Bogini niewiary (okładka  miękka, 06.2018)

Sprzedaje empik.com : 27,83 zł

27,83 zł
36,90 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 24 godziny

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

David Lisey wierzy w miłość.

Yara Philips wierzy tylko w złamane serca.

On jest utalentowanym muzykiem bez lirycznej inspiracji. Potrzebuje muzy.

Ona to wędrowna bogini. Spotyka mężczyzn, którzy jej potrzebują, ale tylko do momentu, kiedy złapią od niej wiatr natchnienia. Dlatego nigdy nie pozostaje w jednym miejscu przez zbyt długi czas.

David od pierwszego spojrzenia wie, że znalazł, czego szukał.

Yara wierzy, że może dać Davidowi dokładnie to, czego on potrzebuje, aby osiągnąć swój pełny potencjał: złamane serce.

Żadne z nich nie chce się poddać, ale wiara zawsze wymaga poświęcenia.

Miłość to religia.


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1200791169
Tytuł: Bogini niewiary
Tytuł oryginalny: Atheists Who Kneel And Pray
Autor: Fisher Tarryn
Tłumaczenie: Brodzik Agnieszka
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 352
Numer wydania: I
Data premiery: 2018-06-20
Rok wydania: 2018
Forma: książka
Wymiary produktu [mm]: 211 x 30 x 137
Indeks: 26066202
średnia 4,3
5
25
4
11
3
8
2
2
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
38 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
12-12-2018 o godz 08:40 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Luźna, przyjemnie się czyta. Idealna na podróż lub zimowy wieczór :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
18-07-2018 o godz 20:15 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
16-07-2018 o godz 22:00 przez: Estrella
„Bogini niewiary” to historia, która wywoła w czytelniku burzę emocji. Śmiejesz się, kochasz, zazdrościsz i nienawidzisz jednocześnie. To historia o kobiecie, która nie wierzy w miłość, nie wierzy w to, że jest jej warta. Nie jest to wyłącznie powieść o miłości dwójki ludzi, to także historia o miłości w rodzinie, a raczej jej braku. Choć fabuła może wydawać się sztampowa, to mocną stroną „Bogini niewiary” są bohaterowie. Tarryn Fisher wykreowała bohaterów z krwi i kości, realistycznych i wyrazistych, którzy posiadają zarówno zalety jak i wady, czasami działają pod wpływem emocji i jak każdy z nas popełniają błędy. To historia o prawdziwym życiu, które początkowo może wyglądać jak z bajki, lecz czasem pod wpływem złych decyzji wkracza w nie mrok, zazdrość i ból. https://www.mowmikate.pl/2018/07/tarryn-fisher-bogini-niewiary-recenzja.html
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-07-2018 o godz 17:11 przez: Anonim
Dbałość autorki o szczegóły sprawia, że to jedna z najlepszych powieści, które ostatnio wpadły w moje łapki. Neon z napisem "Wróć do mnie. Wróć", odpowiedź głównej bohaterki wymalowana kolorową farbą... Takie małe detale właśnie sprawiają, że zakochałam się w tej książce. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Tarryn Fisher, ale na pewno nie ostatnie. Gorąco polecam! Pozdrawiam, Posy, autorka bloga Biblioteka Marzeń
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
12-07-2018 o godz 16:58 przez: Kamila Idziaszek
Tarryn Fisher to autorka, którą większość z was z pewnością kojarzy za sprawą tytułów takich jak: "Bad Mommy. Zła mama", "Ciemna strona", "Margo", "Never, never" stworzonego wspólnie z Colleen Hoover czy też trylogii Mimo moich win ("Mimo moich win", "Mimo twoich łez", "Mimo naszych kłamstw"). Muszę przyznać, że nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z żadną z powyższych pozycji, dlatego "Bogini niewiary" wydawało mi się dobrą okazją do rozpoczęcia przygody z twórczością tej pisarki. Nie będę ukrywać, że miałam pewne obawy co do tego utworu, z powodu zamieszczonych na okładce sloganów takich jak: "miłość to religia" czy też "ateiści, którzy modlą się i klęczą". Kompletnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po takich zdaniach, ale w końcu zdecydowałam się zaryzykować. Myślę jednak, że wielu czytelników może zostać wprowadzonych w błąd takimi napisami, ponieważ okazuje się, że "Bogini niewiary" ma niewiele wspólnego z religią, co dla niektórych może okazać się małym rozczarowaniem. Zapraszam na dalszą część recenzji! David Lisey jest utalentowanym muzykiem szukającym inspiracji. Potrzebuje muzy, która natchnie go do tworzenia. Yara Philips wierzy, że złamanie serca jest sposobem, aby pomagać. Bohaterka w żadnym z miejsc, w których przebywa, nie zostaje zbyt długo. David od pierwszego spojrzenia wie, że znalazł to czego tak długo szukał. Ich znajomość jest szybka i intensywna, ale czy naprawdę dwie tak różne osoby, mogą stworzyć zdrowy związek i relację? Jakie przeciwności napotkają na swojej drodze główni bohaterowie? Fabuła początkowo wydaje się ciekawa i intrygująca, jednak czytelnik szybko zauważa, że cała powieść tak naprawdę opiera się tylko i wyłącznie na relacji między Davidem, a Yarą, co po jakimś czasie zaczyna nas nudzić. Główni bohaterowie poznają się w tak dziwnych i niestety mało realistycznych okolicznościach, że trudno było mi uwierzyć w przedstawioną historię. David już podczas pierwszych dwóch spotkań mówi dziewczynie, że się w niej zakochał i, że ta w przyszłości zostanie jego żoną - chociaż nie zna nawet jej imienia. Nie wiem czy którykolwiek czytelnik jest w stanie uwierzyć w taki rozwój wypadków. Rozdziały są krótkie, ale miałam wrażenie, że nie tworzą ze sobą spójnej i ciągłej opowieści. Każdy z rozdziałów odbierałam jako osobną anegdotkę z życia głównych bohaterów, przez co styl autorki wydawał mi się bardzo chaotyczny. Powieść podzielona jest na trzy części, z których pierwsza podobała mi się najmniej, głównie dlatego, że początek znajomości Davida i Yary był jak dla mnie zbyt dziwny i mało wiarygodny. Yara jest bohaterką dosyć mocno egoistyczną i samolubną, która nie do końca wie, czego chce od życia i spotkanych na swojej drodze ludzi. Czasami bardzo irytowało mnie jej zachowanie i to w jaki sposób krzywdziła Davida. Wyjaśnienie jej zachowania przez autorkę odrobinę osłabiło moją złość, ale mimo wszystko uważam, że główna bohaterka nie powinna podejmować tak lekkomyślnych decyzji. Historię Yary odebrałam bardzo osobiście, ponieważ byłam kiedyś w związku z osobą, która bała się bliższych relacji i z tego powodu niszczyła wszystko co przez krótki czas udało nam się wypracować. U niektórych ludzi perspektywa emocjonalnego zbliżenia się do drugiej osoby, wywołuje lęk i prowadzi do nieracjonalnych reakcji na zaistniałe sytuacje. Z jednej strony Yara denerwowała mnie swoim niezdecydowaniem, z drugiej jednak, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że przemawia przez nią strach. David okazał się wspaniałym i wartościowym mężczyzną, jednak jego oddanie Yarze i brak umiejętności wytyczania granic były momentami bardzo przytłaczające. Rozumiem, że w imię miłości był on gotowy poświęcić wszystko, jednak według mnie są takie chwile kiedy trzeba umieć powiedzieć "stop" i nie pozwolić, aby ta druga osoba nieustannie nas krzywdziła. Z uwagi na moje osobiste doświadczenia, "Bogini niewiary" stała się bardzo bliską mi książką, do której z pewnością mam ogromny sentyment, pomimo jej wielu niedociągnięć. Tak ja już wcześniej wspominałam styl, którym posługuje się autorka jest dla mnie nieco chaotyczny. Miałam wrażenie, że w pewnych momentach Tarryn Fisher nie miała żadnego konkretnego planu na fabułę i pisała po prostu to, co akurat wpadło jej do głowy. Warto wspomnieć, że w książce znajdziemy wiele wulgaryzmów. Osobiście mi one nie przeszkadzały, jednak wiem, że są osoby, które zwracają na to uwagę. Z pewnością nie jest to powieść dla każdego, a już na pewno nie dla młodszych czytelników czy nastolatków dopiero wkraczających w dorosłe życie. Podsumowując - "Bogini niewiary" to historia, która wywołała we mnie bardzo mieszane uczucia. Autorka miała gorsze i lepsze momenty, co sprawiło, że powieść jest bardzo nierówno napisana. Książka posiada swoje plusy i minusy, dlatego o tym czy powinniście sięgnąć po ten tytuł musicie zdecydować sami. Ja nie żałuję czasu spędzonego z głównymi bohaterami, ale nie będę ukrywać, że po tak znanej autorce spodziewałam się czegoś więcej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
14-09-2018 o godz 19:21 przez: Magdalena Senderowicz
Coraz częściej wydaje mi się, że niepotrzebnie rozpoczynałam swoją przygodę z książkami Tarryn Fisher od Margo. Ta książka tak mocno uświadomiła mnie w przekonaniu, że Fisher pisze tylko i wyłącznie psychodeliczne i nienormalne historie, że sięgając po każdą kolejną liczę na coś w tym stylu. Niestety, żadna inna powieść tej autorki nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia, aczkolwiek nie oznacza to, że są one złe i należy je z góry odrzucić. Mimo wszystko pojawia się w nich pewna degeneracja bohaterów i nie inaczej jest w przypadku Boginii niewiary. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że ta historia będzie w ogromnym stopniu romansem, czyli gatunkiem, po który sięgam raczej niechętnie i naprawdę rzadko. Jednak romans w wykonaniu Fisher? To mogło być niszczycielskie i po części na to liczyłam, dlatego właśnie postanowiłam się jednak skusić i zapoznać się z historią Yary i Davida. Jednak już z początku zostałam nieco zbita z pantałyku i odniosłam wrażenie, że się z tą książką nie polubimy… Sposób, w jaki David i Yara się poznali może nie jest czymś wybitnie niemożliwym, bo takie rzeczy są na porządku dziennym, jednak wymiana zdań, jaka między nimi miała miejsce wydała mi się być wymuszona, napisana na siłę, jakby autorka nie miała pomysłu, jak zacząć. Choć można na to również spojrzeć z innej perspektywy… może właśnie miało to być takie nagłe i chaotyczne? David jest utalentowanym muzykiem, który wszędzie poszukuje inspiracji. Jest nieco zakręcony, ale żyje pełnią życia, zawsze dostrzega w ludziach dobro, stara się nieść zbawienie każdemu, nawet najbardziej potrzebującej i smutnej istocie. W jednej sekundzie potrafi być naprawdę poważny i dojrzały, a w drugiej sypie żartami z rękawa. Choć odbieram go jako lekkoducha, to mimo wszystko facet ma poukładane w głowie i wie, czego chce od życia. Wie, czego szuka. To bardzo dobrze wykreowana postać, podobnie jak Yara, choć jej zachowanie dla wielu osób może być nie do przyjęcia. Yara staje się muzą Davida, podobnie jak i każdego innego artysty, z którym się spotykała. To dziewczyna, która nigdzie nie może zagrzać miejsca, stale się przeprowadza, próbuje zapomnieć o swojej przeszłości, ta jedna stale ją w pewien sposób prześladuje, co znajduje odbicie w jej postępowaniu. Yara rozkochuje w sobie mężczyzn, sama nawet zaczyna czuć się do nich bardziej przywiązana, ale boi się zobowiązań. Gdy okazuje się, że między nią a danym mężczyzną zaczyna się robić poważnie, dziewczyna odchodzi bez słowa wyjaśnienia. Z Davidem miało być inaczej… No właśnie, miało. Choć początek tej książki nie do końca mnie przekonywał, to jednak bardzo szybko wczułam się w to, co zaoferowała nam tym razem Fisher. Nie da się ukryć, że jest tutaj sporo romansu i to on jest siłą napędową tej powieści, ale mocno widoczne stają się również inne aspekty. Yara walczy tak naprawdę sama ze sobą – to nie w tych facetach tkwi problem, tylko w niej. Musi zrozumieć, że nie warto jest cały czas uciekać, choć ma to w sobie głęboko zakorzenione. Ta młoda kobieta ma wiele do przerobienia, aby zrozumieć, czego tak naprawdę pragnie w życiu i odnaleźć swoje miejsce. Czasem trzeba powrócić do przeszłości, czasami trzeba przestać uciekać. David z kolei to typowy przykład tego, żeby dążyć do celu. Żeby podążać za głosem serca, żeby się nie poddawać i nie rezygnować. Myślę, że z ich historii można się wiele nauczyć – nawet nie tej wspólnej, choć oczywiście niesie ona z sobą równie istotny morał, ale przede wszystkim z tej drogi, którą musieli pokonać sami, bez nikogo. Muszę przyznać, że ogółem przepadam za stylem Tarryn Fisher. Z jednej strony jest bardzo lekki, ale nie brakuje mu głębi – panuje tutaj takie idealne wyważenie powagi i humoru. Autorka dobrze buduje i rozwija relacje pomiędzy bohaterami, a przede wszystkim genialnie tworzy ich samych. Historia przez nią opowiedziana jest logiczna, Fisher konsekwentnie trzyma się swoich postanowień, choć tak naprawdę nie wiadomo, jak potoczą się dalej losy głównych bohaterów. To nie jest ta pisarka, przy której zawsze można liczyć na szczęśliwe zakończenie, ale mimo wszystko potrafi ona wzbudzić w czytelniku różnego rodzaju emocje. Powoli przyzwyczajam się do tego, że Tarryn Fisher nie tworzy tylko i wyłącznie psychodelicznych książek, choć i tym razem nie zabrakło tutaj pewnych zaburzeń, jednak były one zaprezentowane zupełnie inaczej niż w Margo. Miłość Yary i Davida jest na swój sposób piękna i urzekająca, a jestem przekonana, że Ci, którzy zaczytują się w romansach, będą zachwyceni sposobem, w jaki Fisher opowiedziała ich historię. www.bookeaterreality.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-07-2018 o godz 09:53 przez: Znam.czytam.szanuję
(znamczytamszanuje.blogspot.com) Uwielbiam twórczość Tarryn Fisher. Naprawdę. Nie dlatego, że jest jakąś wybitną pisarką. Skąd. Właściwie nie do końca wiem, skąd to moje przywiązanie do jej powieści. Czy powodem, dla którego po nie sięgam, jest obecność nietuzinkowych postaci? A może niepowtarzalny, duszny klimat, który towarzyszy czytelnikowi już od pierwszych stron? Trudno stwierdzić. Pewne jest jedno: gdy tylko na rynku pojawia się jej kolejna książka, prędko trafia na moją listę "do przeczytania", a nierzadko również do koszyka. Trochę inaczej było w przypadku "Bogini niewiary". Tym razem udało mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: nie dość, że otrzymałam egzemplarz recenzencki intrygującej książki, to jeszcze jest to książka jednej z moich ulubionych autorek! I jak się tu nie cieszyć? Książkę przeczytałam krótko po tym, jak do mnie dotarła, ale potrzebowałam kilku dni, by nabrać do niej dystansu i napisać recenzję bez dręczącego mnie książkowego kaca. Nie wiem, jak Tarryn to zrobiła, ale - pisząc romansidło - stworzyła opowieść ciekawszą od niejednego thrillera. No dobrze, dobrze, koniec tego zachwalania pani Fisher, obiecuję. Przejdźmy do rzeczy. A właściwie do podstawowego pytania, które brzmi: o czym tak naprawdę jest ta książka? "Yara, Yara, bogini niewiary..." Książka zaczyna się nietypowo. Już na wstępie dowiadujemy się o rozstaniu dwójki głównych bohaterów. Jak do tego doszło? Niestety, nie jest nam dane się o tym dowiedzieć, bo już kilka stron później Tarryn funduje nam w podróż w czasie - mianowicie do momentu pierwszego spotkania Yary i Davida, które to spotkanie jest dowodem na to, że zwykła drzazga potrafi nieźle namieszać. David to niespełniony artysta. Jest muzykiem, gra i śpiewa we własnym zespole. Pisze też teksty piosenek, ale nie do końca rozumie wykonywane przez siebie utwory. Potrzebuje muzy, dziewczyny takiej jak Yara. Dziewczyny zza oceanu, która przemierzyła całe Stany, szukając... ukojenia? No właśnie, Yara sama nie do końca wie, czego pragnie. Może dlatego jest mistrzynią w łamaniu serc, a przez to idealną muzą? Yara nie wierzy w miłość. Nie po tych wszystkich rozstaniach i ucieczkach, z których składa się jej życie. Gdy po raz pierwszy spotyka Davida w jednym z barów w Seattle, a ten z miejsca oznajmia, że chciałby zostać jej mężem, ma ochotę go wyśmiać. Małżeństwo? Spokój? Czy coś takiego istnieje? David Lisey nie daje jednak za wygraną. Pragnie zdobyć serce pięknej Brytolki, jak nazywa Yarę. Nie wie jeszcze, że to o stan swojego serca powinien się obawiać... Ostatecznie Yara decyduje się porzucić Davida. Chłopak jest zrozpaczony i postanawia napisać piosenki, które będą wyrażały jego uczucia. Nie wie jeszcze, że to "Ateiści, którzy klękają" wzniosą go na szczyt, że płyty jego zespołu będą biły rekordy popularności. A Yara? Była jego kochanką, dziewczyną, żoną. Muzą, której odejście sprawiło, że rozwinął się jako artysta... ale poległ jako człowiek. "Kiedy się kogoś kocha, wszystko jest ciągle nowe." Pierwszoosobowa narracja "Bogini niewiary" prowadzona jest z perspektywy dwóch postaci: Yary i Davida, choć to dziewczyna ma w tej powieści więcej do powiedzenia. Historia tej dwójki jest strasznie pogmatwana, opowiedzenie jej przez dwóch bohaterów pozwala lepiej ją zrozumieć i po prostu... poczuć. Tarryn Fisher tak skupiła się na opisaniu relacji łączącej Yary i Davida, że niemalże pominęła innych bohaterów. Nie wiem, czy to był zamierzony zabieg - całkiem możliwe, biorąc pod uwagę tematykę "Bogini niewiary" - ale niektóre postacie mogły by być opisane obszerniej, dokładniej. Na przykład Posey, przyjaciółka Yary. To ciekawa postać, której potencjał według mnie nie został wykorzystany. Ale "Bogini niewiary" to romansidło, może i nietypowe, ale zawsze. Chyba wymagam zbyt wiele od tego gatunku literackiego... Jak już wspomniałam, uwielbiam twórczość Tarryn Fisher. I choć "Bogini niewiary" różni się od zrecenzowanej już przeze mnie Mrocznej Trójcy, to i tak przypadła mi do gustu. Ale gdybym miała porównać thrillery Tarryn z napisanym przez nią romansem, postawiłabym na thrillery. Mało kto jest w stanie dorównać tej autorce w tworzeniu mrocznego, ciężkiego klimatu. Dlatego, choć "Bogini niewiary" spodobała mi się, to jednak nie mogę nazwać jej moją ulubioną książką Tarryn Fisher.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
26-07-2018 o godz 18:48 przez: Patrycja Hrycak
David Lisey to wierzący w miłość początkujący muzyk z dużym potencjałem. Ma szansę na wielki sukces, ale bez lirycznej inspiracji mu się nie uda. Potrzebuje muzy, która dałaby mu natchnienie do stworzenia czegoś głębokiego i poruszającego, co zagwarantowałoby mu wielką karierę. Pewnego dnia na jego drodze staje Yara. Ta młoda kobieta to istna bogini. Spotyka mężczyzn (głównie artystów), którzy jej potrzebują, ale gdy już im pomoże, zawsze odchodzi. Nigdy nie zostaje w jednym miejscu zbyt długo. Teraz to David pragnie jej pomocy, aby wykorzystać w pełni swój potencjał. Yara wie, co musi zrobić. Złamać mu serce. Tylko kto poświęci się bardziej? Po tę książkę chciałam sięgnąć od chwili, gdy o niej usłyszałam. Niezwykle mnie zaintrygowała, a pozytywne opinie tylko zwiększyły moją ciekawość. Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, bo od tej powieści chciałam zacząć swoją przygodę z twórczością tej autorki, ale byłam dobrej myśli. Gdy zaczęłam czytać, od razu rzuciły mi się w oczy bardzo krótkie rozdziały i lekki, przyjemny styl pisania autorki. Ja uznałam te cechy za wielki plus. Niestety początkowe dobre wrażenie psuło spotkanie Yary i Davida. Przez chwilę nawet zwątpiłam w to, że ta książka mi się spodoba. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, więc to wydarzenie wydawało mi się nieco nierealne i naciągane. W mojej głowie pojawiły się obawy, że cała historia taka będzie, ale na szczęście okazały się błędne. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Bogini niewiary to zwykła, prosta historia miłosna na jeden wieczór, która umili czas i wyleci z pamięci czytelnika. Tak jednak nie jest, bo Tarryn Fisher umie pod pewnego rodzaju przykrywką przemycić życiowe mądrości, które podświadomie zapamiętujemy. Być może za jakiś czas pomogą nam w podjęciu jakiejś ważnej decyzji lub rozwiązaniu problemu. Autorka opowiadając skrawek życia Yary, uświadomiła mi, jaki wpływ na teraźniejszość ma przeszłość. Przede wszystkim to, co spotkało nas do tej pory, ukształtowało nasze charaktery i osobowości. Każda poznana osoba, kłótnia, rozmowa, przeżycie. Wszystko ma wpływ na to, jacy jesteśmy. Dużą rolę w tej powieści odegrało również wybaczanie. Na przykładzie Yary i jej matki, mogę stwierdzić, że nie da się ruszyć z miejsca, dopóki nie wybaczy się innym, ale również sobie błędów z przeszłości. Trzeba umieć się pogodzić z pewnymi rzeczami, żeby cieszyć się życiem, codziennością. Ogromnie mi się spodobało to, że autorka nie przesładzała tej powieści. Opisywała wszystko takie, jakie jest. Miałam wrażenie, że poza kilkoma sytuacjami, ta historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Warto wspomnieć o tym, w jaki sposób Tarryn Fisher opisała miłość. Pokazała, że to uczucie to nie tylko pluszowe misie, kwiatki i serduszka. Kłótnie, trzaskanie drzwiami, poświęcanie się dla drugiej osoby, zazdrość i chwile zwątpienia to nieodzowne części prawdziwej miłości. Po prostu nie zawsze jest idealnie. Zupełnie nie wiem, co myśleć o bohaterach tej książki. Z pewnością wpasowało się w mój gust to, że nie byli aniołkami. Mieli wiele wad, popełniali masę błędów, a w niektórych sytuacjach ich zachowanie było złe. Dzięki temu wydawali się realni, ludzcy i na ich przykładzie można było zaobserwować kilka zachowań wynikających z ludzkiej natury. Z drugiej strony czasami wydawali mi się płytcy i nieodpowiedzialni. Powieść bardzo mi się podobała, ale brakowało mi w niej emocji. Czasami mi towarzyszyły, ale przez większość czasu byłam jedynie biernym obserwatorem. Nie potrafiłam się do końca wczuć i utożsamić z bohaterami. Bogini niewiary to książka o trudnej miłości, zazdrości i przebaczeniu. Uczy bardzo wielu rzeczy i mimo drobnych wad, warto ją przeczytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-06-2018 o godz 13:49 przez: Marta Korytkowska
bibliofilembyc.pl Moje pierwsze spotkanie z twórczością Tarryn Fisher nie było najlepsze. Po «Never never» przypięłam jej łatkę pisarki niedorównującej talentem Colleen Hoover. O ja naiwna! Teraz role zupełnie się odwróciły, twórczość Fisher zdecydowanie stawiam wyżej, ale do tematu książek Hoover jeszcze wrócę. Widziałam zapowiedzi, że «Bogini niewiary» jest nieco inna, niż poprzednie powieści autorki. Zaintrygowało mnie to i nie mogłam zwlekać z lekturą, zabrałam więc książkę na weekendową wycieczkę do Torunia, spędzając przy niej 3 godziny w jedną i 3 godziny w drugą stronę. Lepszego wyboru na lekturę do pociągu nie mogłam dokonać! Young Adult, które okazuje się być New Adult i oklepane motywy, które podbijają moje serce Okładka, specyficzna przesłodzona czcionka, a nawet sam opis sugerowały mi, że to Young Adult; że Yara i David mają po 16/17 lat i przeżywają szkolną miłość. Jakież było moje zdziwienie (i ulga!), że to New Adult i to w takim wydaniu, jakie lubię. Dojrzali, acz nie do końca, bohaterowie, miłość ze wzlotami i upadkami, muzyka w tle, namiętność i zazdrość. M.in. przez muzykę pokochałam «Maybe someday», stąd moja radość, kiedy okazało się, że i Tarryn postanowiła wykorzystać ten oklepany motyw. No właśnie. Fisher zdecydowanie nie napisała nic odkrywczego, skorzystała ze schematów starych jak świat i to mogłoby dyskredytować tę książkę. A jednak nie, jednak udało jej się przyciągnąć moją uwagę i szybko rozkochać mnie w tej historii. Co z tą Colleen Hoover i dlaczego przestałam ją kochać Zmęczona poważną literaturą, postanowiłam sięgnąć po jakieś niewymagające czytadło. Przecież jak sięgnę po jeden lekki tytuł to nic mi się nie stanie. Padło na wspomniane już «Maybe someday», które pokochałam całym sercem i bardzo przeżywałam historię Sydney i Ridge’a. Potem sięgnęłam po «Ugly love» i «Hopeless», które również bardzo mi się podobały. Nasz związek zaczął się psuć przy «Never never», i to by było na tyle. Ukochana Colleen stała się tą znienawidzoną (chociaż może to jednak za duże słowo). Zaczęły przeszkadzać mi jej przesłodzone historie, które zawsze mają dokładnie ten sam przebieg. W międzyczasie odkryłam Tarryn Fisher, którą jeszcze jakiś czas temu uważałam za niegodną pisania książki z Hoover. Uważałam, że to właśnie Tarryn popsuła «Never never» i odebrała mu potencjał, który tkwił w tej historii. A teraz? Teraz połykam jej kolejne mroczne historie. «Boginią niewiary» jednak mnie zaskoczyła. Nie za słodko, jak na Tarryn? To książka zdecydowanie z stylu Hoover. Słodki romans z przeszkodami jakoś nie pasowałby mi wcześniej do Fisher, ale teraz mogę stwierdzić, że autorka zdecydowanie się odnalazła w tego typu historii. Jest słodko, ale zdecydowanie widać tu pióro Tarryn. Przy «Bad mommy», «Ciemnej stronie» i «Margo» trochę przerażało mnie, co siedzi autorce w głowie, że tworzy takie porypane, psychiczne historie. W «Bogini niewiary» także można odnaleźć szczyptę tego niepokojącego klimatu i za to jeszcze bardziej kocham tę książkę. To romans, który mogłaby napisać Colleen, ale na szczęście tego nie zrobiła, bo zepsułaby tę historię. Kocham Tarryn jeszcze bardziej, że stworzyła tę powieść, odbiegającą nieco od znanych mi jej wcześniejszych dzieł. Eksperyment zdecydowanie uznaję za udany. Podsumowując Czy już pisałam, jak bardzo kocham tę historię? Jak pokochałam Yarę i Davida? «Bogini niewiary» jest pokręcona, zabawna i niesamowicie urocza. Czyta się ją błyskawicznie, a kończąc ją było mi strasznie przykro, że muszę rozstać się z głównymi bohaterami. Tarryn to moja nowa królowa romansów NA (które znienawidziłam m.in. przez Hoover) i mam nadzieję, że to nie ostatni taki eksperyment.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
19-12-2018 o godz 08:56 przez: Kinga Łuczyńska
Przyznam, że o tej Autorce słyszałam już od dawna ale jakoś jeszcze nie miałam okazji aby sięgnąć po jej książki. Aż właśnie do tej pozycji. Cóż, ta książka mnie trochę zadziwiła, trochę zaskoczyła, mam po niej mieszane uczucia, ale uważam, że warto. To książka przede wszystkim dla tych ludzi, którzy lubią czytać o relacjach międzyludzkich, o człowieku, o jego podejściu do życia. Są tutaj również widoczne aspekty psychologiczne,jeżeli chodzi o bohaterów. Przez cały czas miałam wrażenie, że Autorka badała ich właśnie pod takim, a nie innym kątem. Można powiedzieć, że jest to troszkę romans, ale nie do końca, bo nie jest on schematyczny i taki jak każdy. Za to Autorka ma ode mnie ogromny plus, ponieważ nienawidzę takiego rodzaju romansów, takich samych jak inne. Co do bohaterów to muszę przyznać, że były to całkiem ciekawe postacie. Od razu zwrócę uwagę na to, że początek książki, jak i bohaterowie na samym początku zdecydowanie bardziej zyskali moje uznanie. Z czasem zabrakło mi trochę tego czegoś, a spodziewałam się troszkę może więcej. Po prostu zdałam sobie sprawę, że bohaterowie po pewnym czasie przestali być idealni, stali się przeciętnymi ludźmi ze swoimi problemami, wadami. Sama fabuła również była niczego sobie, tak jak wcześniej wspomniałam, ten romans był nietuzinkowy, ale... zabrałko mi miejscami dynamizmu w tej akcji, fabule. Miejscami to wszystko było troszkę za wątłe, nie znaczy, że złe... Przeszkadzało mi to, że ta książka zawierała jedynie ten wątek miłosny i tak jakby nic poza tym, a szkoda. Fajnie jakby wystąpiły tutaj również takie małe wątki poboczne... A po co ? No może po to, żeby troszkę urozmawicić tę książkę i zrobić ją nieco ciekawszą. Choć wcale nie oznacza to, że wątek główny nie był zbyt ciekawy. Tak podsumowując jeszcze, uważam że wątek głównych bohaterów był nieco dziwny, może nawet samo ich spotkanie nie należało do tradycyjnych, różniło się od innych spotkań. Ostatecznie, uważam że i tak warto sięgnąć po tę książkę. Dla kogo? Raczej dla fanek romansów... Opis fabuły Jedną z bohaterek jest Yara. Nie jest to typowa kobieta, powiedziałabym, że to pewnego rodzaju muza, która rozkochuje w sobie mężczyzn, a następnie ich porzuca. Czemu to robi? Ciężko stwierdzić, wydaję mi się, że nie ma jednoznacznej opowiedzi na to, dlaczego właśnie tak robi. Kim są Ci mężczyźni? To artyści, którzy właśnie poszukują dla siebie pewnego rodzaju natchnienia, właśnie takiej muzy jaką jest Yara. Jednak czy kobieta ta wykorzystuje ich uznanie? No niekoniecznie... powiedziałabym, że bawi się raczej nimi, by następnie się z nimi pożegnać i ich odrzucić. I tak sobie ta nasza Yara krąży i co jakiś czas spotyka nowych mężczyzn na swojej drodze, po to, aby za chwilę się z nimi pożegnać. Wiecie co mnie najbardziej w tym wszystkim denerwowało? A no fakt, że dziewczyna tak od tak odchodzi od mężczyzn, nie wyjaśniając im przyczyny problemu. Tak jakby bała się wziąć na siebie całą odpowiedzialność. To typ kobiety, która po pewnym czasie rozpoczyna nowe życie. Nie chodzi właśnie tutaj tylko o mężczyznę, ale również i o miejsce pracy, miejsce zamieszkania. Lecz pewnego razu napotkyka na swojej drodze Davida. I tutaj już od samego początku wiemy, że ta relacja nie jest normalna. Ich pierwsze spotkanie budzi kontrowersje. Bowiem mężczyzna od razu stwierdza, że jest to kobieta jego życia, z którą chce spędzić resztę życia. Dla Yary to kolejna przygoda, kolejna szansa na pobawienie się w bycie muzą. A może jednak wydarzy się coś, co zmieni jej zdanie?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-06-2018 o godz 22:13 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
5/5
20-06-2018 o godz 13:04 przez: goszaczyta
W powieści tej poznajemy historię Yary Philips, dziewczyny, która nie wierzy w miłość. Uważa, że dla mężczyzn jest tylko chwilową odskocznią, często pomaga artystom odnaleźć swoją muzę, a potem odchodzi. To ona woli łamać serce facetom niż, żeby ktoś miał zrobić to jej. Jest wędrowną duszą, przez większość swojego życia podróżuje i szuka swojego miejsca na ziemi. Często jej podróże są spowodowane chęcią zmiany otoczenia i zaczęcia wszystkiego od nowa. Wszystko się zmienia, gdy w barze, w którym pracuje spotyka udręczonego artystę - Davida Liseya. Mężczyzna od razu zauważa w Yarze swoją muzę, która uwolniła jego twórczość i pomogła mu skomponować kilka niezłych utworów. Ich początkowa znajomość jest dość poplątana. Yara ze swoimi przekonaniami trzyma Davida na dystans, nie chce się przyznać, że coś do niego poczuła, co sprawia, że oboje przyciągają się, by zaraz wrócić do punktu wyjścia. Lecz David szybko pokaże kobiecie, jak wygląda miłość i budowanie prawdziwego związku, co tylko wprawi ją w jeszcze większe wątpliwości. Tylko czy Yara jest gotowa poddać się takiej miłości i pozwolić poprowadzić się mężczyźnie? "Kiedy się kogoś kocha, wszystko jest ciągle nowe" Tą książką Tarryn Fisher pokazuje się z zupełnie innej strony, przynajmniej jak dla mnie, ponieważ do tej pory czytałam tylko jej thrillery. Nie miałam okazji poznać jej w gatunku romans, a ta historia właśnie z takiego gatunku się wywodzi. Cóż miałam pewne wątpliwości na początku czytania, byłam ciekawa jak autorka poprowadzi całą tą relację między dwójką głównych bohaterów, obawiałam się bardzo zakończenia, gdy śledziłam w jakim kierunku to wszystko prowadzi. Z kolei Tarryn przyzwyczaiła mnie do niekonwencjonalnych pomysłów z jej strony, dlatego spodziewałam się po niej wszystkiego. Nie ukrywam, że zaskoczyła mnie całą akcją. Fisher przedstawia nam etapy budowania związku Yary i Davida. Oboje są jak ogień i woda: ona ze swoim temperamentem i zadziornym charakterkiem nie pozwoli prowadzić się mężczyźnie, natomiast on to mężczyzna, która musi przestawić swoje racje i nie pozwala kwestionować swoich działań. Jednak przy Yarze jest skłonny iść na kompromis. "-Taka już jest ludzka natura, że chcemy naprawić wszystko co zepsute. Taka była moja pierwsza myśl, ale masz rację. Ktoś powinien przyjąć cię taką, jaką jesteś, a nie obmyślać plan, jak cię zmienić." Niech nie zmyli Was opis książki, nie jest to typowa historia o miłości. Tarryn Fisher przedstawia nam kobietę, która nie wierzy w miłość. Jej ciągłe rozterki, wahania i okazywanie zazdrości psuły jej relację z Davidem, jednak co się dziwić, gdy matka nie służyła jej za wzór. Kobieta sądziła, że nie jest zdolna do kochania, dlatego ciężko jej było uwierzyć, że ktoś mógłby ją pokochać na zawsze. Ciągle bała się odrzucenia, dlatego to ona woliła robić pierwszy krok do zerwania z mężczyzną. "Bogini niewiary" to historia o odnajdywaniu siebie i akceptowaniu swoich wyborów. Tarryn Fisher przyzwyczaiła nas do bohaterów, którzy często postępują nierozsądnie, a ich działania są złe. Zazwyczaj serwuje nam psychopatów lub socjopatów, a tu proszę normalni bohaterowie, którzy mierzą się z miłością. Naprawdę dobra książka, którą polecam każdemu. Myślę, że każdy odnajdzie w tej historii coś dla siebie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-07-2018 o godz 18:48 przez: Livingbooksx
Yara Philips to wędrowniczka. Nigdzie nie zostaje dłużej niż pół roku, zyskuje przyjaciół i ich traci, zakochuje się i łamie serca, ale ma swoją zasadę - nigdzie się nie stabilizuje. Spotyka ludzi, inspiruje ich do twórczości swoją bogatą osobowością, wprowadza w ich życie kolory, a czasem również miłość. Jednak mimo swoich uczuć i kiełkujących miłości, brnie dalej i ucieka. Wszystko zmienia się pod wpływem nowej znajomości z niejakim Davidem. Chłopak od samego początku czuje w Yarze coś, czego do tej pory nie spotkał - dzięki niej i jego zamiłowaniu do niej powstają najlepsze kawałki zespołu. To jego muza, natchnienie, ale także uczucie. Nie poddaje się, walczy o piękną dziewczynę i przekonuje ją, że będzie jego żoną. Żarty żartami, ale los ma dla nich swój plan, który nie zawsze będzie szedł według ich marzeń i zasad. Burzliwa miłość, pełna namiętności i szczerego uczucia, które pokona wszystkie przeszkody. Jednak czy na pewno? Yara to bohaterka niezwykle barwna, przebojowa i zdecydowanie bardzo charakterna. Dziewczyna jest silna, jednak wyraźnie widać, że ma chwile słabości. Jest świetnie wykreowaną postacią, która jest niemalże namacalna i żywa, można wczuć się w jej emocje i przeżywać jej historię. David również został stworzy bardzo realnie, a oboje tworzą idealną, jednak różniącą się od siebie parę głównych bohaterów. Ich przygody bywają problematyczne i bardzo emocjonalne, przez co lektura wciąga na długie, idealne godziny. Cała historia została według mnie perfekcyjnie opisana. Nie ma w niej przesłodzonych scen, łatwych rozwiązań problemów, dobrobytu sypiącego się z nieba. Bohaterowie sami na wszystko pracują, myślą nad problemami, a ich życie nie jest usłane różami. Gubią się i wzajemnie odnajdują, dają sobie niezwykle ważne wsparcie i idą w przyszłość ramię w ramię. Jednak powieść byłaby zbyt prosta, gdyby wszystko było takie kolorowe. Autorka postarała się i niejednokrotnie kładła postaciom kłody pod nogami, przez co całość książki stała się emocjonująca i chwilami wzruszająca. To pogoń za szczęściem, miłością, ostoją, przepełniona obawami i niepewnością. Autorka w "Bogini niewiary" wprowadziła element dla niej charakterystyczny, czyli wszelkie skomplikowane problemy rodzinne. Tym razem mamy do czynienia z matką nie interesującą się swoim dzieckiem, jednak jest to przytoczone w niewielu fragmentach. Mimo wszystko jednak, ten na pozór niewielki element ma ogromny wpływ na charakter powieści i głównej bohaterki. Miałam okazję czytać kilka poprzednich książek autorki, które zawsze miały w sobie mroczną stronę. Ta powieść to coś zupełnie innego, autorka pokazała się w niej z całkiem innej, wrażliwej strony, co bardzo przypadło mi do gustu. To piękna historia dwojga młodych ludzi, którzy szukają siebie w niełatwej codzienności, tak naprawdę bez wsparcia rodziców. Sami tworzą swoją przyszłość, gubiąc się i szukając sensu oraz odpowiednich towarzyszy swojej przygody. Powieść "Bogini niewiary" była na swój sposób piękna, wzruszająca, pełna przemyśleń i walki o swoje, a także walki o miłość, która czasami bywa skomplikowana. Polecam ♥
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
07-07-2018 o godz 17:32 przez: Adrianna Pienszke
Jak dotąd Tarryn Fisher znana była mi za sprawą jednej z jej książek, którą niegdyś przeczytałam. Niestety lektura nie podobała mi się w ogóle, więc dałam sobie spokój z autorką na jakiś czas. Jednakże, kiedy jakiś czas temu zobaczyłam zapowiedzi jej najnowszej książki, wiedziałam, że prędzej czy później ją przeczytam. I wiecie co? Cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę, bowiem powieść ta okazała się być o wiele, wiele lepszą od tej, którą kiedyś przeczytałam. Yara pomimo młodego wieku przeszła w swoim życiu już naprawdę wiele. Jest samotna i ciągle podróżuje po świecie, nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca. Z natury wycofana i podchodząca do wszystkiego z dystansem, a już szczególnie do miłości. David to początkujący muzyk, któremu do pełni szczęścia brakuje tylko odpowiedniej partnerki u boku. Takiej, która byłaby dla niego muzą. Pewnego dnia ta dwójka młodzieńców spotyka się w barze, w którym pracuje Yara. Z marszu przypadają sobie do gustu, choć bronią się przed tym i próbują oszukać samych siebie. Z każdym kolejnym spotkaniem oboje rozumieją jednak, że czasem warto jest dać ponieść się chwili i przeżyć to, co przyniesie los... Tarryn Fisher to pisarka, autorka kilku powieści, z których każda z nich zyskała status bestselleru. Jest autorką m.in. : serii książek opowiadających o miłosnym trójkącie, znanych pod tytułami "Mimo moich win", "Mimo twoich łez", "Mimo naszych kłamstw", a także kilku innych książek, jak np. "Bad Mommy", czy "Ciemna strona". Na co dzień prowadzi również bloga o modzie. Najnowsza pozycja wydana na naszym rynku spod pióra autorki okazała się być lekką i przyjemną w odbiorze lekturą, wprost idealną na wakacyjny czas. Historia Yary i Davida to historia jakich wiele wokół. Są wzloty i upadki, rozstania i powroty. Czasem między bohaterami jest chemia, a czasem jej nie ma, co jest rzeczą normalną przy tego typu powieściach. Yara i David to totalne przeciwieństwa, które w myśl starego porzekadła, pewnego dnia przyciągają się. Starają się żyć razem, pomimo wielu wewnętrznych obaw. Autorka pokusiła się o napisanie całkiem realnej, życiowej historii, która mogłaby wydarzyć się każdemu. I choć opowieść o tej dwójce bohaterów można klasyfikować jako typowy romans, brak w niej jakiegokolwiek przesłodzenia. Jest dokładnie tak, jak mogłoby być w prawdziwym życiu, w którym co rusz napotykamy wielu problemów. Dodatkowo, historia ta spisana została z perspektywy Yary, jak i Davida, dzięki czemu możemy spojrzeć na ich związek nieco bardziej obiektywnie. Nie mam więc żadnych zastrzeżeń dotyczących treści książki. Niestety tego samego nie mogę napisać o okładce, bowiem do teraz nie za bardzo rozumiem, dlaczego wygląda właśnie tak? Okej, Yara mogła mieć podobne buty, ale czy były one sensem całej historii? No raczej nie, stąd też doprawdy nie potrafię zrozumieć takiego pomysłu. To jednak tylko taki drobny minus, nie mający żadnego wpływu na lekturę tej pozycji. Jeśli zatem szukacie niezobowiązującej, idealnej na letni czas lektury, to koniecznie miejcie ten tytuł na uwadze, a nie pożałujecie. Gwarantuję!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
19-08-2018 o godz 15:21 przez: tygrysica
Więcej na : http://tygrysica.tumblr.com/ oraz https://www.instagram.com/tygrysicaa/ Po raz pierwszy z twórczością Tarryn Fisher spotkałam się sięgając po serię „Mimo moich win”, która wywarła na mnie tak pozytywne wrażenie, że chciałam natychmiast przeczytać inne książki tej autorki. Pech chciał, że wybór mój padł na „Ciemną stronę. Mud Vein”, czyli moje największe rozczarowanie czytelnicze 2017 roku. Książka ta tak bardzo mnie zniechęciła do twórczości Fisher, że gdy usłyszałam o premierze jej kolejnej powieści skrzywiłam się z niesmakiem i postanowiłam czym prędzej o tym zapomnieć. Los jednak miał inne plany względem mnie i po wielkich „namowach” w końcu skusiłam się na „Boginię niewiary”. Założyłam sobie z góry, że przeczytam tą historię tylko po to by ostatecznie przekonać się co do twórczości oraz kunsztu pisarskiego Tarryn. Dlatego zupełnie nie spodziewałam się, że zostanę oczarowana. „Kobiety są wszechświatem same w sobie. Czują za dużo, mówią za dużo, chcą za dużo - stanowią przeciwieństwo prostoty.” Ciężko mi jednak wyjaśnić co tak właściwie sprawiło, że „Bogini niewiary” spodobała mi się tak bardzo. W końcu nie jest to ani wyjątkowa, ani oryginalna historia, którą można wychwalać pod niebiosa. Wręcz przeciwnie! Jest to książka z szalonymi i irytującymi bohaterami, pokręconą fabułą oraz z przesadnie przerysowanymi zachowaniami Yary. A jednak coś nie pozwala się od niej oderwać i to tak bardzo, że każde przymusowe odłożenie tej książki na bok wywołuje złość w czytelniku. To niesamowite, ponieważ do tej pory nigdy nie spotkałam się z czymś takim i naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć. Należy jednak przyznać, że autorka w bardzo interesujący sposób przedstawiła tutaj zjawisko zazdrości w związku oraz braku pewności siebie. Historia Yary i Davida jest idealnym przykładem na to jak niszczycielską siłę mają te uczucia. Zwłaszcza w sytuacji, gdy jedno z partnerów częściej obcuje z płcią przeciwną. Wtedy nawet w najsilniejszych związkach zdarzają się pęknięcia, przez które zagląda zielonooki potwór i to bez względy na to czy daje się drugiej osobie powodów do zazdrości, czy też nie. Podsumowując, moim zdaniem Tarryn Fisher powinna zrezygnować z pisania thrillerów na rzecz pokręconych romansów, ponieważ stanowczo lepiej odnajduje się w tego typu literaturze. Co prawda „Bogini niewiary” nie umywa się do trylogii „Mimo moich win”, lecz jest to niezwykle przyjemna lektura, z którą można bardzo mile spędzić czas. Dlatego osobiście gorąco polecam. Zwłaszcza fanom wcześniej wspomnianej trylogii. Aleksandra Ps. Zauważyłam, że bardzo wiele osób nie rozumie odniesienia tytułu do fabuły. Otóż prawie pod koniec zostaje napomknięte, że nie chodzi o wiarę w boga, a o wiarę w uczucia i ich siłę. Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Bogini niewiary” autorstwa Tarryn Fisher.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-06-2018 o godz 12:37 przez: Zofia Żywiałowska
W “Bogini Niewiary” najbardziej spodobał mi się początek, który właściwie był środkiem i dopiero w połowie się wyjaśnił. To skomplikowane. Książka zaczyna się prosto. Barmanka zatracająca się w codzienności obsługuje klienta. Klient jest artystą. To bardzo mocno wpływa na tę książkę, uwierzcie. Klient - David - jest artystą poszukującym swojej muzy i odnajduje ją w znudzoną ludźmi jego pokroju Yarze. Yara to dziewczyna z trudną przeszłością, to razi od samego początku. Problemy z akceptacją, zaufaniem, znalezieniem miejsca na ziemi, tęsknota za podróżami, unikanie konfrontacji to jej codzienność. Jednak coś w Davidzie powstrzymuje ją przed ucieczką, tylko czy aby na pewno? Tarryn Fisher jest obecna w każdym słowie swojej książki. To, że jest autorką tej powieści po prostu czuć. Absolutna normalność, ale i dziwność, lekkość, czasem nawet lekceważenie pewnych spraw, obok których ja nie byłabym w stanie przejść obojętnie. Najpierw opisuje każdą chwilę, a potem pomija kilka tygodni, miesięcy. Tak jakby wszystko, co pomiędzy nie miało znaczenia. To bardzo nietypowe, to skupianie się na jednym wątku, choć cały czas miałam nadzieję, że o innych sprawach też będzie głośno. Co więcej, przec całą książkę doszukiwałam się czegoś, czego nigdy tam nie było, nienormalności - dosłownie - magii. Ale to czekanie na TEN moment, gdy Yara odkryłaby magiczne karty najbardziej trzymało w napięciu. Jak już pisałam David ma artystyczną duszę, ale to nie on jest narratorem powieści. A przynajmniej zazwyczaj nie. Ale mimo wszystko jego osobowość nadaje tej książce ekstrawagancki wydźwięk, sprawia, że ona jest pełna szaleństwa. Choć to może zasługa Yary… W trakcie lektury pojawia się również pewna postać, która totalnie mi przeszkadzała, choć to nie ma sensu, bo bez jej udziału nie doszłoby do połowy skandali “Bogini niewiary”. Psuła mi radość z czytania, była toksyczna, mimo że tylko dwuwymiarowa, opisana na kilku stronach książki. Choć oczywiście nic nie dzieje się bez powodu, nawet jej dziecinne zachowanie. Wstydź się, Petra. Kolejny aspekt do dokładne podzielenie książki na pół. Gdyby nie to, boję się, że to mogłyby być dwie osobne książki, na które trzeba było czekać kilka miesięcy dłużej. Ten podział jednak dał pewną nadzieję, nadzieję że to może, ale tylko MOŻE, skończy się happy endem. Jednak end jakkolwiek happy lub nie by nie był, był… słaby. Był niczym w porównaniu z dawką emocji, których doświadczyłam przez 90% “Bogini” wcześniej, lecz mimo wszystko stanowi idealne zakończenie całości. Treść książki “Ateiści, którzy modlą się i klęczą” jest równie niesamowita, co sam tytuł. Nie wiem, co o niej myśleć, co o niej mówić, ale przez swoją absolutną oryginalność sprawiła, że znowu pragnę korzystać z życia, tak jak nauczyła się tego Brytolka z głową pełną niechcianych myśli.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
10-09-2018 o godz 11:37 przez: AgaZaczytana
Lubię książki Tarryn Fisher, ponieważ są nietypowe. Przyjemnie się je czyta, a sama tematyka jest interesująca i wciągająca. Właśnie dlatego zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść. Czy spełniła moje oczekiwania? 'Ile czasu trwała nasza rozmowa? Pięć minut? Dziesięć? A jednak od wczoraj wspomniałam nieznajomego już cztery razy.' Yara jest kobietą, która nie spędza w jednym miejscu zbyt wiele czasu. Przeprowadza się z miejsca na miejsce, a niezmienny pozostaje jedynie fakt, że wszędzie podejmuje pracę barmanki. W każdym miejscu, które zamieszkuje ma przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Jest jednak coś, czego nie chce i przed czym ucieka. Miłość. David jest artystą. Pewnego dnia znajduje się w barze, w którym wyciąga drzazgę z palca pewnej barmanki. Tą barmanką jest Yara. Mężczyzna od razu stwierdza, że jest ona kobietą jego życia, a ich spotkania skończą się przed ołtarzem. Co na to Yara? Czy w końcu zostanie w jednym miejscu na dłużej, nie łamiąc serca mężczyźnie, który chce spędzić z nią resztę życia? 'Widziałam go tylko raz, jak płacił. Zdziwiłam się, że nie zostawił mi swojego numeru telefonu. Nie poznałam też jego imienia. Był tylko facetem w czapce, który chciał się ze mną ożenić.' Historia opowiadana jest z perspektywy dwóch głównych bohaterów, podzielona na kilka części. Poznajemy dzięki temu ich myśli i łatwiej jest nam się z nimi w pewien sposób utożsamić. Ponadto znamy ich spojrzenie na świat, relacje międzyludzkie i uczucia jakimi darzą siebie nawzajem. 'Może twoim zdaniem prosta opowieść kryjąca się za twoimi butami nie jest warta opowiedzenia, jednak to najprostsze rzeczy mówią najwięcej o naszej skomplikowanej naturze.' Autorka pokazała nam spojrzenie na miłość dwóch różnych osób. Mężczyzna, który chce założyć rodzinę z kobietą, którą kocha całym sercem. Kobieta, która boi się miłości i zaangażowania; która w momencie stworzenia bliższej relacji po prostu ucieka. Czy dwa tak skrajne spojrzenia na uczucie mogą stworzyć spójną całość? Przekonacie się jak tylko sięgniecie po historię Yary i Davida. 'Cóż, jesteś piękna Yaro. Mogłabyś być umazana w gównie i maszerować ulicą, mucząc jak krowa, a ludzie i tak uważaliby cię za piękną.' Jeśli lubicie twórczość autorki to książka z pewnością przypadnie wam do gustu. Jeśli nie znacie poprzednich pozycji to tym bardziej zachęcam. Historia jest przyjemna w odbiorze i warta uwagi. Polecam! 'Moim narkotykiem stało się podróżowanie. Upajałam się rozpoczynaniem wszystkiego od nowa. Każde z nas ma swój narkotyk. Możemy zamieniać jeden na drugi, ale wszyscy ludzie są od czegoś uzależnieni.'
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-07-2018 o godz 19:01 przez: Aleksandra
David pierwszy raz zobaczył Yarę w barze, gdzie pracowała. Już wtedy wiedział, że była tą, której szukał - że będzie muzą w jego muzycznej karierze oraz jego przyszłą żoną. Jednak Yara nie wierzy w miłość. Wie, że złamie Davidowi serce. Wie także, że nie pozostanie tu na długo, że za jakiś czas wyruszy w poszukiwaniu nowego miejsca na ziemi, w którym pozostanie na jakiś czas, by potem znów ruszyć w dalszą podróż. David mimo to chce zaryzykować. Pierwsze strony książki podsunęły mi myśl, że nie będzie to schematyczny romans. Autorka wykreowała bardzo charakterną postać, a przynajmniej na to się z początku zapowiadało. Yara została nam przedstawiona jako piękna kobieta, świadoma swojej urody, lecz o trudnej przeszłości. Nie potrafiącą kochać, łamiąca serca mężczyznom, a mimo to pożądana. Zapowiadała się bohaterka niezwykle pewna siebie, sarkastyczna, o duszy wędrowca, który nie ma swojego miejsca na świecie, lecz ciągle podróżuje. Z czasem jednak na wierzch zaczęły wychodzić jej słabości czy może raczej - Yara nie potrafiła sobie poradzić z nieznanym jej do tej pory uczuciem zakochania, które niespodziewanie się pojawiło. David jako męski bohater niezbyt się wyróżniał. Był utalentowanym muzykiem, poza tym niewiele o nim wiemy. W przypadku swojego uczucia do Yary był bardzo uparty i zawzięty, nie poddawał się. Nie powiem jednak, żebym jakoś szczególnie polubiła tę dwójkę, a mówiąc szczerze było zupełnie odwrotnie. O ile na początku miałam nadzieję, że Yara okaże się nietuzinkową postacią, o tyle później odebrałam ją jako egoistyczną dziewczynę i chociaż autorka próbowała to wytłumaczyć trudnym dzieciństwem to niestety zupełnie mnie to nie przekonało. Natomiast David od początku wydawał mi się taki nijaki, a z czasem i jego postępowanie zupełnie mnie do niego zniechęciło. Być może taki był zamysł autorki - stworzyć bohaterów, którzy popełniają błędy, których ciężko zrozumieć, a ich zachowanie jest nie do zaakceptowania. Mnie zawsze łatwiej jest czytać książkę, kiedy lubię głównych bohaterów i mogę im kibicować. Tu jednak dostałam coś innego. Z jednej strony było to ciekawym doświadczeniem, ale równocześnie czułam się zagubiona, a rozwój akcji i zakończenie wcale nie przekonało mnie, że autorka także nie popiera wyborów Yary i Davida. Brakowało mi tu także nieco bardziej zwartej i szybszej akcji. Całość skupiała się jedynie wokół wątku miłosnego, a myślę, że gdyby wprowadzić wątki poboczne, książka tylko by na tym zyskała. Mimo to powieść czytało się dosyć przyjemnie i szybko, do stylu pisania autorki nie mam żadnych zastrzeżeń.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-07-2018 o godz 13:22 przez: Magia słowa
Okładka tej książki przypadła mi do gustu, nawet bardzo. Biała pościel i ciemne glany w kwiatki. Podobają mi się. :D Ogólnie fajna czcionka, kolorystyka. Ta okładka naprawdę mocno mi się podoba i cieszę się, że zasili moją biblioteczkę. Grzbiet również jest cudowny. <3 Tak, sroka okładkowa się we mnie włączyła. Lektura posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich zobaczymy inne powieści autorki, a na drugim słów kilka o samej pisarce. Czcionka jest dość duża, dzięki czemu czyta się wygodnie i szybko. Zachowane są również odstępy między wersami i marginesy. Literówek nie zauważyłam. Zaskoczył mnie fajny podział książki, myślę, że i Wam się spodoba. ;) Tarryn Fisher jest mi dość dobrze znana. Przeczytałam bodajże jej pięć książek, z czego część była kiepska, średnia i całkiem dobra. Finalnie ta, o której dziś piszę niemal równa się z Margo, więc trafiła na tą dobrą stronę. Lubię pióro autorki, ponieważ pisze niebywale lekko i przyjemnie. Owszem, na początku miałam problem z czytaniem, bo tak jakoś nie bardzo mnie zainteresowała tym, co napisała, ale po pewnym momencie zaczęłam czytać jak szalona i teraz żałuję, że to koniec, bo jeszcze bym poczytała o perypetiach głównych bohaterów. Zdecydowanie polecam pióro tej pisarki już teraz, bo uważam, że się nie zawiedziecie. I ja będę miło wspominać kolejną podróż po świecie z Tarryn Fisher. :) David i Yara - dwójka głównych bohaterów, którzy kompletnie przypadli mi do gustu. Nie spodziewałam się tak świetnie dopracowanych postaci, którzy różnili się od siebie, a mimo to ich polubiłam. On jest muzykiem - co wiemy z opisu. Ona jest muzą. Może brzmieć banalnie, prawda? Ale Tarryn wymyśliła dla nich historię, której nie spotkacie w żadnej innej powieści. Ich los jest naprawdę interesujący, a wydarzenia, które na nich czekają za rogiem, nie zawsze są dobre... Mimo to i tak lubię ich razem i z osobna, za niepowtarzalny charakter, za to, że są sobą i nie udają nikogo innego. Wydawali mi się żywi, tacy, jakich moglibyśmy spotkać w naszym życiu. Reasumując jak dla mnie bohaterowie są mocną stroną tej lektury. :) Cała recenzja na blogu. ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-07-2018 o godz 14:18 przez: Lucyna Tomoń
Przyznaję, że Tarryn Fisher po "Bad mommy" biorę w ciemno. Nawet, jeżeli tytuły nie zawsze są trafione...To jej thrillery podobają mi się bardzo. "Bogini niewiary" to książka o miłości. Coś zupełnie innego. Spróbowałam. Yara jest wolnym duchem. Co kilka miesięcy pakuje się i zmienia całe swoje życie, miejsce zamieszkania, pracę, znajomych. David jest muzykiem, ma własny zespół. Łączy ich drzazga w jej palcu. Davidowi brakuje muzy, jego utworzy są puste. Yara nie chce się wiązać, ale jest gotowa zainspirować Davida. Ten na początku składa jej obietnicę. I dotrzyma słowa. Książka, podobnie jak poprzednie pozycje autorki jest podzielona na części, w których każdą opowiada inny bohater, tutaj Yara i David. Pierwszy plus to z pewnością kreacja głównej bohaterki. Yara jest zbuntowana, wolna, ma swoje dziwactwa. Jest stanowcza i wie, czego chce. Nie wiem natomiast, czy pasuje mi do początkowej wizji rozkwitającej między nią i Davidem miłości. Odłożyłam książkę na parę dni po kilku opisach scen łóżkowych. Były, moim zdaniem, mocno przesadzone. Wróciłam i okazało się, że dalej nie będzie już tak sielankowo. Od tego momentu książka nabiera rozpędu, dzieją się rzeczy kompletnie początkowo nie do przewidzenia. Akcja galopuje do rozwiązania, które stawia wszystkie poprzednie wydarzenia w zupełnie innym świetle, a romans pomiędzy głównymi bohaterami nabiera większego, piękniejszego sensu. Nie wiem, czy miłośnicy thrillerów odnaleźliby się w "Bogini...". Z pewnością natomiast spodoba się ona fanom Tarryn Fisher. Na poziomie budowania ram historii bardzo przypomina mi "Bad mommy". Znajduję w niej ten sam układ, tak samo odnoszę wrażenie, jakby autorka napisała pierwszą część, a potem, po długiej przerwie dopiero następną. Części nawet jeżeli opowiadają o tym samym, nie są do końca proporcjonalne pod względem akcji. Co w żadnym razie nie ujmuje całości. O ile w "Bad mommy" druga część była nieco nudna, tutaj w drugiej dopiero zaczyna się dziać. Nie dajcie się zwieść tytułowi, bo kompletnie odbiega od treści. Świetna na wakacje. Zabrałabym ją na plażę. http://today-ornever.blogspot.com/2018/07/bogini-niewiary-tarryn-fisher.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Kimi Raikkonen
4.8/5
36,98 zł
24,99 zł

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego