1/5
16-07-2022 o godz 21:03 przez: Wkrainiepapieru
„Vincere L’amore”. Każdy ma swój gust i mówiłam już kilka razy, że książki z wątkiem mafijnym darze ogromnym uczuciem. Czy oczekiwałam więc sporo od tej książki ? Tak. Czy dostałam? Nie. Jak dla mnie niestety fabuła tej książki to taka podwórkowa zabawa w mafie… Czemu zabawa ? Otóż temu, że mafia to hierarchia, wychowanie w zgodzie z tradycją i szacunek. Tutaj nie ma z tego kompletnie nic. Mogłabym wymienić pełno takich „rarytasów” ale najbardziej zaskoczyły mnie rzeczy takie jak : córka mafiosa wożąca się sama po mieście 🙄(który prawdziwy by na to pozwolił), przyszły zięć który oprócz tego, że grozi własnemu ojcu bronią to może nocować u dziewczyny przed ślubem ? Ot tak po prostu (bez żadnych konsekwencji) 🙄 jest tego sporo ale daruje sobie żeby Wam też tego oszczędzić. Dla mnie ta książka (mimo kilku recenzji pełnych zachwytu) ocieka absurdem, historia kompletnie bez spójności, a zachowanie bohaterów pozostawia wiele do życzenia, często miałam ochotę rzucić ją w kąt. Najbardziej jednak ze wszystkiego nie mogłam znieść ilości powtórzeń 🙄 blondynek, brunetek, brunetów i zielonych tęczówek było chyba tyle samo co kropek i przecinków 🙄. Rozumiem, że czasem jest potrzeby powiew świeżości w pewnych wątkach ale tu zdecydowanie wszystko poszło w złą stronę. Niestety mimo mojego uwielbienia dla powieści mafijnych ta za nic do mnie nie przemówiła. Chociaż kto wie, może akurat Wam będzie się ona podobać.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
19-08-2023 o godz 20:24 przez: Claudia
Mam spory sentyment co do tej książki - jest pierwszą książką od polskiej autorki, którą przeczytałam do końca (a dla mnie to już spory wyczyn, ponieważ wiele mi się nie spodobało i skończyło jako DNF). Początek był ciekawy i wciągający. Później główna żeńska postać mnie zaczęła denerwować, owszem była wyrozumiała i dojrzała, ale sama jakby nie wiedziała czego chce. Końcówka całkowicie mnie sfrustrowała i zdezorientowała, a główna żeńska postać mnie zawiodła. Zdziwiło mnie też to, że gdy pożegnaliśmy się z jedną z postaci, nie zostało opisane jak z tym czuła się żona oraz młodszy syn postaci. Styl pisania autorki mi się spodobał. 📚bookstagram: @zaczytanyangel
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
18-07-2022 o godz 22:22 przez: Jagoda
Gra w pokera. Jedna niewinna rozgrywka przesądziła los Noemi Santino na wieki. Marcello wiedział, że wraz z przegraniem jej zmienił życie swojej jedynej córki o sto osiemdziesiąt stopni. Zgodnie z umową trzynaście lat później dziewczyna miała stać się żoną syna potężnego bossa mafii. Warunek jest jeden: Vittore ma sprawić by Noemi go pokochała i czuła się z nim dobrze. Trzynaście lat mija. Czas wypełnić dane kiedyś słowo. Rodzina Santino ponownie wraca do Los Angeles. Noemi zostawia swoją ukochaną babcię, przyjaciół, szkołę i jest gotowa zacząć życie od nowa. Nie wie tylko, że to życie nie będzie takie, jakie planowała. Młoda Santino zostaję wrzucona na główkę do głębokiej wody. Wodospad nowych informacji, kłamstw jakie zrzuciła na nią rodzina przytłacza ją. Na szczęście Vittore też nie zapomniał o swoim obowiązku, które zostało powierzone mu naście lat temu i zamierza dopilnować by dziewczyna choć trochę się w nim zauroczyła przed tym ferelnym małżeństwem. Nie spodziewał się tylko, że gdy tylko spojrzy w jej czekoladowe tęczówki to on zatraci się w dziewczynie bezpowrotnie. Czy to aranżowane małżeństwo można przyozdobić prawdziwymi uczuciami? Tylko czy dla Noemi świat jej przyszłego męża nie będzie za brutalny? ,,Vincere l'amore" to romans jakiego nie czytaliście jeszcze nigdy. Świat mafii połączony z nastoletnim romansem sprawi, że poszybujecie hen wysoko by wraz z epilogiem spaść na twarz. Przez książkę się płynie. I to dosłownie. Nie ma  chwili na zatrzymanie i sami to dostrzeżenie gdy sięgnięcie po tą pozycję. Styl jest lekki i przyjemny. Wątek mafii idealnie współgra z słodko-gorzkim romansem naszych głównych bohaterów. Akcja toczy się płynnie i zwięźle. Ciągle coś się dzieje przez co nie odrywamy się od lektury nawet ma moment. Kłody same wpadają im pod nogi, ale oni są przykładem, że jeżeli się chce, razem można przezwyciężyć nawet najgorsze piekło. Chyba tym co urzekło mnie najbardziej w historii Noemi i Vittore jest ich miłość. Pierwszy raz spotykam się z przykładem tak wielkiego uczucia, które zbudowali w zaledwie parę miesięcy. Nigdy nie widziałam odzwierciedlenia przysłowia "wskoczę za tobą nawet w ogień", a tutaj wreszcie dane mi było takie zobaczyć. To właśnie Vittore był w stanie poświęcić dla Noemi wszystko. Był w stanie poruszyć cały świat by choć na chwilę ujrzeć jej piękny uśmiech. Nasz główny bohater nie jest tylko tym słodkim chłopczykiem. Nieraz pokazuje nam swoje drugie oblicze, które jest zarezerowane dla półświatka mafii, dla osób, które widzą w nim tylko przyszłego dona. Jest bezwzględny i odważny w tym co robi. Na rękach ma wiele krwi, więc jeszcze parę kropel nie robi na nim żadnego wrażenia. Rozczulające jest to, że mimo tej "złej" strony Beneventtiego oboje pasują do siebie niemal idealnie. Młoda Santino jest jeszcze biała w całym tym świecie, w którym przyszło jej żyć. Tak naprawdę brutalnie wrzucono ją na nieznane wody i powiedziano: "radź sobie sama". Na szczęście na jej drodze pojawił się Vittore i to on pomaga dopłynąć jej do brzegu. Pomaga jej zrozumieć te wszystkie rzeczy, które niekoniecznie jej się podobają. Stara pokazać się jej te dobre strony jego pracy. Nie raz rozpływałam się nad tym jaki potrafił być troskliwy w stosunku do głównej bohaterki, przez co z mojego serca niewiele zostało po skończeniu ostatnich stron. W książce możemy czytać myśli obojgu bohaterów. Perspektywy są ze sobą przeplatane co wcale nie oznacza, że odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania mamy jak na tacy. Oczywiście, że nie. W "Vincere l'amore" znajdziecie tyle plot twistów, że głowa mała. Przysięgam, było wiele takich sytuacji, gdzie przez co najmniej pięć minut siedziałam z buzią szeroko otwartą ze dziwienia tym jak potoczyła się akcja. Może tym ostatnim nie byłam jakoś bardzo zaskoczona, bo pomału spodziewałam się co może się wydarzyć, ale na pewno te wcześniejsze zwroty akcji wynagradzają tak mały minus. W jakiejś opinii czytałam, że czuć tu wattpada. Proszę osobę, która tak napisała o wskazanie mi, w którym momencie, bo ja nie widziałam żadnego. Mam już niezły stosik książek, moja biblioteka na wattpadzie też nie jest biedna, więc sądzę, że powinnam być wyczulona na tego typu minusy, a moja alergia nie dała o sobie znać przy czytaniu tej pozycji. Przez "Vincere l'amore" się przepływa. Zaczniecie prolog i w mgnieniu oka znajdziecie się już na ostatnich słowach epilogu. Mafia i romans high-school jest idealnie połączony. Oba te wątki są wywarzone tak, by niczego nie brakowało i niczego nie było za dużo. Ja naprawdę nie wiem, w którym momencie ucięłam tej książce jedną gwiazdkę. Pewnie podczas czytania tej recenzji pomyśleliście sobie już nie raz: "dlaczego niby cztery skoro tak zachwala". Uwierzcie mi  sama nie wiem. Czuje, że mimo mojego zachwycenia nie mogę dać tych pięciu, bo czułabym się niesprawiedliwe wobec tych, którym dałam maksymalną ocenę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
13-07-2022 o godz 13:30 przez: Jadzka.aa
Ostatnio w moje ręce wpadła książka, która kompletnie mnie do siebie nie przekonała. Pierwszy raz podczas czytania musiałam wziąć w ręce kartkę i długopis, i wypisać wady i zalety książki… Pierwszy raz mam tak ogromny niesmak po przeczytaniu historii, która miała naprawdę ogromny potencjał… Nie czytałam Nero, więc nie mogę „VINCERE L'AMORE” do niej porównać, ale z doświadczenia wiem, że te nawiązania do innych, znanych książek to tylko chwyt marketingowy, który nijak się ma z rzeczywistością. „Victore L'AMORE” jest książką, która wymęczyła mnie emocjonalnie, przytłoczyła i sprawiła, że dalsze poznawanie historii Vittore i Noemi było naprawdę ciężkie. I tylko mój upór doprowadził mnie do ostatniej strony, bo w innym przypadku odłożyłabym tę książkę na bok. Pierwszy raz mam problem z oceną książki, ponieważ znalazłam w niej, aż (!) trzy plusy : ➡️ Przyjemny, prosty styl autorki. ➡️ Oryginalny pomysł na fabułę. ➡️ Płynna w czytaniu. Mogę jeszcze pozytywnie ocenić okładkę, bo jest naprawdę świetna — mroczna, pobudzająca wyobraźnię i przyciągająca wzrok. Na tym się kończą moje plusy. Jestem okropnie zdegustowana tą książką. Zanim trafiła w moje ręce, przeczytałam mnóstwo pozytywnych opinii, dlatego byłam pozytywnie nastawiona, jednak nie sądziłam, że moje zdanie może się zmienić już po kilkudziesięciu stronach… Po przeczytaniu prologu byłam bardzo ciekawa jak to wszystko się rozegra. Zastanawiałam się jak autorka pociągnie tę historię, jak wykreuje głównych bohaterów i jaki los ich spotka. Już po kilkudziesięciu stronach mój zapał opadł, a ogarnęła mnie frustracja. Główna bohaterka Noemi była tak jałową postacią, że niejednokrotnie miałam ochotę nią potrząsnąć. Gdzieś czytałam, że autorka nie chciałaby jej postać była przerysowana — okej, rozumiem, ale ona była kompletnie nijaka. Sprawiała wrażenie głupiutkiej, potulnej i „biednej” szarej myszki, która tylko się potrafi uśmiechać. Brakowało jej pazura i pewności siebie. Ona nie była już tą malutką dziewczyną, która nie ma własnego zdania, nie potrafi się postawić, a wkraczającą w dorosłość kobietą. Postać Vittore — zakochany kundel, który kreuje się na bezwzględnego przyszłego dziedzica… Gość kompletnie oderwany od rzeczywistości, śmiało mogę powiedzieć, że mimo tej swojej zaborczości był taką zwykłą ciepłą kluchą. Nie podoba mi się wykreowanie głównych bohaterów, ale skoro autorka widziała ich tak, a nie inaczej, to niech tak zostanie. VINCERE L'AMORE jest debiutem Anny Wilman, który miał w sobie ogromny potencjał, ale niestety nie został on wykorzystany. Czytając tę historię, niejednokrotnie odniosłam wrażenie, że coś tu nie gra. Niedokończone, pourywane wątki, fabuła „w częściach”, absurdalne zachowania głównych bohaterów i brak hierarchii w Mafii, choć niejednokrotnie było podkreślane, że Rodzina jest najważniejsza, więc dlaczego Syn Dona mierzy do niego bronią? Owszem, miał powód, ale gdzie w tym wszystkim szacunek? Przecież od małego w świecie mafijnym są jasno nakreślone granice. Więc jakim prawem własny syn podnosi broń na ojca, który jest Donem? A sam Don zachowuje się, jakby nic nie stało? Gdzie jest hierarchia w mafii? Gdzie Szacunek? Jestem okropnie zniesmaczona tym, co zastałam w tej książce. Zero spójnej fabuły, rozpoczęte i niedokończone wątki, które i tak dzieją się bez większego uzasadnienia, które są tak absurdalne, że niejednokrotnie miałam ochotę krzyczeć. Jak, chociażby wątek ze zdradą Matki, który był kompletnie pozbawiony jakiegokolwiek sensu i przede wszystkim logiki, ponieważ wcześniej główna bohaterka odbyła z matką rozmowę… Nie rozumiem wielu rzeczy w tej książce. Owszem, główni bohaterowie byli młodzi, a dodatkowo Noemi wkraczała w całkiem nieznany świat (swoją drogą podziwiam ojca jak udało się jej całe jej dotychczasowe życie uchronić przed poznaniem prawdy, że pochodzi z rodziny mafijnej). Jednak brakowało mi tu stanowczości, względnej dojrzałości, a przede wszystkim brakowało mi tu spójności w fabule. I to zakończenie, które już w kompletnie nie pasowało do całości książki. Zapomniałabym o licznych powtórzeniach, ale to powinien wyłapać redaktor. Podsumowując, nie porwała mnie i nie przekonała do siebie ta książka. Może gdyby całość była spójna, a bohaterowie, choć trochę lepiej wykreowani moja ocena byłaby wyższa. Bo uważam, że książka miała naprawdę ogromny potencjał, jednak coś gdzieś nie wyszło. Mimo to polecam Wam spróbować pozac tę historię i samodzielnie wyrobić sobie zdanie. Może akurat wam przypadnie do gustu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-07-2022 o godz 20:19 przez: Weronika
zagubiona.w.slowach: "Vincere l'amore" to pierwszy tom serii "Dziedzictwo mafii", który skupia się na losach Vittore Beneventtiego i Noemi Santino. Historię tej dwójki czytałam na Wattpadzie od samych początków. Pamiętam jak z każdym kolejnym rozdziałem zachwycałam się tą książką i jak po cichu marzyłam by kiedyś ukazała się w papierze. I cyk marzenie się spełniło! Gdy czytałam już finalną wersję historii Vittore i Noemi, zakochałam się w niej ponownie i przepadłam dla niej jeszcze bardziej niż na Wattpadzie. Już od pierwszych stron widać ile autorka włożyła pracy oraz serca w to, aby "Vincere l'amore" było jak najlepsze. Całość została poprowadzona z szykiem i klasą przez co od tej książki nie da się oderwać! Podczas czytania tej książki straciłam poczucie czasu bo ta historia pochłonęła mnie od pierwszych stron i trzymała w napięciu do ostatniej strony. To ile emocji we mnie wywołała to inny wymiar! Nie raz rozczulałam się przez bohaterów, nie raz wzdychałam z miłości do nich, nie raz się śmiałam, denerwowałam a w pewnym momencie nawet płakałam! Fabuła jest osadzona w mafijnym świecie i już sam ten fakt sprawia, że nie jest delikatna. Tym bardziej, że w tej historii nie zabrakło mnóstwa niespodziewanych zwrotów akcji! Prócz głównego wątku jakim jest relacja głównych bohaterów, mamy też właśnie wątek mafijnego świata, niezwykle brutalnego, krwawego i mściwego. To wszystko składa się na intrygującą i niebanalną fabułę, która sprawia, że czytelnik czuje się jakby sam był jednym z bohaterów. A skoro już o bohaterach mowa - Vittore i Noemi czyli dwójka, która skradła moje serce. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo kocham tą dwójkę. Moja miłość do nich jest aż ciężka do opisania! Noemi czyli promyczek tej historii. Dziewczyna o ogromnym sercu, zawsze starająca się być dobra dla innych i która do tej pory nie miała zielonego pojęcia o mafii, nie miała zielonego pojęcia w jakim świecie żyje i że trzynaście lat temu została obiecana następcy capo. Dosłownie Noemi jest tak uroczą i delikatną bohaterką, że mam wrażenie, ze nie da się jej nie kochać. Wiem, że dla niektórych momentami mogła zachowywać się niezrozumiale ale trzeba brać pod uwagę to, że została rzucona na głęboką wodę i musiała nauczyć się żyć w tym mafijnym świecie mimo, że nie raz dane sytuacje ją przerastały. Jednak to jak z czasem stała się podporą dla Vittore było niesamowite. Vittore czyli mój książkowy mąż, bohater, który na dobre zagościł się w moim sercu! Z ręką na sercu mogę rzec - ideał! Ten chłopak trzynaście lat czekał na Noemi a to jaki był w nią zapatrzony rozkładało moje serce na czynniki pierwsze! Kocham to w jaki sposób autorka go przedstawiła. Z jednej strony jest cholernie uroczym, kochanym, opiekuńczym i będącym w stanie zrobić wszystko dla dziewczyny na której mu zależy chłopakiem. Ale nie zapominajamy, że jest następcą capo bo z drugiej strony jest bezwzględnym, zimnym i wyrachowanym następcą, który budzi respekt w całym oddziale i ogólnie w całym otoczeniu. Dosłownie kocham jego styl bycia, jego charakter a dla jego zachowania, gestów i tego jaki był oddany Noemi przepadłam na amen! Relacja Vittore i Noemi dzieje się stopniowo i na spokojnie co bardzo mi się podoba! Chemia jaka jest pomiędzy nimi nie raz dosłownie wgniatała mnie w siedzenie bo byłam nią oczarowana! To jak ta dwójka jest w siebie wpatrzona mimo, że to wszystko jest dla nich (a zwłaszcza dla Noemi) nowe jest niezwykle ujmujące! Prócz głównych bohaterów bardzo polubiłam też przyjaciół Vittore czyli Williama i Westona! Niestety były też osoby, które niesamowicie potrafiły mi podnieść ciśnienie takie jak np. Vincente czy Alexis. Podsumowując przepadłam dla tych bohaterów, dla tej fabuły, dla tych emocji jaki zawarła tu autorka. Ta książka na zawsze będzie miała moje serce bo moja miłość do historii Vittore i Noemi to już wyższy poziom! Zakończenie tej historii wprawiło mnie w osłupienie i spowodowało ogromną chęć sięgnięcia po kolejny tom🥴 "Vincere l'amore" to książka z niebanalną fabułą osadzoną w mafijnym świecie oraz z bohaterami, którzy darzą się ogromnymi uczuciami. To książka niczym rollercoster emocjonalny, którzy musicie przeczytać! Moją opinie znacie, oddałam tej książce serce i mam nadzieję, że wy zrobicie to samo!💜
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
12-08-2022 o godz 11:59 przez: zaczytana.victoria
Ciężko mi napisać recenzję do tej książki. Z jednej strony ma ona dużo zwolenników, a z drugiej przeciwników. Ja nie kwalifikuję się chyba do żadnej ze stron, mimo że książka mi się nie podobała. Zanim trafiła w moje ręce byłam bardzo pozytywnie na nią nastawiona, wszystkie TikToki i dobre recenzji przyciągały mnie do tej książki. Nie mogłam się doczekać jej premiery, ale już po stu stronach mnie zawiodła. Rozumiem, że ludziom ta książka może się podobać, bo każdy oczekiwał czegoś innego i ile czytelników tyle opinii, dlatego ja powiem wam swoją. Naomi Santino to osiemnastoletnia dziewczyna. Po kilku latach mieszkania na Sycylii wraca do Los Angeles. Wszystko jest tu dla niej zupełnie obce – szkoła, znajomi, miejsce zamieszkania. Na pomoc przychodzi jej Vittore, syn wieloletniego przyjaciela jej rodziców. Chłopak od początku jest zainteresowany pomocą jej odnaleźć się w tym obcym dla niej miejscu. Dziewczyna nie wie, że momencie zamieszkania w Los Angeles wszystko się zmieni. Nie wie, że lata temu przez przegraną w kartach jej ojca zaplanowana została jej przyszłość. Dopiero się dowie w, jak brutalnym świecie żyje. Będzie musiała zrozumieć zasady panujące w mafii. Vittore Beneventii od najmłodszych lat był szkolony na Dona. Mimo młodego wieku jest już pełnoprawnym członkiem mafii i ma wybraną żonę. Przez trzynaście lat przyswoił do siebie myśl, że wyjdzie za nieznaną mu dziewczynę. Gdy ją poznaje można powiedzieć, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Robi wszystko, żeby ją do siebie przekonać, osacza ją i nie odstępuje na krok. Nawet nie wiem, od czego zacząć. Na pewno muszę wam napisać, że tylko mój upór doprowadził mnie do końca tej historii. Już zaledwie po stu stronach miałam ochotę odłożyć książkę na bok i nigdy do niej wracać. Czym głębiej zagłębiałam się w fabułę tym było coraz gorzej. Noemi była jedną z najbardziej głupich i irytujących bohaterek. Była taka zwykła, nijaka i bardzo denerwująca. Brakowało mi w niej pewności siebie i jakiegoś pazura. W moim odczuciu została wykreowana na taką głupią i potulną szarą myszkę, która nie ma własnego zdania i nie potrafi się postawić. Vittore jako bohater był okej, ale denerwowało mnie, jak robił z siebie nie wiadomo kogo. Szczycił się, jak dużo osób zabił i jakim, to on Donem nie będzie, a tak naprawdę więcej mówił, niż robił. Jeśli już mowa o głównym bohaterze, to na jego przykładzie przytoczę jedną rzecz, która najmocniej mnie irytowała, czyli brak hierarchii. Powtarzane było, że rodzina jest najważniejsza, ale to były tylko puste słowa, bo żaden z bohaterów się tego nie trzymał. Vittore mierzył do ojca, czyli swojego Dona bronią. Rozumiem miał powód, ale to był jego szef, w normalniej mafii za takie coś zostałby odstrzelony bez patrzenia na więzy krwi. Tymczasem jego ojciec tylko się śmiał i udawał, że nic takiego nie miało miejsca. No i gdzie ten szacunek do rodziny? Kolejnym przykładem była Alexis, czyli ta dziewczyna ze szkoły. Niejednokrotnie wyzywała Noemi i nie poniosła za to żadnych konsekwencji. Alexis dobrze wiedziała, do jakiej rodziny należy chłopak, więc według mnie Vittore miał pełne prawo jej coś zrobić za ukazywanie braku szacunku do jego narzeczonej, nawet jeśli dziewczyna nie pochodziła z mafii. Już nawet nie chodzi mi o zabicie jej, ale serio po wylaniu soku na głowę jego narzeczonej tak po prostu siedział obok? Momentami zdawało mi się, jakby autorka sama nie wiedziała, co chce napisać. Wpadała na jakiś pomysł i nie potrafiła go dokończyć, przez co te wątki były rozpoczęte i niedokończone. Niektóre były tak bardzo absurdalne bez żadnego normalnego wyjaśnienia, że musiałam odkładać książkę. Na przykład wątek ze zdradą i śmiercią Matki był dla mnie tak bardzo absurdalny, pozbawiony logiki i sensu. Jedynym plusem, jakim znalazłam oprócz cudownej okładki jest przyjemny styl autorki i dość oryginalny pomysł na fabułę, która niestety nie została dobrze poprowadzona. Nie będę wam odradzała zakupu tej książki, bo może akurat wam przypadnie do gustu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-09-2022 o godz 19:21 przez: Patrycja
"Vincere L'amore" to książka, która wzbudza masę przeróżnych emocji. Czytając ją, nie byłam w stanie wybrać pomiędzy dalszym czytaniem, a odstawieniem jej na bok. Bardzo mi się podobała, jednak niektóre momenty doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Moim zdaniem relacja bohaterów toczyła się za szybko, wszystko przychodziło im z taką nierealną łatwością. Po dłuższej obserwacji mogę powiedzieć, że teraz wcale się nie dziwię, że tak było. Bohaterka musiała się dostosować do zaistniałej sytuacji i jak najszybciej przejść z nią do porządku dziennego. Starała się, jak mogła, choć nachodziły ją przeróżne myśli, że jednak nie da rady, że to ją przerasta, a dodatkowo widok krwi niejednokrotnie sprawiał, że mdlała. Noemi, kończąc osiemnaście lat, wraz z rodziną przeprowadziła się z Włoch do Stanów. Porzuciła miejsce, które od najmłodszych lat było jej domem. Pożegnała się z Nonną i przyjaciółmi, na dłuższy czas opuszczając przepiękne i bliskie jej sercu Palermo. Nie wiedziała, co kryje się za tak nagłą decyzją wyprowadzki. Nie sądziła, że to jedno zdarzenie będzie w stanie obrócić jej życie do góry nogami. Przez tyle lat była okłamywana, i w końcu miało się to zmienić. Miała wyjść za mąż w przeciągu kilku miesięcy, za chłopaka, którego nigdy na oczy nie widziała. Jednak nie był to byle jaki chłopak, a syn Dona Benevettiego. Dziewczyna miała wkroczyć w świat mafii, brutalny i nieprzewidywalny, o jakim nie miała bladego pojęcia. Co zrobi, gdy w końcu dowie się prawdy? Zaakceptuje ją czy będzie się buntować? Czy przystojny Vittoro podbije jej serce? Czy aranżowane małżeństwo może się w ogóle im udać? Na te pytania sami musicie znaleźć odpowiedzi w książce. Emocji w tej pozycji, było co niemiara. Szczęście i zachwyt przeistaczały się w złość i irytacje. Cały czas na zmianę, nigdy razem. Książka kusi bliższym poznaniem, zagłębieniem się w historii bohaterów. Akcja początkowo spokojna, z czasem zaczyna nabierać tempa, przez co, w późniejszym jej etapie, nie idzie się od niej oderwać. Im bliżej końca, tym więcej tajemnic wychodzi na wierzch. Pełno jest w niej intryg, które są tak ciekawie rozbudowane, że chcemy jak najszybciej dowiedzieć się, kto i dlaczego knuje. Dążymy do tego, by poznać wszystkie sekrety, jednak większość z nich jest poza naszym zasięgiem. W tym momencie relacja bohaterów jest elektryzująca, dosłownie idzie wyczuć tę chemię pomiędzy nimi i silne przyciąganie. Chociaż momentami staje się to irytujące, gdyż przez scenki seksu, ważniejsze i ciekawsze elementy zostają odłożone na bok. Jedną z rzeczy, która mnie denerwowała, było ciągłe wspominanie przez Noemi, jakie to piękne, głębokie i zielone oczy ma Vittore. Naprawdę! Tego było tak dużo, że aż chciało mi się pomijać te momenty. Tak samo było w przypadku, gdy ona z jednej strony czuła coś do niego, myślała o tym, a po chwili zmieniała zdanie. No nie szło tego przeboleć. Pomijając te kwestie, chciałabym jeszcze wspomnieć o zakończeniu, które rozwścieczyło mnie na maksa! W tamtej chwili miałam ochotę rzucić książką i palnąć Noemi w głowę. Mam jednak nadzieję, że w kolejnym tomie będzie to naprostowane, bo nie wytrzymam. Droga Autorko, tak się po prostu nie robi! Nie zostawia się czytelnika z takim zakończeniem! Liczę na jak najszybsze wydanie drugiego tomu i najlepiej będzie, jeśli główna bohaterka zmieni zdanie! Dziękuję serdecznie wydawnictwu oraz Autorce za możliwość przeczytania tej książki. Spędziłam z nią mile czas, chociaż często zdarzało się, że irytacja przez bohaterów sięgała zenitu. Mimo wszystko polecam gorąco tę pozycję!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
27-07-2022 o godz 17:18 przez: Magdalena
Vittore Beneventti od dziecka znał swoje przeznaczenie. Był następcą dona oddziału mafii w Los Angeles. Wiedział też, z kim przyjdzie mu dzielić dorosłe życie – jego żoną miała zostać Noemi Santino, córka doradcy jego ojca. Dziewczyna praktycznie całe życie spędziła na Sycylii, żyjąc w nieświadomości. Nie miała pojęcia, jak bardzo jej życie jest powiązane z tym brutalnym światem. Gdy Noemi kończy osiemnaście lat, razem z rodziną przeprowadzają się do Los Angeles. Nie ma jednak pojęcia, że jest to z góry zaplanowane działanie, aby Vittore mógł się do niej zbliżyć i rozkochać w sobie. Chłopak od razu zwraca uwagę dziewczyny. Niespodziewanie ona również budzi w nim uczucia, o których istnieniu nie miał pojęcia.  Noemi szybko przekonuje się, że w szkole chłopak budzi postrach. Gdy odkrywa jego powiązania z mafijnym światem, będzie musiała zdecydować, czy mimo wszystko dalej brnąć w relację z chłopakiem, który już skradł kawałek jej serca.  „Vincere l’amore” to powieść, o której w ostatnich miesiącach było dość głośno w mediach społecznościowych. Kiedy pojawiła się propozycja jej zrecenzowania, nie wahałam się zbyt długo. Byłam ciekawa, o co tyle szumu. Czy rozgłos idzie w parze z tym, co tam znalazłam? No chyba niekoniecznie. Anna Wilman niezaprzeczalnie posiada lekkie pióro, nie przytłacza opisami, używa prostych sformułowań, a stosunek ilości opisów do dialogów jest całkiem w porządku, przez co czyta się płynnie. Jednakże fabuła… ona mnie mocno przyblokowała. Tempo akcji jest strasznie nierówne. Przez niemal 3/4 książki zwyczajnie się nudziłam (pojawił się jeden plot twist, który mocno mnie zaskoczył). Czytałam po 2-3 rozdziały, nie mogąc zmusić się do kontynuowania. Nagle znajdowałam powody byle tylko nie czytać, co jest w moim przypadku niespotykane. Natomiast ostatnie rozdziały obfitowały w tyle różnych wydarzeń komplikujących życie głównych bohaterów, że aż poczułam przesyt. Za dużo skumulowało się naraz, przez co wkradł się chaos. Co do samej fabuły — gdyby odjąć od tego mafię, to historia opierałaby się na błahych rozterkach nastolatków, na co zdecydowanie chyba już jestem za stara. Ta mafia, choć momentami niedopracowana, w jakiś sposób dodała smaku tej historii.  Muszę jednak wspomnieć o czymś, co wywołała moje zniesmaczenie, a mianowicie zachowanie lekarki pod koniec powieści. Nie dowierzałam w to, co czytam. Osoba, która powinna dbać o ludzkie życie, zwyczajnie robiła pranie mózgu Noemi. Sama dziewczyna udowodniła niejednokrotnie swoją naiwność, a końcówką totalnie zniechęciła mnie do swojej osoby. Jedynym plusem tej historii moim zdaniem jest Vittore. Od początku wiedział, czego chce i skrupulatnie do tego dążył. Pragnął wszystkiego, co najlepsze dla Noemi. Gdyby mógł, to przychyliłby jej nieba, co nieraz udowodnił. Biedny latał za nią jak piesek, a ona wiecznie niezdecydowana. Zakończenie złamało nie tylko jego serce, mnie również zabolało, bo było mi go ogromnie szkoda. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy sięgnę po następny tom, aby przekonać się, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. W tym momencie mam jedynie nadzieję, że w końcu natrafię na lekturę, która pochłonie mnie w całości. Nie mam zwyczaju odradzać czytania i tym razem również tego nie zrobię. W swojej recenzji starałam się nie zamieszczać spojlerów, dlatego też tym razem jest dość ogólnie. Zagłębiając się bardziej, mogłabym zdradzić nieco za dużo, a tego chciałam uniknąć. Mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z lekturą.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
11-07-2022 o godz 20:17 przez: Kamsa
bookstagram.kamsy: Jeden wieczór zadecydował o dalszym życiu Noemi. Partyjka pokera, jaka miała miejsce kilkanaście lat temu, zmieniła bieg wydarzeń i przypieczętowała jej los. Noemi jako mała dziewczynka została ofiarowana synowi Dona Beneventtiego i w wieku osiemnastu lat miała wyjść za mąż. Nie sądziła, iż zostanie marionetką w rękach mafii i każdy jej krok będzie obserwowany przez niebezpiecznych ludzi. Brutalny świat, w który będzie musiała wkroczyć zaskoczy ją nie jeden raz. Powrót z Palermo do Los Angeles był dla Noemi czymś w rodzaju powiewu świeżego powietrza. Mimo, iż musiała zostawić swoją babcie i przyjaciół to zbytnio nie ubolewała nad faktem przeprowadzki. Przyjazd dziewczyny zrobił duże wrażenie na Vittore. Młody mężczyzna czekał na swoją wybrankę aż trzynaście lat i każdego dnia odliczał do ich pierwszego spotkania. Widok nastolatki wzbudził w nim nieopisane emocje. Jeszcze nigdy nie czuł się tak w obecności innej kobiety. Obudziła w nim uczucia, jakich jeszcze nie znał, potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa tej dziewczynie była czymś niewyobrażalnym. Pierwsze dni „zapoznawcze” były dość napięte, jednak z czasem chemia miedzy tą dwójką stawała się coraz bardziej widoczna. By niczego nie utrudniać, postanowili, że ta znajomość powinna rozwinąć się w swoim tępie. Niecodzienna sytuacja trochę utrudnia im budowanie relacji na normalnym gruncie, ale mimo to starają się podejść do tego z trzeźwą głową i próbują stworzyć coś prawdziwego. Noemi w odróżnieniu od Vittore, nie jest pewna swoich uczuć. Z tyłu głowy siedzi jej myśl, iż jaką decyzje by nie podjęła, to i tak wszystko jest przesądzone. Młoda Santino ma ogromne serce. Jest niezwykle urocza, delikatna, ale też na początku niczego nieświadoma. Czasem przerasta ją sytuacja, w jakiej się znalazła, ale wie, iż ma wsparcie w swoim partnerze i to daje jej poczucie bezpieczeńtwa. Vittore jest zapatrzony w dziewczynę jak w obrazek. Daje jej od siebie wszystko czego zapragnie i jest w pełni zaangażowany w ich relacje. Chce dla niej jak najlepiej i stara się by każdego dnia na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Ona stanowi dla niego wszystko i traktuje ją jako ostoje w swoim pełnym niebezpieczeństwa życiu. Podobają mi się wstawki z „mafijnego świata”. Jest dużo scen, które nie opierają się tylko na romansie, a na porachunkach naszego bohatera. Mamy odskocznie od głównego wątku, jakim jest budowanie relacji Noemi i Vittore. Krwawe i niebezpieczne akcje urozmaicająca fabułe i nie są spychane na dalszy plan. W książce możemy poznać dwie twarze Vittore. Jedna to ta, którą pokazuje Noemi, czyli ta opiekuńcza i oddana, a druga to ta bezwzględna i ostra. Jest ona odkrywana dla osób z zewnątrz. Jako następca swego ojca i przyszły przywódca oddziału, musi w ludziach wzbudzać respekt i poszanowanie. Czy Vittore pokaże swoje drugie oblicze wybrance? Czy Noemi zaakceptuje sytuacje, w jakiej się znajduje? Czy odbije się to na niej w jakiś sposób? Główna bohaterka stanie przed poważnym wyborem. Pragnie wziąć własne życie w swoje ręce i samodzielnie decydować o swojej przyszłości, nie patrząc na szkody jakie może wyrządzić. Książka jest bardzo przyjemna i mogę wam ją serdecznie polecić. Moja ocena to 9/10. Niecierpliwie czekam na kontynuacje tej obiecującej historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
19-07-2022 o godz 23:17 przez: Za_czy_ta_na
Przychodzę dzisiaj do was z recenzją najnowszego romansu mafijnego jaki wpadł mi w ręce. "Vincere L' amore" jest debiutem literackim Anny Wilman, po który sięgnęłam urzeczona okładką i zaciekawiona opisem. Noemi Santino ma osiemnaście lat i rozpoczyna naukę w nowej szkole w Los Angeles. Początkowo jest nieco zdezorientowana i zestresowana, ponieważ wkroczyła w środowisko i ludzi kompletnie jej obcych. Na szczęście jest ktoś, kto oferuje jej pomoc i pomaga wdrożyć się w nowe realia. Vittore, o rok starszy od niej chłopak, ewidentnie wzbudza strach wśród rówieśników. Dlaczego? Noemi już wkrótce przekona się kim tak naprawdę jest młodzieniec. Na jaw wyjdą również inne sekrety, między innymi prawdziwy powód przeprowadzki do Los Angeles. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowym świecie, do którego została tak brutalnie wrzucona? Zacznę od tego, że styl pisania Anny Wilman bardzo przypadł mi do gustu. Autorka pisze prostym językiem i z pewną lekkością, dzięki której czytało mi się tę książkę w ekspresowym tempie. Autorka bazuje w tej powieści na wątku aranżowanego małżeństwa i to wokół niego buduje całą fabułę. Akcja rozwija się powoli. Być może nieco przydługie wprowadzenie w historię może niektórych znużyć jednak mi to bardzo odpowiadało. Miałam czas by lepiej poznać bohaterów i ułożyć sobie w głowie ich dokładny obraz. Jest w tej książce coś, co mnie bardzo zaciekawiło, a z czym nie spotkałam się do tej pory w żadnym innym romansie mafijnym. A mianowicie przyszły Don uczęszczający do normalnej szkoły. Vittore, choć "pełnokrwisty mafiozo" jest człowiekiem, a jego człowieczeństwo możemy dostrzec między innymi w tym, że tak jak każdy nastolatek prowadzi życie szkolne. Natomiast to co robi poza nią to już zupełnie inna historia. Podoba mi się kreacja Vittore. Chłopak, pomimo, że od dziecka wpajanie miał wszystkie mafijne zasady i szkolony był na zimnego i bezwzględnego mafiozę nie w pełni nagiął się do woli ojca. Wiedział, że nie wszystko do czego posuwa się Don jest konieczne. Vittore postępował według swoich zasad i wprost okazywał swoje niezadowolenie. Inaczej ma się rzecz odnośnie Noemi, która niestety nie zyskała mojej sympatii. Czemu? Irytował mnie brak stanowczości w jej zachowaniu. Myślała jedno, mówiła co innego, a robiła coś zupełnie przeciwnego. Nie wzbudziła mojego zaufania. To tak jak z pseudo przyjacielem, który patrząc ci w oczy powie wszystko, by się przypodobać, a w rzeczywistości ma na twój temat kompletnie inne zdanie. Podobnie było z Noemi. Jej zachowanie często pozbawione było jakiegokolwiek sensu. Poza tym zbyt łatwo akceptowała niektóre wydarzenia, które powinny ją co najmniej wzburzyć. Przechodziła nad nimi do porządku dziennego, jak gdyby to było coś tak prozaicznego jak mycie zębów. Nie chcę kochani przytaczać wam konkretnych sytuacji z książki, bo byłby to duży spojler, ale ten brak logiki w jej postępowaniach strasznie mnie drażnił. Podsumowując "Vincere L' amore" to powieść, która zdecydowanie potrzebuje dopracowania. Nie uważam jej jednak za książkę złą, bo znalazłam w niej elementy ciekawe i zaskakujące. Lubię debiuty i mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam tą pozycję. Drugi tom też z pewnością przeczytam, bo nigdy nie przekreślam autora po pierwszej powieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-09-2022 o godz 19:14 przez: Marta
“ Vincere L’Amore “ Przeczytałam już wiele książek mafijnych ale pierwszy raz zaczęłam się zastanawiać jaki ma sens bycie w tej mafii ? Daje władzę i pieniądze ale czy nie odbiera więcej ? Wolną wolę, bo trzeba przyrzec bezwzględną lojalność takiemu capo, który będzie decydował jak ma wyglądać Twoje życie, z kim je spędzisz, albo kiedy je stracisz. Te aranżowane małżeństwa to jakiś bezsens. Choć w tych naszych uwielbianych książkach bohaterowie zwykle mają to szczęście i okazuje się, że wybrana im druga połówka to miłość ich życia. Ech... Ale to tylko bajki. Noemi Santino przeprowadza się z Włoch do Los Angeles nieświadoma celu tej zmiany w życiu. Nie wie, że już mając 5 lat, została obiecana następcy tamtejszego capo , że tam czeka na nią przyszły mąż - Vittore Beneventti. Nie wie o przynależności swojej rodziny do mafii, żyje prawie jak normalna nastolatka, nieświadoma tego co ją czeka. Sama nie wiem co myśleć o tej bohaterce. Nie jest bez wyrazu, ale też nie do końca wyrazista ... Gdy stopniowo dowiaduje się co ją czeka, przyjmuje to zaskakująco spokojnie, nie walczy tak jak tego oczekiwałam. Chwilami miałam wrażenie, że zaakceptowałaby każdego faceta, którego już znała choć te kilka dni, jako kandydata na męża. A że to akurat Vittore był blisko niej, no to ok, niech będzie 😅 Sam Vittore szybko angażuje się uczuciowo, jest zachwycony dziewczyną z którą ma spędzić resztę życia i zamierza walczyć o to by stanąć z nią przed ołtarzem. Jednak okazuje się, że to nie będzie takie proste ... Niby sam capo postanowił, że Noemi wyjdzie za jego syna ale nagle kombinuje by wydać ją za innego. Między ojcem, a synem dochodzi do licznych spięć. Co z tego wyniknie ? Kto będzie miał krew na rękach ? Ta książka to taka młodzieżowa wersja romansu mafijnego. Główni bohaterowie są bardzo młodzi i czuć ich niedojrzałość. Ciągłe wątpliwości i ta niepewność Noemi z jednej strony są zrozumiałe, z drugiej takie nietypowe dla mafii. Zwykle jako członek rodziny mafijnej, nie ma prawa wyboru, możliwość rezygnacji z takiego układu. Tu to wszystko wydaje się aż dziwne. Samo to, że Noemi jako przyszła żona następcy capo, jeździ sobie taksówką, bez ochrony... Vittore wciąż zaznacza, że jej ojciec za słabo dbał o jej ochronę, sam jest w tym nie lepszy. Jednak wbrew pozorom nie jestem do tej książki negatywnie nastawiona, raczej sceptycznie. Mam zastrzeżenia lecz czytało mi się ją dobrze, wręcz bardzo dobrze. Kolejny debiut gdzie widać, że autorka miała fajny pomysł na książkę i zakończyła pierwszy tom, tak że chce się poznać ciąg dalszy. A to duży plus, bo szczerze mówiąc nie zawsze mam tę chęć 😅 biorąc pod uwagę jak wiele jest teraz książek , świetnych premier, wolę sięgać po takie kontynuacje, z którymi wiem, że spędzę miło czas i sądzę, że tu tak będzie. Wiem, że nie każdego ta książka zachwyciła jednak sądzę, że warto przekonać się samemu jakie zrobi wrażenie , warto dać jej szansę . Ja nie żałuję i dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe za możliwość poznania tej historii 😊
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-09-2022 o godz 11:10 przez: ksiazkowy_mruczek
‘Vincere L’amore’ to romans mafijny będący jednocześnie pierwszym tomem serii ‘Dziedzictwo mafii’ autorstwa Anny Wilman, a ponadto książka ta stanowi debiut literacki autorki. Sporo tych debiutów się trafiło w tym roku co nie? Jednak zanim dowiecie się jak ten wypada na tle innych muszę Was poinformować, iż w książce znajdą się sceny przeznaczone dla dorosłych czytelników. Miejcie to na uwadze sięgając po nią. Jako że to debiut, to zaczniemy od stylu pisania autorki i powiem Wam, że bardzo mi się spodobał. Autorka pisze prostym językiem, a to w połączeniu z lekkością tekstu sprawiło, że książkę dosłownie pochłonęłam. Kolejny plusem dla sporego grona czytelników może być fakt, iż autorka nie przytłacza nadmiernymi opisami co sprawia, że historię czyta się błyskawicznie. Co do fabuły to mamy tu często spotykany wątek aranżowanego małżeństwa, dużą dawkę intryg oraz spisków. To, co wyróżnia tę pozycję na tle innych na rynku to to, iż główni bohaterowie są nastolatkami u progu dorosłości. Osobiście nie spotkałam się do tej pory z tak młodymi głównymi bohaterami serii mafijnej, dlatego uważam to za coś innego i świeżego zwłaszcza, że nasi bohaterowi uczęszczają do szkoły, mają swoje rozterki młodzieńcze i problemy. W ciekawy sposób pokazane zostało jak młody przyszły don łączy życie ucznia z codziennością mafijną. Jeśli chodzi o bohaterów to jak wspomniałam mamy tu do czynienia głównie, choć nie tylko, z dość młodymi osobami. Noemi to postać, która wywołała we mnie dość sprzeczne uczucia. Z jednej strony bardzo podobała mi się je niewinność, niewiedza i ogólna ufność, z drugiej strony momentami miałam wrażenie, że zachowuje się jak chorągiewka na wietrze. Jedno mówiła, drugie myślała a momentami trzecie robiła. No ale co tu się dziwić mamy do czynienia z młodą kobietą. Jestem bardzo ciekawa czy i jak jej postać się zmieni w dalszych częściach serii. Vittore to prawdziwy syn mafii, arogancki, pewny siebie, brutalny, próbujący ustalać swoje zasady. Ma władzę i jest bardzo porywczy jak to nastolatek. Momentami ta postać zaskakiwała mnie dojrzałością i zaangażowaniem a momentami swoją zaborczością. Uderzyło mnie w niej najbardziej to, iż momentami miałam wrażenie, że jest bezsilny. No ale może to tylko moje wyobrażenie, najlepiej jak sprawdzicie sami i dacie mi znać czy też tak go postrzegacie. Zostaje jeszcze kwestia zakończenia, o którym naprawdę nie wiem, co mam sądzić. Niby intryguje i daje obietnicę sporej akcji w kojonym tomie, ale czy mi się spodobało to nie jestem pewna. No nic, po nowym tomie się okaże. ‘Vincere L’amore' to bardzo ciekawy debiut w którym widać, że autorka ma pomysł na fabułę. Na tę chwilę zostaje mi czekać na kolejny tom a Was zachęcić do sięgnięcia po ten i wyrobienia sobie zdania na jego temat. A może już jesteście po lekturze?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-07-2022 o godz 17:35 przez: Anna
Noemi miała pięć lat, kiedy jej los został przesądzony. Podczas gry w karty jej ojciec przegrał, a w ramach nagrody Capo zażądał jej córkę. Ma ona wyjść za jego syna, jak tylko dorosną, warunek jest jeden, Vittore będzie musiał sprawić, aby go pokochała. Na razie dziewczynka wraz z rodziną wyjeżdżają, aby jej dzieciństwo było choć trochę normalne. Mija trzynaście lat, Noemi wraz z rodziną wraca do Los Angeles. Młoda kobieta nie wie, że wiele lat temu, o jej przyszłości zadecydowali inni, nie wie kim, tak naprawdę jest jej ojciec i czym się zajmuje. Zostaje jej przedstawiony Vittore, choć nikt nie zdradza jej kim ma dla niej się stać. Zaczyna uczęszczać do szkoły, gdzie poznaje nowych znajomych, a po lekcjach zaczyna bliżej poznawać Vittore, z którym od samego początki ma dość dobry kontakt. Mężczyzna ma zostać Capo, wzbudza w innych szacunek, respekt, strach. Od zawsze wiedział co, ma go połączyć z Noemi, a także, że musi zdobyć jej serce. Jednak nie spodziewał się, że młoda kobieta tak szybko skradnie jego serce, że na stałe zagości w jego myślach, a on będzie umieć dla niej poświęcić wiele. Nic jednak nie jest proste, a wrogowie czają się bliżej, niż mogliby się spodziewać. Czy młody mężczyzna zdobędzie serce Noemi? Czy dziewczyna odkryje kim, naprawdę jest jej ojciec? Czy dowie się prawdy o sobie i tym, co dla niej szykują? Jak potoczy się znajomość Noemi i Vittore? Zacznę od tego, że w książce mamy sporo rozpoczętych wątków. Wydaje mi się, że powodem jest fakt, że jest to pierwszy i w kolejnym wszystko pomału zacznie się wyjaśniać. Mnie to ani trochę nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Książka mnie się podobała, pomysł na fabułę uważam, że był udany. Historię Noemi i Vittore czytało się dość szybko, a podczas czytania towarzyszyły mi emocje. Akcję mamy wolniejszą, wszystko pomału się rozwija, a to sprawia, że możemy bliżej poznać bohaterów. Książkę czytamy z perspektywy zarówno Noemi, jak i Vittore, co według mnie wiele wnosi. Jeśli chodzi o bohaterów, mają wady i zalety. Noemi wychowana z dala od mafii nie było przyszykowana na to, co ma ją spotkać. To młoda dziewczyna, która momentami sama gubiła się w tym, co chce, co pragnie, co myśli. Z jednej strony krucha i delikatna, z drugiej potrafi sięgnąć po broń, kiedy sytuacja tego wymaga. Vittore to przyszły Don. Z jednej strony bezwzględny i bezkompromisowy, z drugiej opiekuńczy i potulny. To mężczyzna o dwóch twarzach, który potrafi zmieść wrogów z powierzchni ziemi, a jednocześnie nie traktuje kobiety jak przedmiot (co w mafii nie jest wcale tam rzadko spotykane). Książka pt.: „Vincere l’amore” to debiut i chociaż nie mogę uznać go za idealny, według mnie jest dość udany i polecam. Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-08-2022 o godz 13:16 przez: Kamila
🔥Recenzja🔥 "Mi­łość i mafia nie współ­gra­ją ze sobą, szcze­gól­nie, kiedy Ro­dzi­nę po­win­no sta­wiać się na pie­de­sta­le." Noemi to niczego nieświadoma osiemnastolatka. Żyje w szklanej kuli, nie podejrzewając tego, że jej przyszłość od kilkunastu lat jest już zaplanowana. Powraca do Los Angeles. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowe otoczenie, ale w tym wszystkim Vittore. Chłopak, który pomoże odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Vittore związany jest z mafią. Ma stać się bossem mafii. Ma być na szczycie. Jak na swój wiek jest pewnym siebie mężczyzną, ale więcej mówił, niż robił. Kiedy po raz pierwszy zobaczył swoją wybrankę, zakochał się. Mało prawdopodobne, a jednak. Strzała amora wbiła się w jego serce. Tylko co w momencie, kiedy Noemi pozna prawdę? Czy ich szczęście na pewno jest przesadzone? "Vincere l'amore" to książka łącząca w sobie młodzieżówkę oraz mafię w jedno. Młodzieńczy świat i niebezpieczeństwo, które czai się bliżej, niż mogą sobie wyobrażać. Trudno mi ocenić tę książkę... Z jednej strony bardzo mi się podobała, ale z drugiej miała kilka minusów, które mnie rozczarowały. Może zacznijmy od tego, że Noemi mogła być świetnie wykreowaną postacią, ale jej naiwność i zgrywanie głupiutkiej dziewczynki, momentami mnie irytowały. Wiadomość, że należy do mafii, przyjęła, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Fakt, że jej ręka została oddana obcemu chłopakowi, spłynęło po niej niczym po kaczce. Czy tak zakochuje się kobieta, która powinna włączyć o siebie? Brakowało jej odwagi, stanowczości i takiego pazura, który by ją wyróżniał. I największym minusem tej książki były urywane akcje i śmierć bohaterów, która po prostu była i nagle się o niej zapominało. Gdyby to zostało, choć trochę rozwinięte i poprowadzone w innym kierunku to byłyby to znaczące elementy, które byłyby tym elementem zaskoczenia i niezmiernej ciekawości. A tak zostały jednym słowem pominięte. Ale mimo tych wad bardzo dobrze bawiłam się podczas czytania tej historii. Były elementy zaskoczenia, sceny seksu opisane ze smakiem, ale co najważniejsze było zakończenie, którego się nie spodziewałam. Emocji także nie brakowało, chodź jak dla mnie, były spłycone i nie można było odczuć tego, co czuł bohater. Ogólnie był to bardzo udany debiut, ale gdyby nie potknięcia, które były po drodze, mogłabym śmiało określić go mianem jednego z lepszych debiutów w tym roku, a tak zmieszał się w tłumie z innymi. Mam nadzieję, że kolejny tom, po który sięgnę, okaże się dużo lepszy i wynagrodzi mi te minusiki, które tutaj dostałam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-08-2022 o godz 21:16 przez: Book Coffee Cake
Hej! Dziś chciałabym Wam opowiedzieć kilka słów o książce Anny Wilman “Vincere l’amore”. Uwaga jest to romans mafijny, ale z udziałem nastolatków. Brzmi interesująco prawda? Przyznam, że przeczytałam już kilkadziesiąt książek z tego gatunku i nigdy nie spotkałam się, aby główni bohaterowie byli jeszcze w szkole. Zaintrygowało mnie to do tego stopnia, iż wiedziałam, że muszę sięgnąć po tą książkę. W środku pojawia się nam dość znany motyw aranżowanego małżeństwa. Jednak tutaj Vittore ma jedno zadanie. Musi rozkochać w sobie Noemi tak, aby chciała go poślubić z własnej nieprzymuszonej woli. I przyznam, że taka forma bardzo, ale to bardzo mnie zaintrygowała. Autorce udało się stworzyć bardzo ciekawy i hipnotyzujący klimat książki. Z racji, że nasi bohaterowie są młodymi ludźmi podchodziłam do nich z lekkim dystansem. Wielokrotnie zachowanie Noemi działało mi na nerwy i nie było do końca spójne z jej postacią (przynajmniej w moim odczuciu). Jeżeli zaś chodzi o postać Victtore to muszę przyznać, że również czegoś mi w nim zabrakło. Balansował pomiędzy słodką wersją siebie a niebezpiecznym i groźnym mężczyzną. Liczę, że w kolejnej odsłonie pokaże nam swoją mroczniejszą stronę, ponieważ podczas czytania miałam wrażenie, że sam gubi się w tym co robi. Książka pod wieloma względami mnie zaskoczyła, oczywiście pozytywnie. Autorka nie balansuje na sprawdzonej fabule tylko miesza dobrze nam znane schematy ze swoją świeżością i ciekawym pomysłem. Choć mam wrażenie, że wiele rzeczy związanych z fabułą zostały potraktowane po macoszemu. Jako przykład mogę podać śmierć Vincente, która moim zdaniem powinna zostać szerzej skomentowana. Przecież śmierć capo nie jest błahą sytuacją? Prawda? Jednak nie będę się nad tym wszystkim teraz rozczulać, ponieważ całość wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Zarówno pióro autorki jak i styl jakim pisze sprawiło, że książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Jak najbardziej polecam Wam tą historię, ponieważ jest to z pewnością powiew świeżości na rynku jeśli chodzi o romanse mafijne! Dodatkowo mogę zdradzić, że zakończenie książki nie pozostawia nam złudzeń i sprawia, że z niecierpliwością będziemy oczekiwać kolejnej części. Książkę “Vincere l’amore” uważam za dobry debiut. Czytałam ją z wielką przyjemnością i ogromnym zaciekawieniem. Autorce udało się stworzyć ciekawych bohaterów, wciągającą fabułę i z pewnością nieprzewidywalne zwroty akcji. Tak jak już wspomniałam wcześniej, ja od siebie gorąco polecam Wam tą historię! Nie będziecie żałować. ❤️
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-09-2022 o godz 19:05 przez: Złotowłosa i Książki
Noemi kilka lat temu opuściła Los Angeles ale teraz nastąpił powrót. To wcale nie jest dla niej takie łatwe. Nowa szkoła, nowi znajomi. A przede wszystkim ON - Vittore, chłopak budzący postrach wśród rówieśników. Noemi nie wie tylko, że jej życie zostało zaplanowane już trzynaście lat temu. Nie wie, że to właśnie Vittore została przeznaczona. Nie zna świata mafii i zasad w niej panujących. Czy młoda kobieta odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Czy zaakcentuje te wszystkie rewolucje? Jaki okaże się młody Beneventii? Czy z tego układu może wyjść coś dobrego? Mafia. Uwielbiam. Debiuty w tym gatunku dodatkowo mnie intrygują. Fakt, z nimi bywa różnie ale tym razem to była naprawdę świetnie napisana historia. Romans mafijny miał fajny klimat. Co prawda mafii było trochę za skąpo dla mnie ale jak już się trafiła scena to fajnie trzymała w napięciu. Dobrze budowała dreszczyk emocji. Fakt, że niektóre sceny widziałabym bardziej rozbudowane. Zbyt szybko kończyło się coś, co ledwie weszło na scenę. Autorka w swoim literackim debiucie zdecydowanie skupiła się na uczuciu. Na emocjach pomiędzy bohaterami. Na podsycaniu ciekawości i odkrywaniu kart z tajemnicami. A tu było zdecydowanie lepiej. Czułam te dylematy naszej młodej kobiety. Dziewczyny wrzuconej w sam środek czegoś, czego nie rozumiała. Dobra kreacja bohaterów. Noemi od samego początku zyskała moją sympatię. Swoją wesołością, otwartością i empatią. Vittore również miał w sobie to coś. Coś, co przyciągało niczym magnes. Miał elementy dona ale niestety było widać w nim tę młodość i taką nie do końca przemyślaną rozwagę. Czegoś bardziej wyrazistego i odważnego mi w jego zachowaniu zabrakło. Ale to wszystko w jego przypadku jest do dopracowania i do rozwinięcia. To pierwszy tom serii a ja osobiście najbardziej lubię, gdy bohaterowie na kartkach kolejnych części doświadczają przemiany. Tego efektu wow, po którym aż się ciśnienie podnosi, serce zaczyna bić żwawiej a ja aż się podnoszę na fotelu do góry w euforii. Na to po cichu liczę. Ale odnośnie emocji to już teraz ich nie zabrakło. Zdecydowanie działały na plus i świetnie nadawały pożądany klimat. Szczególnie, że raz było przerażająco a raz tak gorąco, jakby stąpać po lawie. Uff, była magia i chemia, nie powiem. Także kochani, można śmiało brać i czytać. Ten debiut zdecydowanie jest wart poznania. Mi się bardzo podobał i bardzo dobrze mi się czytało tę powieść. Polecam Współpraca: Wydawnictwo NieZwykłe
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2022 o godz 08:38 przez: Anonim
„Każdy człowiek potrafi rzucać słowa na wiatr, mówiąc, że zabiłby dla drugiej osoby. Obietnice, że jeśli skoczyłbyś w ogień, zrobiłbym to samo. Blef. Ludzie oszukują samych siebie. Są egoistami. Nie poświęciliby swojego życia bądź wolności dla drugiego człowieka.” Osiemnastoletnia Noemi Santiano nie ma pojęcia, że jej los jest przesądzony, że rodzice ją sprzedali. Została przyrzeczona młodemu następcy capo Vittore Beneventtiemu. Po kilku latach pobytu we Włoszech wraca do Los Angeles, miasta, w którym niepodzielnie rządzi mafia. Próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Nowa szkoła, nowi znajomi, zupełnie inne, obce otoczenie i on Vittore, który od samego początku roztacza nad dziewczyną ochronę. Chłopak w szkole i w swoim otoczeniu budzi respekt i strach. Już wkrótce Noemi odkrywa kim tak naprawdę jest Vittore – pełnoprawnym, okrutnym, bezlitosnym członkiem mafii. Dziewczyna nie ma wyboru, mafia rządzi się swoimi prawami. Czy będzie w stanie zaufać Vittore? Czasami tak trudno połapać się we własnych uczuciach, Noemi została rzucona na głęboką wodę, czy będzie w stanie zaakceptować los jaki zgotował jej ojciec, członek mafii? Akcja powieści toczy się dynamicznie, intryguje i niepokoi. Pani Anna umiejętnie żongluje emocjami, naprzemienna narracja toczy się z perspektywy Noemi i Vittore. Ciekawie ukazani bohaterowie, to silne, charyzmatyczne, nieidealne osobowości. Noemi i VIttore do obojga poczułam sympatię, inteligentni, zadziorni, nieprzeciętni. Ich życie zostało zaplanowane, muszą się dostosować. I postacie drugoplanowe, każdy coś istotnego wnosi do całości. Młodzi ludzie, którzy wkraczają w dorosłość, powinni się bawić, czerpać z życia garściami. Jednak w mafijnym świecie życie wygląda zupełnie inaczej. Obowiązują twarde reguły i zasady, ich złamanie może drogo kosztować. Relacja naszej pary nie jest łatwa, on wiedział, że ona jest mu przeznaczona, ona trwała w błogiej nieświadomości. Czy będzie w stanie mu zaufać? Czy zaakceptuje świat, w którym od teraz ma żyć? Vittore robi wszystko, aby zyskać jej przychylność. Ciekawie utkana sieć intryg, kłamstw i tajemnic. Bardzo dobry debiut, czytałam z zainteresowaniem i ciekawością. Aranżowane małżeństwo, brak wyboru, mafia, młodość. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, nie tego się spodziewałam. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Serdecznie polecam, Tatiasza i jej książki :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-07-2022 o godz 22:29 przez: Anonim
"Vincere l'amore" Anna Wilman Wydawnictwo: NieZwykłe Premiera:o6.o7.2o22r. Noemi Santino to osiemnastoletnia piękna, beztroska dziewczyna. Urodzona w rodzinie głęboko związanej z mafią. Vittore Beneventtiego to dziewiętnastoletni następca capo. Od najmłodszych lat wdrażany był w świat mafii. Jest inteligentny spostrzegawczy i bezwzględny. W świecie mafii aranżowanie małżeństw jest częstym zjawiskiem. Małżeństwo Noemi Vittore zostało zaplanowane już gdy dziewczynka miała pięć a chłopczyk sześć lat. Z tym, że Vittore od początku był świadomy tych planów a Naomi żyła w niewiedzy. Dziewczyna wychowywała się we Włoszech jednak gdy ukończyła osiemnaście lat, zgodnie z umową, musiała przeprowadzić się do LA. Tam poznaje Vittore jednak nie wie, że ich wspólna przyszłość jest już dawno zaplanowana. Jak Naomi odnajdzie się w nowej szkole? Jakie wrażenie na dziewczynie wywrze jej przyszły mąż? "Vincere l'amore" to kolejny debiut mafijny który miałam okazję przeczytać. I jest to kolejny udany debiut. Książka napisałm w przyjemny sposób. Czyta się ją szybko. Fabuła, mimo iż o świecie mafii, jest dość orginalna. Książka przedstawia historię 'dzieci mafii'. Ich okres nastoletni i czasy szkoły. Ja osobiście jeszcze nigdy z taką fabułą się nie spotkałam. Bohaterowie byli sympatyczni i od samego poczatku dali się lubić. Naomi przypominała mi beztroskiego wolnego ptaka, który swoją radością zaraża innych. Była wychowywana w kochającej rodzinie i o tym brutalnym świecie nie miała pojęcia. Natomiast Vittore był wychowywany na przyszłego dona. Przemoc towarzyszy mu od najmłodszych lat. Jednak miał też w sobie pozytywne cechy, był czuły i pomocny. Vittore chodził do zwykłejlgo liceum z 'normalnyni' uczniami. Jednak wzbudzał w śród nich jednocześnie szacunek i strach. Czytając tę książkę przypomniały mi się moje czasy szkolne. Miło było je powspominać. Chodź nie było wśród uczniów nikogo z gangsterskiego świata (chyba) Relacja Naomi i Vittore była intrygująca. Pomimo, że ich przyszłość została zaplanowana to mieli czas, żeby się poznać i zakochać w sobie. Napotykali na swojej drodze również różnego rodzaju przeszkody. "Vincere l'amore" dość lekka osłona mafii ale warta zapoznania. Nie ukrywam, że zakończenie i epilog mocno mnie zaintrygowały i już nie mogę się doczekać kolejnej części. A za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-07-2022 o godz 07:53 przez: Heather
Liczyła na nowy początek, ale już dawno jej życie zapisane było w ściśle kontrolowanym scenariuszu. Czy udaj jej się uniknąć przeznaczenia? Czy jest w stanie zawalczyć o swoją lepszą przyszłość? Anna Wilman debiutuje na scenie ulubionej przez wszystkie romantyczki, czyli sięga po powieść z gatunku mafijnego romansu. Otwarcie pisze o świecie bezwzględności, wojny o władze i silnych, wewnętrznych zasadach, bez skrupułów wplątując w to wszystko młodą bohaterkę. Książka podobna jest fabułą do konkurencyjnych tytułów, więc nie wnosi nic świeżego, ale jednocześnie angażuje myśli i pozwala spędzić przy historii bohaterki sympatyczne popołudnie. Noemi ma zaledwie osiemnaście lat a już przyszło jej się zmierzyć z nie lada wyzwaniem. Przekonana, że ma przed sobą wielki świat zderzyła się z murem przeznaczenia, ponieważ okazało się, że jej przyszłość została już dawno temu zaplanowana. Dziewczyna przeznaczona jako żona jednego z synów mafii dopiero dziś dowiedziała się jaką rolę ma w tym odegrać. Nowa szkoła, nowi przyjaciele a w dodatku sam Vittore sprawiają, że Noemi czuje się zagubiona i niepewna własnych wyborów. Dużym plusem okazała się kreacja bohaterów, którzy stosunkowo młodzi jak na ten gatunek, wykazali się racjonalnością oraz konkretnymi działaniami. Polubiłam główną bohaterkę, podobała mi się również chemia pomiędzy nią a Vittore, bo ich relacja od początku była dynamiczna i nastawiona na silne emocje. Nawet jeśli wspomniałam Wam, że fabuła jest dość schematyczna oraz przewidywalna to nie oznacza, że nie bawiłam się dobrze podczas lektury, bo przerzucałam strony z zaciekawieniem i podobało mi się rozłożenie wątków na równe podziały, ponieważ dużo dowiedziałam się o zasadach panujących w tym mafijnym świecie, samych porachunkach oraz równie często czytałam o powoli kiełkującym romansie. "Vincere l’amore" nie jest powieścią idealną, czasami chciałoby się dodać więcej dynamiki do niektórych wydarzeń, poznać losy drugoplanowych postaci czy wejrzeć w głąb rodzinnych powiązań, ale prawda jest taka, że to ciekawy wstęp do mafijnej serii. Historia ciekawi, pozwala zaangażować się w losy postaci i kusi obietnicą dalszej przygody na przestrzeni kolejnych tomów. Jeśli więc ten gatunek wciąż jest dla Was ulubionym literackim motywem, uważam że warto dać szansę Annie Wilman, ponieważ podąża w dobrym kierunku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
07-12-2022 o godz 16:20 przez: justus
Książka Anny Wilman „Vincere l’amore” to pierwsza książka w tym roku, której czytanie zajęło mi 3 miesiące, a zebranie się do napisania recenzji, kolejne 3 tygodnie. Czemu? Do tej pory nie wiem co o niej napisać, serio. Nawet jak od przeczytania książki minął jakiś czas, to wiedziałam co chce o niej napisać. Przy „Vincere” nie mam zielonego pojęcia, bowiem tak długo ją czytałam, że jedyne co pozostało mi w pamięci, to to, że nic się w niej nie działo… i pewnie dlatego ją co chwilę odkładałam… Czytając „Vincere l’amore” nieraz w mojej głowie pojawiała się piosenka Jana Kiepury „Brunetki blondynki”. Ja nie wiem czemu autorka zdecydowała się na ciągłe powtarzanie tych słów, ale wiem, że w pewnym momencie straciłam już do tego cierpliwość i to też wpłynęło na moją decyzję o odłożeniu książki na późniejszy czas. Mamy tu motyw aranżowanego małżeństwa. Główna bohaterka wraca do LA i jak się później dowiaduje, jej przyszłość jest już zaplanowana. Ma zostać żoną Vittore Beneventtiego, chłopca na którego widok wszyscy drżą…. Sama jako 18latka nie za bardzo umie odnaleźć się w nowym społeczeństwie i dziwi ją to, że w szkole nie za bardzo wszyscy lubią jej przyszłego męża. Relacja między głównymi bohaterami pędzi z prędkością światła. On od razu traci dla niej głowę, mówiąc, że należy do niego, a ona poddaje się temu, bowiem… sama nie należy do osób mających jakikolwiek swoje zdanie. Jej rozchwianie emocjonalne i ciągłe zmienianie zdania, było okropnie irytujące. W jednym momencie niby coś chciała, zaraz ktoś jej coś powiedział i zmieniała zdanie.. strasznie to wszystko było chaotyczne i w sumie nic nie wnoszące do tej historii. Chyba, że miało to na celu irytować czytelnika, to w takim razie udało się to autorce w 100%. Zakończenie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że główna bohaterka powinna podjąć się leczenia psychiatrycznego…Po Vittore też spodziewałam się pewnego siebie chłopaka, a momentami parskałam śmiechem, bo jego zachowanie było za bardzo przekoloryzowane. Może nie będę się już zanadto rozpisywać o tym co mi się tu nie podobało. „Vincere l’amore” to książka, która mi osobiście się nie podobała, może akurat Wam przypadnie do gustu? Nie wiem. Ja kontynuację sobie odpuszczę, a książki z poleceń z bookstagrama…zacznę bardziej analizować, zanim na jakąś się zdecyduje ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji