5/5
12-10-2016 o godz 21:11 przez: Natalia Dzięgiel
Safiya i Iseult są najlepszymi przyjaciółkami, są dla siebie jak siostry, a dokładniej są dla siebie więziosiostrami, ponieważ obie są czarodziejkami. Safiya posiada jedyny w całych Czaroziemiach dar prawdodziejstwa, zaś Iseult należy do plemienia Nomatsów i jest więziodziejką. Dziewczyny wpadły w poważne tarapaty i muszą jak najszybciej uciekać. Safiya ze względu na swój rzadki dar byłaby niezwykle pożądaną osobą w kraju, dlatego trzyma go w tajemnicy. Obie pragną w życiu tylko wolności, jednak ze względu na duży błąd Safi, przyjaciółki znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Dodatkowo rozejm zaczyna się kończyć, a najbliższa osoba może obrócić się przeciw tobie. Wszyscy mają jeden cel: dopaść prawdodziejkę.
Szczerze to wolałabym, żeby tytuł tej książki brzmiał „więziodziejka”. Ja mam ten problem, że zwykle nie przepadam za głównymi bohaterkami i w tej książce też tak było. Safiya często mnie denerwowała swoim lekkomyślnym zachowaniem i tym, że narażała tym nie tylko siebie, ale także swoją więziosiostrę. Safiya pochodziła z zamożnej rodziny, była domną, czyli kimś na kształt damy dworu czy wręcz księżniczki. Uważała, że wszystko jej się należy i jeśli coś nie szło po jej myśli to wściekała się bez powodu, używała rękoczynu itp. Była naprawdę irytująca. Jednak miała też swoje dobre strony, ponieważ to denerwowanie mnie nie było na kształt tego, że jestem skłonna rzucić tą książką. Jedną z jej zalet było całkowite oddanie i chęć w razie czego poświęcenia się dla Iseult. Dziewczyna należała do plemienia, które cieszyło się naprawdę ponurą sławą i wszyscy mieli ją za demona, a Safi w każdej chwili gotowa była do ucięcia kilku palców osobom, które zaczynały za bardzo strzępić język. Zanim przejdę do plusów, chcę jeszcze wspomnieć o jednej wadzie tej książki. Kiedy zaczęłam ją czytać czułam się jak przy czytaniu „Eragona”. Jeśli też znacie tą lekturę to wiecie, że autor ma specyficzny sposób na nazywanie każdej rzeczy jakimś skomplikowanym i trudnym do zapamiętania imieniem. Susan Dennard tu zafundowała nam coś podobnego. Przez pierwsze 100 stron nie mogłam do końca wbić się w tą książkę i czytać ją płynnie, ponieważ ciągle zapominałam kto jest kim. Dodatkowo książka napisana jest z wielu perspektyw przez co przeskakując z jednej na drugą czasami gubiłam się w tych księciach, imperatorach i ziemiach. Na szczęście po jakimś czasie zaczęłam bardzo dobrze operować nazwami państw i ich przywódcami. Dlatego od razu piszę, że nie warto się zniechęcać. Przejdźmy może teraz do zalet powieści. Zacznijmy od drugiej głównej bohaterki, czyli Iseult. Dziewczyna nie miała łatwego życia, kiedy każdy na kogo spojrzała wyzywał ją od demona i kazał wracać do Otchłanii. Jednak więziodziejka jest bardzo zdeterminowaną osobą i odcinała się od wszystkiego przy czym kształciła się w sztuce walki i zabijania. Jest tak samo oddana swojej przyjaciółce jak ona jej. Iseult jest osobą spokojną i opanowaną, nie poddaje się emocjom jak Safi i to ona zawsze obmyśla plan ataku lub ucieczki. Kolejną postacią, która mnie zaintrygowała był tak naprawdę czarny charakter. Krwiodziej o imieniu Aeduan tropi dziewczyny przez całą książkę z zamiarem zabicia ich. Jednak w jakiś sposób jego postać mnie zaintrygowała. Akcja książki cały czas pędzi i mamy dosłownie kilka chwil na oddech, kiedy znów zaczyna się coś dziać. Myślę, że to wspaniała gratka dla fanów fantastyki oraz akcji, która ciągle pędzi. Dodatkowo wątek romantyczny jest na tyle mało rozwinięty i subtelny, że w ogóle nie przeszkadza w całej książce, a wręcz ją zmysłowo ubarwia. Szczerze powiedziawszy niektórych rzeczy się domyśliłam i prawie zgadłam jak zakończy się książka, jednak mimo to uważam, że to była lektura niezwykła. Susan Dennard stworzyła magiczny świat gdzie panuje monarchia, mamy wiele odmian czarodziejów i śledzimy losy dwóch bardzo odmiennych, ale naprawdę czarujących więziosióstr.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
01-03-2017 o godz 17:29 przez: redgirlbooks
Zanim sięgnęłam po tę książkę, już kilka razy przewinęła mi się w postach na książkowych profilach, na instagramie. Jestem okładkową sroką. Również i w tym przypadku, moją uwagę przykuła oprawa. Gdy już miałam ją w łapkach, byłam do niej sceptycznie nastawiona i do rekomendacji na przodzie okładki: ''Zróbcie miejsce na półce z ulubionymi książkami - Prawdodziejka wejdzie do kanonu.'' Sarah J. Maas Obawiałam się, że dostanę mdłą historię, z jednorożcami w tle, ale ta książka przeszła moje oczekiwania! Dlaczego? O tym napiszę poniżej. Więziosiostry, oddadzą za siebie życie. Jeśli nadepniesz jednej z nich na odcisk, one zrobią wszystko byś tego pożałował. Łączy je silna i nierozerwana więź. Nic nie zniszczy ich przyjaźni. Safiya i Iseult, to młode czarodziejki. Safi jest Prawdodziejką, która rozpozna każde kłamstwo i fałsz. Musi ukrywać się ze swoim talentem, gdyż może on zostać wykorzystany jako broń. Iseult, to z kolei Więzidziejka, która rozpoznaje emocje ludzi, za pomocą wici Więzi. Nie widzi jednak swoich, ani podobnych jej magów. Obie dziewczyny, chociaż są połączone ze sobą silną więzią, są bardzo od siebie różne. Iseult, jest urodzonym taktykiem i potrafi trzymać nerwy na wodzy, podczas gdy Safiya jest impulsywna i działa pochopnie. Obie czarodziejki, szybko wpadają w kłopoty i muszą uciekać przed strażnikami. Dodatkowo, w pościg za nimi, ruszył krwiożerca, który im nie odpuści. Zaczynają zbliżać się trudne czasy. Ponad dwudziestoletni rozejm, pomiędzy imperiami się kończy i w powietrzu wisi widmo,Wielkiej Wojny. Imperator Cartorry, Henrick, zamierza wziąć Safi za żonę, aby móc wykorzystać jej zdolności w walce. Dziewczynie w ucieczce, pomaga jej wuj, który chce uniknąć bitwy. Wynajmuje księcia Merika, który ma za zadanie wywieźć ją, do opuszczonego miasta portowego. Jeśli czarodziejka dotrze cała i zdrowa do Lejny, to mężczyzna dostanie, to czego pragnął dla swojego kraju. Więziosiostry czeka droga pełna niebezpieczeństw. Walka z władcami, ich najemnika i krwiożercą. Czy dziewczynom się uda? Czy na końcu drogi czeka na nie zwycięstwo? Zaczynając czytać tę książkę, myślałam, że zanim akcja się rozwinie, to minie trochę czasu. Jednak tu, obie czarodziejki, już od pierwszych stron są w tarapatach. Akcja prze do przodu, czytelnik wstrzymuje oddech i jest oczarowany. Tak było ze mną, zdecydowanie się nie zawiodłam. Na początku miałam problem z załapaniem tych różnych nazw, ale w miarę czytania, ta bariera zanikała. Co mi się podobało? Autorka ukazała nam, dwie młode kobiety, które były silne i wytrzymałe. Same o siebie dbały, bez pomocy żadnego mężczyzny. Znajdzie się tu mały wątek miłosny, ale Dennard skupiła się bardziej na przyjaźni obu dziewcząt. Ukazała nam przyjaźń, zdolną do wszystkiego. Przyjaciółki, które pomimo wszystko nadal przy sobie trwają. Każdemu życzyłabym kogoś tak oddanego i lojalnego. Piękne opisy, dobre dialogi, niespodziewane zwroty akcji, to wszystko sprawiało, że płynęłam przez tę powieść. Niekiedy było zabawnie, a niekiedy cała się spinałam, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Co do bohaterów, to bardzo polubiłam, Merika. Ujął mnie swoją uczciwością i troską o swoją załogę i poddanych. Safi, za cięty język i zawziętość. Zdecydowanie lubię postacie kobiece z pazurem. Sama Iseult, była dla mnie momentami zagadką, ale nie mogę powiedzieć o niej złego słowa, bo za wszelką cenę chciała chronić przyjaciółkę. Podsumowując, powieść jest naprawdę wciągająca. Z każdą stroną poznajemy kogoś nowego, obdarzonego mocami, m.in; wiatrodzieje, ogniodzieje, czy żelazodzieje. Czyta się ją łatwo, jest pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, a sami bohaterowie są świetnie wykreowani. Tej powieści się nie czyta. Przez nią się płynie. Z niecierpliwością będę oczekiwać drugiego tomu, pod tytułem ''Wiatrodziej''. Mam nadzieję, że trafi w moje łapki, bo jestem ciekawa dalszych losów, moich ulubionych postaci.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-10-2016 o godz 21:49 przez: Wybebeszamy_książki
Jest już tyle recenzji tej książki. W większość są pozytywne, a ja, choć lubię wyłamywać się ze schematu, to nie mam takiego zamiaru.

Prawdodziejka

Pomysł okazał się unikatowy. Tworzenie odgałęzień magii, bazując na słowie 'czarodziejka' tworzy wiele, naprawdę wiele możliwości. Dennard zdecydowała się powołać do życia całkiem nowy świat. Projekt na wielką skalę - to jej trzeba przyznać. Wielu się na tym potknęło. By wprowadzić czytelnika w fantastyczną rzeczywistość trzeba albo dobrze rozwiniętego zmysłu przewodnika i gawędziarza, albo wielu kartek papieru, które uniosłyby podwaliny nowego świata.
Dennard zdecydowała się na coś pośredniego. Nie zarzuciła nas szeroką gamą opisów, które same mogłyby tworzyć osobną książkę. Nie wyznaczyła także jednego, wiodącego przewodnika.
"Prawdodziejka" nie straciła przez to na wartości, ale czytelnikowi, czyli mi, trudniej było złapać wszystkie nitki. Ogrom obcych i trudnych nazw, skomplikowane powiązania, przeszłość determinująca teraźniejszość i przyszłość. Było tak wiele do zrozumienia, a ja zgubiłam się gdzieś pomiędzy.

Pokonywanie z Safi i Iseult kolejnych etapów podróży było czystą przyjemnością. Razem z nimi walczyłam, biegłam, śmiałam się i drżałam, ale nie do końca pozwoliłam sobie na wolność myśli. Wciąż musiałam pozostawać w pełni skupiona. "Prawdodziejka" okazała się po prostu za krótka, by zaspokoić mój głód wiedzy, pragnienie odmalowania obcego świata i potrzebę związania się z którymś z bohaterów.
Dla jednych nie będzie to wadą i w sumie chyba nawet nie powinna używać tego słowa. Dennard po prostu za bardzo powściągnęła dłoń. Rozmach zawsze jest w takich pozycjach mile widziany.

Więziodziejka

O ile w kwestii świata przedstawionego nie jestem do końca usatysfakcjonowana, o tyle bohaterowie spełnili wszystkie, wygórowane wymagania. Są barwni, zróżnicowani, powiązani ze sobą na różne sposoby. Swoją plastycznością i autentyzmem wywołują wiele emocji. Nie sposób pozostać zdystansowanym.

Główną bohaterką jest Safiya - prawdodziejka - ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że ta powieść ma wielu głównych bohaterów.
Zależy, kogo obdarzymy naszą sympatią. Autorka dała nam wolność wyboru. Ja skierowałam swoje oczy na Iseult. Lekko zamrugałam też w stronę Aeduana. Oboje są postaciami nie tylko skrytymi, ale również wbrew pozorom, najbardziej interesującymi. Przynajmniej dla mnie.
Safi jest głośna, energiczna, porywcza. Nie działa racjonalnie, choć ma wielki potencjał. Zastanawia mnie, jak potoczą się jej losy w następnych książkach. Merik, który wiąże swoje losy z życiem Safi, jest postacią do jądra swej istoty... prawą. To jeden z tych dobrych, przystojnych, właściwych mężczyzn. Z zainteresowaniem będę śledzić ich przyszłość w następnej książce, ale nie ukrywam, że bardziej zainteresowana jestem drugą parą.
Iseult i Aeduan. Ona jest logiczna, spokojna, pełna rezerwy i jakby nieodkryta przez otoczenie. Na dodatek jej siła leży wciąż uśpiona. Czeka na przebudzenie. Aeduan natomiast to energia, niebezpieczeństwo, posmak adrenaliny na języku.

Są zaledwie kilkorgiem z plejady bohaterów. Dennard przedstawia nam szeroki wachlarz możliwości. Jednocześnie osadza postacie w świecie nie tylko nowym, ale również wielostopniowym. Pełnym intryg i pułapek.
My nie tylko czytamy. My prześlizgujemy się pomiędzy ostrymi krawędziami, unikamy śmiercionośnych ostrzy i kołyszemy się na statku. Pędzimy razem z fabułą. Odkrywamy kolejne karty.

Krwiodziej

"Prawdodziejka" to dopiero pierwszy krok, jaki poczyniła autorka. Zaledwie cisza przed prawdziwą burzą, której oczekuję w "Wiatrodzieju". Teraz pozostaje mi tylko czekać i fantazjować o przyszłych losach bohaterów. Susan Dennard ma lekkie, płynnie prowadzone pióro. Tworzy historię, od której trudno się oderwać. Szkicuje świat pełen energii, życia i stąpania pośród intryg. To trzeba przeczytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-10-2016 o godz 17:14 przez: Ania Kotlewska
Widząc Prawdodziejkę w zapowiedziach, kręciłam nosem, ponieważ nie byłam przekonana co do pomysłu oraz koncepcji na świat przedstawiony w nowej serii Susan Dennard, ale mimo to postanowiłam spróbować. Z tegoż samego względu nie stawiałam tej książce zbyt wysokich wymagań, co by się przypadkiem nie rozczarować, a początkowo to nie mogłam się w nią nawet wgryźć z powodu tych wszystkich specyficznych określeń. Tylko, że gdzieś w trakcie tej niesamowicie pędzącej akcji okazało się, że autorka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła i teraz z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnych przygód bohaterów Czaroziemi.

Safiya i Iseult są jak ogień i woda pod każdym względem. Pierwsza pochodzi z popadającej w ruinę, arystokratycznej rodziny. Jest impulsywna. Często najpierw myśli, a potem robi. Druga to członkini znienawidzonego, koczowniczego plemienia Nomatsów, która uciekła w poszukiwaniu lepszego życia. Poza tym różnią się również wyglądem - Safiya jest wysoką blondynką, a Iseult brunetką o ciemnej karnacji. Jednak nie są to powody, dla których nie mogą zostać najbliższymi przyjaciółkami, które gotowe są skoczyć dla siebie w ogień. Dosłownie, ponieważ niewinny wybryk Safi sprawia, że dziewczyny znajdują się w samym środku konfliktu pomiędzy czterema imperiami.

Początek książki był dla mnie bardzo wyboistą drogą, ponieważ autorka w żaden sposób nie przedstawiła nam kreacji świata przedstawionego, ani nie stworzyła nawet słowniczka, w którym moglibyśmy odnaleźć wytłumaczenia niektórych trudniejszych nazw. Od razu rzuciła nas w wir pędzącej akcji i dość trudno mi się było w tym odnaleźć. Wydarzenia dzieją się niesamowicie szybko przez co trzeba bardzo dokładnie skupić się nad czytanym tekstem, żeby zrozumieć niektóre sytuacje i powiązania między bohaterami, a im bardziej oswajałam się z nowym uniwersum oraz określeniami tym zdawało się to łatwiejsze, a potem nim się obejrzałam byłam już po uszy na wodach Morza Jadańskiego razem z bohaterami przeżywając ich historię. Jak można się domyślić jest to przede wszystkim opowieść o niezwykle silnej przyjaźni pomiędzy głównymi bohaterkami i w zupełności się z tym zgadzam, ponieważ nawet w najtrudniejszych sytuacjach druga myślała tylko o tym, czy jej więziosiostra jest cała, zdrowa i bezpieczna, ale w tle czają się również inne, niezwykle ważne wątki, jak walka i oddanie dla swojego ludu czy poszukiwanie niezależności od toksycznej rodziny oraz przeszłości. Każdy może znaleźć w niej jakiś interesujący go temat, ale ma ona dość specyficzny klimat i styl pisania, które nie wszystkim może się spodobać.

Bohaterowie są niesamowici, ciekawi, pełnokrwiści i posiadają historię, które ukształtowały ich osobowość na obecny obraz. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście Safiya oraz Iseult - więziosiostry, których przyjaźń można opisać wieloma niezwykle adekwatnymi porównaniami, jak wspomniane wcześniej ogień i woda, czy sól i pieprz, słońce i księżyc oraz masa innych. Jednak moje serce zgarnął ktoś zupełnie inny, książę Merik na swoim statku zwany admirałem, niezwykle honorowy, oddany ludowi oraz wrażliwy. Chciał uwolnić swój naród spod jarzma głodu nie walką zbrojną a słowem i czynami, które nie spowodowałby rozlewu krwi niewinnych ludzi. Poza tym brakuje mi jedynie większego rozwinięcia wątku antagonistów, których w tej serii zapowiada się nawet kilku i jestem ich niesamowicie ciekawa, zwłaszcza jednego.

Pomimo moich obaw Prawdodziejka okazała się niesamowicie interesującą i pochłaniającą lekturą. Posiada świetnie skonstruowany świat przedstawiony, z którym wystarczy jedynie się bliżej poznać, aby już nigdy nie zapomnieć tego specyficznego klimatu. Wisienką na torcie są bardzo dobrze skonstruowani bohaterowie, w których da się zakochać, tylko trzeba dać się im poznać. Ja w tym wszystkim przepadłam i z niecierpliwością oczekuję kolejnych tomów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-10-2016 o godz 16:25 przez: Wioleta
Safiya i Iseult to młode czarodziejki. Safi jest jedyną w Czaroziemiach prawdodziejką, która potrafi rozpoznać każde kłamstwo. Musi jednak trzymać swój dar w sekrecie, ponieważ może zostać wykorzystana w konflikcie między imperiami. Iseult to z kolei więziodziejka, która rozpoznaje za pomocą nici więzi emocje każdego człowieka. Jej prawdziwe moce są jednak tajemnicą nawet dla niej samej i będzie lepiej jak tak zostanie. Dziewczyny są więziosiostrami, a jedyne o czym marzą to wolność i spokojne życie.
Niestety zbliżają się straszne czasy. Dwudziestoletni rozejm wkrótce dobiegnie końca. Krążą pogłoski, że wojna wisi w powietrzu. Sojusznicy przestają grać fair, a na domiar złego dziewczyny znów wpakowały się w poważne kłopoty i po piętach depcze im krwiodziej. Więziosiostry będą musiały stawić czoła niebezpieczeństwom i walczyć z władcami oraz ich najemnikami, gdyż niektórzy zaczynają posuwać się do ostateczności, żeby dopaść prawdodziejkę. Na swej drodze spotkają wiele ludzi, ale komu tak naprawdę mogą zaufać? Dokąd będą musiały uciekać przed prześladowcami?
Pierwszą rzeczą jaka od razu przykuła moją uwagę do tej książki jest przepiękna okładka, na której znajdują się słowa: "Zróbcie miejsce na półce z ulubionymi książkami - Prawdodziejka wejdzie do kanonu". Muszę przyznać, że bardzo zaintrygowała mnie ta powieść jak tylko je przeczytałam. Sarah. J. Mass jest jedną z moich ulubionych pisarek, więc skoro ona ją poleca to pomyślałam, że warto dać jej szanse i oczywiście się nie zawiodłam.
Byłam zaskoczona tym, że akcja nie rozwija się powoli jak to prawie zawsze ma miejsce, ale już na samym początku główne bohaterki wpadają w poważne kłopoty, walczą i uciekają. Pojawiają się nowych miejscach i rozmawiają z nowymi postaciami. Na początku nie do końca mogłam się w tym wszystkim połapać, ale bardzo szybko zaczęłam wczuwać się w klimat tej powieści i coraz bardziej zaczęła mnie ona wciągać.
Świat przedstawiony przez Susan Dennard jest pełen magii i czarodziejów. Z tym, że każdy czarodziej posiada nieco odmienne zdolności. Mamy tutaj m. in. więziodziejki, ogniodziejów, żelazodziejów, wiatrodziejów, głosodziejów oraz naszą jedyną prawdodziejkę, której zdolność może zostać wykorzystana przez niewłaściwych ludzi...

Bardzo spodobało mi się to, że autorka postanowiła wykreować główne bohaterki na silne dziewczyny, które potrafią same o siebie zadbać i nie potrzeba im żadnego mężczyzny. Mimo tego mężczyźni także pojawiają się na kartach tej powieści tworząc kolejny wątek miłosny, ale bez obaw. Co najważniejsze nie znajdziecie tutaj żadnych trójkątów miłosnych, a głębsze relacje między bohaterami widoczne są (w małym stopniu) dopiero pod koniec powieści.

"Prawdodziejka" Susan Dennard to głównie historia o przyjaźni. Autorka w doskonały sposób pokazuje nam jak ważna jest przyjaźń i co jesteśmy w stanie dla niej zrobić. Główne bohaterki to nie tylko doskonałe czarodziejki i więziosiostry, ale przede wszystkim prawdziwe przyjaciółki. Jedna zależna jest od drugiej i gotowa za nią oddać nawet własne życie. Mimo, że różnią się od siebie rodzajem magii, charakterem, sposobem podejmowania decyzji to jednak wspaniale się dogadują, rozumieją, wyczuwają swoje emocje i zamiary oraz doskonale uzupełniają się wzajemnie.
Podsumowując "Prawdodziejka" to książka, którą czyta się bardzo szybko i z wielkim zaciekawieniem. Jest to powieść pełna magii, intryg, nieoczekiwanych zwrotów akcji i wspaniałych bohaterów, których nie można nie lubić. Nie żałuję ani chwili spędzonej przy "Prawdodziejce", którą już umieściłam na półce z ulubionymi książkami. Serdecznie ją polecam i mam wielką nadzieję, że ta powieść Wam także przypadnie do gustu.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

http://zapoczytalna.blogspot.com/2016/10/prawdodziejka-susan-dennard.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-04-2018 o godz 19:21 przez: Laurie
http://zniewolone-trescia.blogspot.com Powiem wprost: po kilku pierwszych stronach „Prawdodziejki” przepadłam. Takie książki fantastyczne mogę czytać całymi tonami i już nie mogę się doczekać, gdy dostanę w łapki „Wiatrodzieja”. Safi i Iseult stanowią bardzo sympatyczny duet bohaterek, które się uzupełniają. Wyszczekana, pewna siebie Safiya często jest przyczyną kłopotów, wiecznie potrzebuje być w ruchu. Jedyną poważną skazą na jej charakterze może być fakt, że jedyne, czego pragnie, to prostego życia bez trosk, bo młodzieńczą naiwność i niekiedy bezmyślność można jej wybaczyć. Z pewnością nie miała ochoty być uczestniczką wydarzeń, które wciągnęły ją w swe łapy. Mimo to za więzosiostrę oddałaby życie, lojalność jest u niej na pierwszym miejscu. Drugim problemem jest to, że przy Safi poważna i rozważna Iseult bardzo długo wydawała mi się dość bezbarwna, jakby jej rolą w powieści było jedynie uzupełnienie prawdodziejki i nie byłam w stanie stwierdzić, czy ją lubię. Postaci w powieści jest sporo. Prócz głównych bohaterek najwięcej czasu poświęcono księciu Merikowi, jego załodze i Aeduanowi, krwiodziejowi, który zapamiętale ściga dziewczęta. Ten ostatni sprawdza się jako czarny charakter, choć nie mogę powiedzieć, że jest nim w pełni. Odnoszę wrażenie, że chciałby nim być, zwłaszcza pod koniec powieści. Z Merikiem też mam pewien problem. Z jednej strony zachowuje się wobec Safiyi jak straszny dupek – nie żeby sobie chwilami nie zasłużyła – któremu się wydaje, że wie wszystko. Z drugiej zyskuje moją sympatię troską o swojego więziobrata i swój kraj, dla którego jest w stanie zrobić naprawdę wiele. Za to jego więziobrata, Kullena, pokochałam. Jego celne uwagi rzucane księciu prosto w twarz podbiły moje serce, a takich przyjaciół to ze świecą szukać. Postacie to część, która Susan Dennard wyszła naprawdę dobrze. Łączy ich upór w dążeniu do celu, jednak każdy ma swoje indywidualne cechy i są dynamiczni. Zmieniają się pod wpływem wydarzeń, czasami też ciężko ich jednoznacznie ocenić, co tylko dodaje całości smaczku. Podoba mi się też pomysł na magię powieści. Mamy czarodziei, którzy specjalizują się w jakiejś dziedzinie, w obrębie której mają dostęp do zdolności niedostępnych dla innych. Co prawda idea prawdodziejki nieco kojarzy mi się ze Spowiedniczkami od Terry’ego Goodkinda, ale zamyka się to w samym wyczuwaniu prawdy. Świat wykreowany przez Susan Dennard jest dość rozległy. Trochę się w nim gubię i bez ściągawki w postaci mapy pewnie nadal nie byłabym w stanie określić, kto z jakiej krainy pochodzi. Mimo to widać, że Czaroziemie zostały dobrze przemyślane i rozplanowane. W fabule też nie dostrzegłam dziur. Chwilami akcja zwalnia, ale nie oznacza to, że jest nudno. Wręcz przeciwnie, otwierają się kolejne wątki, dostajemy nowe tajemnice, nad którymi trzeba pomyśleć. Na pochwałę zasługuje też wątek romantyczny. Bardzo często zmora nowych powieści. Przede wszystkim nie ma trójkąta miłosnego, za co chwała autorce. To, co dzieje się pomiędzy Safiyą a Merikiem, zostało ukazane delikatnie i z pewnym napięciem. Czuć, że tych dwoje do siebie ciągnie, ale głównie pozostają przy uszczypliwościach i powolutku się poznają, wychodząc ze swych ról dommy i księcia. Także wątek Kullena i Rybery jest pokazany bez zbędnego patosu – to taka miłość, której powinno się życzyć każdemu. Jest jedna rzecz, która bardzo mi się nie spodobała. Nic jednak o niej nie opowiem, bo byłby to spojler, a tych wolałabym uniknąć. Cóż, nie zdarza mi się to po raz pierwszy. I pewnie nie ostatni. „Prawdodziejka” to dobry kawał czystego fantasy z dobrze wykreowanym światem, sympatycznymi, pełnowymiarowymi postaciami i wartką akcją. Chętnie do niej wrócę, a teraz nie mogę się doczekać, gdy przeczytam kontynuację.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-10-2016 o godz 13:31 przez: kastepien
Na tę książkę czekałam od dawna! Prawdodziejka zbierała same pozytywne opinie od zagranicznych booktuberów, często pojawiała się na zdjęciach publikowanych na Instagramie. I w końcu przyszła też do nas - z piękną, wyróżniającą się okładką i zapowiedziami niesamowitej, wciągającej fabuły. Od razu wiedziałam, że to powieść, którą muszę przeczytać. Czy spełniła moje oczekiwania?

Safi i Iseult to przyjaciółki, więziosiostry. Pierwsza z nich posiada rzadki dar - jest prawdodziejką. Potrafi odróżnić prawdę od kłamstwa. Nie chce jednak, by ktoś wykorzystał jej zdolności, dlatego utrzymuje je w sekrecie. Pomaga jej w tym Iseult - więziodziejka dostrzegająca więzi pomiędzy ludźmi, rodzaje relacji i targające nimi emocje. Ale to nie wszystko, co potrafi. Ciągle odkrywa kolejne umiejętności.
Obie pragną wolności. Nie chcą uczestniczyć w politycznych układach i intrygach, których w Czaroziemiu jest niemało. Czy uda im się uciec i wieść spokojne życie?

Dla Safi i Iseult warto przeczytać tę książkę. To dziewczyny, które potrafią walczyć na równi z mężczyznami i nie potrzebują ich opieki. Mają swoje zdanie, wyznają własne wartości i trzymają się tego. Nie poddają się wpływom innych. To bohaterki typu bad-ass, które porównać można do Celaeny Sardothien. W przeciwieństwie do niej nie skupiają się jednak na swoim ubiorze. Bez wahania drą suknie, jeśli przeszkadzają im w walce. Ich budowa jest fantastyczna. To silne, pewne siebie bohaterki, posiadające słabe i mocne strony. Ogromnym plusem jest ukazanie łączącej je przyjaźni. Dziewczyny uzupełniają się i nie zlewają się w jedną postać. Są jak ogień i woda. Całkowicie się od siebie różnią. Razem pokonują kolejne przeszkody. Zrobią dla siebie naprawdę wszystko!

Reszta stworzonych przez Susan Dennard postaci również zasługuje na uwagę. Jest ich sporo, ale każdy odznacza się zarówno posiadaną mocą, jak i cechami charakteru. Najsłabiej wypadł jednak Merik. Zainteresował mnie na początku i byłam ciekawa jego losów, ale jego postać została zbudowana raczej na jednej, poziomej linii. Nie zaskakuje i w dalszej części książki staje się nieco mdły. Mam nadzieję, że "odżyje" w kolejnym tomie, bo zapowiadał się naprawdę dobrze.

Zdecydowanym minusem Prawdodziejki jest wątek miłosny. Kibicowałam parze od początku, ale sposób, w jaki "zetknęła" ich autorka i to, jak poprowadziła relację między bohaterami sprawiło, że nie raz uderzyłam dłonią w czoło lub przewróciłam oczami. Postaci zachowują się infantylnie, ich reakcje przypominają sceny ze szkolnego korytarza, kiedy to "zakochani" starają się nie patrzeć w swoją stronę i nie zwracać na siebie uwagi, kiedy to wewnętrzny głos niecierpliwie, bez przerwy pyta "Patrzy? Patrzy?". Niestety nie do końca mnie to przekonało.

Akcja powieści rozgrywa się w Czaroziemiu i choć świat ten ma ogromny potencjał, nie został on do końca wykorzystany. Co prawda jest tu wiele osób, nazw i miejsc, a autorka całkiem sprawnie porusza się po Venazie i okolicznych ziemiach, ale daje mało informacji na ich temat. Niewiele dowiadujemy się o ich historii, a polityczne zawiłości ukazane są dość pobieżnie, choć są istotnym elementem powieści. Niemniej jednak świat przedstawiony przez Susan Dennard jest intrygujący i choć pozostawił mnie z niedosytem, z chęcią do niego powrócę.

Podsumowując - choć moja opinia może wydawać się nieco negatywna, naprawdę dobrze bawiłam się podczas czytania Prawdodziejki. Fabuła ma sporo luk i niedopatrzeń, ale akcja powieści wciąga, a główni bohaterowie są oryginalni i ciekawi. Jest tu przyjaźń ponad wszystko, intrygujący świat i - przede wszystkim - magia, która niejednego czytelnika przekona do czekania na kolejny tom. Mnie przekonała.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-11-2016 o godz 18:38 przez: Monika Szulc
Safiya jest Prawdodziejką i potrafi rozpoznać kłamstwo. Swój dar trzyma w sekrecie, bo wie, że stałaby się celem niejednego władcy. Wraz z przyjaciółką, która jest również jej więziosiostrą, Iseult, mają plan, który rozpada się w mgnieniu oka, kiedy po raz kolejny wpadają w tarapaty. Uciekają, lecz po piętach depcze im Krwiodziej, niemal niepokonany wojownik. Przed dziewczynami waliki, intrygi i pradawne potwory.

Sarah J. Maas jest znaną autorką, dlatego jej rekomendacja na okładce podziałała na mnie jak magnes. Musiałam przeczytać tę książkę!  Susan Dennard stworzyła niecodzienną książkę i muszę przyznać, że podoba mi się to, co trzymam w swoich rękach. Nie można jej odmówić oryginalności i wartkiego pióra. Obie autorki przyjaźnią się od lat i dostrzega się podobieństwo stylów.

Bohaterowie są całkowicie nieprzewidywalni. Safiya to narwana dziewucha, która najpierw robi, później myśli, lecz podoba mi się jej temperament. Jej lojalność jest wartością, którą niezwykle cienie w bohaterach, dlatego jej oddanie dla przyjaciółki zrobiło na mnie wrażenie. Iseult, jest równie ważną postacią. Tajemnicza i rozważna, ale również twarda. Obie zdominowały tę powieść, lecz postacie drugoplanowe również są wyraziste.   Admirał pewnego statku, pragnie ocalić swój lud i jest zmuszony podejmować decyzję, które nie zawsze spodobają się czytelnikowi, sama niejednokrotnie wzdychałam z irytacji na Wiatrodzieja. Pojawiają się liczni władcy, przywódcy Gildii i najemnicy, którzy pragną jednego, Prawdodziejki. Bohaterowie zmieniają się. Safiya dorasta i zaczyna dostrzegać władzę, którą może wykorzystać. Uwielbiam, kiedy postacie ewoluują, a drastyczne zdarzenia wpływają na ich charaktery, wtedy wydają się prawdziwsi.



Świat przedstawiony w książce, to całkowicie nawa rzeczywistość. Nad Czaroziemiami wisi widmo wojny, bo dwudziestoletni rozejm dobiega końca. Surowe tereny, magiczni bohaterowie, nowy ustrój polityczny i dziwne nazwy oraz imiona. Przyznaję, że początek był dla mnie trudny. Nie mogłam odnaleźć się w tej historii, jednak potencjał drzemiący w książce wręcz bije po oczach i zawzięcie czytałam. Z czasem wniknęłam w ten świat. Zachwyciły mnie umiejętności bohaterów, oraz morska podróż, która była burzliwa pod wieloma względami. Wątek miłosny jest na tyle subtelny, że nawet przeciwnicy romansu nie będą narzekać. Mi bynajmniej miłość nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że w przyszłości nabierze rozpędu i rumieńców. Wiele tematów nadal pozostaje dla mnie tajemnicą. Inne są całkowicie niezrozumiałe, być może czytałam niezbyt uważnie, ale odniosłam wrażenie, że niektóre wybory bohaterów były bezsensowne. Niemniej jednak „Prawdodziejka” jest dobrym początkiem serii „Czaroziemie”, a kolejny tom już niebawem. Nie mogę doczekać się, bo wiem, że autorka jeszcze zaskoczy.

Akcja jest zawrotna i gwałtowna. Liczne, zjawiskowe walki, są bardzo dobrze opisane i w pełni absorbują uwagę czytelnika. Narracja trzecioosobowa jest kolejnym plusem. Czytelnik poznaje losy nie tylko głównych bohaterów, ale i tych o niecnych motywach. Jeśli chodzi o magie, to jestem usatysfakcjonowana. Lubię postacie obdarzone przeróżnymi zdolnościami. Nie ma tu powolniej akceptacji zdolności paranormalnych. Magia jest częścią życia bohaterów i spowija świat, w którym żyją.

Jestem zachwycona kierunkiem, w którym zmierza autorka i pójdę za nią w ciemno. Świat jest doskonale skonstruowany, a narowiści bohaterowie zabierają czytelnika w epicką podróż. Mam ochotę na kolejną dawkę kapitalnych starć i magii! Polecam 5-/6
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-12-2016 o godz 11:35 przez: kiniabook
„- Czy właśnie tak ubierają się wszyscy Nubreveni? – Safi chwyciła drugą połę koszuli. – To zapinasz tutaj.
- Wiem – wycedził. – jak zapina się koszulę. – Odtrącił nadgarstek Safi. – I nie potrzebuje rad od kobiety, która nosi na ramieniu ptasie gówienko.”

Kiedy na swojej drodze spotykasz więziosiostre, wiesz, że Twoje życie nigdy nie będzie takie jak przedtem. Dlaczego? Szczególna nić, która połączy wasze serca na wieki spowoduje, że staniecie się jeszcze bliższe niż wasza rodzina. Będziecie troszczyć się o siebie, wyciągać nawzajem z kłopotów, wspierać i wybijać z głowy głupie pomysły. Więzosiostra zawsze postawi życie Twoje życie nad swoim i dopilnuje, że z opresji wyjdziesz cało, nawet jeżeli na szwank wychyli swoje zdrowie. Tak właśnie jest z Safiyą i Iseult. Przyciągają kłopoty jak magnez i często wpadają w tarapaty. Muszą uciekać, szukać schronienia. Nawet wtedy kiedy po piętach drepcze im najgorszy koszmar i nic nie jest tak jak powinno.

Susan Dennard stworzyła świat pełen napięcia, tajemnic oraz niebezpieczeństw, które czyhają tuż za rogiem. Nie wiadomo komu ufać. Nawet wuj może okazać się nie tym za kogo dotychczas go miałeś. Może uratować życie lub wręcz przeciwnie, opłacić mordercę. Kiedy ktoś wyciąga pomocną dłoń, trzeba trzy razy zastanowić się, czy nie chce wykorzystać Twojej magii lub po prostu z chciwości wbić nóż w plecy, kiedy tylko stracisz czujność. Tym bardziej, że wojna zbliża się wielkimi krokami.

„Szkoliłaś się w magii i w walce – powiedział jej wtedy Merik. – Władasz mocą, za którą można zabić. Pomyśl, Safi, ile mogłabyś zdziałać. Pomyśl, kim mogłabyś być.”

Safiya posiada niezwykły dar, z którego każdy chciałby skorzystać. Potrafi określić, czy ktoś kłamie lub mówi prawdę. Jej moc jest darem, ale także przekleństwem, ponieważ każdy chciałby wykorzystać go do niecnych celów. Jest on sekretem i tylko nieliczni o nim wiedzą. Najbardziej zaufaną osobą jest Iseult, najlepsza przyjaciółka i towarzyszka tarapatów. Jej moc jest niezidentyfikowana. Widzi więzi, zmianę nastrojów, dzięki czemu potrafi szybko ostudzić emocje szarpiące Safi. To ona jest głosem rozsądku i całkowitym przeciwieństwem więziosiostry. Safi ma zostać domną i reprezentować swoją rodzinę, Iseult przez swoje pochodzenie jest wytykana palcami, ale ich przyjaźń przezwyciężyła wszystko.

Fabuła jest zbudowana na genialnie wykreowanym świecie magii. Opisy miejsc sprawiają, że czujemy się częścią opowiadania, wnikamy w nie i stajemy się obserwatorem, który kroczy tuż za bohaterkami. Susan Dennard pokazała, że jest świetną pisarką, utalentowaną i kreatywną. Nie każdy potrafi stworzyć rozbudowany, wielowarstwowy świat tak, aby czytelnik nie pogubił się w nim, rozumiał każdy szczegół i w ciągłym napięciu czekał na kolejny niuans układanki. Pikanterii dodają zuchwałe kradzieże, szermierka, walka kobiet z dużo silniejszymi mężczyznami, ale także wielka przyjaźń i delikatny romans.

W stu procentach zgadzam się z Sarah J. Maas, która powiedziała: „Zróbcie miejsce na półce z ulubionymi książkami – Prawdodziejka wejdzie do kanonu”. Książka zabrała mnie w świat fantasy, który jest tak bliski memu sercu. Sama chciałabym stanąć obok więziosióstr i walczyć z przeciwnościami losu. Poznać Merika, Aeduana, wuja Erona oraz Kullena. Było warto czytać cały dzień, nie zrobić obiadu, ani posprzątać mieszkanie, tylko pod kołdrą z kubkiem gorącej herbaty przenieść się w magiczny świat. To najlepszy pomysł na prezent.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-10-2016 o godz 17:53 przez: Kremciowata
Całą recenzję znajdziesz tutaj: http://pomiedzy-wersami.blogspot.com/2016/10/prawdodziejka.html#comment-form
Na początku może powiem troszkę o oprawie wizualnej, która moim zdaniem jest wprost bajeczna! SQN jak zwykle mnie w tej kwestii nie zawiodło :D Okładka prezentuje się naprawdę pięknie i no co tu więcej mówić, mogę się w nią wpatrywać i wpatrywać :) Do tego ta mapka na początku *.* Taki drobiazg, a jak cieszy <3

Jeśli chodzi o samą książkę to jak tylko dowiedziałam się, że wychodzi musiałam ją mieć. O samej treści nie wiedziałam zbytnio nic, ale sama okładka ogromnie mnie do tej książki przyciągała. Ogromnie się ucieszyłam, gdy paczka z tą książką w końcu do mnie przyszła. Obiecałam sobie, że przeczytam i dodam recenzję przed premierą, jednak coś mi niestety nie wyszło :( Powiedziała bym, że to przez szkołę, ale tylko winny się tłumaczy tak więc zostawię już ten temat :P Jak pisałam wcześniej myślałam, że będzie to kolejna schematyczna fantastyka, ale nawet nie wiecie jak się myliłam. Książka skupia się głównie na przygodzie. Ciągłej akcji, odkrywaniu nowych miejsc i wielu przygodach. Myślę, że był by to wspaniały materiał na grę :D
Muszę przyznać, że na początku było mi się dość ciężko wgryźć w...męskich bohaterów. Przez jakieś 100-150 stron wszyscy mi się mylili. Tak jak imiona bohaterek zapamiętałam doskonale, tak bohaterów spamiętać nie mogłam i zawsze jak pojawiała się perspektywa męska czy w ogóle w książce pojawiał się mężczyzna to zastanawiałam się który to i dopiero jak w tekście doszłam jakiś charakterystycznych słów to wtedy wiedziałam. Ale w końcu ich zapamiętałam i teraz już wiem który to który :P Ale nie wiem w sumie dlaczego ich tak myliłam, bo na pewno nie jest to z powodu płaskich bohaterów, bo takich tu nie znajdziecie. Moim zdaniem każda z postaci, jest naprawdę świetnie wykreowana i każda z nich ma własny niepowtarzalny charakter. Główne bohaterki są strzałem w dziesiątkę. Są różne pod każdym względem, a mimo to są najlepszymi przyjaciółkami, które zrobią dla siebie wszystko. Myślę, że naprawdę warto brać z nich przykład :)
Autorka naprawdę niesamowicie wykreowała świat przedstawiony w książce. Główną rolę w książce grają czarownice, które mają tutaj naprawdę wiele odmian. Mamy prawdodziejkę, więziodziejkę, krwiodzieja, wododzieja, wiatrodzieja i wiele, wiele innych. I co najlepsze nie mamy ich podanych od razu w formie, a bierzcie se i nażryjcie xD tylko odkrywamy każdą z nich powoli podczas czytania. Do tego mamy tu też wile ciekawych stworzeń, organizacji itp. Mam wrażenie i nadzieję, że to co dostaliśmy w tej części to dopiero początek, a w kolejnej autorka rozwinie to jeszcze bardziej i doda kolejne ciekawe stworzenia, potworki czy coś w tym stylu :D
Prawdodziejka jest to naprawdę świetna fantastyka. Skupia się głównie na przygodzie dzięki czemu akcja pędzi nieustannie niczym struś pędziwiatr. Bohaterowie są naprawdę świetnie wykreowani, a każdy z nich ma własny, niepowtarzalny charakter. Na początku było mi się troszkę trudno wgryźć w niektóre rzeczy, ale jak już się wgryzłam to na całego. Wątek miłosny w książce się pojawia, ale jest naprawdę minimalistyczny co moim zdaniem zdecydowanie idzie na plus. Książka nie jest kolejną typową młodzieżówką, a naprawdę dobrą fantastyką w tym starym stylu, którą naprawdę świetnie się czyta. Moim zdaniem zdecydowanie warto po nią sięgnąć :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-10-2016 o godz 15:31 przez: Review Junkie
Przyjaźń — poza więziami rodzinnymi — jest jedną z ważniejszych więzi w naszym życiu, ciężko jest znaleźć kogoś, komu możemy powierzyć swoje sekrety, kogoś, komu możemy ufać. Jednak, gdy już znajdziemy taką osobę i będziemy jej pewni, wytworzy się więź, którą będzie bardzo ciężko zniszczyć, ponieważ przyjaźń to”… obietnica, która mówi: byłem, jestem i będę przy Tobie w każdej chwili, w której będziesz mnie potrzebował”. Prawdodziejka jest książką, w której liczy się właśnie więź między przyjaciółkami, które zawsze ochraniają siebie nawzajem i są jednością.

Prawdodziejka jest powieścią z literatury fantastycznej, gdy po nią sięgałam, nie bałam się, że będzie to powtórka, czegoś znanego, nie bałam się, że się zawiodę, jednak miałam ogromny problem z wejściem w historię, możliwe, że problem leżał po mojej stronie, bo po prostu nie był to czas na taką powieść, albo zostałam zasypana informacjami o wszystkich rodzajach wiedźm. Na początku książka jest dość chaotyczna i autorka skacze ze sceny na scenę, ale później zaczyna się to porządkować i przechodzimy w płynniejszą część, która jest przyjemniejsza dla czytelnika. Podczas czytania towarzyszyło mi uczucie „o to wyglądałoby świetnie na filmie”, tak Prawdodziejka, genialnie wypadłaby na ekranie, ponieważ jest to historia przepełniona akcją, magią oraz ciekawymi postaciami.

Safiya i Iseult są najlepszymi przyjaciółkami, które mają tendencję to wpadania w tarapaty, jednak tym razem ucieczka i wymiganie się z kłopotów może nie pójść tak łatwo, jak miały w założeniu. Safi jest impulsywna i czasem naiwna, podejmuje decyzje nie myśląc o konsekwencjach, czasami jest głupiutka i to może denerwować, jednak jest bohaterką, którą się lubi. Ja jednak wolałam Is, której moc jest tajemnicą, jej głównymi cechami jest opanowanie i nieśmiałość. Obydwie są jak ogień i woda, jednak równoważą siebie nawzajem, obydwie wpływają na siebie. Pomimo że są dwiema indywidualnościami, to potrafią działać jako zespół, jak jeden organizm i do tego są twardymi sztukami.

Oczywiście poza głównymi postaciami w książce występują inne z bardzo barwą przeszłością i motywem działania.

Podobała mi się ta publikacja ze względu na inność od tych, które już są na rynku wydawniczym. Nie znajdziemy tutaj trójkątów miłosnych, nie znajdziemy potężnego wroga, który chce zniszczyć świat. Jest to dobrze złożona powieść o przyjaźni, odkrywaniu samego siebie, o łączeniu narodów i o pokoju. Dodatkowo mamy tutaj nienarzucający się wątek miłosny, który wbrew pozorom nie jest schematyczny, bardzo ciekawie było czytać, jak bohaterowie się wykłócają i wywołują w sobie wszystko, co najgorsze.

Susan Dennard pisze z lekkością i pomysłowością. Widać, że starała się stworzyć coś różniącego się od spopularyzowanych powieści i udało jej się, oczywiście nie obyło się bez pomyłek i niepotrzebnych elementów, ale bardzo cieszy mnie to, że stworzyła świat, który jest magiczny i tajemniczy. Ciekawi mnie kontynuacja powieści, mam nadzieję, że już niedługo trafi do druku i nie będę musiała na nią długo czekać.

Polecam przeczytanie i przekonanie się na własnej skórze, czy jest to powieść warta uwagi. Moim zdaniem tak, ale wiadomo gusta i guściki.

Review Junkie, Anna
https://reviewjunkiebooks.wordpress.com/2016/10/09/recenzjaksiazki-prawdodziejka-susan-dennard/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-11-2016 o godz 23:59 przez: Zatracona w słowach
Safiya i Iseult są najlepszymi przyjaciółkami i siostrami z wyboru. Razem bardzo łatwo wpadają w tarapaty i trudne sytuacje, jednak wspólnymi siłami zawsze udawało im się z nich wyplątać. Safi jest tytułową prawdodziejką — niezwykle rzadką wiedźmą prawdy, która jest w stanie zdemaskować każde kłamstwo. Dziewczyna jest również porywcza i impulsywna, najpierw działa, a potem myśli. Iseult jest natomiast całkowitym przeciwieństwem swojej więziosiostry. Opanowana i solidna, jest więziodziejką, rozpoznaje emocje innych poprzez nici więzi, które dostrzega. Jej moc jest tajemnicą nawet dla niej samej i nie poznała jeszcze wszystkich swoich możliwości. Dziewczyny marzą o wolności i spokojnym życiu, niestety taki los nie jest im pisany.

„Prawdodziejka” to książka, o której przed jej przeczytaniem nie wiedziałam za wiele, oprócz tego, że otrzymuje wiele pozytywnych opinii i wysokie oceny. Do sięgnięcia po powieść Susan Dennard zachęcił mnie opis, ale i blurb Sarah J. Maas, której twórczość bardzo sobie cenię, dlatego wiedziona ciekawością zdecydowałam się sięgnąć po kolejną książkę fantasy, z nadzieją, że ona również wniesie coś nowego do mojego ulubionego gatunku.

Choć zetknęłam się już z wieloma fantastycznymi światami, to jednak Susan Dennard udało się mnie zachwycić. Autorka stworzyła ogromną, świetnie wykreowaną i dopracowaną rzeczywistość. Zaskoczyła mnie pozytywnie tym, że nie wprowadziła nas do niej krok po kroku, tylko od razu rzuciła na głęboką wodę w wir akcji. Ominął nas przez to nużący wstęp, choć na początku byłam trochę zdezorientowana nowym słownictwem, to jednak od razu zatraciłam się w tej historii. Styl autorki jest lekki, a akcja wartka, dlatego książkę czyta się w zawrotnym tempie. Kiedy już zaczęłam, nie mogłam się od niej oderwać.

Susan Dennard wykreowała niesamowitych bohaterów, którzy nie irytują, a błyskawicznie zyskują naszą sympatię. Safi, choć gra główne skrzypce w tej historii i jest zdecydowanie najbardziej wyrazistą postacią, to jednak nie dominuje całej powieści. Fabuła nie skupia się tylko na tytułowej prawdodziejce, choć tak może się na pierwszy rzut oka wydawać. Okazuje się, że ma ona znacznie więcej do zaoferowania. Iseult, choć nie wyróżnia się tak bardzo, jak swoja więziosiostra, to zdecydowanie nadrabia charakterem. Do tego w książce pojawia się również Merik, który panuje nad wiatrem. Bardzo polubiłam jego postać, a ze względu na to, że kolejny tom serii nosi tytuł „Wiatrodziej”, mam nadzieję, że będzie skupiał się właśnie na nim. W książce pojawia się również wątek romantyczny, jednak nie jest on najważniejszy, a wręcz przeciwnie prawie go nie ma, jednak w odpowiednich momentach nadaje książce napięcia.

„Prawdodziejka” to magiczna pełna akcji, scen walki i wspaniałych bohaterów powieść, która porwała mnie od pierwszych stron. To świetny początek dobrze zapowiadającej się serii, na której kolejne tomy czekam z wielką niecierpliwością. Ta książka z pewnością ożywi nieco szarą, jesienną rzeczywistość i zapewni kilka godzin świetnej rozrywki, więc jeśli jeszcze wahacie się, czy po nią sięgnąć, to naprawdę nie ma nad czym się zastanawiać, bo na pewno nie pożałujecie.

http://someculturewithme.blogspot.com/2016/11/czasami-sprawiedliwosc-objawia-sie-w.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-11-2016 o godz 11:05 przez: Marta Jac
Podeszłam do tej książki z wielkimi nadziejami, po niezwykłych ocenach wielu recenzentów. Wielu z nich wychwalało "Prawdzodziejkę" Susan Dehnard. Sama Sarah J. Maas, którą bardzo lubię, pochwaliła tę książkę. Jednak trochę się zawiodłam, a właściwie stoję na polu pomiędzy opinią negatywną, a pozytywną. A to dlaczego?

Na początku bardzo trudno było mi się wbić w tę powieść. Autorka rzuciła czytelników w wir wydarzeń, które - mimo, iż bardzo ciekawe - oszałamiają i w pewnym sensie rzucają na głęboką wodę. Dzieje się dużo, ale świat, który jest skomplikowany i bardzo misternie stworzony wymaga od czytelnika skupienia uwagi. I dlatego początek strasznie się miesza i tworzy mały zamęt w głowie. Potem jest już tylko lepiej. Akcja zwalnia i spokojnie można zrozumieć wszystko to, co umknęło wcześniej. Prawdziwa akcja, która naprawdę angażuje, zaczyna się przy ostatnich kilku rozdziałach. Autorka nie daje czasu na oddech, mimo, iż nie wszystko w końcówce było dobrze przemyślane.

Fabuła książki jest dobra, czasem tylko nużąca. Są to tylko momenty. W większości cała historia ma sens i toczy się w rozsądnym kierunku. Nie ma niepotrzebnych sytuacji, całość po prostu jest logiczna i spójna. Dialogi prowadzone w książce są na umiarkowanym poziomie, choć niektóre z nich wyróżniały się niższą jakością i sztucznością. Zdarzały się momenty humorystyczne, których jednak chciałabym więcej. Ogromnym plusem całej historii jest bardzo dobrze wykreowany świat, o którym już wspominałam. Cała struktura magiczna, odrębne dziedziny magii i w całości stworzona przez autorkę kraina geograficzna, wsparta o mapę. Świetne jest uczucie, kiedy czyta się książkę i można poczuć jakby weszło się do tego świata, ponieważ jest on wspaniale przedstawiony.

Chyba najwięcej mojej uwagi poświęciłam bohaterom "Prawdodziejki". Postaciami, które występowały tutaj najczęściej były tytułowa prawdodziejka - Safi, oraz, co bardzo niemile mnie zaskoczyło, Merik. Te dwie postaci niestety były banalne, irytujące oraz nakreślone w typowy, nie wyróżniający się sposób. Zagłębiając się w powieść, zdałam sobie sprawę, że na lepsze by tej książce wyszło, gdyby więcej czasu autorka poświęciła losom bohaterów - Iseult oraz Aeduanowi. Pełnowymiarowe, tajemnicze, z charyzmą oraz - co najważniejsze - myślące w trzeźwy i mądry sposób. Nie mam żadnych zastrzeżeń do reszty pobocznych postaci, które były po prostu porządnie stworzone.

Mimo wszystkich tych zastrzeżeń oraz przewidywalnego i nudnego wątku miłosnego, chcę przeczytać kolejną część - z kilku powodów. Po pierwsze mam nadzieję, że więcej czasu poświęcone będzie Iseult oraz Aeduanowi (trochę się o to boje ze względu na tytuł kolejnego tomu - "Wiatrodziej"). Po drugie książka zakończyła się w bardzo intrygujący sposób i nie mogłabym sobie odmówić kolejnego tomu. Oraz dlatego, iż mimo, że w połowie się zawiodłam, to ta książka jest dobra, a następna część mam nadzieję będzie lepsza. Nie zdarza mi się to często, iż daje jakiejś serii kolejną szansę. Ale tutaj nie mogę się oprzeć. Podsumowując, mimo kilku kłujących w oczy błędów i słabych punktów, można znaleźć tutaj sporo ciekawych aspektów, dla których warto zaryzykować sięgnięcie po kolejną część. :)

Moja ocena: 4/6.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-03-2017 o godz 22:05 przez: KobieceRecenzje365
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Od dawna nie czytałam książek fantasy. Odkąd w gimnazjum w moje ręce wpadła seria o Harrym Potterze i do tej pory czekam na list z Hogwartu, to nie ciągnęło mnie do tego typu literatury. Kocham Harrego, ale inne powieści tego typu nigdy mnie nie fascynowały. Czemu? Nie wiem, bo czarownice i magiczne klimaty zawsze mi się podobały. Po prostu omijałam takie książki i teraz wiem, że mam sporo do nadrobienia. O Prawdodziejce dowiedziałam się na Krakowskich Targach Książki w tamtym roku. Szłam alejką i po prostu spodobała mi się okładka. Jest naprawdę piękna i ma w sobie coś magicznego. Przeczytałam opis i coś tknęło mnie, że powinnam koniecznie przeczytać tę powieść. Zanim doszło jednak do realizacji mojego planu minęło sporo czasu, a ja podchodziłam do lektury Prawdodziejki kilkukrotnie. Jaki jest ostateczny efekt tego spotkania? Zapraszam na moją opinię! Kłopoty. Przygoda. Magia. To trzy słowa, które idealnie opisują Prawdodziejkę. Wiem, że to mało, by przekonać Was do lektury, ale uwierzcie mi, że to w zupełności powinno wystarczyć, bo ja zakochałam się w tej niesamowitej powieści. Poznajemy dwie młode czarodziejki, które uwielbiają pakować się w kłopoty. Safiya i Iseult posiadają moce, które sprawiają, że obie są wyjątkowe. Ta pierwsza jest wiedźmą prawdy, która musi swoją moc trzymać w tajemnicy, gdyż wiele osób z chęcią wykorzystałoby jej umiejętności w niecnych czynach. Ta druga sama do końca nie zdaje sobie sprawy ze swojej siły i nie ma świadomości, że lepiej, by się o niej nie dowiedziała. Co może wyniknąć z połączenia takich dwóch szalonych czarownic? Czasy rozejmu między imperiami dobiegają końca, a wojna wisi w powietrzu. Dziewczyny narażają się Krwiodziejowi i tutaj zaczyna się cała przygoda. Obie będą musiały zmierzyć się z niebezpieczeństwem, które pojawia się prawie od razu. Tutaj nie ma miejsca na nudę, bo od samego początku wpadamy w wir akcji, która trwa do ostatniej kartki tej powieści. Pojawia się mnóstwo postaci, czarodziejów, a każdy z nich charakteryzuje się innymi zdolnościami. Komu można ufać? Komu nie? Naprawdę fajne było to, że bardzo zaangażowałam się w lekturę i przeżywałam wszystko co się działo. W dodatku w książce pojawia się wątek miłosny, który nie dominuje, ale dla mnie, czyli miłośniczki romansów, to coś co bardzo pasuje do tego typu powieści. I jestem przekonana, że Wam też by się spodobał :) Styl Susan Dennard jest lekki, a powieść czyta się naprawdę szybko. Ja pochłaniałam kolejne strony z prędkością światła, a przeczytanie tej książki zajęło mi raptem dwa dni. Prawdodziejka to powieść o młodych silnych kobietach. O przyjaźni, która jest tak mocna i prawdziwa, że można oddać za nią życie. I przyznam się Wam szczerze, że bardzo żałuję, że długo odmawiałam sobie lektury tej książki, bo świat w niej przedstawiony i przygody dwóch czarodziejek, naprawdę mnie zafascynowały i wciągnęły bez reszty. W dodatku widziałam gdzieś zapowiedź drugiej części cyklu Czaroziemie i nie mogę się jej doczekać! Wiatrodziej ma mieć premierę jeszcze w tym roku. Serdecznie polecam! Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu SQN.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-03-2017 o godz 13:52 przez: Iza Leszczyńska
Za czytanie Prawdodziejki wzięłam się właściwie niewiele o niej wiedząc. To znaczy, wiedziałam, że to fantastyka, z którą już dawno nie miałam do czynienia, oraz to, ze opowiada o losach czarodziejki. Zaraz po jej wydaniu chciałam ją przeczytać, moją ciekawość dodatkowo potęgowała ta przecudowna okładka na którą nie mogę się wprost napatrzeć. Nie zdradzając za wiele o fabule powiem tyle, że książka opowiada o losach dwóch nastoletnich przyjaciółek: Safiya fon Hasstrel i Iseult det Midenzi. Akcja książki rozpoczyna się od momentu w którym przyjaciółki, albo mówiąc w języku „Prawdodziejki” -więziosiostry, wpadają w poważne tarapaty i muszą uciekać. W świecie w którym żyją od przeszło 19 lat panuje równowaga, ale wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że pokój nie potrwa już długo, a nasza tytułowa bohaterka odegra tam niemałą rolę.Wszyscy znamy historie o słynnych wybrańcach, którzy mają wpływ na losy świata. W "Prawdodziejce" ten schemat niestety (lub stety, jak kto woli) się powiela, jednak ta książka niesamowicie wyróżnia się od innych tego typu. Dlaczego? Głównym powodem jest to,że Safi najzwyczajniej w świecie nie chce uczestniczyć w niczym ważnym, chce zwykłego pozbawionego ambicji życia razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Iseult. Muszę przyznać, że na początku ta książka wydawała mi się mocno średnia, ale im dalej brnęłam w tę historię tym bardziej pozytywnie byłam zaskoczona. Autorka stworzyła swój własny świat książki w którym początkowo ciężko mi było się połapać, ale chyba się przyzwyczaiłam, bo w końcu nazwy typu „krwiodziej” albo „więziosiotry” stały się dla mnie całkowicie naturalne, mimo że wcześniej wydawały się wręcz kiczowate. Ale pomijając te neologizmy, styl Dennard sprawia, że książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Bohaterowie byli świetni, szczególnie trójka głównych bohaterów: Safiya, Iseult i Merik. Już nie pamiętam w jakiej innej książce polubiłam wszystkie postacie, a w tej tak właśnie było. W tej książce uwielbiam to, że główna relacją międzyludzką przedstawioną przez autorkę była przyjaźń dziewczyn. Susan Dennard pokazała,że Safi i Iseult są gotowe zrobić dla siebie wszystko, a także przedstawiła je jako idealnie dopasowane postacie. Żadna z nich nigdy się nie wywyższała i zawsze była przy tej drugiej. Były przedstawione na równi tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie nawet polubić żadnej z nich bardziej! Jakby były jedną osobą. Wątek miłosny, jak to w książkach młodzieżowych, oczywiście wystąpił i chociaż początkowo strasznie mi się nie spodobał, w dalszych częściach książki był on przeprowadzony tak subtelnie, że nie mogłam się w nim nie zakochać. Podsumowując, „Prawdodziejka” ma swoje minusy, ale pozytywne aspekty zdecydowanie je przeważają. Jest świetną powieścią, przy której naprawdę łatwo można się oderwać od rzeczywistości. Świat przedstawiony przez autorkę jest dopracowany, bohaterowie barwni, a sama fabuła przepełniona akcją. Czego chcieć więcej? Tak więc, jeśli ktoś z was jeszcze nie czytał „Prawdodziejki”, możecie mi wierzyć, nie pożałujecie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-01-2017 o godz 22:53 przez: Świat Książkoholiczek
Opis fabuły
Safi i Iseult są więziosiostrami. Ta pierwsza ma moc prawdodziejstwa - rozróżniania prawdy i fałszu. Trzyma swój dar w sekrecie, by nie paść ofiarą spisków oraz nie zostać marionetką potężnych władców królestw Czaroziemia. Iseult natomiast sama nie wie, kim jest. Obie dziewczyny pragną wolności i spokoju. Niestety, Rozejm dobiega końca i atmosfera w królestwach robi się gęstsza niż kiedykolwiek. Wojna wisi w powietrzu i nikt już nie gra fair. Do czego zdolni są posunąć się władcy i ich najemnicy, by schwytać Safi, gdy jej moc wyjdzie na jaw? A kto okaże się prawdziwym przyjacielem prawdodziejki?

Opinia
Ostatnio coraz częściej sięgam po fantasy i okazuje się, że coraz częściej mi się to podoba. Tym razem to Susan Dehnard przedstawiła mi swoje czarodziejskie uniwersum, w którym się zakochałam.
Wszechobecna magia - tak w skrócie można opisać tę powieść. Muszę też zauważyć, że jest tu najżywszy opis tańca, jaki kiedykolwiek czytałam. W czasie lektury miałam wrażenie, że razem z głównymi bohaterkami uciekam uliczkami, wędruję po lasach i górach Czaroziemia, a zaczarowany wiatr Kullena i Merika muskał mnie po twarzy. Świat, w którym toczy się akcja jest równie oryginalny, jak jego mieszkańcy. Nie ma tu groźnych smoków ziejących ogniem ani walecznych rycerzy w lśniących zbrojach. Są za to czarodzieje i czarodziejki o naprawdę nietypowych imionach. Aeduan - co to ma być? Jednakże, właśnie imiona, takie jak Aeduan, Safiya i Kullen, sprawiają, że ta książka jest tak magiczna.
Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni na głęboką wodę, a akcja mknie najszybciej, jak to możliwe. Na każdej z prawie 400 kart powieści coś się dzieje. Osobiście, w trakcie lektury miałam rumieńce na twarzy, gdy tylko myślami przenosiłam się do zaczarowanej i tajemniczej krainy, wykreowanej przez Dehnard. W książce mamy ogromną wielowątkowość, a nic nie jest wspomniane przypadkowo. Każdy szczegół jest wart naszej uwagi, a wszystko ma swoją przyczynę i skutek. Pod tym względem powieść jest niezwykle dokładnie dopracowana. Nic nie jest także powiedziane bezpośrednio. Czytelnik dostaje odpowiednią porcję faktów, by w odpowiedniej chwili odkryć prawdę i czerpać przyjemność z lektury w jej pełnym wymiarze. Wszelkie emocje bohaterów są tak znakomicie opisane, że sami możemy utożsamić się z postaciami Prawdodziejki. W gruncie rzeczy nie rozumiem jednak, czemu moc Safi jest aż tak pożądana. W końcu nie ma to żadnego znaczenia militarnego... Jednakże może akurat ja nie cenię sobie prawdy na tyle, by zrozumieć chęć wykorzystania Safi przez władców imperiów.
Okładka, tak jak cała powieść, jest przepełniona magią. Od Safi aż bije aura czarów i tajemniczości. Tłumaczom i korektorom udało uchronić Prawdodziejkę od błędów. Jak w każdej powieści, mamy jakieś niedomówienia, ale jest to kolejny powód, by sięgnąć po drugi tom, Wiatrodziej. Mam nadzieję, że tam rozwinie się ten wątek miłosny, który został tu wprowadzony i bardziej skupimy się na Meriku.
Ines de Castro
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu SQN.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-01-2017 o godz 00:00 przez: Sophie
afi jest jedyną w Czaroziemiach prawdodziejką, zdolną zdemaskować każde kłamstwo. Swój dar trzyma w sekrecie, inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało. Safi i Iseult pragną jedynie wolności. Niebezpieczeństwo czai się tuż za rogiem. Zbliżają się niespokojne czasy, wojna wisi w powietrzu i nawet sojusznicy nie grają fair. Przyjaciółki będą walczyć z władcami i ich najemnikami. Niektórzy posuną się do ostateczności, by dopaść prawdodziejkę.

O Prawdodziejce było głośno wszędzie. Na zagranicznym Book Tubie. Gdzie się nie obejrzałam tam pisano o niej. Była też na prawie wszystkich polskich blogach i kanałach, bardzo wychwalana. Niesamowicie się na nią cieszyłam. Więc kiedy do mnie przyszła, od razu wzięłam się za czytanie, które szło mi dość opornie. I to nie tylko na początku, ale prawie przez większość książki. Ciekawa, oryginalna, ale czy naprawdę tak dobra jak mówi większość osób?

Muszę przyznać, że pomysł jest naprawdę inny i wciągający. Susan stworzyła cały świat od podstaw. Świat, który ma swoją historię sięgającą dużo wstecz. Świat, który tworzy spójną całość z historią dwóch przyjaciółek. Najbardziej spodobał mi się wątek więziosiostry, więziorodziny i sercowięzi. Nie jestem pewna dlaczego. Wydaje mi się, że właśnie to nadało Prawdodziejce inny wydźwięk. Pokazało, że oprócz akcji i walki znajdzie się tu miejsce na takie wartości jak miłość i przyjaźń.

Bohaterowie są dobrze wykreowani. Było ich od groma i jeszcze trochę, przez co zdarzało mi się gubić, a teraz, kilka dni po jej przeczytaniu trudno mi powiedzieć kto jest kim. No i tak jak Iseult okazała się całkiem fajna, tak Safi nie mogłam przeboleć. Niesamowicie mnie denerwowała, ciągle zachowywała się jak księżniczka, a potem nagle jej to mijało. Podobnie było z Merikiem. Irytujący, nagle stawał się dobroduszny i sympatyczny, lecz mojego serca i tak sobie nie zaskarbił.

Susan Dennard pisze w fajny, chociaż ciężki sposób. Trudno mi się ją czytało, mimo tego, że była całkiem niezła. Kilkanaście ostatnich stron jest wyśmienitych i jest to niestety jeden z niewielu momentów w których naprawdę udało mi się wciągnąć. Niby ciągle coś się dzieje, ale jednak jest to dość monotonne i raczej łatwo przewidzieć co będzie następne. Plusem jest to, że historia jest opowiadana z różnych punktów widzenia, co pozwala zobaczyć to czytelnikowi od każdej ze stron.

Prawdodziejka na pewno jest oryginalna i ciekawa, chociaż nie do końca się tego spodziewałam. Trochę się męczyłam z przebrnięciem przez nią, jednak jest ciekawa i warta uwagi, o ile ktoś lubi fantastykę. Jeśli nie, nie obiecuję, że to przypadnie wam do gustu. Jest to jedna z tych powieści, które czyta się mając umysł otwarty na zupełnie nowe… doświadczenia. Świat, historię, postaci. Niewiele brakuje Susan Dennard do czegoś naprawdę niesamowitego.


http://boook-reviews.blogspot.com/2017/01/susan-dennard-prawdodziejka.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-10-2016 o godz 19:36 przez: KittyAilla
Styl autorki jest przystępny, z humorem i takim młodzieńczym rozmachem, który bardzo mi odpowiadał. Ponadto autorka potrafi opisać nie tylko emocje bohaterów, ale także ich pragnienia, intencje oraz wygląd w taki sposób, że czułam się tak, jakbym całą książkę czytała o realnych, istniejących ludziach.

Na początku ciężko było mi się wbić w świat. Autorka zarzuca nas nazwami, geografią (ale mapka jest przydatna!) i bohaterami. Czyta się wtedy wolniej, próbuje zrozumieć takie nazwy jak więziosiostra, prawdodziejka, słowodziej etc. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że autorka na znanych schematach stworzyła coś świeżego, nowego. Kiedy jednak oswoiłam się ze słownictwem i nowym światem, pozostała tylko przyjemność z czytania, doprawiona cudownie pędzącą, nie dającą chwili wytchnienia akcją oraz romansem w moim stylu - z nienawiści do miłości. Ponadto krótkie, ale treściwe opisy pozwalają nam dogłębnie poznać nowe krainy! Akcja porywa od momentu ucieczki (a jest to mniej więcej moment, kiedy wszystko już rozumiemy i odnajdujemy się w świecie Safi i Iseult) i nie zwalnia aż do końca, gdzie trzyma nas w nieznośnym napięciu!

Bohaterowie, o czym już wspomniałam, to całkowicie realne postaci tylko z unikalnymi umiejętnościami. Safi to prawdodziejka, która potrafi określić intencje oraz czyjąś szczerość. Jest lekko zwariowaną, ale jak najbardziej pozytywną bohaterką, spontaniczną. Iseult to po części jej przeciwieństwo - spokojna, opanowana oraz zapobiegawcza. Dziewczyny łączy jednak coś, co bardzo ujęło mnie w tej książce - przyjaźń. Taka prawdziwa, mocna, nierozerwalna, co udowadniają na każdym kroku, a jedna za drugą skoczyłaby w ogień. Dawno nie poznałam tak genialnie wykreowanej relacji przyjaźni! Przechodząc do wątku miłosnego i Merika - co do tej postaci mam mieszane odczucia. Lubię go, jest konkretny, konsekwentny, ale zdecydowanie bardziej lubię go przy Safi, kiedy zaczyna być bardziej sobą niż mu się wydaje. Ciekawą postacią jest również Aeduan, który jest bardzo... niejednoznaczny. Całą książkę autorka mami nas, kreuje go na postać spod ciemnej gwiazdy, ale pod koniec... No właśnie, genialna kreacja, tyle mogę powiedzieć! Ponadto drugoplanowi bohaterowie i dalsi wcale nie ustępują tym pierwszoplanowym pola, choć chciałabym bardziej poznać Habima czy Mathew.

Mimo to historii czegoś brakuje, choć jest to nienaznaczany ubytek. Jest to brak... brutalności? Mam na myśli, że podczas scen walki, rozszczepień czy niebezpieczeństw nie odczuwamy grozy, a jedynie napięcie i adrenalinę, zastanawiając się, co będzie dalej. Mam nadzieję, że zmieni się to w kolejnej części, bo według mnie - tylko tego książce brakuje :)

Podsumowując, Prawdodziejka to porywająca, humorystyczna powieść, rozciągająca przed nami nieznane do tej pory horyzonty. Towarzyszymy w podróży realnym bohaterem, którzy starają się pogodzić swoje troski, pragnienia i problemy, a dzięki temu nie da się ich nie polubić. Z niecierpliwością będę czekała na kolejny tom!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-05-2017 o godz 19:18 przez: Dominika Dolecka
Trochę czasu zajęło mi przeczytanie Prawdodziejki, była to jednak przyjemna lektura, z której naprawdę jestem zadowolona. Przypomniało mi to czasy, w których fantastyka była u mnie na porządku dziennym, a od której miałam przerwę już od dość długiego czasu. Safiya posiada moc, która pozwala jej na rozróżnienie prawdy od kłamstwa. Wiele osób oddałoby wszystko, aby mieć kogoś takiego u swego boku, dlatego dziewczyna powinna zostać w ukryciu, aby nikt nie mógł wykorzystać jej w konflikcie, który zrodził się pomiędzy imperiami. Jej więziosiosta, Iseult, której moc polega mniej więcej na tym, że potrafi odczytywać emocje innych, towarzyszy jej podczas przygód. Okazuje się jednak, że jej zdolności mogą stać się dosyć niebezpieczne i lepiej, aby w pełni się nie rozwinęły. Przyznam szczerze, iż obawiałam się, że bohaterowie książki mogą mnie strasznie irytować. Szczególnie główna bohaterka, bo z nimi często mam problem. Okazało się jednak, że moje obawy się nie spełniły, co bardzo mnie ucieszyło. O dziwo, Safi ani razu mnie nie zirytowała. Co więcej, naprawdę polubiłam jej postać. Jest silna, niezależna i nie da sobie w kaszę dmuchać. A dla osób, które kocha, jak na przykład Iseult, zrobiłaby naprawdę wszystko, co pokazuje pod koniec książki. Więziodziejka również jest pozytywną bohaterką, nieco spokojniejszą i bardziej opanowaną niż jej przyjaciółka. Zapowiada się ciekawy wątek z nią w roli głównej i liczę na to, że dobrze się on rozwinie. Nie mogło zabraknąć oczywiście wątku miłosnego, ale on również przypadł mi do gustu – nie był jakiś nachalny, nie wpychał się na pierwszy plan, co dla mnie jest wielkim plusem. Polubiłam Merika, chociaż oczekuję rozwinięcia jego postaci, bo naprawdę mnie zaintrygowała. To typ bohatera, do którego czytelnicy mogą wzdychać. Ja może nie szaleję niesamowicie jak mocno, ale naprawdę go lubię. W ogóle doszłam do wniosku, że każda postać z książki coś do niej wnosi, każda wzbudziła moje zainteresowanie i chciałabym poznać ją bliżej. Przy tego typu gatunkach mamy dość sporo bohaterów, którzy czasami są wręcz zbędni, ale tutaj nie czułam, aby tak było. Styl pisania przyjemny i łatwy w odbiorze, nawet pojawiające się dziwne nazwy nie sprawiły mi problemów. Akcja napisana jak dla mnie świetnie – doskonale mogłam wyobrazić sobie sceny walki czy każde inne, a dla mnie to wiele znaczy przy książkach typu fantasy. Sama fabuła jest dość interesująca i ciekawi mnie, jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów. Nie raz przygryzałam paznokcie, zastanawiając się, co będzie dalej. Kolejne strony wzbudzały we mnie różne emocje, była złość, był smutek, ale też uśmiech. A to chyba dobrze, kiedy dana pozycja wzbudza we mnie takie uczucia. Przyznam, że pisząc tą recenzję dociera do mnie, ile przyjemności miałam z czytania Prawdodziejki. Stęskniłam się za fantastyką i chyba czas najwyższy sięgać po nią częściej. Książkę polecam, jest prosta, szybko się czyta i naprawdę potrafi działać na emocje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-01-2017 o godz 22:16 przez: Nemezis
Sarah J. Maas i jej "Dwór cierni i róż" to moje wielkie odkrycie ubiegłego roku. Zakochałam się w tej historii tak mocno, że oczekiwanie na drugi tom dłuży się niemiłosiernie. Ten czas trzeba sobie jednak jakoś zająć, a czy może być coś lepszego niż książka, której jej zdaniem nie można przegapić? A do tego jeszcze opatrzona tak piękną okładką!

Safiya i Iseult to młode czarodziejki - prawdodziejka i więziodziejka, które łączy coś szczególnego. Są więziosiostrami, co oznacza przyjaźń wyjątkową, gotową pokonać wszelkie przeciwności, taką na dobre i złe, aż po grób. A trudności spotyka ich niemało. Safi przegrywa w karty wszystkie ich oszczędności. Chcąc dać oszustowi nauczkę, przygotowują zasadzkę. Niestety zamiast Rzeźbimieszka trafiają na Mistrza Gildii i w rezultacie muszą uciekać przed strażnikami. W dodatku zaczyna ich ścigać również pewna postać rodem prosto z Otchłani... Tajemnica dziewczyny jest niebezpiecznie bliska ujawnienia, wuj składa jej niespodziewaną (i podejrzaną) propozycję, a nad Czaroziemiami unosi się widmo rychłej wojny. Safi i Iseult wyszkolono w magii i w walce, ale czy wystarczająco, by wyszły z tego cało?

Ogromnie spodobał mi się świat stworzony przez Susan Dennard - te wszystkie krainy i czarodzieje dysponujący przeróżnymi rodzajami magii (wiatrodzieje, wododzieje, ogniodzieje, jadodzieje, klątwodzieje i inni) zupełnie zawładnęli moim wolnym czasem. Gdy już się wciągnęłam w czytaną historię, nie chciałam się od niej oderwać. W dodatku żaden moment nie był odpowiedni na przerwanie lektury - cały czas coś się działo! Nie było zbędnych opisów ciągnących się w nieskończoność ani przydługich rozmyślań bohaterów. Wręcz przeciwnie. Gdy tylko Safi lub Iseult znajdują chwilę, by zebrać myśli, zaraz zostają wciągnięte z powrotem w wir wydarzeń.

Chociaż akcja powieści skupia się głównie wokół domny Safiyi i jej więziosiostry, pozostali bohaterowie także zasługują na uwagę. Są to bowiem postaci oryginalne i nieschematyczne. Szczególnie zaintrygował mnie Aeduan. Spodziewałam się typowego czarnego charakteru, skupionego bez reszty na wykonaniu swojego zadania. Myślałam, że po prostu będzie dziewczyny ścigał do końca tomu (a pewnie i dłużej) i tyle. Tymczasem okazał się postacią o wiele bardziej złożoną. Nie definiuje go jego misja ani nawet rodzaj magii, jaką dysponuje. Razem z domem Eronem (którego też nie mogę rozgryźć) był dla mnie chyba największym zaskoczeniem.

"Prawdodziejka" Susan Dennard zabierze Was w ekscytującą podróż, pełną zwrotów akcji i nieprzewidzianych zdarzeń. Pokaże krainy pełne magii i czarodziejów władających wszystkimi żywiołami. Towarzyszyć Wam będą na każdym kroku postaci wyjątkowe i nieschematyczne, targane najróżniejszymi emocjami. A gdy już dobrniecie do końca i wciąż będzie Wam mało, pozostanie świadomość, że ta wspaniała przygoda dopiero się przecież zaczyna. Polecam!

https://ogrodksiazek.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji