Zły Tyrmanda, to jedna z tych powieści polskich, które obrosły w mega legendę. Uwielbiam nieżyjącego już Leopolda Tyrmanda, kocham jego książki. Zły nie jest wyjątkiem. Upewnił mnie w tym, że ulubionego pisarza wybrałam właściwie. Zły to doskonała powieść o ile nie będziemy jej traktować jak kryminału, a bardziej jako hmmm...studium socjologiczno-społeczne. Owszem, chyba najbardziej znane dzieło Tyrmanda powstało, jako kryminał, ale należy pamiętać ile dekad minęło od tego czasu. Zmieniło się prawie wszystko, także pojecie kryminału. Książka została wydana po raz pierwszy w 1955 roku. Minęło 60 lat. Dużo czasu. Czytelnicy bazujący na słynnych kryminałach z Marlowem, Poirotem w roli głównej, czy książkach sensacyjnych napisanych przez Ludluma, Lehana czy innych autorów, mają skalę porównawczą. Jeżeli jednak zdobędziemy się na takie porównanie, nie ukrywam Zły wypadnie kiepsko. W związku z tym czytajmy Złego, wielokrotnie czytajmy (zawsze znajdziemy w nim coś nowego), ale jako wyjątkowo udane studium socjologiczno-społeczno- kulturowe, a nawet w pewnym sensie powieść..historyczną. Akcja rozgrywa się bowiem w powojennej Warszawie, w jej Śródmieściu, na Marymoncie, na Woli i Starym Mieście, wśród ulic, których część zniknęła już z mapy miasta, pośród ludzi, których już się w naszej codzienności nie uświadczy. Wspaniale zaprezentowane są ruiny powojennej stolicy, odradzanie się Polski, dźwiganie miasta ze zgliszczy, rodzenie się socjalistycznej ojczyzny, ale także istniejąca obok Warszawa przestępcza, jej półświatek (zupełnie inny od obecnego), nie zawsze w spójnej koegzystencji ze środowiskiem władzy ludowej. Książka liczy ponad 600 stron. To dużo. Jest jednak tak wspaniale napisana, tak obrazowym (momentami, aż do bólu) językiem, z użyciem na ogół już zapomnianej gwary warszawskiej, jest tak wspaniale klimatyczna, że nie można się od jej lektury oderwać.
Leopold Tyrmand - jeden z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy polskich. Uważany za obrazoburcę i krytykowany za propagowanie pornografii. W komunistycznej Polsce, wstrzymywano drukowanie jego powieści, ze względu, na jego piętnowanie upadku, jakiego doświadczyła Polska. "Zły", to jego najsłynniejsza książka, uznawana za kryminał, jednak, to znaczne uproszczenie tej pozycji. Tytułowy Zły, to człowiek,który postanowił walczyć, z półświatkiem Warszawy, broniąc słabszych, przed zakusami przestępców. Autor umiejscowił akcję swej powieści w ruinach powojennej stolicy. Mroczne zaułki, pełne drobnych przestępców, czyhających na niewinnych obywateli. Bohater po traumatycznych przeżyciach postanowił zostać bohaterem. Dręczony wyrzutami sumienia, stara się naprawić zło które popełnił. Niezwykle ciekawa książka, napisana żywym i lekkim językiem. Drobiazgowo przedstawiona Warszawa, tuż po zakończeniu wojny, sprawia, że czytelnik, ma okazję zapoznać się z tamtymi czasami, a także z ludźmi, którzy w tamtych czasach musieli sobie radzić, wszelkimi dostępnymi sposobami. Polecam.
Zły to kultowa powieść Leopolda Tyrmanda. Pamiętam, jak kiedyś moja ciocia kupowała tą książkę, a po przeczytaniu wyrażała się o niej z dużym uznaniem. W końcu i ja postanowiłam zapoznać się z tą doskonałą jak się potem okazało pozycją. Świetny klimat perelowskiej Warszawy, genialnie uchwycony przez Tyrmanda, jeśli nie czytaliście, polecam.
„Zły” Leopolda Tyrmanda, to kolejna książka, po którą ponownie sięgnąłem po kilkunastu latach przerwy. Czy było warto? Zdecydowanie tak! Leopold Tyrmand urodził się 16 maja 1920 w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. W 1938 roku ukończył warszawskie gimnazjum im. Jana Kreczmara. Wyjechał wtedy do Paryża, gdzie przez rok studiował na wydziale architektury Académie des Beaux-Arts, czyli Akademii Sztuk Pięknych. Tam zetknął się po raz pierwszy z zachodnioeuropejską kulturą oraz amerykańską muzyką jazzową. Obie te fascynacje pozostawiły trwały ślad w jego twórczości. Po wojnie Tyrmand przebywał przez rok w Danii i Norwegii. Pracował dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, był też korespondentem Polpressu w Norwegii, następnie kierownikiem biura prasowego polskiego poselstwa w Kopenhadze. W kwietniu 1946 powrócił do Warszawy. Zaczął pracę jako dziennikarz w Agencji Prasowo-Informacyjnej, następnie w redakcji „Przekroju” Przez dwa lata pracował również w Polskim Radiu. W 1950 Tyrmanda usunięto z redakcji „Przekroju” po napisaniu recenzji turnieju bokserskiego, w której skrytykował stronniczość radzieckich sędziów. W kwietniu 1955 ożenił się ze studentką ASP, Małgorzatą Rubel-Żurowską, ich małżeństwo nie przetrwało długo. Drugą żoną Tyrmanda została pod koniec lat 50. dziennikarka „Przekroju” ds. mody, późniejsza projektantka Barbara Hoff. W sierpniu 1971 ożenił się po raz trzeci – z Marry Ellen Fox. 19 marca 1985, w wieku 65 lat, Tyrmand zmarł na zawał serca podczas wakacji w Fort Myers na Florydzie. Książka – legenda. Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u. A tak naprawdę niezwykle inteligentnie opis Polski Ludowej, przebrany w strój ni to kryminału, ni to romansu, ni to westernu. Zaczyna się od tajemniczych napadów. Z tym, że wszyscy atakowani – to bandziory. Ludowa milicja staje na głowie, by dostać jedynego sprawiedliwego, szeryfa bez twarzy, który sprawia, że ludzie zaczynają się czuć bezpieczni. Podziemny światek Warszawy rusza na wojnę. Bohater ma tylko jeden znak rozpoznawczy, niezwykłe, świetliste spojrzenie. A dodatkowo w tle historia miłosna, której osią jest Marta Majewska, niechcący wciągnięta w przestępcze życie Warszawy. „Zły” nie jest lekturą, którą łatwo się czyta. Ponad sześćset pięćdziesiąt stron drobnego druku, wielokrotnie złożone zdania, dialogi pisane jednym ciągiem, a do tego warszawska gwara, która dla wielu może być niezrozumiała. Ale niech Cię to Szanowny Czytelniku nie odstrasza, bo gdy już zanurzysz się w tę książkę, to czeka Cię bardzo przyjemnie spędzony czas. Początek powieści jest bardzo wciągający. Poznajemy wtedy praktycznie wszystkich głównych bohaterów. Z racji tego, że jest ich naprawdę wielu, to można się trochę pogubić kto jest kim. Ale wtedy z pomocą przychodzi nam umieszczony na samym początku lektury spis postaci, do którego możemy w każdej chwili zajrzeć. Po kilkudziesięciu stronach, akcja książki trochę zwalnia, ale na szczęście nie na długo. Im bliżej końca, tym bardziej nie mogłem się od „Złego” oderwać. Zakończenie, w którym wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce, jest rewelacyjne. Ostatnie sto pięćdziesiąt stron pochłonąłem jednym tchem. Leopold Tyrmand stworzył bardzo ciekawe postacie świata przestępczego. Na szczególną uwagę zasługują bezwzględny Filip Merynos oraz wierny jemu jak pies Robert Kruszyna. Ale głównym bohaterem tej powieści jest Warszawa. Autor pięknie maluje słowem powojenną stolicę. Czytając opisy miasta oddychałem zapylonym powietrzem odbudowującej się Warszawy, czułem zaduch podrzędnych knajp, doświadczałem ścisku porannych tramwajów a także przeczesywałem ruiny ważnych dawniej budynków. Myślę, że każdy rodowity Warszawiak, bez problemu odnajdzie miejsca w których toczy się akcja książki. „Zły” to rewelacyjna lektura. Pomimo tego, że fabuła jest czasami trochę naciągana i mało prawdopodobna (W jaki sposób Zły zjawiał się zawsze tam, gdzie była rozróba?), to zdecydowanie ta powieść zasłużyła na miano najpoczytniejszego kryminału napisanego w czasach PRL-u. Bardzo ciekawe postacie, wartka akcja i przede wszystkim doskonałe opisy powojennej stolicy sprawiają, że czytanie tej książki to czysta przyjemność. Każdy rodowity mieszkaniec stolicy powinien przeczytać tę lekturę, ale także polecam ją wszystkim miłośnikom kryminałów a także wielbicielom twórczości Stanisława Grzesiuka. Opinia pochodzi z mojego bloga: www.oczytany.eu
Nie miałam żadnej trudności w wymyśleniu trzech słów, którymi można opisać tę powieść. "Sensacja po peerelowsku" to dość, by zacząć długi wywód o tym, jak na siedmiuset stronach dało się połączyć akcję, tajemnicę, wątek kryminalny, romans, przegląd przez wszystkie warstwy społeczne powojennej Warszawy, wartki rysunek Polski Ludowej, która buduje nowe na ruinach. Swoją notatkę o książce zaczęłam od podwójnie podkreślonego: "to nie do końca kryminał!", czego może nie czuć od pierwszych stron (ściśle sensacyjnych, trzymających w napięciu), ale co wychodzi na powierzchnię już kawałek dalej, niemal za rogiem. Reportażowe ujęcie Warszawy przez Tyrmanda przypomina nieco sposób pisania o niej w Lalce - i nie przestrzegam Was przed tym, ale namawiam do wskoczenia w tętniącą życiem stolicę lat pięćdziesiątych. To przegląd przez ówczesne relacje między ludźmi, opis miasta i społecznych praw, fabuła złożona z wielu mniejszych wątków, które sprawiły, że szybko poczułam się tak, jakbym doskonale znała każdą z opisywanych ulic, każdy z problemów, głównych tematów rozmów.
To nie do końca kryminał, a jednak nadal kryminał, który wciąga. Nie tak, jak krótka książeczka sensacyjna, zagadka z morderstwem lub kradzieżą błyskotek. Tu akcja rozciąga się powoli, ale w tak zaskakujący sposób - fabularnie i narracyjnie - że nie dość, że bawiłam się świetnie podczas lektury wątków i scen pobocznych, to jeszcze drżałam podczas każdej sceny akcji. Warszawa opisana przez Tyrmanda to z jednej strony miasto zaczynające tętnić prawdziwym życiem, pełne tramwajów, spieszących się ludzi, kawiarń, spotkań, kolejek, spraw do załatwienia. Z drugiej strony Tyrmand konstruuje historię w stylu noir. Opisuje ciemne uliczki, podejrzane lokalizacje, mroczne rozgrywki w kryminalnym półświatku. A na deser - tytułowy zły, człowiek-cień, tajemniczy wybawca, który, niczym Zorro, sam ustanawia sprawiedliwość i pokój. Rozmiar tej powieści ma prawo przerażać i być może przeraża. Rozumiem to, bo sama czytałam Złego powoli. Sposób napisania tej powieści sprawił jednak, że cały czas wiedziałam, gdzie jestem - łatwo wracało mi się w rytm tej książki, tak jak łatwo i naturalnie wchodzi się w nurt ulicy. To kawał dobrej prozy - narracyjnie mięsistej i świetnie doprawionej, fabularnie inteligentnej i nie zostawiającej czytelnika w tyle.
Książka o której tyle słyszałam, ale dopiero teraz udało mi się ją przeczytać. Teraz rozumiem jej popularność oraz pewnego rodzaju legendę. To co najbardziej czuć w Złym to klimat powojennej Warszawy, uwypuklony w obrazach miejsc oraz w postaciach i ich zachowaniu. Polecam, niezwykła książka, zważywszy choćby na sam styl autora.
Świetna powieść! Niezwykle wciągająca fabuła, barwne postacie i wspaniały klimat. Książkę polecam absolutnie każdemu, ponieważ jest nietuzinkowa w dodatku skłania do refleksji nad tym, kiedy kończy się dobro a kiedy zaczyna się zło. Jest to aktualnie moja ulubiona pozycja i chętnie kiedyś do niej powrócę.