4/5
10-07-2018 o godz 00:43 przez: Agnesja
Klara budzi się na swojej klatce schodowej. Mając w pamięci jedynie to, że ostatni była na imprezie, wpada do domu, aby zaleczyć domniemanego kaca. Szybko jednak dowiaduje się, iż od dyskoteki minęły dwa dni, a ona nic z nich nie pamięta. Dziewczyna nie wie, co się z nią działo, jej przyjaciele wiedzą tylko, że po imprezie wracała do domu taksówką. Nie ma widocznych obrażeń i może jedynie domyślać się, co mógł jej zrobić porywacz. Gdy wydaje się już, że Klara nigdy nie dowie się prawdy o sobie, dowiaduje się o podobnym przypadku, który miał tragiczny finał. O Lisie odnalezionej z amnezją po czterech dniach zniknięcia. I o tym, jak potoczyły się jej dalsze losy. Czy Klarę czeka to samo? Kim jest jej oprawca i czy jeszcze wróci? Akcja „W pułapce” odbywa się trójtorowo, w różnych miejscach i w około rocznym odstępie czasowym. Nie będę zdradzać do końca, kto jest narratorem i co się z nim dzieje, warto wiedzieć jedynie, że poznajemy historię zarówno Klary jak i Lisy. W pewnym momencie opowieść tej drugiej zaczyna rzucać światło na kwestię porwania tej pierwszej, ale do samego końca ciężko złączyć wszystko w spójną całość. Te kobiety, chociaż tak różne, mają ze sobą coś wspólnego i praktycznie przez całą lekturę próbujemy odkryć, o co chodzi. W niektórych fragmentach jest też odniesienie do porywacza, widzimy więc namiastkę jego szaleństwa i niestabilności psychicznej. Mimo to uważam, że autorka mogła wsadzić do opowieści więcej mroku i niepokoju. Akcja toczy się powoli, bez większych zwrotów, zaskoczeń i napięć, ku rozwiązaniu, które skleja wszystkie elementy w całość. Główną motywacją do dalszego czytania była jedynie ciekawość, jak autorka to rozwiąże. Brakowało mi ciarek, obawy o życie Klary, za mało mrocznego klimatu jak na thriller psychologiczny. A więc powoli kroczyłam za Lisą i Klarą, zbierając jak najwięcej informacji i szczegółów, próbując dociec rozwiązania. To był jedyny powód, dla którego szybko tę powieść przeczytałam, bo poza tym nie dzieje się nic ciekawego. I finalnie nie jestem do końca z lektury zadowolona, cała intryga okazała się być prosta, miałam wręcz uczucie, że zbyt banalna i bezpodstawna. Moje pomysły na rozwiązanie może były zbyt dziwne, ale takie też o wiele bardziej by mnie zadowoliły. Tymczasem otrzymałam rozwiązanie błahe, niedające do myślenia, mało też w nim psychologicznej głębi. Czytałam więc książkę tylko po to, aby dowiedzieć się, co się działo z Klarą, a i tak dostałam nieporywającą, przeciętną historię. Dlatego czuję się odrobinę zawiedziona. Najchętniej o „W pułapce” napisałabym, że jest „OK”, dała 6 gwiazdek na 10, postawiła na półce i nigdy nie wracała. Jaki sens byłby ponownie sięgać po taka książkę? Czasami, nawet znając zakończenie, warto czytać ponownie pewne opowieści, aby wyciągać z ich wnętrza nowe smaczki. Tutaj zanudziłabym się już na śmierć, taka lektura dla mnie nie miałaby ani odrobiny sensu. Rozumiem, że jest to literatura rozrywkowa i ma za zadanie miło zająć czytelnikowi kilka godzin. A jednak czuję, iż powinnam od książek wymagać czegoś więcej. W końcu relaksująca lektura powinna też wciągać, intrygować, powinnam ją przeżywać emocjonalnie i czuć satysfakcję z poznanej historii. Tymczasem nie wiem, co „W pułapce” mogłoby mi zaoferować. Tak naprawdę równie dobrze mogłabym jej nie czytać. Książka ma jednak jeden duży plus – w końcu miałam do czynienia z dobrze napisaną opowieścią. Nie musiałam, jak to ostatnio miałam w zwyczaju, sięgać po ołówek krytyka i zaznaczać językowych kwiatków. Nie czułam najmniejszej różnicy pomiędzy Stachulą, a popularnymi zagranicznymi autorami thrillerów. Czułam, że mam do czynienia z naprawdę dobrą pisarką, która w swojej książce słabo potraktowała jedynie, albo aż, fabułę powieści. Warunki na napisanie dobrej historii są, ale brakuje innowacyjnego pomysłu i umiejętności budowania napięcia. O lekturze „W pułapce” szybko zapomnę, już o tym wiem. Odstawię tę książkę na półkę i zapewne do niej nie wrócę, nawet nie pomyślę, że czytałam kiedyś taką historię. Jest zbyt przeciętna, prosta i pozbawiona ładunku emocjonalnego. Gdybym oczekiwała jedynie miłego zajęcia na kilka godzin, zwykłej odstresowującej lektury, pewnie byłabym zadowolona. A mimo to od „thrillera psychologicznego” wymagam odrobiny więcej zaangażowania ze strony autora, a także mojego zaangażowania, na tle emocjonalnym. Ta książka ma dużą szansę spodobać się większości odbiorców, to zależy, czego się oczekuje. Może kiedyś sięgnę jeszcze po książki Stachuli, ale chwilowo poszukuję książek, które sprawią, że nie będę miała choćby najmniejszego poczucia straconego czasu.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 1
5/5
22-06-2018 o godz 16:12 przez: Lady Margot
LADYMARGOT.PL Kiedy dowiaduję się, że Magda Stachula wydaje nową powieść – zacieram ręce. Co roku, w okolicach wakacji, moja ukochana polska autorka raczy nas swoją kolejną książką. Musicie wiedzieć, że do Magdy mam bardzo osobisty stosunek. Brałam udział w akcji promocyjnej jej pierwszego „dziecka” – „Idealnej”, które zwaliło mnie z nóg. To był debiut, jakiego nigdy wcześniej nie czytałam. Następnie miałam przyjemność uczestniczyć w promocji „Trzeciej”, a nawet wybierać kolor druku tytułu drugiej powieści autorki, którą miała udowodnić, że jest mistrzynią thrillera psychologicznego. Udowodniła. Teraz przyszedł czas na trzecią książkę – „W pułapce”. Czy Magda Stachula swoją najnowszą propozycją pokazała czytelnikom, że nadal jest w świetnej formie i nie ma sobie równych? O tym dowiecie się już lada moment. Przeczytajcie, co myślę 🙂 *** POSTACI Klara – młoda dziewczyna, która w niewyjaśnionych okolicznościach traci pamięć i nie jest w stanie przypomnieć sobie, co działo się z nią przez ostatnie dwa dni. Nina – przyjaciółka Klary, która pomaga jej dowiedzieć się, co tak naprawdę się wydarzyło. Lisa – berlinianka polskiego pochodzenia, którą spotkało dokładnie to, co Klarę – w niewyjaśnionych okolicznościach „gubi” kilka dni ze swojego życia. FABUŁA Klara budzi się rano na klatce schodowej. Ubranie ma w nieładzie, nie jest w stanie przypomnieć sobie, co działo się w ciągu kilku ostatnich godzin, po wyjściu z imprezy u koleżanki. Szybko uświadamia sobie jednak, że nie obudziła się w niedzielny poranek, ale… we wtorkowy! Gdzie była, co się stało? I dlaczego spała na schodach? Postanawia przeprowadzić śledztwo na własną rękę. Pomaga jej w tym tajemnicza przyjaciółka ze studiów, której wyjątkowo zależy na rozwiązaniu zagadki… Tropy prowadzą do Berlina. Rok wcześniej. Nina nie radzi sobie z codziennością, po tym, co ją spotkało. Została uprowadzona i porzucona w lesie. Nie pamięta, jak się tam znalazła, nie jest w stanie przypomnieć sobie najmniejszego szczegółu z kilku dni, w których nie było z nią kontaktu. Od tej pory dziewczyna uczestniczy w terapii u psychologa, próbuje odnaleźć psychiczny spokój. Niestety, świadomość, że ktoś ją obserwuje, a następnie dziwne sytuacje, które mają miejsce w jej mieszkaniu (po powrocie zastaje przestawione przedmioty, ktoś zamyka w szafie jej koty), sprawiają, że dziewczyna jest na skraju załamania. Co wspólnego mają ze sobą Klara i Nina? Czy to przypadek, że spotkało je dokładnie to samo, czy może misternie uknuty plan? DLA KOGO „W pułapce” to thriller psychologiczny, który zachwyci fanów gatunku. Gęsta od napięcia atmosfera, zawiłości ludzkiej psychiki, niedopowiedzenia, nieoczekiwane zwroty akcji i strach, który autentycznie towarzyszy podczas czytania, to tylko niektóre ze smaczków przygotowanych dla czytelników przez autorkę. Miłośnicy thrillerów będą wniebowzięci! PODSUMOWANIE Magda Stachula jest mistrzynią thrillera psychologicznego. Przeogromnie cieszy mnie fakt, że jej powieści tłumaczone są już poza granicami naszego kraju – są warte tego, by poznało je jak największe grono czytelników. Swoją trzecią już powieścią udowodniła, że nie ma w Polsce nikogo kto mógłby jej choć w najmniejszym stopniu dorównać. Lektura „W pułapce” dostarczyła mi takich emocji… i strachu, jakich już dawno nie czułam 😀 Każdy, kto choć trochę lubi się bać, będzie tą pozycją zachwycony. Stachula po raz kolejny spełniła wszystkie moje oczekiwania, a nawet więcej. To najlepsza z jej świetnych powieści. Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
23-06-2018 o godz 14:30 przez: eirrid
"Są rzeczy gorsze niż strach/Bo strach to dopiero początek" "W pułapce" to według mnie najlepsza książka Pani Stachuli. Czytałam poprzednie i choć nie były złe, brakowało im "tego czegoś". I właśnie to znalazłam w najnowszej powieści autorki. Książka wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. Ma wszystko to, czego oczekujemy od thrillera psychologicznego: zagadka, napięcie, nagłe zwroty akcji, dosyć głęboka psychoanaliza bohaterów. Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona tą lekturą. "W pułapce" to historia dwóch kobiet - Lisy oraz Klary. W powieści mamy pierwszoosobowe narracje każdej z nich oraz kogoś jeszcze. Kim jest ta trzecia osoba? Dowiadujemy się na samym końcu. Co łączy te trzy kobiety porwane prawdopodobnie przez tego samego oprawcę? W którym momencie drogi Lisy z Berlina oraz Klary z Przemyśla się przecinają? Jak prywatne śledztwo Klary i Niny oraz stopniowo odkrywane tajemnice wpłyną na przyszłość Klary? Czy można poradzić sobie z traumą porwania i kompletną luką w pamięci, dotyczącą aż kilku dni? Zachęcam do niezwykle przyjemnej lektury i serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak literanova!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
22-06-2018 o godz 17:54 przez: Anna Wądołowska
Świetny thriller psychologiczny! Czyta się ekspresowo, do końca trzyma w niepewności i pozostawia po sobie niepokój. Jest inny niż poprzednie książki Pani Magdy, dotyka zupełnie innych tematów, ale tak samo wciąga. Bardzo daje do myślenia. Więcej takich książek poproszę :)
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
04-08-2018 o godz 14:09 przez: Anna Rydzewska
Gdy Klara budzi się na klatce schodowej jest przerażona i zdezorientowana. Ostatnie co pamięta to impreza, jednak nie ma pojęcia, jak dotarła do domu i co stało się po przyjęciu. Jej lęk jest coraz większy, kiedy dociera do niej, iż luka w głowie sięga aż dwóch dni. Stopniowo oszołomienie zamienia się w determinację, by dowiedzieć się, co działo się z nią w ciągu ostatnich godzin i kto jest za to odpowiedzialny. W śledztwie postanawia jej pomóc przyjaciółka. Szybko odkrywają, że jakiś czas temu podobny wypadek spotkał inną kobietę. Wydaje się, że rozmowa z nią pomoże rozwikłać zagadkę, jednak sprawa okaże się bardziej skomplikowana, niż to mogło wydawać się na początku. Dodatkową przeszkodą stają się lęki dziewczyny, czuje się stale obserwowana, osaczona. Co takiego przydarzyło się Klarze? I czy sprawa obu kobiet rzeczywiście ma wspólny mianownik? "Czarna dziura. Zupełna pustka. Czy powinnam zadzwonić na policję? Powiedzieć, że rano obudziłam się na schodach na dole kamienicy, że nie pamiętam, jak się tam znalazłam i co się ze mną działo przez dwa dni? Czy potraktują mnie poważnie, czy zechcą przejrzeć kamery do monitoringu, żeby wyjaśnić do jakiego samochodu wsiadłam i w która stronę pojechałam?" Nareszcie miałam okazję poznać twórczość Magdy Stachuli i jestem z tego ogromnie zadowolona. Historia zahipnotyzowała mnie już na samym wstępnie. Autorka w perfekcyjny sposób buduje napięcie, świetnie zwodzi czytelnika. Akcja powieści prowadzona jest trójtorowo, w różnych czasach, co jeszcze silniej podsyca napiętą już atmosferę. Poznajemy zarazem losy Klary, Lisy, kobiety, która przeszła przez podobną tragedię jakiś czas temu i pomału próbuje wrócić do normalnego życia, ale także otrzymujemy relację z tortur, jakich zaznaje tajemnicza dziewczyna, przetrzymywana przez niebezpiecznego mężczyznę. Czytelnik stara się dowieść, iż sprawy te łączy jeden oprawca, jednak brak dowodów nie ułatwia mu rozwiązania zagadki. Zaburzenie lękowe Klary zostało opisane niezwykle sugestywnie, wręcz namacalnie, błyskawicznie udziela się osobie czytającej. Staje się ona przestraszona, podejrzliwa wobec każdego, chęć rozwikłania zagadki jest priorytetem, dlatego z entuzjazmem i w napięciu pochłania ona kolejne strony. Gehenna, jakiej zaznaje tajemnicza, przetrzymywana kobieta wywołuje ciarki na plecach i dodatkowe skoki adrenaliny. Współczujemy jej, boimy się o nią, a z drugiej strony za wszelką cenę pragniemy jak najszybciej odkryć, kim ona właściwie jest. Zagadkowy, mroczny klimat i umiejętne stopniowanie napięcia to bez wątpienia największe zalety tej powieści. Akcja jest niesłychanie wartka, nie daje czytelnikowi wytchnienia, zaintrygowany jest do tego stopnia, że nie potrafi przerwać czytania nawet na chwilę. Ta książka wciąga tak bardzo, że na czas lektury całkowicie zapominamy o otaczającej nas rzeczywistości, wszystkimi zmysłami przebywamy obok postaci i staramy się za wszelką cenę poznać oprawcę i jego motywy. "Zimny chów, który zafundował mi ojciec, ma jedną zaletę. Zrobił też ze mnie sprytną zawodniczkę, która sprawnie unika ciosów, panuje nad stresem i wciąż jest gotowa do walki. Dowiem się, co stało się tamtej nocy. Muszę poznać prawdę, nie potrafię się pogodzić z utratą tych kilkudziesięciu godzin." Autorka stworzyła wyrazistych, wielowymiarowych, przekonujących bohaterów. Mamy okazję wniknąć w umysł ofiar, poznajemy ich największe lęki, rozterki. Jak każdy posiadają również wady, mają jakieś grzeszki na sumieniu. Jedyne czego mi zabrakło to dokładniejsze zagłębienie się w psychice samego oprawcy, możliwości szczegółowego zanalizowania motywów nim kierujących. Pomijając ten jeden drobiazg, muszę przyznać, że Magda Stachula udowodniła, iż potrafi świetnie zwodzić czytającego, bawi się z nim w kotka i myszkę, podsuwa mylne tropy, po to, by go jeszcze silniej zaintrygować tą dopracowaną fabułą. Zakończenie jest niezwykle udane, dokładnie takie, jakiego oczekują fani thrillerów psychologicznych. Zaskakuje i szokuje, uświadamiając czytelnikowi, jak bardzo został zmanipulowany. Właśnie taką nieprzewidywalność kocham w książkach, czyni ona z lektury wyjątkowo pasjonującą przygodę, która wywołuje lawinę intensywnych, pobudzających emocji. "W pułapce" to zaskakujący, niemiłosiernie wciągający i trzymający w ogromnym napięciu thriller psychologiczny, od którego nie łatwo się oderwać. Dopracowana, ciekawa fabuła, tajemniczy klimat, złożone postacie oraz dopieszczona umiejętność autorki zwodzenia i mącenia w głowie czytelnikowi tworzą nieprzewidywalną, emocjonującą lekturę, która w pełni usatysfakcjonuje fanów mocnych wrażeń. Gwarantuję, iż krocząc po jej stronach poczujecie się osaczeni i pełni obaw, wcielicie się w rolę ofiary. To jedna z tych pozycji, jaką po prostu przeżywa się całym sobą. Jeśli lubicie mocne, nieobliczalne powieści z zakończeniem wbijającym w fotel, ta książka was zachwyci! Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-03-2019 o godz 22:08 przez: ejotek
Twórczość Magdy Stachuli nie jest mi obca a wręcz znana i lubiana. Poznałam "Trzecią", potem debiutancką "Idealną", za każdym razem byłam zadowolona z lektury. Zatem przyszła pora na najnowszą książkę - "W pułapce". Czy spełniła moje oczekiwania? Przemyśl, 1 sierpnia 2017 Rodzice Klary polecieli w sobotę na Majorkę, zatem dziewczyna korzystając z wolności od rządów twardej ręki ojca, wyrwała się na imprezę. Ocknęła się na schodach kamienicy, w której mieszka. Kartka na lodówce przypomniała jej, że w poniedziałek jest pogrzeb sąsiadki... Ale odkryła, że jest WTOREK! Gdzie zgubiła dwa dni ze swojego życia? Co się wtedy z nią działo? Dlaczego nic nie pamięta? Czy ktoś ją porwał? Zgwałcił? Nikt nie może się dowiedzieć o tym, co ją spotkało. Dziewczyna stara się odtworzyć przebieg zdarzeń z imprezy a potem z pomocą przychodzi jej przyjaciółka Nina, która przypomniała sobie o pewnym artykule sprzed roku. Dotyczył porwania młodej dziewczyny, mieszkającej na stałe w Berlinie. Dziewczyny zaczynają prowadzić samodzielne śledztwo. Gdzie ich zaprowadzi? Czy uda im się odkryć prawdę? Czy Klara jest bezpieczna? Berlin, wrzesień / październik 2016 Dwudziestoczteroletnia Lisa wciąż odczuwa niepokój, mimo że stara się swoje lęki załagodzić u psychoterapeuty. Dwa miesiące temu w niewyjaśnionych okolicznościach został porwana, gdy wracała do Niemiec z Polski. Nie pamięta jak to się stało, nie wie co ktoś mógł jej zrobić... Rodzina poszukiwała jej przez kilka dni. To nie był ani gwałt ani rabunek! Więc co?? Lisa szuka wsparcia u brata - Alexa, gdyż ma wrażenie, że kiedy nie ma jej w mieszkaniu ktoś się po nim kręci... A przecież wymieniła zamki! Czyżby porywacz chciał dokończyć 'robotę' i ją zabić? I jeszcze te głuche telefony?! Naprzemiennie towarzyszymy w codzienności Klarze i Lisie, próbujemy przetrwać trudne chwile, przebrnąć przez mgłę zasnuwającą pamięć bohaterek i odzyskać wspomnienia. Życie Klary obejmuje okres miesiąca, zaś u Lisy czas biegnie szybciej i poznajemy kilka miesięcy jej życia. Niespodziewanie w fabule pojawia się trzeci element - oznaczona kursywą perspektywa porywacza, który ma przed sobą ofiarę... Czy to przeszłość i poznajemy losy poznanych dotąd dziewcząt czy może trzecia porwana? Bardzo długo czytelnik pozostaje w nieświadomości, kim jest trzecia porwana, porywacz i co działo się z dwiema głównymi bohaterkami. Powoli zbierałam drobiazgi, które miały mi pomóc dotrzeć do prawdy... Co je łączyło? Dlaczego to właśnie one zostały 'wybrane'? Tylko na to jedno powiązanie musiałam czekać niemal do dwieście pięćdziesiątej strony. A o co chodziło w całej historii? Choć miałam wiele pomysłów, tropów i przypuszczeń, wszystkie legły w chwili, gdy autorka odkryła wszystkie karty! No po prostu 'czapki z głów'! Magda Stachula doskonale oddała strach porwanych przed powrotem do normalnego życia, ich poczucie poniżenia, lęk przed wyjściem z domu, nienawiść w stosunku do porywacza a zwłaszcza jeśli chodzi o niewiedzę co się nimi działo w czasie, który umknął ich pamięci. Bohaterki żyły w ogromnym napięciu, miały wręcz paranoiczne podejrzenia skierowane w stosunku do wielu osób, nikt nie potrafił im pomóc, zaś Klara w obawie przed gniewem ojca, nie poszła nawet na policję. By stworzyć fantastyczny thriller, wcale nie ma konieczności rozwlekania historii na pięćset stron... Stachula ma przepis na to, jak na trzystu czterech stronach zdążyć czytelnika zadziwić, zaniepokoić, pokazać mu gdzie czyha zło i jakie ma sposoby na dotarcie do naiwnego człowieka. Myślę, że wiele osób po tej lekturze otworzy oczy na pewne zjawiska, częściej przyjrzy się ludziom z własnego otoczenia lub tym, którzy się w nim pojawią. Podsumowując - "W pułapce" to świetny thriller psychologiczny w wykonaniu Magdy Stachuli. Polska mistrzyni tego gatunku, potrafi doskonale stopniować napięcie, wprowadzać stan poczucia zagrożenia, niepewności oraz bezsilności. Uwielbiam jej sposób prowadzenia fabuły, do której dodaje nowe elementy w taki sposób, że wcale nie ułatwiają rozwikłania zagadki. Jej finał godny jest efektu 'wow', który zawsze odczuwałam podczas lektury kryminałów Agathy Christie. Polecam, choć niekoniecznie przed snem. recenzja pochodzi z mojego bloga: https://czytelnicza-dusza.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-06-2018 o godz 19:33 przez: Urszula Janiszyn
Blisko dwa lata temu mieliśmy okazję poznać debiutancką powieść Magdy Stachuli pt. "Idealna", która triumfem podbiła serca polskich czytelników, stawiając jednocześnie tę autorkę w gronie najbardziej popularnych i obiecujących pisarzy spod znaku thrillera i powieści kryminalnej. Dziś mamy przyjemność odkrycia kolejnej - trzeciej już książki tej intrygującej autorki, która to nosi tytuł "W pułapce", i która to ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Znak Literanova! Główną bohaterką opowieści jest Klara - młoda dziewczyna, która pewnego ranka budzi się w nieznanym jej miejscu, nie pamiętając jak tam się znalazła. Budzi, odkrywa niepokojące ślady na swoim ciele i uświadamia sobie, że nie pamięta nic z ostatnich 48 godzin... Po pierwszym szoku i załamaniu, Klara postanawia odkryć prawdę o dramatycznych wydarzeniach z ostatnich dwóch dni, docierając wkrótce tym samym do innej kobiety, którą kilka miesięcy wcześniej spotkał ten sam los. Chcąc się skontaktować ów osobą, Klara zaczyna towarzyszyć niepokojące przeczucie, iż jest przez kogoś nieustannie obserwowana i śledzona... Poczucie tu podsyca tajemnicza przesyłka, która zamieni jej życie w najprawdziwszy koszmar... Najnowsze dzieło Magdy Stachuli, oferuje nam sobą niezwykle interesujące, emocjonujące i porywające spotkanie z rasowym thrillerem psychologicznym. Thrillerem, wypełnionym napięciem, mocnym emocjami, niesamowitym klimatem strachu, lęku, osaczenia i niepewności względem tego, co jest jawą, a co tylko wytworem chorej wyobraźni... Wspaniali bohaterowie, nieprzewidywalna i zaskakująca fabuła, wyśmienity język, sprawny warsztat pisarski oraz umiejętne dozowanie napięcia ze strony na stronę - oto największe atuty tej powieści, która bez wątpienia stanie się wielkim bestselerem najbliższych miesięcy! Co nas zachwyca w tej książce najbardziej...? Otóż wydaje się, że przede wszystkim fascynująca, nieoczywista i niedająca się przewidzieć oś głównych wydarzeń, oparta nie tylko na konfrontacji głównej bohaterki z tajemniczym sprawcą jej koszmaru..., ale także i z własnymi lękami, strachem, szalejącą wyobraźnią i obawą o to, czy aby z jej psychiką jest wszystko tak, jak być powinno. To właśnie ten aspekt wydaje się być tu najbardziej intrygujący, ciekawy i nieoczywisty, a tym sam tak bardzo fascynujący podczas naszego spotkania z tym dziełem. Myślę, że mamy tu do czynienia z absolutną kwintesencją psychologicznego thrillera z najwyższej półki, który zachwyci każdego fana i miłośnika tego gatunku! Wielką siłą tej książki jest bez wątpienia kreacja jej głównej bohaterki - Klary. To wyjątkowa, bardzo inteligentna, a przy tym niezwykle tajemnicza i nieodgadniona kobieta, która budzi w nas przeróżne odczucia - od współczucia począwszy, a na irytacji, skończywszy. Ale to właśnie ta wielowymiarowość tej postaci i nie oczywistość jej postępowania, tak bardzo nas tu ciekawią i skłaniają do tego, by chcieć ją poznawać w jak największym stopniu i jak najdłużej towarzyszyć jej w prywatnym śledztwie, przemieniającym się stopniowo w walkę o życie. To kolejna wspaniała - i co bardzo istotne kobieca postać, która zrodziła się wyobraźnią tej autorki... Wielkie "chapeau ba"! Śledztwo, podróże, stopniowe odkrywanie prawdy i walka ze złem - oto główne elementy tej opowieści, ale tak naprawdę to jej aspekt psychologiczny wydaje się być tu najważniejszym. Magda Stachula raz jeszcze zagłębie się tu bowiem w otchłań ludzkiej psychiki, wydobywając z niej na powierzchnię to, co najciekawsze, ale też i chyba najstraszliwsze... To strach, szaleństwo, okrucieństwo i nieustanne poczucie osaczenia, które nie daje żyć... I wszystko to jest naturalne, realne i jak najbardziej autentyczne, co tylko i wyłącznie potęguje nasz strach, ale też i zachwyt nad tą opowieścią! "W pułapce", to kolejna znakomita powieść w dorobku Magdy Stachuli, o której chyba możemy już mówić - "królowa polskiego thrillera psychologicznego"! Ten tytuł jak najbardziej należy się tej autorce, co potwierdza dobitnie także i ta pozycja. Emocje, klimat, fascynująca aura tajemnicy i niedopowiedzenia oraz wielce zaskakujący i bardzo spektakularny finał - oto, co czeka na was podczas spotkania z tą lekturą!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-06-2018 o godz 21:05 przez: Ruda Recenzuje
Kiedy Klara budzi się po sobotniej imprezie, z przerażeniem uświadamia sobie, że gdzieś umknęły jej dwa dni. Z niepokojem zauważa także dziwne siniaki na swoim ciele. Szukając informacji, pozwalających jej wyjść z amnezji, trafia na podobny przypadek i postanawia skontaktować się z poszkodowaną. Co przydarzy się Klarze podczas poszukiwań odpowiedzi na nurtujące ją pytania? Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie „Idealna”. Nie zapomniałam również „Trzeciej”, choć moim zdaniem wypadła ona nieco słabiej. Zaintrygowanie, ciekawość i fakt, że te książki mocno zapadły mi w pamięć sprawiły, że zwyczajnie nie mogłam przejść obojętnie obok nowej książki Magdy Stachuli. „W pułapce” czyta się szybko od początku do końca. To jedna z tych powieści, które sprawiają, że mamy chęć poznać ją natychmiast, by przekonać się, jakie sekrety skrywa na swych stronach. Takie tajemnice i niedopowiedzenia przyciągają szczególnie, magnetyzując i zachęcając, by ani na chwilę nie odkładać książki na półkę. Zauważyłam już wcześniej, że to element charakterystyczny dla twórczości autorki. Mimo rozwoju akcji i wychodzenia na światło dzienne kolejnych faktów, przez cały czas mamy wrażenie, że czegoś nam brakuje. Zagłębiamy się w lekturę z nieustannym przekonaniem, że Stachula jeszcze zaskoczy, a ona chowa w rękawie kilka asów, które rzuca na stół tuż przed końcem „zabawy”. Co ciekawe, tym razem, naprawdę nie jest łatwo rozgryźć przygotowaną przez nią zagadkę. Wszystko wydaje się dość spójne i logiczne, a jednak brakuje nam czegoś, co połączyłoby poszczególne elementy fabuły. Tajemnice te budzą w czytelniku ciekawość, która mimo upływu czasu i pokonywania kolejnych stron w stanie pewnego zawieszenia, nie przeradza się w zniecierpliwienie czy żal. Wręcz przeciwnie- chętnie i cierpliwie czekamy na wielki finał, wierząc, że to, co otrzymamy w zamian spełni wszystkie nasze oczekiwania. Poznając kolejne rozdziały nie potrafiłam rozwiązać tej zagadki samodzielnie. Zazwyczaj chętnie wchodzę w szranki z autorem, podczas lektury prowadząc własne śledztwo i próbując wytropić mordercę czy też sprawcę książkowego zła. Tym razem musiałam pokornie poczekać, aż Stachula uchyli rąbka tajemnicy, co nie było łatwe, a jednak na swój sposób fascynujące. Jak już wspomniałam, przy okazji poprzednich powieści autorki przekonałam się, że fabuły, które nam proponuje, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, są naprawdę intrygujące i nieszablonowe. I choć może nie każdemu przypadną one do gustu, to absolutnie nie można odmówić Stachuli fantazji i wyobraźni. Tym razem powołała się na coś, z czym każdy z nas spotkał się już wcześniej. Wykorzystała pomysł, który każdego dnia zdaje się zyskiwać na popularności. I choć nie wszyscy z tej opcji skorzystali, na pewno wszyscy o niej słyszeli. A jednak nie przypominam sobie, żebym wcześniej spotkała się z wykorzystaniem takiego pomysłu do zbudowania książkowej fabuły. Dzięki temu chętnie przymknęłam oko na pewne niedociągnięcia, a raczej elementy, które moim zdaniem nie do końca w tej książce zagrały. Bardzo podoba mi się, w jaki sposób autorka opowiada swą historię, umiejętnie łącząc przeszłość z bieżącymi wydarzeniami i dzięki temu budując napięcie, stopniowo w czytelniku narastające. Według mnie to najkorzystniejszy wybór prowadzenia narracji, który sprawdza się praktycznie zawsze, szczególnie w przypadku takich tajemniczych i mrocznych historii. Czy coś bym w tej powieści zmieniła? Nie jestem pewna. Być może popracowałabym nieco nad charakterystykami bohaterek, które moim zdaniem wypadły nieco nijako i nie wzbudziły we mnie większych emocji. Wydaje mi się, że pod tym względem Stachulę stać na więcej. „W pułapce” to przemyślana, dopracowana i zgrabnie napisana książka. Szczerze mówiąc, podobnie jak „Trzecia”, tak i ten tytuł nie zdobył całkowicie mojego serca i wciąż tym najcieplejszym uczuciem darzę „Idealną”. Myślę jednak, że warto dać jej szansę- by przekonać się, jaki motyw wykorzystała autorka przy budowaniu fabuły i by poznać człowieka, który zrujnował życie książkowych bohaterek.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
5/5
18-06-2018 o godz 21:35 przez: saskia
Podobno jeżeli o czymś nie pamiętamy to znaczy, że nie było to nic istotnego. Jednak niekiedy brak wspomnień wyzwala strach, narastający i odbierający spokój. Niewiedza podkopuje wiarę w siebie, w to co miało, ma i może mieć miejsce. Podejrzanymi stają się wszyscy i wszystko dookoła. Niepamięć bywa błogosławieństwem, ale dla niektórych staje się przekleństwem … Budzisz się i nie pamiętasz ostatnich dni, ale wpierw nawet nie wiesz, że one minęły. Nie myślisz jasno, powoli, bardzo powoli, przypominasz sobie ostatnie godziny, a przynajmniej tak sądzisz. W końcu dociera do ciebie, iż kilkadziesiąt godzin jest czarna dziurą, nic nie przychodzi ci do głowy, panika zaczyna cię ogarniać, wraz z nią pojawia się strach, nie zdajesz sobie sprawy, że będzie ci on towarzyszyć od tej chwili ciągle. Klara dobrze bawiła się na imprezie, nie przesadziła z alkoholem, ale … obudziła się na klatce schodowej swojego domu i nie wie dlaczego znalazła się w tym miejscu. Jeszcze większe zdziwienie budzi się w niej gdy orientuje się, że nie pamięta nie ostatnich kilku godzin, lecz paru dni. Zaskoczenie zamienia się w przerażenie, to co jest w stanie ustalić jedynie wzmaga strach. Komu zwierzyć się z tego co się wydarzyło? Kto jej uwierzy? Dlaczego właśnie ją to spotkało? A może nie tylko ona jest ofiarą? Czy sprawca obserwuje ją? Tak dużo pytań, na które Klara chce znaleźć odpowiedzi, pomimo lęku. Oglądanie się za siebie jedynie wzmaga zdenerwowanie. Świadomość, że komuś przydarzył się podobny dramat wydaje się pomocne, do pewnego momentu … Lisa czasami miała wrażenie, iż zaczyna wracać do równowagi, jednak zawsze coś podkopywało jej wiarę, a może stał za tym ten sam człowiek, który wymazał z jej pamięci kilka dni? Po tym wydarzeniu już nic nie było takie jak wcześniej, ciągłe wyczekiwanie na atak potęgowało i tak ogromną trwogę … Czy i Klarę to czeka? Przecież znalazła się w identycznej sytuacji, co łączy te dwie młode kobiety oprócz przerażających kilku dni jakich nie pamiętają? Dlaczego one zostały uwięzione w tej bolesnej pułapce? Nie ma szybkiej akcji, efektownych strzelanin, błyskotliwego detektywa także brak, ale jest coś innego, bardziej dramatycznego i jednocześnie spektakularnego, przyprawiającego o dreszcze i przenikającego aż do kości – matnia, prawdziwa, nie w przenośni, tym bardziej odczuwalna gdyż rozgrywająca się w umyśle oraz wypalająca w nim swoiste piętno. Magda Stachula nie po raz pierwszy dała do rąk czytelników historię, w której nic nie jest oczywiste, a to co najważniejsze rozgrywa się na kilku płaszczyznach i przede wszystkim w głowach bohaterów. „Pułapka” jest pierwszorzędnym thrillerem psychologicznym w jakim niepokój odczuwa się dosłownie od pierwszych do końcowych zdań, a ostatnia kropka nie zamyka całości, stanowi chwilową ciszę przed nieuchronną burzą w przyszłości, jak dalekiej to pokaże czas. Pisarka użyła kilku planów czasowych, co w efekcie zapętliło fabułę, wyglądającą tylko z pozoru na nieskomplikowaną. Z jednej strony wszystko wydaje się aż nazbyt realne, z drugiej rodzą się podejrzenia, że to jedynie wymysł udręczonej pamięci, chociaż czy na pewno? W „Pułapce” oddano z szczegółami walkę z lękiem, coraz bardziej ingerującym w egzystencję bohaterów strach oraz to jak pustoszy człowieka brak wspomnień. Życie wciąż się toczy, ani na moment nie zwalnia, a bohaterki próbują odzyskać coś co należy wyłącznie do nich, lecz zostało im odebrane. Atmosfera zagrożenia czasami tylko lekko zostaje zastąpiona przez zryw optymizmu, by bardzo szybko powrócić ze zdwojoną siłą. Nieuchronność pojawienia się tego kogo bohaterki się tak obawiają jest odczuwalne nie jedynie dla nich, lecz również dla czytających. Magda Stachula wirtuozersko oddała narastające emocje i coraz większe przerażenie, jedno i drugie uwięzione prawie cały czas w głowach oraz ograniczone do ścian domu, który już nie jest bezpieczny, ale stanowi ostatnią ostoję dla ofiary. Tytułowa „Pułapka” ma wiele znaczeń, każda z postaci widzi ją inaczej, a wraz z kolejnymi wydarzeniami poszerza się jej sens.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-06-2018 o godz 20:30 przez: TylkoSkończęRozdział
Obstawiam, że każdemu z Was (nas ;)) urwał się kiedyś film. Ale wiecie, takie totalne ścięcie, zero zdolności logicznego myślenia, czarna dziura. Aż do poranka kiedy budzicie się, np.: z poprzypinanymi do głowy spineczkami, w piżamie (!) i specyficznym (jedynym w swoim rodzaju;)) posmakiem w ustach... =D No niemiłe to. Klara miała gorzej. Budzi się na klatce schodowej i okazuje się, że umknęły jej DWA dni. Co robiła przez dwa dni, co zostało jej zrobione przez te dwa dni? Skąd wzięły się dziwne siniaki na jej ciele? Czy została zgwałcona? Czymś zarażona? Totalna pucha w głowie. Klara może albo zabarykadować się w mieszkaniu, płakać w poduchę i wyczekiwać ewentualnych prób włamania... albo wziąć się w garść i dowiedzieć się co przeżyła przez te 48 godzin. Mimo nieustannego poczucia zagrożenia wybiera drugą opcję. Doprowadza ją ona na ślad Lisy, którą spotkało dokładnie to samo. Problem w tym, że Lisa mieszka w Berlinie... Jednak na gros pytań nie udaje jej się uzyskać odpowiedzi. Czy Klarze rzeczywiście coś grozi, czy poczucie zagrożenia i niepewności to projekcja jej wybujałej fantazji? Hermetyczny i klaustrofobiczny thriller, w którym nieustannie towarzyszy nam poczucie zagrożenia. Sęk w tym, że nie do końca wiemy, czy Klara nie jest neurotyczną, rozchwianą emocjonalnie dziewczyną z mocno nadszarpniętym poczuciem własnej wartości... I czy po prostu nie zabalowała ZBYT intensywnie... Ale skąd to poczucie bycia obserwowaną, zbrukaną i zagrożoną? A jeśli tajemniczy dręczyciel istnieje i tylko czyha na dogodny moment aby dokończyć to, co zaczął? Magda Stachula z książki na książkę prezentuje coraz ciekawszą i bardziej dopracowaną intrygę. Dałam się porwać tej historii. Może dlatego, że od zawsze bezbrzeżnym lekiem napawa mnie długaśna luka w pamięci i brak rozeznania co działo się ze mną przez kilka (a co dopiero kilkanaście godzin!). A może dlatego, że to po prostu naprawdę dobry thriller. Z dusznym klimatem, świetnie zarysowanymi portretami psychologicznymi oraz bardzo wyrazistym zobrazowaniem pojęcia przeniesienia w trakcie trwania terapii psychologicznej. Na szczególną uwagę zasługuje charakterystyka Klary, jej brak pewności siebie będący wynikiem "zimnego chowu" jej despotycznego ojca. Nie ma nic bardziej dołującego niż podkopujący fundamenty poczucia własnej wartości i godności rodzic... Autorka w bardzo sugestywny sposób ukazuje przemianę pełnej życia, wesołej i żywiołowej dziewczyny w zmagającą się ze stresem pourazowym ofiarę. I to jest przerażające. Jedno wydarzenie, które tak naprawdę okryła mgła zapomnienia, przekreśla nasze dotychczasowe życie i zamienia nas w zaszczutą osobę, która łaknie zaspokojenie podstawowej, pierwotnej potrzeby – potrzeby bezpieczeństwa. A minusy były? Były :) tylko nie da się o nich pisać nie zdradzają fabuły... :) może tak – porywacz wyskakujący z kapelusza i zbędna, moim zdaniem, sceneria tortur trzeciej ofiary porywacza... Chyba nie palnęłam zbyt dużego spojlera? ;) prócz tego przez kilkanaście pierwszych stron szkicowany i sukcesywnie zapełniany jest "niepokojącymi" barwami obraz – klimat, ale akcja rozwija się bardzo powoli. I jeśli ktoś nie wczuje się w klimat to, no cóż, może nie poczuć tej satysfakcji, którą czułam ja :) Bardzo dobry thriller, ciekawa intryga, oryginalny czarny charakter, który tak naprawdę... yyyy czytajcie!;) Słówko rzeknę jeszcze na temat akcji promocyjnej, w której miałam wielką przyjemność uczestniczyć. Wraz z egzemplarzem książki (pięknie zapakowanym) otrzymałam kopertę z fragmentem zdania z W pułapce. Zabawa polegała na tym, że 11 czerwca o konkretnej godzinie musiałam opublikować zdjęcie i odszukać swoją drugą połowę. W moim przypadku było to słowo "Mamo" :). Adrenalina! Moc! Stres! Była zabawa, ale napędzana takim adrenalinowym speedem. Bawiłam się zacnie. I życzę i sobie, i Wam, abyśmy jak najczęściej brali udział w tak nietuzinkowej promocji książki 👍 http://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2018/06/w-puapce-magda-stachula.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-07-2018 o godz 09:58 przez: Jelenka
JELENKA.PL Lubię się z thrillerami, szczególnie z tymi, które zajmują przestrzeń w mojej wyobraźni na długie godziny. Jeśli już sięgałam po thrillery to przeważnie były to zagraniczne tytuły. Tym razem miałam okazję zmierzyć się z polską próbką tego gatunku. Zdradzę jedynie, że niesamowitą. ZARYS FABUŁY Klara młoda studentka budzi się po imprezie na klatce schodowej w kamienicy, w której mieszka. Przekonana, że trochę za bardzo zabalowała zabiera się do swoich zajęć. Po pewnym czasie jednak orientuje się, że od imprezy minęło już kilka dni, a ona nie ma pojęcia co się wtedy działo. Kolejne znaki wskazują na to, że to mogło być porwanie. Szukając odpowiedzi na nurtujące pytania wraz z przyjaciółką trafia na informacje o Lisie, dziewczynie, której przytrafiło się to samo. W nadziei na rozwikłanie zagadki i odnalezienie spokoju i poczucia bezpieczeństwa wyrusza do Berlina. NIEPOKÓJ To pierwsze co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu „W pułapce” Magdy Stachuli. Całą historię autorka zawarła na jedynie 300 stronach. Niech to Was jednak nie zmyli. Książka jest bardzo treściwa i naładowana emocjami i niepokojem. Nie sposób się oderwać czy odłożyć na bok choć na kilka chwil. Powieść wciąga od pierwszych stron. A dlaczego? Och, na to złożyło się wiele składowych, które autorka ograła koncertowo. Na początek ciekawe, niebanalne i tajemnicze postaci. Początkowo w każdym widzi się docelowego złoczyńcę i chwilami można oszaleć od tych podejrzeń. Obawiałam się, że będzie mi doskwierał brak pogłębionej psychologii poszczególnych postaci. Na szczęście tak się nie stało. Kolejne fakty z życia bohaterów były wprowadzane bardzo powoli, ale zawsze w punkt, zawsze po coś. Niestety nie zżyłam się z nimi na tyle by im jakoś szczególnie kibicować. NO WŁAŚNIE – HISTORIA Jak już wcześniej wspomniałam Magda Stachula operując kilkoma zręcznymi zabiegami stworzyła ciekawą i trochę nieprawdopodobną opowieść o ludzkim strachu i braku poczucia bezpieczeństwa. Ukazała jak szybko ustabilizowane życie może legnąć w gruzach, a na jego miejscu swoje fundamenty buduje strach z wszelkimi obawami. Naprzemiennie czytelnik poznaje historie trzech kobiet – Klary, Lisy i pewnej porwanej dziewczyny. Losy tych trzech kobiet poznajemy z ich perspektywy. Niewiadome się mnożą i tworzy się aura tajemniczości. Szukanie, rozwiązywanie tej intrygi sprawiło mi ogromną przyjemność! Do tego autorka wręcz fenomenalnie ukazała panujące realia tak bliskie naszej rzeczywistości. Nic w tej książce nie dzieje się bez przyczyny. Choć dosyć szybko domyśliłam się części intrygi to nie zabrakło zaskoczeń i samą lekturą ekscytowałam się do ostatnich stron. Aż szkoda, że tak szybko się skończyła ta historia. MIEJSCE AKCJI Polubiłam „ W pułapce” również za miejsce akcji. Berlin to jedno z moich ulubionych europejskich miast. Spacer z po tej metropolii z Lisą i po części z Klarą sprawił, że znów zatęskniłam i chętnie przeniosłabym się tam już teraz. Magda Stachula pisząc „W pułapce” jednocześnie maluje przed czytelnikiem żywe obrazy miasta, które fenomenalnie pasuje do tej historii. Osobiście nie widzę innych możliwości wyboru. PODSUMOWANIE Ach co to za historia! Niezwykle pięknie i zręcznie skonstruowana. Towarzyszący podczas lektury niepokój to coś fantastycznego. Tajemnicze porwania, czające się niebezpieczeństwo i poczucie, ze nikomu nie można ufać. Wszystko to ( i zdecydowanie więcej) złożyło się na niepokojąco dobry thriller. To świetna lektura na lato. Jeśli szukacie czegoś mocnego na wakacyjny wyjazd, „W pułapce” śmiało może z Wami jechać. Myślę, że lektura usatysfakcjonuje czytelników obu płci. Gwarantuję, że po lekturze „W pułapce” w życiu nie skorzystacie już z pewnej popularnej aplikacji. A i koniecznie muszę nadrobić poprzednie książki Magdi Stachuli. Nie wiem czemu się im do tej pory opierałam. Powieść „W pułapce” w trzech słowach: trzyma w napięciu i nie daje chwili na oddech.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-07-2018 o godz 19:03 przez: Cantata
Już od jakiegoś czasu powtarzam, że literatura polska w niczym nie ustępuje europejskiej, a nawet światowej. Nowa książka Magdy Stachuły jest doskonałym tego przykładem. Jako fanka gatunku, czytująca dziesiątki kryminałów rocznie, wyrobiłam w sobie pewną wrażliwość i w przypadku większości książek jestem w stanie przewidzieć ich zakończenie. Tym razem mój szósty zmysł, nawet we współpracy z kobiecą intuicją, miał trudny orzech do zgryzienia, i łamiąc sobie na nim zęby musiał się poddać. Pani Magdo, chciałam podziękować, za zagadkę, która była niezłym treningiem dla moich synaps mózgowych i za dreszczyk emocji, który sprawił, że zaczęłam baczniej zwracać uwagę czy drzwi są oby na pewno zamknięte. Klara budzi się na klatce schodowej kamienicy, w której mieszkają jej rodzice. Kiedy ostatkiem sił dociera do mieszkania okazuje się, że od czasu kiedy utraciła kontakt z rzeczywistością upłynęły dwie doby. Ostatnim co pamięta jest taksówka, do której wsiadła wracając z sobotniej imprezy. Dziewczyna odnajduje na swoim ciele ślady sugerujące, że mogła paść ofiarą gwałtu. Jej prywatne śledztwo, doprowadza ją do przypadku dziewczyny, którą rok wcześniej spotkało coś podobnego. Czy obie sprawy coś łączy? Kiedy Klara znajduje na swojej wycieraczce prezent zdaje sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec. Jej prześladowca wciąż jest blisko. To druga książka Magdy Stachuli, którą przeczytałam, i podobnie jak "Trzecią" jestem nią totalnie zauroczona. Autorka kolejny raz stworzyła thriller doskonały, klimatyczny, trzymający w napięciu i z fenomenalnym zakończeniem, które zadowoli nawet najbardziej wymagających czytelników. "W pułapce" to niezwykle "klaustrofobiczna" książka, której fabuła w większości rozgrywa się w głowach naszych bohaterów. Młode kobiety zostają uprowadzone. Po kilku dniach odzyskują świadomość jednak dotyka ich amnezja. Nie pamiętają nic ze zdarzeń kilku poprzednich dni. Nie widzą co z nimi zrobił porywacz. Czy stały się ofiarą gwałtu? Czy ktoś robił na nich eksperymenty? Gdzie przebywały? Co robiły? Wszystko przykrywa kurtyna, której nie są w stanie samodzielnie podnieść. Wydaje mi się, że niewiedza jest gorsza niż świadomość. Z traumą po tragicznych doświadczeniach możemy sobie poradzić, a co jeśli nie wiemy co jest naszym wrogiem? Jak wytłumaczyć najbliższym, policji oraz psychologom, że boimy się nieznanego, jednak nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć czego? Jak będziemy odbierani przez środowisko kiedy przyznamy się, że urwał nam się film? Czy potraktują poważnie nas i lęk, z którym żyjemy? Właśnie ten lęk przeradzający się w paranoję jest głównym tematem książki i towarzyszy czytelnikowi cały czas. To właśnie on skłania nas do zastanowienia, wejścia w buty naszych bohaterek i zadania sobie pytania : co my byśmy zrobili w takiej sytuacji? Ten mroczny klimat, ten świat paranoi i psychozy do którego zabiera nas autorka, jest tak namacalny, tak rzeczywisty, że często łapałam się na tym że patrzę przez ramię, sprawdzam czy zamknęłam okna. Na ulicy patrzyłam z podejrzliwością na innych przechodniów. Mogę śmiało powiedzieć, że udzielił mi się klimat powieści. A czy nie to jest założeniem każdego autora? Mieć wpływ na uczucia czytelnika? Coś zmienić w jego postrzeganiu świata? Muszę przyznać , że Magda Stachula jest mistrzynią manipulacji, dlatego jej książki są wyjątkowe. "W pułapce" jest majstersztykiem pod względem kreacji postaci. Autorka wykazała się szczodrością i każdego z bohaterów wyposażyła w zestaw atrybutów pozwalających nam określić ich osobowość, zżyć się z nimi, poczuć do nich sympatię lub zapałać nienawiścią. W momencie kiedy czytelnik już myśli, że wie co będzie dalej, fabuła robi zwrot o 180 stopni. Czarne staje się białym a nasi przyjaciele wrogami. Stachula ukazuje świat w krzywym zwierciadle, gdzie nie wiemy komu ufać, świat gdzie morderca staje się ofiarą.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-06-2018 o godz 20:30 przez: TylkoSkończęRozdział
Obstawiam, że każdemu z Was (nas ;)) urwał się kiedyś film. Ale wiecie, takie totalne ścięcie, zero zdolności logicznego myślenia, czarna dziura. Aż do poranka kiedy budzicie się, np.: z poprzypinanymi do głowy spineczkami, w piżamie (!) i specyficznym (jedynym w swoim rodzaju;)) posmakiem w ustach... =D No niemiłe to. Klara miała gorzej. Budzi się na klatce schodowej i okazuje się, że umknęły jej DWA dni. Co robiła przez dwa dni, co zostało jej zrobione przez te dwa dni? Skąd wzięły się dziwne siniaki na jej ciele? Czy została zgwałcona? Czymś zarażona? Totalna pucha w głowie. Klara może albo zabarykadować się w mieszkaniu, płakać w poduchę i wyczekiwać ewentualnych prób włamania... albo wziąć się w garść i dowiedzieć się co przeżyła przez te 48 godzin. Mimo nieustannego poczucia zagrożenia wybiera drugą opcję. Doprowadza ją ona na ślad Lisy, którą spotkało dokładnie to samo. Problem w tym, że Lisa mieszka w Berlinie... Jednak na gros pytań nie udaje jej się uzyskać odpowiedzi. Czy Klarze rzeczywiście coś grozi, czy poczucie zagrożenia i niepewności to projekcja jej wybujałej fantazji? Hermetyczny i klaustrofobiczny thriller, w którym nieustannie towarzyszy nam poczucie zagrożenia. Sęk w tym, że nie do końca wiemy, czy Klara nie jest neurotyczną, rozchwianą emocjonalnie dziewczyną z mocno nadszarpniętym poczuciem własnej wartości... I czy po prostu nie zabalowała ZBYT intensywnie... Ale skąd to poczucie bycia obserwowaną, zbrukaną i zagrożoną? A jeśli tajemniczy dręczyciel istnieje i tylko czyha na dogodny moment aby dokończyć to, co zaczął? Magda Stachula z książki na książkę prezentuje coraz ciekawszą i bardziej dopracowaną intrygę. Dałam się porwać tej historii. Może dlatego, że od zawsze bezbrzeżnym lekiem napawa mnie długaśna luka w pamięci i brak rozeznania co działo się ze mną przez kilka (a co dopiero kilkanaście godzin!). A może dlatego, że to po prostu naprawdę dobry thriller. Z dusznym klimatem, świetnie zarysowanymi portretami psychologicznymi oraz bardzo wyrazistym zobrazowaniem pojęcia przeniesienia w trakcie trwania terapii psychologicznej. Na szczególną uwagę zasługuje charakterystyka Klary, jej brak pewności siebie będący wynikiem "zimnego chowu" jej despotycznego ojca. Nie ma nic bardziej dołującego niż podkopujący fundamenty poczucia własnej wartości i godności rodzic... Autorka w bardzo sugestywny sposób ukazuje przemianę pełnej życia, wesołej i żywiołowej dziewczyny w zmagającą się ze stresem pourazowym ofiarę. I to jest przerażające. Jedno wydarzenie, które tak naprawdę okryła mgła zapomnienia, przekreśla nasze dotychczasowe życie i zamienia nas w zaszczutą osobę, która łaknie zaspokojenie podstawowej, pierwotnej potrzeby – potrzeby bezpieczeństwa. A minusy były? Były :) tylko nie da się o nich pisać nie zdradzają fabuły... :) może tak – porywacz wyskakujący z kapelusza i zbędna, moim zdaniem, sceneria tortur trzeciej ofiary porywacza... Chyba nie palnęłam zbyt dużego spojlera? ;) prócz tego przez kilkanaście pierwszych stron szkicowany i sukcesywnie zapełniany jest "niepokojącymi" barwami obraz – klimat, ale akcja rozwija się bardzo powoli. I jeśli ktoś nie wczuje się w klimat to, no cóż, może nie poczuć tej satysfakcji, którą czułam ja :) Bardzo dobry thriller, ciekawa intryga, oryginalny czarny charakter, który tak naprawdę... yyyy czytajcie!;) http://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2018/06/w-puapce-magda-stachula.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-06-2018 o godz 19:45 przez: Mea Culpa
Recenzja znajduje się na stronie www.zksiazkadolozka.pl Klara, Lisa i tajemnicza dziewczyna… co łączy te trzy kobiety, oprócz porwania przez prawdopodobnie tego samego oprawcę? Klara budzi się na klatce schodowej. Nie pamięta jak się tam znalazła. W dodatku okazuje się, że od imprezy, która jest ostatnim zapamiętanym wydarzeniem, minęły dwa dni. Co się z nią działo i skąd siniaki na ciele? Co może mieć wspólnego z Lisą, mieszkanką Berlina? „Tak ma wyglądać godzina mojej śmierci? Moje życie nie było usłane różami, ale zrobiłam wszystko, aby zmienić scenariusz, który napisali dla mnie rodzice. Nie mamy wpływu na to, w jakiej rodzinie przychodzimy na świat. Wiedziałam, że mam gorzej niż rówieśnicy, ale chciałam sobie pomóc.” Zaczynając od zakończenia, Magdalena Stachula miażdży czytelnika rozwiązaniem. Doskonale skonstruowane, pozytywne postacie wykluczają możliwość popełnienia złego czynu. My mimo wszystko wiemy, że ktoś musi być winny. Poszukujemy więc najczarniejszego charakteru, by móc obarczyć go winą za popełnione zbrodnie. Zaczynamy podejrzewać wszystkich, którzy znajdują się w pobliżu ofiar, jednak nie jesteśmy w stanie połączyć skrawki historii w jedną całość, znaleźć jakiekolwiek powiązania pomiędzy trzema kobietami. Zwłaszcza, że tożsamość jednej z nich do samego końca pozostaje tajemnicą. Mnożące się pytania sieją zamęt w głowie, zaburzają prawdziwy osąd, gdy krok po kroku próbujemy odkryć prawdę o bohaterkach. Pojawiały się chwilę, gdy wierzyłam w szaleństwo jednej z nich, jej bezpodstawne poczucie strachu oraz uparte trwanie w beznadziei i poczuciu zagrożenia. Powieść trzymała mnie w napięciu do ostatniej kartki. Czułam się zdezorientowana. Miałam ochotę przerzucać strony, by odnaleźć wyjaśnienie na dręczące mnie wątpliwości. Kiedy miałam wrażenie, że jestem już o krok od poznania prawda, pojawiła się inna poszlaka, która niweczyła cały mój dotychczasowy plan wydarzeń. Zmieniałam wybór swojego podejrzanego wedle wskazówek autorki, która bawiła się ze mną, podsuwając błędne dane. Paranoicznie chciałam wiedzieć, kto stoi za przykrymi sytuacjami dotykającymi postacie. Nie zawsze potrafiłam odczuwać współczucie dla obu bohaterek. Miałam wrażenie, że poniekąd same są winne swojego losu. Lisa irytowała mnie swoim egocentryzmem, Klara wyolbrzymianiem i podejmowaniem złych kroków. Mimo wszystko odczuwałam lęk, bałam się o ich życie. Koniec końców było mi smutno, gdy się z nimi żegnałam. Do połowy książki byłam wciągnięta w poszukiwanie wskazówek dotyczących związku pomiędzy ofiarami i potencjalnego podejrzanego. Później autorka skupiła moją uwagę na jednej z bohaterek – Lisie. Musiałam wiedzieć co się stało. Rozdziały przeplatają się ze sobą, tworząc spójną całość. Każdy przybliża nas do rozwiązania tajemnic. Czytamy książkę splataną perspektywą Klary, Lisy i tajemniczej postaci. Najbardziej chciałam czytać o tej, która denerwowała mnie najmocniej – o Lisie. To właśnie rozwiązanie jej zagadki pochłaniało mnie najbardziej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-10-2018 o godz 20:27 przez: anonymous
W PUŁAPCE – MAGDA STACHULA, wyd. ZNAK Pani Magdzie Stachuli towarzyszę i sekunduję od pierwszej książki, która mnie zachwyciła i porwała. Druga – podobała mi się , jednak zauważyłam pewien powtarzający się schemat i postanowiłam poczekać do trzeciej książki, która dla mnie jest sprawdzianem progresu Pani Magdy. I się nie zawiodłam, choć nadal pewna konwencja jest łatwa do uchwycenia i widać że ten sposób narracji autorce bardzo odpowiada. Zobaczymy jak poradzi sobie w kolejnych książkach. Ale wróćmy do książki trzeciej. Narracja naprzemienna dwóch bohaterek z dwóch różnych krajów, miast, środowisk. Podobne wydarzenia z ich życia dzieli okres około roku. Klara to studiująca w Krakowie mieszkanka Przemyśla, chwilowo spędzająca w domu wakacje. Pilnuje trochę mieszkania pod nieobecność rodziców. Lisa – mieszkanka Berlina wiedzie typowe życie lekko rozpuszczonej , dość bogatej młodej kobiety , imprezuje, ma przyjaciółki , silne więzi łączą ją z bratem, z rodzicami dużo słabsze- pewnie dlatego ,że nie mieszkają w tym samym mieście. Coś jednak je łączy. Każda w bardzo niecodziennej sytuacji budzi się i zdaje sobie sprawę ,że nie wie , co się z nią działo przez ostatnie dwa bądź cztery dni.. Obie mają potarganą odzież jednak nie zostały zgwałcone , rzeczy osobiste nienaruszone, o kradzieży mowy być nie może a jednak... nie mogą sobie przypomnieć niczego z ostatnich kilku dni. Strach , przerażenie , zagubienie kawałek po kawałku zmieniają ich osobowość. Do tego powoli obezwładnia je podejrzliwość wobec najbliższego otoczenia, uzależnienie od psychoterapii i leków uspakajających , lęki przed wychodzeniem z domu, dźwiękami z klatki schodowej, obsesyjne sprawdzanie przedmiotów codziennego użytku ... Czują się śledzone, podglądane , osaczone i bezbronne... W pewnym momencie dochodzi do głosu bohaterka trzecia.Mroczna piwnica , ciało przywiązane do dziwnej konstrukcji , głodny wąż i gromada szczurów... I gdy wydaje Ci się, że jej los pozwoli wyjaśnic zagadkę zniknięcia pozostałych dwóch , okazuje się ,że autorce udało się ponownie wywieźć twoją wyobraźnię na manowce. Atmosfera się zagęszcza, bohaterowie z pozytywnych stają się podejrzanymi , w pewnym momencie już nie wiesz komu wierzyć. Świetnie trzymający w napięciu napisany thriller psychologiczny. Nic nie jest oczywiste , gubisz się w domysłach i wciągasz w powieść jak w hipnotyczny trans. Ile razy patrzę na zdjęcie tej filigranowej autorki tyle razy zastanawiam się ile mrocznych historii w tej pięknej głowie jeszcze trzyma i czym nas zaskoczy . No nie ukrywam , czekam na kolejną powieść w napięciu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-06-2018 o godz 22:23 przez: ANETA
Paręnaście lat temu, będąc na studiach imprezowałam po nocach prawie co weekend. Nie czułam zagrożenia wychodząc wieczorami. Nasza bohaterka, jak i ja czuła się pewnie, idąc na imprezę. "Dopada mnie ogromna senność, moje ciało z każdą kolejną sekundą staje się coraz bardziej bezwładne". Klara, bo o niej mowa, była wychowana w rodzinie, gdzie ojciec rządził twardą ręką. Na prośbę rodziców opiekuje się kilka dni ich mieszkaniem w Przemyślu. Ze znajomymi wybiera się na sobotnie szaleństwo. Budzi się we wtorek, skacowana na swojej klatce schodowej. Potrzebuje dłuższej chwili, aby dojść do faktu, że nie pamięta nic sprzed kilku dni. "Próbowałam wygrzebać ze wspomnień ostatni obraz, coś, co pozwoliłoby mi zrozumieć tę niedorzeczną sytuację". Urwany film. Jedna wielka czarna dziura. I dziwne ślady na jej ciele. Jej głównym celem jest ustalenie, co się działo w tym czasie. Jej ojciec, którego nie darzy pozytywnymi uczuciami, jest policjantem. Zgłoszenie na policję w tej sytuacji jest więc dla niej niedorzeczne. Sama postanawia rozwiązać tę zagadkę. Czy dojdzie do prawdy? Kto i dlaczego, za tym się kryje? "...nie tkwiłabym teraz w beznadziei, nie zadręczyłabym się pytaniami..." Klara zaczyna się czuć dręczona w mieszkaniu, a ja zaczynam się pomału wciągać w tę dziwną hstorię. Przyjaciółka Klary wpada na trop pewnej dziewczyny mieszkającej w Berlinie. Łączy je podobny czas zniknięcia i niepamięć tego, co się wydarzyło. Postanawiają obydwie wyruszyć za granicę i dowiedzieć się co jeszcze może je łączyć. Lisa rok wcześniej również zniknęła na kilka dni, niczego nie pamiętając. Przez kilka dni nie wiedziała co się z nią działo. Zagadka jej zaginięcia nie została wyjaśniona. Wcześniej przebojowa i towarzyska dziewczyna zaczęła gasnąc i żyć w strachu. Sięga po pomoc psychoterapeuty. Obydwie dziewczyny po tych traumatycznych wydarzeniach żyją przepełnione strachem. Co łączy te dwa zniknięcia? "I wtedy znów zaczynam płakać. Z bezsilności, ze strachu". Powiem wam, jak to czytałam, to nie chciałabym być w ich skórach. Czuć i myśleć jak one. Spróbujcie postawić się w tej sytuacji. Tracisz kilka dni a przeżytego urazu, nie da się zapomnieć. Całkiem dobrze i szybko mi się czytało tę lekturę. Choć z początku trochę mnie nużyła to w końcu przyszło zainteresowanie, na które czekałam. To, co późnej się wydarzyło, było ohydne, aż pisząc teraz, przeszedł mnie dreszcz. Dla mnie całkiem dobry kawał thrillera, z każdą kolejną stroną odkrywający mroczne zakamarki lektury.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-06-2018 o godz 18:29 przez: jutka
Magda Stachula podbiła literacki rynek książki sensacyjnej w 2016 swoją debiutancką powieścią „Idealna”. Książką dobrą, trzymającą w napięciu, z lekkimi niedoskonałościami wynikającymi bardziej z mojego zamiłowania dbania o szczegóły i notorycznego czepiania się. Z drugą powieścią Stachuli nie udało mi się zapoznać, dlatego też z ogromną ciekawością sięgnęłam po najnowsze powieściowe dziecko „W pułapce”. Klara po sobotniej imprezie budzi się na klatce schodowej w bloku rodziców…. dwa dni później. Jest mocno rozbita, ma kłopoty z koncentracją, a z weekendu pamięta jedynie szczegóły. Dość dziwna sytuacja jak na surowo wychowaną studentkę. Za wszelką cenę próbuje dociec co właściwie się stało. Tym bardziej, że na swoim ciele znajduje dziwne ślady, ktoś podrzuca jej pod drzwi koszyk ulubionych brzoskwiń, a w sieci trafia na podobną tajemniczą sprawę sprzed kilku lat. Przez kolejne rozdziały będzie próbowała dotrzeć do tej osoby (a tym samym do prawdy o sobie), a czytelnik będzie w tej komfortowej sytuacji że druga zaginiona kobieta – Lisa – będzie sama odkrywała karty. Nie można zarzucić Stachuli dopracowanego i przemyślanego pomysłu na książkę. Choć lekko irytuje zachowanie Klary, lekkomyślne przemyślenia i nieracjonalne wybory, to czyta się zaskakująco dobrze. Jak na gatunek sensacji przystało akcja biegnie w miarę niespiesznie, pozwalając na uważne śledzenie wszystkich wydarzeń późniejsze scalenie elementów układanki. Ciekawym zabiegiem, który generalnie prawie zawsze się sprawdza jest dzielenie rozdziałów między dwie bohaterki. Tu dodatkowo otrzymujemy trzecią „historię” - mocne i brutalne opisy przetrzymywania w zamknięciu porwanej kobiety. Ta część jest najmniej poznana, na początku trudno domyślić się o czym mowa, ale też o to przecież chodzi w tego typu książkach. Nieznacznie rozczarowuje podanie rozwiązania na tacy, już pod sam koniec książki. W sensacji, kryminałach i thrillerach psychologicznych już dużo się wydarzyło. Szczególnie wiosenne książkowe nowości zasiliły półki kilkoma ważnymi tytułami. I tu podczas lektury echa tych pozycji były dostrzegalne. Z drugiej strony trudno wyczarować coś nowego, kiedy właściwie wszystko już było… Podsumowując, jeśli szukacie dobrej rozrywki na dwa wieczory to „W pułapce” Wam to zagwarantuje. To książka idealna na lato! Końcowe sceny naprawdę robią wrażenie (gratuluję pomysłu wykorzystania gadów i ssaków…). A ja mocno kibicuję autorce, żeby kolejna książka była jeszcze lepsza!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-08-2018 o godz 10:51 przez: dobrerecenzje.pl
Porwania to najczęstsze przestępstwo w wielu krajach. Nawet nie wiemy kiedy i gdzie czeka na nas psychopata z workiem w ręku i substancją odrzucającą, aby nas uśpić i wywieźć na drugi koniec kraju. Nieważne, czy jesteśmy w swoim domu, okolicy, czy mieszkaniu on wszędzie cię dopadnie i zawłaszczy zamykając twoje nieprzytomne ciało w ciemnej piwnicy. A wtedy nie ma ratunku znikąd, jesteś zdana albo na siebie, albo na łaskę tego świra który cię porwał. Klara to nastolatka, która ma już szczerze dość swojego despotycznego ojca – policjanta. Dlatego, kiedy oboje z matką wyjeżdżają na pogrzeb kogoś z rodziny, szybko wymyka się z domu i robi to co wszyscy w jej wieku – idzie na imprezę. Następnego ranka Klara niespodziewanie budzi się na klatce schodowej, która prowadzi do jej mieszkania, czyżby za bardzo wczoraj w nocy zabalowała? Dlaczego nic nie pamięta i dlaczego ma wielkie siniaki na wnętrzu ud? Pierwsza myśl, która aż wrzeszczy dziewczynie w głowie to gwałt, następnie po kilku godzinach skrupulatnych dochodzeń w związku z imprezą udaje się Klarze ustalić, że wszystko co pamięta to zielona taksówka, do której wsiadała. Następne kilka dni przemija na telefonach do znajomych i ustaleniu najprawdopodobniejszej wersji zdarzeń. Szybko jednak wychodzi na jaw, że dziewczyna została uprowadzona, znarkotyzowana, że nic nie pamięta, a następnie odstawiona po kilku dniach pod dom. Jeszcze dziwniejsze okazuje się, to że Klara szukając jakiekolwiek pomocy w internecie natrafia na pewne zgłoszenie, porwanej dziewczyny w Niemczech. Historia Lisy z Berlina jest łudząco podobna do jej własnej, porwana, przetrzymana i nieoczekiwanie odstawiona na leśny parking z dala od cywilizacji. Niestety w tej całej uciesze, ktoś w końcu może pomóc biednej Klarze, okazuje się, że opuściła jeden, kluczowy szczegół, Lisa z niewyjaśnionych powodów, zaraz po porwaniu zmarła, czy jej los będzie taki sam? W końcu doczekałam się kryminału, który jest w pewien sposób bardzo przerażający i jednocześnie dobry sam w sobie. Dwie dziewczyny, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak w jakiś straszliwy sposób powiązane znikają z dnia na dzień i nic nie pamiętają. Okrutny psychopata, który czai się za rogiem bloku jest bardziej niebezpieczny niż zwykły złodziejaszek z nożem. Może zrobić ci rzeczy, o których nawet nie miałaś pojęcia, a gdy cię już sobie upatrzy nie da ci spokoju. Co jest gorsze strach, czy świadomość, że za kilka godzin już nie będziesz istnieć?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-07-2018 o godz 16:29 przez: Na czytniku
Autorka i wydawnictwo miały nosa kiedy napisać i wydać thriller psychologiczny „W pułapce”. Dlaczego? Ano dlatego, że świetnie wpisuje się w konwencję wakacyjnej lektury i ten kto zdecyduje się sięgnąć po książkę Stachuli podczas tego czasu relaksu, nie będzie rozczarowany, a większość będzie bardzo zadowolona. Chociaż, nie. Ma wadę. Bardzo szybko się czyta, a raczej, jest na tyle intrygująca, że nie ma woli na jej odłożenie, dopóki nie poznamy rozwiązania zagadki. Czyli do walizki pakujemy Stachulę plus kilka innych książek. O co tyle hałasu? Co jest tak ciekawe, że „nieodkładalne”? Klara budzi się na klatce schodowej w dziurą w głowie, a raczej dziurą w pamięci wielkości tej czarnej. Nie pamięta co się z nią działo przez dwa dni. Żmudne próby odtworzenia ostatnich godzin i dni doprowadzają ją do konstatacji, że … nie ma pojęcia, gdzie była i co robiła. Mgliste wspomnienie sobotniej imprezy, to jedyny punkt zaczepienia, od którego Klara zaczyna na nowo wypełniać godziny, które pochłonęła czasoprzestrzeń. Na pomoc przychodzi jej koleżanka oraz odkryta przez nią wzmianka o równie traumatycznym zdarzeniu, które dotknęło inną młodą kobietę. W tym momencie otwierają się drzwi do labiryntu, na którego końcu znajdują się odwiedzi na wszystkie niewiadome i znaki zapytania. Nikt z nas nie chciałby się znaleźć w skórze Klary. Stachula kapitalnie opisała emocje targające bohaterkami. Stworzyła klimat niepewności, grozy, niedowierzania, strachu, który czytelnik pochłania jak gąbka wodę i który absorbuje całą jego uwagę. I ta niesamowicie realistycznie oddana atmosfera zagrożenia jest największą zaletą powieści. Sprawia, że już, natychmiast, chcemy poznać sprawcę całego zamieszania, jego pobudki i intencje. Thriller psychologiczny? Jak najbardziej! Niejednokrotnie zagłębiamy się w zawiłościach ludzkiego umysłu i ferujemy o zdrowiu psychicznym bohaterów. Przyznacie, że taka zabawa bez konsekwencji może sprawiać przyjemność. A właściwe wytypowanie spiritus movens, to już mistrzostwo świata. Mi się nie udało, ale bawiłam się przednio. Przyznam, że rozwiązanie zagadki nie do końca mnie zachwyciło, ale mimo to nie popsuło ogólnego wrażenia z lektury. Co zapakować do walizki? Bierz Stachulę! www.naczytniku.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-07-2018 o godz 21:03 przez: Anna Pruska
"Są rzeczy gorsze niż strach, bo strach to dopiero początek." "W pułapce" Magdy Stachuli to thriller psychologiczny. 1-go sierpnia Klara budzi się na klatce schodowej kamienicy w Przemyślu. Tu mieszkają jej rodzice, którzy teraz wyjechali na wczasy. Ona studiuje w Krakowie. Przyjechała do rodzinnego miasta, żeby pilnować mieszkania pod nieobecność rodziców. Jest obolała i roztrzęsiona. Kręci jej się w głowie. Przypomina sobie, że była na imprezie z przyjaciółmi. W pewnym momencie uświadamia sobie, że od tego czasu minęło dwa dni. Jest przerażona nie wiedząc co się z nią działo w tym czasie. Dlaczego nic nie pamięta? Kto i co jej zrobił? Ubranie, które ma na sobie jest pomięte. Do tego ma zadrapania i siniaki na udach. Prześladuje ją myśl, czy nie została zgwałcona. Możliwe, że zarażona jakimś wirusem. Dlaczego nic nie pamięta? Kobieta za wszelką cenę musi i chce się dowiedzieć co się z nią działo w ciągu tych 48-u godzin. Cały czas czuje się zagrożona. Szuka wsparcia u Niny z którą wynajmuje mieszkanie w Krakowie. Ta przypadkowo trafia w internecie na ślad Lisy, którą spotkało rok temu dokładnie to samo co Klarę. Tylko, że Lisa mieszka w Berlinie. Czy dziewczyny mogły się kiedyś spotkać? Czytelnik do samego końca choć się spodziewa, że musi być jakiś łącznik pomiędzy tymi kobietami i tym co je spotkało to jednak nie ma pojęcia co i kto nim jest. "W pułapce" to historia Klary tu i teraz oraz historia Lisy i jej życia w ciągu ostatniego roku. To również zapierająca dech w piersi historia więzionej w przerażających warunkach nieznajomej. Torturowanej z pewnością przez psychopatę. Czy możliwe, że to on jest sprawcą porwań Klary i Lisy? "W pułapce" to rewelacyjny thriller psychologiczny. Akcja toczy się nieśpiesznie. Atmosfera zagęszcza się stopniowo. Finał zaskakujący do tego stopnia, że wprawia czytelnika w osłupienie. Ta książka z pewnością przypadnie do gustu fanom "Dziewczyny z pociągu". Jest to bowiem thriller psychologiczny sposobem narracji podobny do książki Pauli Hawkins. Tak jak "Idealną" Magda Stachula thrillerem "W pułapce" potwierdza, że jest mistrzynią tego gatunku. GORĄCO POLECAM!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji