5/5
08-06-2020 o godz 19:38 przez: Backfire | Zweryfikowany zakup
Polecam fanom serii. Szybko i przyjemnie się czyta.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-03-2023 o godz 09:47 przez: dzelux | Zweryfikowany zakup
Zdecydowanie true crime must have! Polecam! ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-10-2022 o godz 12:55 przez: Mariusz Domagalski | Zweryfikowany zakup
Polecam dla zainteresowanych medycyną sądową
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-03-2024 o godz 11:50 przez: skrytobojczyni | Zweryfikowany zakup
Niesamowicie ciekawa książka.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-11-2021 o godz 15:02 przez: Magdalena | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-06-2018 o godz 08:36 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-02-2022 o godz 18:29 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-05-2018 o godz 10:15 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-04-2018 o godz 10:13 przez: Czytaczyk
Moje zainteresowanie antropologia sadowa zaczęło się od popularnych serialów „CSI: Kryminalne zagadki Nowego Jorku” i „CSI: Kryminalne zagadki Miami”. Z niecierpliwością czekałam na kolejne odcinki i kolejne sprawy, które przyjdzie rozwikłać ekipie. Kilka lat później natknęłam się na książkę Simona Becketta „Chemia śmierci” i serial „Kości”, co jeszcze bardziej wzmogło moje zafascynowanie tym tematem. Jednak kompletny i wyczerpujący obraz tego, jak to naprawdę wygląda odnalazłam w „Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie”. Tennessee, to właśnie tam znajduje się to fascynujące miejsce, jakim jest Trupia Farma. To spory kawałek terenu, który został specjalnie wyodrębniony i odgrodzony. Za ogrodzeniem znajdują się ludzie ciała, a konkretniej setki ludzkich ciał znajdujących się w różnych stadiach rozkładu. Oprócz tego, że różnią się etapem rozkładu, to jeszcze środowiskiem, w którym ich tkanki się rozkładają. To daje ogromne możliwość studentom medycyny sądowej. Mogą osobiście obserwować to wszystko, co tak bardzo poszerza ich wiedzę i ułatwia pracę w przyszłości. Właśnie to miejsce przyczyniło się do szybkiego rozwoju metod stosowanych w tej dziedzinie. Doktor Bill Bass we wprowadzeniu wspomina o metodach, które stosował, gdy sam zaczynał swoją przygodę z antropologią i o tych, które są stosowane aktualnie. Dalej poruszane są sprawy związane z przestępstwami i nieszczęśliwymi w skutkach wypadkami, gdyż prowadziły one do śmierci. Są to historie, które dzieli nawet kilkaset lat. Bill Bass i Jon Jefferson postarali się o to, aby ich książka była rzetelnym i absorbującym przedstawieniem antropologii sądowej.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
05-02-2018 o godz 18:49 przez: Anonim
„Czy wiesz, że w niektórych przypadkach pomiędzy trzecim a siódmym dniem po śmierci, naskórek z wewnętrznej powierzchni dłoni, powoli się marszczy i schodzi z ręki niczym rękawiczka?” Przyznam się szczerze, że nie wiedziałam, a samo pytanie zadane przez mojego chłopaka przy kolacji wydało mi się nieco niestosowne. Okazało się, że aktualnie pochłania go lektura książki Billa Bassa "Trupia Farma". Poruszony w niej temat wydawał mi się na tyle interesujący, że sama skusiłam się i przeczytałam ją od deski do deski. Autor w genialny i wciągający sposób opisuję dzieje Ośrodka Badań Antropologicznych, zwanym potocznie "Trupią Farmą”, który sam założył w 1980 roku, by rozwijać możliwości medycyny sądowej. Bass nie ogranicza się tylko do snucia historii o zwłokach oraz zjawiskach, jakie w nich zachodzą, opisuje także najbardziej interesujące śledztwa, które udało mu się rozwiązać dzięki swoim badaniom. Biorąc pod uwagę, że pierwsza część była niesamowita – nie mogę doczekać się przeczytania kontynuacji.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
20-06-2018 o godz 17:57 przez: Magdalena Senderowicz
"Mówię Wam, naprawdę bardzo trudno jest całkowicie spalić ciało. Jeśli postanowicie kogoś zamordować, nie sądźcie, że uda wam się zatrzeć ślady za pomocą ognia." Jeszcze nie tak dawno temu Trupia Farma była książką, którą ciężko było gdziekolwiek dostać. Wydawnictwo jednak zdecydowało się na dodruk, a co więcej, nawet na wydanie kolejnych przygód założyciela Antropologicznego Ośrodka Badawczego Uniwersytetu Tennessee. Spodziewałam się tego, że być może wraz z nowymi śledztwami pojawią się nowe metody identyfikacji zmarłych, w końcu od czasów, kiedy Bill Bass zakładał Trupią Farmę, naukowa znacznie poszła do przodu. Jednak wydaje mi się, że antropologia rządzi się swoimi prawami i nie do końca otrzymałam to, czego oczekiwałam – przynajmniej w aspekcie samej metodyki. Jako genetyk z wykształcenia oraz z zamiłowania, liczyłam na pewną dawkę mojej dziedziny w ujęciu antropologicznym. Wiem doskonale, jak mocno analizy DNA mogą pomóc antropologom sądowym, ale właściwie autor sam się przyznał, że dla niego te wszystkie markery DNA to czarna magia. Oczywiście zna podstawy, które są mu potrzebne do jego pracy, ale nie ukrywa, że woli zawsze skorzystać z usług specjalistów. Zapewne dlatego nie zaprezentował tutaj metodyki od takiej strony – to nie jego działka. Skupił się na tym, w czym jest naprawdę dobry. I wierzcie mi, nigdy nie wyjdę z podziwu dla osób, które potrafią tyle wyczytać z ludzkich kości. To wręcz nie do uwierzenia, ile się w nich kryje, jak każdy uraz odbija na nich swoje piętno. Kolejna książka Billa Bassa utwierdziła mnie w przekonaniu, że to człowiek pełen pasji, zafascynowany tym, co robi. Jego przykład świetnie pokazuje, że można wiele osiągnąć, jeśli tylko się tego chce i działa się w obranym przez siebie kierunku. I wcale nie trzeba czegoś poświęcać w zamian. Chętnie wybrałabym się kiedyś na wykład Bassa, aby posłuchać na żywo o jego dokonaniach. Naprawdę wiele osiągnął i udowadnia, że praca może być też przyjemnością i hobby. Życzę każdemu, aby odnalazł taki sposób na życie. Choć niektórzy pewnie uznają, że człowiek, którego kręcą kości i zwłoki jest lekko niespełna rozumu… Ale wiecie, ktoś to musi robić. A jeżeli jest w tym naprawdę dobry, to może pomóc policji w wielu dochodzeniach, może pomóc rodzinom, które nie mają pewności, czy pochowali kogoś bliskiego, może pomóc słynnym artystom… I właśnie tego typu historie znajdziecie w tej książce. Chociaż otrzymujemy tutaj sporą dawkę nowych dochodzeń i przeprowadzonych analiz, to Bill Bass sentymentalnie nawiązuje też do początków Trupiej Farmy, a nawet do niektórych opowieści znanych z pierwszej książki. Wciąż pokazuje, że działał nie tylko w ramach nauki, ale też niósł pomoc zwyczajnym ludziom. Można też zauważyć to, w jaki sposób rozwijał się Ośrodek Badawczy założony przez autora. W pierwszej części faktycznie mocno skupiał się on na jej powstawaniu, na genezie, na tym, od czego zaczynał. Tutaj Trupia Farma jest w momencie pełnego rozkwitu, sporo się tam dzieje, Bass ma znakomitych współpracowników, którzy niemal dorównują mu pasją i zaangażowaniem. Każde śledztwo to takie kolejne doświadczenie w jego CV. Rozwój jego kariery, który doprowadził go do punktu, w jakim znajduje się obecnie. I choć jest już na emeryturze, to nadal angażuje się w wiele spraw swojego Ośrodka, bo jakżeby inaczej? W końcu to jego „dziecko”… Czego możecie się dowiedzieć z tej książki? Cóż, jeżeli interesują Was zwłoki i rozkład ludzkiego ciała to z pewnością będziecie zachwyceni, bo Bass wprowadzi Was idealnie w tajniki tego procesu. Prócz tak oczywistych rzeczy, jak to, że rozkład zależy od temperatury i warunków środowiskowych, dowiecie się na przykład, jak robaki mogą pomóc przy badaniu zwłok. No i niestety smutna wiadomość dla przyszłych morderców – autor tej książki skutecznie Was zniechęci do obrania tej drogi kariery. Zatarcie wszystkich śladów i pozbycie się zwłok wcale nie jest takim łatwym zadaniem… Pomijam kwestię świadków, to idzie jakoś załatwić, ale nawet ogień nie jest idealnym rozwiązaniem. Chociaż… może będziecie mieli szczęście i nie traficie na tak dobrego antropologa, jak Bill Bass. Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tę książkę. Pierwsza część była znakomita, a druga jej spokojnie dorównuje. Uwielbiam ludzi z pasją, a Bill Bass jest właśnie tego typu człowiekiem. To aż promieniuje z opisywanych przez niego historii. No i nie da się ukryć, że książki te są nieco specyficzne, towarzyszy im niecodzienny klimat, ale mimo wszystko warto się z nimi zapoznać. To nie tylko opowieść o trupach i antropologii sądowej, czy o badaniu kości. To także opowieść o dążeniu do celu, o realizowaniu swoich pasji i postanowień. Nie będzie błędem stwierdzenie, że jest na swój sposób inspirująca. Zdecydowanie polecam!  www.bookeaterreality.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-04-2018 o godz 11:05 przez: Don Wito
Co łączy zatrzymanych w biegu trzech mężczyzn ze złotą misą pod ruinami cytadeli w Hasalu sprzed trzech tysięcy lat, kości znalezione na polu w Kansas, niekompletną czaszkę przywleczoną przez psa w hrabstwie Houston w 1982 r., spalony szkielet na tylnym siedzeniu samochodu 1991 r. nieopodal Tennessee oraz gwiazdę pop Big Boppera? Jakie tajemnice możemy wydrzeć szczątkom, które zdawać by się mogło, zostały przykryte ziemią na wieki, strawione przez ogień, wypłukane przez wodę. Czy istnieje zbrodnia doskonała i zbrodniarz, któremu uda się uniknąć sprawiedliwości? Na te pytania odpowiada doktor Bill Bass, amerykański antropolog sądowy, który razem z dziennikarzem Jonem Jeffersonem już w drugiej części serii kryminalnej opisuje śledztwa, w których uczestniczył na przestrzeni niemalże trzydziestu lat. Zakładając Trupią Farmę, miejsce gdzie wraz ze swoimi studentami obserwuje procesy rozkładu ciał , opracowuje harmonogramy i wzory matematyczne pozwalające ustalić czas śmierci. Szczególnie zajmuje go osteologia, czyli nauka o układzie kostnym, który nie ma przed nim żadnych tajemnic. Na podstawie kości ustala płeć, rasę, wiek, wzrost, a także sposób śmierci . Choć nazwa brzmi dość makabrycznie Trupia Farma jest specyficznym miejscem badań antropologicznych przy Uniwersytecie Tennessee, rozsławionym przez filmy dokumentalne . Antropologia kryminalna w ostatnich latach zyskała duże zainteresowanie poprzez seriale telewizyjne takie jak CSI oraz Kości, a także książkę Emily Craig "Tajemnice wydarte zmarłym". Jak wygląda w rzeczywistości praca „detektywa kości”? Kolejne rozdziały książki to opis zaskakujących metod i technik badawczych przedstawionych na przykładach poszczególnych śledztw oraz powiązania z innymi dziedzinami takimi jak archeologia, medycyna, informatyka, antropologia molekularna, chemia, genetyka, odontologia, kto by pomyślał, że entomologia ma swój udział w ustaleniu czasu zgonu (obserwacja cyklu rozwojowego owadów w ciele denata), a dentysta na podstawie uzębienia pomaga w ustaleniu tożsamości. Autor niby Scherlock Holmes potrafi odnaleźć zabójcę na podstawie śladu zęba na cygarze, czy ustalić sposób śmierci badając mikroskopijne uszkodzenie kości. I choć niektóre sprawy rozwiązuje latami, to czasem nie czeka na długotrwałe badania wyników DNA tylko biegnie do dentysty aby porównać znalezione uzębienie ze zdjęciami rentgenowskimi, osobiście schodzi do grobu i otwiera trumnę, a czaszkę nosi w papierowej torbie niby teczkę z dokumentami. Skromnie stwierdza, że wnosi tylko drobną cześć do dość skomplikowanej układanki w całym procesie śledztwa, chociaż często to on dokłada właśnie ostatni kawałek puzzli. Doktor Bass prowadzi nas nie tylko od zagadki do zagadki ale poprzez swoją drogę zawodową, na której czasem po latach dzięki rozwojowi nauki powraca do niewyjaśnionych zbrodni takich jak np. morderstwo kilkunastoletniej Elizabeth, do którego powrócono po 35 latach oraz otwartych pytań, na które czasem nie ma odpowiedzi, lub są zupełnie nikomu niepotrzebne, tak jak to było w przypadku identyfikacji na zlecenie firmy ubezpieczeniowej tożsamości kilku kawałków spalonych kości znalezionych we wraku samochodu. Niektóre sprawy nie dają mu spokoju, przystępuje do wcześniej nierozwiązanych zagadek wyposażony w nowoczesne osiągnięcia techniki : mikroskop elektronowy , rentgen, dokonuje rekonstrukcji twarzy Leomy Patterson dzięki specjalnemu programowi komputerowemu ReFace, powraca do znalezienia za pomocą nowoczesnego sonaru szkieletu pilota i jego towarzyszki, którego czaszkę wyrzuciła rzeka wiele lat wcześniej. Z naukową wnikliwością dąży po trupach do celu, jak sam określa swoją determinację. Lubię książki o ludziach, którzy ze swojej pracy uczynili pasję i potrafią o niej opowiedzieć, czuje się ją pomimo odmitycznienia stereotypów o detektywach w nieskazitelnie odprasowanych garniturach, jakich znamy np. z serialu CSI znajdujących błyskawiczne rozwiązania. Rzeczywistość pokazana w Trupiej Farmie to godziny żmudnych badań, gdzie nie zawsze efekt jest oczywisty (czy Leoma Patterson wyciągnięta z grobu oraz wizualnie zrekonstruowana była nią czy może kimś innym, czy osiemnastoletnia Letha Rutherford na pewno zginęła od pchnięcia nożem, dlaczego nie udało się skazać mordercy czternastoletniej Lizabeth Wilson), wielogodzinne zbieranie szczątków w miejscu katastrofy, ślizganie się w krwi i mało estetyczne widoki, a nagłe zwroty akcji trwają czasem ponad dwadzieścia lat. Jeśli kogoś interesuje prawdziwy kryminał to polecam przeczytanie tej książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-03-2018 o godz 23:01 przez: wera22
,,Prawdziwy przełom nastąpi wtedy, gdy nauczymy się zapobiegać morderstwom, a nie tylko odszukiwać sprawców. Tymczasem, zanim ten dzień nastąpi, nasze badania [...] dostarczą śledczym lepszych narzędzi do rozwiązywania zbrodni, do których dochodzi w realnym świecie. W świecie poza ogrodzeniem Trupiej Farmy.” Trupia Farma. Nowe śledztwa.” - to fascynujące i zarazem mroczne sprawy kryminalne opisane przez jednego z najpopularniejszych antropologów sądowych - Billa Bassa - twórcy Trupiej Farmy - miejsca, gdzie od ponad 50 lat prowadzone są badania dotyczącego, tego co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci. W najnowszej książce Billa Bassa i Jona Jeffersona przedstawione zostaje 13 historii kryminalnych. Historie te nie tyle co przerażają, ale przede wszystkim ujmują, zaskakują i poruszają czytelnika. Nie chce tutaj opisywać poszczególnych spraw, bo wtedy ewentualni czytelnicy mogliby zrezygnować z lektury, dlatego napiszę tylko o tym, co podobało mi się, a właściwie ujęło w tej książce (wiem, że dla niektórych może być szokujące, że taka książka może „ująć” :)). Po pierwsze, muszę przyznać, że książka ,,Trupia Farma. Nowe śledztwa”, podobała mi się zdecydowanie bardziej niż pierwsza część. Przede wszystkim całość bardzo dobrze pokazuje jak na przestrzeni 50 lat, antropologia sądowa rozwinęła się jako nauka, jak wprowadzenie nowych technik, tj. badanie DNA, badanie mikroskopem elektronowym, badanie promieniami UV, wprowadzenie programów typu ForDisc umożliwiło lepszą, dokładniejszą analizę szczątków ludzkich, przez co znalezienie sprawców morderstw, narzędzi zbrodni czy identyfikacja zwłok stały się pewniejsze i łatwiejsze. Po drugie, sama postać Billa Bassa - jego skromność (,,nigdy nie zamierzałem tworzyć na trupiej farmie jakiejś sławnej instytucji: po prostu stawiałem krok za krokiem do pogłębiania wiedzy, próbując odpowiadać na pytania, które pojawiały się podczas śledztw lub dyskusji na zajęciach.”), zaangażowanie (Bass często wracał do swoich spraw nawet po 25-30 latach, jeżeli widział możliwość znalezienia zabójcy lub po prostu wyjaśnienia czyjejś śmierci), specyficzne poczucie humoru (,,jeśli postanowicie kogoś zamordować, nie sądźcie, że uda się Wam zatrzeć ślady za pomocą ognia”), świadomość własnych i naukowych ograniczeń (,,bez względu na stan zaawansowania sprzętu oraz umiejętności naukowców niektórych ludzi nigdy nie uda się odnaleźć”), wrażliwość, a przede wszystkim świadomość, że za każdą kością, kryje się historia człowieka, który odszedł i jego bliskich (,,od wielu lat udzielam konsultacji rodzinom, które straciły bliskich [...] Ten dzień był wyjątkowy, nie tylko dla Jaya który po raz pierwszy zobaczył swojego ojca; jego dwaj synowie i córka mogli zobaczyli swojego dziadka [...] gdy było już po wszystkim i gdy się żegnaliśmy, starszy z nich, nastolatek, podszedł do mnie i mocno mnie uściskał. W tym momencie uświadomiłem sobie, że dałem mu jedyną, niepowtarzalną okazje na spotkanie z dziadkiem”.), sprawia, że książka momentami wzrusza i pokazuje, że będąc naukowcem, nie trzeba odcinać się od emocji swoich i innych ludzi. Ponadto autor krótko i zwięźle wyjaśnia mity związane z antropologią sądową i różnymi badaniami - nawiązuje do serialu kryminalnego CSI, jak wiele z jednej strony osiągneli dzięki takim programom, a z drugiej jak wiele rzeczy jest w nich przerysowane w odniesieniu do rzeczywistości. Po trzecie, książka napisana jest przystępnym, prostym językiem, wszystkie antropologiczne nazwy, które się w niej pojawiają są wyjaśnianie i dokładnie opisywane (na końcu jak w poprzedniej części znajduje się słownik wyrażeń antropologicznych). Poza tym, z książki można dowiedzieć się wiele interesujących rzeczy, np. czym różni się czaszka mongoloidalna od negroidalnej lub kaukazoidalnej, albo co jest wyjątkowego w naszych zatokach (nie powiem - przeczytajcie :)). Podsumowując: po prostu przeczytajcie - warto! Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu Znak za udostępnienie książki do recenzji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-03-2018 o godz 15:20 przez: Ania1204
"Trupia Farma. Nowe śledztwa", to kontynuacja poprzedniej książki doktora Billa Bassa, dotycząca Ośrodka Badań Antropologicznych (zwanego również Trupą Farmą) i śledztw z nią powiązanych. W tej książce czytelnik dowiaduje się, jak powstała Trupia Farma, jak funkcjonowała kiedyś i jak dzięki postępowi działa teraz oraz w jaki sposób jej istnienie pomaga podczas prowadzonych śledztw. Historia ta przepleciona jest szczegółowym opisem nowych śledztw, w których autor brał udział. Często są to sprawy, które mimo upływu lat, pozostały niezamknięte, a zaawansowane technologie pozwalają na nowo zbadać sprawę. Dowiadujemy się, że dzięki postępowi, ciało można zidentyfikować nie tylko np. po uzębieniu czy znakach szczególnych. Obecnie jest to możliwe również dzięki badaniom pozwalającym ustalić rasę, DNA lub skład kości. "Mimo wszystko ludzkie serce, podobnie jak ludzki umysł, pozostaje tajemnicze, a czasami również nosi w sobie jakąś tragiczną ukrytą wadę, o czym raz po raz przypomina mi skłonność ludzi do mordowania innych. Moim powołaniem i zaszczytem było pomaganie w rozwiązywaniu zagadek niektórych z tych morderstw oraz - dzięki latom badań prowadzonych przez studentów i wydział na Trupiej Farmie - przygotowanie narzędzi naukowych, które pomagają innym specjalistom w tej dziedzinie. Nigdy nie zamierzałem tworzyć na Trupiej Farmie jakiejś sławnej instytucji: po prostu stawiałem krok za krokiem na drodze do pogłębienia wiedzy, próbując odpowiadać na pytania, które pojawiały się podczas śledztw lub dyskusji na zajęciach." Podczas lektury przypomniałam sobie seriale, które kiedyś oglądałam: "Kości" i "CSI". Autor twierdzi, że na pewno pomogły one pokazać ludziom, jak ważne jest zachowanie miejsca zbrodni w nienaruszonym stanie i jak dokładne muszą być badania tam przeprowadzone. Podkreśla jednak, że różnice między tym, co widzimy w serialu, a jak to wygląda w rzeczywistości, są dość znaczne. Przede wszystkim w serialu sprawa zostaje zazwyczaj rozwiązana w godzinę, a śledczy bez zadawania pytań wiedzą prawie wszystko. Ewentualnie wykonują telefon i równie szybko uzyskują informację zwrotną. Podobnie z wynikami badań DNA - w zasadzie otrzymują je od ręki. W rzeczywistości trwa to kilka tygodni, bądź miesięcy. Policjanci i prokuratorzy nazywają to "efektem CSI" ;) Najbardziej zaciekawił mnie rozdział 14: "Leoma Patterson, część 2", który dotyczy "przywracania twarzy zmarłym", a więc rekonstrukcji twarzy. Niesamowicie wzruszyła mnie historia Joanny Hughes, posiadającej tytuł naukowy w dziedzinie sztuki sądowej, która na co dzień zajmuje się odtwarzaniem twarzy nieznanych zmarłych z wykorzystaniem czaszek, gliny oraz dzięki posiadanej wiedzy i artystycznej intuicji. Zarówno historia Joanny, jak i sprawa opisana w tym rozdziale, została w mojej pamięci na długo po przeczytaniu książki. "Trupia Farma. Nowe śledztwa" to pozycja, która nie jest przerażająca i makabryczna. Jej zadaniem jest w naukowy sposób opisać czytelnikowi, jak działanie owej Trupiej Farmy pomogło identyfikować zmarłych, określać rodzaj śmierci oraz czasem doprowadzać zabójców przed oblicze sprawiedliwości. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-03-2018 o godz 20:46 przez: Aggnieszka
Bill Bass, amerykański antropolog sądowy i dziennikarz Jon Jefferson w książce „Trupia farma - nowe śledztwa“, zabierają czytelników w niezwykłą podróż po zakamarkach ludzkiego ciała, mówiąc dokładnie - martwego ciała, a precyzyjniej - kości mają głos. Nie jest to kolejny zawiły kryminał, ani wydumany thriller, to jest coś prawdziwego i czyta się tę publikację z rosnącym zainteresowaniem, w końcu nie od dzisiaj wiadomo, że życie pisze najbardziej zaskakujące, niesamowite wręcz scenariusze. W kolejnych rozdziałach, w przystępnej formie - to niewątpliwie istotny walor, ze swadą i humorem, autorzy snują opowieść o najciekawszych przypadkach z jakimi zetknął się w swojej karierze zawodowej Bass. Tytułowa Trupia Farma, to Ośrodek Badań Antropologicznych przy Uniwersytecie Tennessee. Na zabezpieczonym terenie, w odpowiednio spreparowanych warunkach, od przeszło trzech dekad trup ściele się gęsto, ale bez obaw - wyłącznie w celach badawczych nad procesem rozkładu ludzkich zwłok. Wnioski z wieloletniej działalności farmy i zgromadzone ogromne bazy danych, stały się istotnym wkładem w rozwój wielu dziedzin, ale przede wszystkim mają ogromny wpływ na postęp nauk sądowych, rozwiązywanie najbardziej skomplikowanych spraw kryminalnych, identyfikację osób zaginionych, ofiar katastrof i kataklizmów. Ośrodek prężnie się rozwija, stale zwiększa swój obszar, gdyż rosnąca sława tego miejsca sprawia, że „chętnych“ ciał przybywa niemal lawinowo, jak żartobliwie stwierdza Bass : „Ludzie po prostu umierają z niecierpliwości, by trafić na Trupią Farmę“. Tajniki antropologii sądowej są fascynujące, współcześni specjaliści osiągają wręcz nieprawdopodobne dla laika rezultaty. Ludzkie szczątki są jak otwarta księga, z której wiele można wyczytać i odkryć rozmaite tajemnice. Trzeba tylko wiedzieć jak odszyfrować te wszystkie znaki, informacje, fragment po fragmencie, kość po kości, by dotrzeć do prawdy, dowiedzieć się kim był zmarły, ile miał lat, skąd pochodził, a nawet kiedy i jak zginął. W przypadku morderstw, dokładne oględziny mogą ujawnić tropy, które rzucą nowe światło na śledztwo, a w konsekwencji pomogą ująć sprawcę. Z drobiazgów w postaci kilku kości, zębów czy fragmentów czaszki, można zrobić konkretny użytek i to po wielu dziesiątkach, a nawet setkach lat. Co podczas identyfikacji pozwala odróżnić bliźnięta jednojajowe? Czy w oparciu o budowę kości łonowych da się określić wiek? Jaką rolę w śledztwie odgrywają muchy plujki? Dlaczego dentysta jest najlepszym przyjacielem techników kryminalistycznych? Jakie sekrety zdradza ukształtowanie czaszki człowieka? Czy spalenie zwłok, to przepis na zbrodnię doskonałą? Na te i wiele innych pytań, znajdziecie odpowiedź sięgając po publikację Bassa i Jeffersona. To, coś nie tylko dla osób interesujących się kryminologią, ale dla wszystkich, którzy cenią ciekawe historie, solidną literaturę faktu i mają umysł otwarty na wiedzę. W mojej opinii, wizyta na Trupiej Farmie jest po prostu obowiązkowa. https://bookowyraj.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-03-2018 o godz 10:03 przez: Karolina MAREK
Billa Bassa oraz Jona Jeffersona poznałam za sprawą pierwszej książki o Trupiej Farmie. Pozycja pt. "Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Tyle, że ja właśnie takie publikacje kocham. Dokumentalne, życiowe (tu nie koniecznie, szczególnie dla bohaterów), ale przede wszystkim takie co dostarcza mi wiedzy z działu kryminologi i kryminalistyki. Tu mam dodatkowo medycynę, więc czego mogła bym chcieć więcej? Teraz mamy nową książka i jak głosi tytuł nowe śledztwa. Dokładnie 13 nowych spraw, które w fascynujący sposób opisują Bill i Jon. Nie licząc dwóch dochodzeń, które opisane są następująco w dwóch i trzech rozdziałach, każdy opisuje odrębne postępowanie. W każdej ukazane są najnowsze technologie jakie pomagają w rozwiązywaniu spraw i to po dziesiątkach latach. Mało tego Bass uświadamia nas na każdym kroku, że odnalezienie sprawcy czy wyjaśnienie przyczyny zgonu to praca zespołowa. Nie jedna osoba, nie dwie. To zazwyczaj kilkanaście odrębnych osób, a każda z nich wnosi do śledztwa coś co pcha je do przodu. "Praca zespołowa wciąż jest kluczem do rozwiązywania zagadek. Bez względu na to, jak dalece rozwinie się nauka, ludzie zawsze, zawsze będą najważniejsi" * Z roku na rok jest łatwiej, bo nowinek technologicznych, medycznych i nie tylko przybywa. A prawie każda z nich pomaga. Jednak sam Bass mówi, że to co nie zastąpione to owady, które dzięki przepoczwarzaniu dają na prawdę niebezpiecznie bliskie dla sprawcy oznaczenie chwili zgonu. Poza tym uzębienie. Jest praktycznie tak charakterystyczne dla każdego z nas jak DNA czy odciski palców. A ich plus jest taki, że ciężko je zniszczyć na prawdę długo przechowują materiał do badań. Niektóre zęby są tak specyficzne, że już jeden wystarczy by rozpoznać ofiarę. Jest to dużo szybszy i przede wszystkim tańszy sposób niż robienie badań DNA, a odciski palców nie sprawdzają się w przypadkach takich jak ofiary pożarów czy zwłok znalezionych w doszczętnym rozkładzie. Nie będę Wam streszczać spraw jakimi zajęli się tu Bass i Jefferson. Jeśli jest to tematyka, która jest Wam bliska to po prostu się zapoznacie z pozycją. Mi podobała się bardzo choć czuję pewien niedosyt względem tej pierwszej. Tu czegoś mi zabrakło. Może to kwestia tego, że te kilka lat temu większość z tego co czytałam było dla mnie nowością. Teraz wszystko już znam i czytam, bo mnie interesuje, ale nie dlatego, że nie wiem. Książka na pewno idealna dla miłośników seriali takich jak "Kości" czy "CSI". Ale tylko dlatego by uzmysłowili sobie, że rozwiązywanie pewnych spraw nie trwa kilku minut ani nawet godzin. To czasami kilka lub kilkadziesiąt lat mozolnej pracy - wznawiania i odkładania dowodów na półki, aż się uda. A czasami się nie udaje. Mimo wszystkich tych możliwości jakie mamy czasami po prostu się nie da. * - Cytat z "Trupia Farma. Nowe śledztwa" Bill Bass, Jon Jefferson, str. 277 Więcej na: www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
10-04-2018 o godz 11:17 przez: Maciej Samolej
Na rynku wydawniczym w ostatnim czasie aż roi się wszelakiej literatury faktu , krążącej wokoło tematyki zbrodni, śledztw, wykrywania przestępstw. Na naszym rodzimym rynku wydawniczym króluję pozycje w stylu Złe psy. Po drugiej stronie barykady, kobiety mafii, Osiem dni z życia policjanta itp. Żona byłego gangstera, szefa mafii pruszkowskiej Słowika również jest bohaterką kilku książek min. wywiadu rzeki. Rodzi się pytanie czy nas to naprawdę interesuje czy ulegamy jakiejś zbiorowej modzie? Piszę o tym z pewnym przekąsem, gdyż wśród masy tejże tematyki umykają pozycje naprawdę wartościowe, które spokojnie mogłyby stanowić ciekawe lektury akademickie, a które dosyć rzadko przebijają się do publicznej świadomości. Mam tu na myśli min. Trupią Farmę Billa Bassa oraz Johna Jeffersona. Świat tajemniczych śledztw FBI, specjalny ośrodek z kościami ofiar różnych przestępstw działa wciąż na wyobraźnię ( zwłaszcza scenarzystów seriali kryminalnych) toteż obaj panowie napisali jej drugą część. Trupia Farma. Nowe Śledztwa to zapis poszczególnych spraw, w jakich dr Bill Bass brał udział jako entomolog sądowy. Niektóre śledztwa były obrazowane jako poszczególne odcinki serialu Kości nadawanego w „FOX TV”. Same opisy spraw, dochodzenie do prawdy, żmudna praca zespołu z ośrodka w Teeneesee jednak mnie znudziły. Poczułem wrażenie, jakbym gdzieś to już czytał, coś oglądał. Na pierwszy rzut oka książka raziła komercją. Ot panowie wyczuli pismo nosem, poprzednia książka dobrze się sprzedawała, „machniemy następną”. I raptem w wiadomościach pojawiły się informację o Tomaszu Komendzie, który stracił w więzieniu osiemnaście lat, odsiadując wyrok za zbrodnie, której nie popełnił. Była to szczególnie przykra zbrodnia, na małoletniej dziewczynie, połączona z gwałtem. Coś mnie tknęło. Wróciłem zatem do książki Trupia Farma. Nowe śledztwa i zrozumiałem, jak ważne jest, aby państwo, policja dysponowała taką służbą jaką jest Zespół Etnologów Sądowych z tzw. „trupiej farmy” w Teeneesee. Co by było, gdyby osiemnaście lat temu dano do badania zwłoki zamordowanej dziewczyny właśnie dr Bassowi? Może Tomasz Komenda nie straciłby połowy swojego życia za kratami? Książkę czyta się dosyć ciężko, choć pisana jest językiem raczej popularno naukowym, reporterskim wręcz. Tym niemniej ogrom szczegółów medycznych może być niejako trudnością w odbiorze. Tym niemniej ów nadmiar szczegółów właśnie pozwala ocenić Trupią Farmę. Nowe Śledztwa wyżej niż wspomnianą przeze mnie na początku literaturę „policyjno – przestępczą”. Tu nie ma zmyśleń, dopowiedzeń, fantazyjnych opisów pościgów za bandytami rodem ze Szklanej Pułapki. Jest tylko zbrodnia, kości i zespół pasjonatów, których chce za wszelką cenę dopaść prawdziwych sprawców. A pomóc w tym ma wiedza, biologia, medycyna a nie wielka i jeszcze dymiąca spluwa ze sklepu z zabawkami. Kto co lubi. Bill Bass, Jon Jefferson, Trupia Farma. Nowe śledztwa, tłum. J. Ochab, wyd. „Znak”, Kraków 2018 Dr Maciej Samolej
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
10-04-2018 o godz 20:40 przez: Urszula Minarczuk
Antropologia sądowa to jedna z tych dziedzin nauki, które zawsze ogromnie mnie interesowały. Mimo, że nigdy nie wiązałam z tym swojej zawodowej przyszłości to jednak bardzo często sięgałam po różnego rodzaju publikacje czy dokumentu, które dostarczały mi nowych informacji na ten temat. Nie zdziwi Was zatem fakt, że w momencie gdy Wydawnictwo Znak zaproponowało mi możliwość zrecenzowania książki Trupia Farma. Nowe śledztwa musiałam się na nią skusić. W Knoxville w amerykańskim stanie Tennessee znajduje się pewne niezwykłe miejsce, które zarazem przeraża jak i fascynuje. Na wyodrębnionym, ogrodzonym i zabezpieczonym terenie znajdują się setki ludzkich ciał w różnych fazach rozkładu, które są "polem nauki" dla antropologów sądowych. Zwłoki są pozostawione na powierzchni i poddawane naturalnym warunkom atmosferycznym, zanurzone w wodzie, pozostawione we wrakach, podpalane czy zakopywane na różnej głębokości. Brzmi makabrycznie, prawda? Mimo to, osoby które zgodziły się aby po śmierci ich ciało zostały wykorzystane w celach naukowych przyczyniają się do poszerzenia wiedzy, a co za tym idzie szybszym i prężniejszym rozwojem antropologii sądowej. Trupia Farma. Nowe śledztwa to zbiór trzynastu spraw, w których udział brał Bill Bass. Autor przenosi czytelnika w swój świat, złożony przede wszystkim z ludzkich szczątków. Ze szwajcarską wręcz dokładnością Bass przekazuje te najciekawsze i najdziwniejsze przypadki, z którymi miał styczność w przeciągu swojej wieloletniej pracy zawodowej. To naprawdę fascynujące z jaką pamięcią do szczegółów antropolog przedstawia wyzwania, z którymi przyszło mu się zmierzyć. Książkę czyta się jak wciągający thriller, a przecież mamy do czynienia z literaturą faktu. Dzięki właśnie takim pozycjom coraz bardziej przekonuje się do tego typu lektur. Drobiazgowe opisy wykonywanych czynności, wykorzystywanie nowych metod czy obserwacja naturalnych czynników mających wpływ na rozkład zwłok uzmysławia czytelnikowi jak bardzo trudnym i wymagającym ogromnej cierpliwości oraz dokładności jest antropologia sądowa. Każda z trzynastu opisanych spraw, w jakimś stopniu, przyczyniła się do poszerzenia wiedzy w tej arcyciekawej dziedzinie. Dodatkowym "bonusem" dla czytelnika jest umieszczenie na końcowych stronach aneksów z przekrojem całego ludzkiego szkieletu wzbogaconym nazwami kości oraz z indeksem specjalistycznej terminologii. Na rynku wydawniczym w Polsce ukazała się również książka Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie, która poprzedza recenzowaną pozycję, a ja z pewnością nadrobię jej lekturę. Trupia farma. Nowe śledztwa bardzo ciekawa i wciągająca pozycja. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie jest to książka dla wszystkich. Zwolennicy literatury faktu oraz fani takich seriali jak "Kości" czy "CSI. Kryminalne zagadki Miami" powinni być usatysfakcjonowani. Dla mnie lektura jest naprawdę warta przeczytania i polecenia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-04-2018 o godz 15:38 przez: jutka
Nie miałam okazji poznać Farmy z pierwszej części Billa Basa i Jona Jeffersona, za to zachęcona pozytywnymi opiniami poprzedniczki i nęcona dużymi oczekiwaniami z przyjemnością – jeśli przyjemnym nazwać można czytanie o badaniach nad zwłokami… - zabrałam się do lektury. W niewielkiej książce mamy cały wachlarz przykładów z antropologii sądowej, o której to autor sprytnie przemycił wiedzę i w przystępny sposób opisał trzynaście zbrodni z przeszłości. Każda sprawa jest ważna, nawet ta z pozoru błaha czy ta która już miała swój finał. Wiedzy i przykładów jest sporo. Wiele spraw jest z czasów kiedy powszechne badanie DNA raczkowało a serialu CIA jeszcze nie nadawali (). Trochę faktów. Trupia farma w Knoxville (jako część University of Tennessee) założona w 1980 roku przez Billa jest jednym z najbardziej znanych obiektów tego typu. Jest to zalesiony hektar ziemi, otoczony drutem kolczastym. Na jej terenie znajdują się ciała o różnym stopniu rozkładu, nad którymi nieustannie prowadzone są badania. Od momentu jej powstania ponad 300 osób dobrowolnie oddało ciała nauce (120 ciał przybywa każdego roku). Dzięki niej ludzkie ciało po śmierci nie ma dla naukowców tajemnic, co pomaga w prowadzeniu śledztwa, odnalezieniu mordercy, poznaniu motywu zbrodni czy choćby identyfikacji zwłok z wypadków czy katastrofy. Sam autor wielokrotnie podkreśla, że jest specjalistą w swojej dziedzinie. A wszystko co wie zawdzięcza ciężkiej i systematycznej pracy. To też opowieść o tym, że warto dzielić się wiedzą, w myśl zasady co dwie głowy to nie jedna. Ma ogromny szacunek dla swoich współpracowników, wygrywają najlepsi i tylko oni towarzyszą w odgadywaniu trupich zagadek. Ale też nie wstydzi się podziękowań, nie zazdrości im osiągniętych sukcesów (często na skalę światową). Na kartach „Trupiej farmy” autor puszcza oko do amerykańskiego serialu CIA. Na ekranie wszystko jest łatwe, śledczy zagadki rozwiązują w mig, wszystko układa się w logiczną całość. Jak pokazują zawarte w książce przykłady w praktyce odkrycie motywów zbrodni, sposobów zabójstwa to długa i mozolna praca. Ułatwieniem z pewnością jest nowa technologia, informatyzacja oraz automatyzacja wielu czynności. Może trochę zmylić tytuł – nowe śledztwa. W rzeczywistości za oceanem książka miała premierę w 2007 roku, a autorzy i tak przyglądają się sprawom sprzed kilkudziesięciu lat. Czyli nowe nie takie nowe. A biorąc pod uwagę rozwój nauki to z pewnością mocno w tyle. Autor podkreśla, że jest już nieczynnym antropologiem na emeryturze (a i tak nie może się opędzić od propozycji różnorakiej współpracy, a jego terminarz jest zawsze pełny). Dobra rzecz, a do tego inna od tego co na co dzień można spotkać na półkach księgarni. To spojrzenie na kryminały i thrillery z drugiej strony, od kulis. Jedyny minus to niektóre rozwlekłe opisy, skupianie się na mało znaczących faktach dla czytelnika. Mimo wszystkim, polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-04-2018 o godz 17:13 przez: Pinko
Czy istnieje zbrodnia idealna? Morderstwo, w którym na ofierze nie pozostaje nawet najmniejszy ślad sprawcy? Bill Bass po raz kolejny udowadnia, że prawda zawsze wyjdzie na jaw. Trupia Farma- miejsce, którego jestem ogromnie ciekawa. Oczywiście, zapewne nie dałabym rady jej "zwiedzić", ale ów eksperyment niezwykle mnie intryguje. Przez co najmniej dwa lata byłam zafascynowana serialem Kości i choć doskonale zdaję sobie sprawę, że prawdziwa praca antropologa nie wygląda tak idealnie, chciałam ugryźć ten temat z zupełnie innej strony. Strony kogoś, kto na rozwiązanie danej sprawy poświęcał długie miesiące, a nawet lata. Cóż, telewizja kłamie- to nigdy nie przebiega w tak krótkim tempie, jak nam pokazują. Kilka lat temu, gdy na światło dzienne wyjrzała poprzedniczka opisywanej książki, Trupia Farma wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie ma nic lepszego niż "brutalne" zderzenie się rzeczywistości z tym, co ukazuje się na szklanych ekranach telewizyjnych. Stąd też brak jakichkolwiek "ale" podczas dokonywania wyboru- przeczytać Trupią..., czy nie? Autorzy książki skupiają się na kilku najbardziej skomplikowanych historiach, z jakimi mieli do czynienia w swoim zawodowym dorobku. Czytelnikowi zostają zaserwowane nie tylko te kończące się happy endem, lecz również pozostające do tej pory bez odpowiedzi: kto, jak i dlaczego? Ciekawa mieszanka, trzeba przyznać! Irytowała mnie jedna sprawa- mamy nowy rozdział, poznajemy coraz to więcej faktów, zebranych podczas śledztwa, robi się coraz ciekawiej iii... pufff! Autorzy postanowili ujawnić czytelnikowi rozwiązanie danej zagadki (o ile można mówić tak o ludzkiej śmierci) pięćdziesiąt stron dalej, gdy moją głowę zaprzątała już zupełnie inna sprawa. W thrillerach przeskakiwanie między rozdziałami jest wręcz pożądane, jednak w książkach naukowych łatwo jest zgubić wątek, sens czy przesłanie. Mimo że Trupia... jest dosyć skromna w objętości, to jej przeczytanie zajęło mi trochę czasu. Powód? Ułagodzony, acz wciąż naukowy język. Wypowiedzi pana Bassa trzeba śledzić bardzo uważnie, a czytanie owej lektury w autobusie czy innym, publicznym miejscu, grozi wręcz niezrozumieniem tego, co się właśnie przeczytało. Zdecydowanie potrzeba ciszy oraz spokoju. To plus, że ów sławny antropolog chce się z nami podzielić szczegółami swej pracy, muszę jednak ze wstydem przyznać, że z antropologicznych określeń i opisów przeróżnych badań nie zapamiętałam praktycznie niczego. Skupiłam się wyłącznie na ofiarach, których ciała badał. Trupia Farma. Nowe śledztwa. nie jest lekturą, jaką moglibyście czytać dla chwili odprężenia; trzeba wysilić szare komórki, aby iść równym krokiem z autorami. Jest specyficzna, aczkolwiek zdecydowanie przyciąga temat, jakim są badania ciał zmarłych. Czy polecam? Tak, jeżeli takie tematy Cię intrygują. Czytanie jej na siłę zupełnie nie wchodzi w grę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji