4/5
19-08-2016 o godz 12:15 przez: Mozaika Literacka
Historia niejednokrotnie dowiodła, że prawdziwa miłość nie jest oznaczona drogowskazem. Ludzkie serce nie kieruje się bowiem oznaczonymi szlakami, a drogę do drugiej połówki najczęściej kreuje niewytłumaczalna siła przyciągania. Silne uczucie potrafi zaskoczyć i nie zawsze wiąże się z aprobatą otoczenia. Czy więź z ojcem najbliższej przyjaciółki może skutkować rozłamem długoletniej przyjaźni? Właśnie tak trudne oblicze miłości przedstawia czytelnikom Emily Giffin w powieści „Ten jedyny”.

Shea Rigsby nie należy to typowych kobiet. Zamiast rozmawiać o kosmetykach i ubraniach, wybiera męskie dyskusje o futbolu amerykańskim. Fascynacja ukochaną drużyną Walker Broncos wypełnia jej codzienne życie, a długotrwały związek z Millerem, pozornie zdaje się być szczęśliwy. Uzupełnieniem szarości dnia jest dla niej przyjaźń z Lucy, która po śmierci mamy wymaga dużych pokładów wsparcia. Wdowiec po zmarłej Connie, Clive Carr, jest legendarnym trenerem lokalnej drużyny, ale Shea niewątpliwie widzi w nim męski autorytet. Przyjacielskie rozmowy z rodziną Carrów sprawiają, że kobieta zaczyna zmieniać dotychczasowe życie. W krótkim czasie rozstaje się z chłopakiem, podejmuje też decyzję o zmianie pracy. Gdy na jej drodze staje dawny znajomy Ryan James, będący obecnie gwiazdą futbolu, Shea szybko łapie haczyk i próbuje odnaleźć się w nowej roli. Wszystko układa się jak po maśle, ale serce kobiety bezsprzecznie prowadzi ją w stronę ojca przyjaciółki. Czy Trener Carr może okazać się tym jedynym?

Emily Giffin nie próżnuje i swoim miłośnikom podstawia kolejny temat do szerokiej debaty. Dojrzały mężczyzna, który niedawno został wdowcem, nie powinien stanowić obiektu westchnień. Miłość jednak od lat płata figle i właśnie takim kaprysem losu autorka żywi czytelników powieści „Ten jedyny”. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że każda myśl bohaterki staje się także pokarmem dla rozważań odbiorcy. Amerykańska pisarka po raz kolejny udowadnia, że potrafi precyzyjnie wkraść się w psychikę kobiecej sylwetki i ukazać autentyczny trud decyzji, przed jakimi niewątpliwie stoi Shea. Duża różnica wieku nie jest jedyną przeszkodą na drodze kwitnącego uczucia. Trener bowiem dopiero pochował ukochaną żonę, a jego córka jest przecież najbliższą przyjaciółką głównej bohaterki. Oliwy do ognia dolewa też nowa praca, w której Shea powinna zachować maksymalny poziom obiektywizmu wobec swojej drużyny. Przeciwności losu piętrzą się, a to jedynie podkreśla niepewność w zachowaniu bohaterki.

Trud zawiłej sytuacji miłosnej nie jest jedynym, o jaki pokusiła się tym razem Emily Giffin. Nie brakuje tu również emocji związanych z okrutną chorobą i powrotem do normalności po utracie bliskiej osoby. Autorka bezceremonialnie zapycha jednak dziurę po zmarłej Connie główną bohaterką, czym jedynie pogłębia wodę, na jaką niewątpliwie ją rzuca. Każda postać ma swoją historię i własne problemy. Poza wątkami głównymi pisarka zahacza także o takie tematy, jak: przemoc domowa, zdrada i rozwód, poronienie, a także walka o piękną przyjaźń. Powieść z pewnością jest bardzo emocjonalna i czytelnik automatycznie chce wspierać każdą decyzję, która w jego oczach ma szansę na pozytywny finał.

Bez dwóch zdań największe wątpliwości otaczają główną bohaterkę. Shea od początku znajduje się w epicentrum wszelkich społecznych kłopotów. Przemyślenia kobiety są jednak nad wyraz logiczne i argumentowane przez bohaterkę tak, aby odbiorca chciał iść za nią w ogień. Początkowo męska postawa kobiety mozolnie zmienia się w bardziej subtelną i dostrzegającą piękno własnych wdzięków. Fascynacja miejscową drużyną Walker Broncos zdaje się być fanatyczna, ale finalnie podkreśla niezwykłe zaangażowanie i miłość do sportu, który stanowi przecież całe jej życie. Chłopczyca powoli przeradza się w dojrzałą kobietę, a czytelnik jedynie podziwia jej odwagę i stanowczość w niektórych sytuacjach. Trener Carr, którego rola w powieści jest znacząca, angażuje się w niespodziewane uczucie, które i jemu przysparza wielu problemów. Autorka próbuje opisać trud jego sytuacji, ale to kobiece kreacje w jej wykonaniu zasługują na największą pochwałę.

Zgodnie z tradycją autorki czytelnik otrzymuje drobny prezent w postaci ciekawostki o dalszych losach bohaterów znanych z innej powieści. Miłośnik twórczości Emily Giffin dostrzeże bowiem wzmiankę o małym chłopcu Charlie’m, którego można poznać w książce „Siedem lat później”. Jednym zdaniem amerykańska pisarka zdradza jednak bardzo dużo i jeżeli ktoś czyta książki niechronologicznie, może nieświadomie poznać finał tamtej historii wraz z gratisem, który stanowi ciekawostkę o dalszym życiu bohaterów.

Cała recenzja na blogu: http://www.mozaikaliteracka.pl/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-08-2016 o godz 11:08 przez: turkusowa sowa
Recenzja pochodzi z bloga: turkusowa-sowa.blogspot.com

Shea to młoda dziennikarka sportowa, której pasją od dzieciństwa był futbol amerykański. Nic bowiem dziwnego, gdyż miasteczko, w którym się wychowywała wręcz żyło swoją drużyną sportową oraz bardzo wspierało trenera drużyny - Trenera (tak, to imię) Carra. Shea nie miała dotychczas szczęścia w miłości - wszystkie jej związki nie były udane i kończyły się fiaskiem. Od zawsze jednak podziwiała pana Carra, który był jednocześnie ojcem jej najlepszej przyjaciółki Lucy, za zaangażowanie i miłość do sportu. Chętnie spędzała z nim czas i prowadziła długie rozmowy. W pewnym momencie, zaczęła czuć do niego coś więcej niż tylko przyjaźń i przywiązanie. Po śmierci żony Trenera, Shea decyduje się podążyć za głosem serca i pójść na całość.

W tej powieści Emily Giffin po raz kolejny porusza niebanalny temat jakim jest miłość do o wiele starszego od siebie mężczyzny. Rozumiem, że mogą być takie związki i być może ludzie darzą się w nich faktycznie szczerym uczuciem. Tutaj jednak cała historia była o tyle dziwna i aż nienaturalna, że po pierwsze, obiekt westchnień dopiero co stracił żonę, po drugie był starszy od bohaterki o ponad 20 lat, a po trzecie, był ojcem jej najlepszej przyjaciółki. Wydaje mi się, że to zbyt wiele, aby historia była miła i przyjemna w czytaniu bądź dostarczała nam jakichś głębszych emocji. Ja miałam wręcz przeciwne odczucia - odpychało mnie to i miałam nadzieję, iż to tylko chwilowe zauroczenie, jedno z wielu, które w swoim życiu przeżywała główna bohaterka.

Kolejnym minusem dla mnie było nagromadzenie informacji o ... futbolu amerykańskim. Chwilami miałam wrażenie, że to właśnie o tym jest cała książka. Podziwiam autorkę za wiedzę bądź zasięgnięcie jej przed napisaniem powieści, jednakże uważam, że trochę przesadziła z ilością danych technicznych oraz wszelkich ciekawostkach o drużynach futbolowych i wszystkim, co związane z tym sportem. Rozumiem, że celem mogło być pokazanie jak wielkie znaczenie miał futbol dla Shei oraz Trenera Carra i że to właśnie pasja do tego samego sportu ich połączyła, ale nie było koniecznym wspominanie o futbolu na co drugiej stronie.

Rozczarowujące jest też trochę zakończenie, a właściwie jego brak. Liczyłam na element zaskoczenia, niespodziewany zwrot akcji, a tu nic. Przez ponad 500 stron książki, Shea, która jest narratorką całej powieści nie opowiedziała nam nic interesującego, poruszającego, czy wyzwalającego w czytelniku jakiekolwiek głębsze uczucia (w tym mogła być to nawet złość czy niesmak). "Tego jedynego" czytałam raczej obojętnie i trochę się wynudziłam. Historia moim zdaniem jest tutaj przez panią Giffin zbyt przekombinowana. Chciała dobrze, a wyszedł jakiś niedopracowany gniot. Podziwiam jednak ją za próbę podjęcia ciężkiego tematu, ale ojca przyjaciółki można już było sobie odpuścić. Może wtedy książka byłaby bardziej emocjonująca i chciałoby się wiedzieć, co się dalej wydarzy i czy taki związek ma szansę na przetrwanie.

Jedno jest pewne! Jeśli jeszcze nie czytaliście żadnej z książek Emily Giffin to nie zaczynajcie od tej, bo możecie się rozczarować i nie będziecie chcieli już spotkać się z dalszą twórczością autorki, a uważam, że inne jej pozycje są naprawdę godne uwagi!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
20-07-2016 o godz 11:52 przez: Gaba
Kolejny mocny temat, trudny i bardzo skomplikowany wątek zakazanej miłości oraz wyborów, których konsekwencje mogą być krzywdzące dla każdej ze stron. Emily Giffin potrafi nie tylko zrozumieć kobiety, ale również pisać historie nietypowe, ale zarazem realne. Dlaczego często kochamy tych, których nie powinniśmy? Co jest ważniejsze, miłość czy przyjaźń?

Shea nie wiedzie prostego życia – jest fanką sportu, co spotyka się z niezrozumieniem rodziny, ma popularnego i idealnego chłopaka, jednak cały czas czuje, że to nie ten jedyny i dodatkowo zakochuje się w kimś, kto całkowicie jest poza jej zasięgiem. Wybory, które podejmie, zdecydują o całym jej życiu.

Podoba mi się, to, że autorka nie podąża za utartymi schematami – cały czas w książkach Giffin natrafiam na wiele różnorodnych historii, każda z nich jest oryginalna, ale zarazem można odnieść ją do rzeczywistości. W „Ten jedyny” występuje szokujący wątek związku młodszej dziewczyny ze starszym mężczyzną. Giffin lubi roztrząsać tematy tabu, budować scenariusze „co by było, gdyby?” i ukazywać nam wyjścia z sytuacji, które z pozoru wydają się niemożliwe do rozwiązania.

Książka ma powyżej 500 stron, co czyni ją dosyć grubym tomiszczem, jednak jak inne książki tej autorki, czyta się ją bardzo szybko. Co jest zadziwiające – autorka ukazuje trudne historie, ale ich styl, sposób konstruowania akcji, wplatanie dodatkowych wątków – sprawia, że większość jej powieści pochłania się ekspresowo. Książki Giffin mają w sobie lekkość, dlatego mogę polecić je wszystkim kobietom, które chcą spędzić relaksujący wieczór, ale również poznać historie, mające w sobie autentyczność i skłaniające do refleksji.

Emily Giffin przedstawiła oryginalny wątek, ale fabuła została skonstruowana w nieco przewidywalny sposób. To kolejna historia, która szokuje, czy jednak wywołała u mnie emocje? Odebrałam ją neutralnie, powieść zaciekawiła mnie już na samym początku, ale brakuje jej ciekawszego rozwinięcia. Autorka zbyt szybko zakończyła akcję, szkoda, że nie kontynuowała konfrontacji pomiędzy bohaterami, ale szybko je rozstrzygnęła.

Zaletą książki jest ciągłe napięcie, które towarzyszyło mi podczas czytania – cały czas zastanawiałam się, jaką decyzje podejmie główna bohaterka. Znowu mam wrażenie, że Giffin inspirowała się tragedią grecką, każde zakończenie niesie za sobą tragedię i niezgodę pomiędzy bohaterami. Książka wywołuje emocje, nawet mimo nieco nużącego sposobu prowadzenia akcji. Bohaterowie nie są czarno – biali, ale skomplikowani i nieprzewidywalni w swoich wyborach. Główna bohaterka wzbudza sympatię i współczucie, co jest kontrastem do irytacji, którą spowodowała u mnie jej przyjaciółka, Lucy – egoistyczna i zapatrzona w siebie. Chociaż na samym końcu i ona mnie zaskoczyła, wyciągając wnioski i podejmując słuszne decyzje.

Podsumowując, jest to książka, która porusza bardzo trudny i skomplikowany temat. W jej ocenie jestem pośrodku – z jednej strony zaciekawiła mnie fabuła, ale z drugiej nie wciągnęłam się w tę powieść, jak w inne pozycje Giffin.

http://recenzentkaksiazek.blog.pl/2016/07/17/ten-jedyny-emily-giffin-milosc-czy-przyjazn-cykl-recenzji-7/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-07-2016 o godz 07:52 przez: Bookendorfina Izabela Pycio
"To, co w życiu najlepsze, tylko wydaje się proste."

Książka ciekawa, wciągająca, szybko się czyta, nie przeszkadzały mi futbolowe szczegóły, gdyż stanowiły świetne i uzasadnione tło do opowiadanej zawiłej historii miłości, która zaskoczyła wszystkich, a już najbardziej angażujące się w nią osoby. Po raz kolejny okazuje się, że im trudniejsza miłość, tym większa determinacja, aby się urzeczywistniła, przyniosła ukojenie i spełnienie. Jednak, czy z pewnością była to prawdziwa miłość, zdecydowana rozwijać się na przekór wszelkim przeciwnościom? A może jednak niezwykłe zauroczenie i zafascynowanie, wielka namiętność, próba wypełnienia straty po bliskiej osobie czy obawa przed samotnością?

Śledzimy niezaprzeczalnie silne uczucie, towarzyszące mu ogromne emocje, jednak na ile jest ono szczere i trwałe musielibyśmy przekonać się poprzez poznanie losów głównych postaci powieści za kilkanaście lat, kiedy w oczarowanie wkradną się odcienie zwykłej codzienności. Z wielkim zainteresowaniem poznałabym przyszły scenariusz życia głównych bohaterów, jednak przyjemność własnego ich napisania w wyobrażeniach też ma niewątpliwie swój urok. Trzeba przyznać, że autorka świetnie stopniuje napięcie, podsuwa kolejne wątki, niby przewidujemy przebieg zdarzeń, a jednak z miłą chęcią poszukujemy potwierdzenia lub zaprzeczenia wysuwanych przypuszczeń. Jednocześnie otrzymujemy fabułę mocno nasyconą wzruszeniem, tęsknotą, wątpliwościami i obawami. Nie brakuje ciekawych zwrotów akcji, w naturalny sposób poprowadzonych dialogów, dodających powieści smaczku i lekkiej niepewności.

Shea, dziennikarka, zafascynowana futbolem, z jego perspektywy postrzega otaczający ją świat, co więcej także bliskie osoby. Można powiedzieć, że z wielką siłą utożsamia się z tą dyscypliną sportu, podporządkowuje jej życie, wykształcenie, pracę i ambicje. Jednak trzydziestolatka nie do końca jest szczęśliwa, czuje narastającą potrzebę uporządkowania życia, zrobienia czegoś nowego, może nieco szalonego. Jednocześnie tkwi w pewnym zawieszeniu, nie potrafi wykonać pierwszego kroku obawiając się odrzucenia i porażki. Kobieta angażuje się w związki, których do końca nie rozumie, nie potrzebuje, nie chce, mija trochę czasu zanim dostrzeże ich prawdziwe oblicze. I wówczas do głosu dochodzi niezawodne serce, domagające się wielkiej uwagi i uświadamiające swoje potrzeby. Książka w nieco innym klimacie niż dotychczasowe tej autorki, zdecydowanie ma w sobie coś, co powoduje, że nie możemy się od niej oderwać, niecierpliwimy się, co na nas czeka w kolejnym rozdziale. Pięknie opisane najgłębsze i najskrytsze uczucia, interesujące ukazanie ich potęgi i barw.

bookendorfina.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-01-2017 o godz 20:59 przez: Caroline Livre
Shea zdecydowanie różni się od stereotypowego obrazu kobiety, dla której największe zmartwienie stanowi rozmazany tusz do rzęs czy niepasujące do stroju buty. Od dziecka jej największą miłością jest futbol, a każdy wygrany mecz ulubionej drużyny to dla niej pretekst do świętowania. I chociaż teoretycznie niczego jej w życiu nie brakuje – ma wspaniałą przyjaciółkę, ciekawą pracę i sławnego chłopaka, którego pozazdrościłyby jej tysiące fanek, to wciąż nie jest pewna czy to aby na pewno „Ten jedyny”…

Szczerze powiem, że książki obyczajowe nigdy nie wywoływały u mnie pozytywnych skojarzeń. Oczami wyobraźni zawsze widziałam główną bohaterkę w wieku 30+, która nagle postanawia odejść od niekochającego jej partnera i zacząć nowe życie. Zwykle wychodziłam z założenia, że tego typu powieści po prostu nie nadają się dla mnie, bo problemy ludzi w średnim (albo młodo-średnim) wieku, to z pewnością nie moje problemy…

„Sama nie wiedziałam, czego się boję – porażki, odrzucenia czy samotności – ale coś trzymało mnie w miejscu. Tkwiłam w zawieszeniu.”

Sam początek książki bardzo mnie zawiódł. Gubiłam się w imionach głównych postaci i bohaterów, w tym, co się dzieje w książce i w ogóle „o co tu chodzi”. Lektura nie tyle co mnie nie porwała, ale wręcz ciężko było mi się na niej skupić. Nawet sama główna bohaterka wydawała mi się osobą bardzo specyficzną, której zachowania nigdy nie będę w stanie zrozumieć, a tym bardziej jej pasji do futbolu i jego historii. Jednak z czasem wczytałam się tą opowieść, a moje zdanie na jej temat uległo całkowitej zmianie. Każdy rozdział wręcz kipiał od emocji, uzależniał jeszcze bardziej nie pozwalając mi ani na chwilę zapomnieć o fabule. Autorka chwilami grała z czytelnikiem, plątała wątki i za nic w świecie nie chciała zdradzić zakończenia, którego nigdy w życiu bym nie przewidziała.

„Ten jedyny” to coś zdecydowanie więcej niż zwykły romans na jeden wieczór. To idealna książka dla każdej kobiety, która szuka emocjonalnej karuzeli i ciekawych doznań. Mimo że początek nie zachwyca, to warto dać tej opowieści jeszcze jedną małą szansę i przeczytać ją do końca :)

www.carolinelivre.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-08-2014 o godz 13:24 przez: zaczytanamarzycielka8
Z twórczością Emily Giffin spotkałam się już naprawdę szmat czasu temu. Bardzo podoba mi się styl pisania dlatego bez wiekszego zastanowienia się sięgnęłam i po tą książkę. Nieco gorsza od poprzedniach ale i tak pochłonełam ją w jeden weekend.

W książce poznajemy Shee która ma 32 lata , bardzo dobra pracę i jeszcze wspanialszego faceta ! Ale czy czuje się szczęśliwa ? Nie czuje że brakuje jej czegoś w życiu. Największą miłością bohaterki jest football. Od najmłodszych lat jest wielką fanką piłki nożnej i nie opuszcza żadnego meczu swojej ukochanej drużyny ... Po śmierci matki jej przyjaciółki postaniawia zminić swoje życie diametralnie ! Zrywa z chłopakiem którego nigdy nie kochała o czym dowiedzieć możemy się po przeczytaniu kilku stron książki ... Zmienia pracę . Nie wszystkie wybory w jej życiu będą dobre niektóre okażą się totalnym niewypałem ...

Książka na początku nie należy do łatwych. Ale kiedy akacja zaczyna się rozkręcać można uronić kilka kropel łez oraz dostać naprawdę wyrazistych rumieńców. Myśle że Emily postawiła sobie wielką poprzeczkę pisząc książke dla kobiet oprtą w głownej mierze na piłce nożnej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
20-11-2015 o godz 10:54 przez: Agnieszka Sieradzka
Przede wszystkim jest to książka o futbolu amerykańskim, który jest sensem życia i prawdziwą miłością głównej bohaterki. Miłość do mężczyzny jest jedynie tłem dla wydarzeń sportowych. Już od pierwszych stron niestety wiemy w kim główna bohaterka ulokuje swoje uczucia i jak jej losy się potoczą. Pierwszych 200 stron to długie opisy futbolu amerykańskiego jego historii i zawodników, właściwie nie ma strony gdzie nie wspomniano by o grze. Autorka chyba zapomniała, że jest czytana na całym świecie i nie wszyscy wiedzą na czym futbol amerykański polega. Ja się wynudziłam bardzo. Dopiero od 200 strony akcja się rozkręca, jednak nie polubiłam głównych bohaterów, widziałam bohaterkę z kimś innym, liczyłam na zwrot akcji i zaskakujące zakończenie. Niestety nic z tych rzeczy, wszystko przewidywalne aż do bólu. Może jestem zbyt konserwatywna, ale związek z mężczyzną, który praktycznie wychował główną bohaterkę i do tego ojciec najlepszej przyjaciółki to dla mnie zbyt wiele, czułam się zniesmaczona. W tym wypadku odcinam się od hasła "miłość ponad wszystko".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2014 o godz 12:17 przez: Agnieszka Mazur
Emily Giffin to teraz autorka na topie, stawiana niemal na równi z Jodi Picoult. Czy słusznie? Chyba tak. Giffin ma lekkie pióro i nie boi się tematów trudniejszych, niejednoznacznych. W przypadku "Tego jedynego" mamy do czynienia ze skomplikowanym uczuciem i wielką życiową rewolucją. I to jest naprawdę fajne. Jedyne, co mnie w tej książce męczyło to wszędobylski football. Gdyby jeszcze chodziło o naszą swojską piłkę nożną, jakoś bym to przebolała. Ale amerykański football znudził mnie śmiertelnie. Co nie zmienia faktu, że książkę łyknęłam w dwa dni ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
16-08-2014 o godz 00:00 przez: SportyPane | Empik recenzuje
Przyjemna lektura. Jako fanka Emily Griffin z niecierpliwością czekałam na tą książkę. Jest to opowieść o prawdziwej miłości, która mimo wielu przeciwności zawsze przetrwa. Historia wciąga i myślę, że jest to bardzo fajna książka na wolny weekend :) Autorka może trochę za dużo uwagi poświęca w niej footballowi amerykańskiemu (ten sport jest tłem całej historii), ale może chciała, żeby i mężczyźni sięgnęli po tą książkę :) polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-07-2014 o godz 12:32 przez: justynakozikowska | Empik recenzuje
Kolejna fantastyczna powieść, którą mogę polecić z czystym sumieniem. Chwile pędzone podczas czytania na długo zostaną w mojej pamięci, a historię Shei będę wspominać z rozrzewnieniem. Uwielbiam Emily Gryffin za jej książki, za pomysły, za to, że każda powieść, to pewność, że chwile spędzone podczas lektury, nie będą chwilami straconymi. "Ten jedyny" to książka, która naprawdę jej się udała. Polecam na prezent.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-06-2014 o godz 00:00 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
15-07-2014 o godz 00:00 przez: aliszia
"Ten jedyny" bardzo mi się podoba. Jestem już wprawdzie przy końcówce, ale muszę przyznać, że z żalem będę kończyła czytać. Shei stała sie jedną z moich ulubionych bohaterek książek, bardzo nietypowa osobowość i dziewczyna z twardym charakterem ale też miękkim sercem. Wprawdzie jest to książka o miłości, ale nie tak cukierkowa jak w innych książkach. Świetna książka!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
26-05-2014 o godz 00:00 przez: Secia
Oczywiście czytałam inne książki autorki. Ostrzegam - to typowo babska lektura, dla fajnych kobitek, takich jak ja :) Książki są skarbnicą wzruszeń, emocji i refleksji. Książki autorki trzeba przeczytać samemu. Ciężko zachęcić do czytania, jednocześnie nie spoilerując fabuły innych książek. Ja np. wiem, że "Ten Jedyny" będzie kolejną bardzo dobrą książką od autorki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
29-07-2014 o godz 00:00 przez: Frezjaa
W przypadku książek Emily Giffin jeszcze nigdy się nie zawiodłam. W powieściach tego typu zawsze pociągały mnie wątki miłości zakazanej, trudnej.. Gdyby wszystko było takie proste i mało zagmatwane, byłoby zwyczajnie nudno.. Podobnie jak to się dzieje w "Tym jedynym": gdyby nie ten zamęt i rozterki wokół uczuć, nie byłoby tak ekscytująco i nieprzewidywalnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
03-06-2014 o godz 00:00 przez: kanisia
Jeśli chodzi o Emily Giffin, to czytałam "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego" i bardzo mi się spodobały te książki, można powiedzieć, że idealnie trafiły w mój gust. Liczę, że Giffin pozostaje w dobrej formie, bo jej powieści wprawiają mnie w dobry nastrój i pozostawiają pozytywne wrażenie. Wszystkie od czasu do czasu potrzebujemy takich książek...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
21-07-2014 o godz 00:00 przez: Tersja
Ta lektura za sprawą lekkiego stylu oraz tematyki miłosnych zawirowań stanowi w moim odczuciu idealny romans na lato. Jeśli ktoś zna i lubi prozę tej autorki powieść powinna przypaść do gustu. To również opowieść o wyborach jakie dokonujemy w życiu i trudnościach jakie przed nami stawiają...a także o futbolu:)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
15-06-2014 o godz 00:00 przez: wdymka
Czytałam inne książki autorki i mi się bardzo podobały. Np. "Sto dni po ślubie". Uwielbiam tę książkę. Wciągnęła mnie od samego początku. Być może dlatego, że w głównej bohaterce widziałam siebie. Wierzę, że nowa książka autorki będzie równie zachwycająca. Czekam na premierę i liczę na naprawdę niezłą lekturę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-07-2014 o godz 00:00 przez: Hebra
Bardzo lubię czytać książki Emily Giffin, podoba mi się to w jaki sposób pisze o miłości i to jak przedstawia bohaterów swoich powieści. Ten jedyny opowiada o mendrach uczucia, a chyba każda z nas uwielbia czytać o miłości i wszystkim co z nią związane. I nawet temat sportowy dość mocno mnie zainteresował :-)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
03-08-2014 o godz 00:00 przez: MoniaKeen
"Ten jedyny" to opowieść o poszukiwaniu miłości, natarczywych rozmyślaniach czy to aby ten "jedyny". Rozważania te przeplatają się z opisami meczów futbolowych, co bardzo urozmaica czytanie i z pewnością spodoba się Paniom, które lubią sport w tym wydaniu. Powieść zaliczam do przyjemnych i na pewno udanych.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-06-2014 o godz 21:38 przez: izabela_cz
Książka świetna, łatwo się czyta i szybko wciąga. Treść naprawdę
na czasie, można znaleźć odpowiedzi na życiowe pytania bez względu na
sytuację. Naprawdę warto przeczytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji