Podobnie jak "Kredziarz" książka napisana jest przyjemnym językiem, nic skomplikowanego, szybko brnie się orzez lekturę. Aczkolwiek uważam, że jest ona lepsza niż poprzednia Książka. Wszystko się klei, nie mam problemy z rozróżnianiem bohaterów. Trochę drastyczne zakończenie, dzięki Glorii ale ja uważam, że zasłużyli na taką śmierć. Irytuję mnie tylko to, że nie dowiedziałam sie co się działo z Annie podczas jej zniknięcia przez 48 h, a na pewno dzięki temu wątkowi książka nabrała by efektu "woow" Polecam dla rozluźnienia ☺
Druga książka autorki „Krediarza” utrzymana jest w podobnym, niepokojącym stylu. Jest tajemnica, zagadka i mrożące krew w żyłach istoty. Chociaż „Zniknięcie Annie Thorne” nie było tak dobre jak poprzednia książka, to jednak wciąż byłam zainteresowana, lektura mi się podobała. Historia przedstawiona w książce momentami sprawiała, że przechodziły mnie ciarki, nie było to jednak jakieś spektakularne. Naprawdę przyzwoita książka, zasługująca na miano thrillera i troszkę horroru, chociaż raczej nie umrzecie ze strachu.
Po przeczytaniu "Kredziarza" sięgnęłam po kolejną książkę C. J. Tudor. . Joe Thorne przyjeżdża po latach do swojego rodzinnego miasteczka. Piętnaście lat wcześniej zaginęła jego młodsza siostra, ale później wróciła, całkowicie inna, odmieniona. Grupa jego przyjaciół, z którymi był tamtego feralnego wieczora, wie co się wydarzyło. . Książka cały czas trzyma w napięciu, a zakończenie to taki rollercoaster, zupełnie nie tego się spodziewalam. 🤔
zdecydowanie słabsza od Kredziarza. Tam od początku czuć było jakiś klimat grozy, tutaj tych elementów widze mniej. W zasadzie dopiero pod koniec akcja przyspiesza i naprawdę wiele sie dzieje