5/5
27-03-2023 o godz 18:31 przez: Miranda Marek | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-12-2021 o godz 20:20 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-11-2018 o godz 10:23 przez: Marta C-P
Castle Rock, niewielkie, prowincjonalne, położone w stanie Maine miasteczko nie wydaje się być wymarzonym miejscem do życia. To tutaj siał postrach Cujo, działał sklep, w którym można było kupić wszystko, czego tylko człowiek zapragnie, a niektórym mieszkańcom udało się odkryć mroczną połowę swojej duszy. Stephenowi Kingowi niewątpliwie udało stworzyć się niezwykłe, wywołujące ciarki na plecach miejsce, które za sprawą jego ostatniej noweli "Uniesienie" otrzymało szansę na odkupienie swoich win. Mieszkający w Castle Rock Scott Carey odkrywa, że sporo stracił na wadze. Jednak problem polega na tym, że cały czas wygląda, jakby nic się nie zmieniło. Nieważne co na siebie włoży i czym wypcha kieszenie, waga wciąż pokazuje tyle samo, tak jak gdyby Scotta i wszystko czego dotknie otaczał kokon nieważkości. Scott mimo postępującej utraty wagi czuje się fantastycznie, dziwna przypadłość wyzwala w nim wszystko co najlepsze, pozwalając spojrzeć na to co dzieje się Castle Rock z innego punktu widzenia. Scotta ubywa, a on podskórnie czuje, że zbliża się godzina zero, która będzie oznaczała jego koniec. Mężczyzna chce wykorzystać pozostały mu czas, by zostawić po sobie coś dobrego i trwałego. "Życie jest tym, co z niego zrobimy, a akceptacja jest kluczem do wszystkich naszych problemów." Stephen King napisał niewielką nowelę o zwykłym człowieku w niezwykłym stanie nieważkości, jednak tajemnicze zaburzenie, na które cierpi główny bohater powieści, dla autora stało się pretekstem do opowiedzenia historii o uprzedzeniach, akceptacji, przyjaźni i tolerancji. Mieszkańcy miasteczka Castle Rock są nieufni, ograniczeni, niechętni wszystkiemu co jest nowe i odmienne, co szczególnie widoczne jest, gdy do miasta wprowadza się małżeństwo lesbijek, które boryka się z kłopotami finansowymi, gdyż mieszkańcy ze względu na swoje uprzedzenia nie chcą odwiedzać prowadzonej przez kobiety restauracji. Scott Carey nie tylko unosi się nad ziemią, utrata wagi pozwala mu wzbić się ponad unoszącą się nad Castle Rock hipokryzję i zawiść. Próbuje wpłynąć na lokalną społeczność, pomóc jej pozbyć się negatywnych emocji, stać się lepszym dla innych ludzi i zjednoczyć ją. Tylko co takie "oczyszczenie" oznacza dla samego Scotta? "Uniesienie" w całej swojej lekkości to bardzo satysfakcjonująca opowieść, oferująca ciekawą historię, krytykę amerykańskiego społeczeństwa i pośrednio prezydentury Trumpa, jak i medytację nad tym, w jaki sposób nasze doświadczenia kształtują nas samych, jak istotna jest jedność, abyśmy mogli stać się lepszymi ludźmi, pozbawionymi uprzedzeń, wrogości i niechęci. Bardzo przyjemna, podnosząca na duchu lektura.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
02-11-2018 o godz 22:53 przez: Anonim
Kolejna pozycja, która w tym roku wyszła spód pióra Mistrza Grozy Współczesnej. Jedyną wadą jest długość. Warto po raz kolejny odwiedzić Castle Rock, znowu pomiędzy ludzkimi historiami dzieje się mała makabreska.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
1/5
20-12-2018 o godz 20:29 przez: czytelnik
Książka nudna,nie wnosi nic do dorobku autora.W sumie to opowiadanie o tolerancji.Zauważyliście,że wysokie oceny są zazwyczaj od ludzi,którzy prowadzą blogi?Czy to nie dziwne?Nie polecam strata pieniędzy.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-12-2018 o godz 06:34 przez: Northman1984
Prawie jak "Chudszy" ;) Stephen King pokazuje, że ciągle jest w dobrej formie :) Kolejna (po zeszłorocznej) wizyta w miasteczku Castle Rock (rok temu zajrzeliśmy tam z racji "Pudełka z guzikami Gwendy") nie wypada może okazale i w jakiś sposób przełomowo, ale to wciąż King, który opowiada historie jak nikt (!). Główny bohater "Uniesienia", Scott Carey, w tajemniczy sposób traci na wadze. Stale... Pachnie to wszystko "Chudszym", inną "wagową" książką Kinga ;) , jednak na podobieństwach w czystej teorii sprawa się kończy. Scott Carey bowiem, w odróżnieniu od Billa Hallecka, wcale w widoczny sposób nie traci kilogramów. One ubywają tylko kiedy stanie na wadze, a coraz mniejsza waga objawia się z kolei poczuciem lekkości... Coraz większym... Zupełnie jakby docelowo miał osiągnąć wagę "0" i stać się jakimś ludzkim, cudacznym balonem... Czy tak się stanie? Nie zdradzę ;) ... Ta historia jednak - i tyle powiedzieć mogę - nie jest jeszcze jedną, typową, pełną makabry czy grozy historią z Castle Rock. Samo miasteczko przyzwyczaiło nas do tego, że nie dzieją się tam dobre rzeczy, a jego ulice i mieszkańcy to jedna wielka arena, na której lokalna społeczność (mająca na sumieniu swoje grzechy, zarówno jako pewna całość i jako każda jednostka z osobna) albo niszczy samą siebie ("Sklepik z marzeniami"), albo jest po prostu miejscem, w którym nie dzieje się fajnie ("Cujo", "Mroczna połowa"). Tym razem... pojawia się tak jakby dla tego miasteczka nadzieja? Tak, to dobre słowo. "Uniesienie" bowiem jest dla Castle Rock małą szansą na pokazanie, że można się jako pewna społeczność zaakceptować, polubić i być dla siebie tolerancyjnym. Szansa ta tkwi w tym, co Scott robi dla swoich sąsiadek - lesbijek prowadzących restaurację, które są, delikatnie mówiąc, nie akceptowane przez miasteczko. Czy ten stan rzeczy się zmieni, a szansa na pokazanie przez Castle Rock innego oblicza zostanie wykorzystana? No i pytanie-klucz: czy Scott zdąży zrobić coś dobrego, zanim licznik wagi wskaże magiczne "0"? Król Horroru tym razem wcale nie otarł się nawet o horror. Czy to źle? Absolutnie nie. King ma swoją literacką opinię (ciężko żeby autor "Lśnienia", "To", "Christine", "Miasteczka Salem", czy "Smętarza dla zwierzaków" takiej nie miał), jednak jeśli czyta się go uważnie w ostatnich latach, to widać, że w swoich książkach zmierza w trochę inną stronę. Tak jakby (z wiekiem?) nieco zwalniał i zamiast pędzić (ze sporą domieszką gawędziarstwa) ku makabrycznym finałom, zatrzymuje się nieco w swoich książkach - ma się wrażenie, że po to, ażeby się uważniej porozglądać i poopowiadać trochę bardziej o ludziach. Samego gawędziarstwa i rozwlekłych, typowych dla Kinga dygresji i wszelakich "opisów przyrody"... też się nie uświadczy. Historia na tym zyskuje, King skupia się bowiem na jej esencji, lecz czy to nie świadczy aby o tym, że Mistrz się jakby... starzeje? Tracąc swoje walory? Lata swoje ma, to prawda, ja bym jednak nie posuwał się do wniosków w tę stronę zmierzających. To zbyt drastyczne ujęcie sprawy. Być może ci, którzy najbardziej kochają u Kinga grozę, będą nieco rozczarowani, ale to, co obserwujemy w jego książkach od kilku lat, to po prostu - według mnie - pewna zmiana perspektywy objawiająca się w tym, że pisze nieco inaczej... Tylko tyle. A czy to źle... Nie każdemu da się dogodzić i nigdy nie będzie tak, że każdy będzie z czegoś zadowolony. Dla mnie najważniejsze jest to, że King wciąż fantastycznie robi to, za co TAK NAPRAWDĘ POKOCHAŁY GO MILIONY - GENIALNIE OPOWIADA KOLEJNE HISTORIE. I naprawdę nie jest ważne, czy trzęsiemy się przy tym ze strachu, czy leje się krew, czy też raczej przystajemy i trochę bardziej uważnie przyglądamy się wszystkiemu wokół. Ludzie, to wciąż Stephen King! :) Cieszmy się po prostu jego kolejną książką :) O samej książce jeszcze - wydana bardzo ładnie :) Bardzo podobnie do zeszłorocznego "Pudełka z guzikami Gwendy" jeśli chodzi o wewnętrzną szatę graficzną. Okładka też fajna. Miło brać do ręki tak wydane książki :) Kończąc... raz jeszcze: cieszmy się i nie narzekajmy :) Na nic. To wciąż Stephen King, tylko opowiadający swoje historie w nieco inny sposób. "Inny" nie oznacza jednak "gorszy". Jeśli zaś wszyscy oczekujący tylko i wyłącznie grozy będą zawiedzeni, niech przypomną sobie, że ten sam Stephen King napisał także równie uwielbianą przez wszystkich "Zieloną milę", czy choćby "Skazanych na Shawshank". To po prostu Mistrz przez duże "M". Dajmy mu szansę pokazać nam swoje kolejne oblicze :) Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki. Recenzja także na: https://cosnapolce.blogspot.com/2018/12/uniesienie-stephen-king.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
16-12-2018 o godz 19:33 przez: Mechaniczna Kulturacja
Miłośnicy twórczości Stephena Kinga to jedni z najbardziej rozpieszczanych czytelników w ostatnim czasie. Nie tylko nie muszą długo czekać na jego kolejne książki (te wydawane są w tempie nawet dwóch rocznie), ale też w przerwie między lekturą mogą oglądać ciekawe ekranizacje, adaptacje i wariacje, które wyrastają jak grzyby po deszczu. Ostatnio warto zwrócić chociażby uwagę na autorski serial Castle Rock, który nawiązuje do motywów z prozy Kinga, a którego akcja toczy się w tytułowym miasteczku. Wydawnictwo Albatros przypomina teraz książki Mistrza Grozy, które związane z tym miejscem. A na polski rynek trafia właśnie nowa historia Stephena Kinga – Uniesienie. Podobnie jak wydane przed rokiem Pudełko z guzikami Gwendy jest to raczej krótka, kilkuwątkowa nowelka, którą przeczytacie w jeden wieczór – bardziej luźny przerywnik niż pełnoprawna powieść. Ale nie muszę chyba przekonywać, że dla miłośników twórczości Kinga będzie to rzecz jasna pozycja obowiązkowa. Także ze względu na samo wydanie, które Albatros będzie oferowało w miękkiej i twardej okładce; wydanie na wzór wspomnianego Pudełka, uzupełnione prostymi ilustracjami Marka Geyera. Najważniejszą jednak informacją dla polskiego czytelnika powinien być fakt, że premiera odbędzie się niemal równolegle z tą światową. Bohaterem Uniesienia jest mieszkający w Castle Rock Scott Carey. To przeciętny, odrobinę otyły szary mężczyzna, który niczym się nie wyróżnia. Ma przyjaciół, dobrą pracę, mieszka w spokojnej dzielnicy. Jeszcze do niedawna do jego największych zmartwień należały odchody pozostawiane na trawniku przez psy jego sąsiadek. Teraz jednak Scott zauważył u siebie pewną osobliwą anomalię – zaczyna tracić na wadze nawet pół kilo dziennie. Tyle że fizycznie wcale się nie zmienia, a waga pokazuje określony wynik bez względu czy Scott stanie na niej nago czy uzbrojony w ciężarki. Zasadniczo nowela Kinga dotyka dwóch kluczowych aspektów. Pierwszy z nich godnego przeżycia ostatnich dni, przy świadomości swojego odejścia – cieszenia się życiem do ostatniego momentu. Drugi dotyczy tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka. Tu do głosu dochodzi wątek wspomnianych sąsiadek Scotta, lesbijek które zawarłszy małżeństwo osiedliły się w Castle Rock z zamiarem prowadzenia restauracji. Problem w tym że lokalna społeczność odnosi się bardzo niechętnie do ich afiszowania się ze swoją orientacją. Bez względu na to, jak dobre posiłki podawałyby w restauracji, mieszkańcy nie chcą u nich jadać. Jedna z kobiet, na przekór sąsiadom, zamierza wygrać lokalny maraton, co pozwoli jej zawiesić gwiazdkę na miejskiej choince na oczach całego miasta. Uniesienie to bardzo prosta historia z jasnym i czytelnym przesłaniem. Nie oczekujcie grozy czy rozbuchanej dramaturgii – to mądra, moralizatorska opowiastka. Tytuł oczywiście odnosi się do sytuacji Scotta, który obawia się, co się z nim stanie, gdy jego waga zejdzie do zera, ale przede wszystkim dotyka innego motywu – podniesienia na duchu drugiego człowieka a nawet całej społeczności. Za kwestię honoru weźmie sobie bowiem bohater próbę pogodzenia sąsiadów z dwiema kobietami. King wykorzystuje więc wątek fantastyczny, ale jedynie jako pretekst, bo wyraźnie pozostaje na gruncie obyczajowym. Korzysta wprawdzie z do bólu ogranych schematów: zaściankowi, małomiasteczkowi ludzie, zwolennicy Trumpa [u Kinga to już norma], katolicy, mający w nienawiści przedstawicielki mniejszości seksualnej, które pragną jedynie spokojnych relacji sąsiedzkich, ale i kilkukrotnie te schematy wywraca. To właśnie przecież przedstawiciele tej społeczności wyciągną do kobiet rękę, a one – w swym zgorzknieniu – odnoszą się do pozostałych z wyższością a nawet pogardą. W kreacji bohaterów jest autor mało subtelny i możliwe że w tej kwestii będziecie zgrzytać zębami, to bodaj największa wada Uniesienia. Ostatecznie jednak King stara się zachęcać czytelników do postawy życzliwości, zrozumienia i jedności, co przecież godne jest pochwały. Jednocześnie nowelka Mistrza Grozy to apoteoza życia, bez względu na okoliczności. Najnowsza książka Stephena Kinga to niewątpliwie odskocznia od jego ostatniej twórczości. Uniesienie nie ma nic wspólnego z grozą czy kryminałem, a i sama fantastyka jest zaledwie pretekstowa. To krótka opowieść o tolerancji, szacunku dla drugiego człowieka i akceptacji życia takim jakie jest. Nie wszystkim może się spodobać fakt, że podobnie jak inne poprzednie tytuły Kinga, jest wyraźnie polityczna, ale jednocześnie to ciepła, mądra, wzruszająca i podnosząca na duchu proza. Warto się nad nią pochylić. http://kulturacja.pl/2018/10/stephen-king-uniesienie-recenzja/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-11-2018 o godz 10:56 przez: Wasio
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem zapowiedź najnowszej powieści Stephena Kinga „Uniesienie”, odniosłem wrażenie, że jej opis jest bardzo podobny do innego dzieła tego autora - „Chudszego”. Niespecjalnie mnie to zachęciło, ponieważ uważam tę książkę za jedną z gorszych w dorobku Mistrza grozy. Na szczęście „Uniesienie” okazało się o wiele lepszą lekturą. Stephen King (pisze także pod pseudonimem Richard Bachman) urodził się 21 września 1947 w Portland. Jako dziecko był świadkiem nieszczęśliwego wypadku – jeden z jego przyjaciół został potrącony przez pociąg i zmarł. King zanim odniósł sukces jako pisarz pracował, jako nauczyciel języka angielskiego w szkole. W 1973 roku ogromny sukces literacki odniosła jego pierwsza powieść „Carrie”. Od tamtej pory jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest wielokrotnym zdobywcą Nagród Brama Stokera i British Fantasy Award. W 1999 roku został potrącony przez samochód. Jego obrażenia – wielokrotne złamanie biodra, połamane żebra i uszkodzone płuco – unieruchomiły go w szpitalu na prawie trzy tygodnie. King przez ponad dziesięć lat miał problemy z alkoholem i narkotykami. Jego dwaj synowie – Owen King oraz Joe Hill – są również pisarzami. Scott Carey wciąż traci na wadze. Świetna wiadomość dla kogoś, kto zawsze miał lekki problem z otyłością! Tylko że on wygląda wciąż tak samo. Nikt z jego otoczenia nie uwierzyłby, że waga, na którą codziennie wchodzi, za każdym razem pokazuje mniej kilogramów. Niezależnie od tego, ile Scott zje i co na siebie włoży. Nawet hantle, które w momencie ważenia trzyma w rękach, nie mają żadnego wpływu na jego wagę. Jak gdyby otaczał go kokon nieważkości. Scott podchodzi do całej sprawy ze stoickim spokojem, bo, o dziwo, czuje się wspaniale, jakby jego przedziwna przypadłość wyzwalała w nim wszystko co najlepsze. Nawet kiedy zdaje sobie sprawę, że tajemniczy proces przyśpiesza i Godzina Zero być może nadejdzie znacznie szybciej, niż przewidywał. Ale zanim to nastąpi… Pierwsze, co rzuca się w oczy po otwarciu książki, to niemal identyczna forma wydania jak w przypadku „Pudełka z guzikami Gwendy”. Spora czcionka, szerokie marginesy z ozdobnikami, kilka zupełnie czystych kartek, oraz całostronicowe ilustracje sprawiają, że w połączeniu z niedużą objętością, „Uniesienie” czyta się bardzo szybko. Na szczęście tym razem wydawnictwo nie popełniło błędu z ubiegłego roku i praktycznie wszystkie rysunki idealnie współgrają z treścią lektury. Niewielka ilość stron sprawia, że w książce jest bardzo mało miejsca na typowe dla Kinga wodolejstwo. Od pierwszej strony zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń i do samego końca akcja toczy się w bardzo szybkim tempie. W jednej chwili śmiałem się w głos czytając genialną scenę, w której Scott próbuje pójść do skrzynki po pocztę, by zaledwie kilka stron dalej niemal uronić łzę czytając zakończenie. I właśnie ta wzruszająca końcówka, chociaż kompletnie absurdalna sprawiła, że po odłożeniu powieści na półkę zrobiło mi się smutno, ale zarazem w mojej głowie pojawiło się kilka przemyśleń. Najważniejszym z nich jest to, że powinniśmy cieszyć się każdym kolejnym dniem i że należy starać się robić jak najwięcej dobrego dla innych, nawet gdy są to osoby pozornie nie z naszej bajki. Król otwarcie zamanifestował w tej lekturze swoją sympatię do Partii Demokratycznej, ukazując w pozytywnym świetle związek homoseksualny a także po raz kolejny dał do zrozumienia, jak wielką niechęcią darzy obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. „Scott o mało nie parsknął śmiechem, co byłoby fatalną – wręcz Trumpowską – dyplomacją.” „Uniesienie” to bardzo dobra książka, która niesie ze sobą bardzo mądre przesłanie. Chociaż przeczytanie tej powieści zajęło mi niecały wieczór, to w odróżnieniu od „Pudełka z guzikami Gwendy”, nie czułem niedosytu z powodu jej małej objętości. Zabrakło mi w niej jedynie odpowiedzi na moim zdaniem zasadnicze pytanie, co sprawiło, że główny bohater zaczął chudnąć? Do całej reszty nie mogę się przyczepić, dlatego polecam tę lekturę zarówno czytelnikom dopiero zaczynającym przygodę ze Stephenem Kingiem, jak i wielbicielom twórczości tego autora, którzy znajdą w niej kilka nawiązań do innych książek Króla. Opinia pochodzi z mojego bloga: www.oczytany.eu
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-12-2018 o godz 18:06 przez: Attra
Castle Rock, to miasto, które ma przerąbane po całości. Serio, tyle złego się tam wydarzyło, że śmiało można powiedzieć, że to prawdziwie upiorna miejscowość. A jednak przychodzi taki dzień, w którym zwykły człowiek zrobić rzecz niezwykłą, dając miastu szansę na… w sumie na co? Odkupienie? Naprawdę błędów? Scott Carey to czterdziestokilkuletni mieszkaniec Castle Rock, który właśnie dostał intratny kontrakt, dzięki któremu czeka go bardzo dostatnie życie. Pewnie cieszyłby się z tego bardziej, gdyby nie fakt, że każdego dnia traci około kilogram wagi, choć jego sylwetka się nie zmienia i nadal wygląda na swoje niedawne 108 kg. Szukając wyjaśnienia tajemniczej i niespotykanej przypadłości, zwraca się do emerytowanego lekarza rodzinnego. Ten jednak nie potrafi wyjaśnić tego, co dzieje się ze Scottem. Paradoksalnie odkąd zaczął chudnąć, Scott czuje się wręcz kwitnąco, ale ma świadomość, że przy tym tempie chudnięcia, niedługo nadejdzie „dzień zero” w którym nastąpi…no właśnie, co? Mając wizję rychłego końca, Scott postanawia zmienić to, co było złe i naprawić tyle błędów w swoim życiu ile da rady. Zaczyna od poprawy sąsiedzkich stosunków z parą kobiet, właścicielek lokalnej restauracji, która z powodu uprzedzeń społeczności Castle Rock do związku dwóch kobiet, chyli się ku upadkowi. Jakiś czas temu czytałam „Pudełko z guzikami Gwendy”, które S. Kinga napisałam we współpracy z Richardem Chizmar. Była to bardziej nowelka, które pomimo pewnych nadprzyrodzonych elementów, opisywała bardziej rzeczywistość tu i teraz. Podobnie rzecz się ma z „Uniesieniem”. Początkowe skojarzenie z inną powieścią Kinga pt. „Chudszy” kazała mi się spodziewać raczej horroru. Jednak nic bardziej mylnego. „Uniesienie” to cieniutka książka, nowelka w sumie, choć wbrew pozorom pełna treści i bardzo wymowna. Nietypowo dla Kinga, akcja rusza z kopyta już od pierwszej strony i jest mocno skondensowana na tych 170 stronach. Mimo nadprzyrodzonego wątku (no bo jak inaczej nazwać chudnięcie bez utraty masy ciała) fabuła tej nowelki mocno osadzona jest w rzeczywistości, a tą pan King postanowił bezlitośnie skrytykować. Polityczne poglądy Kinga są raczej szeroko znane i w Uniesieniu również są one eksponowane w postaci krytyki rządów Trumpa i mentalności popierających go ludzi. King bez mrugnięciem okiem piętnuje małomiasteczkowe uprzedzenia, dyskryminację z powodu orientacji seksualnej (sąsiadki Scotta są lesbijkami), zamknięcie na wszystko, co nie mieści się w od dawna wytyczonych ramach. Jednocześnie pokazuje, że zawsze jest możliwość naprawy swoich błędów i wyrządzonych krzywd. Tajemnicza utrata wagi sprawi, że Scott spojrzy na otaczającą go rzeczywistość jakby z boku i doprowadzi do tego, że mężczyzna zmieni wiele nie tylko w sobie, ale i w mieszkańcach Castle Rock. King jest wnikliwym obserwatorem otaczającego go świata, co doskonale widać w Uniesieniu. Mimo skromnej objętości, książka jest przepełniona emocjami, których się nie spodziewałam. Przyznaję, na końcu się zwyczajnie poryczałam, co jeśli chodzi o książki tego autora, zdarzyło mi się tylko podczas lektury „Wielkiego marszu” i „Zielonej mili”. Co ważne, zakończenie Uniesienie jest otwarte, więc tak na dobrą sprawę, autor może wrócić do swoich bohaterów i tych wydarzeń. Jak zwykle u autora można znaleźć kilka smaczków w postaci nawiązania do innych jego książek. Ogromnie to u pana Kinga lubię i zawsze staram się je wyłapywać czytając jego kolejne powieści. Dla kogo jest „Uniesienie”? W mojej ocenie dla każdego. Napisana lekko, w stylu Kinga, ale bez charakterystycznego dla niego długiego wprowadzenia (przy tej liczbie stron to oczywiste) ta niepozorna książka wywarła na mnie naprawdę dobre wrażenie swoim przekazem i wywołała sporo emocji. Na uznanie zasługują również twórcy okładki. Ona idealnie oddaje treść książki i jej przesłanie. Jest sugestywna tak samo jak tytuł. Mimo, że uwielbiam pełne grozy powieści Mistrza, to liczę również na to, że jeszcze wiele książek w stylu Uniesienie pan King napisze. Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-01-2019 o godz 08:54 przez: Anonim
Od jakiegoś czasu szukałam książki,która nie będzie tylko czystą rozrywką regulowaną ciągłymi skokami napięcia u odbiorcy.Przyznam,ze powoli męczyło mnie prześciganie się w wyścigu na naj w każdej kategorii.Potrzebowałam czegoś tak dla głębszego,wewnętrznego przemyślenia.Z pomocą przyszedł mi i tu was chyba zdziwię mistrz grozy King. Na początku uprzedzam,że książka ,o której piszę z grozą nie ma nic wspólnego a jeśli już to bardziej w znaczeniu symbolicznym i odniesieniu społecznym o czym za chwilkę.Uniesienie to nieco inne oblicze Kinga.Wydaje się,że łagodniejsze,ale właśnie wydaje,bo sztuką jest przemycić pewne treści w taki sposób,by zastanawiały i inspirowały czytelnika jeszcze długo po przeczytaniu całej opowieści.Sztuką jest również, by gdzieś tam w nas uruchomiły się te pokłady zdroworozsądkowego myślenia,które co jakiś czas tłumi w nas blask współczesności. Uniesienie opowiada o zwykłym,przeciętnym mieszkańcu Castle Rock.Scott Carey nie różni się niczym szczególnym od swoich sąsiadów.Wiedzie życie jak każdy,poglądy ma jak każdy.Jego czas płynie czasem szybko,czasem wolno,ale w obu przypadkach dość bezbarwnie.Scott ma dość sporą nadwagę,która już przylgnęła do niego jak codziennie noszona odzież. W pewnym momencie odkrywa jednak,że zaczyna dziwnie chudnąć mimo tego,że nie oszczędza sobie tłustych i słodkich potraw.To fantastyczna wiadomość dla Scotta? I tak i nie.Początkowo gdy waga zaczyna spadać być może ma nadzieję,że wreszcie jego ciało na powrót będzie kształtne.Okazuje się jednak,że waga codziennie przesuwa swój pomiar w dół a lustro wciąż pokazuje Scotta takim samym.Mężczyzna nie wie co się z nim dzieje.Próbuje eksperymentować ze stawaniem na wadze.Zakłada na siebie dodatkowe ubrania,bierze hantle.O dziwo w ubraniu czy bez,z hantlami lub samemu Scott waży codziennie mniej.Nasz bohater zaczyna rozumieć,że ta dziwna przypadłość,która mu się przytrafiła powoli doprowadzi go do punktu zero,w którym pozostanie mu już tylko " uniesienie" Carey nie odczuwa z tego powodu smutku.Czuje się cudownie jak nigdy dotąd,a jego stan wpływa na sposób myślenia o rzeczywistości.Wie,że zostało mu niewiele czasu i dlatego spogląda na Castle Rock tak jak nigdy wcześniej.Dostrzega,że w miasteczku jest wiele relacji społecznych,które można naprawić.Swoją uwagę skupia na wyszydzanych lesbijkach mieszkających niedaleko. Waga Scotta przechodzi przemianę,sam Scott zmienia się również w sposób, którego nigdy by się po sobie nie spodziewał. Czy Scott pomoże zaprzyjaźnionym kobietom i jak upora się z poczuciem niemal nieważkości spowodowanej utratą wagi w ciele,które zupełni się nie zmienia? Uniesienie to króciutka historia na jedno popołudnie.Bardziej nazwałabym ją rozbudowaną nowelą,którą czyta się szybko i która zapada w pamięć.King w sposób niezwykle inteligentny opowiada nam ważne treści.Ich symbolika jest wielowymiarowa a sposób przekazu prosty co sprawia,że historię pamięta się długo po skończeniu lektury. Lokalny wątek czyni fabułę interesującą,nutka tajemnicy otwiera różne drogi interpretacyjne,warsztat pisarski dodatkowo podnosi rangę opowieści.Ale co jest w niej najważniejsze?Uniesienie to historia o nas samych,o tym ile dobra możemy z siebie wydobyć,ile dać innym i zyskać przy tym krocie.Uniesienie opowiada o miłości,przebaczeniu,przyjaźni o zwyczajnych gestach,które nigdy nie tracą swojej mocy.Nie jest to książka,która wywołuje kolokwialne wow,ale gdy zamyka się jej ostatnią stronę dają o sobie znać emocje,które wywołują w nas właśnie tytułowe i symboliczne tu uniesienie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
10-11-2018 o godz 15:11 przez: Wkp
JAK STRACIĆ NA WADZE King co prawda w ostatnich latach nie tworzy już naprawdę genialnych książek, jak to zdarzało mu się wcześniej, ale nie pisze też dzieł zupełnie złych. Każda, nawet najbardziej wtórna i przewidywalna jego powieść trzyma dobry poziom i dostarcza naprawdę świetnej rozrywki, której próżno szukać w tworach innych, bestsellerowych pisarzy. Nie inaczej jest z "Uniesieniem", nowelką bardzo sympatyczną, choć opartą już na znanym z "Chudszego" motywie, nie zaskakującą szczególnie, ale jakże znakomitą w odbiorze. Scott Carey traci na wadze. Jest postawnym mężczyzną, wysokim i nie narzekającym na niedowagę, więc powinien się z tego faktu cieszyć, ale coś jednak jest nie tak. I to bardzo. Scott zaczyna się obawiać, że może być chory, jednak i to nie byłaby odpowiedź na gnębiące go pytanie, co właściwie się dzieje. Bo nie ważne czy jest ubrany, czy też nie albo czy czymś się dociąża, waga wciąż pokazuje taką samą wartość. Dodatkowo każdego dnia wartość ta coraz bardziej się zmniejsza. O dziwo, tajemnicze przekleństwo staje się dla niego szansą na odmianę swojego życia i wykrzesanie z niego wszystkiego, co najlepsze. Niestety, coś złego dzieje się w Castle Rock i to chyba on będzie musiał zająć się problemami… Komu podobała się nowelka „Pudełko z guzikami Gwendy”, ten i z „Uniesienia” będzie zadowolony. Mi, długoletniemu miłośnikowi twórczości Króla Horroru obie książki przypadły do gustu i bawiłem się z nimi naprawdę świetnie. Krótko, to prawda, ale jednak znakomicie, a niewielka objętość całości sprawiła, że nie spotkałem tu dłużyzn, które tak często zdarzają się w jego, rozpisywanych przecież nawet i na tysiąc stron, powieściach. Owszem, były też i opowiadania Kinga, które dłużyły się niemiłosiernie, dlatego tym bardziej należy docenić „Uniesienie”, którego lekkość autentycznie wciąga i jest po prostu przyjemna. Oczywiście wiadomo, że całość jest świetnie napisana, bo autor z Maine przez lata osiągnął mistrzostwo w operowaniu słowem – nie mówię tu o mistrzostwie pokroju gigantów literatury wyższej, ale takim, jakie w powieściach rozrywkowych z nutą czegoś ponad znaleźć można – co jednak z samą fabuła. A to bardzo istotne pytanie, bo pisarz od dawna wręcz pasjami kopiuje swoje własne pomysły. Takie „Lśnienie” np. powielił potem m.in. w „Worku kości” czy „Ręce mistrza”, podobnie rzecz miała się z „Misery”, której lustrzanym odbiciem była „Gra Geralda” i paroma innymi dziełami. „Uniesienie” natomiast brzmi, jak „Chudszy”, powieść, którą King napisał pod pseudonimem Richard Bachman (i która stała się przyczyną zdemaskowania jego nom de plume) – tu mamy mężczyznę, który traci na wadze, choć nie chudnie, tam człowieka chudnącego w zastraszającym tempie. Ale na szczęście i tym razem Król zdołał wykrzesać z wtórnego motywu coś naprawdę udanego. Całość jakiś pomysł na siebie ma, ma też konkretną akcję, niezły klimat i standardowy zestaw kingowskich bohaterów, dobrze skrojonych i wyrazistych. I jest jeszcze Castle Rock, miejsce akcji wielu powieści i opowiadań Kinga, które ostatnio stało się bohaterem serialu telewizyjnego pod takim właśnie tytułem – miasteczko sentymentalne dla miłośników twórczości autora i przywołujące niejedno wspomnienie. W skrócie: King znów nie zawiódł. Miłośnicy jego twórczości, jak i nowi czytelnicy, którzy chcą dobrej fantastyki z dreszczykiem, będą bardzo zadowoleni. Ja jak zawsze polecam gorąco i mam nadzieję, że Król nigdy już nie straci tak dobrego poziomu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-11-2018 o godz 10:57 przez: Kinga Łuczyńska
Nareszcie mogłam znowu powrócić do magicznego i mrocznego świata Stephena Kinga! Bo kto nie kocha jego książek? To coś zdecydowanie cudownego, innowacyjnego i magicznego. Według mnie nie ma na świecie takiego drugiego autora jak Stephen King. Tylko on potrafi zbudować taki klimat, grozę, bohaterów i ten wspaniały świat przedstawiony. Czy ta książka spełniła moje wymagania? Ja kocham tego Autora za to co zawsze tworzy, ale w tym przypadku trochę mi zabrakło tego ,,świata". Może jednak przez to, że powieść była zdecydowanie za krótka. Ogólnie pomysł na fabułę oraz bohaterów był cudowny, ale za krótki. Sam bohater zachwycił mnie swoją postawą w jego zaistniałej sytuacji, ale nie do końca byłam w stanie zrozumieć jego zachowanie. Ta końcówka zszokowała mnie, bo nie byłam pewna czy bohatera decyzja jest konieczna. I od razu należy wspomnieć o jednym! Pamiętajcie o tym, że nie jest to horror. Raczej taka sobie historyjka o mężczyźnie, który traci wagę, ale w środku, nie na zewnątrz, przez co nikt nie widzi jego zmiany. Nie ma tutaj grozy, dreszczyku emocji, ta książka zdecydowanie różni się od poprzednich, szczególnie do tych opasłych książek, np. Lśnienie, Dallas 63. Szczerze? Średnio lubię krótkie ksiązki Stephena Kinga. Uważam, że ten Autor musi pisać długie horrory z pogranicza fantastyki, jawy i snu. Tego mi tutaj zabrakło, ale nie ma się co martwić. To bardzo dobra książka, ale zdecydowanie za krótka i zdecydowanie inna, różniąca się od poprzedniczek. Jak mogłabym podsumować książkę? Uniesienie to historia obyczajowa z małymi elementami fantastyki, tak bym ją nazwała. Nie ma tutaj grozy, to zdecydowanie. Jak natomiast przedstawia się otoczenie bohatera - Scotta oraz bohaterowie? Powiedziałabym ,że bardzo dobrze. Miasteczko Castle Rock jest naprwdę fenomenalne, bardzo ciekawie zaprezentowane i opisane. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, to trzeba przyznać. Czy sięgnęłabym po tę książkę jeszcze raz? Zdecydowanie tak! Stephen King rozwija się, stale pracuje nad swoim stylem, precyzją, innością. Nie chce ciągle dawać nam tego samego. Tworzy i kreuje on za każdym razem innych bohaterów, stara się być oryginalny i to jest najważniejsze. Opis fabuły Scott Carey to typowy i przeciętny mężczyzna, samotnik bez żony, bez dzieci. Posiada jedynie kota, którego bardzo lubi. Stale o nim pamięta i zajmuje się nim, a to najważniejsze. Jest to specyficzna postać, ponieważ Scott codziennie traci na wadze około pół kilograma. W początkowym etapie książki wydaje się być to śmieszne, ale później zaczyna trochę przerażać. Wiecie dlaczego książka jest fantastyczna? Bo Scott niezależnie od tego czy wejdzie na wagę ubrany, z hantlami, lub z innymi produktami, które ważą, jego waga stale jest taka sama. I to jest szok. Niezależnie ile zje albo też nie zje, to sprawia to iż jego waga maleje. Scott ciągle próbuje przejadać się, ale to nie zmienia sytuacji, i tak chudnie. Najgorsze jest też to, że po bohaterze nie widać tego na zewnątrz. Nadal ma brzuch, i nie jest najchudszą osobą na świecie. Bohater ma przyjaciela, który jest lekarzem i stara się w jakiś medyczny sposób wyjaśnić ten przypadek, ale nie potrafi tego zrobić. Na początku myśli, że Scott kłamie, ale w momencie kiedy sam jest świadkiem ważenia bohatera, załamuje się i jest zszokowany, bo stwierdza, że jest to prawda... Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Albatros
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-12-2018 o godz 22:17 przez: Adrian Moryc
„Tajemnicza przypadłość i zwykły człowiek, który w upiornym miasteczku Castle Rock wywoła rewolucję – zjednoczy ludzi, których dzieli wszystko. Scott Carey wciąż traci na wadze. Świetna wiadomość dla kogoś, kto zawsze miał lekki problem z otyłością! Tylko że on wygląda wciąż tak samo. Nikt z jego otoczenia nie uwierzyłby, że waga, na którą codziennie wchodzi, za każdym razem pokazuje mniej kilogramów. Niezależnie od tego, ile Scott zje i co na siebie włoży. Nawet hantle, które w momencie ważenia trzyma w rękach, nie mają żadnego wpływu na jego wagę. Jak gdyby otaczał go kokon nieważkości. Scott podchodzi do całej sprawy ze stoickim spokojem, bo, o dziwo, czuje się wspaniale, jakby jego przedziwna przypadłość wyzwalała w nim wszystko, co najlepsze. Nawet kiedy zdaje sobie sprawę, że tajemniczy proces przyśpiesza i Godzina Zero być może nadejdzie znacznie szybciej, niż przewidywał. Ale zanim to nastąpi…” „Uniesienie” zawiera pewne treści polityczne, które mogą okazać się nie na miejscu, ale które są dla mnie wystarczająco ograniczone. Dzielące się przez kraj podziały polityczne są absolutnie częścią historii, która ostatecznie okazuje się byś opowieścią o spełnianiu życzeń, w której ludzie mogą być przyjaciółmi pomimo wielu różnic. Jest tu wiele momentów, w których optymizm i nadzieja wydają się atrakcyjne i zachęcające. Cienka fabuła jest, w istocie, po prostu sposobem, w jaki Stephan King może dalej zagłębić się w swoje doskonałe przygotowanie wyobrażenia małej Ameryki, szczególnie biorąc pod uwagę odniesienie do obecnej prezydencji. „Uniesienie: nie jest zwykłym horrorem. Jest to świetnie napisana opowieść o dziwacznej, spekulacyjnej fikcji, która przypominała mi ton, który umieścił King w „Zielonej Mili” - powściągliwy głęboki, zamyślony i dramatycznie realistyczny. Jest to kolejna bajeczna historia, która odbywa się w granicach miasta, które nigdy nie pojawiło się w rzeczywistości na mapie. Castle Rock to małe miasteczko, w którym dzieją się dziwne rzeczy i szybko pojawia się plotka. Mieszkańcy miasta podzielają mentalność swojego regionu. Wolne tempo utworu pozwala czytelnikowi naprawdę i prawdziwie poznać bohaterów i odkryć uroki Caste Rock. To wspaniała meandrująca opowieść, w której autor był zdolny do stworzenia realistycznie podobnej rzeczywistości, bez względu na to, czy są to kwestie społeczne, czy polityczne, jednocześnie sprawiając opowieść intrygująco realną. Jest to opowieść o wzorowym zachowaniu o napięciach rozwiązywanych przez dorosłych zdolnych do ewolucji poza ich ograniczone poglądy. To jest naprawdę opowieść o przyjaźni i nawiązywaniu kontaktów. O dawaniu ludziom szansy bycia tym, kim są i bycia szczęśliwym. Jak na ironię, choroba Scotta pomaga wydobyć to, co najlepsze w swoim małym gronie przyjaciół. Ta książka jest wypełniona specjalną magią, a nie tylko tym, że główny bohater traci na wadze bez widocznych efektów. To magia ludzkiego ducha i sposób, jak jeden człowiek może zmienić wiele. Moim zdaniem „Uniesienie” wznosi się ponadto, czego zazwyczaj oczekujemy od Kinga i pokazuje mistrzowską opowieść w najlepszym wydaniu-podnosząca na duchu opowieść w czasach, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Gorąco Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-11-2018 o godz 21:08 przez: saskia
Pewnych rzeczy nie zauważamy, chociaż czasem patrzymy na nie codziennie. Jednak one mają miejsce niezależnie od naszego zainteresowania nimi, bywa, że dopiero kiedy dotkną nas osobiście zaczynamy się nimi interesować. Jednak może być już za późno. Kto by się nie cieszył z utraty wagi w sytuacji gdy do tej pory wciąż była na zbyt duża? A jeśli człowiek się jeszcze nie odchudza to już w ogóle pełnia szczęścia … chwilowo. Scott Carey najpierw był zadowolony, lecz szybko go coś zaniepokoiło i to nie na żarty, chudnięcie to jedno, ale towarzyszące okoliczności każą mu się zastanowić nad tym co faktycznie się dzieje. Wygląd zewnętrzny nie zmienia się, natomiast waga spada i spada, do czego to może doprowadzić? Istotne do tej sprawy zmieniają priorytet, nie od razu, jednak w jakimś momencie zaczyna postrzegać swoje otoczenie z nowego punktu widzenia. Nikt z znajomych nie widzi co się z nim dzieje, tak samo jak i prawdziwego oblicza Castle Rock, dalekiego od sielankowego obrazu jaki do tej pory był pewnością. Czy ważna jest odpowiedź dlaczego waga Scotta zmniejsza się, a on wciąż pozostaje taki sam? Nieuchronnie zbliża się coś nieznanego, ale nim to nastąpi trzeba żyć i to nie tak po prostu, zwłaszcza kiedy jeszcze tyle jest do zrobienia, a czas nieubłaganie ucieka i nie da się go zatrzymać… Spokojne miasteczko z zadbanymi trawnikami, białymi płotkami oraz domami jak z uroczej pocztówki, przedstawiającej amerykańskich przedmieść, zamieszkanych przez klasę średnią. Czy w takim entourage`u może wydarzyć się coś niesamowitego? Oczywiście, zwłaszcza kiedy Stephen King bierze taki krajobraz na celownik. „Uniesienie” może w pierwszej chwili wydawać się zbyt spokojną historią jak na mistrza grozy, lecz jest to cisza nie przed burzą, jak można by się spodziewać, ale przynosząca z sobą niepokój, o którym nie da się zapomnieć. Tym razem Castle Rock staje się kulisami dla kameralnej historii, nie toczącej się z zawrotną prędkością, jednak właśnie to nieśpieszne tempo jest jedynie iluzją. Czytelnicy wraz z głównym bohaterem z każdą stroną czują presję czasu, nieubłaganie biegnącego i nie dającego się zatrzymać czy cofnąć. Nieuchronność wisi w powietrzu, wtapiając się w tło i jednocześnie splatając się z codziennością, okazującą się coraz mniej zwyczajną. Gdzieś pomiędzy zaintrygowaniem jak potoczy się dalej historia i zwykłą egzystencją pozostałych mieszkańców, nieświadomych tego co dzieje się na ich oczach odkrywana jest kolejna warstwa „Uniesienia”, której istotą jest człowiek. Na nim właśnie skupił się Stephen King, a dokładniej to co robi ze swoim życiem, co jest dla niego ważne, czego nie dostrzega oraz jakie mogą zajść w nim zmiany kiedy zejdzie z utartej ścieżki. Jeśli do tego dodać klimat nieodwołalności oraz niewypowiedzianą grozą możliwych scenariuszy rozwoju fabuły to otrzymujemy opowieść, w której zakończenia nie jest się pewnym do ostatnich zdań.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-11-2018 o godz 12:09 przez: TylkoSkończęRozdział
Scott Carey chudnie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że waga wciąż maleje a hodowany od lat "bebzon", boczki, obtłuszczone piersi nie znikają... 120 kg topnieje do 70 kg przy braku jakiejkolwiek zmiany w wyglądzie Scotta. Mało tego, w grę wchodzi także kwestia ubrań, monet, sztangi i wszystkiego, z czym wchodzi na wagę... "Nie potrzeba medycznego portalu, by wiedzieć, że ta sprawa z ubraniami jest więcej niż dziwna, to cholerne kuriozum". Sęk w tym, że wraz z "ubytkiem wagi" główny bohater niejako pozbywa się przyciskających do ziemi trosk i obciążających serce, umysł, myśli przyziemnych spraw. Scott dostrzega to, co do niedawno przysłonięte było mgłą obojętności. Że miasteczko Castle Rock przesączone jest mieszanką uprzedzań, konserwatywnych poglądów oraz wygodnictwa. Małomiasteczkowość i pseudo-tolerancja (bo jestem tolerancyjny, ale pod warunkiem...) w pełnej krasie. Dziwaczna przypadłość Scotta, będąca "najlepszym programem odchudzającym" może mieć tylko jedno zakończenie... Ale zanim nastąpi Godzina Zero Scott ma szansę naprawić nie tylko własne błędy... "Nie drugi oddech, nawet nie haj, tylko uniesienie. Poczucie, że przekroczyłeś swoje ograniczenia i możesz sięgnąć jeszcze dalej". Przepiękna historia dotykającą fałszu, dwulicowości i szeregu uprzedzeń, które niejednokrotnie przejmują kontrolę nad naszym życiem, wypierając empatię i dobro. King, w typowym dla siebie gawędziarskim stylu, uwypukla problem, jakim jest ocenianie człowieka przez pryzmat jego orientacji seksualnej. "Może w nich jest coś więcej niż tylko orientacja seksualna". Urzeka nas prostota tej historii i potężny ładunek emocjonalny ukryty za zwykłymi zdaniami. King nie ucieka się do patetycznych haseł, ale chowa prawdziwy sens tej opowieści gdzieś w tle. Uniesienie to nie tylko opowieść o akceptacji odmienności, ale także hołd dla przyjaźni, dla konsekwencji w dążeniu do celu oraz świadomego odchodzenia, żegnania się z najbliższymi. Niezmiennie wzrusza mnie także wątek przyjaźni ze zwierzęciem oraz subtelne nawiązanie, swego rodzaju mini-łącznik z inną książką autorstwa Kinga (zawalenie się schodów znanych z Pudełka Gwendy). Uniesienie jest smutne. Tę melancholię czuć od pierwszych stron, a jednak nie brak pozytywnego wydźwięku. Bo każda chwila jest dobra dla zmiany na lepsze. "Ugłaskany King"? "King bez pazura"?. "King dziadzieje"? Phi! Myślcie sobie, co tam chcecie, King był, jest i będzie mistrzem warstwy obyczajowej, wnikliwym obserwatorem ludzkich umysłów, pragnień, zachowań oraz kreacji psychologicznej swoich bohaterów. Kwintesencję tego wszystkiego dostaniemy w Uniesieniu – piękna, wzruszająca historia z wyrazistymi postaciami. https://tylkoskonczerozdzial.blogspot.com/2018/11/uniesienie-stephen-king.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-11-2018 o godz 15:36 przez: Ciacho
"Niesamowita lekkość bytu" Stephen King ciągle w formie. Odkąd zacząłem sięgać po jego książki nie było roku, w którym nie pojawiłaby się chociaż jedna powieść czy opowiadanie jego autorstwa. Ta systematyka pisania i wydawania tak wielu nowych dzieł to bez wątpienia rzecz rzadko spotykana wśród autorów i jednocześnie fenomenalna dla wszystkich fanów, którzy zawsze z niecierpliwością czekają na kolejną nowość ulubionego pisarza. Będąc fanem Kinga można czuć się przy tym jak rozpieszczone dziecko, mimo że w ostatnich latach jego proza nie sięga za często wysokiego poziomu tak jak kiedyś i można by mu kilka rzeczy wytknąć. Niemniej jednak pojawiają się momenty czy też przebłyski, gdzie dostajemy ponownie starego mistrza w bardzo dobrym wykonaniu i tak też jest w najnowszej książce "Uniesienie", która ma premierę w dniu jutrzejszym w naszym kraju. Historia rozgrywa się w fikcyjnym miasteczku Castle Rock, gdzie żyje główny bohater, Scott Carey, cierpiący na niespotykaną dotąd i tajemniczą chorobę powodującą, że szybko traci na wadze, mimo że na zewnątrz wydaje się być całkowicie zdrowy i zupełnie niezmieniony. Najdziwniejsze jest to, że nawet jeśli zakłada na siebie dodatkowe obciążenie to waga wciąż pokazuje tyle samo kilogramów. Z dnia na dzień Scott chudnie i przybliża się do Dnia Zero, kiedy waga już nic nie pokaże. I co wtedy? Śmierć, jakieś niesamowite przeobrażenie czy jeszcze coś gorszego? Główny bohater zdaje się o tym nie myśleć i tym nie przejmować, bo czuje się wspaniale i zaczyna korzystać z życia jak najlepiej. Dostrzega także złe rzeczy dziejące się w Castle Rock i postanawia spróbować je naprawić. Ale czy wystarczy mu czasu? (...) "Uniesienie" to cieniutka książeczka, której czytania starczy na raptem kilka godzin. Niemniej jednak jest to bardzo dobre i jednocześnie pouczające dzieło, w którym autor skłania do godnego i szczęśliwego życia, z życzliwością i z tolerancją wobec innych oraz w poczuciu jedności i akceptacji samego siebie i wszystkiego dokoła. Książka wzbogacona o sytuacyjne czarno-białe ilustracje Marka Geyera i kolejne sympatyczne nawiązania Stephena Kinga do innych swoich powieści tym bardziej zyskuje w oczach jego fanów, których i tak już nie trzeba specjalnie przekonywać do sięgnięcia po najnowszą pozycję mistrza. ;) https://swiat-bibliofila.blogspot.com/2018/11/uniesienie-stephen-king-recenzja.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-11-2018 o godz 09:21 przez: 1991monika
Scott Carey pewnego dnia odkrywa, że zaczął tracić na wadze. Z uwagi na otyłość, początkowo cieszy go ten fakt. Jednak przy codziennym ważeniu się, zauważa, że mimo utraty wagi, nie zmienia się jego wygląd. Oprócz tego niepokoi go również fakt, że tyle samo waży zarówno w ubraniu jak i bez oraz bez względu na to ile zje oraz co zje, waga ciągle maleje. Mimo tej dziwnej i niewytłumaczalnej przypadłości, zachowuje spokój. Ale co się wydarzy, gdy jego waga spadnie do zera? Stephena Kinga przedstawiać nikomu nie trzeba. Mimo tego, że jest bardzo cenionym pisarzem to ja po jego książki sięgam rzadko, bo zazwyczaj nie czytam horrorów. Jakiś czas temu czytałam opowiadanie "Pudełko z guzikami Gwendy", którego akcja rozgrywała się w Castle Rock. Podobało mi się, więc postanowiłam dać szansę kolejnej książce, która również opowiada o mieszkańcach tego miasteczka. Styl autora w tej książce jest bardzo lekki. Dodatkowo duża czcionka i nie wielka ilość stron, sprawiają, że tę pozycję czyta się w jeden wieczór. Brakuje tu elementów grozy, jednak pojawia się tu za to wątek fantastyczny. Wydał mi się on interesujący, bo jak to możliwe, żeby zarówno z obciążeniem w postaci hantli lub kieszeni wypchanymi monetami waga jest taka sama jak bez tego? Niestety nawet konsultacja lekarska nie pomogła Scottowi znaleźć na to odpowiedzi, ponieważ medycyna nie jest w stanie tego wyjaśnić. Kolejnym istotnym pytaniem w tym przypadku jest to co się stanie, kiedy nadejdzie Godzina Zero? King w tej opowieści skupił się głównie na przekazaniu pewnych wartości. Sąsiadkami głównego bohatera są dwie lesbijki, które prowadzą w Castle Rock restaurację, ale ze względu na uprzedzenia ludzie ich nie odwiedzają, ich interes chyli się ku upadkowi. Zaś Scott początkowo ma problem, aby żyć z nimi w dobrych sąsiedzkich stosunkach, ponieważ psy kobiet stale załatwiają się na jego trawniku i nie sprzątają po nich. Autor pokazuje w tym opowiadaniu jak ważna jest tolerancja, wyzbycie się uprzedzeń, czy pomoc bliźniemu. "Uniesienie" to opowiadanie na jeden wieczór. Mi się podobało, bo zawiera morał, który będzie odpowiedni dla każdego czytelnika niezależnie od wieku. Myślę jednak, że fani twórczości Kinga mogą być odrobinę zawiedzeni, ponieważ jeśli uwielbiają jego horrory pełne grozy to tutaj niestety tego nie znajdą.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-11-2018 o godz 19:19 przez: dobra.ksiazka
Scott Carey wiedzie zwyczajne życie w niewielkim miasteczku Castle Rock. Po rozstaniu z żoną mężczyzna odnajduje przyjaciela w emerytowanym lekarzu Ellisie. Pewnego dnia Scott przychodzi do niego z nietypowymi objawami i prosi o poradę. Otóż ten postawny i wysoki człowiek systematycznie traci wagę nie zmieniając jednocześnie swojego wyglądu i samopoczucia. Co więcej, nieważne czy stanie na wadze nagi czy obciążony kilkukilogramowymi ciężarkami - waga pozostaje niezmienna. Przyjaciele próbują w zgłębić przyczynę tajemniczej choroby, ale taki przypadek medyczny nigdzie nie został udokumentowany. Scott zdaje sobie sprawę, że Dzień Zero nadejdzie za kilka miesięcy i co wtedy? Tak po prostu czeka go śmierć? By panika nie przejęła nad nim kontroli postanawia cieszyć się tym, co ma, ludźmi, którzy go otaczają i korzystać z życia. Fikcyjne miasteczko Castle Rock przewija się w kilku powieściach Stephena Kinga. Dotychczas czytałam tylko "Cujo", którego akcja dzieje się właśnie w tym miejscu. Jednak "Uniesienie" to nie jest horror, w którym wściekły bernardyn terroryzuje mieszkańców. Ta niewielkich gabarytów historia porusza motyw przemijania, który w przypadku głównego bohatera postępuje bardzo szybko. Pokazuje również, że człowiek mimo zbliżającej się tragedii potrafi czerpać z życia i nie traci swojej osobowości, a wręcz celebruje wszystkie dobre momenty. Taki właśnie jest Scott Carey. Owszem mógłby zamknąć się w sobie i pogrążyć w rozpaczy, on jednak zapisuje się na bieg charytatywny, wyprawia kolacje, ociepla stosunki z nowymi sąsiadkami. Nie zachowuje się jak ofiara śmiertelnej choroby i za to bardzo polubiłam jego postać. Podobało mi się to, że tym razem nie było długich i szczegółowych opisów. Każde zdanie zdawało się być dokładnie przemyślane, by w małej ilości stron zgrabnie zawrzeć całą historię bez owijania w bawełnę. "Uniesienie" to mądra i pouczająca książka, która daje do myślenia. Z pewnością jest to jedna z najlepszych historii Kinga, jakie udało mi się przeczytać. Mimo niewielkich gabarytów zawiera świetną historię, która z pewnością zapadnie mi w pamięć i będę ją wszystkim polecać. A Wy sięgniecie po najnowsze dzieło tego autora?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-11-2018 o godz 13:11 przez: achrzanek
Ostatnio dzięki uprzejmości wydawnictwa Albatros wpadło w moje ręce najnowsze dzieło samego Mistrza Stephena Kinga pt: Uniesienie. Wydawnictwo zadbało także o mój komfort czytelniczy przesyłając wraz z książką miłą poduchę związaną z Castle Rock. Serdecznie dziękuję :) Głównym bohaterem książki jest Scott Carey – samotny, rozwiedziony mieszkaniec małego miasteczka Castle Rock, znanego także z innych powieści tego autora. Najważniejszym wątkiem książki jest tutaj fakt, że każdym kolejnym dniem podczas stawania na wadze okazuje się, że Scott traci kilogramy. Początkowo mężczyzna, który ma lekką nadwagę cieszy się z tego, jednak spadek wagi niestety nie oznacza zmian w wyglądzie, który pozostaje bez zmian. Nieco zmartwiony Scott zasięga porady u swojego przyjaciela lekarza, który rozkłada ręce i nie potrafi mu pomóc. Oczywiście radzi koledze aby ten poddał się specjalistycznym badaniom. Czy Scott zdecyduje się na bycie „dziwadłem” na oddziale szpitalnym? Co będzie dalej? Czy waga spadnie do 0? Drugim ważnym tematem pobocznym jest wątek homoseksualny dwóch kobiet Deirdre i Missy, które w nadziei na rozpoczęcie nowego rozdziału życia osiedlają się w Castle Rock i zakładają własny biznes. Czy miasteczko będzie dla nich przychylne? Czy odnajdą w nim swoje miejsce? Jak zostaną potraktowane przez mieszkańców, którzy jak wiadomo w książkach Kinga bywają dosyć osobliwi...? Początkowo obawiałem się, że książka będzie kopią „Chudszego” z 1984 roku, ale tak się nie stało. To zupełnie inna historia. Czyta się naprawdę szybko i przyjemnie bo w końcu to tylko 171 stron :) Ta książka w żadnym wypadku nie jest horrorem i ten kto tak myśli może się zawieść. To opowieść obyczajowa z nutą fantastyki, która porusza bardzo ważne wątki takie jak przyjaźń, szacunek do drugiego człowieka, odrzucenie czy zjawisko plotek, które mogą bardzo ranić i wpływać na życie. Jeśli ktoś z Was ma ochotę przeczytać ciekawą historię w jeden wieczór i nie ma w sobie uprzedzeń niech sięgnie po UNIESIENIE. To na pewno nie będzie stracony czas. Ja polecam i po cichu liczę na kontynuację :) 9/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
09-12-2018 o godz 16:54 przez: redhotblack
King powraca z nową książką. Niech jednak nie zwiedzie Was nazwisko na okładce – „Uniesienie” nie jest bowiem w żadnym calu horrorem, a jeśli coś Was tu przerazi, z pewnością nie będą to potwory czy czające się w ciemności duchy… „Uniesienie” to coś w rodzaju powiastki, która zwraca naszą uwagę na ważne problemy. Może trochę moralizuje. Tutaj mamy do czynienia z nietolerancją na tle orientacji seksualnej. King ukazuje, jak bardzo małomiasteczkowa mentalność może zniszczyć życie osobom, które różnią się od innych orientacją i przez to uznawane są za gorsze. Małżeństwo lesbijek, które prowadzi restaurację z meksykańskim jedzeniem, mimo że serwuje smaczne dania, musi pogodzić się z klęską i nadciągającym bankructwem. Dlaczego? Właśnie przez swoją orientację. King stworzył przyjemną w odbiorze historię, która napawa optymizmem, przemycając w nienachalny sposób morał – wszyscy jesteśmy ludźmi i nie powinniśmy być powierzchownie oceniani przez pryzmat orientacji seksualnej czy koloru skóry. Niech nasze czyny o nas decydują, ale nie to, kogo kochamy. „Uniesienie” to bardziej opowiadanie niż powieść i moim zdaniem o wiele lepiej prezentowałoby się w zbiorze, niż jako samodzielna książka. Historia jest bowiem nieco za bardzo rozciągnięta i chociaż czyta się szybko – bo krótkie – nie dzieje tu się zbyt wiele, szczególnie na początku. Zdecydowanie więcej tu opisów i wtrąceń o bohaterach, z których to King jest znany. Jednak w tak krótkim tworze mogłoby być tego odrobinę mniej. Skondensowanie tej historii z pewnością wyszłoby jej na dobre. Nie znajdziecie tu grozy, napięcia, nie przestraszycie się – jedynym, co tu przeraża, jest zaściankowość ludzi mieszkających w Castle Rock i szykanowanie wszystkiego, co jest dla nich inne. King zwraca uwagę na ważne problemy, na to, że w naszym życiu często osoby o odmiennej orientacji są nieakceptowane. Warto się nad tym zastanowić. „Uniesienie” to historia z morałem, w której nie chodzi o szybką akcję, której zresztą wcale tutaj nie ma. Chodzi o problemy, które napotykamy na każdym kroku. Nie warto być biernym.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji