Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Zanim Emily poznała Sloane nie chodziła na imprezy, nie rozmawiała z chłopakami, nie robiła niczego szalonego. Sloane wtargnęła niczym tornado do jej życia i przewróciła je do góry nogami.
Tuż przed rozpoczęciem szalonego lata Sloane nagle zniknęła. Żadnych telefonów, wiadomości. Ani śladu po przyjaciółce. Znaleziono jedynie przypadkową listę rzeczy do zrobienia. A na niej 13 wybranych przez Sloane dziwacznych zadań, których Emily na pewno sama z siebie by nigdy nie zrobiła. Okazuje się jednak, że wykonanie ich naprowadzi na ślad zaginionej przyjaciółki. Dla Emily wyzwanie dopiero się zaczyna!
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Tytuł: | Odkąd cię nie ma |
Tytuł oryginalny: | Since You've Been Gone |
Autor: | Matson Morgan |
Tłumaczenie: | Mędrak Natalia |
Wydawnictwo: | Jaguar |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 382 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-01-27 |
Rok wydania: | 2015 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 200 x 40 x 100 |
Indeks: | 17236348 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Odkąd cię nie ma
Zanim Emily poznała Sloane nie chodziła na imprezy, nie rozmawiała z chłopakami, nie robiła niczego szalonego. Sloane wtargnęła niczym tornado do jej życia i przewróciła je do góry nogami. Tuż przed ...Akcja powieści toczy się dwutorowo. Teraźniejszość i zmagania Emily w celu odnalezienia przyjaciółki łączą się z retrospekcją zdarzeń, kiedy dziewczyny spędzały czas razem i nic nie zapowiadało tajemniczego zniknięcia Sloane. W niektórych książkach taki zabieg jedynie szkodzi, kiedy tutaj całkowicie się spisał. Autorka idealnie łączyła te dwa wątki, tworząc z nich doskonałą całość. Dzięki temu mogliśmy przeżyć całą gamę emocję, poprzez radość, zahaczając o zaskoczenia i momenty grozy, kończąc na pogrążaniu się w smutku. Wiele razy śmiałam się na głos, dzięki czemu mój pies podejrzliwie mi się przyglądał. Oczywiście nie mogę zapomnieć o elementach zaskoczenia, bo było ich tutaj całkiem sporo. O ile wielu rzeczy nie udało mi się domyślić, tak pewien wątek jest przewidywalny do bólu. Nie zdradzę tutaj o jaki fragment mi chodzi. Niech ta zagadka zaprząta wam głowy!
Nie mogę jednak zapomnieć o najważniejszej kwestii, którą jest tutaj ta lista, jaką Emily otrzymała listownie od Sloane. To właśnie ona stała się podstawą całej tej historii, chociaż wiele osób uznaje ten pomysł za oklepany. Podobno ukazał się on w [Papierowych miastach] Johna Greena (nie czytałam książki, więc nie wiem, czy mogę porównywać te dwie książki), ale jestem stuprocentowo pewna, iż ukazał się on w [Co, jeśli...] Rebecci Donovan. Dobrze – pomysł został zapożyczony od kogoś innego, ale spójrzmy prawdzie w oczy: czy przy takim ogromie tytułów jesteśmy w stanie stworzyć coś, co nie będzie uznawane za przerobiony schemat czegoś innego? Dlatego też nie zwracam uwagi na te podobieństwa i stwierdzam, że przyjemnie było obserwować, jak radzi sobie główna bohaterka i czy jest w stanie odznaczyć każdy punkt. A muszę przyznać, że wielu rzeczy sama bym nie zrobiła!
Moja „znajomość” z Emily nie zaczęła się zbyt dobrze. Nie umiałam się przekonać do niej, gdy ta rozpaczała po zaginięciu Sloane. Strasznie męczyła mnie jej postawa. Owszem – współczułam jej tego, lecz zachowanie głównej bohaterki doprowadzało mnie do szału! Sprawiało to wrażenie, jakbym miała przed sobą szczeniaczka pozostawionego samemu sobie po ucieczce matki. Powoli przekonywałam się do niej z każdym kolejnym rozdziałem, poznając ją od całkiem innej strony. Na moich oczach przechodziła ona pozytywną metamorfozę. Przeistaczała się z bezbronnej gąsienicy w pięknego motyla. Tylko trzeba pamiętać, co może się stać z tym owadem, kiedy ktoś pochwyci go w dłonie i postanowi oderwać skrzydła...
Bardzo podobała mi się kreacja postaci drugoplanowych. Miałam wrażenie, że to właśnie oni napędzają lawinę przygód i pozwalają toczyć się tej fabule w dobrym kierunku. Frank, Dawn, Beckett, Collins... uwielbiałam każdego z nich i nie wyobrażam sobie, żeby miało ich tutaj zabraknąć. Przyznam też, że z takich bohaterów najbardziej była mi obojętna Sloane. Nie polubiłam jej i takie uczucie towarzyszyło mi do końca książki. Niekiedy miałam ochotę udusić Emily, gdy tylko o niej wspominała. Rozumiem autorkę, że właśnie tak było w jej zamyśle, jednak moje oczy krwawiły, gdy tylko widziałam to imię. Koszmar.
Bardzo podobało mi się powoli rozwijające się uczucie między Emily a jednym z chłopaków. To bardzo przyjemne, gdy możemy obserwować wszystko od początku, a autorka nie wrzuca ich sobie w ramiona po kilku rozdziałach. Jak nie lubię romansów, tak ten z [Odkąd cię nie ma] bardzo mi się podobał. Nie, nie mam gorączki. Piszę serio!
Kunszt pisarski Morgan Matson przypadł mi do gustu. Zręcznie posługuje się słowami, tworzy z nich niesamowity obraz, który bezproblemowo ukazuje się w naszych głowach. Czasami jednak opisy były nabrzmiałe niczym pijawka po krwawej uczcie i nieco mnie przerastał ogrom detali. Wiem, że są ludzie uwielbiający, gdy większość książki to jedynie przemyślenia głównego bohatera oraz ukazanie sytuacji i miejsc, w jakich się znajduje, jednak ja do nich nie należę. Natomiast nie mogę odmówić autorce jednego: potrafi tak zaciekawić czytelnika, że ten prosi swojego psa, aby pozwolił mu dokończyć rozdział, by zaraz po tym wyjść z nim na spacer. Wiem to z autopsji!
Podsumowując:
[Odkąd cię nie ma] uświadamia każdego czytelnika, że warto stawiać sobie poprzeczki i pokonywać je. Wejdźcie śmiało do świata Emily i, wraz z nią, stawiajcie pierwsze kroki ku lepszej przyszłości. Pomogą wam w tym nietuzinkowi bohaterowie oraz przyjemne wakacyjne klimaty, których teraz nam brakuje. I nie zrażajcie się na samym początku, bo możecie stracić szansę na całkiem przyjemną lekturę!
Z twórczością amerykańskiej pisarki, Morgan Matson miałam okazję się spotkać przy lekturze pozycji „Lato drugiej szansy”, która wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie, dlatego nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po książkę „Odkąd cię nie ma”, która zebrała znakomite recenzje na zagranicznych portalach. Muszę przyznać, że po tylu pozytywnych opiniach miałam dosyć spore oczekiwania i liczyłam na naprawdę niesamowitą historię, która zwali mnie z nóg. I z pewnością by tak było, gdybym była o pięć lat młodsza. Żałuję, że ta książka nie powstała wcześniej, bo bez wątpienia byłabym nią wtedy zachwycona. Bliżej mi do gatunku New Adult ( nie tylko wiekowo ), a ta pozycja wpisuje się w nurt Young Adult, z którego już chyba wyrosłam. Mimo wszystko nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowana, bo Morgan Matson stworzyła naprawdę wyjątkową i niebanalną historię, którą śledziłam z prawdziwą przyjemnością. Nie mogłam się oderwać i pochłonęłam ją w jeden dzień! Kreacja postaci również wypadła świetnie, zwłaszcza głównej bohaterki, która wzbudza sympatię i z którą może się utożsamić wiele nastolatek. Jeżeli miałabym wskazać jakiś minus, to byłyby to retrospekcje, których po prostu nie lubię. Na szczęście było ich niewiele, dlatego patrzyłam na nie z przymrużeniem oka. „Odkąd cię nie ma” Morgan Matson jest jedną z tych książek, w których można się zakochać. To wciągająca, inspirująca i pełna zaskakujących przygód opowieść o przyjaźni, poszukiwaniu siebie, odkrywaniu własnej tożsamości i podejmowaniu ryzyka, która z pewnością przypadnie do gustu nastoletnim czytelnikom. Miłośnicy gatunku Young Adult również nie powinni się zawieść ;)
Nie potrzebowałem wiele, aby dać się oczarować tej szczególnej pod każdym względem historii, w której nie zabrakło osobistych refleksji z odbytej jakiś czas temu podróży do Stanów. Choć nie podróży z jednego wybrzeża na drugie, jak miało to miejsce w przypadku bohaterów książki, „Aż po horyzont”, a także znacznie wcześniej podróży badawczej autorki.
W bliżej nieokreślony sposób druga powieść Morgan Matson wciąż czeka na swoją dobrą chwilę, bo znając już trzecią, najnowszą, wiem już, że do drugiej bez wątpienia wrócę. Wiem również, że to, co jak dotąd się nie pojawiło brzmi mocno enigmatycznie, ale wszystko to, co nastąpi dalej powinno ukazać temat w jaśniejszym świetle i z całą pewnością w ciepłych, pogodnych barwach.
Bez cienia wątpliwości mogę wpisać autorkę na listę tych twórców, na których książki czekam z wielką niecierpliwością, natomiast słowo, którym się dzielą od samego początku nie pozostawia obojętnym na spływające z kartek - (tylko papier!) – magiczne, piękne i niezwykłe w swym kształcie słowa. Gdyż, jak to kiedyś ująłem, pisać, aby pisać to nie sztuka, nią samą jest przemieniać wodę w wino. Czerpiąc przyjemność w procesie tworzenia dzielić się z czytelnikiem zaskakującym bogactwem myśli, uczuć i doznań.
Wydawać by się również mogło, że jest to literatura dla dorastających nastolatek. Piszący te słowa z całą pewnością nią nie jest, nie jest też damą w kwiecie wieku. Dojrzały mężczyzna bez cienia nieśmiałości sięga po „Odkąd cię nie ma” i już po kilkunastu stronach wie, że będzie to uczta do oka i ducha. Tutaj nie bez znaczenia będzie ponownie krótka odskocznia w czasie.
Pełny tekst recenzji dostępny w poniższym linku:
http://koominek.blogspot.com/2016/02/morgan-matson-odkad-cie-nie-ma.html