5/5
03-10-2021 o godz 12:48 przez: bookaholic.in.me
Wierzycie w to, że każdy związek ma swój czas? Że jeśli dwoje ludzi, nawet sobie przeznaczonych (o ile oczywiście i w tę teorię się wierzy), spotka się w nieodpowiednim momencie, to czego by nie zrobili, ta relacja jest skazana na niepowodzenie? A co z drugimi szansami? Jesteście zwolennikami teorii, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki czy że rzeka zmienia swój bieg i nigdy już nie jest taka sama? Bo widzicie, miałam jakieś wyobrażenia co do tej książki. Że to będzie lekki romans z nutą komedii. Ale to wcale tak nie wygląda. To fajna, trudna historia, zmuszająca do przemyśleń i pokazująca, że związek to cholernie trudna sprawa. I nie zawsze kończy się happy endem. Bardzo często bowiem łączy się ze złamanym, pokiereszowanym, rozbitym w pył sercem. Dylan to postać niebanalna jak na książki, które dotąd czytałam. Bowiem jest to wrażliwy mężczyzna, piszący wiersze oraz zaczytujący się w nich, miłośnik filologii angielskiej. Daleko mu do typowego bad boya czy też członka mafii, z którymi licznie spotykamy się w literaturze kobiecej. Jest bohaterem z ogromnymi problemami, które pochodzą z jego wnętrza, a sięgają sytuacji w domu rodzinnym. Podatny na wpływy, przyzwyczajony do bycia kierowanym, nie do końca radzący sobie z dorosłą rzeczywistością- taki był w swojej młodszej wersji. Czy człowiek jest w stanie wyciągać wnioski, uczyć się na własnych błędach i pracować nad sobą na tyle, by osiągnąć pożądaną zmianę? Sprawdźcie sami jak ocenicie tego bohatera. Addie to dziewczyna, która nie do końca pogodziła się z rozstaniem, pomimo upływu 20 miesięcy. Szmat czasu, prawda? A jednak, gdy odchodzi miłość życia, trudno wrócić do codzienności i pogodzić się ze wszystkim Mimo to jest wesoła, energiczna, świadoma swojej kobiecości. Patrząc na nią z pozycji obserwatora dostrzeżemy młodą, piękną, beztroską dziewczynę. Ale czy to nie są jedynie pozory? Ogromnym wsparciem na każdym etapie jej życia jest jej siostra Deb, choć szalona i nieokiełznana, to jednak pełna siostrzanej miłości. W Addie jednak jest wiele bólu, związanego nie tylko z samym rozstaniem. Czy uda się jej zebrać na wybaczenia? W końcu ono musi objąć nie tylko jej byłego chłopaka, a to nie jest łatwe zadanie W książce rozdziały przeplatają się z tymi "teraz" i "wtedy". Dzięki temu powoli poznajemy całą historię znajomości Dylana i Addie, powoli odkrywając fakty. A przy okazji towarzyszymy im w ich szalonej podróży na ślub wspólnej przyjaciółki. "Teraz" atmosfera jest napięta, pełna niedopowiedzeń, tęsknoty, żalu. A przecież "wtedy" było tak urocze, nowe, świeże, pełne planów. Ale czy na pewno? Przekonajcie się sami! Ja czytałam z zapartym tchem, ta lektura sprawiła mi ogromną przyjemność. Pozytywnie zaskoczyło mnie, że fabuła nie należy do najłatwiejszych i wraz z bohaterami zaglądamy w różne, mroczne zakamarki ludzkiego umysłu. W końcu wiele czynników może wpłynąć na budowanie związku. Sprawdźcie jak to było z historią naszych bohaterów i przeżyjcie z nimi niezapomnianą podróż mini cooperem ;-)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-10-2021 o godz 09:29 przez: Heather
Beth O'Leary bardzo szybko podbiła moje serce. Wystarczyła jedna jej powieść, żebym zakochała się w jej stylu oraz wyobraźni a im więcej tworzy zabawnych, romantyczno-obyczajowych historii, tym bardziej tupię nogami w oczekiwaniu na premierę najnowszej książki. "W drogę!" była więc opowieścią wyczekiwaną i upragnioną, która w dodatku po raz kolejny przyniosła mi całą paletę przeróżnych wrażeń. Nie ma nic lepszego późną jesienią niż deszcz za oknem, koc pod ręką, kubek gorącej herbaty i książka, która na pewno nie zawiedzie. W tym wypadku zawsze będę polecać Wam Beth O'Leary, która już po raz trzeci zabrała mnie w wyjątkową, bardzo emocjonalną podróż a podczas czytania jej najnowszej książki śmiałam się wraz z bohaterami oraz na własnej skórze przeżywałam ich aktualne problemy. Subtelny motyw drogi otwiera przed piątką bohaterów drogę ku zupełnie nowej przyszłości. Nikt z nich nie przypuszczał, że droga do Szkocji w małym samochodzie nie tylko zbliży ich do siebie, ale ujawni skrywane troski oraz marzenia. Addie i Deb doskonale przygotowały się do długiej drogi, stworzyły listę, zabrały ze sobą przekąski, nie spodziewały się jednak, że ich plany szybko zostaną zweryfikowane a pozytywna atmosfera gdzieś się ulotni. Na szczęście już niebawem przyjaciółki znajdą się w mini cooperze po brzegi wypełnionym charyzmatycznymi osobowościami, więc na pewno nie będzie nudno. Jak wspaniale bawiłam się podczas tej przygody! Podczas podróży bohaterowie konfrontują się ze sobą na wielu płaszczyznach, wylewają swoje dawno skrywane żale, ale też wymieniają się ciętymi ripostami oraz błyskotliwymi uwagami. Wycieczka w towarzystwie tej piątki okazała się dla mnie odkrywcza i nietuzinkowa a sama powieść zważywszy na dość przewidywalny gatunek - lekka, szczerze zabawna, z delikatnym morałem oraz najcudowniejszą na świecie kreacją głównych bohaterów. Polubiłam ich wszystkich, ponieważ każda z postaci wyróżniała się czymś innym a autorka nadała im ram nie tylko wiarygodności, ale i zwykłego, ludzkiego charakteru, który pozwolił wierzyć, że będąc z nimi w tym samochodzie, sama mogłabym się czuć jak część tej wyjątkowej grupy. "W drogę!" to mój zdecydowany ulubieniec tego roku. W morzu podobnych sobie lektur i niespełnionych obietnic Beth O'Leary udowadnia, że niewiele trzeba, by napisać dobrą, dojrzałą, lekką niczym piórko a jednak wartościową powieść przywołującą na twarz szczery uśmiech. To historia idealna dla każdego, ponieważ poprawia humor, udowadnia, że życie zawsze potrafi nas zaskoczyć a w dodatku przyjmuje ponadczasowe wartości miłości oraz przyjaźni, które są w stanie przebić każdy postawiony wcześniej mur.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-12-2021 o godz 19:47 przez: MariolaSD
Seria komedii romantycznych "Mała czarna" wydawnictwa Albatros cieszy się dużym powodzeniem wśród czytelniczek, ponieważ zawiera lekkie, zabawne historie o relacjach uczuciowych i związanych z nimi perypetiach sercowych. Macie ulubione tytuły z tej serii? Prawdziwą perełką są wśród nich niewatpliwie "Współlokatorzy" Beth O'Leary. Późniejsza powieść autorki była w mojej ocenie również bardzo udana, a teraz kolej na jej najnowsze literackie dziecko pt. "W drogę". Czy lektura tego tytułu była równie satysfakcjonująca? Odpowiem za moment. Fabułę powieści rozpoczyna wyprawa dwóch przyrodnich sióstr Addie i Deb oraz wziętego na doczepkę Rodneya na ślub ich wspólnej przyjaciółki. Miało być tak swobodnie i przyjemnie... Tymczasem dochodzi do stłuczki, co z pewnością może opóźnić dotarcie do celu na czas. Jakby tego było mało, jej sprawcą jest były chłopak Addie, z którym dziewczyna rozstała się w niejasnych okolicznościach blisko dwa lata wcześniej. Wspólny cel podróży sprawia, że dalsza podróż odbywa się już w piątkę. Nie jest swobodnie, a już na pewno nie zapowiada się przyjemnie - Dylanowi towarzyszy bowiem jego nieodłączny przyjaciel, który nigdy nie kibicował związkowi kumpla, traktując Addie jak zło konieczne. Co wydarzy się podczas podróży, czy byli kochankowie będą w stanie zapomnieć o dawnych urazach i czy w ogóle dotrą na czas, doczytacie sami. Od razu wspomnę, że lektura, choć ciekawa i przyjemna, nie zrobiła na mnie aż tak dużego wrażenia, jak w przypadku poprzednich tytułów autorki. Fajnym zabiegiem było oddanie głosu i Addie i Dylanowi, dzięki czemu historia wzlotów i upadków ich związku zyskiwała głębszą perspektywę. Podobało mi się także to, że autorka prowadziła narrację w dwóch przestrzeniach czasowych (teraz i wtedy) naprzemiennie. Wykreowany przez Beth trójkąt uczuciowy sprawiał, że powieść nabierała atrakcyjności, przy czym zupełnie nie Addie, a tym bardziej Dylan (do którego jakoś nie mogłam się do samego końca przekonać) skradali całe show, lecz czynił to Marcus - chłopak, o którym powiedzenie, że zachowuje się kontrowersyjnie czy skandalicznie zakrawa na ogromne niedopowiedzenie. "W drogę" to z pewnością ciekawa powieść o przyjaźni i miłości wymagającej pełnego zaufania i szczerości, o poszukiwaniu własnej drogi w życiu oraz o wartości, jaką jest wzajemne wybaczenie. Z tego względu polecam ją Waszej uwadze przy dokonywaniu wyboru lekkiej, przyjemnej lektury na jedno "posiedzenie". Wielbiciele zabawnych historii, obfitujacych w gagi sytuacyjne i prześmiewcze dialogi mogą być natomiast lekko zawiedzeni. Tak tylko uprzedzam 😉.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-10-2021 o godz 17:24 przez: ZaczytanaAnia
Beth O’Leary po raz drugi udowadnia nam, że potrafi pisać i wciągać czytelnika w świat swoich bohaterów od pierwszej strony. Po „Zamianie”, której koncepcja fabuły oczarowała mnie całkowicie, myślałam że autorka już mnie aż tak nie zachwyci. Jednakże po lekturze jej najnowszej powieści „W drogę” nie mogę przestać się zachwycać. Fabuła skupia się na jednym niewielkim samochodzie, który wiezie swoich pasażerów do konkretnego celu. I wszystko byłoby banalnie proste i być może nudne, gdyby nie to, że ta piątka to plątanina skrajnych charakterów, przekonań i po prostu inności. Bo każda z osób z tej piątki jest inna, na swój sposób wyjątkowa. A fabuła na dodatek pełna jest skrajności i sytuacji abstrakcyjnych, których na pewno nie znajdzie się w innych książkach. W ogóle to czytając miałam wrażenie, że czytam gotowy scenariusz na film. W głowie obsadziłam już sobie głównych bohaterów i widziałam co niektóre sytuacje oczyma wyobraźni. Dlatego moim zdaniem Beth O’Leary ma pewien dar pisania, gdyż jej słowa jakby ożywały wraz z lekturą. Te wszystkie przygody, które zaskakiwały bohaterów były tak nieprawdopodobne, że aż realne i umiejscowione w realnym świecie. Podobało mi się również to przenoszenie mnie w czasie. Raz byłam wraz z piątką ludzi w aucie, a już w kolejnym rozdziale śledziłam przebieg znajomości Addie i Dylana. Ten dwuczas był elementem, dzięki którym książka zyskuje jeszcze bardziej na swojej atrakcyjności, gdyż czytelnik ma wrażenie, że poznaje bohaterów od środka. Komunikacja – to jest słowo przewodnie towarzyszące lekturze tej książki. Bo okazuje się, że to właśnie ona, a raczej jej brak doprowadza do chaosu, rozstań i dziwnych splotów okoliczności. I oto jesteśmy świadkami przygody życia piątki bohaterów, którzy jadą na ślub swojej wspólnej znajomej. Niektórzy z zaproszeniem, a inni bez (ale to wychodzi w trakcie podróży) desperacko zmierzają do celu, który choć z każdym przebytym kilometrem wydaje się bliższy, to jakby się jednak oddalał. Bo a to zepsuje się auto, aby już w następnym rozdziale któreś z tej piątki zaginęło lub wylądowało w szpitalu. I choć książka liczy raptem 412 stron, to te wydarzenia dzieją się na przestrzeni kilkunastu godzin. Nie streszczę Wam fabuły, nie zdradzę zakończenia, ale powiem Wam szczerze – ubawicie się przy tej opowieści! Od pierwszej strony czuć tu angielski humor, specyficzne żarty i wszędobylski sarkazm – ja ten styl uwielbiam. Pytanie, czy Ty drogi czytelniku odnajdujesz się w angielskiej literaturze, która dla wnikliwego miłośnika, ma w sobie coś wyjątkowego. Życzę Wam miłej lektury!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-10-2021 o godz 12:26 przez: SzkolnyKlubRecenzent
Beth O’Leary to brytyjska pisarka, która jest absolwentką filologii angielskiej. Po ukończeniu studiów pracowała w wydawnictwie publikującym książki dziecięce. Jest autorką trzech książek, wszystkie z nich doczekały się polskiego tłumaczenia. „W drogę!” to książka obyczajowa z wątkiem romantycznym. Jest to historia dwójki młodych ludzi, których w przeszłości łączyło wspaniałe uczucie. Od zakończenia związku Addie i Dylan’a minęło kilkanaście miesięcy. Od tego czasu nie widzieli się ani razu. W niedalekiej przyszłości miało się to zmienić, ponieważ oboje wybierali się na ślub wspólnej znajomej. Addie rusza razem z siostrą w podróż liczącą ponad 600 kilometrów z myślą, że ma jeszcze kilka dobrych godzin, aby przygotować się na widok byłego chłopaka. Jednak los chciał, żeby ich drogi skrzyżowały się szybciej, niż się tego spodziewała. Okazało się, że Dylan prowadzi auto jadące za dziewczynami. Chłopak zszokowany widokiem Addie spowodował stłuczkę, w wyniku której zepsuł samochód. Dziewczyny nie mają wyjścia i decydują się wziąć ze sobą w podróż Dylana i jego denerwującego przyjaciela. W taki sposób rozpoczyna się podróż pełna niedomówień, zgrzytów i urazów z przeszłości. Książka podzielona jest na dwa rodzaje rozdziałów: „Teraz” - to, co dzieje się podczas podróży, i „Wtedy” – w których obserwujemy relację głównych bohaterów od początku ich znajomości. Bardzo podoba mi się to, że nie dostajemy wszystkiego na tacy – historię odkrywamy stopniowo, kawałek po kawałku. Napisana jest dosyć lekkim i niesprawiającym kłopotu językiem, przez co czyta się ją szybko. Nie ma zbyt długich przestojów fabularnych, chociaż czasami zdarzały się momenty, które mniej do mnie przemawiały i miałam ochotę na chwilę przerwy. Dużym plusem jest to, że bohaterowie nie są wyidealizowani – każdy z nich ma wady i zalety, przez co są ludzcy. Dzięki temu można łatwiej wczuć się w ich sytuację. Książka ta porusza problemy, z którymi borykają się osoby będące w związku. Książka trafiła do mnie ze względu na wciągającą i interesującą fabułę jak na literaturę obyczajową, ale nie ma też w tej historii nic innowacyjnego. Polecam „W drogę’’ osobom lubiącym wątki romantyczne, które szukają lekkiej i przyjemnej historii na jesienny wieczór, aby oderwać się od codziennej rutyny. „Gdyby tajemnice dało się wykorzystać do produkcji energii, nie potrzebowalibyśmy benzyny – na urazach, które w nas tkwią, przejechalibyśmy całą drogę do Szkocji”. M.W. źródło: www.szkolnyklubrecenzenta.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-10-2021 o godz 16:31 przez: ryszawa.blogspot.com
To miała być przyjemna podróż na ślub przyjaciółki. Addie wraz z siostrą Deb podróżują Mini Cooperem, w którym rozbrzmiewa muzyka country, gdy wtem dochodzi do stłuczki. Jak na złość uczestnikami kolizji jest jej były chłopak Dylan oraz jego głupkowaty przyjaciel Marcus. Czy może być jeszcze gorzej? Oczywiście! Od tej pory w małym samochodzie swą podróż będzie odbywała ich czwórka oraz Roodney – dziwaczny koleś poznany na facebooku, który również wybiera się na ślub. Historię poznajemy z dwóch perspektyw. Pierwsza z nich dotyczy czasów, w których Addie i Dylan się poznali, a było to podczas słonecznego lata w hotelu, w którym ona pracowała, a on wypoczywał. Zrodził się z tego gorący romans, który okazał się czymś więcej niż tylko przelotną miłostką. Niestety nic nie trwa wieczne, zwłaszcza gdy nasz ukochany ma kumpla, który jest do niego niemal przyrośnięty. Druga perspektywa ukazuje czasy obecne i podróż na ślub przyjaciółki. Atmosfera jest napięta, a samochód aż kipi od emocji. Zdaje się, że nikt z obecnych w nim, nie chce być tam, gdzie aktualnie się znajduje. Nic dziwnego, jak można znieść kogoś, kogo z całego serca się nienawidzi. Nie pomaga fakt, że po drodze czeka na nich masa przygód. Narratorami jest para głównych bohaterów, więc mamy okazję poznać całą historię z perspektywy ich dwójki. Raczej nie zapałałam do nich wielkimi emocjami, ale z całego serca znienawidziłam Marcusa. Cóż to za wstrętny, fałszywy, namolny typ. Chyba nie zna powiedzenia, że gdy ciało pierwsze oddziałuje na ciało drugie, to ciało trzecie się nie wtrynia. W całej tej powieści to on mąci najwięcej. Uważam, że jego relacje z Dylanem są niezdrowe. Marcus uzależnił go od siebie, powodując, że bohater był na każde jego skinienie. Nie na tym polega przyjaźń prawda? „W drogę!”, to lekka pozycja, w stylu poprzednich książek autorki, więc jeśli ktoś je czytał, będzie wiedział, na czym mniej więcej opiera się schemat. Czytało mi się ją bardzo dobrze… do czasu. W pewnym momencie zaczęła mnie nużyć. Stwierdziłam, że jest nieco przegadana oraz przeciągnięta na siłę, gdyby była krótsza, miałabym o niej zdecydowanie lepsze zdanie. Podoba mi się natomiast styl autorki. Jej książki pozwalają mi się oderwać od świata rzeczywistego i problemów. Z całą pewnością „W drogę!” mnie nie porwało, ani nie wywołało we mnie plejady emocji, ale bawiłam się przy tej pozycji dobrze.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
15-11-2021 o godz 20:00 przez: books_holic
https://www.instagram.com/books_holic/ Choć czytałam poprzednie dwie książki Beth O’Leary i mi się podobały, to z „W drogę!” miałam jakiś problem od samego początku. Naprawdę długo ją czytałam i kompletnie nie mogłam się w nią wciągnąć. Czasem przeczytałam jeden rozdział, a czasami nawet mniej. Próbowałam się przekonać do tej powieści, ale nie wiem. Może w złym czasie ją zaczęłam? Podejrzewam, że tak. Ogólnie książka nie jest zła – tego nie powiem/napiszę na pewno. Mamy tutaj kilku bohaterów, którzy wyruszają w dalszą podróż i mają wspólną przeszłość. Właśnie dlatego „W drogę!” jest podzielona na dwa czasy. „Wtedy” i „Teraz”. W tym pierwszym czasie jakoś więcej się dzieje – przynajmniej przez większość książki i pozwala nam poznać lepiej osobowości bohaterów, niż ten czas podróży, czyli dla nich teraźniejszość. Na całe szczęście drugą połowę „W drogę!” czytało mi się znacznie lepiej. Szybciej, przyjemniej i nawet się wciągnęłam. Ta książka, która wyszła spod pióra Beth O’Leary opowiada historię przyjaciół, znajomych. Pokazuje jacy byli i jacy są teraz, dowodząc tym samym, że ludzie potrafią się zmieniać. Czasami mogą się zagubić. Każde z nich jest inne, a jednak jakoś ich drogi się ze sobą zeszły, przez co momentami było… różnie. Mimo początkowych problemów z tą pozycją, ostatecznie cieszę się, że ją przeczytałam. Po przemyśleniu wiem, że powód nie do końca leżał po stronie książki. Choć nie jest to typowy romans. Mimo, że jest napisany z perspektywy dwójki bohaterów, Dylana i Addie, to jednak opowiada nie tylko o nich. Nie jest to wyłącznie historia o miłości, ale również o przyjaźni, a nawet nienawiści. Musicie ją przeczytać sami, by zrozumieć, o co dokładnie mi chodzi. Pojawia się tutaj też motyw drugiej szansy. A dzięki temu, że mamy rozdziały opowiadające o przeszłości, wzbudza to poczucie tajemniczości, bo wiemy, że coś się wydarzyło. Nie wiemy jednak co. Przyznaję, byłam tego ciekawa. Podsumowując: czy polecam? Jak najbardziej! Myślę, że jest to powieść, na którą warto zwrócić uwagę. Nie będzie moją ulubioną, ani też nie wysunie się nad poprzednie książki Beth O’Leary, ale mimo wszystko, jest to dobra książka. Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-10-2021 o godz 18:33 przez: Papierowa_książka
To miała być zwyczajna podróż na ślub przyjaciółki. Addie i jej siostra doskonale przygotowały się do długiej drogi. Nie były tylko przygotowane na nieszczęśliwy wypadek. Dochodzi do stłuczki. Niby nic nadzwyczajnego, jednak w drugim aucie jechał były chłopak Addie ze swoim przyjacielem. Ile osób jest w stanie pomieścić mini cooper? Pięć, tyle dokładnie osób spędzi ze sobą wiele godzin w ciasnym aucie. Addie i Dylan mieli za sobą burzliwą przeszłość. Spotykając się po kilku latach, są zupełnie innymi osobami. Rozstanie mocno odbiło się na nich obu, dlatego przebywanie znowu razem sprawia im wiele trudności. Do tego dochodzi przyjaciel Dylana, który potrafi nieźle namieszać. Jest strasznie pewny siebie i nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa czy czyny. Deb jest siostrą, przyjaciółką i bratnią duszą Addie. Trzymają się razem i wspierają w trudnych chwilach. Chłopak z facebooka jest zabawny, nieporadny, nieśmiały, ale skrywa tajemnicę. Książka podzielona jest na wydarzenia aktualne i te z początków znajomości Dylana i Addie. Historia zaczyna się od stłuczki. Od tego czasu towarzyszymy bohaterom w drodze na wesele, drodze, która nie należy do najłatwiejszych i to nie tylko ze względu na kilometry, jakie muszą przebyć. W międzyczasie autorka przenosi nas do wydarzeń z przeszłości, dzięki czemu możemy zrozumieć i przyjrzeć się relacji między bohaterami. Był to bardzo ciekawy zabieg, wszyscy od początku zachowywali się bardzo powściągliwie i tajemniczo względem czytelnika, ale wstawki z przeszłości stopniowo odkrywały te tajemnice i pozwoliły mi zrozumieć ich zachowania względem siebie. Opowieści z podróży i z przeszłości bohaterów są bardzo ciekawe. Historia wciąga, a osoby biorące w niej udział są bardzo realistyczne, każda z nich ma intrygujący charakter, mimo że znacząco różnią się od siebie, to razem tworzą interesującą całość. Bohaterowie przechodzą ogromną przemianę. Historia jest spójna, realistyczna i wzruszająca. Nie jest to tylko historia miłości, ale historia o toksycznej przyjaźni, zazdrości i konsekwencjach tych zachowań. Autorka ma bardzo przyjemny styl, książkę czyta się szybko i nie wiadomo kiedy, historia pochłonie nas w całości.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-10-2021 o godz 17:43 przez: Book Coffee Cake
„W drogę” to nowa powieść autorstwa Beth O’Leary. Addie i Deb wybierają się wesele swojej przyjaciółki. Jednak podróż, która początkowo miała przebiec szybko i spokojnie zamienia się w podróż pełną niespodzianek. Ich wycieczka rozpoczyna się od stłuczki. Za kółkiem siedzi Dylan, były chłopak Addie. Od tej pory wszystko zaczyna się komplikować, a w dalszą podróż ruszają z pasażerami rozbitego samochodu. Historia w książce toczy się w dwóch ramach czasowych obecnie oraz w przeszłości. Dwa lata.. tyle czasu Addie i Dylan nie mieli ze sobą kontaktu. Ich rozstanie z pewnością nie zalicza się do tych przyjemniejszych. Byli zakochani w sobie po uszy i może się wydawać, że nikomu nie robili tym krzywdy jednak nie wszyscy chcieli dla nich szczęśliwego zakończenia. Niespodziewane spotkanie dwojga kochanków będzie dla nich nie lada zaskoczeniem. Autorka stworzyła książka, która nie tylko potrafi umilić dzień ale również porusza trudne tematy. Depresja, toksyczni znajomi, skomplikowane relacje z najbliższymi osobami, to część tego co znajdziemy w tej historii. Bohaterowie popełnili w życiu multum błędów i teraz będą próbowali je naprawić. Życie dawało im w kość jednak dzięki temu mogli oni wyciągnąć wnioski. Muszę jednak przyznać że spodziewałam się, że dostaniemy więcej humoru i zabawnych wymian zadań pomiędzy bohaterami. Mimo tego, iż autorka ma lekkie pióra to rozdziały mi się bardzo dłużyły. Zadziwiające było jednak to, że bardziej przypadły mi do gusty sceny z retrospekcji, niż z teraźniejszości. Stało się to prawdopodobnie dlatego, że poza obrzucaniem się nawzajem winną w czasie teraźniejszym nie dostaliśmy niczego innego. Podsumowując autorka miała naprawdę świetny pomysł jednak ja nie do końca kupuję tą historię. Jak dla mnie było za dużo dramatów i zbędnego przeciągania. Za największy plus uważam prowadzenie, przez autorkę, dwóch lin czasowych. Dodatkowo muszę wspomnieć tutaj okładce, która totalnie skradła moje serce. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam się jeszcze z twórczością Beth O’Leary i nie zrażajcie się moim zmieszaniem, to naprawdę ciekawa książka warta poznania tej historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-10-2021 o godz 13:07 przez: Paulina Woźna
Gotowi na zabawną i pełną specyficznego uroku podróż? To ładujemy się do mini coopera i w drogę! Nie będzie to jednak łatwa wyprawa. Tak, owszem, zapowiadało się miło i przyjemnie, jednak nieoczekiwana stłuczka pokrzyżowała plany Addie. Na horyzoncie pojawił się jej były partner, a wiadomo przecież, że gdy nagle niczym filip z konopi wyskakuje Pan lub Pani Ex będzie się działo! Oprócz niego w przestrzeni niewielkiego auta będziemy podróżować z rządną przygód Deb i niezwykle irytującym Marcusem, przyjacielem Pana Ex. Aha i jeszcze jakiś dziwny koleś z Facebooka się z nami zabrał. Zatem mieszanka przedziwnych osobowości gotowa! Dlatego też wspomniałam na początku, że ta wyprawa nie będzie łatwa. Będzie gorąco i ciasno. Będzie sentymentalnie i wesoło. Będzie frustrująco i gdy pewne długo tłumione pretensje ujrzą światło dzienne… będzie smutno i melancholijnie. Czy mimo wszystko warto wyruszyć w tę nietypową podróż? Oczywiście, że tak! Ależ ja czekałam na tę książkę! To było moje trzecie spotkanie z twórczością Beth O’Leary. Potrzebowałam lekkiej lektury z poczuciem humoru, które tak dobrze trafia w mój gust. I nie zawiodłam się, gdyż podczas czytania niejednokrotnie na mojej twarzy gościł uśmiech. A pod koniec nawet troszkę się wzruszyłam! Lubię takie historie, gdyż potrafią mnie pozytywnie nastroić. Są niczym delikatny promyk słońca, który pojawia się nieoczekiwanie w pochmurny dzień. „W drogę!” porusza kilka ważnych, egzystencjalnych tematów. Uzależnienie, depresja, niedojrzałość emocjonalna, toksyczna przyjaźń… Bohaterowie zostali w pewien sposób doświadczeni przez życie i dzięki licznym retrospekcją możemy przekonać się, czy z popełnionych błędów udało im się wyciągnąć wartościowe wnioski na przyszłość. Niestety w porównaniu do „Współlokatorów” i „Zamiany” najnowsza powieść autorki wypadła minimalnie słabiej. Zabrakło mi jakiejś iskry… Jakby przedstawiona historia została napisana pod presją czasu? Nie zmienia to faktu, że jestem zadowolona z lektury i każdą następną książkę Beth O’Leary biorę w ciemno!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-11-2021 o godz 19:30 przez: chabrowacczytelniczka
Najlepsza książka autorki czy może kompletne rozczarowanie? Jak to z nią jest? Jak to bywa w moim przypadku jestem gdzieś pośrodku. Coś między nami zaiskrzyło, podobało mi się i będzie tak prawdopodobnie z każdą książką Beth O’Leary jaką przeczytam. Z drugiej strony nie obyło się bez małych mankamentów, które sprawiają, że nie pobiła moich ukochanych Współlokatorów. Genialny pomysł na fabułę. Beth O’Leary ma prawdziwy dar do przedstawiania relacji międzyludzkich w ciekawych warunkach, które wywlekają z bohaterów skrywane w nich emocje. Wyobraźcie sobie tylko taką zbieraninę - dziewczyna, jej były chłopak, ich przyjaciele i zupełnie obcy facet. Wszyscy w przestrzeni małego auta, zmierzający kilkaset kilometrów do celu. Atmosferę tajemnic, wzajemnych pretensji i żalu można by kroić nożem, a jednocześnie nie brakuje tu przyciągania i wielkiej namiętności. Dodatkowo, fabuła została poprowadzona z perspektywy dwóch osi czasowych, przed rozstaniem i półtora roku po nim i tak naprawdę do końca nie mamy pojęcia co takiego musiało się wydarzyć, żeby drogi Dylana i Addie się rozeszły. Z drugiej strony niezwykle irytowało mnie zachowanie głównego bohatera. Nawet po doczytaniu całej powieści, mimo głębokiego zrozumienia, nie potrafię przyjąć do wiadomości, że tak można traktować osobę, którą się kocha i szanuje. Niestety, przez to nie potrafiłam tak do końca wczuć się w tę historię, dokładniej współgrać z opowieścią jaką ma do przekazania nam autorka jak to miało miejsce w przypadku Współlokatorów czy Zamiany. Przekonajcie się sami. Przeczytajcie, oceńcie czy historia pióra Beth O’Leary poruszająca znacznie cięższy kaliber problemów to coś dla was. Oceny bywają różne, czytałam, że niektórym właśnie kreacja Dylana podoba się najmocniej, gdzie w moim odczuciu to właśnie ona kulała. Pozostaje się tylko przekonać na własnej skórze i już wyczekiwać kolejnej powieści autorki. Trzeba jej przyznać, że tylko ona potrafi wymyślić tak zakręconą i nowatorską fabułę, która jednak nie jest nieprawdopodobna czy infantylna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-10-2021 o godz 14:50 przez: Klaudia
Nowa powieść Beth O'Leary to coś z pogranicza obyczajówki i romansu z fabułą rozgrywającą się na dwóch płaszczyznach czasowych. Zazwyczaj przy takich konstrukcjach bardziej podobają mi się rozdziały dotyczące przeszłości 🤔 Tak było i tym razem. Rozdziały dotyczące przeszłości bohaterów śledziłam z zapartym tchem, natomiast wydarzenia rozgrywające się w teraźniejszości czytałam z umiarkowanym entuzjazmem. Addie i Dylan tworzyli kiedyś bardzo udaną parę. Ich znajomość rozpoczęła się podczas wakacji we Francji, jednak nie była to wakacyjna miłostka, a głębokie uczucie. Uczucie, które zawładnęło bohaterami, wnikając w każdą komórkę ich ciała. Uczucie, które nie wszystkim się podobało i które ktoś usilnie starał się zniszczyć. Uczucie, które niestety nie przetrwało próby czasu. Teraz, po prawie dwóch latach od burzliwego i bolesnego rozstania, Addie i Dylan spotykają się ponownie i zmuszeni są odbyć wspólną podróż w małym samochodzie z trójką innych pasażerów. Mają do pokonania setki kilometrów w drodze na ślub wspólnej przyjaciółki. Czeka ich wiele godzin spędzonych w towarzystwie żądnej przygód Deb, denerwującego Marcusa i dziwnego Rodneya, znanego tylko z Facebooka, a także w otoczeniu własnych uczuć, które po wielu miesiącach nie dają o sobie zapomnieć. Jedno jest pewne - ta podróż nie będzie pozbawiona przygód. Rozdziały dotyczące przeszłości opowiadają ze szczegółami o relacjach Addie i Dylana, początkach ich znajomości, a także obnażają okoliczności i przyczynę ich rozstania. Z głównymi bohaterami szybko się polubiłam, jednak nie wszystkie postaci zaskarbiły sobie moją sympatię. Lekki styl autorki prowadzi nas przez kolejne strony dość szybko i dynamicznie. Mamy tutaj dużo dialogów i sporą dawkę humoru. Dla miłośników komedii romantycznych i powieści obyczajowych, książka sprawdzi się idealnie. Choć to nie mój ulubiony gatunek, pierwsze spotkanie z Beth O’Leary uważam za całkiem przyjemne i chętnie zapoznam się także z jej poprzednimi książkami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-10-2021 o godz 13:00 przez: Frelka_recenzuje
Nie czytałam żadnej z poprzednich książek autorstwa Beth O'Leary, ale słyszałam o nich same fantastyczne opinie, dlatego też skusiłam się na przeczytanie najnowszej książki — "W drogę". Nie miałam żadnych oczekiwań, chciałam zobaczyć, co może mnie czekać, a przede wszystkim spędzić miło czas przy lekkiej lekturze. Czy Beth O'Leary bardziej zachęciła mnie, czy raczej zniechęciła do sięgnięcia po inne powieści jej autorstwa? Od jakiegoś czasu miałam ochotę na coś lżejszego, a premiera "W drogę" wydała mi się doskonałą okazją. Początkowo byłam zachwycona, przygotowana na długą, ale ciekawą podróż ze wszystkimi bohaterami, jednakże w pewnym momencie miałam nieodparte wrażenie, że zamiast pędzić z nimi do przodu, zostałam gdzieś z tyłu. I to w okropnym, niemającym końca korku. Ciężko mi powiedzieć, czego zabrakło mi w tej powieści. Na swój sposób mi się podobała, jednakże zabrakło mi pewnego efektu wow, żeby się nad nią zachwycać. Miałam wrażenie, że lektura "W drogę" nie wywołała we mnie żadnych większych emocji. Była to po prostu jedna z książek, którą przeczytałam, ponieważ chciałam zobaczyć, jak ta historia się skończy — chociaż nie ukrywam, od początku podejrzewałam jak — ale nie pojawiło się u mnie nic w rodzaju ciekawości dotyczącej życia bohaterów. Może byłby to dobry film, który można obejrzeć kiedy ma się doła, ale jako książka, mam wrażenie, że historia stała się pewnego rodzaju niewypałem. Nie sądzę, że książka jest zła, naprawdę warto ją przeczytać, ale myślę, że odpowiednie słowo, aby ją opisać to słowo "poprawna". Postacie wykreowane przez autorkę różnią się od siebie pod każdym względem, co jest naprawdę ciekawym doświadczeniem, jednakże na dłuższą metę, można odnieść wrażenie, że ich osobiste emocje zostają w jakiś sposób pominięte, ponieważ wszystko skupia się na relacji Addie i Dylana. Było wiele naprawdę sensownych wątków, które można by bardziej rozwinąć i myślę, że dopiero wtedy książka zachwyciłaby większe grono odbiorców.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
12-11-2021 o godz 15:56 przez: Agata G.
Wypchany po brzegi mini cooper - taki punkt wyjścia wydaje się być bardzo obiecujący w przypadku komedii romantycznej. Tym bardziej, że samochodem jedzie para, która rozstała się w nieznanych czytelnikowi okolicznościach. Historię Addie i Dylana - głównych bohaterów powieści - poznajemy z dwóch perspektyw czasowych: “kiedyś” i “teraz”. Dowiemy się, jak para się poznała i jak wyglądała ich relacja przez cały okres związku. Historia może budzić różne emocje - zapierać dech w piersiach, fascynować, wzruszać - dla mnie była przegadana i za bardzo rozwleczona. W dużej mierze skupiała się na jednym problemie, którego Addie i Dylan nie potrafili rozstrzygnąć między sobą. Ta para nie miała w sobie uroku, jaki mieli choćby Tiffy i Leon ze "Współlokatorów". "W drogę!" ma swoje dobre momenty - dotyczą one przede wszystkim tego, co działo się w trakcie podróży. Dialogi i komizm sytuacyjny bawiły i nadawały książce lekkiego tonu. Na uwagę zasługuje przede wszystkim postać Rodneya, którego nieporadność była źródłem najzabawniejszych sytuacji. Beth O’Leary podjęła także temat toksycznych relacji: z przyjaciółmi oraz z rodzicami. Pokazała jak wpływają na pewność siebie, poczucie własnej wartości i budowanie relacji. Tutaj kreacja postaci Marcusa zrobiła na mnie pozytywne wrażenie - to chłopak, który ma duży problem z własną tożsamością. Aby funkcjonować potrzebuje poklasku, szybko się nudzi, nie potrafi być poważny - jego historia jest najbardziej oryginalna i dużo wniosła do powieści. Autorka niestety poległa w przypadku innych istotnych tematów - niepotrzebnie potraktowała je z przymrużeniem oka lub po macoszemu "W drogę!" to mało wymagająca książka i mająca swój urok komedia pomyłek. Nie wywołała we mnie tak pozytywnych wrażeń jak poprzednie książki Autorki, ale ciągle jest to komedia romantyczna, która sprawdzi się jako odskocznia od codzienności.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-11-2021 o godz 10:28 przez: siedzewksiazkach
Tak jak Beth O'Leary rozkochała mnie w sobie "Współlokatorami", tak w przypadku tej powieści nie odczuwam już takiej chemii. Dwie siostry Addie i Deb wybrały się w długą podróż na ślub wspólnej przyjaciółki. Ale już na początku ich drogi spotyka je nieszczęście. Wjeżdża w nie mercedes prowadzony przez byłego chłopaka Addie i jego przyjaciela, który do tej pory nie trawi dziewczyny. Aby jakoś uratować sytuację i zdążyć na wesele, wszyscy zabierają się razem mini cooperem. Ale, żeby nie było nudno, wraz z nimi jedzie nieznajomy z Facebooka, który ponoć również wybiera się na tą uroczystość. Ale to nie koniec ich przygód, ta droga dopiero się rozpoczyna... Miała to być romantyczna historia miłosna, ja niestety nie odczułam tej magii. "W drogę!" to raczej niby komedia z elementami emocjonalnych uniesień. Akcja toczy się dwutorowo, bowiem wraz z obecną, co chwilę pojawiają się wstawki z przeszłości. Mają one na celu ułatwienie czytelnikowi zrozumienia postępowania bohaterów, bo w większości nie są to słodkie wspomnienia. Co do samych postaci, to muszę przyznać, że te męskie niezwykle mnie irytowały. Daniel, były chłopak Addie był jak dla mnie zbyt miękki. Jakby sam nie potrafił wyrażać swojego zdania, a jak na dorosłego mężczyznę, raczej średnio to wypada. Dalej Marcus, jego najlepszy przyjaciel i zarazem największy egoista na świecie, nawet nie zliczę ile razy podczas lektury ten facet mnie zdenerwował. No i oczywiście Rodney, ten z Facebooka. Był tak zalękniony i dziwny jednocześnie, że od początku zastanawiało mnie dlaczego oni go ze sobą w ogóle zabrali. Plus Addie nadal czująca coś do byłego i Deb odciągająca mleko z piersi. Powiem Wam, że pomimo małej niechęci do tej książki, to tak naprawdę dobrze się przy niej bawiłam. Było zdecydowanie zabawnie, ale romantyzmu tu nie odczułam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-10-2021 o godz 10:16 przez: Lucyna Tomoń
Autorka bestsellerowych "Współlokatorów" powraca z kolejną powieścią. Poprzeczka postawiona wysoko, niestety "Zmiana" tej samej autorki nieco mnie rozczarowała. Nie porzuciłam jednak miłości do autorki i...słusznie, bo "W drogę" ponownie rozpaliło moje czytelnicze zmysły. Dwie siostry wyjeżdżają na wesele przyjaciółki. Na samym początku drogi ulegają niegroźnej stłuczce. Nieszczęśliwie, w samochodzie, który w nie uderza znajduje się były Abbie. Szybko podejmują decyzję, że skoro jadą na tę samą imprezę, pojadą wszyscy jednym autem. Wtedy się zaczyna... Seria niefortunnych zdarzeń, niechybnie prowadzących do jednego... Charakterologiczna mieszanka wybuchowa w jednym malutkim samochodzie. Wszyscy bohaterowie znają się od dawna, ale do momentu stłuczki z pewnością nigdy nie sądzili, że wytrzymają ze sobą na tak niewielkiej przestrzeni. Czytelnik z jednej strony obserwuje pełną przygód i kłótni podróż, z drugiej zaś przeszłość, w której pomiędzy głównymi bohaterami rodzi się miłość. Wydaje się jednak, że teraz, po burzliwym rozstaniu i obnażeniu różnych cech charakteru, nie będą w stanie pogodzić się nawet na tyle, żeby w spokoju odbyć podróż. Pełna przygód, zabawnych historii ale przede wszystkim przekazu, w jaki sposób miłość może nie przeżyć zaborczej przyjaźni i... szarej codzienności, w której obnażają się ludzkie lęki, trudności. Zabawna, wciągająca w ten sam sposób, co "Współlokatorzy" i przede wszystkim zakończenie... romantycznie wzruszające. Bardzo realistyczni bohaterowie, ze swoimi obawami, złością, a z drugiej strony miłość romantyczna, piękna, która wszystko przezwycięża. Beth O'Leary kolejny raz napisała powieść, od której trudno się oderwać. Czytałam wszędzie, aż do cudownego zakończenia. Lucyna Tomoń/ https://today-ornever.blogspot.com/2021/10/w-droge-beth-oleary.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
24-11-2021 o godz 11:23 przez: booksoverhoes
Pewnie większość z nas boi się przeżyć, albo już przeżyła (albo jedno i drugie) niespodziewane niezręczne spotkanie ze swoim byłym. A teraz wyobraźcie sobie, że miałybyście razem z nim przez wiele godzin podróżować w dusznym minicooperze na wesele wspólnej przyjaciółki! Brrr, aż mam ciarki! Kiedy usłyszałam, że akcja nowej powieści O'Leary ma się rozgrywać w samochodzie, byłam mocno zaintrygowana tym, jak autorka zamierza wykorzystać tak oryginalną scenerię. Jej pomysły jak dotąd sprawdzały się świetnie, więc nie mogłam się doczekać kolejnego! Dlatego przyznaję, że byłam trochę rozczarowana, gdy okazało się, że teraźniejsze wydarzenia (z wnętrza minicoopera) poprzeplatane zostały mnóstwem retrospekcji i to głównie na nich opiera się historia. A także, że jest niesamowicie dramatyczna. Naprawdę, zdecydowanie za dużo było w niej tej dramy, za dużo ekstrawaganckich, przerysowanych postaci, za dużo skrajnych zachowań. Wydaje mi się, że wszystko w tej książce było wykreowane... za bardzo. I chociaż autorka świetnie pokazała niepewność młodych ludzi, którzy wchodzą w dorosłe życie i nie mają pojęcia, co zrobić ze swoją przyszłością, to pomijając ten fakt, nie do końca czułam jej bohaterów - nie potrafiłam ich polubić ani się z nimi związać. A szkoda, bo nie miałam z tym żadnego problemu w poprzednich książkach! W dodatku jedna z największych, niesamowicie zaskakujących tajemnic była oczywista prawie od samego początku. A wiersze Dylana nieszczególnie mnie porwały (a Was?). Nie będę kłamać, "W drogę!" można pochłonąć w zastraszającym tempie i całkiem dobrze się przy tym bawić. Tak jak wszystkie powieści O'Leary, ma w sobie lekkość, jest klimatyczna, momentami zabawna, ale niestety spodziewałam się po niej czegoś lepszego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
19-10-2021 o godz 21:04 przez: Barbara Bandyk
„Naprawdę nie jestem pewna, czy dam radę. To mi sprawia ból. Tak jakbyśmy byli dwoma magnesami o takiej samej sile oddziaływania, które odrywają się od siebie”. W tej szalonej podróży zabrakło mi… szaleństwa. Beth O’Leary kojarzy mi się z humorem, lekkością i poczuciem zabawy, a w tej historii (poza podróżą piątki pasażerów, która dostarcza euforii) jest coś więcej. Przez to jednocześnie „W drogę!” dostaje nowego charakteru pełnego dylematów, ale też traci to barwne tło, które utożsamiam z książkami autorki. Bardzo polubiłam postać Addie, która była mocno złożona. Postać Dylana miała swoje wzloty i upadki. Z entuzjazmem patrzyłam jak zmienia się podczas podróży, jednak towarzyszyło mi też wrażenie, że daje sobą manipulować – rodzicom, przyjacielowi a nawet Addie. Historia piątki pasażerów była pełna zawirowań i rozważań. „W drogę!” ukazuje historię z głębią, gdzie problemy z przeszłości zaczynają mieć olbrzymie skutki w teraźniejszości. To historia o drugich szansach, przebaczeniu, miłości i przyjaźni. Spędziłam bardzo miły czas z tą powieścią, ale nie wiem. Czuję pewien niedosyt i chyba jest on związany właśnie z tym brakującym elementem komizmu. Bo jeśli chodzi o koncepcje na całą fabułę to bardzo podobały mi się przeskoki w czasie. Wydarzenia miały miejsce zarówno w teraźniejszości, jak i przeszłości – co pozwoliło mi, jako czytelnikowi wejść bardziej w całą historię. Były momenty, że czekałam mocniej na te fragmenty „wtedy”, ale też takie, że miałam ochotę wrócić do „teraz”. Całościowo „W drogę!” wypadła dobrze i nie żałuję, że ją przeczytałam. Jednak zdecydowanie bardziej „czuję się” w poprzednich książkach autorki. Nie mniej jednak książka jest warta przeczytania.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-11-2021 o godz 08:57 przez: aga.czyta.wszedzie
Piątka znajomych wyrusza w drogę na Szkocji na ślub przyjaciółki. Wszystko było by dobrze, gdyby po drodze auto Deb nie miało stłuczki z Dylanem. Sytuacja zmusza ich do kontynuowania podróży wspólnie, jednym autem. Atmosfera jest bardzo napięta, gdyż Addie musi przez 600km znosić towarzystwo byłego partnera. Dylan nigdy nie przestał kochać kobiety, która w okresie wakacji skradła jego serce. Jego zagubienie, brak planów na przyszłość i podatność na wpływy innych doprowadziły do rozpadu związku. Czy kilka godzin wspólnie spędzonych w ciasnym aucie pozwoli zatrzeć złe wspomnienia? A może droga na ślub okaże się również momentem przebaczenia? Czas wyruszyć w drogę po... miłość! Książka jest mieszanką wydarzeń z przeszłości, jak i tych rozgrywających się obecnie. Dzięki temu czytelnik może prześledzić losy bohaterów i zrozumieć co takiego się wydarzyło, że związek Addie i Dylana nie przetrwał. Przyznam szczerze, że spodziewałam się wesołej, przyjemnej lektury, przez którą przepłynę jak w przypadku "Zamiany". Niestety coś poszło nie tak. Może i jest to lekka historia, jednak nie znalazłam punktu zaczepienia, który by utrzymał moje zainteresowanie przez całą lekturę. Nie działo się tak naprawdę za wiele, a ciągłe słowne przepychanki były nieco męczące. Oczywiście z całego serca liczyłam na to, że Dylan i Addie się zejdą, bardzo podobało mi się to jak Deb dba o swoją siostrę, natomiast sporo nerwów napsuł mi przyjaciel Dylana, który ewidentnie miał ze wszystkim problem. Na całe szczęście kilka momentów z książki wywołało uśmiech na mojej twarzy ratując tym samym powieść jako całokształt. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że kolejna książka będzie lepsza!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
12-11-2021 o godz 11:28 przez: knigi-olgi
Aż dziwnie stwierdzić, że po dwóch wspaniałych książkach z trzeciej wyszedł Beth O'Leary typowy średniak. Coś tu nie wypaliło - jakby za dużo w tym hecy, mimo że pojawia się tu parę poważnych tematów, a większość bohaterów zdaję się zmagać z własnym zestawem problemów. Jest tu również królowa życiowych dramatów - depresja, ale wciśnięta w komiczne (i a la komiczne) sytuacje, sprawia, że cierpiącą na nią osobę łatwo mylnie brać po prostu (i to przez dłuższy czas!) za wyjątkową życiową niedorajdę. Addie i Dylan rozstali się jakiś czas temu w nieprzyjemnych okolicznościach, ale przypadek sprawia, że muszą RAZEM jechać na ślub przyjaciółki, który odbędzie w odległej Szkocji. Do kompletu w podróż tym samym małym autem (i na ten sam ślub) wybiera się też siostra Addie, kumpel Dylana, oraz pewien dziwak, którego nikt bliżej nie zna. Ta historia ma swoje dobre momenty i chwilami potrafi poprawić humor. Wątek romantyczny jest wręcz filmowy (między Addie i Dylanem aż skwierczy), a sama Addie charakterem i sposobem bycia przypomina nieco Lou Clark, więc nie da się jej nie lubić. Intrygowało mnie też szczerze, co doprowadziło do jej rozstania z Dylanem. Ten wątek jednak na moje oko rozstrzygnięty został tak banalnie, że o rozczarowanie nietrudno. Przymierzając do tej książki wrażenia po jej dwóch poprzedniczkach, "W drogę!" właściwie ani ziębi, ani grzeje. Było miło, aczkolwiek zabrakło i zaskoczenia, i jakichś większych emocji. Bohaterów do mocnego przytulenia. I zapamiętania. To niewymagająca lektura dla rozrywki; przyjemna, o ile lubi się historie z wkurzającymi drugoplanowymi postaciami (patrz pod: Marcus) i bez większych fabularnych zawirowań.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji