Życzę autorom wielu dobrych pomysłów, a sama na razie kończę przygodę z tą serią kryminalną, która idealnie nadaje się na jesienno-zimowe wieczory.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Przyznać muszę, że nie zwróciłam na to uwagi przy lekturze pierwszej części, ale autorka umiejscowiła akcje swoich książek pośród rzeczywistych wydarzeń historycznych. Przykładowo - w tej części, zaraz na początku, profesorstwo doznaje przerażenia, gdy okazuje się, że w Lublanie dochodzi do potężnego trzęsienia ziemi, którego skutki rozchodzą się na wiele kilometrów wokół epicentrum. Z ciekawości wpisałam w Wujka Google zapytanie o takowe w 1895 r. i okazuje się, że faktycznie wówczas miało miejsce trzęsienie ziemi o energii 6,1 w skali Richtera, które dokonało ogromnych zniszczeń i po którym dokonano modernizacji tego miasta. Ogromny zatem ukłon w stronę autorki, że nie dość, iż wykreowała bardzo ciekawą postać w profesorowej Szczupaczyńskiej i wymyśliła fascynującą intrygę, to włożyła naprawdę dużo pracy w to, by jak najwierniej oddać ówczesną rzeczywistość i przedstawić wydarzenia, mające wtedy miejsce.
Co do samej fabuły i postaci - drugi tom trzyma poziom pierwszego, bez dwóch zdań, lecz zagadka "Rozdartej zasłony" podobała mi się bardziej, niż "Tajemnicy Domu Helclów". Język, jakim napisana jest ta książka, jest charakterystyczny i specyficzny, a sposób opisywania historii - wprost bezbłędny. Uwielbiam to postrzeganie rzeczywistości, kąśliwe puenty i poczucie humoru profesorowej. Po lekturze pierwszej części już wiedziałam, czego mogę się spodziewać i bałam się, że autorka trochę pofolguje swojemu stylowi pisania, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca :)
Bardzo się cieszę, że spod pióra polskich pisarzy wychodzą tak dobre książki i mam cichą nadzieję, że niedługo doczekamy się kontynuacji losów profesorowej Szczupaczyńskiej. Ogromnym marnotrawstwem byłoby zaniechanie procederu pisania tak świetnych historii :)
I zaczynamy zabawę. Jednoróg zajmuje się śledztwem, a Zofia robi to na własny sposób. Jest kobietą, mamy XIX wiek, więc, co ona wyprawia? Jest postacią konserwatywną ,całkowicie przeciwną emancypacji, a sama się w nią pcha. Ba! Zachowuje się jak kobieta wyzwolona. Ja rozumiem, że intrygi, plotki i inne takie to całe życie kobiet, ale… ona jest hipokrytką. Mówi jedno, a robi drugie. Kobiety na uniwersytetach? Absurd!. Kobieta w spodniach? Kolejny absurd. Ale, że włazi w kompetencje Jednoroga, stróża sprawiedliwości, jest już w porządku? Mało tego. Czarną robotę każe wykonywać służącej! Taka wielka dama i w ogóle nie parającą się tego rodzaju robotą...bla bla bla. Paranoja! I jeszcze jak słyszę jej dialogi, jej mówienie do innych, przekonywanie, ba nawet argumentowanie. Wszystko śmierdzi hipokryzją. Czyli jak mogliście się zorientować, bohaterki nie polubiłam ni w ząb.
Dalej, fabuła i pomysł na powieść. Tutaj przyznaje się be bicia. Jest naprawdę dobrze wymyślone. Akcja leci do przodu. Nie mogę się do niczego przyczepić. Wszystko ma swój początek i koniec oraz środek. Z czego ten środek stworzony? Ze zwykłych domysłów jak to bywa w kryminałach. Komu dostarczono przebłyski umysłu? Zofii. Kto jest głównym detektywem? Zofia. Co robi tam Jednoróg? Zbija bąki. Dlatego sam zamysł zagadki jak na XIX jest naprawdę dobrze rozegrany. Wiele rzeczy jest niemożliwych. Wiele sposobów identyfikacji nie znana. Widać, że autorzy przyłożyli się do zadania domowego. Jednym słowem – rewelacja!
Podsumowując: Jestem bardzo zadowolona z tej książki. Owszem bohaterka to hipokrytka, ale może akurat tak miało być? Może chciano w ten sposób coś podkreślić? Nie wiem. Mój stan emocjonalny nie pozwolił na odgadnięcie tej zagadki. Natomiast pytanie: kto zabił i dlaczego, jest najciekawszą częścią w tej książce. Czy warto? Tak. Czy jest to coś innego? Oj tak. Czy można to proponować każdemu? Tylko tym, co lubią stare klimaty i język, bo tego tutaj nie braknie! Klimat jakich mało! Polecam!
więcej na: http://recenzjedevi.blogspot.com/
zapraszam!
Maria Szymiczkowa jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zabrała mnie w podróż do przeszłości. Dokładnie do roku 1895. Kraków XIX wieku. W powieści Szymiczkowej poznajemy profesorową Szczupaczyńską. Pokuszę się o stwierdzenie, że profesorowa Szczupaczyńska jest głównym pionkiem, szychą, wśród inteligencji krakowskiej, która na swoje baraki, po raz drugi, bierze rozwiązanie tajemniczej zagadki – tym razem morderstwa Karolci Szulcówny – swojej gosposi. Dramat, histeria, a co za tym idzie rozwikłanie zagadki mrożącej krew w żyłach.
Po raz pierwszy spotkałem się z tak inteligentnie stworzoną postacią. Postać, wywołująca ambiwalentne uczucia. Z jednej strony charyzmatyczna i z poczuciem humoru a z drugiej „o mój Boże, co ludzie powiedzą”. Ta złożoność charakteru spowodowała u mnie niejednokrotnie uśmiech na twarzy, ale także i irytację. Niesamowita mieszanka wielobarwnych postaci, zdarzeń, sytuacji, które powodują iż powieść tę czyta się szybko i dobrze.
Szymiczkowa stała się przewodniczką po dawnym Krakowie. Krakowie, gdzie mataczenie, oszustwa, tajemnicze interesy są na porządku dziennym. Każdy jest podejrzany, każdy jest „czarnym charakterem” na liście profesorowej. Czy uda jej się odnaleźć winnego/winną? Czy dobro wygra ze złem? Pytań jest wiele, ale odpowiedź tylko jedna. Powieść napisana z niesamowitym smakiem, wyrazistymi postaciami oraz tłem Krakowa. Wybitna książka, której nie można przeoczyć wśród literatury. Co kryje się za tytułową rozdartą zasłoną? Jakie mroczne zagadki skrywa Kraków XIX wieku? Odpowiedź jest prosta: przeczytaj powieść i daj się zaprosić do miasta, w którym nie wszystko jest takie proste na jakie wygląda.
Postać profesorowej Igancowej Zofii Szczupaczyńskiej jest typowym tworem mieszczaństwa z końca XIX wieku. Przywiązana do swojej pozycji społecznej i konwenansów, skupia się na karierze naukowej męża, prowadzeniu domu i bywaniu w towarzystwie. Mogłaby się wydać postacią antypatyczną pod pewnymi względami, jednak sympatię czytelnika zjednuje jej nieposkromiona ciekawość, żywa inteligencja i niezależność sądów. Z jednej strony Zofia jest typową kobietą swojego pokolenia, która swoje miejsce widzi u boku męża; z drugiej jednak strony jest kobietą wykształconą, którą zaskakuje brutalność świata wobec jej płci. Myślę, że ta nieoczywistość postaci daje wiele realizmu całej historii i sprawia, że czytelnik wciąga się w przygody bohaterów. Intryga kryminalna jest poprowadzona bardzo sprawnie, co niezwykle doceniłam- jako stała czytelniczka kryminałów zazwyczaj dość szybko orientuję się „kto zabił”. W tym wypadku długo zastanawiałam się nad motywami i głównymi podejrzanymi. Dodatkowo „analogowy” sposób prowadzenia śledztwa miał w sobie mnóstwo uroku, przypominającego śledztwa samego Sherlocka Holmesa.
W powieści, która jest kryminałem i skupia się wokół kryminalnej intrygi, poruszany jest temat rodzącej się emancypacji kobiet i dojrzewania profesorowej do docenienia tego kierunku. Myślę, że autorzy świetnie oddali nastroje społeczne z tamtego okresu i bardzo dokładnie pokazali realia epoki. Dodatkowym smaczkiem, który sprawił mi wiele przyjemności, były wzmianki o postaciach, które stały się z czasem niezwykle popularne, np. Tadeuszu Żeleńskim, studiującym ówcześnie medycynę, czy Stanisławie Wyspiańskim.
Czytanie „Rozdartej zasłony” sprawiło mi wiele przyjemności i mam nadzieję, że profesorowa Szczupaczyńska rozwikła jeszcze niejedną kryminalną zagadkę.
W domu Szczupaczyńskich wszystko biegnie swoim torem do momentu aż pewnego ranka Zofia z mężem oraz służąca Franciszka dowiadują się, że jeszcze wczorajsza służka, która złożyła wypowiedzenie dziś rano, została odnaleziona martwa, zabita w bestialski sposób ostrym narzędziem prosto w serce. Groza następuje w domu Szczupaczyńskich. Karolcia ogólnie lubiana przez domowników nie wzbudzała ich podejrzeń co do złych kontaktów, albo złego prowadzenia się. Kompletnie nie wiadomo czym młoda dziewczyna mogła mordercy zawinić. A jednak trup jest, więc jest też śledztwo policji. Zofia, ale też Ignacy, bardzo przeżywają śmierć młodej służki, z tym, że Szczupaczyńska w pewnym momencie postanawia „posprawdzać” tropy trochę na własną rękę, ale w porozumieniu z policjantem prowadzącym śledztwo – Jednorogiem.
W pewnym momencie śledztwo niespodziewanie gaśnie, kończąc się poprzez szybką informację o pochwyceniu mordercy i zabiciu go. Jest tylko jedno ale…..ale dlaczego w takim razie Franciszka widzi kilka razy mordercę żywego pośród tłumu? Czy człowiek który zginął wcale nie był mordercą Karolci? A może było to ukartowane?
Kryminał, który zdecydowanie może się podobać. Zawiera w sobie wszystko czego czytelnik i miłośnik kryminałów może sobie życzyć. Zwykłe, codzienne życie, rodzinne problemy bohaterów, morderstwo, śledztwo policyjne i kobieta, która w tamtych czasach nie była dopuszczana nawet do słuchania o takich sprawach. Co więcej, kobiety nie miały wtedy nawet jeszcze prawa głosu, a co tu mówić o prowadzeniu śledztwa lub bycie detektywem. Zofia robiła wszystko to w tajemnicy przed mężem.
Drogie czytelniczki – bo raczej to do Was adresowana jest ta książka. Jeżeli lubicie dobre kryminały, gdzie musicie wspólnie z bohaterami rozwiązywać zagadkę, wszystko w towarzystwie imprez towarzyskich i wydarzeń rozrywkowych – to ta książka jest właśnie dla Was i to właśnie z niej będziecie zadowolone. Popatrzmy jak kobieta umie pogodzić wszystkie te role, o których wspomniałam już na samym początku, i jak dobrze we wszystkich może się czuć i odnajdywać.
Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Zofia Szczupaczyńska, znająca studentów i współpracowników swojego męża, żywo interesowała się rozwiązywaniem spraw kryminalnych i miała umiejętność łączenia ze sobą pozornie niezwiązanych faktów i formułowania na tej podstawie wniosków. Miała również odwagę i spryt, by w tajemnicy łamać tabu i przekonywać do siebie ludzi Tym bardziej, że osobiście znała zamordowaną dziewczynę. Musiała wybrać między obroną nieskazitelnego wizerunku a uspokojeniem swojego sumienia. Chciała pomóc, chociaż nie wszyscy tej pomocy oczekiwali i próbowali zniechęcić ją swoim sceptycyzmem. Cel w tym wypadku zdecydowanie uświęcił środki.
Książka „Rozdarta zasłona” pokazuje ukryte za zasłoną konwenansów życie Krakowa, chociaż pewnie również wielu innych miast. Pokazuje ona także, że to prawdziwe życie ma znacznie lepszy smak, który warto poznać i nie należy przed nim ze wstydem chować twarzy.
Jest to książka, którą z czystym sumieniem można polecić wszystkim, którzy chcą nauczyć się determinacji w dążeniu do celów, a także „oswoić” strach dotyczący proszenia innych o pomoc – jeśli zechcą nam pomóc, to ich rady mogą okazać się bezcenne w odkrywaniu zupełnie nowych horyzontów myślowych.
Powieść „Rozdarta zasłona” ma według mnie wiele zalet. Przede wszystkim sama Zofia Szczupaczyńska, pełna inwencji i niestrudzenie dążąca do celu. Następnie bohaterowie- fikcyjni i prawdziwi mieszkańcy Krakowa. Poznajemy społeczników i sufrażystki, profesorowe i bywalców półświatka. Na kartach książki spotykamy się też z Tadeuszem Żeleńskim – jeszcze nie Boy’em, zaledwie studentem medycyny a także z Ignacym Daszyńskim, redaktorem „Naprzodu” i doktorem Stanisławem Kurkiewiczem prowadzącym studia nad „życiem płciowem”. Oglądamy ówczesny Kraków, oddychamy atmosferą fin de siecle’u, zaglądamy w niebezpieczne zakamarki. Nie sposób nie wspomnieć również o języku, tak innym od tego jaki znamy ze współczesnych powieści sensacyjnych: bogatym, bez równoważników zdań, wykrzykników, wulgaryzmów. Wystarczy dodać do tego bardzo ciekawą fabułę – i mamy świetną książkę na jesienne wieczory. Polecam.
W najbliższym czasie mam zamiar przeczytać i oczywiście zrecenzować pierwszą powieść Maryli Szymiczkowej „Tajemnica domu Helclów”. Już się cieszę na kolejne spotkanie z Zofią Szczupaczyńską!