Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Tytuł: | Monument 14. Niebo w ogniu. Tom 2 |
Autor: | Laybourne Emmy |
Tłumaczenie: | Smulewska-Dziadosz Maria |
Wydawnictwo: | Dom Wydawniczy Rebis |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 280 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2014-08-12 |
Rok wydania: | 2014 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 24 x 207 x 135 |
Indeks: | 15050885 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Monument 14. Niebo w ogniu. Tom 2
Drugi tom nowej, trzymającej w napięciu serii Monument 14 Kilkanaścioro dzieci. Jeden supermarket. Milion rzeczy, które mogą pójść źle Grupka nastolatków i młodszych dzieci – uwięziona w ...W mig przypomniałam sobie bohaterów, chociaż nie było to nazbyt trudne z uwagi na krótkie zajawki z przeszłości, którymi autorka powoli wkręcała czytelnika w dalszy rozwój wypadków. I tak oto znowu na moich oczach rozgrywał się dramat, walka o stracone nadzieje i powrót do zwykłej szarej codzienności.
W drugim tomie znajdziemy tak wiele ekscytujących zdarzeń, od których niejednego czytelnika zaboli głowa. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że ta seria niekończących się wypadków może zniechęcić mnie do dalszej lektury. Nic jednak takiego się nie stało, wręcz przeciwnie mój ogień zainteresowania ciągle rósł podsycany pasjonującą akcją.
Trochę naciągane, trochę infantylne podejście autora, tylko do tego mogę się „przyczepić”, który swoim małoletnim bohaterom ofiaruje ogromnie szeroką wiedzę na temat doboru odpowiednich lekarstw, znajomości elektroniki, zabezpieczeń. Pojawia się przed oczami typowy MacGyver. Czasami w swoim postępowaniu mogliby prześcignąć dorosłych, wywoływało to uśmiech na twarzy.
Jednak sama koncepcja powieści bardzo mnie zachwyciła. Książka w jakiś magiczny sposób przyciąga, fascynuje i skutecznie kradnie nam czas. Jednak spędzanie czasu z Monumentem jest czystą przyjemnością. Imponująca wyobraźnia jak i lekkość tekstu sprawia, że lektura ciągle zadziwia swoją „świeżością”. W zasadzie powieść nie zawiera obszernych opisów, wręcz nastawiona jest na dialogi, co zupełnie nie przeszkadza a i tak jesteśmy świadomi otaczającego nas krajobrazu. Treściwy minimalizm jest jak soczysty stek, podsyca nasz apetyt na więcej...
„Niebo w ogniu” potrafi przyprawić o dreszcz emocji, klimat wywiera wrażenie a strony podczas czytania dosłownie uciekają. Autorka przenosi nas w pełen napięcia mroczny świat gdzie rządzi prawo pięści, gdzie wiek nie ma znaczenia a nadzieja …. cóż jak to mówią chyba umiera ostatnia.
Moja nadzieja rozpaliła się znów, bo jak się okazuje, na tej części seria się nie kończy... W przygotowaniu „Monument 14 Wściekły wiatr”, a to zwiastuje tylko jedno... kolejny fragment z życia pod znakiem Monumentu.
Książkę polecam każdemu, kto kocha połączenie fantastyki z energią ciała, ducha i umysłu. Gdzie klęska wywiera wpływ na świadomość, świat poznaje co to łzy bólu i przerażenia, gdzie człowiek uczy się twardej sztuki przetrwania. W Monumencie nic nie jest takie samo jak przedtem, świat zalewa inwazja nieprzewidywalności...
Z niecierpliwością oczekuję następnej części, czy będzie równie intrygująca jak poprzednie???
I wtedy pojawia się światełko w tunelu. Emmy Laybourne wydaje Monument 14 Niebo w ogniu.
Katastrofa naturalna i zanieczyszczenie powietrza chemikaliami zmieniającymi ludzi, w zależności od grupy krwi, w potwory, to dopiero początek. Czternastka dzieciaków, która przetrwała tylko dzięki własnej zaradności, popełnia najgorszy z możliwych błędów. Wpuszczają do swojej małej społeczności dwójkę nieznajomych. Bezpieczeństwo wymyka się im między palcami. Zastępuje je zbieg wydarzeń, do których nigdy nie powinno dojść.
Później błąd goni błąd. Dzieciaki rozdzielają się. Dean, Astrid, Chloe i pięcioletnie bliźniaki pozostają w hipermarkecie, kiedy Alex, Niko, Josie, Sahalia, Breydon i trójka młodszych chłopców wyruszają szkolnym autobusem w kierunku ratunku, do Denver. Czy uda im się tam dotrzeć? A może już nigdy nie spotkają swoich krewnych i siebie nawzajem? Czy w ich życiu jeszcze możliwy jest happy end?
Co mogę powiedzieć o tej drugiej części Monumentu? Jest inna. Niby bohaterowie ci sami, niebezpieczeństwo nie mniejsze niż wcześniej i ogólnie brak perspektyw na poprawę. Ale w świecie Monumentu to żadna nowość.
Forma i styl. Tak! Sądzę, że właśnie tu jest ten przysłowiowy pies pogrzebany. Pani Laybourne wyciągnęła porządną lekcję po swoim literackim debiucie, a druga część tylko na tym zyskuje. Akcja powieści stała się bardziej dynamiczna. Widzimy świat już nie tylko z perspektywy szesnastoletniego Deana, ale dodatkowo mamy możliwość uczestniczyć w niebezpiecznej podróży , którą opowiada nam Alex. Przez to świat nie kończy się na hipermarkecie Greenway i na jej mieszkańcach. Teraz widzimy dokładnie w jak opłakanym i przerażającym stanie są ulicę Stanów Zjednoczonych. Alex tak jak i jego brat Dean zapisuje wszystkie wydarzenia w dzienniku i niejednokrotnie łapie się na tym, że z większym entuzjazmem czytam słowa wypływające spod długopisu młodszego z braci.
Właśnie przez zastosowanie dwubiegunowej narracji zakończenie powieści jest wręcz mistrzowskie. Napięci, które czuć podczas czytania sięga zenitu. W końcu nic nie jest pewne, a Dean i Alex postarali się, aby nasze tętno niebezpiecznie przyspieszyło. Nie bójcie się, nic więcej Wam nie zdradzę.
Co do samych bohaterów następuje u nich swego rodzaju przemiana. W końcu większość z nich staje twarzą w twarz ze śmiercią. Ciągła walka o przetrwanie i widok tylu strasznych rzeczy, zapewne na zawsze odciśnie się na ich przyszłym losie. O ile ten przyszły los w ogóle będzie miał szanse nastąpić.
Kiedy recenzowałam poprzednią część „Monument 14. Odcięci od świata”, mówiąc delikatnie uczepiłam się postawy głównego bohatera- Deana. Liczyłam na jego przemianę. Nie można powiedzieć, że zawiodłam się. To nie o to chodzi. Po prostu zrozumiałam, że on właśnie taki od początku miał być. To nie typ przywódcy. On ma być tym stojącym obok, tym oddanym i odrobinę nieprzewidywalnym. Ot tak, taki swojski Dean. Jak niezbędna jednostka, niezbędna wśród całości.
Choć i tak na moich ustach pojawia się triumfalny uśmiech za każdym razem, gdy Dean postanowi postawić się swojej lubej(czytaj Astrid).
Ale kto wie, przed sobą mamy jeszcze tom trzeci. Kto wie, co Dean nam wtedy pokaże.
Teraz czas na mój konik! Czułam się trochę jakby sama Emmy Laybourne czytała moją poprzednią recenzję. Nazwy rozdziałów znikły! Zostały zastąpione imionami osób, które w danym rozdziale akurat dzierżą honory gospodarza. Czy to zasługa autorki, czy wydawnictwa, po stokroć dziękuję!
Dodam jeszcze, że uwielbiane przez wszystkich mapki znalazły swoje miejsce także w tym tomie. Szkic przedstawiający hipermarket Greenway został delikatnie zmodyfikowany, o zmiany, które zaszły w drugiej części. Skoro narracje są dwie to i mapki zostały podarowane nam dwie. Jakby wprost od Alexa dostajemy plan podróży , począwszy od hipermarketu aż po lotnisko w Denver, czyli ich docelowe miejsce wybawienia.
Co pozostawił mi drugi tom?
Przytłaczającą i nadal nienasyconą ciekawość, którą musze w sobie nosić, aż do chwili kiedy w moje ręce trafi tak bardzo wyczekiwany trzeci tom.
„Zasłużyliśmy na happy end. Wszyscy. I wierzę, że on kiedyś nastąpi. Tylko nie wiem kiedy.”
Ja też wierz, Dean!
Choć w ogóle to do mnie nie pasuje, ale wierzyć będę aż do ostatniej strony decydującego tomu.
Jakiś czas temu przeczytałam książkę "Monument 14. Odcięci od świata". Jej premiera w Polsce miała miejsce całkiem niedawno, więc wciąż nie jest tak popularna, jak powinna. Moim zdaniem całkowicie zasługuje na popularność, bo tak dobrej, tak wciągającej i pasjonującej młodzieżowej powieści nie czytałam od bardzo dawna. Zaspokaja ona pragnienia nie tylko osób poszukujących czegoś "szybkiego" do przeczytania, ale także i czytelników pragnących lektury, którą pochłania się z wypiekami na twarzy. Nic więc dziwnego, że wyczekiwałam premiery kontynuacji o podtytule: "Niebo w ogniu". I gdy już pozachwycałam się piękną okładką... przepadłam. O wiele lepsza niż pierwszy tom, wręcz naładowana emocjami, przez co nie sposób się od niej oderwać.
W poprzedniej części grupka nastolatków i dzieci ukryła się w supermarkecie. Sklep ten służył im za schronienie przed serią katastrof, z której każda kolejna jest coraz gorsza. Chemikalia w powietrzu zagrażają ludziom - inna grupa krwi oznacza inne zagrożenie. Kilku z naszych bohaterów postanawia wyruszyć na lotnisko do Denver, gdzie mają otrzymać pomoc. Nie wszyscy jednak to robią, a niektórzy zostają w supermarkecie, ponieważ mają "najgorszą" grupę krwi, która zmienia ich w potwory. To jednak nie wszystkie niebezpieczeństwa, które na nich czyhają...
Od początku skojarzyłam trochę tę serię z "Gone" Michaela Granta, którą po prostu uwielbiam. Niestety, cykl ten już jest za mną i od pory ukończenia ostatniego tomu nie znalazłam żadnej innej książki, która wypełniła by mi tą pozostałą pustkę. Do momentu, gdy sięgnęłam po "Monument 14". Niesamowicie mi się ten cykl spodobał i choć roztacza wokół siebie ten sam niepokojący klimat, co powieści Granta - musicie wiedzieć, że absolutnie nie są to takie same historie! Łączy je ten sam klimat, ale inna fabuła, inni bohaterowie, inne wszystko. Całość jest po prostu dopracowana i świetnie skrojona, a wszystkie wątki łączą się w spójną opowieść.
Najlepsze jest to, iż Emmy Laybourne w swojej serii nie zawarła żadnych bohaterów będących wampirami, czy wilkołakami, których obecnie jest wiele. Na całe szczęście autorka najwyraźniej postanowiła trzymać się z daleka od nadnaturalnych istot i stworzyć coś o wiele bardziej zatrważającego i mrocznego. Wykreowała ona o wiele lepszy świat, bo taki, który ma realną szansę zaistnieć. Kto wie, może i nas mogłoby coś takiego spotkać? Katastroficzne burze, tsunami, wydostanie się na zewnątrz broni chemicznej. Pisarka snuje swoją postapokaliptyczną wizję w diabelsko dobrym stylu, tak dobrym, że czasami naprawdę ciężko uwierzyć, iż nie jest ona prawdziwa.
W "Monumencie. 14. Niebo w ogniu" narracja toczy się dwutorowo. Z punktu obu braci: Deana, który nadal przebywa w sklepie, oraz Alexa, który jest w drodze do Denver. Bardzo się cieszę, iż Emmy Laybourne zdecydowała się na właśnie taki zabieg, bo dzięki niemu sequel zyskał jeszcze więcej w moich oczach. Gdy skończyłam czytać pierwszą część, martwiłam się nieco o to, jak pisarka zaplanowała dalszą część swojej historii. Obawiałam się, że nie da rady pociągnąć fabuły, która choć pomysłowa, może być ciężka do zrealizowania. Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne - Laybourne udźwignęła ciężar swojej wyobraźni w wyśmienitym stylu.
Często bywa tak, że te "środkowe" książki są tymi najsłabszymi. Ta taka nie jest ani trochę! Jest nawet lepsza niż pierwszy tom. "Monument 14. Niebo w ogniu" to wymarzona kontynuacja dla każdego czytelnika. Sequel wzbudził we mnie wiele emocji, począwszy od szoku, a skończywszy na zdziwieniu i gorącemu kibicowania bohaterom, których pokochałam. Niedługo premiera "Wściekłego wiatru" i już nie mogę się doczekać, gdy trzecia część będzie w moich rękach! Wielbiciele dobrych powieści młodzieżowych na pewno nie będą się nudzić przy tak dobrej serii - emocjonująca lektura gwarantowana!
"Zasłużyliśmy na happy end. Wszyscy. I wierzę, że on kiedyś nastąpi. Tylko nie wiem kiedy."