5/5
08-03-2019 o godz 14:49 przez: Kornelia
Przemyślana fabuła, intrygujące postaci, wielkie uczucia. Wszystko za co płeć piękna ceni sobie dobre romanse. Książkowe relacje potrafią poprawić humor na bardzo długi czas. Polecam serdecznie.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
03-04-2019 o godz 16:31 przez: iga_5
Brakowało mi takiej pozycji do odstresowania. W dzisiejszym świecie pełnym negatywnych bodźców, którymi jesteśmy atakowani zewsząd, proste opowieści o miłości ładują akumulatory dobrą energią.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
09-04-2019 o godz 08:39 przez: Weronika
Książka na dzień dobry i dobranoc, a po niej na pewno atmosfera będzie gorąca. Atmosferę związku rozluźniają żarty bohatera, aroganckie, ale silnie oddziałujące na zmysły.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
20-03-2019 o godz 09:33 przez: Anonim
Aubrey Bloom po zawodzie miłosnym pakuje cały swój dobytek i wyrusza do Kalifornii. Ma tam zamiar zacząć całkiem nowe życie i pracę. Podczas podróży zatrzymuje się na stacji benzynowej, gdzie spotyka gorącego, przystojnego i zarozumiałego Australijczyka, który już od pierwszej chwili działa jej na nerwy. Jednak nigdy by nie przypuszczała, że to niespodziewane spotkanie, połączy ich we wspólną podróż, ale Chance to nie jedyny pasażer, który się z nimi zabierze :D “- Nie myślisz chyba… - Owszem, o tym właśnie myślę. Zmienię ci koło, a ty pozwolisz mi się ze sobą przejechać. - Mam cię podwieźć? - Dokładnie. - Nie, czekaj. Co ty właśnie powiedziałeś? - Słyszysz głosy.” W miarę upływu czasu i wzajemnego poznawania się podczas jazdy Aubrey i Chance’a, nie da się zaprzeczyć silnej chemii, która się między nimi nasila. Aczkolwiek nie mogą zapomnieć, że zmierzają w dwóch różnych kierunkach. Mimo tego zbaczają kilka razy z drogi, a ostatnim ich przystankiem jest Vegas, gdzie spędzają ze sobą czas, ale także i noc, po której mężczyzna znika bez słowa. “W tamtej chwili myślałam, że to były piękne słowa, ale teraz nagle zawartość żołądka gwałtownie mi się podniosła i błyskawicznie przejrzałam na oczy. On się ze mną żegnał.” Dlaczego Chance tak nagle zniknął? Jaki miał powód? Czy Aubrey będzie kiedykolwiek w stanie wybaczyć mężczyźnie to, że ją tak nagle zostawił? Jak zdążyliście zauważyć, to uwielbiam twórczość obydwóch autorek solo, jak i w duecie. Czasem jest mi naprawdę trudno napisać cokolwiek o kreatywności tych pisarek dlatego, że w swoich poprzednich recenzjach wychwalałam je pod niebiosa i chyba wyczerpałam już zasób słów (chociaż pewnie, jakieś bym znalazła :D). Jedyne, co mi pozostaje to powtarzanie się, że Pani Keeland i Ward piszą po prostu wspaniale, nie tracą swojej wyrazistości, pomysłów, trzymają swoją twórczość na poziomie i przede wszystkim się nie wypalają. Nie wiem, jak one to robią, że są w stanie wymyślić tak zabawne historie, wplatając w to romans i jakąś dramę. “Słodki drań” to nie tylko serduszka i kwiatki, ale również pewna historia, która jak dla mnie jest poruszająca i z wyraźnym przekazem. Książkę się czyta naprawdę szybko, chociażby z tego względu, że jest przezabawna już od samego początku. Co, mi się podoba to, to że ta historia jest podzielona na dwie części, jedna z punktu widzenia Aubrey, a druga Chance’a. Cóż mogę powiedzieć o pierwszej połowie? Jest na pewno zabawna, pełna przekomarzań się pomiędzy bohaterami. Aubrey i Chance zwyczajnie żyli chwilą. Za to druga jest bardziej poważna i przedstawia nam, co się działo z Chance'am, kiedy zniknął. Ogólnie cała fabuła była interesująca i zachwycająca, a sposób jej przedstawienia był fantastyczny. Styl pisania autorek się nie zmienia, kiedy ma być podniosła atmosfera, to tak się dzieje, a kiedy ma być śmiesznie, to tak dokładnie jest. Według mnie te pisarki są mistrzyniami właśnie w budowaniu takich emocji. Nie mogę się przyczepić do niczego w ich twórczości. Dla mnie wszystko miało ręce i nogi oraz trzymało się kupy, co jest najważniejsze. Co do bohaterów, zarówno Aubrey, jak i Chance byli ujmującym postaciami. W Aubrey podobała mi się jej osobowość. Była silna, odważna, słodka, wesoła i żartobliwa. Czasami miałam ochotę nią potrząsnąć i otworzyć jej oczy, ale z drugiej strony ją rozumiałam, bo było to dla niej trudne, zapewne domyślicie się po przeczytaniu książki, co miałam na myśli pisząc przedostatnie zdanie :) Chance’a tego “słodkiego drania” polubiłam już na samym początku, niezły z niego jajcarz. Niektóre sytuacje i żarty z jego udziałem wywoływały we mnie salwy śmiechu. Był arogancki, uroczy i wiedział, czego chce, a chciał Aubrey, jednak było coś, co go powstrzymywało. “- Pieluchy? - Tak. Nakładane Huggies. Będziemy musieli jakoś obczaić, jak mu je założyć. Zwłaszcza jeśli dostanie sraczki, a będziemy w jakimś eleganckim hotelu. - Nie wierzę, że wcześniej o tym nie pomyśleliśmy. Czy on się nie załatwiał przez cały ten czas, jak z nami jest? Chance głową wskazał tylne siedzenie i powiedział:A widziałaś, ile wysrał teraz? -Musiał to zbierać od co najmniej kilku dni!” Jedna drugorzędna postać prawie skradła cały gwóźdź programu, a była nią… Nie powiem Wam kto, tego dowiecie się już sami, ale jedyne, co mogę zdradzić to, to że uśmiejecie się po pachy. To było tak komiczne, że tym razem łzy mi nie leciały ze wzruszenia, tylko ze śmiechu. Po prostu uwielbiałam wplecione w fabułę momenty z tym osobnikiem. Podsumowując “Słodki drań” to bardzo przyjemna lektura, która przyciągnie Waszą uwagę od samego początku, dzięki wielu słodkim i zabawnym momentom dwóch uroczych i przesympatycznych postaci oraz ich romansu. Jeśli szukacie książki na poprawę humoru, to gorąco Wam polecam tę pozycję i gwarantuję, że uśmiech od razu zagości na Waszych twarzach i tak szybko nie zniknie. Kasia https://girlsbookslovers.blogspot.com/2019/03/vi-keeland-penelope-ward-sodki-dran.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-04-2019 o godz 17:30 przez: Anonim
Przepiękny lekki romans, który rozbawia po pachy, jednocześnie doprowadzając do łez. Szybko się czyta, bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, a historia zawarta w książce jest niepowtarzalna. Czytając poprzednie książki tej autorki, nie jestem zawiedziona. Doskonale wiedziałam, że otrzymam to, co chciałam. Autorka ma swój styl pisania, który uwielbiam. Głównymi bohaterami książki jest Aubrey, oraz Chanse. Kobieta jest rudowłosą pięknością o zielonych oczach pracuje jako prawniczka. Właśnie spakowała wszystkie swoje rzeczy, aby wyjechać w nieznane, po rozstaniu z partnerem. Chance jest zarozumiałym i arogandzkim przystojniakiem, który poprzez kontuzję nie zdołał rozwinąć swojej karierysportowej. Ich spotkanie następuje na stacji benzynowej, w sklepiku. Bohater jest dla kobiety bardzo niemiły i pewny siebie. Wyjeżdzając, kawałek dalej psuje się jego motocykl. W tym samym momencie kobiecie w samochodzie psuje się koło. Chance oferuje jej wymianę koła, w zamian za podwózkę do Kaliforni. Nie mając innego wyjścia bohaterka przystaje na tę propozycję. Podróż zakłóca im jednak telefon Aubrey, który nieustannie dzwoni. Jest to Harry- były partner kobiety. Nowy pasażer podróży bez skrupółów nagle odbiera jedno z połączeń słowami: "- Harry, co słychać, brachu?" Mimo iż nie zna rozmówcy po drugiej stronie telefonu. Po kilku godzinach nieustannej podróży, bohaterowie postanawiają udać się do hotelu, aby odpocząć. Następnego dnia przy śniadaniu, kobieta opowiada, co było powodem jej aktualnej wyprowadzki. W ciągu dalszej podróży Chance zaczyna przeszukiwać rzeczy które zabrała ze sobą Aubrey. (Nie powiem co tam znajduję, jak przeczytacie to zobaczycie) Nagle dochodzi do wypadku. Bohaterom na szczęście nic się nie stało, lecz potrącili... kozła. Kobieta nie chcą zostawić go samego na pastwę losu, ładuje nowego pasażera ich podróży do samochodu na tylne siedzenie, zapina je pasami i zawozi do weterynarza. Jak później się okazuje, poza nie została potrącona, tylko zemdlała ze stresu. Na dodatek jest ślepa. Razem więc podróżują we trójkę. Wiedząc, że żaden hotel w okolicy nie przyjmnie ich z kozą na nocleg, postanawiają zrobić sobie biwak. Po zakupie namiotu oraz środków potrzebnych na biwak, przesypiają kolejną noc. Podróż mija im w coraz lepszej atmosferze. Po drodze odwiedzają przepiękny kanion. Nie chcąc spędzać kolejnej nocy na biwakowaniu, zatrzymują się w ekskluzywnym hotelu, postanawiając przemycić kozę, oraz zakupić jej taśmę klejącą i pampersy. Jednak wspólna wycieczka powoli dobiega końca. Nie chcąc się tak szybko rozstawać, para postanawia odwiedzić Las Vegas, gdzie szalejąc pod wpływem alkoholu biorą "Ślub na niby". Następnie spędzają pełną gorących emocji i wrażeń noc w hotelu. Historia nie kończy się jednak szczęśliwie, to jeszcze nie koniec, a może właśnie koniec? Bohaterka budzi się sama w hotelu, po Chance nie zostało ani śladu. Mężczyzna zabrał wszystkie swoje rzeczy i zniknął zostawiając ją bez żadnego słowa, czy chodź by liściku. Aubrey sześć godzin w hotelowym holu czeka na bohatera, lecz słuch po nim zaginął. Byłam bardzo zła na bohatera, wręcz kipiałam złością, lecz patrząc na to iż zostało jeszcze pół książki pomyśłałam " o nie... tak to nie może się skończyć" Następuje druga część książki. Gdzie wszystko od tego momentu opisywane jest z punktu widzenia mężczyzny. Jak się dowiadujemy, Chance zaraz po wyjściu z hotelu zaczął swoją dwuletnią odsiadkę w więzieniu, a gdy tylko wyszedł postanowił odszukać kobietę. Gdy tylko ją odnalazł, nie poszedł do niej bezpośrednio, tylko postanowił ją śledzić, aby dowiedzieć się o niej coś więcej. Aubrey posiada mały drewniany domek gdzie mieszka.... Gulasz, czyli koza, która towarzyszyła im podczas podróży. Mimu upływu lat kobieta nie zostawiła zwierzęcia. Ma również dobrą prace jako prawnik w biurze. Nieoczekiwanie ich drogi krzyżują się w pewniej kawiarni w Starbucks, co jest wielkim szokiem dla kobiety. Zostawiając Chanca bez słowa ucieka do swojego biura. Po kilku dniach jednak postanawia się do niego odezwać, pisząc sms-y. Mężczyzna po kilkunastu dniach otrzymuję ofertę pracy w kampanii reklamowej, co wymaga konsultacji z prawnikiem. Wykorzystuje tą sytuację, aby spotkać się z Aubrey w jej biurze. Gdy dochodzi do ich spotkania, Chance usilnie próbuję wytłumaczyć bohaterce co było powodem jego dwuletniego zniknięcia bez słowa. Lecz czy kobieta będzie chciała go wysłuchać? Jak dalej potoczy się los? Książkę czytało mi się jednym tchem. Jest w niej bardzo dużo momentów, gdy czytając śmiałam się na głos. Nie zabrakło także łez. Jeśli chcesz dowiedzieć się co było dalej, koniecznie sięgnij po książkę, a gwarantuję Ci, że się nie zawiedziesz. Nie rozumiałam kilku faktów w książce, ale nie przeszkadzają one w czytaniu książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
09-03-2019 o godz 21:24 przez: books_holic
„Słodki Drań” to czwarta książka duetu Vi i Penelope, którą miałam okazję przeczytać. Sięgnęłam po nią z przyjemnością, bo naprawdę polubiłam twórczość tych autorek, dlatego ubolewam, że nie ma kolejnych książek, które napisały razem, ale mam wielką nadzieję, że nie będę musiała czekać długo na coś nowego! Aubrey została wykreowana na osobę piękną, inteligentną, nieco niepewną, która nie pokazuje innym tego, jaka jest naprawdę. Początkowo nawet zostaje określona mianem osoby, która ma kij w tyłku. Z czasem jednak odkrywamy jej osobowość coraz bardziej. Robi się coraz bardziej śmiała, coraz bardziej pewna siebie, zabawna i ma cięty język. A do tego naprawdę wielkie serce. Niestety w drugiej połowie książki momentami zachowanie tej bohaterki mnie ciut denerwowało. Jak wiecie, bo podaje to już sam opis, Chance w pewnym momencie znika i całkowicie rozumiem jej zachowanie, ale jak możecie się domyślić, kiedyś znów wkroczy w jej życie. I nie zawsze podobało mi się to, jak się w stosunku do niego zachowywała. I nie krytykuję tej bohaterki, bynajmniej. Mimo, że jest postacią literacką, to jest po prostu człowiekiem i ma prawo do różnych zachowań. A każdy człowiek inaczej reaguje na wszelkiego rodzaju rzeczy. I to, że jedna osoba przyjęłaby Chance’a z otwartymi ramionami, nie oznacza, że druga by nie dała mu w twarz i kazała zniknąć z jej życia. Dlatego chociaż jej postępowanie nie zawsze mi się podobało, to sądzę, że bardziej dlatego iż całym sercem byłam za Chance’em i tym, by przyjęła go z powrotem. Choć z drugiej strony potrafię jej zrozumieć. Została naprawdę zraniona przez niego zwłaszcza, że zostawił ją… w TAKIM momencie. Złamał jej tym serce i zniszczył zaufanie, jakim go darzyła, więc nie dziwię się, że tak postępowała. Mam nadzieję, że to wszystko zabrzmiało logicznie i nikt się nie pogubił w mojej wypowiedzi, ale podsumowanie w skrócie: chociaż jej zachowanie mnie momentami denerwowało, to z drugiej strony potrafię sobie wyobrazić czemu tak reagowała. Jeśli chodzi natomiast o postać Chance’a spodziewałam się aroganckiego dupka, który co noc ma inną. Okazało się, że wcale nie był kobieciarzem. To facet, który skrywa jakąś tajemnicę. Miły, czasami arogancki, zabawny i jak to mówi sam tytuł… Słodki dupek. Naprawdę go polubiłam. Pokazał, że jeśli na czymś mu zależy, potrafi o to naprawdę mocno zawalczyć, nawet jeśli nie ma wielkiej nadziei. Troskliwy i pewny siebie. Niejedna kobieta chciałaby takiego faceta, naprawdę. Wiedział doskonale, że zawalił sprawę zostawiając Aubrey i zamierzał dać z siebie wszystko, by naprawić swój błąd. Potrafił się wykazać ogromną siłą woli i cierpliwością. Potrafił być naprawdę zaangażowany, jeśli coś już postanowił. Od momentu, kiedy zaczęłam tylko czytać „Słodkiego Drania” zastanawiałam się nad powodem, dla którego on ją zostawi. Dlaczego i kiedy? Miałam naprawdę wiele domysłów, jaka to mogłaby stać za tym przyczyna, ale kiedy na jaw wyszedł prawdziwy powód… naprawdę się go nie spodziewałam. Może nie było to coś bardzo skomplikowanego, ale jednak dałam się zaskoczyć, bo ten pomysł nie wpadł mi do głowy nawet na chwilę. A ja naprawdę lubię, kiedy książka mnie zaskakuje! Autorki moim zdaniem znów odwaliły dobrą robotę. Prosty, zabawny język. Lektura, która potrafi rozbawić, napiąć nerwy i trzyma w niepewności do samego końca – i to naprawdę! Nie wiedziałam jak potoczy się sprawa pomiędzy tą dwójką. Czy będą razem czy jednak to się nie uda? To sprawiło, że czytałam i z jednej strony chciałam skończyć JUŻ, ale z drugiej bałam się. Książka została podzielona na dwie części, z czego jedną mamy z perspektywy Aubrey, a drugą z perspektywy Chance’a, co pozwala nam dokładniej poznać obu bohaterów, ich wszelkie motywy i uczucia, jakimi są ludźmi. I tak jak w poprzednich książkach Vi i Penelope, nie zauważyłam żadnych zmian w stylu. Czytało mi się ją płynnie i z ogromną przyjemnością, a także ciekawością, co też te dwie autorki znów wymyśliły. „Słodki Drań” to książka zabawna, o podróży dwójki ludzi. Nie tylko tej dosłownej, ale także emocjonalnej. W tej lekturze mamy bardziej skupienie na uczuciach, na tym co się dzieje, niż na aspektach seksualnych, choć momentami bohaterzy posługiwali się odważnym językiem i nie mówię, że do niczego nie doszło. Po prostu tutaj nie grało to wielkiej roli. Nie na tym była skupiona treść. To była naprawdę dobra książka! Jeśli lubicie taki gatunek i szukacie książki, która nie będzie tylko totalnym erotykiem, to myślę, że historia Aubrey i Chance’a mogłaby się wam naprawdę spodobać! Mam nadzieję, że po mojej opinii uda wam się podjąć decyzję czy sięgnąć po „Słodkiego Drania”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-05-2019 o godz 07:58 przez: KobieceRecenzje365
Vi Keeland i Penelope Ward to autorki, których książki uwielbiam i choć każda z nich osobno pisze świetnie, to jednak uważam, że jako duet i tak wypadają dużo lepiej. W stu procentach się uzupełniają, a historie, które wychodzą spod ich pióra, są po prostu genialne i zachwycające. Tym razem miałam przyjemność przeczytać „Słodkiego drania” i cóż ja mogę o tej książce napisać, chyba tylko to, że historia Aubrey i Chance’a zachwyca, zniewala, fascynuje i przede wszystkim uwodzi. Autorki odwaliły kawał świetnej roboty i już po kilku stronach wiedziałam, że to ich kolejna książka, która mnie zauroczy, rozbawi do łez i że świetnie spędzę przy niej czas. Nie żałuję ani minuty, którą spędziłam z tymi wspaniałymi bohaterami, bo od razu poczułam z nimi więź i najmocniej jak mogłam, trzymałam kciuki, by ich historia miała happy end. Poza tym to jedna z takich książek, która mimo tego, że została napisana według utartych schematów, to i tak ma w sobie to coś, co nas do niej przyciąga. Nie można się od niej uwolnić, a rozstanie z bohaterami jest niemal bolesne. To genialny romans z intrygującą i wciągającą fabułą, w którym oczywiście znajdziemy elementy komedii oraz wyrazistych i nietuzinkowych bohaterów, z którymi nie sposób się rozstać. Ja przepadłam i zatraciłam się w tym zmysłowym świecie i wiecie co? Myślę, że z Wami będzie podobnie. Według mnie autorki stworzyły genialnych bohaterów. Każdy z nich jest inny i bardzo charakterystyczny. Aubrey to kobieta twardo stąpająca po ziemi, zadziorna, i jak to określił Chance, mająca kij w tyłku który na całe szczęście dzięki niemu znika. Moment, w którym poznaje Chance’a jest jej nowym początkiem. Właśnie przeprowadza się na drugi koniec kraju, by zacząć nowy rozdział w życiu. Nie wie tylko, że osiem dni, które spędzi z tym zakręconym i seksowym chłopakiem wywróci jej na nowo poukładane życie do góry nogami. Jeżeli chodzi o Chance’a, no to cóż… to mój kolejny książkowy ideał (no wiem, wiem, ja i te moje ideały;)). Ale naprawdę jego postać jest po prostu świetna. To arogancki, ale bardzo zabawny dupek, którego od razu pokochałam. To przystojny i słodki drań, który głęboko skrywa swoje tajemnice. Aubrey od razu zawróciła mu głowie, ale wiedział, że nie może i że nie powinien się do niej zbliżać. Tylko czy można wygrać z tak gorącą i zadziorną dziewczyną, jaką jest Aubrey? Gdy wydaje się, że między tą dwójką będzie coś poważnego, mężczyzna znika… Pojawia się po dwóch latach, w momencie, w którym Aubrey znów zaczęła się uśmiechać, a w jej życiu pojawił się nowy mężczyzna. Jednak Chance tak łatwo się nie poddaje i zaczyna walkę o kobietę, o której nie może zapomnieć i która wypełniła pustkę w jego sercu. Czy mu się to uda? Tego oczywiście Wam nie zdradzę. Zapewniam Was tylko, że nic nie będzie łatwe, a mężczyzna będzie musiał się natrudzić, by Aubrey poświęciła mu chwilkę swojego czasu. Jednak Chance to bardzo pomysłowy mężczyzna, który łatwo się nie poddaje. "Wymeldowałam nas oboje i przez sześć godzin siedziałam w holu. To było głupie. Zniknęły jego ubrania. Najwyraźniej nie zamierzał wracać, skoro wymknął się, gdy spałam. Mimo to z jakiegoś powodu nie chciałam wyjeżdżać. Siedziałam na skórzanej kanapie na tętniącym życiem dziedzińcu wewnętrznym hotelu i wpatrywałam się tępo w główne wejście. Może zmienił zdanie? Może wskoczył w autobus i był już w połowie drogi do Kalifornii, kiedy pożałował swojej decyzji? Co, jeśli przybiegnie z powrotem, a mnie już tu nie będzie? Wtedy sobie przypomniałam, że on ma mój numer telefonu, a mimo to nie zadzwonił. Jeszcze boleśniej uświadomiłam sobie prawdę." Polecam Wam tę powieść z całego serca, bo to piękna, zmysłowa, namiętna i pełna humoru historia o prawdziwej miłości, która pojawia się znikąd i łączy na zawsze. To książka niezwykle zaskakująca, emocjonująca i także pouczająca, więc koniecznie musicie ją przeczytać. Jestem przekonana, że zatracicie się w tej historii tak jak i ja.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
18-03-2019 o godz 19:10 przez: Snieznooka
Duet Penelope Ward i Vi Keeland jest mi dobrze znany, przeczytałam już kilka książek, które napisały, poznałam mężczyzn i kobiety, które wykreowały i zawsze byłam zadowolona z tego, co ofiarowały mi te książki. Przede wszystkim relaks, trochę uśmiechu i gdzieś tam złości na te problemy, które gdzieś po drodze poznanej parze występowały. Co tym razem przygotowały panie dla swoich wielbicielek? Kim jest ten „Słodki Drań”? Główną bohaterką książki jest Audrey, kobieta, która po zdradzie ukochanego mężczyzny potrzebuje oderwania, zmiany miejsca i zupełnie nowego początku, na który się decyduje. Pakuje swoje rzeczy i wyrusza w podróż do Kalifornii, która ma się dla niej stać tą mlekiem i miodem płynącą. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie problemy samochodem. Na stacji benzynowej spotyka przystojnego i zadziornego Australijczyka o imieniu Chance, który nie budzi w niej szczególnie miłych odczuć. Jest niezwykle bezczelny i pyskaty, niezwykle arogancki. Mimo przyjemnej aparycji sprawia wrażenie zwykłego durnia o wyolbrzymionym ego, które nie zmieści się w jej samochodzie, czy aby na pewno? W wyniku drobnych podróżnych komplikacji, między bohaterami nawiązuje się nikła nić sympatii, a może raczej w główce Chance’a wykiełkował plan doskonały. Motor mężczyzny nie ma zamiaru odpalić, coś się w nim popsuło, a samochód Audrey musi mieć wymienioną oponę, czego oczywiście dziewczyna samodzielnie zrobić nie potrafi. W zamian za pomoc w wymianie opony pojedzie z nią do Kalifornii, tylko czy się nie pozabijają? Dwójka w niewielkiej przestrzeni pojazdu, długa trasa do Kalifornii i nowe wyzwania. Bohaterowie spędzają ze sobą sporo czasu i co ciekawe, nie jest tak źle, jak mogliby przypuszczać, coś się zmienia. Zaczynają siebie poznawać i okazuje się, że były piłkarz Chance nie jest taki bezczelny za jakiego go miała. Tendencja do żartów mężczyzny zabarwionych erotyzmem to tylko wierzchołek góry lodowej, ten facet jest bardzo inteligentny, ma także wielkie serce. Wystarczyło osiem wspólnych, pełnych przygód dni, aby Audrey zaczęła na nowo żyć i odkrywać wszystko na nowo. Zaczęło iskrzyć by bohaterowie zaczynali do siebie coś czuć, kobieta byłą pewna, że to obustronne uczucie, jednak pewnego dnia, kiedy się budzi odkrywa, że mężczyzna zniknął. Odszedł, a wraz z nim coś, co należało tylko do niego, trzepoczące serce Audrey. Jak po takim ciosie pozbiera się kobieta? To już drugie sercowe rozczarowanie w tak krótkim czasie, jej przyszłość nie wygląda różowo. Co też się stało, że mężczyzna postąpił w taki sposób? Czy jeszcze kiedyś się spotkają? Czas pokaże. Autorki stworzyły pełną zawirowań zabawiona erotyzmem i dobrym humorem historię, która sprawia, że uśmiech sam zaczyn gościć na twarzy. Tak, jak Chance jest Słodkim Draniem, tak jego Audrey jest Księżniczką. Chemia między świetnie wykreowanymi bohaterami była mocno wyczuwalna, dialogi przezabawne, zwłaszcza chwile, kiedy tak słodko się przekomarzali. To opowieść o tym, że warto walczyć do samego końca, a ryzyko jakiego się podejmujemy może mieć bardzo przyjemny koniec. Warto wierzyć, walczyć, a przede wszystkim kochać. „Słodkiego drania” bardzo trudno jest wypuścić z rąk i przestać kibicować Australijczykowi w jego drodze, która była zaskakująca. Czasem zbyt łatwo przyklejamy komuś łatkę, kiedy nie zna się w pełni jego prawdziwych motywów, może zbyt łatwo jesteśmy w tanie skreślić drugiego człowieka, kiedy cierpimy? Emocje bywają także zwodnicze zaburzając nasz osąd. Jestem pewna, ze nie muszę przekonywać nikogo do duetu Vi Keeland i Penelope Ward, w ogólnym rozrachunku wolę Ward, jednak jeśli chodzi o duet, po prostu go lubię. Dla kogo jest ta książka? Dla kobiet, które pragną oddać się przyjemnemu romansowi z nietuzinkowym męskim bohaterem w erotycznej otoczce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-05-2019 o godz 20:44 przez: Anna Rydzewska
Gdy tylko sięgam po książkę tego wspaniałego pisarskiego duetu, mam pewność, iż czekają mnie niesamowicie przyjemne, ale i wyjątkowo emocjonujące chwile. W tym wypadku nie było inaczej, autorki zafundowały swoim czytelniczkom zabawną, ale i chwytającą za serce opowieść, którą dosłownie połyka się na raz, bo rozstanie z bohaterami nawet na chwilę staje się po prostu czymś niemożliwym. Krocząc po kolejnych stronach stajemy się naocznymi świadkami tworzenia się wyjątkowej więzi między naprawdę nietuzinkowymi osobami, niestety, gdy wszystko pomału zmierza ku spełnieniu, sprawy przybierają tragiczny obrót, a nasze serca rozsypują się w drobny mak, podobnie jak u biednej Aubrey. Dlaczego Chance zniknął? Czy od samego początku tylko udawał i chciał zabawić się kosztem dziewczyny? "W nieco ponad tydzień udało mi się przeżyć największe szczęście i największy miłosny zawód. Czułam się, jakbym urodziła się na nowo tylko po to, by to, co dało mi nowe życie, mogło do reszty mnie zniszczyć." Fundamentem tej powieści są bezsprzecznie intrygujące, wyróżniające się, charakterne postacie, których nie sposób nie pokochać. Ich zadziorność i słowne przekomarzanie się rozbawiają do łez, ale i nadają pikanterii. Wielokrotnie w czasie lektury wybuchałam niekontrolowanym śmiechem, lecz nie zabrakło także chwil, gdy z wypiekami na twarzy, z entuzjazmem zagryzałam wargę i czekałam na dalszy rozwój wypadków. Cała historia trafia do serca głównie dzięki swej autentyczności, nie ma tu mowy o jakimkolwiek przerysowaniu. Postacie są prawdziwe, popełniają gafy, stają się uczestnikami zabawnych zbiegów okoliczności i mimo prób, nie są w stanie kontrolować wzmagających się emocji i pomału ulegają magicznemu przyciąganiu. Wszystko wskazuje na to, iż są sobie przeznaczeni i wzajemnie się uzupełniają, szybko jednak wychodzi na jaw, iż życie bywa bardziej skomplikowane, niż to może się wydawać na pierwszy rzut oka. Czy miłość rzeczywiście jest w stanie poradzić sobie z każdą przeszkodą? A może to jednak była nic nieznacząca, choć niesłychanie emocjonująca przygoda, po której należy się otrząsnąć i wrócić do szarej rzeczywistości? "Czasem ci, którzy budują wokół siebie najwyższe mury, próbują w ten sposób chronić największe serca." Akcja tej rozbrajającej powieści jest niesłychanie wartka, czytelnik nie nudzi się ani przez sekundę i pochłania ją w zawrotnym tempie. Całość dopełniają ekspresyjne opisy, wyzwalające całą gamę intensywnych, obezwładniających emocji, a także cięty, przesycony sarkazmem język naszych bohaterów, który nadaje historii wyjątkowo zadziornego i ekscytującego charakteru. Jeśli kochacie zabawne, nieprzewidywalne i gorące romanse, nakreślone nadzwyczaj przyjemnym piórem i udekorowane naprawdę niebanalnymi, urzekającymi postaciami, "Słodki drań" rozkocha was w sobie już od pierwszej strony. "Czasem trzeba wszystko stracić, żeby się dowiedzieć, czego potrzebujesz naprawdę." "Słodki drań" jest nieszablonowym, hipnotyzującym, zadziornym romansem, od którego naprawdę nie sposób się oderwać ani na chwilę. To doskonałe połączenie dużej dawki świetnego humoru z równie solidną porcją obezwładniających, przenikających serce i duszę intensywnych emocji, z jakich nie sposób się otrząsnąć jeszcze długo po lekturze. Zabawna, ale zarazem niesłychanie głęboka, subtelna, lecz równocześnie przesycona seksualnym napięciem, nad którym nie sposób zapanować, zadziorna i szalona z początku, po to, by zakończyć się wyjątkowo wzruszająco. Zatraćcie się w tej magicznej oraz pikantnej historii i przekonajcie się sami, że czasem jedna chwila potrafi odmienić całe życie. Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-03-2019 o godz 14:45 przez: Ewelina Anna Chojnacka
Milioner i bogini to niesamowicie zmysłowa, namiętnie wciągająca i pełna zabawnej nuty historia, która swoją premierę miała 13 marca 2019 roku za pośrednictwem Wydawnictwa EditioRed. Słodki Drań to literacki owoc dwóch bestsellerowych pisarek New York Times – Vi Keeland oraz Penelope Ward. Ich kreatywny duet znany jest z takich powieści jak: Drań z Manhattanu, Playboy za sterami oraz Milioner i bogini. Wyobraź sobie, że wybierasz się w samotną, daleką podróż. Sięgasz po kluczyki ukochanego samochodu, pakujesz najważniejsze rzeczy i zostawiasz wszystko co boli za sobą – nieszczęśliwą miłość, beznadziejną pracę, niespełnione marzenia… a nawet złośliwych sąsiadów. Przed sobą widzisz tylko świetlaną przyszłość, za sobą wyłącznie kurz dawnego życia. W tej jednej chwili czujesz się jak bogini. Jesteś seksowna, pewna siebie i zabójczo odważna. Stałaś się panią swojego życia – czy nie brzmi to pięknie? A potem… musisz zatankować i twoja idealna wizja rozpływa się jak słodki sen. Kątem oka zauważasz przystojnego mężczyznę. Dajesz mu 10 na 10, lecz pod chwili odejmujesz mu 5 (ze względu na jego arogancki charakter). Czestujesz go złośliwym uśmiechem, odpalasz swoją brykę i wracasz do wizji doskonałej siebie. Teraz już nic ci nie zatrzyma. Chyba że… zbuntuje się twoja opona. Wtedy… No cóż… Przystojny mężczyzna ze stacji dostaję dodatkowy punkt za pomoc… i może jeszcze kilka za wspólną, ciekawą podróż? Głównymi bohaterami tej książki są: Aubrey– to młoda i pełna nadziei dziewczyna, której serce zostało złamane na milion ostrych kawałków. Ucieczka do Kalifornii miała jej pomóc nie tylko zapomnieć o niewdzięcznym Ex, ale i stworzyć nową, pozbawioną bólu i łez przyszłość. Jej podróż, plany, marzenia… Wszystko to przebiegało dotąd zgodnie z planem, dopóki na jej drodze nie pojawił się on – przystojny, słodki drań. Chance – to zarozumiały przystojniak z Australii, który nie boi się chwytać życia za rogi. Lubi ryzyko, dobrą zabawę i przepiękne kobiety. Żyje pełną piersią, nie oglądając się nigdy za siebie. Jest jak wiatr: wolny, żywiołowy i nieuchwytny. Złapać go w sidła miłości nie będzie łatwo. Szybciej złamie kobiecie serce, niż pozwoli jej odebrać sobie wolność. Audrey i Chance spotkali się po raz pierwszy na niewielkiej stacji paliwowej. Między nimi od razu zaiskrzyło. I to w ten złośliwy, namiętno-piekielny sposób! Ani ona, ani on nigdy nie przypuszczali, że ta niewinna iskra zmysłowości przerodzi się kiedyś w potężną burzę uczuć. Ich wspólna podróż do Kalifornii nie miała być drogą ku miłości. To miała być chwila wspólnej zabawy i szalonej, niezapomnianej przygody. Dlatego… Kiedy ona otwiera mu serce, on zamyka przed nią drzwi. Kiedy ona pragnie dać mu miłość, on pozostawia ją z milionem pytań i setką niedopowiedzianych słów. Jak potoczą się losy Audrey i Chance ? Czy ich wspólna podróż przerodzi się w prawdziwą miłość? Czy chłopak będący draniem pokocha dziewczynę o złamanym sercu? Podsumowując: Słodki Drań to pełna dobrego humoru, miłosnego szaleństwa i gorzko-słodkiej miłości historia, która wywołuje na twarzy czytelnika nie tylko szeroki uśmiech radości, szczery wyraz zachwytu i głośny wybuchu śmiechu, ale i lekki grymas rozmarzenia, w którym to serce zabiję mocniej, a oczy rozbłysną blaskiem gorącej, młodzieńczej miłości. Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-04-2019 o godz 21:05 przez: Iwona_S
Aubrey jedzie do Kalifornii, gdzie zamierza rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu po tym, jak została zdradzona przez swojego partnera. Zostawiła za sobą przeszłość i przyjęła ofertę pracy jako prawnik w startupie w Temeculi. Jej podróż nabrała nowego wymiaru po pojawieniu się seksownego, aroganckiego Chance’a, który podobnie jak Aubrey kieruje się do Kalifornii. Gdy jego motocykl odmówił współpracy, dziewczyna zgodziła się podwieźć nieznajomego. Czas spędzony w samochodzie zbliżył ich do siebie, jednakże w chwili, gdy mogło się wydawać, iż rodzi się między nimi prawdziwe uczucie, mężczyzna znika bez słowa wyjaśnienia. Vi Keeland od dziecka wychowywała się w Nowym Jorku, ma troje dzieci. Na co dzień pracuje jako adwokat, jednak wieczorami spełnia się jako autorka poczytnych powieści. Natomiast Penelope Ward dorastała w Bostonie i przed założeniem rodziny była prezenterką telewizyjną. Obecnie wraz z mężem i dziećmi mieszka w stanie Rhode Island i jej życie skupia się na czytaniu powieści z gatunku New Adult, piciu kawy i spędzaniu wolnego czasu z rodziną i znajomymi. O autorkach słyszałam wiele dobrego, dlatego długo nie wahałam się przed sięgnięciem po tę książkę, która naprawdę mi się podobała. Znalazłam w niej wszystko to, co lubię w powieściach i jak mam być szczera, okazała się być lepsza niż przewidywałam. Historia Aubrey i Chance’a stanowi powiew świeżości wśród powieści tego gatunku. Przede wszystkim przez większą część fabuła była zabawna, a cięte riposty bohaterów niejednokrotnie sprawiały, że na moich ustach pojawiał się uśmiech. Historia jest podzielona na dwie części. Pierwszą z nich poznajemy z punktu widzenia Aubrey, drugą zaś Chance’a. Pierwsza z nich jest znacznie bardziej zabawna, więcej w niej ciętych ripost, śmiesznych sytuacji, chociażby te z kozą. Natomiast ta druga jest poważniejsza, skupia się na emocjach i uczuciach bohaterów. Czytelnik ma możliwość poznać przeszłość bohaterów, zobaczyć jakie emocje nimi targają. Sposób, w jaki została skonstruowana powieść sprawił, iż przewracałam kartki w ekspresowym tempie i nawet nie zauważyłam jak dotarłam do ostatniego rozdziału. Kreacja bohaterów to jedna z największych zalet tej powieści. Zarówno Aubrey, jak i Chance są charakterni, wyraziści, nie sposób ich pomylić z żadnymi innymi postaciami. Jest to o tyle istotne, iż w powieściach z gatunku New Adult kobiece kreacje są stylizowane na słabe, kruche istotki, które są całkowicie zdominowane przez mężczyzn. Tymczasem Aubrey jest kobietą z krwi i kości, przy tym nie traci swojego uroku i swoistego poczucia humoru, zaś Chance to… słodki drań. Postać ta co prawda niczym nie wyróżnia się na tle innych kreacji z powieści New Adult, jednakże ma w sobie to coś, co sprawiło, że naprawdę mnie ujął. Słodki drań to bardzo przyjemna i zabawna lektura, która przyciąga uwagę od samego początku. Momentami ujmuje, bawi i wzrusza, a chemia między bohaterami jest wyczuwalna od pierwszych sekund. Powieść ta jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Vi Keeland oraz Penelope Ward, jednak już teraz wiem, że to dopiero początek 😊
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-03-2019 o godz 20:55 przez: Paulina11
Po trzech wcześniejszych książkach mojego ulubionego duetu - Vi Keelend i Penelope Ward, nadszedł czas na ich czwartą historię, tj. „Słodki drań”. Jak wszystkie, ciekawiła mnie ona od samego początku i bardzo chciałam ją przeczytać. Kiedy tylko przydarzyła się ku temu okazja, od razu zaczęłam, bo wiedziałam, że to będzie coś dobrego. I nie pomyliłam się! Tym razem autorki przedstawiają Aubrey i Chance'a. Aubrey jest w trakcie przeprowadzki... nie, inaczej... przeprowadza się na drugi koniec w kraju, a w swoim aucie ma cały swój dobytek. Podczas postoju na pewnej stacji paliw zauważa zaparkowany obok motocykl... a chwilę później staje oko w oko z jego właścicielem. Który, tak się składa, kieruje się w te same strony co Aubrey. Z pewnych przyczyn od nich niezależnych, zmuszeni są zostać współtowarzyszami podróży. Co z tego wyniknie? Oj, z pewnością dużo śmiechu! Zarówno Aubrey, jak i Chance'a polubiłam niemalże od razu, oboje mieli w sobie to coś, te cechy, które sprawiają, że nie da się ich nie lubić. Nie są płytkimi, bezkształtnymi postaciami, autorki dodały im głębi, dorzuciły to tu, to tam jakieś informacje o ich wcześniejszych przeżyciach. Byli tacy... prawdziwi, realni – zresztą jak wszyscy bohaterowie, którzy wyszli spod pióra Vi i Penelope. „Słodki drań” zaczyna się dość pospolicie – niespodziewane spotkanie i szybkie podłapanie nici porozumienia przez bohaterów. Ale nie jest stereotypowo, oj nie! Nie można też powiedzieć, że „coś” między nimi zaczyna się od samego początku, wręcz przeciwnie... najpierw jest etap poznawania się, przyjaźni – czyli coś co lubię. Nawet bym powiedziała, że nie tak szybko zaczyna się przyjaźń. Faktem jest, że wszystko rozgrywa się w swoim tempie, nic się nie dzieje za szybko. Ogólnie to bardzo mi się podobał sposób, w jaki autorki podeszły do relacji tej dwójki. Było tak... swojsko, wesoło, przyjaźnie i oczywiście – zabawnie! Choć nie zabrakło i momentów goryczy! Zabawnie, tak! To nie byłby ten duet, gdyby zabrakło niezastąpionego humoru! I tym razem Keeland i Ward nie zawodzą, a ja sama nieraz chichrałam się pod nosem z tego co bohaterowie, powiedzieli bądź zrobili. Jejku kocham te dogryzania, te docinki! Naprawdę można się pośmiać! W ogóle tym razem autorki poszły o krok dalej i wprowadziły wątek, o którym bym nawet nie pomyślała! Hej, co jak co, ale wątek z kozą pozamiatał wszystko! A ile przy tym było śmiechu! Pewnie nic dziwnego, ale „Słodki drań” wciągnął mnie od samego początku i najzwyczajniej w świecie nie potrafiłam się oderwać. No nie umiałam! Przez tę historię się po prostu płynie i ciężko ją odłożyć. Wspaniała, warta akcja, gdzie ciągle coś się dzieje, ciekawi i z poczuciem humoru bohaterowie, zabawne momenty... czego chcieć więcej! Ale powiem wam, że autorki mnie solidnie zaskoczyły! Domyślałam się, że Chance coś ukrywa, jednak nie przypuszczałam, że chodzi o coś takiego! Przyznam, że nieco mnie zatkało. Ale i cieszę się, że pojawiło się coś nieco innego. [...] Ciąg dalszy na blogu - http://zabookowanyswiatpauli.blogspot.com/2019/03/sodki-dran-vi-keeland-penelope-ward.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2019 o godz 17:36 przez: charlotte
Recenzja pochodzi z bloga: http://whothatgirl.blogspot.com/2019/04/sodki-dran-vi-keeland-penelope-ward.html Aubrey postanowiła uciec od swojej przeszłości. Była już znudzona podróżą, rozpamiętywała to, co się wydarzyło. Nie przypuszczałaby, że zwykła stacja benzynowa może okazać się tak ważnym miejscem w jej życiu. A to właśnie tutaj poznała przystojnego mężczyznę o imieniu Chance. On również odbywał swoją podróż. Nie sądził, że Aubrey zawładnie jego myślami już od pierwszej chwili. A los sprawił, że ich podróż zaczęła być wspólna. Choć Chance na początku wydawał się jej być pewnym siebie zarozumialcem, to dość szybko przekonuje się, że to idealny kompan podróży. Przedłużają sobie tę wspólną historię, poznają się lepiej, a napięcie seksualne między nimi rośnie. Oczywiście, długo tak nie wytrzymują. Jednak po upojnej nocy Aubrey zostaje sama. Chance ją zostawia bez słowa. Nie wraca, nie dzwoni, nie pisze. Zostało po nim tylko wspomnienie i...koza! Tak koza :D Kobiecie trudno jest ruszyć na przód, ale w końcu znajduje sobie innego partnera i żyje dalej. I wtedy właśnie, po dwóch latach znów pojawia się on. Chance we własnej osobie. Chance nie zamierza się poddać - chce zawalczyć o ich wspólną przyszłość. *** Niejednokrotnie wspominałam już na blogu, że uwielbiam historie pisane przez ten duet pisarski. Dziewczyny tworzą świetne, zabawne historie, niepozbawione poważniejszych problemów. Tym razem było podobnie! Wydawałoby się, że to typowy romans, a tym czasem nie do końca taki był. Owszem, można sobie pomyśleć, że pomysł z kozą był beznadziejny i opiekowanie się nią jest mało realne...Ale to było urocze, jak nasi bohaterowie traktowali je jak własne dziecko :D Aubrey została skrzywdzona w przeszłości i wiadomo, przez to miała pewien uraz nie tylko do związków. Sam Chance miał problemy rodzinne. Zareagował impulsywnie, ale wcale mu się nie dziwiłam, i przez to musiał też ponieść karę. Ta dwójka rozumie siebie idealnie. Obydwoje sprawiają, że uśmiech pojawia się na ich twarzy. I choć znali się dopiero kilka dni, to czuli, że są sobie przeznaczeni. Gdyby Chance wtedy nie zniknął... To zniknięcie bardzo odbiło się na Aubrey. Źle to zniosła, ale w końcu się pozbierała i ruszyła na przód. Nawet znalazła sobie partnera, choć ten ich związek był dla mnie straszny sztuczny i nie potrafiłam tego kupić. Wtedy też wrócił Chance, który z początku miał dać jej spokój, ale szybko oprzytomniał, że nie potrafi. I tutaj mamy część, która z czasem zaczęła mnie bardzo irytować. Aubrey dość długo wodzi mężczyznę za nos. Ja rozumiem, że była znudzona, ale to jej wodzenie również było już nudne z czasem... Postaci drugoplanowe również bardzo polubiłam. Nie są po to, żeby były sobie, a wnoszą sobą coś więcej do całego kształtu. Styl autorek jak zwykle jest niezawodny - prosty, łatwy w odbiorze, zabawny. Dialogi między bohaterami są śmieszne i czytelnik nie raz się zaśmieje :) Co innego mi pozostaje? Tylko polecać! Czytajcie, bo nie pożałujecie :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-04-2019 o godz 10:44 przez: Katarzyna Kat.
"Słodki drań" to kolejna odsłona twórczości duetu Vi Keeland i Penelope Ward. Jest to pełna przygód, miłości i namiętności książka, a także spełnienie kobiecych marzeń dotyczących idealnego mężczyzny. Jednak niech nie zmyli Was ten słodki początkowy akcent, bo zawarte w tej książce wydarzenia nie przedstawiają jedynie cukierkowego, cudownego obrazu miłości. Ujawniają też gorzki smak porażki, odrzucenia i popełnionych błędów w przeszłości, które teraz rzucają cień na podejmowane decyzje. Aubrey zerwała ze swoim starym życiem, upokorzona i z bolącym sercem zostawia za sobą wszystkie przeszłe wydarzenia i z twardym postanowieniem rusza po nowe życie. Wyprowadza się na drugi koniec stanów, do Kaliforni, tam ma plan na to, aby rozwinąć swoje skrzydła w kancelarii adwokackiej. Nie będzie to jednak takie łatwe, kiedy na drodze do wymarzonej przyszłości stanie Chance, przystojny Australijczyk z niesamowitym akcentem, który, chcąc nie chcąc, stał się jej kompanem podróży. Autorki postarały się o to aby zwariowana relacja, która budowała się w trasie była pełna zwrotów akcji, bogata w świetne żarty, które powodowały niekontrolowane napady śmiechu czytelnika, ale też gdzieś z tyłu głowy nieustannie pojawiało się ostrzeżenie, że zaraz wydarzy się coś, co całkowicie zmieni losy bohaterów. Po upojnej nocy Chance znika, a zrozpaczona Aubrey po raz kolejny zmaga się z bolesnym poczuciem odrzucenia. Historia Aubrey i Chance'a udowadnia nam, że czasem chcąc chronić kogoś kogo kochamy, ranimy go jeszcze bardziej ukrywając pewne fakty, niż gdybyśmy wyjaśnili wszystko od samego początku. Nie wiem jak obie Panie to robią, ale ich książki są genialne. Już teraz, śmiało, mogę powiedzieć, że gdy tylko widzę ich nazwiska na okładce to bez czytania opisu wiem, że będzie to fascynująca lektura. "Słodki drań" nie jest aż tak porywający jak inne ich powieści, ale wcale nie jest gorszy. To książka z gatunku tych, które bawią, rozczulają, wzruszają i sprawiają, że trzymamy mocno kciuki za bohaterów, żeby wreszcie udało im się przeciwstawić wszystkim komplikacjom, jakie zrzuca na nich los. To cudowna opowieść o przebaczeniu, odkupieniu win i o tym, że warto walczyć o to, co się kocha - bez względu na wszystko. Chance nie dał za wygraną i do ostatniego momentu, z wielką determinacją walczył o względy Aubrey. "Słodki drań" to z jednej strony zwykły romans, a z drugiej, pełna przygody i poczucia humoru, fantastyczna historia o miłości, którą czyta się niezwykle szybko - za szybko. Z czystym sercem polecam Wam "Słodkiego drania". Z całą pewnością nie będziecie żałować czasu z nim spędzonego. Autorki sprawią, że będziecie czytać z wypiekami i uśmiechem na twarzy do ostatniej kartki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-04-2019 o godz 17:42 przez: światromansów
Całość na http://weronikarecenzuje.blogspot.com/2019/04/vi-keeland-penelope-ward-sodki-dran.html Książki z motywem podróży są prawdopodobnie jednymi z najchętniej czytanymi przeze mnie romansami. Być może dlatego, że takie podróżowanie po świecie zawsze było jednym z moich największych marzeń. Takie historie dają mi możliwość wybrania się w podróż po miastach Ameryki, jazdy po słynnych autostradach, życia moimi marzeniami razem z bohaterami. Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Zwłaszcza, że to powieść duetu Vi Keeland oraz Penelope Ward, które w ostatnim czasie bardzo mocno polubiłam. I cóż, autorki po raz kolejny mnie nie zawiodły. Co więcej, sprawiły, że pragnę tylko więcej. Aubrey podróżuje swoim autem do Kalifornii, nowego miejsca zamieszkania. Zostawia za sobą dotychczasowe życie i chce rozpocząć nowe, z czystą kartą. Na początku poznajemy ją jako osobę dość nieśmiałą, uporządkowaną i mało spontaniczną. Dopiero kiedy na stacji benzynowej w Nebrasce poznaje Chance'a, mężczyzna wydobywa z niej jej prawdziwą tożsamość. Przekracza jej granice, mówi bezczelne, świńskie rzeczy, tym samym sprawiając, że Aubrey staje się bardziej śmiała, otwarta i wyluzowana. Chance natomiast od razu uderza w czytelnika swoim niewyparzonym językiem, otwartością, bezwstydnością. Mówi co myśli i właśnie to na początku tak denerwuje Aubrey. Uważa go za dupka, który ma zbyt wielkie ego, ale to, co najbardziej ją irytuje, to to, że jest niezwykle atrakcyjny. Ze swoim australijskim akcentem i ciałem z okładki magazynów (i to dosłownie) sprawia, że nie można mu się oprzeć. Nie muszę chyba zaznaczać, że Chance skradł moje serce i nawet nie jest mi przykro, że zrobił to z taką łatwością. Jasne, popełnia kilka błędów, ale nawet wtedy nie potrafiłam się na niego złościć, bo jego powody były uzasadnione. Jest seksowny, słodki, kochany, bezczelny, skory do poświęceń - cóż więcej mogłabym sobie wymarzyć? "Słodki Drań" to książka na jeden wieczór, idealna na poprawę humoru. Bawi do łez, wzrusza i sprawia, że zakochujemy się w postaciach, nie chcąc się z nimi żegnać. Ta historia była taka świeża, przyjemna i nawet pomimo irytującego zachowania bohaterki w drugiej części, książka była dobra od początku do końca. Bohaterowie są nieidealni i popełniają błędy, ale dzięki miłości odnajdują wspólne szczęście. Autorki napisały naprawdę dobrą historię o bratnich duszach, drugich szansach, wybaczeniu, z dodatkiem atrakcyjnego, cudownego, aroganckiego Australijczyka i mdlejącej, ślepej kozy. Zakończenie może i jest przewidywalne, ale to nie odebrało mi przyjemności z czytania. A Chance zostaje moim nowym książkowym mężem! Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-05-2019 o godz 11:29 przez: lolly
Myślę, że opis jest dość obszerny i dokładny, więc nie będę się powtarzać, by przytoczyć fabułę. Książka została podzielona na dwie części. Pierwsza, pisana z perspektywy Aubrey skupia się na zapoznaniu, wspólnej podróży, przyciąganiu i przywiązaniu. Dopóki Chance nie znika bez słowa.. Druga część natomiast dzieje się dwa lata później i tym razem to Chance został dopuszczony do głosu. Z jednej strony taki zabieg mi się podobał, ale z drugiej jednak wolałabym w tych dwóch częściach narrację naprzemienną. Ciekawiły mnie myśli bohatera w pierwszej części, a bohaterki w drugiej. Szczególnie, że w drugiej fabuła skupia się na wybaczeniu, akceptacji i ponownym zaufaniu. Największą zaletą "Słodkiego drania" jest humor i niewyparzony język Chance'a. Ta książka byłaby nijaka, gdyby nie to. Prawda jest taka, że nic odkrywczego, ani oryginalnego w niej nie ma, a mimo to jest przykładem na to jak dobrze skonstruowane postacie, z banalnej fabuły mogą stworzyć coś naprawdę dobrego. Zaskoczeniem dla mnie był powód zniknięcia Chance'a. W tej książce, dobrze nam znane "będzie ci lepiej beze mnie" nabiera sensu. Chodzi mi o to, że zwykle w książkach z tego gatunku, bohaterzy próbują zachować się szlachetnie "bo nie są dość dobrzy" dla wspaniałej i idealnej bohaterki. Co niesamowicie jest wkurzające, bo może tak drodzy panowie, dajcie zdecydować bohaterce? W tym jednak przypadku było to dość dobrze uargumentowane, co jak już pisałam było dla mnie miłym zaskoczeniem. Nie mogłabym nie wspomnieć o zwierzaku, którego bohaterzy przygarnęli, a którym była.. koza. Tak, dobrze czytacie, koza okazała się być przyjaznym i kochanym domowym zwierzakiem. Ilekroć tylko pojawiała się w książce, ja miałam na twarzy zaciesz. Kto by się spodziewał, że to właśnie koza mnie tak rozbawi. No i ogromny plus za to, że do samego końca ta koza się przewijała w fabule. Autorom często zdarza się "zapominać", że bohaterzy mają zwierzęta, co mnie osobiście niezwykle denerwuje. Dla Pani Keeland i Ward, zwierze było zdecydowanie trzecim głównym bohaterem. Jak już wspomniałam wyżej, książki autorek nie są oryginalne i nie wyróżniają się jakoś szczególnie na tle podobnych. Za każdym jednak razem posiadają jakiś element, dzięki któremu powieść pozostaje w pamięci. W tym przypadku była to również wyżej wspomniana koza. Ja tę książkę zapamiętam właśnie dzięki niej. Polecam jak najbardziej, szczególnie że bohater od pierwszych stron potrafi zawrócić w głowie. Uwielbiam tak wygadanych, pewnych siebie i sypiących podtekstami facetów w książkach. Natomiast sytuacje z kozą rozbawią was do łez. Póki co jest to jedna z lepszych wspólnych książek autorek, jaką miałam okazję czytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-04-2019 o godz 15:07 przez: werka777
Książka rozpoczyna się motywem podróży, można więc powiedzieć, że jest to jej motyw przewodni w obu częściach, na które została podzielona. Podróż dosłowna, ta w nowy rejon świata, nieprzewidywalna i przedstawiona z perspektywy Aubrey. Przejażdżka przygoda, podczas której jednak sporo zdąży się wydarzyć. Jest także podróż w głąb siebie, w samo centrum ludzkich obaw, lęków, pragnień i potrzeb – podróż pokazana oczyma Chance’a. Zabieg poprowadzenia pierwszoosobowej, ale nie co rusz naprzemiennie następującej narracji - daje możliwość równomiernego poznania bohaterów, przy jednoczesnym zachowaniu niedopowiedzeń i tajemnic. W końcu przez długi czas naprawdę nie wiadomo co takiego kierowało i siedziało w głowie Chance’a, a przecież jako bohater z pierwszej połowy sprawiał wrażenie zabawnego. Oczywiście tuż po tym, jak przestał być arogantem. Co jest prawdą, a co pozorem? Co kłamstwem, a co szczerością? Historia bazuje na wątku miłosnym, który spada na bohaterów jak grom z jasnego nieba. Wszystko rodzi się w towarzystwie kąśliwych komentarzy i wszędobylskiego humoru. Pierwsza część jest więc lekka, ale i posiada niedopowiedzenia, na które jednak można znaleźć odpowiedź w drugiej połowie. Ta zaś naznaczona jest klimatem dramatu, bólu i strachu, poszukiwań, obserwacji ale przede wszystkim ostatecznej walki. Walki o miłość, szczęście i samego siebie. Książka, pomimo tego, że posiada dość przewidywalne zakończenie, w trakcie czytania doprawdy potrafi zaskoczyć. Nie spodziewałam się zwrotu wydarzeń, a właściwie zapodanego wytłumaczenia, które jak najbardziej wiarygodnie przyjęłam do świadomości. Mam zastrzeżenie co do wielkiej rozpaczy po utracie tak krótkotrwałej znajomości. Tutaj historia została delikatnie naciągnięta, no ale nie każda lektura musi być idealna. Ważne, że dobrze się ją czyta. „Słodki drań” to zrównoważona kompozycja śmiechu, pikanterii i szczypty bólu, jak sam tytuł podpowiada, jest to raczej słodka i zabawna lektura, ale nosi pomiędzy swoimi kartami także tajemnice budzące posmak goryczy. Na pewno nie jest to wielce głęboka historia, są emocje, choć nie poczułam mocno przyspieszonego bicia serca. Sam duet bohaterów okazał się dopasowany. Nie obyło się bez drobnych zgrzytów, o czym wspomniałam, jednak w ogólnym rozrachunku książka nadaje się na leniwe wieczory jako przyjemny reset po dniu pełnym obowiązków. https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/2019/04/sodki-dran-vi-keeland-penelope-ward.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
11-04-2019 o godz 14:04 przez: redgirlbooks
“Czasem ci, którzy budują wokół siebie najwyższe mury, próbują w ten sposób chronić największe serca”. Po tym jak Aubrey dowiedziała się o zdradzie chłopaka, postanawia zacząć życie od nowa. Pakuje swój cały dobytek w auto i wyrusza w podróż z Chicago do Temaculi w Kaliforni. Podczas postoju na stacji poznaje niesamowicie przystojnego, ale też aroganckiego mężczyznę, który od pierwszej chwili działa jej na nerwy. Mogłoby się jej zdawać, że to ostatni raz, kiedy go widzi, ale nic z tego. Mężczyźnie psuje się motocykl, a Aubrey koło, którego sama nie potrafi wymienić. Chance, bo tak ma na imię, proponuje jej swoją pomoc w zamian za wspólną przejażdżkę. Aubrey niechętnie się zgadza. Pomimo początkowego spięcia, pomiędzy oboma wywiązuje się wyjątkowa więź. Aubrey coraz bardziej jest zauroczona swoim towarzystwem podróży, aż pewnego dnia ten znika bez pożegnania, łamiąc jej serce. Po książki tego duetu uwielbiam sięgać, choć nie ukrywam, że nie każda ich powieść silnie na mnie oddziałuje, myślę, że “Boginii i milioner” już na zawsze będzie moim numerem jeden, ale ich najnowsza historia również jest warta uwagi. Od początku jest utrzymana w lekkim i zabawnym tonie. Nie zabraknie tu iskier, seksualnego napięcia i potyczek słownych. Myślę, że książka będzie idealna również dla tych, którzy nie lubią erotyków, bo takich gorętszych scen jest niewiele, zaledwie dwie, ale napisane w subtelny sposób. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji i przeszkód, które bohaterowie będą musieli pokonać. A największą przeszkodą jest strach o własne serce. Autorki stworzyły dwie ciekawe postacie, obie z iskrą, bezpośrednie i zadziorne. Aubrey jest ciut zamknięta w sobie, ale Chance sprawia, że rozkwita i wychodzi ze swojej skorupy. “Słodki drań” to historia o miłości, złamanym sercu i o tym jak łatwo stracić czyjeś zaufanie. To również historia o tym, że warto walczyć o osobę, którą się kocha, ale pod warunkiem, że ona nie skreśliła nas całkowicie. Nie zabraknie tu zabawnych sytuacji, a wątek z koziołkiem, to z pewnością coś oryginalnego. Podobało mi się to, że autorka postanowiła nam przekazać tę historię z dwóch perspektyw: pierwsza połowa jest opowiedziana ze strony Aubrey, a druga ze strony Chance’a. Przyznam, że autorki zaskoczyły mnie już w połowie powieści z powodu głównego bohatera i powodów jego zniknięcia. Penelope Ward i Vi Keeland, stworzyły książkę, którą się pochłania i odczuwa wszystkimi zmysłami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-03-2019 o godz 13:27 przez: m_arysi_a
www.potegaksiazek.blogspot.com Historia Słodkiego drania już od pierwszych stron dzieje się bardzo szybko, może aż za szybko. Często też miałam takie poczucie zażenowania z powodu myśli, głównej bohaterki Aubrey. Lecz, gdy tytułowy Słodki drań postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wepchał się jej do auta, by z nią pojechać do Kalifornii... tu zaczęła się taka zabawa, że nic, tylko szczerzyłam się do książki. To było takie urocze jak Chance zmuszał Aubry do mówienia rzeczy, które ją zawstydzały. :D Mówię Wam, to było świetne obserwować jej wewnętrzną walkę, by nie mówić czegoś, aż w końcu się poddawała i ogółem jej konwersacje z Chancem, który był pewny siebie, zabawny, trochę zarozumiały, były epickie. Po prostu epickie. Ich przygody małe i duże podczas podróży były takie, że się nie nudziłam a koza rozwaliła system. Już dużo słyszałam, jak każdy zachwala tę kozę, bo kurczę, ona przejęła tę książkę. :D Nie ma mowy, by się nie śmiać na to, co ona odwalała. Vegas.. Vegas był taki piękny, ale bolesny, nie tylko dla mnie ale i dla bohaterów. Jak widzimy z opisu książki, nasz bohater ucieka. Dlaczego? Pierwsza część książki skupiła się na poznawaniu, druga część skupiona jest na walce. Kochani, ta walka o dziewczynę, na której ci zależy było to dla mnie takie niesamowite i byłam pod pełnym wrażeniem. Nie ważne jakie kłody pod nogi miał rzucane, nie ważne jakby się waliło to się nie poddawał. Dla mnie to postawa godna podziwu, bo ileż to razy ludzie się po prostu poddają, nie walczą o miłość, bo albo im się nie chce, albo nie widzą wyjścia z sytuacji. Tutaj też nie byłoby wyjścia. Ale było, bo Chance się starał. Gdy zobaczycie JAK się starał, co robił, jakie pomysły mu przychodziły do głowy to będziecie tak rozczuleni. Serce Wam stopnieje. To było piękne. Ta książka jest niby lekka, jednak ma ważne przesłanie. Nie tylko jest zabawna, pełna poczucia humoru i pokazuje piękne postacie z historiami godnymi opowiadania. Nie tylko pokazuje, że można zawsze wszystko zmienić, nawet jak masz karierę, możesz ją rzucić. Bo co tracisz? Życie jest za krótkie, by go marnować na rzeczy, które nie sprawiają nam radości i szczęścia. Życie jest za krótkie i zbyt delikatne, by tracić go na osoby, które nie dają ci szczęścia. Najważniejsze: ta książka pokazuje jak walczyć o kogoś kogo kochasz. Uświadamia, że jak tylko wydobędziesz z siebie wystarczająco trudu, zdobędziesz to, czego zawsze chciałeś.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-03-2019 o godz 20:03 przez: Adriana Mazurkiewicz
Przypadkowe spotkanie w przydrożnym sklepiku. Niesprawny motocykl i złapana guma. W taki oto sposób Aubrey i Chance wylądowali w jednym aucie podczas długiej wyprawy do Kalifornii. Początkowo działając sobie na nerwy, poznawali się coraz lepiej, żartowali i miło spędzali czas. Relacja tej dwójki przepełniona jest żartami i flirtem. Zdążyli nawet adoptować kozę - nie, nie żartuję! Podczas pewnego incydentu na drodze (w trakcie ich sprzeczki), znaleźli małego, ślepego koziołka, którego zabrali ze sobą. Kiedy postanowili spędzić dwa dni w Vegas, żadne z nich nie spodziewało się, jak to się skończy. Gdy w końcu oboje dali się ponieść pożądaniu, poranek sprowadził ich na ziemię. Oboje. Aubrey obudziła się w łóżku sama. Chance zniknął i nie dał więcej znaku życia. Jej serce rozpadło się na tysiące maleńkich kawałeczków. Ale nie tylko ona cierpiała... Kiedy życie dziewczyny powoli zaczęło wracać na właściwe tory, w Starbucks koło jej pracy pojawił się znowu on. Po dwóch latach Chance wrócił i chce zawalczyć o swoją Księżniczkę. Jednak Aubrey ma już chłopaka. Słodziak Chance się nie poddał i zaczął dbać o jej ogródek (dosłownie) oraz koziołka, za którym też bardzo tęsknił (i to z wzajemnością!). Gdy w końcu udaje mu się namówić Aubrey, by go wysłuchała, na jaw wychodzą nieznane jej dotąd fakty. A pani prawnik musi podjąć bardzo ważną decyzję. Bo to wcale nie było tak, że Chance ją wykorzystał. Że ją wykorzystał i uciekł, bo nie chciał zobowiązań ani niczego podobnego. Nie, nie. Nic bardziej mylnego. Chance nie zniknął z życia Aubrey dlatego, że tak chciał. Facet miał poważny powód i po prostu nie mógł się "wyrwać". Nie kłamał mówiąc, że przyjechał jak najszybciej mógł. Co z tego wyniknie? Czy Aubrey da Chancowi drugą szansę? A może będzie go zwodzić tak długo, że Słodziak w końcu odpuści sobie Księżniczkę? "Słodki drań" to zabawna historia o dwójce ludzi, którzy bardzo chcą być razem, ale napotykają na przeszkody. O dwójce ludzi, którzy najbardziej boją się zranienia. I o facecie, który się nie poddaje i walczy z całych sił o to, na czym mu zależy - i nie przebiera przy tym w środkach. 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji