1/5
21-03-2018 o godz 08:41 przez: Irena Gruszka | Zweryfikowany zakup
Książka kupiona na wymarzony prezent i myślę, że nie zawiodła.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 2
11-07-2018 o godz 20:42 przez: Miranda Marek | Zweryfikowany zakup
Ksiązka ok. Sklep super. Gorąco polecam. Mają fajne promocje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
27-02-2018 o godz 07:50 przez: Lorn | Zweryfikowany zakup
Bardzo ładnie wydana, ładnie napisana, szkoda że taka krótka.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-06-2018 o godz 00:32 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Za szybko się to czyta......Gwendy to ja,ty i nasze wybory
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
12-08-2019 o godz 12:43 przez: Dorota Dziedzic | Zweryfikowany zakup
Ciekawa historyjka ale jak na Kinga bardzo "delikatna"
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
25-06-2018 o godz 10:48 przez: Andrzej Badura | Zweryfikowany zakup
Dobra cena.Szybka dostawa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 2
5/5
21-02-2023 o godz 05:16 przez: Kamil | Zweryfikowany zakup
Wszystko ok 👌 polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-07-2022 o godz 13:01 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Jak zawsze warto 👍🏻
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-08-2022 o godz 20:54 przez: Michal | Zweryfikowany zakup
Świetna jak to King
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-05-2022 o godz 23:18 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Super 1 część
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-11-2023 o godz 22:04 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-11-2021 o godz 14:58 przez: Arkadiusz Dutkiewicz | Zweryfikowany zakup
Ok!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-11-2017 o godz 23:10 przez: anna sukiennik (Rudaczyta)
Co robisz, kiedy ktoś mówi "nie patrz w tamtą stronę?". Co robisz, kiedy ktoś mówi "tylko nie wygadaj, bo to tajemnica!". Co robisz, kiedy ktoś prosi "nie naciskaj"...? Zakazane kusi najmocniej. Niedostępne nęci najsilniej. To, co zabronione zawsze będzie ściągało nasze myśli i pragnienia aby złamać zakaz... Gwendy (urocza i oryginalna synteza dwóch imion: Gwendolyn i Wendy) ma dwanaście lat i tonę kompleksów. Jest nieśmiała i przewrażliwiona na punkcie nadprogramowych kilogramów. To właśnie podczas joggingu poznaje pana Farrisa, tajemniczego jegomościa w czarnym, eleganckim kapeluszu. Mimo początkowej rezerwy i nieufności Gwendy daje się wciągnąć w miłą, acz dziwaczną pogawędkę. Pan Farris sprawia bowiem wrażenie, jakby znał ją od dawna. Ba! – jakby siedział w jej głowie, widział jej myśli, pragnienia i marzenia. Mężczyzna wręcza dziewczynce prezent – mahoniowe pudełko ozdobione ośmioma różnokolorowymi guzikami oraz dwiema malutkimi dźwigniami. Gwendy jeszcze nie wierzy, że pudełko ma magiczną moc. O niewierna Gwendy!, uwierzysz jak zobaczysz... A zobaczysz wiele, oj wiele... Bo pociągniecie za jedną z dźwigni otwiera malutką szufladę, w której odnajduje przepyszną, malusią czekoladkę zjedzenie której gwarantuje powodzenie w każdej dziedzinie życia. Uaktywnienie drugiej dźwigni sprawia, że w szufladce pojawia się bardzo wartościowa moneta. Mało tego! Te zapasy są niewyczerpywalne, bo w czeluściach magicznego pudełka tkwią niekończące się ilości i smakołyków, i pieniędzy. Tylko gdzie jest haczyk? Do czego służą przyciski? I dlaczego ten prezent od eleganckiego pana Farrisa stał się dla Gwendy zarówno najpiękniejszym darem jak i największym przekleństwem? "Bo ludzie są ciekawi: kiedy widzą dźwignię, chcą za nią pociągnąć. A kiedy widzą guzik, chcą go nacisnąć". Życie Gwendy zmienia się w pasmo sukcesów. Codzienna konsumpcja czekoladowych miniaturek sprawia, że na przestrzeni lat z zakompleksionej, mocno wycofanej dziewczynki zamienia się w piękną, inteligentną i rozchwytywaną przez rówieśników nastolatkę. Znikają problemy zdrowotne, wzrasta "popularność" w szkole, nawet relacje między jej rodzicami ulegają znaczącej poprawie. Spokój ducha – to cena, jaka płaci Gwendy za użytkowanie pudełka z guzikami. Pudełko ma bowiem magiczną moc... ale kusi, nęci i sprawia, że gdzieś w podświadomości Gwendy czuje lęk. Obawę nie tylko przed tym, że ktoś pudełko ukradnie, ale głównie przed tym, że nie powstrzyma się przed naciśnięciem przycisku. I w końcu ulega... "Miałem historyjkę, której nie mogłem skończyć" – twierdzi King. I podkreśla, że wielki wkład w zakończenie i całokształt tej opowieści miał Richard Chizmar. Nie będę bawiła się w zgaduj–zgadulę co jest pomysłem Kinga a co Chizmara... ale nie mogę powstrzymać się od myśli, że King "zapodał" temat, nakreślił szkic, a wypełnieniem zajął się Chizmar. Pomysł na opowieść jest rewelacyjny, Pudełko, które sieje globalny postrach, potrafi doprowadzić do zagłady i aktywować siłę niszczącą oraz mała, niewinna dziewczynka, która ma za zadanie okiełznać potęgę niebezpiecznej, tykającej bomby pod postacią mahoniu udekorowanego guzikami. Potęga kontra niewinność, siła i delikatność, władza i skromność. Zło i dobro. Dostajemy także bardzo dobry szkic ukazujący przemianę zahukanej dziewczynki w pewną siebie młodą damę. Chciałabym napisać, że kreacja psychologiczna bohaterów jest perfekcyjna, ale nie mogę. Gwendy jest nijaka – niby pudełko zmienia ją w piękną dziewczynę, ale nie wiemy do końca, czy nadal jest pokorna i skromna. Zapomina o starej przyjaciółce, a jednocześnie nie obnosi się ze swoimi sukcesami. Dostajemy tylko sygnały, ale mało klarowny obraz. Podobnie jak rodzice głównej bohaterki. Pokusiłabym się (i King zapewne tak by zrobił) o dokładniejsze studium problemu alkoholizmu i jego nagłego zdezaktualizowaniu się. Szkic jest dobry, ale wypełnienie już niekoniecznie. Typowe dla Kinga jest nieśpieszne rozwijanie akcji, ale nie jałowe dialogi, które niestety w Pudełkach się pojawiają. Zabrakło mi także mocniejszych, bardziej wyrazistych powiewów grozy. Rozmowa z panem Farrisem przypomina rozmowę Georga z klownem Pennywise'em z powieści To, ale nie niepokoi, nie wyzwala strachu. Podświadomie odbieramy sygnały, że dziewczynce nic nie grozi. A do Georga krzyczeliśmy "Uciekaj! On kłamie!". Scena końcowa także nie napawa nas lękiem... a powinna, bo tak naprawdę nie wiemy co stanie się z nie do końca pokorną Gwendy. Nie wykorzystano także potencjału sceny z Frankiem, bo tutaj King mógł popłynąć ze swoją mroczną wizją suto zakropioną obrzydliwością. Szkoda. Nie do końca (rety! ależ ja marudzę =D) trafiają w mój gust także ilustracje. O ile oprawa, czyli sztywna, niebieska okładka z pięknymi złotymi literami to prawdziwe mistrzostwo świata, to graficzne wnętrze, kt
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-11-2017 o godz 12:54 przez: Wkp
ATOMOWE GUZIKI Najnowsze dzieło Kinga to nie opasła powieść, do jakich nas przyzwyczaił przez ponad 40 lat pisarskiej kariery, a krótka nowelka. Na dodatek napisana nie samodzielnie, a wspólnie z nieznanym w Polsce, choć nagradzanym autorem horrorów. Nie martwcie się jednak, „Pudełko z guzikami Gwendy” to znakomita, typowo kingowska książka, która, choć oparta na pomyśle znanym z opowiadania „Button, Button” Richarda Mathesona z 1970 roku, wciąga od pierwszej strony i w napięciu trzyma nas do samego końca. Sierpień roku 1974, Castle Rock. Dwunastoletnia Gwendy, mając dość wyśmiewania przez kolegów, stara się zrzucić zbędne kilogramy, biegając po tak zwanych Schodach Samobójców. To właśnie tu, pewnego dnia spotyka tajemniczego mężczyznę w czerni, który przedstawia się jej jako Richard Farris i chce z nią porozmawiać. Mimo obaw, dziewczynka zgadza się – są w końcu w miejscu publicznym, obok nie brakuje ludzi. Richard mówi, że ją obserwował – obserwuje wiele osób w wielu miejscach – i chce jej przekazać pewne pudełko. Pudełko z kolorowymi guzikami znajdującymi się na przodzie, dźwigienkami i szufladkami. Do czego ono służy? Jedna dźwigienka pozwala raz dziennie otworzyć szufladkę z czekoladką, która sprawia, że nie chce się jeść więcej słodyczy. Druga raz na tydzień czy dwa daje szansę wyjęcia bardzo cennego srebrnego dolara z 1891 roku. Co się zaś tyczy guzików, sześć z nich odpowiada sześciu kontynentom, siódmy, czerwony, symbolizuje cokolwiek Gwendy zechce, ostatni, czarny – wszystko. Dziewczynka pyta co się stanie jeśli wciśnie któryś z nich. „Po co pytać, skoro już wiesz?”, odpowiada jej Richard. I rzeczywiście, Gwendy wie, słyszała przecież o guzikach atomowych, jakie posiadają głowy największych mocarstw świata, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości. Richard znika, pudełko zostaje, a życie dziewczynki zmienia się nie do poznania. Za sprawą czekoladek chudnie, poprawia jej się wzrok, relacje między rodzicami ocieplają się, a pieniędzy przybywa (choć na razie nastolatka nie zamierza sprzedać monet). Niestety świadomość jakie zagrożenie niosą guziki na pudełku nie pozwala Gwendy na dłuższą chwilę spokoju. Mijają lata, aż w końcu dziewczyna decyduje się sprawdzić co się stanie gdy wciśnie ten czerwony… Oryginalności temu opowiadaniu zarzucić się nie da. Richard Matheson prawie pół wieku temu napisał historię o kobiecie, która dostaje pudełko z przyciskiem. Jeśli go wciśnie, zginie ktoś, kogo nie zna, a ona dostanie dużą sumę pieniędzy. Plagiat? Absolutnie nie. King po raz kolejny oddał hołd legendarnemu autorowi (wcześniej dokonał tego chociażby opowiadaniem ze zbioru „Jest legendą”) i jak zwykle zrobił to na swój niesamowity sposób. Większa część „Pudełka” to historia obyczajowa o dorastającej dziewczynce i trawiącym ją sekrecie, będącym wstępem do koszmaru. Jak to w twórczości Króla Horroru przystało, w opowieści o Gwendy nie zabrakło także nawiązań do jego twórczości. Akcja dzieje się a Castle Rock, miejscu znanym m.in. z „Cujo”, „Mrocznej połowy” czy „Sklepiku z marzeniami”, sprawcą całego zamieszania staje się Człowiek w Czerni znany doskonale miłośnikom prozy Kinga z „Bastionu” czy „Mrocznej Wieży”, a odniesień do tej drugiej także nie brakuje. Z mniej rzucających się w oczy rzeczy warto zauważyć, że początkowa rozmowa Gwendy i Richarda przypomina wymianę zdań między Georgiem a Pennywise’em z „To”, a do tego większość z dat ważnych zdarzeń w życiu głównej bohaterki wykazuje ciekawą zbieżność z życiem Kinga – wszystko zaczyna się bowiem w roku 1974, w tym samym, w którym autor z Maine zadebiutował powieścią „Carrie”. Z połączenia tego wszystkiego powstała znakomita nowela, wciągająca, intrygująca, pełna napięcia i zaludniona przez typowych dla pisarza, ale jak zwykle znakomicie ukazanych bohaterów. Aż dziw, że Stephen King miał taki problem z jej skończeniem, że zaangażował do procesu twórczego Richarda Chizmara. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, z ich współpracy zrodziła się świetna książka. Dobrze napisana (choć tekst podany jest w czasie teraźniejszym, a w tekście zdarzają się drobne wpadki), znakomicie zilustrowana, usatysfakcjonuje miłośników prozy Króla i wszystkich czytelników lubiących horrory mocno osadzone w obyczajowych ramach. Co warto zauważyć, doskonałe jest także polskie wydanie. Mamy bowiem komplet ilustracji, twardą oprawę, dodatkową obwolutę i sympatycznie wyglądające wnętrze. To oczywiście tylko dodatek do znakomitej treści, jednak uprzyjemnia lekturę. Lekturę, którą polecam bardzo, bardzo gorąco.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-04-2022 o godz 13:34 przez: mroczne-strony.blogspot.com
Niektóre książki, choć niepozorne, mają w sobie coś przyciągającego lub pociągającego? Sam do końca nie wiem jak to określić, choć mój kumpel nie miałby z tym problemu i skwitowałby krótko i po żołniersku: "stary, są magiczne w chu***". No, dobra, to może faktycznie magia, bo przecież, kto jak kto, ale King, to akurat facet, który na czarowaniu zna się całkiem nieźle. A zatem, zgoda: Pudełko z guzikami Gwendy, jako książka, ale nie tylko, ma w sobie coś magicznego. Sama opowieść przyciąga już od pierwszych stron. Autorzy zabierają nas do Castle Rock - fikcyjnego miasteczka w stanie Main. To miasteczko zrodziło się oczywiście w głowie Kinga, a po raz pierwszy mogliśmy zajrzeć na jego ulice w 1979 roku, w powieści Martwa strefa. Od tamtego czasu mistrz wiele razy powracał do tego miejsca, dzięki czemu mieszkańcy Castle Rock byli świadkami, ale i uczestnikami niejednych niesamowitości. Tym razem nie będzie inaczej. Gwendy Peterson poznajemy w wieku dwunastu lat, jak wbiega na Schody Samobójców. Jest lato 1974 roku i dziewczyna przez ostatnie miesiące pokonywały każdego dnia te kilkaset stopni, aby zrzucić zbędne kilogramy. Te kilogramy, szczególnie dla jednego gnojka z jej klasy, były powodem do szykan. Tego dnia, na szczycie schodów, gdzie rozciąga się punkt widokowy Castle View, Gwendy spotyka dziwnego typa w garniturze i kapelusiku. Okazuje się, że typ nazywa się Richard Farris i ma dla Gwendy prezent - tytułowe pudełko z guzikami. W rzeczywistości, to jednak żaden prezent. Nasza bohaterka ma się pudełkiem jedynie opiekować, ale w zamian pudełko potrafi się odwdzięczyć... Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz czytałem Pudełko z guzikami Gwendy, a było to w 2020 roku i teraz, gdy postanowiłem przypomnieć sobie tę historię, miałem problem z uznaniem tego tytułu za powieść. Przeczą temu i rozmiary i sama konstrukcja tekstu, które mi osobiście kojarzą się z opowiadaniem lub nowelą. Owszem, rozbudowaną (akcja rozciąga się na dekadę) i dosyć długą, ale jednak. Nie jest to bynajmniej zarzut, nie zrozumcie mnie źle, ale chciałem to wyjaśnić, aby była jasność. Abyście nie czuli się zaskoczeni. Dla mnie osobiście nie ma to większego znaczenia, bo oceniam tu głównie samą historię, a ta, jak już wcześniej ustaliliśmy, ma w sobie magię i magnetyzm. Czytając tę książkę dostrzegłem wiele cech charakterystycznych dla twórczości Stephena Kinga, zwłaszcza jeśli chodzi o krótkie formy. Tutaj punktem wyjścia do całej opowieści jest pudełko z kolorowymi guzikami, a przecież dziwne przedmioty już niejednokrotnie pojawiały się w twórczości pisarza z Bangor. Tutaj każdy guzik odpowiada innemu kontynentowi, jest też guzik życzeń i - jak go nazywa Gwendy - guzik raka, którego dziewczynka boi się najbardziej. Co robią te wszystkie guziki? Tego nigdy się nie dowiemy, bowiem nasza bohaterka odważyła się nacisnąć tylko jeden. Są też dwie dźwigienki za pomocą których pudełko uwalnia albo czekoladkę, która pomaga osiągnąć Gwendy perfekcję w każdej dziedzinie, którą się zajmie; albo stare monety, które są naprawdę sporo warte. Wydaje się, że pudełko w jakiś przedziwny sposób chroni swoją opiekunkę, a opiekunka chroni pudełko. To taka wzajemna zależność, która przez duet King & Chizmar została ciekawie opisana. Ale Pudełko z guzikami Gwendy, to także opowieść o dorastaniu, odpowiedzialności i o trudnych wyborach. To dobra, ciekawa i wciągająca opowieść, bardzo stonowana i nacechowana minimalizmem. Na uwagę zasługuje też samo wydanie. Mimo niespełna dwustu stron mamy twardą płócienną oprawę, szyty grzbiet i obwolutę z przepiękną ilustracją Bena Baldwina. W środku też znajdziecie ilustracje. Ołówkowe rysunki Keitha Minniona miło się ogląda, niewątpliwie uatrakcyjniają całość i dodają klimatu. Pudełko z guzikami Gwendy, na pewno nie jest powieścią zajmującą. To właściwie lektura na jedno popołudnie, ale Stephen King i Richard Chizmar zdołali wymyślić całkiem zgrabną historię, z morałem i mocnym zakończeniem. Wiecie, nieczęsto wracam do przeczytanych już książek, ale po tę sięgnąłem i to z przyjemnością. Jeśli o czymkolwiek to świadczy, to na pewno o tym, że ta opowieść przypadła mi do gustu. I tak rzeczywiście jest, dlatego też i Was - moi Mili - zachęcam do lektury.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-12-2017 o godz 11:32 przez: Northman1984
Unikajcie czerwonego guzika!... :) King serwuje nam, po latach, wycieczkę do Castle Rock... :) (!). Castle Rock było w przeszłości areną wielu wydarzeń kingowych książek;"Martwa strefa", "Cujo", "Sklepik z marzeniami"... fani Kinga świetnie znają te powieści ;) A i w wielu opowiadaniach Mistrza nie brak odniesień do tego miejsca - miasteczko to zajmuje, bez wątpienia, szczególne miejsce w jego twórczości. I jest zwykle... areną zdarzeń, które na długo zapadają w pamięć. Czy i tym razem tak jest?... ... O, TAK! :) Forma jest może krótka (tylko 176 stron), może nie ma tu tyle grozy co w innych książkach Kinga, jednak - na szczęście!, patrząc na książki Mistrza w ostatnich latach bałem się, że to gdzieś bezpowrotnie może się stracić - jednak jest tu do złapania ten kingowy, subtelny klimat grozy; klimat nie do podrobienia i nie do pomylenia z żadnym innym autorem. Brawo! :) King wciąż (choć tym razem zrobił to do spółki z Chizmarem) ma dar przedstawiania rzeczy tak, ze nic nie jest do końca oczywiste. Wciąż potrafi sprawić, że wszelkie strachy z zakamarków naszych myśli są w stanie wypełznąć na światło dzienne, a my... po lekturze... wciąż traktujemy je poważnie, oglądając się czasem za siebie w oczekiwaniu, że to, o czym chwilę temu czytaliśmy... może stanąć na naszej drodze. King WCIĄŻ TO MA, WCIĄŻ TO POTRAFI - i chwała Mu za to! Czym jest tytułowe pudełko? Czymś, co nie ma prawa istnieć - lecz istnieje... Potrafi wiele dobrego, lecz to tylko pozory... Trzyma swego posiadacza we własnej mocy, niepostrzeżenie go od siebie uzależniając, a samo... jest narzędziem wielkiego zła. Wiele potrafi... możemy się tylko domyślać, CO umie. W głębi siebie jednak świetnie to wiemy. Już od samego początku. King jednak nie mówi o tym wprost, nie przedstawia rzeczy dosłownie takimi jakie one są, tworzy aurę niedopowiedzeń, i tylko śledząc kolejne wydarzenia z książki zaczynamy coraz lepiej rozumieć... grozę... grozę w sensie teoretycznym i dosłownym, która, w formie pudełka, spoczywa w rękach dziewczynki, a później młodej kobiety na którą wyrosła. Pudełko ma wielką moc... Nic też nie dzieje się przypadkowo, czego przykładem jest choćby fakt, że pewien dżentelmen dał swego czasu Gwendy to pudełko... a ono samo nie jest bynajmniej w pierwszych rękach - obdarowujący pudełkiem dżentelmen widzi bowiem wiele. Wiele wie. I od zawsze (od jak dawna? może lepiej... nie wiedzieć) wybiera dla pudełka właścicieli. "Pudełko z guzikami Gwendy" spełnia oczekiwania. Bez dwóch zdań. Przede wszystkim spełnia oczekiwania fanów Kinga. Ale i ktoś nie znający jego twórczości, lecz lubiący subtelną grozę, będzie zadowolony. To książka bardzo w stylu Kinga, lecz na tyle "lekka", że należy do tych jego dzieł, od których można zacząć przygodę z tym autorem. Piszę ciągle o Kingu, a pomijam Chizmara... może dlatego, że na każdej stronie tej książki widać właśnie Kinga? Kolegi po pisarskim fachu jak gdyby brak... nie sposób stwierdzić, że ten czy inny ustęp / rozdział nie wyszedł spod ręki Mistrza. Pana Chizmara może i przez to nieco żal... ale Pana Kinga, jak i jego wiernych czytelników - absolutnie nie :) Do tego książka, co też jest znakiem ostatnich lat, od pewnego czasu bowiem King jest coraz lepiej w Polsce wydawany, ma piękną oprawę graficzną, świetną okładkę i znakomicie prezentuje się na półce :) Jeszcze jej tam nie macie?... Na co więc jeszcze czekacie? ;) Gorąco polecam! Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki. Recenzja znajduje się także na moim blogu: https://cosnapolce.blogspot.com/2017/12/pudeko-z-guzikami-gwendy-stephen-king.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-12-2017 o godz 22:17 przez: Iwona_S
Pewnego dnia kilkunastoletnia zakompleksiona Gwendy po pokonaniu Schodów Samobójców spotyka nieznajomego, który przedstawia się jej jako pan Farris. Daje jej pudełko z guzikami, które w niczym nie przypominają tych normalnych - wciśnięcie któregokolwiek z nich niesie ze sobą pewne konsekwencje, zarówno dobre, jak i złe. Czy powierzenie tak ważnych przedmiotów nastolatce okaże się dobrym pomysłem? Stephena Kinga nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Pisarz kryminałów i horrorów, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii literatury światowej. Tym razem spod jego pióra nie wyszło wielkie tomiszcze, lecz krótkie opowiadanie napisane wspólnie z Richardem Chizmarem, który początkowo był dla mnie ogromną zagadką, a jak się okazało jest to nagradzany autor horrorów. Przyznaję, jakoś nie po drodze mi z prozą Króla. Do tej pory przeczytałam zaledwie dwie, może trzy jego powieści, co stanowi kroplę w morzu jego twórczości, jednak gdy tylko usłyszałam o premierze opowiadania, wiedziałam, że muszę je przeczytać. Pierwsze, co rzuca się w oczy to piękne wydanie. Twarda oprawa, kolorowa obwoluta, estetyczne wnętrze i kilkanaście ilustracji nawiązujących do treści. Wszystko tworzy jedną spójną całość. „Pudełko z guzikami Gwendy” broni się również pod względem fabularnym. Co prawda po wcześniejszych spotkaniach z twórczością Kinga spodziewałam się czegoś innego, a dostałam ciekawą historię obyczajową z elementami grozy z przesłaniem. Pierwsze skrzypce odgrywa tutaj skrywanie sekretu, który stopniowo zmienia życie bohaterki. Autorzy starali się również podkreślić, że czyny idą w parze z odpowiedzialnością, dlatego niekiedy warto zastanowić się przed razy, by nie żałować swojego postępowania. Opowiadanie posiada nie tylko moralny wydźwięk, ale ukazuje również „proces” dorastania Gwendy. Nieśmiała, zakompleksiona nastolatka przy kości zmienia się na oczach czytelnika w pewną siebie, triumfującą na każdym polu młodą kobietę, która praktycznie zrywa ze swoją przeszłością i stara się odciąć od tego, co było. Widać tutaj rękę Kinga, który stworzył ciekawą bohaterkę, pokazał zarówno jej dobre i słabe strony. O ile kreacja sama w sobie jest dopracowana, to w miarę czytania coraz bardziej zniechęcałam się do Gwendy. Mimo, że opowiadanie mi się podobało, to nie wzbudziło ono we mnie większych emocji. Zdaję sobie sprawę, że na ok. dwustu stronach trudno rozwinąć każdy wątek, oddać wszystko to, co chciałoby się przekazać czytelnikowi, jednak w czasie lektury nie potrafiłam nawiązać więzi z bohaterką. Fakt, czytało mi się to przyjemnie, dostrzegłam mnóstwo metafor i przesłań, ale nic poza tym. Nie dość, że brakowało mi napięcia, to po zakończeniu również odczuwałam pewien niedosyt. Liczyłam na jakieś „wow!”, które wbije mnie w fotel lub sprawi, że przez kilka następnych dni moje myśli będą krążyć wokół opowiadania, a tutaj tego nie dostałam. "Sekrety to kłopot, może największy kłopot ze wszystkich. Obciążają umysł i zajmują miejsce na świecie." „Pudełko z guzikami Gwendy” to moje pierwsze opowiadanie Kinga. Nie przepadam za tą krótką formą, ale trzeba oddać, że King & Chizmar spisali się nawet dobrze. Ciekawa historia i świetna kreacja głównej bohaterki powinny przemówić do fanów twórczości Kinga oraz do osób, które lubują się w opowiadaniach z przesłaniem. Co prawda historia ma pewne wady, jednak w ostatecznym rozrachunku muszę przyznać, że miło spędziłam czas. Nie wykluczam, że w przyszłości ponownie sięgnę po opowiadanie Kinga. _____________ http://ja-ksiazkoholik.blogspot.com/2017/12/stephen-king-richard-chizmar-pudeko-z.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-12-2017 o godz 15:16 przez: she__vvolf
[całość recenzji można znaleźć na moim blogu - shevvolf.blogspot.com] Przyznam szczerze, że jest to moje drugie w życiu spotkanie z twórczością Stephena Kinga. Tak, dobrze przeczytaliście. Drugie. Pierwszym była lata świetlne temu "Zielona mila" i prawdopodobnie kaliber tej historii i ilość łez jaką wylałam podczas czytania, a potem również podczas oglądania ekranizacji, sprawiły, że nie sięgnęłam nigdy więcej po coś, co wyszło spod pióra Kinga. Teraz jednak, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros, miałam okazję zapoznać się z najnowszym dziełem autora, jakim jest opowiadanie "Pudełko z guzikami Gwendy" i już wiem, że muszę zdecydowanie nadrobić swoje braki czytelnicze. Zwłaszcza, że "TO" czeka na mojej półce już od jakiegoś czasu :) Nie będę ukrywała, nigdy nie byłam fanką krótkich form, więc opowiadanie nie jest czymś, po co sięgam na co dzień. Żeby była jasność, opowiadanie Kinga tego nie zmieniło, raczej utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie moja 'bajka'. W krótkiej formie brakuje mi szczegółów, przeszkadza mi to, że treść traktowana jest poniekąd 'po łebkach", przeskakujemy w czasie jakby rok z życia bohatera trwał dokładnie tyle, ile zajmuje przeczytanie kilku stron. Mogłabym tak wymieniać jeszcze przez jakiś czas, ale nie widzę większego sensu, skoro taki jest urok opowiadań i tego już nie zmienię :) Zajmijmy się więc samą treścią. Pudełko z guzikami Gwendy" wciąga już od pierwszych zdań i nie pozwala się od opowiadanej historii oderwać. Całość przeczytałam właściwie w dwie - trzy godziny i nie da się ukryć, że jestem pod jego dużym wrażeniem. Przez cały czas nie mogłam pozbyć się uczucia niepokoju, ciągle czekałam na jakąś katastrofę, a kiedy nie następowała? To oczekiwanie tylko się wzmagało i siłą rzeczy jeszcze mocniej przyciągało mnie do samej historii. Z lekkim drżeniem dłoni czytałam o tym, co działo się w życiu Gwendy, wielokrotnie bałam się przekręcić stronę, ponieważ perspektywa tego, co mogłoby się wydarzyć paraliżowała mnie. Może to po prostu kwestia tego, że nie jestem specjalistą od horrorów i z reguły w życiu ich unikam. Tutaj jednak nie mogłam się powstrzymać od lektury i kiedy zorientowałam się, że to już koniec? Ze smutkiem zamknęłam książkę. Ciekawa jestem, co Wy byście zrobili na miejscu Gwendy - czy umielibyście się powstrzymać przed wywołaniem wojny nuklearnej, bądź jakiegoś okropnego kataklizmu w Ameryce, czy Azji? A może nie potrafilibyście oprzeć się pokusie skrzywdzenia kogoś z bliskiego otoczenia, kogoś, kto sprawiałby Wam przykrość i ranił? Znam siebie już na tyle, że jestem prawie pewna, że postąpiłabym jak Gwendy, przerażona konsekwencjami, jakie mogłyby przynieść emocjonalne i nieprzemyślane decyzje w pierwszym odruchu schowałabym to pudełko gdzieś 'na dnie' i starałabym się o nim zapomnieć. Nie zdradzę Wam co dokładnie wydarzyło się w życiu Panny Peterson, co zrobiła z czekoladkami, czy srebrnymi monetami, które otrzymała, czy zdarzyło jej się nacisnąć któryś z tych 'nuklearnych guzików', czy zapłaciła wysoką cenę za fakt posiadania tak niebezpiecznego narzędzia, a może wręcz przeciwnie? Zdradzę Wam za to tyle, że jeśli jesteście fanami twórczości Kinga i lubicie takie niepokojące klimaty, które nie pozwalają Wam się od siebie oderwać? To na pewno nie zawiedziecie się na "Pudełku z guzikami Gwendy". Polecam! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
13-12-2017 o godz 19:41 przez: Łukasz Wasilewski
Bezstresowe wychowanie, unikanie odpowiedzialności, niechęć do opuszczania rodzinnego gniazda – Stephen King (wraz z Richardem Chizmarem) nie porusza tych tematów w swojej najnowszej noweli, a jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że myślał o nich podczas pisania. „Pudełko z guzikami Gwendy” to całkiem niezła opowieść o dorastaniu, ale zacznijmy od początku. Tytułową Gwendy poznajemy, gdy jest nastolatką, dla której największym problemem jest nadwaga i przezwisko Goodyear (wiecie, jak te opony). Młodego człowieka takie błahostki potrafią zniszczyć, więc coś próbuje z tym zrobić – regularnie wbiega na okoliczne wzgórze, by spalić trochę kalorii. Pewnego razu spotyka tam tajemniczego jegomościa w kapeluszu, który za bardzo się spoufala, żeby to uznać za normalne. Po krótkiej wymianie zdań wręcza Gwendy niezwykłe pudełko, które potrafi wypluć z siebie czekoladowe dzieła sztuki o niezwykłych, poskramiających apetyt właściwościach. Pudełko potrafi też pełnić funkcję małej mennicy i produkować srebrne dolary. Jednak przede wszystkim pudełko wyposażono w kilka guzików, które są odpowiedzialne za poszczególne kontynenty. Nie wiemy, co się stanie, jeśli któryś zostanie naciśnięty, ale nie można wykluczyć nuklearnej zagłady. Jest też wyjątkowy przycisk, któremu właściciel pudełka jest teoretycznie nadać dowolną moc. Władza nie zawsze deprawuje. Jednak mamy świadomość, że w każdej chwili moglibyśmy jej nadużyć. Podobnie jest z rewolwerem schowanym w szufladzie biurka. Przecież nie mamy zamiaru go używać. Ale możemy. Pudełko w rękach Gwendy jest niczym gotowa do użycia broń. Potrzeba ogromnej siły woli, żeby jednak tego nie robić. Dziewczyna musi szybko wydorośleć. Nie może z nikim podzielić się prawdą o pudełku. Nie może zrzucić tej odpowiedzialności. Choć nie jest pewna, że pudełko ma taką władzę, o jakie opowiadał pan w kapeluszu, to boi się ryzykować. Co rusz podejmuje kolejne decyzje, których typowemu nastolatkowi udawałoby się unikać przez kilka kolejnych lat. Chociaż Gwendy nie nadużywa mocy pudełka, w życiu układa się jej coraz lepiej. Nadwaga staje się przeszłością, osiąga znakomite wyniki w sporcie, myśli z optymizmem o studiach. Pytanie, czy zawdzięcza to w jakimś sposób pudełku i jego nadprzyrodzonym mocom, czy samej sobie. To chyba najważniejsze pytanie, jakie zadają Stephen z Richardem. Z drugiej strony, to jedno z tych pytań, na które nie da się odpowiedzieć. I najtrudniejsze nie jest znalezienie odpowiedzi, lecz pogodzenie się z tym, że nigdy sami sobie je nie udzielimy. King lubi obyczajowe wtręty chyba nawet bardziej niż grozę, ale umówmy się – większości kojarzy się z horrorami. W przypadku „Pudełka z guzikami Gwendy” też spodziewałem się jakiegoś twistu, który tę utrzymaną w jednym tonie opowieść obróci do góry nogami. Jednak go nie dostałem. Czuję z tego powodu lekki niedosyt, ale nie wiem, czy słusznie. Może byłoby inaczej, gdy nowela była jednak (mikro)powieścią. Obecnie za często przypomina kronikę, a za rzadko chwytająca za serce opowieść za gatunku coming of age. Autorzy chcą i muszą przeskakiwać kolejne etapy życia Gwendy i robią to bardzo sprawie. Jednak przy dużej prędkości tło trochę się rozmywa. A przecież to w tych plamach skrywają się rozpuszczone emocje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
18-12-2017 o godz 22:02 przez: Mechaniczna Kulturacja
Miłośnicy Stephena Kinga w Polsce nie mają ostatnio powodów do narzekania. Nie dość, że na rynku dostępna jest kolekcja powieści Króla Grozy (kolejne pozycje pojawiają się co dwa tygodnie), a Wydawnictwo Albatros regularnie wznawia jego książki, to nie brakuje również premierowych tytułów. Jakiś czas temu światło dzienne ujrzały Śpiące Królewny, a teraz mamy okazję zapoznać się z nowelką Pudełko z guzikami Gwendy, napisaną przez twórcę Zielonej Mili wspólnie z Richardem Chizmarem. To kolejny w tym roku taki duet Kinga, choć w przeciwieństwie do rozwleczonych Śpiących Królewien, tę pozycję można w zasadzie przeczytać w jeden wieczór. Bohaterką tej historii jest tytułowa Gwendy, która w wakacje przed pójściem do gimnazjum, pragnie zrzucić dodatkowe kilogramy biegając po imponujących schodach prowadzących na Castle View. Pewnego razu na szczycie schodów spotyka eleganckiego dżentelmena w kapelusiku, który wręcz dziewczynce tajemnicze pudełeczko z guzikami. Jak twierdzi - każdy guzik odpowiada jednemu z kontynentów, czerwony odpowiada "za co tylko chcesz", a czarny z nich jest najgorszy. Dodatkowo po pociągnięciu za jedną z dźwigienek, z pudełeczka wyłania się czekoladka, po zjedzeniu której nie czuje się już danego dnia głodu. Tajemniczy podarunek dość szybko zawładnie myślami Gwendy, do tego stopnia, że z panicznym strachem będzie obawiała się, że ktoś jej je zabierze. Najpierw dlatego, że pudełko jest jej i nikt nie ma prawa choćby go dotknąć, następnie ponieważ okazuje się, że w przeciwny sposób pozytywnie wpływa ono na nią i jej bliskich, wreszcie dlatego, że w rękach kogoś niepowołanego, mogłoby się okazać śmiercionośną bronią. Czy jednak sama Gwendy będzie potrafiła właściwie korzystać z tego daru lub, ściślej, przekleństwa? Pudełko z guzikami Gwendy to opowieść o dojrzewaniu, w której dość zaskakująco wobec potencjału historii, King i Chizmar dość subtelnie i kameralnie rozgrywają zakończenie. Zupełnie inne, niż można było się spodziewać czy oczekiwać. Nieco mniej subtelnie radzą sobie panowie z rozegraniem wątku obyczajowego, racząc nas dość stereotypowym przedstawieniem dorastania Gwendy, włączając w to drogę od brzydkiego kaczątka do pięknego łabędzia, kryzys przyjaźni aż po szkolnego oprycha, który napastuje bohaterkę. Nie brak tu również głębszych metafor, szczególnie związanych z obecną sytuacją polityczną na świecie oraz towarzyszącymi jej niepokojami. Brakuje za to wyraźnej, angażującej fabuły, która trzymałaby w napięciu od początku do końca i zarażała chociażby wyrazistymi bohaterami. Pod tym względem Pudełko z guzikami Gwendy prezentuje się niestety dość przeciętnie, nie tak źle, by nie chciało się jej przeczytać do końca (choć to również zasługa krótkich rozmiarów), ale nie wystarczająco dobrze, by nie móc się od niej oderwać. Pudełko z guzikami Gwendy to szybka lektura, która stawia nieco trudnych pytań (choć nie takich, przed którymi literatura wcześniej nas nie postawiła) i prowokuje, a mimo to ostatecznie okazuje się prostą historią, nie mającą do zaoferowania aż tak wiele. King jak zawsze przynajmniej przyzwoity, ale to już nie ta jakość. http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/12/stephen-king-pudeko-z-guzikami-gwendy.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji