Świetna płyta. Tekstowo, muzycznie i brzmieniowo. 100% Edyty w Edycie. Dzięki za ukłon dla The Cure. Lovesong chętnie by pewnie Smith skradł i włożył angielski tekst. Na marginesie - Pani Edyta nagrała i wydała ta płytę bez żadnych kalkulacji. Nie przekładała premiery jak inni w nieskończoność, bo pandemia, płyta kiepsko się sprzeda i nie zarobią na koncertach, bo zakaz imprez. Wielkie wielkie dzięki za to i ogromny szacunek. Płyta na pewno będzie soundtrackiem dla mojego życia przez najbliższe tygodnie.
W dniu premiery od rana słucham tylko nowej płyty. Edyty Bartosiewicz - Ten Moment .Naprawdę ta płytą Pani Edyta rozwaliła system.Jest cudowna.Myślałem,że już nic lepszego od Kundla Rojka się nie ukaże, a tu proszę ...Ten Moment - płyta roku ???!!! Przestrzenna, nowoczesna, oniryczna, świetne kompozycje i teksty...no i brzmi fantastycznie !!! Prawdziwa muzyczna odyseja.Fajnie,że płyta trwa 40 minut - wystarczy.Najlepsze numery wg mnie : Kpt. L.J ( wbiło wnie w fotel - po prostu ) , Monstrum i Ten Moment !!! Pani Edyto dziękuję za tak fantastyczną płytę.
W latach 90-tych i tuż na początku 2000tych byłem wielkim fanem Edyty, kupowałem wszystkie płyty. Ta wokalistka, muzyk, i autorka tekstów ukształtowała mój okres dorastania i młodość. Tej płyty nie kupię. Posłucham za darmo na platformie cyfrowej na literę S. Wszystko jest jakieś takie ... trochę nijakie i plasticzkowe. Jestem teraz na innym etapie życia, słucham muzyki o wiele bardziej pozytywnej, pełnej życia, przykro mi. Mam 38 lat. Uwielbiam płyty Love, Shok'n'show, Dziecko, Wodospady ..... niestety ta do mnie nie przemawia.
Z taką płytą nie będzie trudno Edycie Bartosiewicz zdobywać nowych słuchaczy. Płyta przede wszystkim udana ze strony tekstowej, ale również muzycznej. Bardzo podoba mi się, że Edyta zaryzykowała i postanowiła, że zrobi tę płytę na swoich zasadach, jak miało się to w przypadku "Renovatio". Elektryczne wstawki do utworów świetnie współgrają, a sama wokalistka powala pięknym głosem. Moimi faworytami na albumie są zdecydowanie "Ten moment", Widzimy się i tak" oraz "Lovesong".
Do tego albumu trzeba dojrzeć i dorosnąć.Na początku - nie do przyjęcia, z czasem wszedł w mózg zarówno tekstowo jak i muzycznie.Polecam sięgnąć po płytę po jakimś czasie i skupić się jak to zwykle u Edyty bywa na tekstach.Jest w nich moc przemyśleń.
Podoba mi się ta bardziej elektroniczna odsłona Edyty. Zabrakło trochę rozwinięcia tej formuły i nagrania jeszcze kilku utworów. Na razie pozostaje drobny niedosyt. Poza tym płyta bardzo ładnie wydana ze świetną sesją fotograficzną.
Bardzo świeży, nowoczesny i melodyjny album. Cieszę się, że Edyta Bartosiewicz wprowadza nowe elementy do swojej muzyki, jednocześnie zachowując swój charakterystyczny klimat, którym zasłynęła w latach 90. Moim zdaniem najlepsze numery to "Cichy zabójca", "Lovesong", "Monstrum" i "Ten Moment". Na wyrożnienie zasługują "Kapitan L.J.", "Widzimy się i tak" oraz "cYRK", zaś piosenki, które po pierwszym odsłuchu nie przypadły mi do gustu (co zapewne się zmieni ze względu na moje uwielbienie względem artystki) to "Małgosia i Pogromcy Mitów" i "Brawo, Syzyf!". Tak czy inaczej jak najbardziej zachęcam do zapoznania się z krążkiem :)