5/5
12-10-2016 o godz 18:31 przez: Kacper_87 | Zweryfikowany zakup
Fantastyczna płyta, polecam fanom muzyki skrzypcowej
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-01-2022 o godz 12:28 przez: Łukasz | Zweryfikowany zakup
Relaksacyjna i refleksyjna muzyka. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-09-2021 o godz 03:06 przez: Lopez84 | Zweryfikowany zakup
Bardzo dobra płyta. Skrzypce i electro.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-08-2021 o godz 15:54 przez: Monika | Zweryfikowany zakup
Świetna płyta, szybka wysyłka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-09-2023 o godz 20:27 przez: Tomasz Chmura | Zweryfikowany zakup
Super płyta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
09-05-2014 o godz 21:54 przez: Mefi17
Wydanie tej płyty jest tragiczne. Nie wiem czy odpowiada za to empik czy polski dystrybutor, ale za 43zł spodziewałem się, że wydanie będzie bezbłędne. W książeczce brakuje liter, piosenki są nieotagowane. Sama płyta jest oczywiście genialna, jednak polskie wydanie pozostawia niedosyt. Gdyby cena wynosiła 10zł nie zwróciłbym na to uwagi, ale ponad 40zł to dużo jak na płytę, a i tak wydawcy nie wystrzegli się błędów. Oczywiście polecam kupno tej płyty, jednak pamiętajcie o tym, że nie kupujecie perfekcyjnie wydanej płyty.
Czy ta recenzja była przydatna? 3 0
5/5
31-07-2014 o godz 20:29 przez: Sylwia Niemiec
Elfy pojawiają się wszędzie. Jedne w bajkach dla dzieci, jako przyjazne, miłe stworzonka, inne jako okrutne chochliki, które cieszą się nieszczęściem ludzi. Drobne, kilkunastocentymetrowe, bądź wielkie, potężne jak dąb. Właśnie z elfami kojarzy mi się postać Lindsey. A może jednak bardziej z dobrą wróżką…?

Lindsey Stirling, będąc małą dziewczynką zaczęła prywatnie uczyć się gry na skrzypcach. Przez dwanaście lat szkoliła swój talent. Kiedy zaczynała przygodę ze skrzypcami zainteresowana była również tańcem. Niestety, musiała wybierać. Niemniej, kiedy dorosła nauczyła się również tańczyć podczas grania na instrumencie, co można zobaczyć na licznych filmikach, które publikuje na swoim kanale w serwisie YouTube.

Miałam przyjemność natrafić na Lindsey w zeszłym roku, podczas wakacji. Sposób, w jaki zagrała utwór Evanescence „My immortal” poruszył mnie do głębi. Od tamtej pory zaczęłam bacznie śledzić jej karierę, nocami odsłuchiwałam coraz to nowsze covery, przyglądałam się na filmikach magicznemu sposobowi poruszania się Lindsey podczas gry na skrzypcach, a niekiedy wsłuchiwałam się w jej delikatny głos.

Dziewczyna, a właściwie już dorosła kobieta, z miejsca zdobyła moją sympatię. Nie osłabła ona po odsłuchaniu drugiego już albumu amerykańskiej artystki.

Krążek zasługuje na wysoką notę z wielu powodów. Zacznijmy od początku. Wyobraźcie sobie, że trzymacie płytę „Shatter me” w swoich dłoniach. Obracacie ją pod różnymi kątami, oglądacie to przód, to tył. Z przodu widzimy Lindsey przedstawioną jako baletnicę, kruchą, delikatną. Dziewczyna z pozytywki. Myślę, że oprawa graficzna idealnie do niej pasuje. Bo Lindsey jest taką skromną osóbką, na wspomnienie której aż łezka w oku się kręci. Dziewczyna emanuje dobrocią, pozytywną energią, wszystkim najlepszym, co w sobie posiada. Baleriny, a nie dwudziestocentymetrowe szpile. Tutu zamiast wyzywającej mini.

Lindsey to prosta dziewczyna z wielkim sercem, co niejednokrotnie zademonstrowała. Pokazuje nam również jak silną osobą jest, pomimo filigranowej postaci. Należy ona do grona nielicznych artystów, do których czuje się respekt, których się szanuje i podziwia, nie tylko w jednej sprawie.

Przejdźmy zatem dalej. Wyobraźcie sobie, że otwieracie opakowanie, znajdujecie kompakt z dwunastoma utworami. Wkładacie płytę do odtwarzacza. Zaczyna się. Muzyka wypływa z głośników. I to nie byle jaka.

Stirling znana jest jako artystka łamiąca schematy, posiada swój własny styl i nie zamierza ulegać osobom z show biznesu, które namawiają ją do zmiany gatunku. Utwory Lindsey są potężną mieszanką, każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Od muzyki country, poprzez dubstep, rock, muzykę klasyczną, aż do hip hopu. Lindsey nie ogranicza się, pisze własne kawałki, coveruje innych wykonawców, z pomocą przyjaciela nagrywa do nich filmiki. Tylko kibicować i czekać na dalsze sukcesy.

Przy dwóch utworach z Lindsey współpracowały piosenkarki, wiadomo, Stirling grała na skrzypcach, a tamte śpiewały. „Shatter me”, piosenka o tym samym tytule, co płyta, została nagrana z pomocą Lzzy Hale, liderki zespołu Halestorm. Wrażenia? Rozrywa, dosłownie. Wielu emocji doznałam podczas jej słuchania, przez tygodnie krążyła mi po głowie i wciąż mi się nie znudziła. Przy kolejnym duecie towarzyszyła jej Dia Frampton (z Meg&Dia). Kolejny piorunujący kawałek.

Lindsey jest niczym dobra wróżka, ba, genialna! Jakimś cudem, pomiędzy nuty udaje jej się wpleść prawdziwą magię, błogość i przyjemność słuchania, chęć poznania kolejnych kawałków, płyt. To jest niemal namacalne. Jakby podczas grania na skrzypcach spod smyczka Lindsey wyskakiwały iskry, wylatywały motyle. Trzeba to dziewczynie przyznać, jest urodzoną skrzypaczką, potrafi przyciągać niczym magnes osoby, które z muzyką klasyczną nie mają nic wspólnego.

Może właśnie za tą różnorodność my, fani, kochamy Lindsey.

Życzę jej sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym i żeby dalej była tak cudowną osobą, jak jest.

5,5/6

Za ogrom emocji w towarzystwie Lindsey dziękuję empik.com :)
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
1/5
02-06-2014 o godz 20:05 przez: just.
Słaba technicznie. Niekoniecznie przemawia do mnie jej interpretacja, bo albo "tańczy" albo"gra" nie lubie takiego taniego połączenia. nic nowego nie wniosła do muzyki , to kiedyś prezentowała Vanessa Mae , ale Vanessa miała to coś i niestety ale ona zawsze bedzie nr 1 . Ma zaplecze muzyczne doskonałe, a Lindsey hmm nie bardzo. Jedynie co jej lubie to "Cristalize" , ale dla mnie to daleko jej do prawdziwych virtuozów skrzypec, dla mnie to takie disco polo na skrzypcach, idzie na łatwiznę , byleby w ucho wpadło niekoniecznie to wielka muzyka i wielki talent.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 7
23-05-2014 o godz 00:00 przez: Franczeska
Jej debiutancki album mnie oczarował. Od początku do końca. Szczególnie zaś "Crystallize" (polecam teledysk) oraz przecudowny w brzmieniu "Shadows". Lindsey w zaskakująco rewelacyjny sposób potrafi łączyć brzmienie skrzypiec z elektroniką.. Polecam płytę, bo to nie tylko utalentowana artystka, lecz także charyzmatyczna osobowość.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
24-06-2014 o godz 11:35 przez: Aleksandra Stefańska
Decyzja o zakupie tej płyty była jedną z najlepszych decyzji zakupowych, jakie kiedykolwiek podjęłam. Niesie niesamowity ładunek pozytywnej energii, człowiek aż chce się nauczyć grać na skrzypcach! Pięknie skomponowane utwory wpisane w elektroniczną aranżację sprawiają, że chyba każdy odnajdzie tu coś dla siebie. Lindsay Stirling odczarowała skrzypce, wyciągnęła je z filharmonii nadała im współczesnego brzmienia i sprawiła, że każdy może się w nich zakochać. coś pięknego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
29-06-2014 o godz 00:00 przez: mjanka
Nowatorski pomysł. Połączenie dźwięku skrzypiec z muzyką elektroniczną dało bardzo ciekawy efekt w postaci Shatter Me. W tej płycie podoba mi się absolutnie wszystko: utwory, muzyka, okładka płyty i oczywiście prześliczna i cholernie utalentowana Lindsey Stirling. Posłuchajcie takich utworów, jak Heist, czy Mirror Haus, a się przekonacie. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
26-05-2014 o godz 00:00 przez: Katie30
Jakiegokolwiek utworu by nie zagrała Lindsey - potrafi porwać i zauroczyć chyba każdego. Najlepszym przykładem jestem ja - do tej pory jakoś nie ‘łapałam’ tej muzyki. Ale wszystko zmieniło się po wysłuchaniu kilku kawałków z jej poprzedniej płyty. Nie sądziłam, że może brzmieć to tak dobrze, ożywczo, fascynująco?.. tak, właśnie tak. Polecam!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
11-05-2014 o godz 00:00 przez: Bulbcia
Przed zakupem tego albumu wysłuchałam wyłącznie Shatter me, który dał mi jako taki obraz na kolejny krążek panienki Stirling. Jednak wystarczył, abym zdecydowała się na zakup pełnego albumu. I nie jestem zawiedziona. Magiczne dźwięki skrzypiec, trochę czystych kobiecych wokali, ciut nowoczesnej elektroniki. Po prostu Lindsey.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-05-2014 o godz 00:00 przez: Mercina
Wspaniała skrzypaczka, wspaniałe utwory, wspaniały album. Strasznie się obawiałam, żeby Lindsey nie uderzyła woda sodowa do głowy i nie poszła w innym kierunku grania popowych pioseneczek na skrzypcach, ale nie zawiodłam się. W końcu coś swojego, świeżego, co warto mieć w swojej małej płytotece nawet za amerykańską cenę:)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
12-05-2014 o godz 00:00 przez: Kasiz
Przepiękna płyta, ale cokolwiek wychodzi spod ręki i skrzypiec Lindsey nie może być inne. Nie zawiodłam się na tym albumie, choć jeden utwór mnie bardzo rozczarował. Mianowicie Shatter me - niepotrzebny jest dla mnie ten śpiewany refren, który całkowicie zaburza późniejsze skrzypce. Poza tym jednym mankamentem, ideał.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji