Wszystkie nasze tajemnice (okładka  miękka, 09.2019)

Książka wciągająca (przeczytałam w jeden dzień),intrygująca, zaskakująca-jeśli ktoś lubi problemy i konflikty z życia wzięte to gorąco polecam

Skusilam sie pozytywnymi recenzjami ale mocno sie rozczarowalam. Ksiazka napisana fatalnie, dialogi i opisy rodem z harleqina. Nie polecam.

Coś w tej książce jest ze przyciąga. Niby fabuła banalna ale nie można się oderwać. Polecam do przeczytania w wolne popołudnie

Dobrze napisana książka. Miło sie ją czytała ale jakość szczególnie nie polecę jej moim znajomym

Bardzo dobra książka, polecam :)

Fantastyczna!!!

Polecam gorąco!

Thrillery psychologiczne od jakiegoś czasu dostarczają mi różnych przemyśleń dotyczących zachowania (a raczej: powodów, dlaczego tak się dzieje) bohaterów. Na to samo liczyłam, sięgając po tę pozycję. Jak więc w moich oczach wypadła powieść Jess Ryder? Nicky i Emily mają historię jak z filmu. Wpadli na siebie przez przypadek, a to doprowadziło ich przed ołtarz. Ich życie jest jak z bajki: on przystojny i bogaty. Ona: piękna i mądra. Jednak cierniem w ich związku wciąż jest była żona Nicka. Nie daje o sobie zapomnieć. Można powiedzieć, że czeka na jakiś błąd ze strony Emily. Pewnego dnia mężczyzna znika wraz z córeczką jego i Emily. Czy kobieta będzie w stanie ich odnaleźć? Czy też będzie mogła zaufać byłej żonie Nicka? Główną bohaterką jest właśnie Emily. Kobieta jest całkiem sympatyczna, ale nie podobało mi się jej całkowite uzależnienie od męża. Kurcze, to nie była kolejna trzpiotka, której zależy na pieniądzach, ale nie potrafiła podjąć większych decyzji bez pozwolenia Nicka. Nie przepadam za takim zachowaniem, więc niestety nie podobało mi się to tutaj. Skoro już o nim mowa. Moim zdaniem autorka podczas kreacji tego bohatera za bardzo poszła w utarty już schemat. Przystojny i bogaty mężczyzna, który okazuje się dość psychiczny i niebezpieczny. Jeśli miałabym ocenić to, nie patrząc na schematyczność, to za wykreowanie tej postaci postawiłabym autorce solidną czwórkę z plusem. Nie można zapomnieć o Jennifer, która skutecznie kręci i miesza w życiu tej dwójki. Mimo tego, że była ona jawnie przedstawiana jako negatywna postać, to gdzieś tam udało jej się wzbudzić moją sympatię. W czasie lektury moje uczucia co do niej bardzo się wahały, ale w ostateczności nie mam nic do tej bohaterki. No tak. Po tej pozycji spodziewałam się czegoś cholernie wciągającego i zwyczajnie bardzo dobrego. Jednak dostałam dość poprawną historię, zawierającą w sobie wszystko to, co powinien mieć thriller. Jednak czy było to coś odkrywczego? Niestety nie, a na to liczyłam. Podoba mi się styl pisania i umiejętność kreowania fabuły Jess Ryder. Czuć, że autorka miała już do czynienia ze słowem pisanym, a to jak najbardziej jest na plus. Potrafi również tworzyć zaskakujące zwroty akcji, a jeden z nich sprawił, że naprawdę nie potrafiłam dojść do siebie. Choć brzmi to komicznie, to tak było. Mimo tego, że chwalę tę pozycję, to jednak Wszystkie nasze tajemnice mnie w pewnym stopniu rozczarowały. Jak pisałam wyżej, liczyłam na coś choć trochę bardziej świeżego, a dostałam kolejny thriller psychologiczny, który momentami mnie nudził. Chwała za te kilka plot-twistów, bo bez nich książka ta spadłaby w moim rankingu. Czy sięgnę po kolejne powieści autorki? Raczej tak. Przeważnie daję drugie szanse autorom i tym razem nie zamierzam postąpić inaczej. Jeśli szukacie naprawdę zaskakującego thrillera, to... szukajcie dalej. Jednak jeżeli nie oczekujecie wielkich wybuchów, a chcecie choć trochę poczuć napięcie, to jak najbardziej Wszystkie nasze tajemnice trafią w Wasze gusta.

Na rynku wydawniczym w ostatnim czasie aż roi się od thrillerów psychologicznych, których opisy okładkowe gwarantują ogrom wrażeń oraz zaskakujące zwroty akcji. Jednak nie wszystkie spełniają te obietnice. Nie wszystkie mnie porywają, nie wciągają niczym bagno i nie sprawiają, że wolę czytać niż wyspać się przed kolejnym dniem w pracy. Na szczęście wciąż ukazują się prawdziwe czytelnicze perełki. Gdy rozpoczęłam lekturę „Wszystkich naszych tajemnic” wpadłam jak śliwka w kompot. Książkę nosiłam ze sobą wszędzie i wykorzystywałam każdą wolną chwilę, by przeczytać kolejne strony. Świetny styl autorki, autentyczne postacie, częste i nieprzewidywalne zwroty akcji. Dodatkowo uwielbiam thrillery dotyczące toksycznych relacji małżeńskich, zazdrości oraz zdrady. Zatem Pani Jess Ryder stworzyła powieść idealnie pasującą do mojego czytelniczego gustu! Ale od początku! Natasha ma wszystko o czym marzy niejedna kobieta. Przystojnego i bogatego męża, uroczą córeczkę Emily oraz piękny dom. Jednak małżeńska sielanka nie trwa długo. Jen, była żona Nicka, wciąż nie potrafi się otrząsnąć po odejściu ukochanego. Dlatego też cały czas kręci się w pobliżu i wciąż wymyśla nowe preteksty, by znaleźć się w centrum uwagi. Nagle Nick i Emily przepadają bez śladu, a życie Natashy zmienia się w prawdziwy koszmar. Okazuje się, że Jen może pomóc w odnalezieniu jej córeczki. Jednak czy warto zaufać tej kobiecie? Rywalizacja dwóch pięknych kobiet o serce mężczyzny, idealnie utkana sieć kłamstw oraz perfidne manipulacje. To wszystko doprawione niespiesznie narastającym napięciem. Książkę czyta się błyskawicznie, pomimo to nie miałam chęci jej kończyć, gdyż tak bardzo spodobała mi się ta historia. Owszem, zakończenie jest lekko przewidywalne, ale nie wpływa to negatywnie na odbiór powieści. Bohaterowie są wykreowani w mistrzowski sposób. Nikt tutaj nie jest dobry lub zły, gdyż każdy kieruje się własnymi pobudkami, zakorzenionymi motywami. Szczególnie polubiłam Natashę, natomiast moja początkowa niechęć do Jen okazała się krótkotrwała. Sądzę, że miłośnicy domestic noir znajdą w „Wszystkich naszych tajemnicach” coś dla siebie. Czytałam wiele powieści w tym gatunku, tę mogę Wam z czystym sumieniem polecić.

Ależ miło zaskoczyłam się tą książką. Niepozorna okładka, mało mówiący opis z tyłu, ale dla fanów trillerów z wątkiem małżeństwa, rodziny, relacji między matką a dzieckiem będzie to nie lada gratka. I mimo, że rynek wydawniczy oferuje nam mnóstwo tego typu powieści to tutaj wyszła tak dobra, wspaniale dopracowana, aktualna i nie bez przesady obnażająca ludzkie zło historia, że chwile z tą książką uważam za niezmarnowane. Połączenie dwóch różnych światów: bogatych, wpływowych ludzki, którzy pieniędzmi są w stanie zorganizować wszystko i rozwiązać niemal każdy stojący na przeszkodzie problem oraz ludzie skromni, biedni, uczciwi, którzy cieszą się z rzeczy małych. Te dwa światy stykają się, gdy Nicholas znudzony bezowocnym małżeństwem wskakuje z romans z dużo młodszą od siebie Emily. Kobieta dość szybko zachodzi w ciążę, mimo iż mężczyzna od dawna starał się o dziecko ze swoją obecną żoną. Była (już) żona odchodzi, a na młodą matkę spada grad potępienia i złośliwości ze strony bliskich bogatego partnera. Nie zmienia tego nawet zniknięcie córki i męża Emily. Jedyną osobą, która próbuje kobietę zrozumieć i jej pomóc jest była żona. Czy można jej zaufać? Czy może istnieć między zwaśnionymi kobietami solidarność pomimo wcześniejszych animozji? A może to pułapka? Świetnie skonstruowany, dobrze warsztatowo dopracowany thriller, dla którego warto zarwać noc. Należy też zwrócić uwagę na jeden fakt, który w książce jest namacalnie widoczny: za zdradę obwinia się wyłącznie młodą kobietę, ale czy do zdrady wystarczy tylko jedna osoba? Czy to kobieta zawsze musi być mimowolną ofiarą ostracyzmu społecznego? Osoba mężczyzny jest tutaj wybielona i bez winy, natomiast głównej bohaterki (jak i wielu kobiet na jej miejscu) jest mi zwyczajnie żal. Pamiętajmy o tym, że za sam fakt zdrady odpowiadają dwie osoby, nigdy jedna. Tak czy inaczej, fanom thrillerów rodzinnych z czystym sumieniem polecam. Dla mnie to jeden z lepszych, jakie ostatnimi czasy czytałam.