Program. Remedium. Część 0

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Czy można wcielać się w różne postaci, nie tracąc swojej własnej tożsamości?
W świecie przed Programem…

Siedemnastoletnia Quinlan McKee ma niezwykły dar i od lat z powodzeniem go wykorzystuje – niesie pocieszenie rodzinom zmarłych nastolatków. Pomaga krewnym przetrwać żałobę, wchodząc na pewien czas w rolę tych, którzy niedawno odeszli. Nosi ubrania i fryzury zmarłych, a obejrzawszy filmy i zdjęcia z ich udziałem, przejmuje ich zachowania. Czasem nawet zdarza jej się mylić swoją własną przeszłość z losami tych, których role odgrywa. Jest tylko jeden warunek: nie wolno jej się angażować emocjonalnie.

Choć doskonale wie, że jest to surowo zabronione, to od kiedy stała się Cataliną Barnes, między nią a chłopakiem zmarłej dziewczyny zaczyna rodzić się więź. A to dopiero początek trudności. Bo gdy Quinlan poznaje prawdę o śmierci Cataliny, komplikacji przybywa. Ponieważ ta śmierć mogła nastąpić w wyniku epidemii…


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1120365062
Tytuł: Program. Remedium. Część 0
Seria: Program
Autor: Young Suzanne
Tłumaczenie: Goździkowski Andrzej
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria Young
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 432
Numer wydania: I
Data premiery: 2016-04-13
Rok wydania: 2016
Forma: książka
Wymiary produktu [mm]: 34 x 211 x 147
Indeks: 18981599
średnia 4,7
5
31
4
12
3
1
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
27 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
4/5
10-05-2016 o godz 16:48 przez: Dominika Atroszczyk | Zweryfikowany zakup
"Remedium" Suzanne Young to wstęp do trylogii "Program".Świetnie napisana książka opowiadająca o życiu siedemnastoletniej Quinn. Kupiłam ją ze względu na kolejne tomy, które bardzo mnie zainteresowały. Mysłałam, że nie czytając "wstępu" do trylogii "Program", nie będę wiedziała o co chodzi w kolejnych częściach. Ale było na odwrót-w następnych częsciach są w ogóle inni bohaterowie.
Rozczarowałam się wyłącznie tym, że nie było tam nic paranormalnego, co uwielbiam w książkach. Przez całą książkę nie dzieje się nic wciągającego, dopiero na końcu zaczyna się dziać. Mimo to, książka była bardzo interesująca :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-08-2016 o godz 17:45 przez: Zuzu | Zweryfikowany zakup
Suzanne Young zdecydowanie wie jak przyciągnąć uwagę czytającego, a technikę pisania wzniosła na nowy poziom.
Każdą stronę "Plagi samobójców" oraz "Kuracji samobójców" czytałam z zapartym tchem. REMEDIUM zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Ta część dosłownie mnie zniszczyła i pokazała zupełnie inne oblicze miłości, gdyż od tego pierwszego aż do bólu i cierpienia nie jest tak daleko... Wszystkie te uczucia mają wiele odcieni... Lubię takie książki, które zaskakują Cię coraz bardziej z każdym rozdziałem, a jednocześnie uczą Cię, że z nawet najtrudniejszych sytuacji jest wyjście.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
25-07-2016 o godz 07:52 przez: Angi345 | Zweryfikowany zakup
Oczywiście są dobre recenzje tej książki, więc wszystko zależy od gustu. Ja osobiście przeczytalam wszystkie 3 tomy i ten zdecydowanie ten był najgorszy. Akcja działa sie przez caly czas bardzo powoli, czekałam na jakieś większe napięcie, czy punkt kuluminacyjny - ktorego ostatecznie po przeczytaniu - sie domyslilam, ale to nie było to czego oczekiwałam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-08-2017 o godz 18:16 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Książka pokazuje jak często osobą zmagającym się ze śmiercią bliskich jest cieżko i do czego są zdolni aby ich życie wyglądało chodź troche jak dawniej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-01-2018 o godz 09:39 przez: Julia Balewicz | Zweryfikowany zakup
Świetna książka, przeczytałam ją po przeczytaniu części 1 i 2 takze to nie jest problem jeśli ktoś sięgnie po nią później. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-07-2017 o godz 08:44 przez: Natalia Pawelec | Zweryfikowany zakup
Bardzo piękna książka!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-04-2016 o godz 11:15 przez: #Ivy
Akcja tej książki toczy się parę lat przed słynnym Programem pomagającym wyleczyć niedoszłych samobójców. Jeżeli jednak myślicie, że już wtedy było spokojnie i nie wymyślano różnych technik wspomagających ludzką egzystencję to jesteście w błędzie. Z ogromnym zaciekawieniem śledziłam całą ścieżkę, jaką musieli pokonywać ludzie związani z byciem Sobowtórami. A odgrywanie co rusz innej osoby nie może się dobrze zakończyć, o czym wiedzą wszyscy biorący udział w tej smutnej maskaradzie. W tym sama ja.
Już wcześniej wiedziałam, że autorka umie sobie igrać z emocjami czytelnika, lecz tym razem przeszła samą siebie! Z przerażeniem w oczach obserwowałam, jak zmiany osobowości potrafią wpłynąć na człowieka. Serce biło mi jak oszalałe, a uczucie strachu i ciekawości towarzyszyło mi już od samego początku książki i wzrastało z każdym kolejnym rozdziałem. Chociaż motyw depresji i samobójstw jest znacznie drastyczniejszy od żałoby, to udało się tutaj wzmocnić jego rangę i udowodnić, że ten smutny okres w życiu człowieka działa niczym toksyny. Wręcz czułam jego potęgę i – wraz z leczonymi – starałam się polepszyć swoje życie i zacząć dostrzegać zalety otaczającego mnie świata.
Wiele razy zostałam pozytywnie zaskoczona, dzięki czemu powoli uzależniałam się od tej historii. Przejmowała ona kontrolę nade mną! Owszem – niektóre istotne fakty zastanawiające Quinlan i jej towarzyszy były dla mnie przewidywalne, ale to tylko dlatego, iż znałam je z lektury z poprzednich tomów (które tak naprawdę są tymi późniejszymi, ale to się wytnie). Żeby jednak załagodzić te drobne zadraśnięcia, autorka doczepiła do nich parę sekretów, przez co człowiek czuje niedosyt i chce jak najszybciej rozwikłać tę zagadkę! No i samo zakończenie książki wbijające nie tylko w fotel, ale również i w ziemię... Takie petardy to ja lubię!
Quinlan McKee mogła sprawiać wrażenie silnej i zdecydowanej dziewczyny, jednak każde kolejne zlecenie działało niczym odkurzacz wysysający z niej własne ja. Dziewczyna gubiła się w plątaninie wspomnień. Nie umiała odróżnić tych prawdziwych od wyuczonych na potrzeby stania się Sobowtórem. Strasznie współczułam jej takiego życia i nie umiałam zrozumieć, z jakiego powodu ojciec wiecznie pchał ją w paszczę lwa, wszelkimi sposobami namawiając ją do przedłużenia kontraktu. Jako że Quin miała tylko jego i nie chciała zranić jego uczuć słuchała jego poleceń, chociaż liczyłam na to, iż wreszcie mu się postawi. Przeczuwałam jednak, że za tym wszystkim stoi coś innego, niżeli wyśmienite zarobki i odkrycie tego może być niebezpieczne, lecz dla dziewczyny była to szansa na zerwanie więzów. Tylko czy ją wykorzystała i jak to wszystko na nią wpłynęło? Tego już nie zdradzę, bo nie chcę psuć wam przyjemności z lektury. Uprzedzę jednak, że na pewno nie spodziewacie się aż tak mocnego uderzenia!
Kreacja pobocznych bohaterów również ostała na wysokim poziomie i śmiało mogę stwierdzić, że każdy z nich odegrał swoją rolę doskonale. Poza tym różnorodność charakterów dodaje koloru i smaku całemu [Remedium], co daje nam namiastkę rzeczywistości, a nie zakłamania. Przecież gdyby wszyscy byli tacy sami, to ten świat byłby szary i nudny.
Uczucie między Quinlan a chłopakiem odgrywanej przez dziewczynę denatki nie należy do tych idealnych. Każde z nich odczuwa to wszystko po swojemu, a kumulując to w całość otrzymujemy kolejną niebezpieczną dla wszystkich mieszankę. Dość uważnie śledziłam tę parę i muszę przyznać jedno – igranie uczuciami może być strasznie bolesne!
I po raz kolejny przyszło mi zachwalać kunszt pisarski Suzanne Young, nad którym można się rozpływać. Nie od dziś wiem, że potrafi ona stworzyć nietuzinkowych bohaterów, a opisy będą barwne i plastyczne, oddające całokształt wyimaginowanej historii, która oddziałuje na czytelnika niczym narkotyk. I nie trzeba do tego żadnych wyszukanych słów, bo autorka posługuje się prostym i zrozumiałym językiem. No i – po raz kolejny – przypominam, że jednak warto uważnie skupić się na czytanym tekście, aby nie pominąć wielu ważnych kwestii. Chyba chcecie poznać całokształt bez przewijania jednego i tego samego tekstu w poszukiwaniu dziury w fabule, którą sami stworzyliśmy, nieprawdaż?
[Remedium] poucza, że bycie sobą przynosi o wiele więcej korzyści, niżeli wieczne odgrywanie różnych ról. Możemy udawać swoją koleżankę lub jakąś gwiazdę i czerpać z tego korzyści, ale co zrobimy, gdy maska zostanie zerwana i ukażemy swoją prawdziwą naturę? Czy tamte osoby nadal będą nam ufać? I czy sami będziemy w stanie spojrzeć w lustro?
Podsumowując:
[Remedium] znacznie przewyższa poziomem [Plagę samobójców] oraz odpędza niesmak po niezbyt udanym zakończeniu [Kuracji samobójców], wprowadzając jeszcze więcej komplikacji w ten jakże mroczny i przerażający świat pochłaniany przez epidemię. Suzanne Young na każdym kroku udowadnia swoją kreatywność, ale tym razem przeszła samą siebie. Czytelnik będzie niczym gąbka pochłaniająca wszelkie emocje wylewające się z lektury i będzie nimi żyć jeszcze parę dni po jej przeczytaniu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-04-2016 o godz 23:09 przez: Zatracona w słowach
Siedemnastoletnia Quinlan McKee jest sobowtórem. Od lat z powodzeniem niesie pomoc i pociechę rodzinom zmarłych nastolatków. Przejmuje ich tożsamość, by uczestniczyć w terapii, która ma na celu pomóc pogrążonym w żałobie krewnym pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Mieszka w ich domu, nosi ich ubrania, przejmuje typowe zachowania, a także osobowość zmarłych, nierzadko zapominając o swoim prawdziwym życiu, by w pełni skupić się na pracy i zadaniu, któremu musi podołać.

Po pozytywnym wypełnieniu zlecenia Quinn ma nadzieję odpocząć i na nowo wdrożyć się we własne życie. Nie dostaje jednak takiej szansy i od razu zostaje wysłana do kolejnej pogrążonej w żałobie rodziny, której przypadek jest szczególny, co podkreślają jej pracodawcy. Quinn staje się Cataliną Barnes, jednak nikt nie chce zdradzić jej przyczyny śmierci dziewczyny. Wszyscy zdają się coś ukrywać i nie zdradzają Quinlan szczegółów dotyczących ostatnich miesięcy życia ofiary. Komplikacji przybywa, kiedy dziewczyna zaczyna angażować się emocjonalnie w życie rodziny, a między nią i chłopakiem Cataliny zaczyna rodzić się więź...

Wszędzie natykałam się na same pozytywne opinie dwóch tomów serii „Program”, czyli „Plagi samobójców” i „Kuracji samobójców”. Postanowiłam bliżej się im przyjrzeć, a że sam pomysł na fabuła wydała mi się naprawdę oryginalny i ciekawy, postanowiłam dać tej serii szansę. W moje ręce wpadły wszystkie trzy dotychczas wydane w Polsce tomy „Programu”, a pierwszy wybór padł na „Remedium”, czyli prequel tej historii.

Niesamowicie spodobał mi się pomysł Suzanne Young, który jest wyjątkowo oryginalny. Autorka stworzyła zawód, który jest według mnie połączeniem aktora i terapeuty. Quinn pracuje w nim od dziecka, jest jedną z najlepszych w swoim fachu, jednak choć jej praca jest dobrze płatna, to również wyjątkowo trudna. Dziewczyna musi płacić wysoką cenę, gdyż wcielając się tak wiele razy w inne osoby, nie pamięta, które wspomnienia są jej, a które należą do nieżyjących członków rodzin jej klientów. Quinn czasami zapomina, kim jest albo jak wygląda jej własne życie, gdyż bardzo angażuje się w swoją rolę i równie mocno odczuwa ból cierpiącej żałobę rodziny. Dziewczyna jest niesamowicie silna, jednak jak długo zdoła jeszcze znosić otaczający ją smutek i jak ucierpi na tym jej psychika, tego już musicie dowiedzieć się sami.

Bohaterowie wykreowani przez autorkę są tak samo ciekawi, jak sama fabuła. Oprócz Quinn ważną rolę w tej historii odgrywa również Deacon, który jest jej najlepszym przyjacielem i byłym chłopakiem. Łączy ich szczególna więc i choć czują do siebie coś więcej, duszą to, by nie sprawiać sobie nawzajem bólu. Aaron jest sobowtórem, a także partnerem Quinn, do którego dziewczyna ma zwracać się o pomoc podczas wypełniania zlecenia. Ich postacie są naprawdę świetnie nakreślone i muszę przyznać, że bardzo wkręciłam się w historię Quinn i jej przyjaciół, dlatego z wielką chęcią poznam ich dalsze losy.

„Remedium” dzieli się na trzy części, z których każda jest jeszcze ciekawsza od poprzedniej. Czyta się je niesamowicie szybko i w dodatku z niemałą przyjemnością. Chociaż pierwsza część, która wprowadza czytelnika w całą historię, rozwija się dość wolno, to nie uważam tego za minus, gdyż nie mamy wrażenia, że zwala się na nas ogrom informacji, który trzeba przyswoić. Mamy okazję poznać główną bohaterkę, jej przyjaciół, a także, na czym dokładnie polega jej zawód. Kolejne dwie części zdecydowanie nabierają tempa, prowadząc czytelnika do satysfakcjonującego i zaskakującego zakończenia, które dosłownie wbija w fotel, ale pozostawia po sobie pewien niedosyt. Jestem zadowolona z tego, w jaki sposób autorka poprowadziła całą fabułę, dlatego już nie mogę doczekać się sięgnięcia po kontynuację Remedium, która mam nadzieję, będzie równie dobra.

Suzanne Young, choć porusza ciężkie tematy, to posługuje się bardzo lekkim i przyjemnym językiem. Remedium ma ponad czterysta stron, jednak podczas czytania nie zwracałam uwagi na upływ czasu i zanim się obejrzałam, przewróciłam ostatnią kartkę. Widać, że autorka bardzo przyłożyła się do tej powieści, gdyż wszystko jest w niej dopięte na ostatni guzik, a dbałość o szczegóły zasługuje na niemałą pochwałę. Jestem pod wrażeniem tego, jak Suzanne Young manipuluje czytelnikiem i jego uczuciami. Podczas czytania przeżywałam wszystko razem z główną bohaterką i to równie mocno, jak ona.

„Remedium” to szalenie ciekawa i niesamowicie wciągająca historia, która pochłonęła mnie i zaskoczyła. W oczekiwaniu na kontynuację prequela z pewnością sięgnę po „Plagę samobójców” i „Kurację samobójców”, które, jeśli będą równie dobre, co „Remedium”, to seria „Program” ma dużą szansę stanąć na półce z moimi ulubionymi książkami. Jeśli macie ochotę na książkę z oryginalną i interesującą fabułą z dreszczykiem emocji i tajemnicami, to nie wahajcie się i sięgajcie po „Remedium”, a na pewno się nie zawiedziecie.

http://someculturewithme.blogspot.com/2016/04/byam-plasterkiem-na-rany-ktorych-nie.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-04-2016 o godz 18:42 przez: Ksiazkomania
Dystopia to ostatnio dość popularny gatunek literacki. Autorzy prześcigają się w pomysłach na stworzenie dystopicznego świata. Suzanne Young zadebiutowała serią Program, w której mieliśmy okazję poznać świat ogarnięty epidemią samobójstw. „Remedium” to kolejna część z tej serii jednak zasługuje na miano wyjątkowej. To prequel, czyli poznajemy historię sprzed „Plagi samobójców” i jej kontynuacji „Kuracji samobójców”. Bardzo ciekawy pomysł, który wnosi wiele do serii i sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej intrygująca, fantastyczna i wciągająca. „Remedium” to porządna dawka adrenaliny i emocji, które pozostają w nas na długo po odłożeniu książki.

„Byłam plasterkiem na ich rany, ale nie mogłam ich uleczyć.”

Quinlan McKee jest sobowtórem – osobą, która wciela się w niedawno zmarłe osoby, by dokończyć proces żałoby bliskich zmarłej osoby. Jest do tego celu wyszkolona, umie oddzielić swoje życie od tych, w które musi się wcielić. Jednak, gdy przychodzi jej odegranie postaci Cataliny, coś w niej pęka. Chce żyć jej życiem. Skąd u niej ten nieprofesjonalizm? Zaczyna powoli zatracać się, zapominać siebie. Musi uważać, by nie przekroczyć granic, które mogą być fatalne w skutkach. Jednak, gdy zaczyna łączyć fakty, na jaw wychodzi przerażająca prawda…

„Staraliśmy się na nowo złożyć w jedną całość różne fragmenty nas, udając przy tym, że nie widzimy, jak bardzo jesteśmy pogruchotani w środku.”

„Remedium” to naprawdę bardzo dobra książka. Nie boję się stwierdzenia, że bije swoje poprzedniczki o głowę. To wisienka na torcie serii Program. „Plaga samobójców” była rewelacyjna, „Kuracja samobójców” jeszcze lepsza, jednak to co pokazała autorka w „Remedium” to prawdziwy majstersztyk. Akcja goni akcję, nie mamy chwili wytchnienia. Suzanne Young zaskakuje nas niemal na każdej stronie. Powoli zostają ujawnione fakty, które mrożą krew w żyłach. Temat śmierci, żałoby to bardzo trudne tematy, często pomijane w literaturze. Stworzyć powieść, której fabuła głównie opiera się na żałobie, procesie jej leczenia to trudna praca, jednak Suzanne Young poradziła sobie wy znakomicie. „Remedium” to tajemnicza, nieprzewidywalna i bardzo wciągająca książka, która spędza sen z powiek i nie daje o sobie zapomnieć.

„Remedium” to prequel serii, dlatego bohaterowie się zmieniają. Oczywiście znajdą się tutaj takie postacie, które występowały we wcześniejszych tomach i są one dopełnieniem fabuły. Główni bohaterowie to bardzo dobrze wykreowane postacie, barwne i wieloelementowe. Każdy z nich ma swoje tajemnice, których poznanie jest dla nas szokiem. Końcówka książki, jak na dobrą lekturę przystało, to istna bomba emocjonalna. Jesteśmy rozdarci pomiędzy współczuciem, złością, irytacją, niedowierzaniem. Autorka przygotowała dla nas prawdziwą huśtawkę emocji i idealnie zakończyła powieść, dając otwartą furtkę do kolejnej części.

Książkę czyta się bardzo szybko, co za tym idzie język i styl nie sprawiają problemów. Są na wysokim poziomie, przez co czytanie staje się lekkie i płynne. Nie brakuje momentów humorystycznych, jednak cała powieść opiera się na śmierci, żałobie i zagadce. Mamy szansę poznania początków Programu, jak doszło do założenia tej organizacji. Suzanne Young bardzo dobrze zrobiła tworząc tom 0, niż jakby miała ciągnąć akcję drugiego tomu dalej. Kolejny tom, czyli kontynuacja „Remedium” zapewne rozwinie bardziej wątek epidemii samobójstw.

„Poddałam się. Oboje się poddaliśmy. I spróbowaliśmy podarować sobie teraz to, czego zawsze najbardziej pragnęliśmy: miłość. Taką, która nie mieści się w żadnych słowach.”

W „Remedium” również mamy wątek miłosny pomiędzy głównymi bohaterami, jednak to coś innego niż zwykła młodzieńcza, szalona miłość. To głębsze uczucie, ucieczka od samotności. Nie jest to wątek priorytetowy, więc nie bójcie się – nie zostaniecie zaatakowani słodką miłością. Autorka skupiła się na fabule bardziej przyziemnej, dopełniając ją tylko zarysem miłości.

Polecam książkę nie tylko fanom serii Program. To lektura, którą każdy może przeczytać. Nie jest konieczna znajomość poprzednich tomów, gdyż prequel ma to do siebie, że można go czytać jako osobną powieść. „Remedium” to idealna lektura dla wszystkich. Porusza ciężkie i przygnębiające tematy, ale została tak napisana, że nie jesteśmy w stanie się od niej oderwać. Szczerze polecam!
http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-04-2016 o godz 18:38 przez: Książkomaniacy
ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com

Nadszedł czas na prequel - coś nowego, ale z fabułą osadzoną w tym samym świecie. Przygoda z główną historią zakończyła się wraz z ostatnią stroną Kuracji Samobójców. Suzanne Young pamiętała jednak o swoich fanach. Właśnie w ten sposób do naszych rąk trafiło Remedium.

W świecie przed Programem...


Siedemnastoletnia Quinlan McKee jest niezwykłą dziewczyną z niesamowitym darem. Razem z Aaronem Riosem pracuje w sekcji pogrzebowej. Mają jednak nietypowe zadanie - udzielają pomocy rodzinom pogrążonym w żałobie. Na czym jednak polega ta praca? Są Sobowtórami. Stosują radykalną metodę terapeutyczną: terapię przez odgrywanie ról, a dokładniej rolę zmarłego... Dzięki temu możliwe stawało się domknięcie żałoby. Według tych ludzi był to niezastąpiony rodzaj pomocy, najskuteczniejszy. Quinlan od najmłodszych lat pracuje jako Sobowtór. Wcielała się w rolę wielu nieżyjących już osób - ubierała się w ich odzież, czesała tak samo, z czasem zachowywała jak zmarły i zastępowała na dany czas utracone dziecko wielu rodzinom. W swoim siedemnastoletnim życiu została zmuszona do wykonywania wielu zleceń. Czasem nawet zdarzało jej się mylić swoje życie z życiem zmarłych. Jest tylko jeden warunek: nie wolno jej się angażować emocjonalnie.

Jak można się domyślić najnowsze zlecenie, które dostaje oczywiście jej to utrudnia. Musi pomóc nie tylko rodzinie pogrążonej w żałobie, ale i chłopakowi zmarłej nastolatki. To pierwszy taki przypadek w jej karierze. Wie, że zabronione jest łączenie uczuć z wykonywaną pracą, ale kiedy stała się Cataliną Barnes straciła głowę dla jej chłopaka... Ta dziwna relacja powoli przeradza się w coś więcej, dziwną więź, która łączy tych dwoje. Ale jest to dopiero początek trudności Quinlan. Gdy poznaje prawdę o śmierci Cataliny komplikacji przybywa. Ponieważ ta śmierć mogła nastąpić w wyniku epidemii... Quinlan i inni z wydziału żałoby zaczynają łączyć pewne fakty, samobójstwa i dochodzą do okrutnej prawdy... Prawdy, która może zagrozić wielu ludziom.


Suzanne Young zabrała nas w podróż do świata z Plagi Samobójców i jej kontynuacji - Kuracji Samobójców. Świata pozornie tak podobnego, ale jednak całkowicie innego. Sam pomysł bardzo dobry, jednak muszę przyznać, że trochę śmieszą mnie te przebieranki będące terapią dla rodzin. Czy tylko ja uważam, że taki sobowtór wnosi jeszcze więcej zamieszania, smutku i cierpienia? Nie powiem jednak, że akcja mnie nie wciągnęła i nie podobała mi się ta książka. Wręcz przeciwnie. Odłożyłam swoje zdanie dotyczące terapii na bok i pozwoliłam Remedium na wciągnięcie mnie w tę historię. Początkowo książka bez pędzącej akcji, jednak im dalej się zagłębiałam tym bardziej rosło tempo. Wszystko, co początkowo było trudne i niezrozumiałe stawało się bardziej przystępne, intrygujące. Bo takie jest pióro Suzanne Young. Najpierw powoli wprowadza w fabułę, by następnie zmiażdżyć czytelnika swoimi pomysłami. Myślę, że w porównaniu z Plagą i Kuracją Remedium jest książką nieco bardziej psychologiczną niż jej poprzedniczki-następczynie :) Autorka pozwoliła nam wejść w umysł Quinlan, poznać jej pracę od wewnątrz ze wszystkimi zmianami psychice jakie ze sobą niesie.

Remedium to książka pełna tajemnic, zwrotów akcji i zakończenia, którego nie da się przewidzieć. Zakończenia, które łamie serce i sprawia, że pragniemy więcej.

Suzanne Young kolejny raz udowodniła, że jest mistrzynią w tym co robi. Dopracowana fabuła, niesamowicie wykreowani bohaterowie, studium psychiki bohaterów, dla których "śmierć jest pracą", ale również tych, którzy cierpią z powodu straty.

Mimo że początkowo brakowało mi Sloane i Jamesa to historia Quinlan również mnie wciągnęła. Może nawet bardziej? Remedium to opowieść o odkrywaniu siebie, swego prawdziwego ja. Jest to także opowieść o ludzkich słabościach, stratach i powrotu do normalności po stracie ukochanej osoby.

Izabela Nestioruk
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-04-2016 o godz 13:19 przez: Julia Alaska
"Byłam plasterkiem na ich rany, ale nie mogłam ich uleczyć."

Siedemnastoletnia Quinlan McKee ma niezwykły dar i od lat z powodzeniem go wykorzystuje – niesie pocieszenie rodzinom zmarłych nastolatków. Pomaga krewnym przetrwać żałobę, wchodząc na pewien czas w rolę tych, którzy niedawno odeszli. Nosi ubrania i fryzury zmarłych, a obejrzawszy filmy i zdjęcia z ich udziałem, przejmuje ich zachowania. Czasem nawet zdarza jej się mylić swoją własną przeszłość z losami tych, których role odgrywa. Jest tylko jeden warunek: nie wolno jej się angażować emocjonalnie.
Choć doskonale wie, że jest to surowo zabronione, to od kiedy stała się Cataliną Barnes, między nią a chłopakiem zmarłej dziewczyny zaczyna rodzić się więź. A to dopiero początek trudności. Bo gdy Quinlan poznaje prawdę o śmierci Cataliny, komplikacji przybywa. Ponieważ ta śmierć mogła nastąpić w wyniku epidemii…

Od stycznia z utęsknieniem czekałam na kolejny tom serii pani Young. Uwielbiam styl pisania autorki, wykreowaną przez nią wizję przyszłości, w której nastolatki masowo popełniają samobójstwa. W Remedium cofamy się jednak do czasów przed programem, gdzie plaga dopiero się zaczynała.

"Staraliśmy się na nowo złożyć w jedną całość różne fragmenty nas, udając przy tym, że nie widzimy, jak bardzo jesteśmy pogruchotani w środku."

Główna bohaterka, Quinlan, była naprawdę świetnie wykreowana. Pełna emocji, barwna postać, zdecydowanie lepsza niż Sloane. Dziewczyna od lat zajmowała się pomaganiem osobom, którzy nie mogą poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby. Zadaniem Quinlan było "granie" zmarłego przez określony czas. Musiała mówić, wyglądać, zachowywać się zupełnie jak osoba, którą miała udawać. Jednak była to bardzo trudna praca. W końcu, jak nie zatracić siebie udając ciągle kogoś innego?

Remedium jest równie świetne co poprzednie tomy Programu. Jednak chyba muszę przyznać, że historia Quinn była odrobinę lepsza ze względu na główną bohaterkę. Akcja w tej książce pędzi niemiłosiernie, cały czas coś się dzieje. Poza tym temat poruszony przez autorkę jest ważny aczkolwiek rzadko poruszany. Proces "odnawiania się" po śmierci bliskiego jest bardzo trudny, opisanie wszystkich emocji temu towarzyszących nie jest łatwe, ale autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Poza tym w Remedium znajduje się kilka intryg, które z czasem są przed nami odkrywane i pokazują mrożącą krew w żyłach prawdę.

Jak wcześniej mówiłam uwielbiam styl pisania pani Young. Lekki, młodzieżowy, dzięki czemu powieść czyta się szybko bez większych problemów. W książce tej nie mogło zabraknąć humoru, na który głównie składają się docinki Quinn oraz jej przyjaciół. Poza tym znajdziemy tu także wątek miłosny, ale nie przysłania on wątków głównych - leczenia bliskich Cataliny oraz odkrywania tajemnic razem z Quinn. Jest on raczej miłym dodatkiem.

"Przez chwilę zastanawiałam się, co czuje człowiek, który jest z kimś w związku i przez cały czas pozostaje sobą. Ktoś taki ma przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, którą może dzielić ze swoją drugą połówką. I liczyć na jej bezwarunkową miłość. A nie taką, która kończy się nagle i bez żadnej widocznej przyczyny."

Zakończenie powieść było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Szczerze mówiąc, to autorka bardzo pokręciła fabułę, jednak absolutnie nie jest to minusem. Po przeczytaniu Remedium miałam wielkiego kaca książkowego, bo cały czas - wręcz obsesyjnie - zastanawiałam się co właściwie się stało i co będzie dalej. Mam nadzieję, że będzie kolejna część o Quinlan, bo autorka skończyła w bardzo nieprzyjemny sposób, zostawiając mnie bez wyjaśnienia.

Podsumowując, powieść serdecznie polecam nie tylko fanom Programu, ale także osobom, które nie miały jeszcze styczności z tą serią. Spokojnie możecie zacząć czytanie od tej powieści, ponieważ wydarzenia mające w niej miejsce były przed historią opisaną w Pladze samobójców.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-04-2016 o godz 17:48 przez: Nevermore
"Program" Suzanne Young to seria, którą darzę ogromnym sentymentem. Trafiłam na nią w czasie, kiedy myślałam, że już żadna dystopia, ani antyutopia nie będzie w stanie mnie zainteresować, ponieważ wszystkie pomysły zostały już wyczerpane. Autorce udało się jednak stworzyć niezwykły świat, w którym samobójstwa rozprzestrzeniają się niczym grypa. Ku mojemu zdziwieniu, pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę, a "Plaga samobójców" - książką, która wciąga od pierwszych stron.

Mimo sympatii, jaką darzę autorkę, do "Remedium" podeszłam z pewną dozą niepewności. Owszem, seria bardzo mi się podoba, ale ten tom to zupełnie inna bajka. Ma numer "0", a więc akcja toczy się przed wydarzeniami, które znaliśmy do tej pory. Również bohaterowie są zupełnie inni - kolejne części skupiały się wokół Sloane, tutaj natomiast główną postacią jest Quinn. Nie ma również mowy o samobójstwach, a akcja toczy się wokół niezwykłego zajęcia, jaki trudni się główna bohaterka.

Quinlan jest sobowtórem. Oznacza to, że pracuje przy niezwykłej formie terapii. Pomaga bliskim zmarłych osób pogodzić się z ich stratą wcielając się w osobę, która odeszła. Czyta dzienniki, stara się dowiedzieć jak najwięcej, po czym przyjmując nawyki, wygląd, ubrania i zachowanie zmarłego, zamieszkuje w jego domu. Choć wydawać by się to mogło bardzo pokręcone, w rzeczywistości faktycznie pomaga biorącym udział w terapii. Choć nasza bohaterka trudni się tą przedziwną profesją od dłuższego czasu, my poznajemy ją, kiedy rozpoczyna najbardziej niezwykłe w swojej karierze zlecenie. Quinn ma wcielić się w Catalinę - dziewczynę, która zginęła w tajemniczych okolicznościach. Ze stratą nie radzą sobie nie tylko rodzice zmarłej, lecz również jej chłopak, a zlecanie ma trwać dużo dłużej niż typowe sprawy, którymi zajmowała się nasza bohaterka...

"Remedium", zgodnie z moimi przypuszczeniami, bardzo różni się od pozostałych powieści tej serii. Nie chodzi jedynie o innych bohaterów, ale cały klimat. Z pozoru wydarzenia z tomu 0 i tomu 1 nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak musimy pamiętać, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Razem z Quinn stopniowo zaczynamy odkrywać szczegóły pracy sobowtórów oraz mroczne tajemnice, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Suzanne Young udało się stworzyć powieść, która bardzo różni się od pozostałych, a jednocześnie jest do nich podobna.

Bardzo polubiłam główną bohaterkę - jest silna, inteligentna i wiele w życiu przeszła. Obciążenie psychiczne, z jakim musiała zmagać się od dziecka, niejednego doprowadziłyby do szaleństwa, jednak ona zawsze znajduje jakiś element zaczepienia, który pomaga jej trzymać się rzeczywistości. To jedna z tych postaci, którym do samego końca uparcie kibicujemy, licząc, że czeka na nich szczęśliwe zakończenie. Polubiłam również kolegów Quinn, z którymi przyszło jej pracować.

Akcja toczy się wokół sprawy śmierci Cataliny, jednak Quinn dzieli się czytelnikiem swoimi wspomnieniami z przeszłości, dzięki czemu poznajemy zlecenia, którymi zajmowała się wcześniej. Nie sposób pozostać obojętnym wobec jej wspomnień oraz nie współczuć rodzinom zmarłych. Jeżeli chodzi natomiast o główny wątek, sprawę Cataliny, to właśnie ona sprawia, że powieść po prostu nie sposób odłożyć, ponieważ koniecznie chcemy dowiedzieć się, jak to się skończy i co tak naprawdę się stało.

"Remedium", mimo wszystkich moich obaw, okazało się świetną powieścią! Opowiada inną historię niż "Plaga samobójców" oraz "Kuracja samobójców", jednak jest ona co najmniej równie dobra. Polecam tę historię nie tylko fanom "Programu" - jeżeli uprzecie się, żeby rozpocząć przygodę od tego tomu, nic nie stoi na przeszkodzie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-04-2016 o godz 16:48 przez: Cynamonkatiebooks
"Ludzie zwykle uważają, że najbardziej boli złamane serce. Brzmi to chyba bardziej romantycznie, ale tak naprawdę za cierpienie odpowiada umysł, a ten da się oszukać."

Siedemnastoletnia Quinlan McKee ma niezwykły dar i od lat z powodzeniem go wykorzystuje – niesie pocieszenie rodzinom zmarłych nastolatków. Pomaga krewnym przetrwać żałobę, wchodząc na pewien czas w rolę tych, którzy niedawno odeszli. Nosi ubrania i fryzury zmarłych, a obejrzawszy filmy i zdjęcia z ich udziałem, przejmuje ich zachowania. Czasem nawet zdarza jej się mylić swoją własną przeszłość z losami tych, których role odgrywa. Jest tylko jeden warunek: nie wolno jej się angażować emocjonalnie. Choć doskonale wie, że jest to surowo zabronione, to od kiedy stała się Cataliną Barnes, między nią a chłopakiem zmarłej dziewczyny zaczyna rodzić się więź. A to dopiero początek trudności. Bo gdy Quinlan poznaje prawdę o śmierci Cataliny, komplikacji przybywa. Ponieważ ta śmierć mogła nastąpić w wyniku epidemii…

"Staraliśmy się na nowo złożyć w jedną całość różne fragmenty nas, udając przy tym, że nie widzimy, jak bardzo jesteśmy pogruchotani w środku."

Zarówno "Plaga..." jak i "Kuracja...", niezwykle przypadły mi do gustu. Kiedy tylko dowiedziałam się, że autorka napisała książkę, której akcja dzieję się przed wydarzeniami z Programu, widziałam, że będę musiała ją mieć! Od razu zaznaczam, że "Remedium" to coś zupełnie innego niż poprzednie tomy. Mamy tutaj nowych bohaterów, a fabuła, również skupia się na nieco innych aspektach. Aczkolwiek, wszystko zostało bardzo dobrze wyważone i tak naprawdę, idealnie komponuje się jako całość. Więc jeżeli podobała Wam się "Plaga" i "Kuracja", to musicie koniecznie zapoznać się z "Remedium".

"Poddałam się. Oboje się poddaliśmy. I spróbowaliśmy podarować sobie teraz to, czego zawsze najbardziej pragnęliśmy: miłość. Taką, która nie mieści się w żadnych słowach."

Przyjrzyjmy się bliżej bohaterom. I od razu powtórka z rozrywki, gdyż znowu nie udało mi się jakoś bardziej zżyć z postaciami wykreowanymi przez Suzanne Young. Jednakże, główną bohaterkę, Quinlan, polubiłam dużo bardziej niż Sloane. (Autorka jest mistrzynią w wymyślaniu dziwnych imion!) Od początku byłam zafascynowana psychiką bohaterki, no bo jak można udawać innych, nie tracąc przy tym własnej osobowości? Quinn to silna, zaradna bohaterka, taka jakie lubię. Co prawda miała swoje chwile słabości i czasami potrafiła zirytować czytelnika, ale nie mam co do niej większych zastrzeżeń. Drugą moją ulubioną postacią był Deacon, przyjaciel, a raczej ekschłopak, bohaterki. Ciężki do rozgryzienia, do samego końca pozostawał zagadką... Co do innych, byli w porządku, ale tak jak mówię nie przywiązałam się do nikogo stąd...

"Byłam plasterkiem na ich rany, ale nie mogłam ich uleczyć."

Autorka, znowu, miała bardzo fajny pomysł na fabułę, który doceniałam dopiero pod koniec książki. Na początku był on dla mnie trochę nieetyczny, no bo jak można udawać zmarłe dzieci i myśleć, że dzięki temu pomaga się rodzinom wyjść z żałoby. Praca sobowtóra nie jest łatwą pracą. Często ludzie zajmujący się "tą" branżą, tracą swoją własną tożsamość, a to może prowadzić do depresji. Lecz główna bohaterka jest profesjonalistką i to właśnie jej powierzono zadanie specjalne...

Podsumowując: Nie zawiodłam się na tym prequelu. Co prawda, niektóre momenty trochę mi się dłużyły, ale całość oceniam bardzo dobrze. Jeżeli chcecie poznać przyczynę, a także początki epidemii, to polecam Wam sięgnąć po "Remedium" :)

cynamonkatiebooks.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-05-2016 o godz 22:49 przez: addictedtobooks
Siedemnastoletnia Quinlan McKee nigdy nie miała szczęśliwego dzieciństwa i dziewczyna już od najmłodszych lat musiała mierzyć się z wieloma trudnościami. Śmierć jej matki spowodowała ogromną pustkę, której Quinlan w żaden sposób nie potrafi zapełnić. Co gorsza, dziewczyna nie zachowała o niej prawie żadnych wspomnień, co dodatkowo potęguje jej żal. Z kolei jej ojciec nigdy nie był dla niej prawdziwym wsparciem i zawsze stawiał swoją pracę ponad wszystko. Quinlan nigdy nie było dane dorastać wśród swoich rówieśników, ponieważ już jako mała dziewczynka została zaangażowana w pewien projekt, który już na zawsze odmienił jej życie.

„Staraliśmy się na nowo złożyć w jedną całość różne fragmenty nas, udając przy tym, że nie widzimy, jak bardzo jesteśmy pogruchotani w środku.”

Dziewczyna posiada niezwykły dar – potrafi z niezwykłą dokładnością naśladować ruchy oraz zachowanie innych osób. Ta zdolność okazała się niezwykle przydatna, gdy zaczęła pracować jako sobowtór. Quinlan podczas swojego zlecenia trafia do rodziny, która cierpi z powodu śmierci dziecka i stara się im nieść pocieszenie. W tym celu, wchodzi w rolę niedawno zmarłych nastolatków, by pomóc zakończyć żałobę ich krewnych. Dziewczyna ma taką samą fryzurę, ubrania oraz gesty jak osoba, w którą tymczasowo się wciela. Z czasem jednak jej praca zaczęła stawać się coraz bardziej niebezpieczna, ponieważ Quinlan przestała odróżniać własną przeszłość od losów osób, których role odgrywa…

„Byłam plasterkiem na ich rany, ale nie mogłam ich uleczyć.”

Kiedy dziewczyna ma wcielić się rolę Cataliny Barnes, to wszystko jeszcze bardziej się komplikuje. To zlecenie wydaje się zupełnie inne od wszystkich i Quinlan jest pewna, że jej pracodawcy coś przed nią ukrywają. Tymczasem pomiędzy nią, a chłopakiem zmarłej Cataliny powstaje niezwykła więź, która z każdym następnym dniem coraz bardziej się pogłębia. Podczas jej zleceń obowiązuje jednak jeden warunek: dziewczyna nie może angażować się emocjonalnie podczas swojej pracy. Czy Quinlan jest gotowa poświęcić wszystko, by być z chłopakiem? Czy uda jej się rozwikłać zagadkę związaną ze śmiercią Cataliny? Oraz co z tym wszystkim ma związana tajemnicza epidemia?

„Byłam maszyną, naczyniem, wersją zastępczą.”

Nie ukrywam, że jestem ogromną wielbicielką serii „Program” i byłam niezwykle ciekawa jak wypadnie ta książka na tle pozostałych części. Suzanne Young bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i z całą pewnością mogę napisać, że „Remedium” okazało się równie ciekawą i pasjonującą książką jak dwa poprzednie tomy. Sam pomysł na fabułę jest niezwykle ciekawy i z naprawdę ogromnym zainteresowaniem śledziłam losy głównej bohaterki. Quinlan jest niezwykle złożoną i bardzo ciekawie skonstruowaną postacią, która podczas lektury tej książki dostarcza wiele wrażeń. Bardzo podobał mi się nastrój w tej książce, który niejednokrotnie wywołuje w czytelniku niepokój oraz ogromne zaciekawienie.

To, co najbardziej zachwyciło mnie w tej książce to zakończenie, które dosłownie wbiło mnie w fotel. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i autorce naprawdę udało się mnie zaskoczyć. Tak naprawdę do ostatniej strony nie byłam pewna, jak to wszystko się skończy. Czytelnik ma możliwość przyjrzeć się bliżej światu jeszcze przed epidemią i zobaczyć jej pierwsze objawy u nastolatków. Uważam, że „Remedium” jest znakomitym dodatkiem do całej serii i z całą pewnością nie zmarnujecie czasu, jeśli sięgnięcie po tę książkę. Całą serię naprawdę gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-06-2016 o godz 20:05 przez: Beata
Czasami trudno jest się pogodzić po stracie bliskiej osoby. Wtedy przychodzi smutek, rozpacz a nawet bezwład co do funkcjonowania dalszych etapów w życiu. Właśnie dlatego istnieją postacie, coś na miarę idealnych sobowtórów. Cała sprawa polega na upodobnieniu się do zmarłej osoby, czyli odegrać perfekcyjnie wygląd oraz zachowanie. Następnie zamieszkać u rodziny, dlatego żeby mogli spędzić ostatnie dni lub wypowiedzieć słowa, których nie mieli okazji powiedzieć swojemu dziecku. Wszystko to ma zakończyć żałobę.
Tym zajmuję się siedemnastoletnia Quinlan. Wie dobrze, że nie jest to bezpieczne, ale dziewczyna wydaję się do tego stworzona. Istnieje niebezpieczeństwo, że zbyt mocno wcieli się w życie zmarłej i zapomni kim tak naprawdę jest. A to naprawdę może być trudne, gdy szykuje się o wiele trudniejsze kolejne zadanie.

Remedium to dodatkowy tom wydany jako dodatek do serii o Programie. Jednak nie jest to cieniutka powieść mierząca ledwo sto stron, ale porządna książka w którą można zaczytać się na kilka dni. Co ja piszę... może nie wystarczyć nawet na jeden dzień. Opowiada o wydarzeniach które były przed powstaniem Programu. Plaga samobójców czy druga część tej serii, odrobinę nawiązywały do przeszłości, jednak dla mnie było to nie wystarczające. Były tam tylko zawarte małe fragmenty, które mnie nie usatysfakcjonowały. Byłam ucieszona gdy dowiedziałam się o wydaniu Remedium przez wyd. Feeria (dziękuję!). Jednak czy spełniła moje oczekiwania?

Oczywiście, że tak! Powieść jest tak dobrze skonstruowana że spokojnie, zostałam zapełniona dużą ilością informacji. Dowiedziałam się, od czego to wszystko się zaczęło ale także jak to wszystko dalej potoczyło. Jednak ani na moment nie przestałam być tym zainteresowana. Autorka nie znudziła tym ani na moment.

Wraz z nową powieścią, pojawili się także nowi bohaterowie. Główną postacią jest tutaj Quinlan. Dziewczyna nie była irytująca, mimo swoich niektórych zachowań. Bardzo ją polubiłam, ale także zaciekawiła mnie jej historia. Co do reszty, to autorka nie pozostawiła ich, również możemy poznać ich minione lata.

Jednak akcja wydaję mi się rzeczą z tych najważniejszych. Tutaj jej nie zabrakło! Jak wiadomo, musiało minąć trochę czasu, żeby wszystkie wątki się rozwinęły, ale później trzymało do samego końca. Tym bardziej że jest napisana lekkim językiem, to tym bardziej strony przelatywały mi przez palce. Jak szybko ją zaczęłam, to tak szybko zakończyłam.

Lecz czasami dziwiłam się tym, co właśnie wydarzyło się w powieści. Nie mogłam uwierzyć w jaki sposób toczy się ta historia. Byłam tym wszystkim zszokowana. Jak i zakończeniem. Mówiłam do siebie, że to tak nie może się skończyć. Nie w tym momencie. Na szczęście, sprawdziłam na Good reads, i jest wydana już kolejna część The Epidemic czyli dalsze losy Quinlan. Z niecierpliwością czekam na pierwszą polską zapowiedź.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-04-2016 o godz 15:41 przez: Wkp
Dwutomową opowieścią o świecie, w którym w obliczu plagi samobójstw młodym ludziom odebrano możliwość decydowania o swoim życiu, autorka o polskich korzeniach zabrała czytelników do dystopijnego świata będącego niczym więcej, jak złotą klatką. A raczej pozłacaną. Teraz, kiedy cała historia dobiegła już końca, nadszedł czas, żeby opowiedzieć o wydarzeniach poprzedzających „Program”.

Ich bohaterką jest siedemnastolatka, która znalazła dziwny sposób na życie i pomaganie obcym ludziom. Quinlan McKee nie jest bowiem, jak jej rówieśnicy – śmiało można ją nazwać empatką. Co to oznacza w praktyce? Kiedy jakiejś rodzinie umiera nastoletnia córka, Quinlan jest w stanie udawać ją przez pewien czas, przejmując styl bycia, ubiór i nawyki, aby pomóc krewnym przejść przez pierwsze dni żałoby i dać okazję na powiedzenie (i wysłuchanie słów), które inaczej nie miałby okazji paść nigdy w życiu. Jak długo można wytrzymać takie przybieranie życia innych ludzi bez konsekwencji dla własnej psychiki przyjdzie jej się wkrótce przekonać. Zdarzało jej się mylić własne wspomnienia z wyuczonymi, stara się więc nie angażować, jednak kolejne jej wcielenie przekracza tą ustaloną granicę, a ją i chłopaka zmarłej, którą udaje zaczyna łączyć uczucie. Pozostaje jeszcze jednak jedna kwestia – czy to, że jej obecny pierwowzór mógł umrzeć w wyniku epidemii samobójstw może mieć dla niej jakieś znaczenie, a co ważniejsze – konsekwencje?

Nie będę tego ukrywał – ten tom jest słabszy od znakomitej części pierwszej i udanej dwójki, nie mniej nadal jest to naprawdę dobra książka. Jej największą siłą a zarazem problemem jest główny temat, który aż prosił się o satyryczne ujęcie, które przydałoby odpowiedniej mu odpowiedniej wagi. Autorka poszła w innym kierunku, w kierunku tego, co obserwowaliśmy w dotychczasowych tomach i nie jest to bynajmniej błąd – tego w końcu oczekiwali czytelnicy „Programu”. Wystarczy jednak przyzwyczaić się do wątku wiodącego i wraca wszystko to, na co się czekało. A więc dystopijna, depresyjna fabuła, która niesie nadzieję, ale także i w pewnym stopniu z nadziei odziera. Świat jest przemyślany, klimat malowany w szarych barwach należycie ciężki, a całość przyjemnie skomponowana z pozostałymi tomami serii.

Co warto nadmienić, jak na cykl dla przedziału wiekowego young adult, trylogia „Program…” jest zaskakująco dojrzałą lekturą, a pomimo całej powagi – lekką w czytaniu. Ten zerowy tom natomiast dobrze nadaje się tak na uzupełnienie udanej historii, jak i także na rozpoczęcie swojej przygody z powieściami Suzanne Young.

Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-04-2016 o godz 01:22 przez: Jeanelle
W Remedium Suzanne Young odsyła czytelnika do czasów przed Programem, kiedy sama idea jego działania była jeszcze w powijakach, a choroba dręcząca młodych ludzi nie była epidemią, ale pojedynczymi przepadkami. Zamiast tego dostajemy wgląd w działanie wydziału żałoby, który skupia swoje działania na dobrowolnym udzielaniu pomocy osobom, które doświadczyły traumatycznej straty i nie potrafią sobie z nią poradzić. To było fascynujące doświadczenie - zagłębić się w świat wykreowany przez autorkę, ale jednocześnie tak różniący się od tego, co autorka zaserwowała czytelnikowi w Pladze samobójców.

Na samym początku czułam się dość dziwnie bez James'a i Sloan, musiałam sobie przypominać, że przecież ich historia jeszcze się nie rozpoczęła, a wszystko, przez co musieli przejść ma się dopiero wydarzyć. Przez to nie mogłam się wczuć w klimat powieści i przywiązać do bohaterów. Jednak trwało to dosłownie krótką chwilę, do głosu doszedł talent Suzzane Young do kreowania bohaterów i zanim się obejrzałam historia Quinn i jej przyjaciół doszczętnie mnie pochłonęła.

Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl o Remedium to, że jest to wyjątkowo poruszająca książka, opowiadająca o wadze własnej tożsamości. Czy kiedyś zastanawialiście się jak bardzo druzgocącym poczuciem jest niewiedza o tym, kim jesteś? Tak właśnie wygląda życie Quinlan, sobowtóra, członka wydziału żałoby. Jej zadaniem jest 'przejmowanie' życia zmarłej osoby i odegranie jej ostatnich dni, tak aby bliscy denata mogli się z nim pożegnać i domknąć żałobę. Mimo całej gamy zabezpieczeń stosowanej, aby sobowtór nie miał problemów we własnym życiu i nie stracił poczucia tożsamości, dziewczynie mieszają się własne wspomnienia, z tymi, które do niej nie należą - scenami odgrywanymi podczas zlecenia. Nikt nie ma pojęcia, że w głębi duszy Quinn pragnie normalnego życia, miłości, akceptacji. Ma dosyć, że wszyscy jej nienawidzą i pragnie choć przez krótką chwilę być sobą. [...]

------------------------------------------------------

http://zatracona-w-innych-swiatach.blogspot.com/2016/04/45-recenzja-remedium.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-04-2016 o godz 09:57 przez: Monika Szulc
Zapowiedź tej książki wzbudziła mój wielki entuzjazm, jednak muszę przyznać, że nie zwróciłam uwagi, że jest to tom „0”, czyli preqel znanej nam już serii. Chciałam więcej Sloane i Jamesa, a ta książka jest całkowicie nową historią, co prawda nadal osadzoną w tych samych realiach, lecz z nowymi bohaterami.
Siedemnastoletnia Quinlan McKee jest sobowtórem. Wciela się w rolę zmarłej osoby, by uleczyć ból rodziny po stracie. Nowe zlecenie różni się od tych, w których już brała udział. Tajemnice zmarłej nastolatki są niebezpieczne, a rodząca się bliskość między Quinlan, a chłopakiem denatki jest ryzykowna i zabroniona. Dziewczyna jest w niebezpieczeństwie, bo tajemnicza śmierć nie jest jedyna i być może zwiastuje początki epidemii.
Byłam rozczarowana, że nie jest to kontynuacja przygód Sloane i Jamesa, lecz już po kilku stronach Quinlan całkowicie mnie do siebie przekonała. Jej życie jest prawdziwym huraganem emocji i osobowości, bo nieustanne przybieranie nowych tożsamości odbija się na jej psychice. W zachowaniu własnego „Ja” pomaga jej były chłopak, obecnie przyjaciel. Relacje między nią, a Deaconem z pewnością nie należą do łatwych. Są skomplikowane i dziwne. Ta dwójka rani się nawzajem, lecz potrafią się również wspierać. Pojawienie się chłopaka zmarłej dziewczyny może nasunąć stwierdzenie, iż mamy do czynienia z kolejnym trójkątem miłosnym. Nie obawiajcie się. „Remedium” to książka znacznie głębsza, porusza ważne tematy i bez wątpienia zapada w pamięci.
Cała recenzja : http://ksiazkimoni.blogspot.com/2016/04/program-remedium-suzanne-young-recenzja.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-04-2016 o godz 18:47 przez: Krokusowe Przemyślenia
Różnie można reagować na żałobę. Niektórzy trwają w nieustannym szoku, inni pogrążają się w rozpaczy, a są i takie osoby, które starają się wrócić do życia sprzed tragedii, aby w ten sposób albo uciec od wspomnień, albo nauczyć się żyć z bólem po stracie kogoś bliskiego. Jak wiele jest reakcji, tak samo dużo jest sposobów, aby z bólem i cierpieniem sobie poradzić. Arthur Pritchard opracował terapię przez odgrywanie ról. Właśnie tym zajmuje się Quinlan McKee. Jest sobowtórem.

Bycie sobowtórem nie należy do najprostszych. Wcielanie się w różne role wiąże się z ogromnym ryzykiem. Quin potrafi wcielić się praktycznie w każdą rolę, ale posiadając wspomnienia tylu osób, traci swoje własne. Coraz trudniej jest jej rozróżnić, co przeżyła ona, a co osoby, w których role się wcielała. Dlatego tak ważne jest, aby pomiędzy kolejnymi zleceniami upłynął odpowiedni czas, który pozwoli Quin wrócić do siebie, przypomnieć jej kim naprawdę jest.

Sama książka spodobała mi się chyba nawet bardziej od pozostałych części. Zafascynowało mnie to, co działo się z Qunilan podczas wchodzenia w poszczególne role, zwłaszcza w rolę Cataliny. Jej zaburzenia osobowości zostały znakomicie opisane. Doskonale widać było to, jak za każdym razem jest jej coraz trudniej wrócić do własnej tożsamości, jaki kłopot sprawia przypomnienie sobie tego, kim naprawdę jest. Do tego trzeba dodać jej osobiste podejście tego jednego, konkretnego zlecenia, które tak naprawdę zmienia jej życie, a także stosunek do wykonywanej dotychczas pracy.

Całość recenzji na http://krokusoweprzemyslenia.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-04-2016 o godz 18:01 przez: Nataliaaa
Quinlan McKee to siedemnastolatka, która jest sobowtórem. Dziewczyna ma niezwykły dar pocieszania ludzie, którzy utracili swoich bliskich. Wciela się ona w zmarłych nastolatków by ich rodziny mogły pogodzić się z ich śmiercią. Quinlan jest naprawdę bardzo dobra w tym co robi, ale i tak już nie raz spotkała się z tym, że ludzie patrzyli sie na nią jak na potwora kiedy ona tylko chciała pomóc inny. Mimo wszystko to nie jest największy problem w jej pracy. Jest nim raczej to, że jej własne wspomnienia zaczynają się jej mylić ze wspomnieniami osób, które odgrywa czy, że niektóre po prostu traci.

Seria "Program" była jedną z lepszych jakie czytałam. Autorka stworzyła świat, który totalnie mnie pochłonął. Fabuła i pomysł jaki miała zarówno na "Plagę samobójców" jak i "Kurację samobójców" był świetny, trochę mroczny, ale bardzo ciekawy i nowatorski. Bohaterowie (James i Sloane) stali się jedną z moich ulubionych par, a tym samym James jednym z moich ukochanych książkowych postaci męskich. Myśląc o trzeciej części miałam nadzieję, że będą to dalsze losy bohaterów z "Programu". Tak się jednak nie stała, ale kompletnie nie mogę powiedzieć, że jestem z tego powodu niezadowolona. Ba myślę wręcz, że to co znalazłam w "Remedium" jest najlepszą odpowiedzią a zarówno kopalnią pytań jaką mogłam znaleźć w trzeciej a tak naprawdę zerowej części kultowej serii "Program"!

Cała recenzja na happy1forever.blogspot.com



Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

Zobacz także

Podobne do ostatnio oglądanego