5/5
10-09-2021 o godz 09:14 przez: patrycja szlachta | Zweryfikowany zakup
Cudowna książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-12-2018 o godz 11:50 przez: soniq2007 | Zweryfikowany zakup
Super się czyta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-02-2022 o godz 20:09 przez: Magdalena Kruk | Zweryfikowany zakup
Porywajaca
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-02-2022 o godz 13:56 przez: viola | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
05-10-2017 o godz 14:50 przez: anna sukiennik (Rudaczyta)
Jesień to pora roku pełna kontrastów. Z jednej strony eksplozja barw, śmiech dzieci zbierających kasztany i żołędzie, skąpany w słońcu park i spadające z drzew kolorowe liście, las z bogactwem owoców jesieni i radocha na widok zagrzebanego w leśnych czeluściach podgrzybka czy maślaka. Ale z drugiej strony: coraz krótsze dni, melancholia wdzierająca się w naszą codzienność a także jeszcze dalekie, jeszcze niewyraźne, ale już widoczne – obniżenie nastroju, apatia, marazm. Jesień to zdecydowanie pora kontrastów... całkiem tak jak Wszystkie pory uczuć. Jesień. Powieść ciepła, przyjemna i idealnie komponująca się z zestawem koc+gorąca herbata z miodem i z cytryną+kominek, ale nie wchłaniająca i nie oczarowująca głębią, delikatnością oraz subtelnością (tak jak Matka mojej córki). Życie Hani to ciągła troska o męża Andrzeja i córkę Darię. Jako wzorowa pani domu koncentruje się wyłącznie na sprawach"około-domowych". Zapominając o sobie. Pranie, gotowanie, sprzątanie, zakupy pochłaniają 90% jej zainteresowania, uwagi i energii. Ukochany mąż, dorastająca córka, która nie sprawia problemów wychowawczych, prawdziwa przyjaciółka – Asia, na którą zawsze może liczyć. Życie jak w bajce. Czego chcieć więcej? Zważywszy na fakt, że Hania, jako podopieczna domu dziecka, nigdy nie poczuła czym jest miłość rodzicielska, ognisko domowe i rodzinna atmosfera. W tej sielance jest jeden mały defekt, który wdziera się w poukładane życie domowników i kładzie cień na szczęście i beztroskę rodziny – Katarzyna – idealna, piękna, doskonała, pierwsza żona Andrzeja, która zginęła w wypadku samochodowym... 20 lat wcześniej. Życie Hani to nieustanna, nigdy niekończąca się jesień – niby kolorowa, niby bajeczna, ale podszyta monotonią i subtelnym, acz wyczuwalnym zapachem wilgoci i rozkładu. Czy Hania dostrzeże rysy w z pozoru idealnym życiu? Czy w końcu zrozumie, że warto pokochać i docenić także siebie? Magdalena Majcher dotyka bardzo ważnego i bagatelizowanego tematu, który dotyczy sporej części kobiet na świecie – brak samoakceptacji oraz brak zrozumienia, docenienia własnych atutów i umiejętności. Kobieta nie musi być albo zahukaną, zakompleksioną szarą myszką albo wyzwoloną, zimną, pozbawiona empatii, samowystarczalną harpią. Miedzy tymi dwiema postawami mamy całą paletę barw kobiecości. I tylko od nas zależy na jakie kolory pomalujemy nasze życie. Autorka w sposób genialny wykreowała główną bohaterkę – bezbarwną, wycofaną, z ciągłym poczuciem "bycia tą drugą, tą gorszą", która krok po kroku chwyta w dłoń pędzel i coraz odważniej tworzy śmiałą i pełną ekspresji kompozycję, zamalowując szarość i nijakość (i znienawidzone odcienie niebieskiego;)). "Problemy nie rozwiązują się same, tak jak i marzenia nie spełniają się samoczynnie. Problemy należy rozwiązywać, a marzenia spełniać". Mimo śmiałego i oryginalnego tematu przewodniego oraz bardzo wiarygodnej postaci Hani nie sposób nie dostrzec kilku nielicznych minusów powieści. To, co zachwyciło mnie w Matce mojej córki – dokładność, skrupulatność i dopracowane, "skrojone na miarę" zdania, tutaj sprawiały wrażenie nienaturalnych, zbyt sztucznych. Wszystkie postaci mówiły w ten sam sposób, pełnymi zdaniami, bez emocji, bez wykrzyknień, bez urywanych myśli. Wszystko było idealne, aż za idealne. Nawet Renata, która w zamierzeniu miała być dziarską, lekko ekscentryczną babeczką, nie była w stanie wyłamać się z tego schematu bohatera opisywanego "pod linijkę". Nie mówiąc o zbuntowanej nastolatce czy żywiołowej Aśce. Powieść Wszystkie pory uczuć. Jesień to fikcja literacka, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że jakakolwiek kobieta potrafiłaby żyć w cieniu innej przez 20 lat. Bez jakiejkolwiek próby rozmowy na ten temat z mężem, słowa wyrzutu, wyjaśnień. Nie zmienia to jednak faktu, że Wszystkie pory uczuć. Jesień to lektura idealna na jesienną słotę, sposób na oderwanie się od codzienności i próbę odpowiedzi na pytanie: "czy kocham siebie?" i "co dziś zrobiłam dla siebie?". To ciepła, klimatyczna i, wbrew pozorom, bardzo optymistyczna powieść, która zmusi czytelniczkę do odnalezienia w plątaninie i galimatiasie codzienności chwilę dla siebie, czas na własne pasje i relaks. Bo szczęśliwa kobieta, to szczęśliwa żona i szczęśliwa matka. Mimo kilku minusów – polecam http://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2017/10/wszystkie-pory-uczuc-jesien-magdalena.html
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
10-10-2017 o godz 20:01 przez: Joanna Aftanas
„Wszystkie pory uczuć. Jesień” Magdaleny Majcher to początek tetralogii, analogicznie do pór roku. Czekałam na tę powieść z wielkimi nadziejami w sercu, zafascynowana zarówno okładką jak i intrygującym opisem okładkowym. Premiera książki była niedawno, bo 27 września 2017 roku, do mnie przybyła z początkiem października, kiedy za oknem szalał wiatr, padał deszcz a zimne powietrze przeszywało każdy cal ciała. Czy pierwsza część cyklu spełniła moje oczekiwania? Czy może jesień zasypała mnie opadającymi liśćmi i kroplami zimnego deszczu? Szczerze nie przepadam z jesienią. Owszem kiedy na dworze świeci słońce, kolorowe liście lecą z drzew, zbieram kasztany, żołędzie, liście i inne dobrodziejstwa tej pory roku. Jednocześnie, nie pałam zachwytem kiedy z nieba leje deszcz, wiatr wieje koszmarnie i czuję wszechogarniające zimno. To zdecydowanie nie moja pora roku. Niemniej jednak z wielką ciekawością wzięłam w ręce powieść Magdaleny Majcher „Wszystkie pory uczuć. Jesień”. I tu najpierw zwrócę Waszą uwagę na okładkę. Jest inna niż wszystkie, które do tej pory dotykały moje dłonie. Pozornie nie wyróżnia się, ale zmysł dotyku pobudzany jest fakturą okładki. Jest jak delikatny aksamit, trzymanie tej książki jest niesamowitym doznaniem, przywodzi na myśl bardzo delikatną i pełną ciepła pieszczotę. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” Magdaleny Majcher to porywający początek historii, o której długo później rozmyślałam. Październik to idealny miesiąc na tę powieść, zwłaszcza kiedy za oknem pada, a Wy zasiądziecie do niej z kubkiem gorącej herbaty lub kakao, pod puszystym kocykiem. Pod skromnym tytułem oraz jesienną okładką odnajdziecie bardzo głęboką i pełną realizmu powieść, w której autorka porusza istotne tematy: miłość, śmierć, żałobę, problemy z nastolatkami jak również problemy dzieci wychowujących się w domach dziecka i często wynikające z tego deficyty psychiczne i emocjonalne. Autorka dosadnie ujmuje problemy z jakimi codziennie walczą i nakreśla różne scenariusze ich dorosłego życia, które często nie jest usłane różami. Magdalena Majcher snuje swoją opowieść lekkim językiem, który tym bardziej do nas trafia, im bardziej zagłębiamy się w fabułę. Bardzo polubiłam Hanię – jest pod wieloma względami podobna do mnie. Jest udomowiona. Przez męża, przez życie, które w młodości jej nie oszczędzało, przez samą siebie. Dlatego w dużym stopniu potrafiłam się z nią identyfikować. Jej dylematy, kompleksy, obawy i odczucia z ogromną łatwością odnalazłam w sobie. Tym bardziej kiedy postanowiła robić to, co kocha i lubi, poczułam się jakbym spojrzała w lustro. Książka zawiera sporo przesłań i mądrych rad, które autorka włożyła w usta dwóm innym bohaterkom – pani Róży oraz Renacie. To dwie doświadczone przez życie kobiety, które stały się również moimi przyjaciółkami. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” na mnie zrobiły ogromne wrażenie, autorka podeszła do pisania bardzo dojrzale, mówi o trudnych sprawach, a jednocześnie podczas jej czytania człowiek doznaje uczucia ciepła rozchodzącego się po ciele. To ciepło wypływa z mądrości zawartych między wierszami. Osobiście przyznam się Wam, że za sprawą Hani i jej problemów, podczas lektury czułam się tak jakby Magdalena Majcher pisała właśnie o mnie. Z tą różnica, że ja zaczęłam walczyć ze swoim udomowieniem już jakiś czas temu. A główna bohaterka dopiero wkracza na na tą trudną i wyboistą drogę. Niemniej jednak, od teraz obie kroczymy tym samym szlakiem ku szczęściu i samozadowoleniu. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” Magdaleny Majcher to studium ludzkiej psychiki, dojrzewania emocjonalnego oraz radzenia sobie z życiem i w życiu. Kreacje postaci są bardzo ciekawe, dokładne i realistyczne. Mnóstwo ciepła, mnogość emocji i uczuć, przewrotność losu, pragnienia oraz żale – przeplatają się w niej, z taką samą prędkością jak w codziennym naszym życiu, dlatego sądzę, ze wiele z Was odnajdzie w tej lekturze cząstkę siebie. Ja swoje atomy jesiennych uczuć odkryłam w tej powieści. Wiem, że kwestia udomowienia kobiety jest obecnie coraz częstszym zjawiskiem, nie każdy jednak się do tego przyznaje, nie każdy jeszcze o tym wie. W powieści zawarta jest też bardzo obszernie tematyka radzenia sobie żałobą, po najbliższej osobie. Myślę, że żałoba Andrzeja – który nie dał odejść swojej pierwszej żonie – to trochę taka metafora i można ją podciągnąć równie dobrze pod życie w trójkącie z byłą żoną – po rozwodzie. Bardzo często jest to niemała bolączka obecnych żon. Ponieważ żyją one w takim właśnie zaklętym trójkącie – w którym była żona – zmarła czy też żywa – nie daje o sobie zapomnieć i włazi ze swoimi buciorami w naszą teraźniejszość. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” Magdaleny Majcher otuliły mnie nadzieją. Sprawiły, że utwierdziłam się w swoich postanowieniach i planach. I właśnie z takim jesiennym akcentem zapraszam Was i gorąco zachęcam do sięgnięcia po powieść. http://przeczytajka.blogspot.com/2017/10/wszystkie-pory-uczuc-jesien-magdaleny.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-10-2017 o godz 11:07 przez: Izabela Wyszomirska
Hania Szydłowska to niepewna siebie 39-letnia kobieta wychowana w domu dziecka, do której los się uśmiechnął i wyszła za mąż za atrakcyjnego i zamożnego wdowca. Jednak po latach zaczyna jej czegoś w małżeństwie brakować. Nie chce być już tylko panią domu. Hania czuje się w małżeństwie niekochana. Poza tym mąż idealizuje zmarłą żonę. Na kilka dni przed ślubem usłyszała od narzeczonego słowa, które już wtedy powinny dać jej do myślenia. Czy zmarła żona w końcu ustąpi miejsca w sercu jej męża? I czy można rywalizować ze zmarłą osobą? "Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, iż nie zajmiesz miejsca Kasi - zaczął bardzo ostrożnie. - Ty i ona to dwie zupełnie odrębne historie. Całkiem inne bajki. Kocham cie, ale w sercu nadal noszę Kasię. Nie obawiaj się jednak niczego, pomieścicie się tam obie." Małżeństwo ma również problem z dorastającą córką, która zaczyna wagarować i oszukiwać rodziców. Bolesna przeszłość sprawi, że kobieta na nowo będzie musiała stawić jej czoło. Problemy się nawarstwiają, lecz niebawem w życiu Hani coś się zmieni. Czy kobieta znajdzie w sobie wystarczająco odwagi, by zawalczyć o siebie i córkę? Czy jej małżeństwo przetrwa kryzys? Bohaterom przyjdzie zmierzyć się z trudnymi wyborami. Czy pokonają przeciwności losu i odnajdą szczęście? Czy można zrozumieć kogoś, kto tak kochał drugą osobę, że nie potrafi zamknąć tego etapu swojego życia i otworzyć drzwi do serca na oścież, a nie tylko je uchyla? Uważam że mąż Hani powinien był zrobić w swoim sercu porządek, aby móc zapewnić jej tam sto procent swojego uczucia, zainteresowania i uwagi. Idealizując zmarłą żonę, wynosząc ją na piedestał, nieustannie porównując ją z obecną żoną, sprawia że Hania w pewnym sensie czuje się jak substytut. Poruszanych tematów jest sporo, są różnorodne, ciekawie ze sobą zestawione. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że nie będą ze sobą współgrać, ale autorka umiejętnie je przedstawiła i wszystko zagrało idealnie. Poszczególne wątki są aktualne i ważne. Pisarka poświęciła wiele miejsca problematyce miłości i towarzyszącym jej uczuciom. Miłość to nie tylko te dobre chwile. Życie, codzienność i wydarzenia z przeszłości pokazują, że zderzamy się z rozczarowaniem, poświęceniem dla rodziny czy brakiem z ich strony zrozumienia. Nie pominęła także tematu dzieci wychowujących się w domu dziecka, które powielają błędy swoich rodziców. Widzimy jaki wpływ na późniejsze życie ma dorastanie bez biologicznych rodziców. Zaskoczona zostałam tym, w jaki sposób przedstawiono opiekunów pracujących w tymże domu. Równie istotny okazał się wątek hejtu w sieci, z którym pewnie wielu z nas choć raz miało okazję się zetknąć. To wszystko czyni lekturę niezwykle interesującą, absorbującą i dającą do myślenia. Bohaterki, jakie można spotkać na kartach niniejszej książki to kobiety takie jak my lub nasze znajome. Z łatwością można się z nimi utożsamić i je zrozumieć. Tak jak i one borykamy się z problemami, zostajemy postawione przed wieloma dylematami, źle podjętymi decyzjami i wyborami. Najbardziej podobało mi się to, jak na moich oczach główna bohaterka przechodzą przemianę, jak stopniowo dojrzewa do zmian, jak zaczyna walczyć o siebie, jak wielka drzemie w niej siła i determinacja. Brak wiary w siebie, niepewność i wycofanie utrudnia kobiecie normalne funkcjonowanie w rodzinie. Nie potrafi uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Często miewa myśli, że jest beznadziejną żoną i jeszcze gorszą matką. Bardzo chciałam, aby w końcu zawalczyła o siebie i swoje szczęście. Ciekawą postacią, bez której nie wyobrażam sobie tej powieści okazała się sąsiadka Hani - ekscentryczna wróżka Renata. Wbrew pozorom to kobieta pełna życiowej mądrości. Poza tym za jej sprawą kilka razy gości na naszych ustach uśmiech. Osobiście chętnie napiłabym się z nią jednej z jej pysznych herbatek. To już czwarta powieść Magdaleny Majcher i widać jak z każdą kolejną książką autorka doskonali swój warsztat pisarski, który staje się coraz dojrzalszy. Autorka zadbała o każdy szczegół i aspekt fabuły. Tu nic nie jest przypadkowe, wszystko jest przemyślane i dopracowane. Przełożyło się na to, że opowieść wydaje się jakby wyrwana z naszej codzienności, z naszego życia. Świat bohaterów jest bardzo rzeczywisty i bliski. To największy atut powieści. Po raz kolejny autorka urzekła mnie nietuzinkową fabułą, trudnymi ważnymi życiowymi tematami, które podała w przystępnej formie, ciekawymi bohaterami i stylem, który sprawił, że czytałam z wielką przyjemnością. Podkreślony mocną kreską finał idealnie dopełnia całości. "Wszystkie pory uczuć. Jesień" to powieść o życiu w cieniu drugiej kobiety, o braku wiary w siebie, rodzicielstwie, miłości i przyjaźni. Ta powieść otula jak ciepły wełniany koc w chłodny jesienny wieczór. Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-10-2017 o godz 07:21 przez: KobieceRecenzje365
„Wszystkie pory uczuć. Jesień” to już czwarta książka w dorobku twórczym Magdaleny Majcher. Niestety ja do tej pory nie znałam jej twórczości i to na pewno jest mój duży błąd, bo to autorka, która pisze w piękny i prawdziwy sposób. Cieszę się, że blogowanie stawia na mojej drodze autorów, którzy wiedzą, co robią, a przede wszystkim kochają to, co robią, bo odbija się to w każdej napisanej przez nich powieści. Na pewno taką osobą jest Magdalena Majcher, więc zapraszam Was na recenzję. Hania to bardzo niepewna siebie kobieta, która wychowywała się w domu dziecka. Jednak można powiedzieć, że życie się w końcu do niej uśmiechnęło. Wyszła za mąż za zamożnego i przystojnego wdowca i dzięki temu zyskała to, czego jej zawsze w życiu brakowało – rodzinę. Niestety dwadzieścia lat po ślubie czuje się nieszczęśliwa i niekochana. Może byłoby zupełnie inaczej, gdyby nie Katarzyna, idealna i perfekcyjna pierwsza żona Andrzeja, która zmarła dwadzieścia lat temu... "Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, iż nie zajmiesz miejsca Kasi - zaczął bardzo ostrożnie. - Ty i ona to dwie zupełnie odrębne historie. Całkiem inne bajki. Kocham cię, ale w sercu nadal noszę Kasię. Nie obawiaj się jednak niczego, pomieścicie się tam obie." Czy Hania będzie szczęśliwa? Czy znajdzie siły, by zawalczyć o siebie? "Magdalena Majcher (ur.1990) - autorka powieści obyczajowych, recenzentka, blogerka, copywriter i redaktorka. Ma to niebywałe szczęście, że robi w życiu to, co kocha: pisze, nie tylko książki. Jej recenzje, wywiady i artykuły ukazują się regularnie w portalach internetowych i w prasie, a opowiadania są publikowane w czasopismach kobiecych. Jej motto życiowe brzmi: "Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia"." „Wszystkie pory uczuć. Jesień” to pierwszy tom świetnie zapowiadającego się cyklu Wszystkie pory uczuć. Jak możecie się domyślić, każda pora roku otrzyma swój tom, więc już teraz czekam na Zimę. Jak wiecie, lubię odkrywać nowych autorów i zawsze mam nadzieję, że ich twórczość mnie nie zawiedzie. Jeżeli chodzi o książkę pani Magdy, to już po kilku stronach wiedziałam, że był to strzał w dziesiątkę, bo książka niesamowicie mnie zaciekawiła. Bardzo lubię takie historie, które mogłyby wydarzyć się w prawdziwym życiu i które napisane są w sposób bardzo realistyczny. Autorce się to udało i z zaciekawieniem śledziłam historię Hanny. Magdalena Majcher naprawdę urzekła mnie tą historią. Zawarła w niej wiele trudnych tematów, między innymi został poruszony temat dzieci wychowujących się w domach dziecka, które bardzo często powielają błędy swoich rodziców oraz temat hejtu w sieci, który w ostatnich latach chyba dla nikogo nie jest nowością, ja np. spotkałam się już z nim niejeden raz. Oczywiście pojawia się także temat miłości, tak przez nas znany i lubiany, rozczarowanie względem drugiej osoby, ogromne poświęcenie oraz brak zrozumienia, czyli wszystko to, co każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu zna. Dla mnie nic w tej książce nie zostało przekoloryzowane i dzięki temu stworzyło świetną i wciągającą całość. Bardzo spodobała mi się kreacja bohaterów, którzy okazali się niezwykle prawdziwi i ludzcy, nie odnalazłam w nich ani grama sztuczności, a to niezwykle sobie cenię. Oczywiście prym w książce wiedzie Hania, która wychowywała się w domu dziecka i nigdy nie znała swojej matki. Hania okazała się osobą bardzo skromną, zamkniętą w sobie, która przez lata nie potrafiła zawalczyć o lepsze jutro. Przyznam szczerze, że na początku ta jej bierność mnie troszkę irytowała, ale im dalej czytałam, tym bardziej podziwiałam jej małe kroczki, które doprowadzały ją do zmian. Uważam, że bohaterowie są ogromnym atutem tej powieści. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” to powieść, która przypadnie do gustu każdej kobiecie. To wbrew pozorom ciepła i klimatyczna opowieść, mówiąca o tym, że nie warto żyć przeszłością, bo przecież w życiu każdego człowieka najważniejsze jest co tu i teraz. Warto także pamiętać, że każda z nas kobiet mimo wielu obowiązków domowych ma swoje pasje i marzenia, na które zawsze powinna znaleźć czas. Osobiście bardzo polecam Wam tę powieść i niecierpliwie czekam na kolejny tom. Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i Wydawnictwu Pascal.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-10-2017 o godz 09:29 przez: Mea Culpa
Recenzja pochodzi ze strony www.zksiazkadolozka.blogspot.com Uwielbiam książki, w których przyroda jest tak pięknie i magicznie opisana, że aż sama zaczynam kochać znienawidzoną przeze mnie porę roku. Jesień to czas zadumy nad ulotnością życia; czas tęsknoty za latem, za ciepłymi i długimi dniami, za wakacyjną miłości. To okres spadających, kolorowych liście, ale także pory deszczowej, zwiastującej nadchodzące mrozy. W te niezwykle melancholijne wieczory powinno się zakopać w kocu z sympatyczną, otulającą ciepłem książką. I takim idealnym typem jest najnowsza książka Magdaleny Majcher. „Pamięć to nieoceniony dar, dzięki któremu człowiek jest w stanie przeżyć najpiękniejsze chwile raz jeszcze, przenieść się w czasie i miejscu, rozpoznać człowieka, którego kocha. Bez pamięci bylibyśmy tylko sumą mechanicznych, pozbawionych głębi uczuciowej czynności i odruchów.” „Wszystkie pory uczuć. Jesień” to opowieść o trudzie dnia codziennego. O poszukiwaniu siebie, o budowaniu relacji na stracie i o walce. Walce o lepsze życie, o swoich bliskich, o samą siebie. Hania to taka szara myszka, z którą może identyfikować się wiele kobiet. Na piedestale stawia dom i rodzinę, której zobowiązała się sprzątać, gotować i służyć. Nie zwracając uwagi na samą siebie, podporządkowuje się ułożonemu grafikowi. Każdy jej dzień wygląda niemal identycznie, do czasu aż zapragnie coś w nim przestawić, zmienić jego bieg, wyrwać się schematom. Zaczyna mieć własne zdanie, nabiera pewności siebie i postanawia zawalczyć o odbudowanie relacji we własnym małżeństwie. Jednocześnie walczy o córkę i o przyjaciółkę, nawiązuje nowe znajomości i stara się wyzbyć tego poczucia bycia gorszym od innych. Wychowana w domu dziecka, nigdy nie zaznawszy prawdziwej matczynej miłości, początkowo boi się swojego rodzicielstwa. Za wszelką cenę chce być dobrą matką, ale jej serce wciąż zatruwa strach przed każdym kolejnym krokiem czy decyzją. Ciągłe porównania męża do byłej, tragicznie zmarłej żony tylko podsycają jej niepewność. To co najbardziej podobało mi się w powieści – to takie powolne leczenie duszy. Ukazanie, że można stworzyć ciepły i kochający dom na bazie samych wyobrażeń i marzeń. Książka toczy się własnym rytmem, brak jej dynamizmu, ale to właśnie dlatego jest idealna na jesienne słoty. Akcja toczy się płynnie, ale spokojnie, bez większego szału. Treść zawiera wiele mądrych, życiowych rad, które każdy czytelnik może wcielić we własne życie. Magdalena Majcher porusza wiele ważnych i współczesnych problemów, między innymi zachwiane poczucie własnej wartości, hejt, trudne rodzicielstwo czy bycie tzw. kurą domową. Mówi tutaj również o miłości, ale nie takiej wyidealizowanej, okraszonej słodkimi, romantycznymi uniesieniami, ale codziennej, smutnej, niekiedy rozczarowującej. Pióro autorki zachwyca z każdą kolejną powieścią, bowiem ma ona talent do budowania sympatycznych, budzących współczucie bohaterów, z którymi możemy się utożsamiać na wiele sposobów. Zawsze są oni tacy ludzcy, myślący i wrażliwi. W dodatku nękani przez osobiste rozterki. Magdalena zawsze stara się pokazać ich drogę ku lepszemu, ku poprawie sytuacji. Sili się na ich analizy psychologiczne. Niestety bywały momenty, kiedy Hania, główna bohaterka, irytowała mnie swoją nieśmiałością i mizernością, co niekiedy podchodziła pod nijakość. Wiem, że zamysłem było stworzenie postaci tragicznej, biernej i niepewnej, ale zdarzały się sytuacje, kiedy było to przerysowane, przesadzone. Również dialogi zdarzały się świecić swoją sztucznością, ale takie odczucia miałam bardzo rzadko, ponieważ uparcie wierzę, że osoby starsze mają w sobie takie doświadczenie, pozwalające im na dawanie rozsądnych, twórczych rad. Kiedy Pani Renata mówiła, ja „słuchałam" z podziwem i pełnym skupieniem. Dałabym wiele, by móc posłuchać jej kojącego, ciepłego głosu w rzeczywistości, by mieć obok siebie tak cudowną i pozytywną osobę. Powieść jest dobra, choć „Stan nie! błogosławiony” podobał mi się bardziej. Lubię, gdy bohaterki są silne i wiedzą o co chcą walczyć. Mimo to polecam najnowszą książkę Magdy, bo jest naturalna, realistyczna, a przede wszystkim niosąca nadzieję.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-10-2017 o godz 20:20 przez: Joanna W.
"Każdy z nas ma jakąś przeszłość, nie bierzemy się w życiu drugiego człowieka znikąd." Książka Magdaleny Majcher „Wszystkie pory uczuć. Jesień” to opowieść utkana z kolorowych, jesiennych liści oraz małych, złocistych kasztanów, które mają w sobie tę pozytywną moc … Hanna ma prawie 40 lat, kochającego męża oraz dorastającą córkę. Na co dzień opiekuje się rodziną oraz domem. I wydawać by się mogło, że nie brakuje jej niczego do pełni szczęścia. A jednak … Bohaterka żyje w cieniu pierwszej żony swojego męża, która zginęła w wypadku samochodowym. Chociaż minęło już blisko 20 lat małżeństwa, Hania na każdym kroku jest porównywana do pierwszej miłości męża Andrzeja – Katarzyny. "Teraz nie potrafiła już jednoznacznie wskazać momentu, w którym trup Katarzyny zamieszkał w ich szafie. A może on tam był od zawsze? Powoli zaczynała skłaniać się coraz bardziej ku teorii głoszącej, że Andrzej nigdy nie pozwolił odejść swojej pierwszej żonie. Katarzyna tkwiła w zawieszeniu pomiędzy światami, nigdzie nie będąc całą sobą, ani wśród żywych, ani umarłych. Hania nigdy nie powiedziałaby tego głośno w obecności męża, ale uważała, że Andrzej zrobił tej biednej kobiecie ogromną krzywdę, skazując ją na półżycie i półśmierć. Chyba nawet większą niż Hani, racząc ją życiem w cieniu niedoścignionego, bo martwego ideału. Katarzyna po dwudziestu jeden latach nadal nie mogła spocząć w pokoju." Jednak mimo bólu jaki sprawia jej to porównanie oraz narastającej frustracji, bohaterka nie przeciwstawia się mężowi. Dzieje się tak ponieważ Hania jest osobą, która ma wiele kompleksów, a mają one swoje zakorzenienie w przeszłości - w pochodzeniu kobiety, która została porzucona przez matkę, zaraz po jej narodzinach i wychowała się w „bidulu”… Hanna nie wierzy, że może oczekiwać od życia czegoś wyjątkowego, nie jest przekonana o swojej wartości oraz miłości męża, a co więcej nie czuje się godna, aby o nią zabiegać. Do czasu. Bo każda „czara goryczy” kiedyś się przeleje … Magdalena Majcher w swojej najnowszej książce oferuje swoim czytelnikom pełną paletę emocji. Ukazuje różne odcienie uczuć, jak różnobarwne są jesienne liście. W powieści możemy znaleźć: miłość, przyjaźń, poczucie odrzucenia, wstyd, samotność czy zagubienie. Autorka udowadnia także, jak ważna w relacjach międzyludzkich jest zwykła rozmowa. Bo czasem to co dla nas jest oczywiste, nie zawsze jest tak samo odbierane przez naszych najbliższych. W książce „Wszystkie pory uczuć. Jesień” odnalazłam również część siebie. Podobnie jak główna bohaterka, w swoim życiu, doszłam do przysłowiowej „ściany” i zaczęłam uczyć się egoizmu, poszukując czegoś dla siebie i siebie w ogóle. I tak jak Hania odnalazłam swoją pasję w książkach. Podsumowując: W najnowszej książce Magdalena Majcher po raz kolejny w subtelny i wyważony sposób dotyka trudnych, życiowych tematów. Ma m.in. odwagę poruszyć w niej tak aktualny obecnie temat 'hejtu' w sieci, który niejednokrotnie jest tratowany zbyt pobłażliwie, stając się zagadnieniem społecznie akceptowalnym. Fabuła zawiera wiele wątków pobocznych i już się cieszę, że jest to dopiero pierwsza cześć serii. Byłoby bowiem szkoda, gdyby książka kończyła się w tym momencie, nie wyczerpując swojego potencjału. Jeżeli lubicie dobrze napisane historie, które sięgają do najgłębszych zakamarków kobiecej psychiki, to koniecznie sięgnijcie po najnowszą książkę Magdaleny Majcher „Wszystkie pory uczuć. Jesień”. Otulcie się ciepłym kocem, weźcie w dłoń kubek z gorącą herbatą i dajcie się zaprosić do świata Hani, który tak bardzo przypomina życie i codzienne problemy niejednego z nas. NIEnaczytana: https://nieprzeszkadzajterazczytam.blogspot.com/2017/10/magdalena-majcher-wszystkie-pory.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
10-12-2017 o godz 20:45 przez: ejotek
Powieść Magdaleny Majcher jest zbiorem niezwykle ważnych tematów, które stanowią problem w ówczesnym społeczeństwie. Sporo miejsca autorka poświęciła relacjom matek z dziećmi, tymi małymi, ale i dorosłymi, bo przecież matką jest się zawsze, niezależnie od wieku dziecka. Jedne potrafią oddać maleńkie dziecko i nie interesować się nim przez lata. Inne - jak Renata, sąsiadka Hani - walczą o każdy jego szczęśliwy dzień, nawet gdy ma ponad trzydzieści lat i wraz z nim przeżywają rozstania i utracone miłości. Pani Róża nie jest matką, ale jej wychowankowie z domu dziecka zajmują w jej sercu każdy skrawek miejsca i są traktowani z miłością. A Hania? Hania dała córce dość dużo swobody, teraz jednak ponad wszystko pragnie pomóc nastolatce w walce z falą hejtu, z którą dziewczyna samodzielnie nie jest sobie w stanie poradzić... Ot, uroki internetu. Czy uda się ocalić reputację Darii? Na drugiej szali tej wagi znajduje się dom dziecka z wychowankami, którzy najczęściej nie są sierotami a dziećmi z trudnych i patologicznych rodzin. Dziećmi, które często czują się gorsze, mają utrudniony start w dorosłe życie, co często skutkuje niewłaściwymi wyborami. Niektórym się udaje, innym nie... Monika poddała się nałogowi, Joasia nie potrafi znaleźć partnera bez życiowych ułomności... Hania jest kobietą nieśmiałą, małomówną i niepewną siebie. Zawsze na pierwszym miejscu stawia innych - to o bliskich myśli i dba najpierw a dopiero później liczą się jej marzenia i potrzeby. Jej odskocznią od życia, problemów i mary z przeszłości, czyli Katarzyny są... książki. Zgromadziła już sporą biblioteczkę i wciąż przynosi nowe tomy, zaś kiedy za oknem robi się ciemno zasiada przed kominkiem i czyta o losach kolejnych bohaterów. Czy przemieni swoją pasję w coś więcej niż tylko czytanie dla przyjemności? To wart naszej uwagi wątek :) To moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher i jestem pewna, że nie ostatnie. Książka jest z pozoru lekka, przyjemna i idealna na spokojne popołudnie czy wieczór, ale z drugiej strony niesie wiele przesłań, jakże istotnych w codziennym życiu. "Wszystkie pory uczuć. Jesień" to cudowna historia, przez którą 'przepłynęłam' z radością. W pełni odczuwałam emocje doskonale wykreowanych bohaterów, byłam zaintrygowana ich losami i zirytowana początkowym zachowaniem głównej bohaterki Hani. Dlatego z tym większą rozkoszą patrzyłam na jej przemianę, która dokonywała się powoli, pod wpływem osób i wydarzeń. Myślę, że w osobie Szydłowskiej wiele z nas odnajdzie siebie... Podsumowując - powieść jest niezwykle rzeczywista i opowiada o współczesnych problemach, z którymi musimy się mierzyć. Bohaterowie 'z krwi i kości' każdego dnia przeżywają wzloty i upadki, jednak podnoszą się i walczą dalej... Z niesprawiedliwością, nieszczęśliwą miłością, decyzjami i dramatami dzieci, płodowym zespołem alkoholowym czy demonami przeszłości. "Wszystkie pory uczuć. Jesień" to opowieść o zawiedzionych nadziejach, braku akceptacji a przede wszystkim o małżeństwie we troje - koniecznie musicie przeczytać! :) Polecam gorąco jednocześnie wyczekując na drugi tom serii "Wszystkie pory uczuć. Zima". całość recenzji: https://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/12/magdalena-majcher-wszystkie-pory-uczuc.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-09-2017 o godz 20:11 przez: Ruda Recenzuje
Hania wychowała się w domu dziecka. Nigdy nie poznała ciepła rodzinnego ogniska ani dotyku matki. Małżeństwo z zamożnym wdowcem miało odmienić jej los. Dziś, wiele lat po ślubie, zdaje sobie sprawę, że nie tak to powinno wyglądać. Kobieta postanawia zmienić swoje życie i zaczyna niełatwą walkę o lepsze jutro. Magdalena Majcher snuje swą opowieść z rozsypanych fragmentów codzienności. Rzeczywistość jej bohaterów przypomina naszą. Czasami jest lepiej, czasami gorzej. Monotonia urozmaicana jest małymi niespodziankami losu, niespodziewanymi wydarzeniami, porywami serca. Ta opowieść odzwierciedla samo życie, a może to samo życie ją napisało? Majcher bardzo umiejętnie, ciekawie i dojrzale łączy ze sobą różnorodne tematy, co jednak najważniejsze- tematy pozornie zupełnie do siebie niepasujące. Kilkakrotnie, podczas lektury, czułam się zaskoczona tym niecodziennym zestawieniem wątków, będącym w moim odczuciu dużym wyzwaniem i wysokim ustawieniem sobie poprzeczki przez autorkę. Majcher udowodniła w ten sposób, że nie warto się zamykać na tematyczną różnorodność i podkreśliła, że jej umiejętności jeszcze nie raz nas zadziwią. Bardzo podoba mi się, że książkowa fabuła skupia się na wątkach istotnych i jakby nie patrzeć, aktualnych. „Wszystkie pory uczuć” charakteryzują się niezwykłym realizmem. Można by odnieść wrażenie, że autorka opowiada o wydarzeniach z życia jej bliskich lub opowieściach zasłyszanych od znajomych. Na kolejnych stronach powieści pojawiają się kwestie dobrze znane, miłość igra z zazdrością i związkowymi nieporozumieniami, przyjaźń otula swym ciepłem i wspomnieniem wspólnie spędzonych chwil, nastolatki zaskakują wyobraźnią, a kobieca strona życia sprawia, że czytelniczka czuje się pewnie i znajomo. Powieść czyta się bardzo dobrze przede wszystkim ze względu na fakt, że łatwo zrozumieć bohaterki i wczuć się w ich sytuację. Majcher wykreowała postacie przypominające nas same oraz ludzi z naszego otoczenia. Każda z nich budzi emocje, przypominając sytuacje, które nie są nam obce. Nie sposób przejść obok nich obojętnie, ich zaskakujące dylematy, niespodziewane problemy, źle podjęte decyzje i trudne wybory stają się również naszym udziałem. Tą powieścią autorka podkreśla jednak siłę kobiet, pokazuje, że potrafią zaskoczyć siłą i determinacją. Na naszych oczach bohaterki przechodzą wewnętrzne przemiany, zaczynają walczyć o siebie i rozumieć, że nikt za nie życia nie przeżyje. Podoba mi się, w jakim kierunku została poprowadzona ta historia i w jaki sposób ewoluowały powieściowe postacie. Majcher pisze lekko, operując słowem w sposób przemyślany i dojrzały. Jej opowieść jest dopracowana, skupiona na rzeczach ważnych, zrealizowana na bazie konkretnego pomysłu. Tutaj nie ma miejsca na improwizację, widać, że autorka zadbała o każdy szczegół. Z jednej strony to powieść lekka i przyjemna, odpowiednia na tę porę roku, podkreślająca jej uroki, zapewniająca odpowiednia dawkę rozrywki. Z drugiej to książka skłaniająca do refleksji, ukazująca różne aspekty życia, trudy każdego dnia, konieczność podejmowania decyzji i walki o lepsze jutro. Bardzo podoba mi się takie połączenie. „Wszystkie pory uczuć” przeczytałam bardzo szybko. I była to naprawdę ładna historia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-11-2017 o godz 20:50 przez: she__vvolf
[całość recenzji na blogu - shevvolf.blogspot.com] Przyznam się Wam zupełnie szczerze, że nie planowałam dzisiaj czytania tej właśnie książki. Naprawdę nie. Jednak dosyć ciężka głowa - po wczorajszych imieninach przyszłego teścia i nadmiarze czerwonego, słodkiego wina - sprawiła, że nie byłam w stanie skupić się na "Płonącym świecie" i nawet chyba tak do końca nie chciałam. Nie wiem co takiego się wydarzyło i jak to się właściwie stało, ale ja te prawie 400 stron przeczytałam w kilka godzin. Dosłownie pochłaniając stronę za stroną. To były jedne z przyjemniejszych godzin, jakie udało mi się spędzić z książką w ostatnim czasie. Nie będę Was oszukiwać, we "Wszystkich porach uczuć" nie znajdziecie zawrotnej akcji, zwłok (choć zmarła jest LOL), krew się nie leje, a mimo to nie mogłam się oderwać od lektury tej pozycji. Tak zwyczajnie i po prostu - nie potrafiłam. Pod kocykiem, najpierw z kubkiem kawy, potem gorącej herbaty, a na końcu z kieliszkiem półsłodkiego, różowego winka towarzyszyłam Hani i wszystkim pozostałym bohaterom w ich życiowych wyborach i perypetiach godzina za godziną. To taka prosta, życiowa opowieść; pełna ciepła, mądrości i dobrych wibracji. I mimo braku odkrywczych prawd, czy niesamowicie porywającej, chwytającej za serce historii? Wywarła na mnie bardzo pozytywne i nie da się ukryć duże wrażenie. Przywiązałam się do Hani, Asi, czy Renaty. Z niepokojem obserwowałam pierwsze spotkanie głównej bohaterki z biologiczną matką czy sposób w jaki zmagała się z problemami swojej córki, słuchałam kolejnej nieszczęśliwej historii miłosnej Asi, czy obserwowałam jak pęka matczyne serce Renaty, kiedy jej syn został zdradzony i oszukany przez byłą narzeczoną. Tu naprawdę nie potrzeba wielu słów, by zachwycić się tą książką - mam nawet wrażenie, że byłoby to zupełnie nie na miejscu, ponieważ ciepło i dobroć płynące z tej powieści same się bronią. Jeśli lubicie historie 'z życia wzięte' to jest to absolutnie pozycja właśnie dla Was. Pozwoli Wam zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad własnymi wyborami życiowymi. Nauczy Was dostrzegać to, co na co dzień zamiatacie pod dywan. Da Wam chwilę wytchnienia i energię do zmiany. Ja z pewnością jeszcze nie raz wrócę do tej historii, a póki co niecierpliwie oczekuję zimowej odsłony "Wszystkich pór uczuć". Polecam z całego serca! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-10-2017 o godz 20:45 przez: werka777
Książki Magdaleny Majcher to nie są lekkie historie. Każda z jej powieści niesie ze sobą istotny temat do przegadania, niełatwy, a przecież tak bardzo prawdziwy i życiowy. Nie inaczej jest i tym razem. W fabułę o dojrzałym, niby zwyczajnym, choć jednak po cichu skonfliktowanym małżeństwie autorka wepchnęła problem pogodzenia się z przeszłością oraz kwestię poczucia braku całkowitej akceptacji. Pojawiają się kłopoty z tłumiącą w sobie sekrety nastolatką czy kwestie dotyczące łaknących miłości dzieci z domu dziecka. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” to książka wielowątkowa, jednak niewychodząca poza ramy powieści obyczajowej. Tematycznie zwyczajna, choć w swoim przekazie tak bardzo wartościowa. Podoba mi się to, że Magdalena Majcher stawia na autentyczny wydźwięk treści. Tutaj nie ma miejsca na blef czy sztuczność. Bohaterowie mają swoje słabości, wady, zalety i nadzieje, a ich wybory i decyzje nie ociekają słodyczą i nieprawdopodobieństwem zdarzeń. Tym razem w świetle scenicznych reflektorów staje Hania, wychowanka domu dziecka, która nigdy nie miała okazji poznać swojej matki. Wycofana, skromna, przez długi czas godziła się na swój los, biernie stawiając czoła problemom, za to dynamicznie przywołując gorycz i ból. Barwny kontrast do jej postaci stanowią bohaterki drugoplanowe, wróżka, córka czy chociażby naiwna koleżanka. Kreacja charakterów to mocna strona twórczości tej autorki i tym razem także jest to wyczuwalne. Ta powieść jest pierwszym tomem otwierającym cykl książek tytułowanych kolejnymi porami roku. Zgodnie z nazwą, w Jesieni odnajdujemy barwne tło usłane opadającymi liśćmi czy kasztanami. Autorka sprawnie operuje słowem poruszając wyobraźnię i choć cała historia niesie ze sobą gorzki posmak, nie jest depresyjną, melancholijną lekturą, a wręcz przeciwnie - uczącą stawiania czoła przeciwnościom. Sądzę, że w tej książce każda kobieta będzie w stanie znaleźć coś dla siebie. Aczkolwiek sugeruję ją raczej dojrzałym czytelniczkom, poszukiwaczkom wiarygodnych treści i bohaterów przypominających zwyczajnych ludzi z sąsiedztwa. Wyciągająca na powierzchnię pozornie małe, a jednak tak wielkie tragedie i poruszająca ważne tematy, warte chwili refleksji. Dobra powieść na jesień. Oby kolejne części cyklu okazały się równie udane.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-09-2017 o godz 01:45 przez: Anonim
Książki Magdaleny Majcher zawsze zawierają tematykę istotną, bardzo realną, dzięki temu bliską w zrozumieniu każdemu czytelnikowi. "Jesień" jest powieścią dojrzałą. Pełną wartościowego przekazu o tym, że życie choć nie jest łatwe, warte jest walki o to, co najlepsze. Magdalena Majcher nie lubi prostych rozwiązań. Ambitnie podchodzi więc do tematów, które opisuje w swoich książkach. Za to ceni się dzisiaj autorów - a poprzeczka postawiona jest naprawdę wysoko. I Magda, sprostała temu wyzwaniu. Jej pierwsza powieść urzekła mnie szczerością bijącą z bohaterów. Autorka pokazała nam jednak, że nie trzeba pisać monotematycznie, o nudnej miłości, o zdradach powielających się w książkach czy zazdrości, by osiągnąć literacki sukces. Porusza trudne, współczesne tematy by podkreślić dobitnie, że świat to nie bajka. Ale możemy sami, podejmując działanie, uczynić go namiastką pięknej opowieści. Jak więc zachowa się Hania zmęczona byciem żoną, matką na pełen etat? Porównywana do byłej, nieżyjącej już żony swojego obecnego męża traci poczucie własnej wartości. Czy to, że nastoletnia córka zaczyna oszukiwać rodziców, oznacza, że Hania jest złą matką? Czy problemy złączą rodzinę cz wręcz przeciwnie - rozdzielą ją... Myślę, że książka idealnie oddaje realia naszego życia. Fabuła jaką stworzyła Magdalena, jest dynamiczna i dzięki temu, czyta się ją jednym tchem. Bardzo zachęcam do przeczytania "Wszystkich pór uczuć". Zapowiada nam się wspaniała uczta! Ciekawa jestem, co przyniesie zima... ?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-09-2017 o godz 01:18 przez: Anonim
Książki Magdaleny Majcher zawsze zawierają tematykę istotną, bardzo realną, dzięki temu bliską w zrozumieniu każdemu czytelnikowi. "Jesień" jest powieścią dojrzałą. Pełną wartościowego przekazu o tym, że życie choć nie jest łatwe, warte jest walki o to, co najlepsze. Magdalena Majcher nie lubi prostych rozwiązań. Ambitnie podchodzi więc do tematów, które opisuje w swoich książkach. Za to ceni się dzisiaj autorów - a poprzeczka postawiona jest naprawdę wysoko. I Magda, sprostała temu wyzwaniu. Jej pierwsza powieść urzekła mnie szczerością bijącą z bohaterów. Autorka pokazała nam jednak, że nie trzeba pisać monotematycznie, o nudnej miłości, o zdradach powielających się w książkach czy zazdrości, by osiągnąć literacki sukces. Porusza trudne, współczesne tematy by podkreślić dobitnie, że świat to nie bajka. Ale możemy sami, podejmując działanie, uczynić je namiastką pięknej opowieści. Jak więc zachowa się Helena zmęczona byciem żoną, matką na pełen etat? Porównywana do byłej, nieżyjącej juz żony swojego obecnego męża traci poczucie własnej wartości. Czy to, że nastoletnia córka zaczyna oszukiwać rodziców, oznacza, że jest złą matką? Fabuła jaką stworzyła Magdalena, jest dynamiczna i dzięki temu, czyta się ją jednym tchem. Bardzo zachęcam do przeczytania "Wszystkich pór roku". Zapowiada nam się wspaniała uczta! Ciekawa jestem, co przyniesie zima... ?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-10-2017 o godz 18:48 przez: nieperfekcyjnie.pl
"Wszystkie pory uczuć. Jesień" to ciepła i przyjemna opowieść, która pomimo swojej lekkości w odbiorze, porusza sporo trudnych tematów. Walka o siebie, utrata bliskiej osoby, problemy z przeżywaniem żałoby, picie alkoholu w ciąży i skutki z nim związane, syndrom DDA, nieprzemyślane zachowania brzemienne w skutkach. Z pewnością wiele kobiet będzie potrafiło utożsamić się z bohaterami tej lektury - ja od razu polubiłam Hanię, która jest molem książkowym próbującym swoich sił w internecie (tak jak ja i wiele z was). Na pewno niejedna czytelniczka zrozumie jej dylematy związane z dorastającym dzieckiem, brakiem wiary w swoje możliwości, totalnym poświęceniem się rodzinie czy wątpliwościami dotyczącymi poznania prawdy o swoim pochodzeniu. Proza Magdaleny Majcher jest mi znana od pewnego czasu, także wiem, czego mniej więcej mogę spodziewać się po jej twórczości. Kiedy autorka zaproponowała mi poznanie jej najnowszej powieści, od razu wiedziałam, że muszą ją przeczytać. Cieszę się, że "Wszystkie pory uczuć. Jesień" to dopiero początek serii, która zapowiada się bardzo przyjemnie, szczególnie kiedy czyta się je zgodnie z porą roku panującą za oknem... Cała recenzja tutaj: http://www.nieperfekcyjnie.pl/2017/10/walcz-o-siebie-wszystkie-pory-uczuc.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-11-2017 o godz 15:01 przez: Agnieszka Caban
"Wszystkie pory uczuć.Jesień" to powieść z przesłaniem. Przypomina nam bowiem że człowiek w tym wiecznym pędzie zapomina o tym co najważniejsze. Pomijamy własne potrzeby, pragnienia. Żyjemy pod dyktando innych bo tak łatwiej, szybciej, bezpieczniej. Człowiek często nastawia się na branie.Zapomina o potrzebach innych. Zwyczajnie ich nie zauważa. Dopiero kiedy kogoś zabraknie, nagle przeglądamy na oczy zaskoczeni. W swej powieści Magdalena Majcher wplotła bardzo ważny i trudny wątek sieroctwa. Nie takiego zupełnego bez rodziny. Ale jeszcze gorszego. Gdzie dziecko wie, że ma kogoś bliskiego, ale nie może na niego liczyć mimo iż łudzi się całe życie, że wszystko można naprawić. Zobaczyliśmy tu że rzeczywistość bywa bardzo okrutna, tak jak obraz spotkania Hani z matką. Czy może być coś straszniejszego co zabije nadzieję? Samą Hanię pokochałam od razu. Za jej odwagę, otwartość i nie ocenianie innych ot tak. I za jej pasję!!! Która łączy wszystkich książkomaniaków. :) Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-09-2017 o godz 09:18 przez: nastja32
Świetna lektura na jesień. Jeśli szukacie w książkach czegoś więcej niż banału w stylu "i żyli długo i szczęśliwie" - to ta książka jest dla Was. Jedna z lepszych pozycji jeśli chodzi o powieści obyczajowe ostatnich miesięcy. Autorka nie słodzi, unika banalnych rozwiązań, nie idzie na łatwiznę. Świetnie się czyta, polecam zwłaszcza na deszczowe popołudnie pod kocem, z kubkiem herbaty w dłoni.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-09-2017 o godz 13:08 przez: saraisa
Książka pokazuje, jak trudne dzieciństwo determinuje przyszłość, jak trudny start mają ludzie dorastający w domu dziecka. Wątek małżeństwa z wdowcem idealizującym żonę też na plus, a moją faworytką jest wróżka, świetna postać, mam nadzieję, że Majcher jeszcze do niej wróci!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji