Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
24-07-2012 o godz 16:59 przez:
Patrycjusz Seta
Myślałem, że najnowsza płyta Madonny będzie zawierała mnóstwo fajnych kawałków (w końcu ponownie nasza królowa współpracuje z W. Orbitem, osobą odp. za sukces płyty ,,Ray of light" oraz z innymi znanymi producentami). Tymczasem w ucho zapadło mi możę z 4 fajne utwory (mam na myśli wersję deluxe). Pierwszym, udanym hitem jest:,,Gril gone wild", który zasłużenie króluje w radiu. Drugi kawałek to spokojny, nastrojowy ,,Masterpice"(szkoda, że nie jest wybrany na singla, bo to najlepszy kawałek z całej płyty). I zgodzę się tutaj z przedmówcą, że ta ballada to istna perełka(podobnie jak ,,Time stood still" czy ,,you see"). Kolejne dwa utwory zasługujące na uwagę to: ,,Love spent" oraz ,,Best friend". Płytę przesłuchałem, ale nie zamierzam kupować. Jest zbyt mało przebojowa, Madonna jest już na rynku kolejne pokolenie więc jako długoletni fan oczekuję od niej większej kreatywności i zaangazowania w dany projekt. Czekam zatem na kolejny album - na mairę takich hitów jak FROZEN czy MUSIC.
Zgadzam się z poprzednikami. Ta płyta nie jest najlepszym osiągnięciem królowej popu. Madonna pokazuje w każdym następnym albumie, że produkuje muzykę w zgodzie z modą panującą w danym czasie. Od muzyki disco panującej w latach 80-tych, przez hip-hop i rnb w 2008r. do elektroniki w "MDNA". Nie tworzy typowej dla siebie muzyki jak inne gwiazdy. Szczerze, spodziewałem się czegoś lepszego po niej i się zawiodłem.
Wbrew pozorom to nie jest zły album, ale mógł być lepszy. Królowej popu po prostu nie wypada mieć takiego tworka w swojej dyskografii. Natomiast muzyka jest dobra, trasa jest świetnym dopełnieniem.
Jak dla mnie płyta brzmi lepiej od Hard Candy. Jest bardziej wpadająca w ucho i taneczna w porównaniu do poprzedniczki. Jestem zadowolony i czekam na nowy super zapowiadający się album królowej :)