5/5
08-10-2021 o godz 20:08 przez: Edyta | Zweryfikowany zakup
Cudowna 🙂
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-05-2021 o godz 12:17 przez: Agata | Zweryfikowany zakup
rewelacja
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-12-2021 o godz 15:30 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Cudowna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-11-2021 o godz 11:14 przez: Anna Dobnio | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-09-2021 o godz 06:57 przez: Dorota | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-09-2021 o godz 16:53 przez: asiullek | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-08-2022 o godz 07:36 przez: Robert | Zweryfikowany zakup
Super.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-10-2021 o godz 22:03 przez: Karolina | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-02-2022 o godz 16:08 przez: Arek | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-10-2018 o godz 15:19 przez: Anna Pruska
„Wielka samotność” Kristin Hannah to przede wszystkim książka o przemocy domowej. Nic nie jest w stanie jej usprawiedliwić. Ciężkie dzieciństwo czy trudne życiowe przejścia. Tak jak w przypadku ojca Leni, weterana wojny w Wietnamie . Wojna złamała mu psychikę. Żona stała się jego ofiarą. Zaślepiona miłością wciąż przebaczała agresję i razy ze strony męża, który po każdym wybuchu przepraszał obiecując poprawę. Kolejny raz dawała mu szansę na bycie kochającym mężem. Uzależniona od tej miłości nie zdawała sobie sprawy, że ich córka dorasta ukształtowana przez brutalność ojca i strach matki. Leni samotna wśród mieszkańców Alaski z czasem stała się więźniem wyboru matki i wybuchowej natury ojca. Zapłaciła za to wysoką cenę. Obie, matka i córka straciły lata życia walcząc o przetrwanie. „Wielka samotność” Kristin Hannah to przejmująca historia rodziny, której przemoc zniszczyła życie w małej chatce, pokrytej śniegiem pośród dzikiej natury Alaski. GORĄCO POLECAM!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
24-05-2018 o godz 21:10 przez: Maria
"Wielką samotność" pochłonęłam w jeden wieczór i jestem zachwycona - pozycja obowiązkowa dla fanów "Słowika".
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-06-2018 o godz 17:54 przez: Marta Korytkowska
www.bibliofilembyc.pl Pod koniec 2016 i na początku 2017 roku Kristin Hannah podbiła serca czytelników «Słowikiem». Ile ja zachwytów widziałam na temat tej powieści! Była dobra, nawet bardzo, ale dostrzegłam kilka rzeczy, które mnie w niej drażniły. Z książkami wojennymi mam taki problem, że za bardzo trafiają mi do psychiki i jeszcze długo po lekturze dręczą mnie przedstawione obrazy okrucieństwa. Nie potrafię jednak tak zupełnie z nich zrezygnować, stąd musiałam zapoznać i ze «Słowikiem» właśnie. Niedawno wyszła kolejna książka Hannah, w której w pewien sposób również został poruszony temat wojny. Jak poradziła sobie pisarka? O fabule słów parę Tym razem Kristin Hannah sięgnęła po temat bliższy właśnie Amerykanom - wojnę w Wietnamie. Ernt zostawia młodziutką żonę i dwuletnią córkę, aby wziąć udział w walkach w Azji. Zostaje jeńcem wojennym i kiedy po kilku latach wraca z niewoli do kraju, nie jest już tym samym człowiekiem. Ernt, Cora i nastoletnia Leni nie mogą zagrzać nigdzie miejsca na dłużej, aż wreszcie trafiają na Alaskę. Cała trójka jest pełna nadziei, że ta surowa ziemia pozwoli im zacząć wszystko od nowa, a ojciec i mąż wreszcie uwolni się od koszmarów, które męczą go po powrocie. Aby jednak tutaj żyć, trzeba nie tylko chęci i zapału, ale również solidnego planu i świadomości, że zima jest długa i nieprzyjemna. Leni obawia się, że ojciec może jej nie przetrzymać i kiedy dochodzi do aktów przemocy, chciałaby odejść, ale jednocześnie nie potrafi opuścić matki. Przejmująca to za mało powiedziane Ile w tej książce jest emocji! Pewnie znacie ten tani chwyt marketingowy, kiedy na okładce widzicie hasło “niesamowita, pełna emocji, przejmująca” itp. Ale ta powieść naprawdę jest przejmująca! Opowiedziana głównie z perspektywy Leni historia rodziny i ich ucieczki na Alaskę chwyta czytelnika za serce niemalże od pierwszych stron. Trzynastoletnia dziewczynka, przez ciągłe przenoszenie się z jednego miejsca w drugie, z jednej szkoły do następnej, nie potrafi znaleźć przyjaciół, co jest ogromnie smutne. W tym wieku dziecko potrzebuje akceptacji i wsparcia rówieśników. Potem tego bólu, smutku i żalu jest coraz więcej. Hannah umiejętnie gra na uczuciach czytelnika, ale robi to w sposób mistrzowski. Skończ już z tymi zwrotami akcji, ileż można! Bardzo często irytują mnie pisarze, którzy nie wiedzą, kiedy skończyć z podkładaniem swoim bohaterom kłód pod nogi. Dwa czy trzy zwroty akcji w książce rozumiem, ale wciąż i wciąż jakieś problemy to nie na moje nerwy (z tego powodu nie polubiłam się z «Love, Rosie» Cecelii Ahern). W «Wielkiej samotności» nie liczcie, że głównym bohaterom szybko się ułoży i będą żyli długo i szczęśliwie. Co prawda widać to już po objętości książki (ponad 500 stron), ale to właściwie nie mówi, ile tych kłód się pojawi. A pojawia się ich dosyć sporo. Pewnie by mnie to irytowało, gdyby nie to, że autorka wszystko dokładnie przemyślała i każdy kolejny problem, każdy wypadek, tragedia idealnie pasują i układają się w zwartą i logiczną całość. Myślę, że gdyby usunąć choć jedną kłodę, cała książka mogłaby się posypać. Tak bardzo jest tu wszystko dopasowane. Weterani wojenni i zespół stresu pourazowego To, co budzi mój największy podziw, to ciężki temat, który w tej powieści poruszyła Hannah. Mowa o zespole stresu pourazowego. Teraz lekarze, terapeuci wiedzą o nim całkiem sporo, ale w latach 70. to była nowość, o której bardzo niewiele się mówiło. Weterani wojenni nie dostawali odpowiedniej pomocy, a sami nie byli w stanie sobie pomóc i przezwyciężyć lęków, agresji, która się w nich narodziła, czy koszmarów dręczących ich nocami. Nie wiemy dokładnie, co przeszedł Ernt jako jeniec wojenny, autorka nie mówi o tym wprost, ale myślę, że jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że to nie były wakacje w orientalnej Azji. Właśnie przez ten stres pourazowy nie potrafię znienawidzić tego bohatera, mimo że jest bardzo negatywną postacią, ponieważ dopuszczał się ogromnej przemocy na najbliższych. Hannah pokazuje, że nie każde zło jest jednoznaczne. Surowa Alaska i łowienie łososi «Wielka samotność» to tytuł bardzo adekwatny. Alaska przedstawiona w książce przeraża, ale i budzi zachwyt jednocześnie. Surowość tego miejsca, warunki, w jakich żyli główni bohaterowie nam mogą trochę nie mieścić się w głowie. Najbardziej podziwiam Leni, ponieważ nie znam nastolatki, która bez problemu pogodziłaby się z brakiem elektryczności (czyli m.in. telewizora) i kanalizacji, która nie miałaby problemu z tym, aby przed szkołą i po musi karmić kury, kozy, polować na zające i łowić łososie. Leni jednak jest wyjątkowa, co Hannah daje nam odczuć już na samym początku powieści. «Wielka samotnia» lepsza niż «Słowik»? O «Słowiku» było bardzo głośno, dziwi mnie więc ta cisza przy premierze «Wielkiej samotności», która moim zdaniem jest o ułamek lepsza niż poprzednia książka. Mam nadzieję, że blogerzy jeszcze nakręcą wokół niej zainteresowanie, bo wierzcie mi, zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Pokochałam tę książkę od samego początk
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-06-2018 o godz 21:51 przez: Attra
„Wielka samotność” to druga powieść Kristin Hannah, którą przeczytałam. To również zwrot jakim czasem określa się Alaskę, czterdziesty dziewiąty stan USA. Byłam ogromnie ciekawa tej książki, poprzednia powieść autorki – Słowik – zrobiła na mnie ogromne wrażenie a Alaska sama w sobie zawsze mnie fascynowała. Akcja powieści rozpoczyna się w 1974 roku, gdy z wojny w Wietnamie wraca Ernt Allbrgiht, mąż Cory i ojciec Leni. Ernta dręczą koszmary związane z pobytem w obozie jenieckim, które potęguje alkohol i wybuchowy charakter. Gdy złe emocje biorą nad nim górę, traci nad sobą panowanie, jest wyrzucany z kolejnej pracy, wszczyna gwałtowne awantury w domu. Leni ma trzynaście lat i wraz z rodzicami tuła się po Ameryce, nigdzie nie zagrzewając na dłużej miejsca. Aż pewnego dnia ojciec towarzysza broni Ernta, który zginął w Wietnamie, pisze do niego list i informuje, że jego syn zapisał mu swoją ziemię i dom na Alasce. Upatrując w tym szansę na nowy start Ernt zabiera rodzinę w dzikie tereny Alaski. Początkowo wszystko układa się dobrze, Ernt się uspokaja, a ciężka praca daje mu satysfakcję. Niestety zima, która trwa miesiącami i kilkunastogodzinna nieustająca ciemność powodują, że stan psychiczny Ernta się pogarsza, a życie Cory i Leni opanuje ciągły strach i niebezpieczeństwo. Zabierając się za czytanie tej powieści, nie do końca wiedziałam o czym będzie to lektura. Początek powieści rozpoczyna się dość spokojnie, ukazując traumę i strzaskana psychikę weterana wojennego. Ale nie mija wiele czasu, a autorka pokazuje o czym chce tym razem opowiedzieć czytelnikowi – o toksycznym związku, pełnym okrutnej przemocy domowej, uzależnieniu i strachu przed oprawcą i małej dziewczynce, uwikłanej w ten toksyczny związek rodziców. Równocześnie pisarka w bardzo plastyczny i obrazowy sposób opisuje życie na Alasce, jego trudy i wyrzeczenia, do których zmusza mieszkających tam ludzi, ten wyjątkowy region. W skrajnie trudnych warunkach rodzina Allbright zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki w nowym miejscu, poznawać sąsiadów i resztę mieszkańców, doświadczają ich serdeczności i bezinteresownej pomocy. W tamtych latach Alaska była praktycznie niezależna, tam ludzie żyli jak chcieli, wg własnych zasad, nierzadko mieszkając samotnie w głuszy, z dala od innych ludzkich siedzib. Większość domów nie miała prądu ani bieżącej wody, a ich przeżycie było uzależnione od pracy ich rąk. Bohaterowie, o których pisze autorka, to wspaniale nakreślone postacie i wnikliwy obraz ich osobowości, charakterów, decyzji, wyborów. Śledzimy potęgujące się szaleństwo Ernta, strach i uzależnienie od męża Cory oraz nieustający lęk Leni, która widząc powtarzającą się przemoc wobec matki i jej niezdolność do podjęcia próby wyrwania się z tego toksycznego związku, traci resztki nadziei na normalne życie. Kristin Hannah w bardzo poruszający sposób ukazuje niekończący się strach matki i córki przed Erntem i przemocą, strach Leni przed tym, że któregoś dnia ojciec w napadzie szalu zabije matkę. Jednocześnie śledzimy uwikłanie Cory w związek z człowiekiem, którego się boi, który ją katuje, który z zapewnieniami o miłości na ustach dopuszcza się wobec niej strasznych rzeczy, a jednak nie jest ona w stanie od niego odejść, przyjąć pomocy sąsiadów, którzy widzą co się dzieje w życiu kobiety. Jednak czytając o postępowaniu Cory, nie widzimy obrazu głupiej kobiety, która przemoc uznaje za oznakę miłości. Autorka przedstawia czytelnikowi obraz toksycznej miłości, wszechogarniającego strachu i niemożności uwolnienia się od oprawcy. Jednocześnie w pełen emocji sposób ukazuje ogromną miłość łączącą matkę i córkę, ich wzajemne wspieranie się i walkę o przetrwanie. Obraz ofiary przemocy domowej i jej oprawcy jest tutaj ukazany bardzo sugestywnie i wiarygodnie. Wzbudza przeogromne emocje i porusza do samego dna duszy. I gdy już byłam pewna jak potoczy się akcja i jak rozwinie się fabuła, autorka wprowadza wątek pierwszej miłości nastoletniej Leni, miłości, która postawi jej życie na głowie, która uzmysłowi dziewczynie, jak wielkie zło wyrządza jej matce i jej samej agresja Ernta. Ten wątek sprawia, że w pełna niepokoju i lęku o przyszłość młodych zakochanych czytałam kolejne strony, kibicowałam im, chciałam wierzyć, że życie nie może być aż tak okrutne, aby ich w jakikolwiek sposób rozdzielić. A jednak fakt, że wybranek Leni jest synem człowieka, którego Ernt nienawidzi sprawiał, że z każdym kolejnym rozdziałem czułam coraz większy strach przed tym, co może się wydarzyć, gdy ojciec dziewczyny dowie się o łączącym ją z chłopakiem uczuciu. Ta powieść jest doskonała i niezwykle poruszająca. Autorka nie bazuje na "rozwalających serce na milion kawałków" zagrywkach, wg których im więcej przeróżnej maści nieszczęść przypada na jednego bohatera, tym lepiej, bo wywoła to prostą, emocjonalną reakcję czytelnika. W tej książce nie trzeba zasypywać czytelnika gradem nieszczęść. https://miszmasz79.blogspot.com/2018/06/wielka-samotnosc-to-druga-powiesc.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-08-2018 o godz 23:48 przez: Cantata
Ci, którzy znają twórczość autorki, wiedzą czego się spodziewać po jej kolejnej książce i oczywiście ich oczekiwania zostaną spełnione. Ci, którzy szukają emocjonalnej, wzruszającej lektury, niech się nie wahają i sięgną po tę pozycję. Osobiście na tyle cenię autorkę, że kilka jej powieści przeczytałam w oryginale. To jedna z tych pisarek, których styl i wartość merytoryczna książek ewoluują w drodze ku dziełu doskonałemu. Kristin Hannah przeszła długą drogę od typowych powieści romantycznych do monumentalnych dzieł psychologiczno-obyczajowych. Co prawda nadal trzyma się kurczowo pewnego schematu (o tym w dalszej części) jednak tym razem zmieniły się proporcje. Wielka samotność to w 70 procentach powieść obyczajowa a w 30 procentach opera mydlana. Końcówka nieco zbyt melodramatyczna jednak jako całość rzecz ta jest warta polecenia. Ernt Allbright, jeniec wojenny, wraca z Wietnamu jako inny człowiek. Jest dręczony przez koszmary i demony przeszłości, przed którymi nie sposób jest uciec. Kiedy zostaje wyrzucony z kolejnej pracy postanawia diametralnie zmienić życie swojej rodziny. Wraz z żoną i 13-letnią córką wyrusza w podróż na Alaskę, gdzie zamierza osiedlić się w odziedziczonym po przyjacielu domu. Ma nadzieję, że właśnie tam, odnajdzie szczęście. Początkowo wszystko wydaje się być jak w czasach "przed wojną". Jednak kiedy dni stają się coraz krótsze, słońce chowa się za chmurami i wszystko wskazuje na zbliżającą się zimę, stan psychiczny Ernta pogarsza się. Leni i jej matka poznają straszliwą prawdę: są same. Na zewnatrz nie ma nikogo, kto by mógł je uratować. Zdecydowanie rzeczą, która w pierwszej kolejności zwraca uwagę, jest kompleksowość psychiki naszych głównych bohaterów. W najbardziej "samotnym" miejscu na świecie mogą żyć tylko ludzie, którzy mieszkają tutaj z wyboru lub przed czymś uciekają. A może są też tacy, którzy nie mieli innego wyboru? Matka Leni padła ofiarą toksycznej miłości. Jest rok 1974, to jeszcze czasy, kiedy kobiety chcąc sobie wyrobić kartę kredytową musiały przynieść do banku pisemną zgodę męża. To czasy kiedy na samotną matkę patrzono jak na zdemoralizowaną istotę, której nie chciał żaden mężczyzna. Kobieta taka narażała się na ostracyzm, ciężko było jej znaleźć pracę czy pomoc w życiu codziennym. Cudem było znalezienie mieszkania do wynajęcia. Nie dziwię się, że nasza główna bohaterka wybrała włóczęgę z własnym mężem, który przemierzył praktycznie całe Stany Zjednoczone w poszukiwaniu wolności od dręczących go demonów. Przez lata patrzyła jak osoba, którą kochała się stacza, znika za zasłoną oparów alkoholowych. Zdecydowanie była ofiarą przemocy domowej, jednak doskonale zdawała sobie sprawę, że nikt nie przyjdzie jej z pomocą. Nauczyła się żyć w lęku, czekając na "jaśniejsze" dni, takie jak przed wojną. Matka Leni to jedna z najsmutniejszych i jednocześnie najbardziej samotnych bohaterek z jakimi się spotkałam w literaturze współczesnej. Samotna wśród mroźnej głuszy, samotna pod błękitnych niebem, w związku, w rodzinie, w nadziei. Popada w marazm i rutynę. Skupia się na przetrwaniu za wszelką cenę. Jest to postać "jednego czynu", który ją określi już do końca. Leni to nastolatka, która nigdzie nie pasuje. Zresztą czy możemy oczekiwać od dziecka, że się odnajdzie wśród rówieśników, jeśli rodzice często zmieniają miejsce zamieszkania? Nie można zapuścić korzeni w drodze. To kolejna samotna postać. Jednak Leni ma dopiero trzynaście lat, jest w niej wiara i nadzieja. I nieustanne pragnienie bliskości i miłości. By poznać siebie, własne ciało, potrzeby i oczekiwania wobec świata, człowiek musi przebywać wśród ludzi. Pierwsze przyjaźnie i miłości definiują nas na całe życie. Książka ta pokazuje nam studium pączkującego uczucia i złamanego serca. Każdy z nas dostrzeże cząstkę siebie w tej młodej, dojrzewającej dziewczynie. Ja poczułam nostalgię, tęsknotę za czasami dzieciństwa. Oczywiście nie mam moralnego prawa porównywać się do naszej głównej bohaterki, jednak odnoszę nieodparte wrażenie, że coś nas łączy. Ernt Allbright to weteran wojenny, który wrócił do domu z ranami odniesionymi na psychice. Cierpi na PTSD, Zespół Stresu Pourazowego, chorobę nie skatalogowaną w 1974 roku. Ciężko jest leczyć coś, co jeszcze nie zostało nazwane, a walka z demonami na własną rękę, jest z góry skazana na niepowodzenie. Najgorsze jest to, że nasz bohater, naprawdę chciał żyć jak normalny człowiek. Chciał pracować, kochać, cieszyć się. Dopóki nie zaszło słońce. Ernt walczy ze sobą i własnymi słabościami i niestety przegrywa. Jednego dnia potrafi być kochającą głową rodziny by następnego przekształcić się w krwiożerczego potwora. Póki miał cel, jakim było zapewnienie przetrwania swojej rodzinie, przez okres srogiej zimy, jego choroba trwała w uśpieniu. Kiedy tylko wkroczył w "comfort zone" obudziło się szaleństwo.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-08-2018 o godz 13:24 przez: Diana
„Potrzebuję miejsca, gdzie znowu będę mógł swobodnie oddychać. Czasem myślę, że niewiele brakuje, abym zupełnie się rozsypał. Tam skończy się to całe gówno, przestaną mnie dręczyć wspomnienia. Ja to wiem. Właśnie tego nam potrzeba. Wrócą dobre dni. To Wietnam zrobił ze mnie popaprańca”. Wielu weteranów wojennych myślało w podobny sposób. Po traumatycznych przeżyciach większość żołnierzy nie mogła sobie poradzić w codziennym życiu. Ernt Allbright jest ruiną człowieka. Męska duma nie pozwala mu ubiegać się o rentę inwalidzką, dlatego ima się różnych prac. Niestety problemy z alkoholem nie pomagają mu na stabilizację. Najbardziej przez to cierpi żona Cora i 13-letnia córka Leni. Muszą ciągle przenosić się z miasta do miasta. Okazja nadarza się kiedy Ernt odziedziczył dom na Alasce. Od razu podejmuje decyzję, że się tam przeniosą, bo to jedyna szansa dla niego na powrót do normalności. Na początku rodzina była zaskoczona malowniczymi krajobrazami. Sama już droga dawała iskierkę nadziei, że tam w magicznej przestrzeni, gdzie pokryte lodowcem góry o ostrych szczytach celują w bezchmurne niebieskie niebo, Ernt odzyska równowagę. Szybko się jednak okazuje, że ta romantyczna bajka w którą wierzyli, to tylko twarda rzeczywistość. Zamieszkali na skrawku ziemi niedostępnym z wody podczas odpływu, na półwyspie, gdzie żyła garstka ludzi i setki dzikich zwierząt, w miejscu z bezwzględnym klimatem, który potrafił zabić. Tutaj w czerwcu była wiosna, w lipcu lat, w sierpniu jesień, a przez resztę miesięcy panowała zima. Słonce wstawało o dziesiątej, a zachodziło o 16.00. I tak przez 3/4 roku. Tu nie było prądu, bieżącej wody, posterunku policji, centrali telefonicznej, nikogo, kto usłyszałby wołanie o pomoc. Cora i Leni szybko przekonały się co oznacza ciężka praca. Ich dom wymagał kapitalnego remontu i trzeba było ciągle gromadzić żywność na zimę. Ale nie to okazało się dla nich największym problemem. Z nadejściem zimy i ciemnościami obejmującymi Alaskę zaczynał pogarszać się stan psychiczny Ernta. Wszelkie inne niebezpieczeństwa, nawet ataki dzikich zwierząt, stały się niczym, w porównaniu z jego napadami agresji. I tak w małej chatce, przykrytej śniegiem, przez osiemnaście godzin nocy, Cora i Leni odkrywają brutalną rzeczywistość alaskańskich nocy. Leni stała się zakładniczką klimatu, braku pieniędzy, a przede wszystkim chorej, toksycznej miłości łączącej jej rodziców. Ponadto ojciec ciągle wpajał jej lęk przed światem i utwierdzał ją w przekonaniu, że świat kapitalistyczny jest zły i skorumpowany. Nie zgadzał się na żadne udogodnienia, począwszy od doprowadzenia prądu, trzymaniu zapasów w lodówce, po przebudowę nabrzeża, aby móc zarabiać na turystach. Leni szybko nauczyła się polować, rozpalać ogień za pomocą krzemienia, potrafiła z zawiązanymi oczami złożyć broń i zawsze pod ręką miała plecak przerwania na wypadek wybuchu wojny. Mimo tego surowego wychowania, Lenia pokochała to bezkompromisowe piękno i klimat Alaski. Lekarstwem na jej wielką samotność stała się pasja do fotografii. Za pomocą swojego polaroidu uwieczniała majestatyczne krajobrazy i ludzi z wioski. Innym antidotum okazała się przyjaźń z rówieśnikiem mieszkającym po sąsiedzku. Spędzali ze sobą wieczory, czytali te same książki, rozmawiali o swoich pragnieniach. Nie ma sensu streszczać dalszej fabuły, ale przepiękna to była opowieść. Jestem nią oczarowana, nie spodziewałam się, że wyzwoli ona we mnie takie emocje. To również historia o tym, w jaki sposób funkcjonuje mała społeczność, która musi liczyć na siebie, bo wpływ państwa jest niemal nieodczuwalny. Opowieść o tym jak pionierska społeczność zderzała się ze współczesnością. Opowieść o bezinteresowności i empatii wobec innych, gdzie dzika przyroda, czyste powietrze i woda dopełniają tej idylli. Ale też o tym, że tak nieokiełznana przyroda może zabić na 100 sposobów, a większość ludzi nie wytrzymuje pierwszej zimy. Alaska ponoć nie kształtuje charakteru - ona go obnaża. Tak było z Erntem, ciemność, mróź, izolacja miała na niego fatalny wpływ. Zatem to też powieść o walce o przetrwanie, szukaniu swojej ścieżki, o walce z demonami z przeszłości. I tylko nieliczni potrafią taką walkę wygrać. Oprócz tego to przecudna opowieść o wielkiej i trwałej miłości, tak ogromnej jak przestrzenie na Alasce i niezmierne morze, które ją otacza. Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
25-02-2021 o godz 19:03 przez: instagram.com/mommy.book
Mam spory problem z tą niezmiernie zachwalaną historią (chociaż coraz częściej pojawiają się mniej pochlebne opinie). Generalnie na ogromny plus poruszona tematyka przemocy domowej, która niszczy od środka całą rodzinę, burząc dosłownie wszystko, co dobre. Ogrom emocji wywoływały u mnie poszczególne sytuacje znęcania się Ernta nad żoną i córką, przy czym nie mogłam znieść zachowania pierwszej z nich. Rozumiem, że osoby tkwiące w takich związkach potrafią okazywać bezradność i pogodzenie z całą sytuacją, ale jej postępowanie było irytujące oraz irracjonalne. Ponadto zdaję sobie sprawę z tego, iż niektórzy mają całe życie pod górkę, jednak natłok nieszczęść spadających na bohaterów jest wręcz niewyobrażalnie przesadny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-06-2018 o godz 22:54 przez: Magdalena Rogalska-Osińska
Książka wciągająca niesamowicie. Przeczytałam również Słowika. Obie książki przedstawiają historię - relację dwóch kobiet, bohaterki łączy ogromna miłość, trudne losy, jeszcze trudniejsze decyzje. W obu powieściach pokazany jest również i męski pierwiastek, niszcząca siła wojny, straty emocjonalne jakie zostawia w żołnierzach. Siła kobiet w jest niezaprzeczalna. Autorka pokazała to w fantastyczny sposób, łzy same leciały, czy chciałam czy nie. Refleksje cały czas nachodzą moją głowę
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-08-2018 o godz 18:20 przez: dzasta23
Czytałam w życiu wiele książek i jak do dnia dzisiejszego moja ulubioną książką byla trylogia „ Jeździec miedziany „ Pauliny Simons. Myślałam, ze już nic nigdy nie przeczytam równie dobrego ... ta książka jest przepiękna.. pochłonęła mnie na cały weekend ... jest w niej wszystko co człowiek może odnaleźć w życiu. Wyssała ze mnie morze łez a i także wycisnęła ogrom emocji! Polecam te książkę każdemu kto chce zatopić się w świecie miłości :) ... prawdziwej MIŁOŚCI POLECAM GORĄCO
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-05-2018 o godz 10:34 przez: pippa
Po fantastycznym "Słowiku" miałam ogromne oczekiwania względem "Wielkiej samotności". I wiecie co? Nie zawiodłam się! Choć te dwie książki Kristin Hannah bardzo się różnią - czas i miejsce akcji, tempo rozwoju fabuły - to łączy je jedno - fantastycznie opisana historia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-03-2021 o godz 15:37 przez: Aga
Dla mnie bardzo poruszająca i piękna historia, wylałam morze łez ale tak już jest z tą autorką. Miałam wrażenie, że mieszkam na Alasce, tak wszystko przeżywałam z główną bohaterką, ciężko mi było zabrać się za inną książkę po tej lekturze. Polecam bardzo.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji