Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Najszybciej sprzedający się debiut dla dorosłych w historii brytyjskiego rynku. Co 6 sekund ktoś w Stanach Zjednoczonych kupuję tę książkę.
Miliony egzemplarzy sprzedanych na całym świecie.
Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów. Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko mogła być tak szczęśliwa jak oni. I nagle widzi coś wstrząsającego. Widzi tylko przez chwilę, bo pociąg rusza, ale to wystarcza.
Wszystko się zmienia. Rachel ma teraz okazję stać się częścią życia ludzi, których widywała jedynie z daleka. Teraz przekonają się, że jest kimś więcej niż tylko dziewczyną z pociągu.
"Znakomity thriller. Nie mogłem się oderwać przez całą noc."
Stephen King
"Pasjonująca, pełna napięcia i nieprzewidywalna. Po prostu nie mogłam jej odłożyć. Nie do przegapienia!"
Tess Gerritsen
"Co za postaci, co za sytuacja, co za książka! To Alfred Hitchcock nowego pokolenia."
Terry Hayes
"Pomysłowa, pełna napięcia i porywająca! Nie mogłam się domyślić do samego końca."
Lisa Gardner
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1113074533 |
Tytuł: | Dziewczyna z pociągu |
Autor: | Hawkins Paula |
Tłumaczenie: | Kraśko Jan |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 328 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2015-10-21 |
Rok wydania: | 2015 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 200 x 30 x 125 |
Indeks: | 17876407 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Dziewczyna z pociągu
Najszybciej sprzedający się debiut dla dorosłych w historii brytyjskiego rynku. Co 6 sekund ktoś w Stanach Zjednoczonych kupuję tę książkę.Miliony egzemplarzy sprzedanych na całym świecie.Rachel ...Dzieci płakały ja czytałam...;)
książka fenomenalna. Kieliszek wina do niej nie zaszkodzi, pije nawet główna bohaterka, ale ona trochę nadużywa.:)
Gorąco Polecam!!!
Rachel codziennie jeździ tym samym pociągiem na linii Ashbury-Londyn. Dwukrotnie, raz rano, raz wieczorem pociąg zatrzymuje się przed wadliwym semaforem. Rachel w trakcie tych kilkudziesięciu sekund postoju ma szansę obserwować domy znajdujące się przy torowisku. Przygląda się ich mieszkańcom i wyobraża sobie jak wygląda ich życie. Z czasem niektórych z nich zaczyna uważać za swoich bliskich znajomych. Pewnego dnia widzi skazę na z pozoru idealnym obrazku prezentowanym przez małżeństwo zamieszkujące dom pod numerem piętnastym. Postanawia, że nastała pora na zerwanie z rolą biernego obserwatora i nadszedł czas na interwencję.
Najpierw obalę kilka mitów pojawiających się już na okładce. Stephen King komplementuje powieść pisząc o niej „Znakomity thriller. Nie mogłem się oderwać przez całą noc”. Już dawno przekonałam się, że nie zawsze należy kierować się rekomendacjami Kinga, gdyż, jak przeczytałam kiedyś w jego biografii, często lubi on umieszczać jakieś pochlebne zdanie na okładce książki debiutującego autora chcąc mu w ten sposób pomóc w karierze. Dlatego też zawsze, gdy widzę, że jakiś tytuł poleca King, traktuję to z lekkim przymrużeniem oka. Jednak na odwrocie powieści mamy jeszcze lepsze smaczki. „Co za postaci, co za sytuacja, co za książka! To Alfred Hitchcock nowego pokolenia” pisze znany scenarzysta filmowy i autor „Pielgrzyma”, Terry Hayes. Zawsze śmieszą mnie takie porównania do ikon kultury, szczególnie jeśli odnoszą się one do zupełnych nowicjuszy. Otóż, niestety chyba nie będzie to dla was zaskoczeniem, Paulę Hawkins od Hitchcocka dzieli ogromna przepaść. Tess Gerritsen i Lisa Gardner, autorki poczytnych thrillerów sugerują natomiast czytelnikowi, że to powieść kompletnie nieprzewidywalna i pełna napięcia, a zakończenie było dla nich tajemnicą praktycznie do ostatniej strony. Skoro taką recenzję wystawiają doświadczone pisarki, do tego mające na koncie kilkadziesiąt powieści nieschodzących z list bestsellerów, coś musi być na rzeczy. Jak okazało się w praktyce, po 80 stronach miałam podejrzenia, kto jest sprawcą. Na końcu stało się oczywistym, że mam stuprocentową rację, udało mi się nawet odgadnąć motywy kierujące złoczyńcą. Jaki z tego wniosek? Albo w moim przypadku zadziałała niezwykła dedukcja prawie na miarę Sherlocka Holmesa, albo obie panie zwyczajnie ubarwiły swą opinię, a książka wcale nie jest tak nieprzewidywalna, na jaką ją kreują. Jeśli chodzi o napięcie, uważam, że w thrillerach psychologicznych (a tak właśnie klasyfikuje się książkę Hawkins) podtrzymanie dreszczyku niepokoju u czytelnika jest warunkiem kluczowym. Czy w „Dziewczynie z pociągu” możemy mówić o jakimkolwiek napięciu? Moim zdaniem nie. Akcja toczy się bardzo monotonnie i odrobinę rozwija się dopiero w finałowych rozdziałach. Fabuła skupia się zaś przede wszystkim na spożywaniu przez Rachel różnych trunków i na próbach wypełnienia przez nią luk w pamięci powstałych w stanie upojenia alkoholowego.
Choć główną bohaterką jest Rachel i to ona jest narratorką w książce, niektóre zdarzenia przedstawione są z perspektywy dwóch postaci pobocznych: Megan i Anny. Wszystkie trzy kobiety wywołują u czytelnika ambiwalentne odczucia, przede wszystkim gniew i współczucie, trudno jednakże je polubić. Zabieg z trzema narratorami wprowadza trochę zamieszania w tej, w zasadzie niewielkiej objętościowo książce. Autorka nie tylko przeskakuje pomiędzy osobami relacjonującymi bieg wypadków, lecz także lawiruje pomiędzy wydarzeniami w czasie. Raz czytamy o tym, co przytrafiło się w sierpniu, potem w lipcu, by znów powrócić do sierpnia, a potem do września ubiegłego roku. Każdy rozdział przybiera formę streszczenia wydarzeń danego dnia, z podzieleniem go na różne pory: rano, popołudnie i wieczór.
Co przemawia za tą książką? Pomimo tych wszystkich „ale” przyznaję, że zaciekawiła mnie w pewnym stopniu. Nie wiem, czy zainteresowanie to nie wynikało z ciągłego oczekiwania na niespodziewany wybuch fajerwerków, których ostatecznie nie było w ogóle, niemniej jednak w pewnym momencie wciągnęłam się w całą historię. „Dziewczyna z pociągu” nie należy do zbyt wymagających lektur i raczej nie pozostanie w pamięci odbiorcy na długo, ale można ją potraktować jako przerywnik pomiędzy innymi, bardziej ambitnymi tytułami. Do hitów jej nie zaliczę, bo nie wniosła do mojego życia absolutnie nic, lecz kitem także nie jest, gdyż w ostatecznym rozrachunku nie czuję się okradziona z tych paru godzin poświęconych na lekturę. Ot, przeciętna książka, jakich wiele.
Rachel codziennie jeździ tym samym pociągiem na linii Ashbury-Londyn. Dwukrotnie, raz rano, raz wieczorem pociąg zatrzymuje się przed wadliwym semaforem. Rachel w trakcie tych kilkudziesięciu sekund postoju ma szansę obserwować domy znajdujące się przy torowisku. Przygląda się ich mieszkańcom i wyobraża sobie jak wygląda ich życie. Z czasem niektórych z nich zaczyna uważać za swoich bliskich znajomych. Pewnego dnia widzi skazę na z pozoru idealnym obrazku prezentowanym przez małżeństwo zamieszkujące dom pod numerem piętnastym. Postanawia, że nastała pora na zerwanie z rolą biernego obserwatora i nadszedł czas na interwencję.
Najpierw obalę kilka mitów pojawiających się już na okładce. Stephen King komplementuje powieść pisząc o niej „Znakomity thriller. Nie mogłem się oderwać przez całą noc”. Już dawno przekonałam się, że nie zawsze należy kierować się rekomendacjami Kinga, gdyż, jak przeczytałam kiedyś w jego biografii, często lubi on umieszczać jakieś pochlebne zdanie na okładce książki debiutującego autora chcąc mu w ten sposób pomóc w karierze. Dlatego też zawsze, gdy widzę, że jakiś tytuł poleca King, traktuję to z lekkim przymrużeniem oka. Jednak na odwrocie powieści mamy jeszcze lepsze smaczki. „Co za postaci, co za sytuacja, co za książka! To Alfred Hitchcock nowego pokolenia” pisze znany scenarzysta filmowy i autor „Pielgrzyma”, Terry Hayes. Zawsze śmieszą mnie takie porównania do ikon kultury, szczególnie jeśli odnoszą się one do zupełnych nowicjuszy. Otóż, niestety chyba nie będzie to dla was zaskoczeniem, Paulę Hawkins od Hitchcocka dzieli ogromna przepaść. Tess Gerritsen i Lisa Gardner, autorki poczytnych thrillerów sugerują natomiast czytelnikowi, że to powieść kompletnie nieprzewidywalna i pełna napięcia, a zakończenie było dla nich tajemnicą praktycznie do ostatniej strony. Skoro taką recenzję wystawiają doświadczone pisarki, do tego mające na koncie kilkadziesiąt powieści nieschodzących z list bestsellerów, coś musi być na rzeczy. Jak okazało się w praktyce, po 80 stronach miałam podejrzenia, kto jest sprawcą. Na końcu stało się oczywistym, że mam stuprocentową rację, udało mi się nawet odgadnąć motywy kierujące złoczyńcą. Jaki z tego wniosek? Albo w moim przypadku zadziałała niezwykła dedukcja prawie na miarę Sherlocka Holmesa, albo obie panie zwyczajnie ubarwiły swą opinię, a książka wcale nie jest tak nieprzewidywalna, na jaką ją kreują. Jeśli chodzi o napięcie, uważam, że w thrillerach psychologicznych (a tak właśnie klasyfikuje się książkę Hawkins) podtrzymanie dreszczyku niepokoju u czytelnika jest warunkiem kluczowym. Czy w „Dziewczynie z pociągu” możemy mówić o jakimkolwiek napięciu? Moim zdaniem nie. Akcja toczy się bardzo monotonnie i odrobinę rozwija się dopiero w finałowych rozdziałach. Fabuła skupia się zaś przede wszystkim na spożywaniu przez Rachel różnych trunków i na próbach wypełnienia przez nią luk w pamięci powstałych w stanie upojenia alkoholowego.
Choć główną bohaterką jest Rachel i to ona jest narratorką w książce, niektóre zdarzenia przedstawione są z perspektywy dwóch postaci pobocznych: Megan i Anny. Wszystkie trzy kobiety wywołują u czytelnika ambiwalentne odczucia, przede wszystkim gniew i współczucie, trudno jednakże je polubić. Zabieg z trzema narratorami wprowadza trochę zamieszania w tej, w zasadzie niewielkiej objętościowo książce. Autorka nie tylko przeskakuje pomiędzy osobami relacjonującymi bieg wypadków, lecz także lawiruje pomiędzy wydarzeniami w czasie. Raz czytamy o tym, co przytrafiło się w sierpniu, potem w lipcu, by znów powrócić do sierpnia, a potem do września ubiegłego roku. Każdy rozdział przybiera formę streszczenia wydarzeń danego dnia, z podzieleniem go na różne pory: rano, popołudnie i wieczór.
Co przemawia za tą książką? Pomimo tych wszystkich „ale” przyznaję, że zaciekawiła mnie w pewnym stopniu. Nie wiem, czy zainteresowanie to nie wynikało z ciągłego oczekiwania na niespodziewany wybuch fajerwerków, których ostatecznie nie było w ogóle, niemniej jednak w pewnym momencie wciągnęłam się w całą historię. „Dziewczyna z pociągu” nie należy do zbyt wymagających lektur i raczej nie pozostanie w pamięci odbiorcy na długo, ale można ją potraktować jako przerywnik pomiędzy innymi, bardziej ambitnymi tytułami. Do hitów jej nie zaliczę, bo nie wniosła do mojego życia absolutnie nic, lecz kitem także nie jest, gdyż w ostatecznym rozrachunku nie czuję się okradziona z tych paru godzin poświęconych na lekturę. Ot, przeciętna książka, jakich wiele.
Jeśli pozycja jest zachwalana przez moich ukochanych autorów (King, Gerritsen) to muszę ją przeczytać i na pewno będę wiele od niej wymagać.
Niestety w zamian dostałam łatwo czytający się, średni kryminał...
Gdyby nie te obietnice książkę można by spokojnie ocenić na 3 albo nawet 4. Jednak...
Jednak jeśli czytam " Nie mogłam się domyślić zakończenia do ostatniej strony" L.Gardner, a już kilkadziesiąt stron przed końcem wszytko jest jasne, to pozostaje taki niedosyt i zawiedzione oczekiwania...
Początek dość długo się rozkręca, końcówki, z racji oczywistości, po prostu nie chciało mi się juz czytać. Przeczytałam tak na wszelki wypadek, licząc, że może jednak autorka mnie zaskoczy, niestety nic z tego...
Także fabuła pisana z perspektywy różnych osób nie jest żadną nowością (jeśli ktoś lubi, na prawdę polecam tytuł "Zaginiona dziewczyna" G.Flynn - o niebo lepsza).
A zaskakujące zakończenie? Wystarczy sięgnąć po którąś z pozycji p. Gerritsen by znaleźć fabułę naprawdę trzymająca do ostatniej strony (np. "Ostatni który umrze").
Podsumowując, gdyby nie zbyt wielkie oczekiwania wobec książki, możnaby spokojnie ocenić ją na 3 lub 4. Jednak jeśli ktoś zamierza przeczytać tę pozycję, proszę nie oczekiwać Alfreda Hitchcocka naszego pokolenia, bo można się solidnie zawieść...