4/5
01-09-2017 o godz 23:02 przez: Justyna Kowalczyk
Mam wrażenie, że po kolejnej z rzędu recenzji książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, ludzie pomyślą, że nie mam innych książek lub że tylko jedna pisarka istnieje na świecie. Otóż drogi czytelniku, jeśli czytałeś mój wpis z Lipca (link tutaj), w którym zadaję pytania ulubieńcom, powinieneś wiedzieć, że książki tej autorki biorę w ciemno. I tak się akurat złożyło, że po skończeniu jednej książki Pani Agnieszki w moje rączki wpadła jej najnowsza powieść pt. „Wszystko wina kota”. Matko, jak ja czekałam na tę książkę! Komedia z nutą obyczaju i romansu to jest to, co lubię. Fabuła Akcja powieści dzieje się we Wrocławiu. Poznajemy w książce kilka naprawdę sympatycznych osób. Główną bohaterką jest bestsellerowa pisarka o pseudonimie Róża Mak, za którą kryje się Lidia Makowska, trzydziestopięcioletnia kobieta z burzą loków na głowie i masą pomysłów na nowe historie. Książka głównie opiera się na temacie ujawnienia się Lidki przed światem, jako że od samego początku kobieta pisze swoje książki pod pseudonimem. Jej agentka, a zarazem przyjaciółka Karolina, naciska na nią od pewnego czasu na wielkie „come out” z pompą, na co Lidka niekoniecznie chce przystać. Obiecuje kobiecie, że się nad tym zastanowi, ale tak naprawdę tylko przeciąga temat, mając nadzieję, że ta odpuści. Bohaterowie Lidka ma trzy przyjaciółki, bez których jej życie nie miałoby sensu. Są bardzo ze sobą zżyte i dzielą się każdą nowiną. Karolina jest jedną z przyjaciółek pisarki, a zarazem jej agentką. Kolejną postacią, którą poznajemy, jest Tatiana, poważna pani dyrektor dużej firmy, singielka od wielu lat. Trzecią przyjaciółką Lidki jest Anetka, idealna żona i matka dwójki dzieci. Popełniłabym błąd, nie wspominając o sąsiedzie Lidki, Jeremim, który otrzymał od niej przezwisko amerykański surfer. Mężczyzna jest bardzo przystojny i jak sama nazwa wskazuje, przypomina rozgrzanego słońcem aktora filmowego, szalejącego po falach. Za każdym razem, kiedy facet pojawia się na ganku swojego domu, kobieta nie może spuścić z niego wzroku. Jako że tytuł książki to „wszystko wina kota”, grzechem byłoby nie wspomnieć, że tytułowy kot nosi imię James. Rudy sierściuch nieźle namiesza w życiu Lidki. Kilka słów o książce Kome­dia omy­łek-tak opi­sana była książka. Lubię ten gatu­nek, a zwa­żyw­szy na to, że napi­sany przez ulu­bio­nego autora przy­cią­gnął mnie jesz­cze bar­dziej. Bar­dzo pozy­tyw­nie zasko­czył mnie pomysł na podzie­le­nie roz­dzia­łów książki, gdzie każdy z boha­te­rów miał szansę opo­wie­dzieć nam tro­chę o swoim życiu i mogli­śmy wejść do głowy każ­dego z nich, żeby prze­ko­nać się, o czym myślą i co czują. Muszę stwier­dzić, że histo­ria jaką stwo­rzyła autorka była tro­chę zbyt prze­wi­dy­walna. Prak­tycz­nie od samego początku wie­dzia­łam jak zakoń­czy się spo­tka­nie Lidki i zna­nego blo­gera, Jacka Spar­rowa. Nie byłam zawie­dziona, ale ocze­ki­wa­łam, że Pani Agnieszka wypro­wa­dzi nas odro­binę w maliny, krę­cąc tu i tam. Tak się nie stało. Ogól­nie powieść oce­niam bar­dzo pozy­tyw­nie, cho­ciaż tro­chę zabra­kło mi tego poczu­cia humoru, a miała być to kome­dia. Szcze­rze mówiąc nie śmia­łam się w niebo głosy, ale poja­wiały się momenty kiedy uśmiech zawi­tał na moich ustach. Powieść w pew­nych momen­tach smu­ciła mnie, kiedy czy­ta­łam o pro­ble­mach kobiet, które na prze­mian były nar­ra­tor­kami. Nie jest to do końca tylko kome­dia, jako że mamy do czy­nie­nia z bole­snymi prze­ży­ciami boha­te­rów, ale książka z pew­no­ścią nie roz­cza­ruje czy­tel­nika. Chyba nie uwie­rzę, że komuś kto lubi twór­czość Pani Agnieszki oraz tego typu histo­rie, nie spodoba się ta lek­tura. Książka jest jak naj­bar­dziej godna uwagi i gorąco zachę­cam do zapo­zna­nia się z nią. http://oczarowanaczytaniem.pl/wszystko-wina-kota/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-05-2017 o godz 16:53 przez: Z herbatą wśród książek
Powieści Róży Mak od lat nie schodzą z list bestsellerów, cała Polska zaczytuje się w jej romansach, na próżno jednak szukać jej na targach książki, spotkaniach autorskich czy w telewizyjnych wywiadach. Tylko niewielka grupa ludzi wie, że pod pseudonimem Róża Mak kryje się Lidia Makowska - trochę roztrzepana trzydziestopięciolatka, posiadaczka rudego kota Jamesa, lubiąca ciężką muzykę i koszulki z zabawnymi napisami, cierpiąca na lekki opad szczęki za każdym razem, kiedy jej przystojny sąsiad pojawia się na tarasie. Karolina, przyjaciółka i agentka Lidki, pod naciskiem wydawcy namawia ją na coming out - wywiad dla telewizji, ujawniający prawdziwą tożsamość uwielbianej przez Polki autorki. Lidia zgadza się, ale pod jednym warunkiem: wywiad ma przeprowadzić Jack Sparrow - bloger, który od lat z uporem maniaka recenzuje wszystkie jej powieści, chociaż w każdej znajduje coś, do czego nie omieszkuje się przyczepić. W życiu Lidki szykują się spore zmiany, nie tylko na polu zawodowym, ale i prywatnym, bo - ze sporą pomocą kota - nawiązuje bliższą znajomość ze swoim podziwianym dotąd na odległość sąsiadem, Jeremim. Każde z nich skrywa jednak własne sekrety, które prędzej czy później muszą wyjść na jaw… To było moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i oceniam je zdecydowanie na plus. Spodziewałam się lekkiej babskiej komedii ze sporą dawką humoru i właśnie to dostałam - powieść czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, z pewnością nie można odmówić pani Agnieszce lekkości pióra. Autorka posłużyła się narracją pierwszoosobową, ale dopuszczając do głosu kilkoro bohaterów, nie ma więc wrażenia jednostronnej relacji. Poszczególne rozdziały pisane są z perspektywy Lidki, Karoliny i ich dwóch przyjaciółek: Anety - urzędniczki, której wieloletnie małżeństwo właśnie przeżywa kryzys, i Tatiany - pani prezes, która nawiązuje romans ze swoim dziesięć lat młodszym pracownikiem. Ci, którzy preferują męski punkt widzenia, zapewne ucieszą się, że część rozdziałów przypadła także w udziale Jeremiemu i tajemniczemu Jackowi Sparrowowi, sporo jest też e-mailowych rozmów między Lidką a blogerem. Z największym zainteresowaniem śledziłam oczywiście wątek rodzącego się uczucia pomiędzy pisarką i jej sąsiadem, ale i losy pozostałych bohaterów nie były mi obojętne, w ani jednym rozdziale nie wiało nudą. Największą sympatię wzbudziła we mnie Lidka - postać nietuzinkowa, twórcza, zabawna, odrobinę ekscentryczna, a przy tym obdarzona cechami, z którymi wiele kobiet może się utożsamiać. Kolejnym jej atutem jest to, że poprzez tę postać pani Agnieszka wpuszcza czytelników za kulisy swojego zawodu, przedstawiając, jak na co dzień wygląda życie pisarki. Jedna rzecz, do której się przyczepię, to przekleństwa. Jest ich w książce dość sporo, a ja twardo obstaję przy swojej opinii, że w tego typu literaturze są one kompletnie zbędne. Odebrały mi niestety część przyjemności z lektury. “Wszystko wina kota!” obdarzona jest przez wydawcę i autorkę mianem romantycznej komedii omyłek i myślę, że jest to jak najbardziej trafne określenie, bo powieść ta zawiera wszystkie elementy komedii romantycznej. Mamy sympatycznych bohaterów, wiele zabawnych sytuacji, odpowiednią ilość trudności i tragedii, wplecionych w fabułę, no i oczywiście mnóstwo romantycznych uniesień - czasem trochę naiwnych i nierealistycznych (bądźmy szczerzy, jak często zdarza się, żeby cztery przyjaciółki znalazły idealnych facetów w tym samym czasie?), ale kto powiedział, że komedia romantyczna ma być realistyczna? Ma dostarczać odbiorcy emocji, bawić, wzruszać, pomóc oderwać się na chwilę od szarości codziennego życia i tę misję powieść pani Lingas-Łoniewskiej spełnia na piątkę z plusem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-11-2019 o godz 09:37 przez: midorriii
O Agnieszce Lingas-Łoniewskiej słyszałam już dawno temu, lecz nie czytałam wcześniej niczego jej autorstwa. Czekała grzecznie na swoją kolej, a jej książki systematycznie gromadziłam przez ponad dwa lata… (ciekawe… zbierać książki kogoś w ciemno). W końcu doczekała się na swoją kolej i proszę – miłe zaskoczenie. Płodna niczym Remigiusz Mróz, posiada spory dorobek na koncie – gdzie u mnie m na początek wybrałam bajkę o kocie i jestem mile zaskoczona choć nie wiedziałam czego się spodziewać… To tak słowem wstępu. Historia opisana w powieści „Wszystko wina kota” jest najzwyczajniej w świecie urocza, miła, zabawna, momentami stresująca i wywołująca łzy wzruszenia. Nie sposób się nie zgodzić, że jest przewidywalna… Ale umówmy się, jeśli ktoś zabiera się za czytanie babskiej obyczajówko/ komedii nie spodziewa się chyba akcji i napięcia niczym z thriller-ów… (oczywiście poza tymi miłosnymi, które są również mega emocjonujące :) ) Mimo, że historia była oczywista została napisana w sposób przyjemny i zdarzały się momenty zaskoczenia. Najważniejsze, że CHCIAŁO się czytać dalej, spowodowali do bohaterowie oraz akcja, która towarzyszyła im non stop, zmieniała się, ale nie pozwalała zgubić wątku. Historia przedstawia losy czterech przyjaciółek, które są dla siebie jak rodzina, rodzina z wyboru. Każda z nich posiada spory bagaż doświadczeń, jaki sukcesywnie gromadził się przez ostatnie lata. Jednak dzięki temu, że wspólnie stawiały czoła problemom podczas licznych interwencji – zawsze potrafiły odnaleźć złoty środek i zgasić pożar. Nie pozwalały, aby którejś z nich stałą się krzywda ani żeby zapadła się w dołek emocjonalny. Poznajemy ich przygody, opisane z wielu perspektyw, dzięki czemu jako czytelnicy mamy szanse poznać drugie (albo i trzecie) dno każdej sprawy co pozwala być bardziej obiektywnym, a jednocześnie dodaje trochę smaczku burzącym się emocjom. Samo zakończenie historii jest bardzo pozytywne, ale nie beznadziejnie hollywoodzkie za co pisarka ma u mnie plusa – bo zakończenie często psuje całą powieść. Kolejnym rzeczą jaką należy zauważyć jest fakt, że autorka bardzo ciekawie przedstawia każdego z bohaterów. Nie robi tego super drobiazgowo, a jednak ma się wrażenie, że każdego poznajemy na wylot. Można spokojnie zaprzyjaźnić się z nimi, a na pewno co poniektórzy zapadają w pamięć. Bardzo nie lubię, kiedy postacie są bezosobowe, bez charakteru – tutaj nie miało to miejsca z żadnym bohaterem powieści! Dodatkowo powiem, że utożsamiłam się z dwiema postaciami, które wspólnie tworzyły mieszankę kilku moich (jeszcze) niespełnionych marzeń… Na zakończenie dodam – jestem mile zaskoczona babską obyczajówką, czytało się super szybko, w kilka godzin i po książce. Liczę, że kolejne powieści autorki będą podobnie miłe w odbiorze nawet jeśli utrzymane w tym samym szablonie. Jest to super sposób na chandrę lub po prostu spędzenie fajnie czasu. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że polecam książkę! (Czy autorkę? Jeszcze tego nie wiem, ale jestem dobrej myśli :) ) PS. Swoją droga o co chodzi z tymi imionami? Jeremi, Tatiana, Ariel, Kasjan ? Nie dziwię się, że ktoś o imieniu Sławek nie pasował do towarzystwa ;P
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-12-2017 o godz 15:39 przez: Joanna Nowak
Na chwilę oderwałam się od świątecznych książek, żeby odetchnąć przyjemną powieścią "Wszystko wina kota!" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Polecano mi ją na wielu grupach, argumentując, że to świetna pozycja na miłe spędzenie czasu. Podobnych recenzji spotykałam wiele i nie zawsze zgadzały się potem z moimi odczuciami. Mimo wszystko, sama chciałam się przekonać czy książka z kotem na okładce spełni moje oczekiwania. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że tak! Główną bohaterką jest Lidia Makowska, popularna pisarka ukrywająca się pod pseudonimem Róża Mak. Najsłynniejsza w kraju autorka ukrywa się przed światem, nie chcąc, żeby ktokolwiek burzył jej święty spokój. To, czego potrzebuje, ma wokół siebie: trzy wspaniałe przyjaciółki i kota, który chadza własnymi drogami. I to właśnie przez uroczego czworonożnego rudzielca uciekającego do mieszkania za ścianą, Lidka poznaje sąsiada - mężczyznę o wyglądzie surfera, który coraz bardziej zaczyna gościć w jej myślach, i to nie tylko tych grzecznych. W dodatku Karolina, przyjaciółka i agentka w jednym, suszy głowę, by przy okazji premiery nowej książki ujawnić tożsamość Róży i zamknąć usta krytykom, a raczej krytykowi w osobie poczytnego blogera Jacka Sparrowa. "Wszystko wina kota!" to napisana z humorem powieść o czterech kobietach i ich kłopotach z płcią przeciwną. Każda z nich boryka się z uczuciami na swój własny sposób, mogąc jednocześnie liczyć na wsparcie i rady pozostałych. Na szczęście postacie nie są przesadnie słodkie, ani do bólu idealne, popełniają błędy i muszą mierzyć się z konsekwencjami podejmowanych decyzji, co w czytelniku tylko wzbudza sympatię. Znajdują się w różnych etapach swojego życia, jedni dopiero budują związki, inni wcale o nich nie myślą, są też tacy, co tkwią w nich już długie lata. Pokazują, że miłość ma wiele twarzy i odcieni, nie zawsze jest cukierkowa i prowadzi do "żyli długo i szczęśliwie". Dzięki temu lektura wcale się nie nuży, wręcz przeciwnie, chce się więcej i więcej, aż do ostatniej strony. Choć w książce dominuje humor, porusza również poważne tematy. Dzięki temu panuje w niej właściwa harmonia nieprzeciągająca fabuły na żadną ze stron. Wzruszających momentów także nie brakuje. Powieść napisana jest przystępnie, szybko przypadł mi do gusty styl autorki, który, dzięki narracji pierwszoosobowej pozwolił na związanie się z bohaterami i poznanie ich punktu widzenia na wydarzenia, którym nadają bieg swoimi działaniami. "Wszystko wina kota!" to książka idealna na święta, urlop i każdy inny dzień roku. Naprawdę trudno się od niej oderwać, jak już raz usiądziecie z nią w fotelu, na kanapie czy gdziekolwiek chcecie, ciężko ją odłożyć. Zwłaszcza, że - i tu mały ukłon ze strony autorki w kierunku wszelkiej maści kociarzy - kot też ma coś do powiedzenia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
12-06-2017 o godz 21:49 przez: ejotek
"Wszystko wina kota!" to teoretycznie zabawna powieść z elementami romansu. Dlaczego "teoretycznie"? Bo w praktyce obok miłości, czułości oraz humoru, nie zabrakło poważnych tematów z życia wziętych, które wzruszają, trzymają w napięciu, szokują i zaskakują. Bohaterowie są ogromnie zróżnicowani, doskonale scharakteryzowani i potrafią zyskać sympatię czytelnika podczas lektury. Ale czy wszyscy? :) To z pozoru spokojna i ujmująca komedia romantyczna, ale przecież napisana przez Lingas-Łoniewską! Zatem nie mogło zabraknąć charakterystycznego dla niej "pazura"... Autorka poprzez tę historię przekazała wiele prawd, mądrości i faktów, jakże pasujących do realnego życia. Uwypukliła problemy jakie nas spotykają na różnych etapach związku. Chemia, uniesienia i motylki w brzuchu w chwili, gdy ludzie się poznają. Odtrącenie i oddalenie małżonków, kiedy początkowa faza fascynacji przemija i nawet najbardziej wzorowe i modelowe pary szukają innych atrakcji. Jest też sytuacja, gdy mężczyznę przerastają obowiązki bycia partnerem i ojcem i oddala się od bliskich a po latach bije się w pierś i chce naprawiać błędy... Czy wtedy wybaczyć? Historie bohaterów płyną czasem po spokojnej wodzie, ale bywa tak, że napotykają na wodospad, czyli problemy postawione przez autorkę. Jak sobie z nimi poradzą? Czy będą potrafili porozumieć się i stanąć po jasnej stronie życia? Czy dostrzegą dla siebie szansę na bycie szczęśliwymi? I kiedy już myślisz, drogi czytelniku, że to koniec niespodzianek i dopłyniesz do widocznej w oddali przystani... BUM! Agnieszka Lingas-Łoniewska poczęstuje Cię sztormem... Była pierwsza w nocy kiedy natknęłam się na taką właśnie scenę i miałam mord w oczach... Podsumowując - to pozytywna i odprężająca powieść pełna tajemnic, niespodzianek, ale i sygnalizująca problemy w związkach. Nie brakuje tutaj chwil przepełnionych szczęściem, radością, ale i łzami. Autorka przekazuje w nasze ręce książkę, która jest recepturą na przetrwanie wspólnie z kimś życia. Widnieją na niej zaufanie, szczerość, poczucie humoru oraz sztuka kompromisu. Czy potrzebujesz sesji powieściowo-terapeutycznej? Sięgnij po "Wszystko wina kota!". całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/05/agnieszka-lingas-oniewska-wszystko-wina.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-07-2017 o godz 17:18 przez: Smooky
Idealna książka na lato? Z pewnością dobrze rozegrana komedia romantyczna. Taka z ciekawymi postaciami, niewymuszonymi dialogami, soczystym dowcipem, zabawnymi zwrotami akcji i konsekwentnie poprowadzoną fabułą, która uszyta barwnymi nićmi, poprowadzi nas wprost do finału. Jeśli lubicie podobne klimaty i borykacie się z chwilowym przestojem czytelniczym to Wszystko wina kota! będzie naprawdę świetnym wyborem. To 25. już książka w dorobku znanej i lubianej Pisarki, która przez grono swoich wielbicielek nazywana jest „dilerką emocji”, nie bez powodu zresztą. Agnieszka Lingas-Łoniewska tworzy bowiem powieści, które trafiają nie tylko na półki czytelników, ale przede wszystkim do ich serc. Wzrusza, bez skrupułów wyciska łzy, łamie serca na milion cząsteczek, a czasem nawet zachwieje poczuciem moralności i nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy robi to za sprawą poruszającego dramatu, romantycznego love story, new adult z trudną przeszłością w tle, czy może mrocznego i nabierającego tempa kryminału, bo efekt jest wciąż ten sam. Bombarduje odbiorców emocjami. Tym razem Agnieszka Lingas-Łoniewska znów poszła o krok dalej i w ręce książkowych maniaków złożyła lekką, zabawną i pełną miłosnych uniesień komedię romantyczną, w której mimo wszystko nadal dostrzec można szekspirowskie zapędy Autorki, nie mogło więc zabraknąć demonów przeszłości kładących się cieniem na teraźniejszość czołowych postaci. Wszystko wina kota! to w moim odczuciu przyjemna, zabawna i życiowa powieść doskonała na letnie wakacje i popołudniowe leniuchowanie na słoneczku. Wciągnie w swój wir, rozbawi i z łatwością zrelaksuje, nie zalewając przy tym litrami lukru i totalnie odrealnioną fabułą. W końcu to przecież życie pisze najlepsze scenariusze! Ach… No, i ten tajemniczy bloger… <3 Koniecznie sprawdźcie sami! Gorąco polecam! Cała recenzja na blogu - zapraszam :) http://www.smooky.pl/2017/07/60-wszystko-wina-kota-agnieszka-lingas.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-05-2017 o godz 09:33 przez: Diane Rose
Byłam bardzo ciekawa tej książki i chociaż podeszłam do niej odrobinę sceptycznie nastawiona to nie zawiodłam się. Styl autorki jest lekki, zabawny, książkę czyta się szybko, a sama lektura jej jest naprawdę przyjemnym doświadczeniem. Nic tylko chwycić kubek mrożonej herbaty (no chyba, że za oknem nadal macie śnieg to wtedy lepiej jednak nie mrożoną) i po prostu zanurzyć się w lekturze. Lidka to autorka lubiąca mocne brzmienie, przy których wymyślała najbardziej gorące romanse z lekkim dramatem w tle. Czy ktoś widzi podobieństwo do pewnej autorki? Tak czy tak to bohaterka sympatyczna, której trudno nie polubić, chociaż nie wszystkie jej wybory dla mnie były zrozumiałe. Trudno również nie wspomnieć o Jamesie, który stał się iskrą, która roznieciła całą historię i to w spektakularny sposób. Liczyłam na książkę, która mnie odmóżdży, przy której popłaczę się ze śmiechu i miło spędzę czas, ale ta książka taka nie jest. Tak, tak przyjemnie spędziłam czas, uśmiechałam się podczas czytania, ale nie tylko. Ta powieść zdecydowanie ma drugie dno, inne, mniej wesołe, bo trochę w niej także dramatów życia codziennego i mądrych słów, które warto zapamiętać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-07-2017 o godz 15:56 przez: Ania
Lubię czytać historie tej autorki, chociaż muszę przyznać, że zawiodłam się trochę na jej poprzedniej książce „Boys from Hell”, jednak tutaj było całkiem inaczej. O czym? Lidia Makowska jest pisarką, która od lat wydaje swoje książki jako Róża Mak. W końcu jednak, jej przyjaciółka, a zarazem agentka namawia ją do ukazania swojej prawdziwej twarzy. Co z tego wyniknie? Dobrze przedstawiona historia, z dużą ilością humoru. Nie zabrakło też trudnych tematów, takich po prostu życiowych. Każdy bohater też zmagał się z pewnymi tajemnicami, problemami w swoim życiu. Słodkości też były. Czasami miałam wrażenie, że jak już były, to aż za bardzo. Czasami też nieco przewidywalna, bo już w trakcie domyśliłam się ważnej kwestii, ale nie przeszkadzało mi to w dalszym czytaniu, bo i tak się dobrze przy niej bawiłam. Ciepła, urocza, przyjemna historia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
02-06-2017 o godz 14:39 przez: Elżbieta Durka
Jak na dilerkę emocji przystało Agnieszka Lingas-Łoniewska zafundowała nam ich sporą dawkę. "Wszystko wina kota" to fantastyczna książka, prawdziwie traktująca o życiu, o tym co w nim najważniejsze. Miłość, czasami po przejściach, trudna, o którą trzeba walczyć. Przyjaźń, ta prawdziwa, która trwa mimo, pomimo i wbrew. Rodzina, która nie zawsze jest idealna, ale razem zawsze najlepiej. Wszystkie te wartości sprawiają, że nasze życie jest lepsze, pełniejsze.W wyjątkowy sposób autorka przedstawiła cztery przyjaciółki, które są dla siebie ogromnym wsparciem, gdy trzeba potrząsną, gdy trzeba służą ramieniem. To historia, która na długo po przeczytaniu pozostanie w sercu. Prawdziwa czytelnicza uczta w wyjątkowym towarzystwie Róży Mak i Jacka Sparrowa. To była ogromna przyjemność czytania.Polecam gorąco.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-01-2021 o godz 19:32 przez: Daruśka19
Bardzo fajna książka. Do poczytania w każdą pore roku. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji