Zioła lecznicze (okładka  twarda)

Pierwsze książki, które miałam przyjemność czytać w tym roku to seria książek „Zioła lecznicze” wydana na podstawie wersji z 1936 i 1939 roku. Jak wiecie, uwielbiam takie smaczki i retro klimaty, a tu już same piękne okładki bardzo mnie przyciągnęły. „Zioła lecznicze” to cudowne pozycje, bogate w wiedzę na temat ziół. Co ciekawe, autor zauważa (już prawie 100 lat temu!) mocne odejście od stosowania ziół i wspierania ciała naturalnymi sposobami na rzecz czystej, chemicznej medycyny. Pokazuje jak bardzo ważne jest takie holistyczne podejście, to znaczy… medycyna owszem, ale jest wiele schorzeń, na które lekarstwa mamy w zasięgu ręki. Autor pokazuje nam, jak natura jest cudownie stworzona. Jak nie bez powodu w danym miejscu rosną wybrane rośliny, jak ważne jest podążanie za naturą, a nie usilne jej zmienianie, co nie zawsze przynosi oczekiwane przez nas efekty. Zdradza nam także tak ciekawe, zwłaszcza dla laików takich jak ja, informacje, jak chociażby jak ogromnie ważne jest zbieranie ziół o konkretnej porze. I nie mam tu na myśli wyłącznie pory roku, miesiąca zbioru ze względu na rozwój rośliny, ale nawet porę dnia z wyjaśnieniem dlaczego jest to tak istotne. Jest tu także wspominany aspekt astrologiczny, który, przyznam szczerze, mnie nie interesuje, bo po prostu wierzę w Boga, a nie znaki zodiaku i różne historie z tym związane, jednak było to dla mnie ciekawostką. Ale co najważniejsze, to ta lektura obfituje w wiedzę o samych ziołach, o ich właściwościach, zastosowaniu, zbieraniu. Przepadłam na dobre i już wyczekuję wiosny i swoich poszukiwań. Świetne kompendium wiedzy!