Po raz kolejny producenci zarabiają na czyjejś śmierci... (Podobnie zresztą miała się rzecz z Michael'em Jacksonem). Utwory na płytę "Lioness: Hidden Treasures" wybrali producenci Salaam Remi i Mark Ronson, ojciec Amy wyznaje, że córka byłaby dumna z tej płyty. Hmm, napewno? Wszystkie nagrania Winehouse (w wersjach demo) znała, sama zaśpiewała, ale wcześniej ich nie wykorzystała! Czy końcowy efekt by ją zadowolił? Nie wiadomo... Dlatego IMHO nie powinno się wydawać pośmiertnych płyt.
Czysto muzycznie jest nieźle, całość całkiem spójnie brzmi... Jednak dla tych, którzy nie mieli prędzej do czynienia z twórzością Amy (i za sprawą śmierci nagle się nią zainteresowali, co swoją drogą jest żałosne) proponuję najpierw zakupić i przesłuchać dwa pierwsze albumy. Dopiero później sięgnąć po tę płytę... W dodatku warto się zastanowić, czy tak naprawdę dobrze jest wpierać pośmiertne wydawnictwa i być może warto rozważyć pobranie płyty z internetu nie dając zarobić tym hienom...
Oto pośmiertna kompilacja najbarwniejszej postaci XXI wieku.Zawarte w niej utwory to przekrój całej działalności Amy począwszy od nieśmiałych kroków w 2002 roku aż do jej ostatnich dni w których była jeszcze w stanie coś nagrać.Produkcja ogólnie bardzo dobra lecz czuć gdzie nie gdzie że utwory są ''posklejane'' oraz czasem tracklista wydaję się nieco chaotyczna.POmijając KOMPLETNIE NIEUDANY A Song For You to całkiem niezły album.Polecam raczej go głownie największym fanom wokalistki.Dla rezty pozycja nie koniecznie obowiązkowa.
Album jest świetny, na pewno warto go zakupić. Mimo wszystko jest to dość spójna płyta. Początkującym z twórczością Amy polecam przesłuchać najpierw pierwsze wydawnictwa.