5/5
08-02-2017 o godz 11:50 przez: Pinko
Stwierdzić, że życie od najmłodszych lat rzucało Alanowi kłody pod nogi, to nawet niedopowiedzenie. Jako ośmioletni chłopiec stracił ukochaną matkę, a kilkanaście lat później- żonę. Wspólnik ukradł mu klientów, przez co jego firma upadła, a komornik zajął dom, jedyne wspomnienie po szczęśliwych latach u boku żony. Sposobem Alana na próby pogodzenia się z cierpieniem stały się długie, piesze wędrówki... aż do czasu, gdy musiał jedną z nich przerwać, aby powrócić do rodzinnego gniazda- do ojca, który być może był umierający. "Gdy jesteśmy młodzi, droga sprawia wrażenie pewnej i solidnej. Mówimy sobie, że mamy jutro- po czym marnujemy swoje dzisiaj ze strachu przed tym, co mogłoby się stać, i żałujemy tego, co się nie stało. Nie dostrzegamy, że nasza droga wcale nie jest pewna i że nie ma żadnej gwarancji następnego dnia- nigdy nie było i nigdy nie będzie." Dotychczas miałam dość chłodny stosunek do twórczości pana Evansa; pewnego dnia wybrałam jakąś książkę tego autora i niestety, ale odłożyłam ją z lekkim rozczarowaniem. A przecież świat tak go chwali! No cóż, zdarza się, przecież są gusta i guściki. Gdy jednak zaproponowano mi Ścieżki nadziei do recenzji, postanowiłam ponownie spróbować swoich sił. Intrygował mnie tytuł, opis, sam temat owej nadziei i tego, jak wiele siły człowiek musi w sobie znaleźć. I wiecie co? Nie żałuję. Tą książką Richard Paul Evans podbił moje -do tej pory- zimne dla niego serce. O tym, jak ta książka jest dobra, świadczy samo tempo czytania. Ponad 300 stron w niecałe 3 godziny to dla mnie dobry wynik. Nie mogłam się oderwać ani na chwilę, a po zamknięciu czułam smutek. To prawda, jest to tom piąty, ja zaś nie czytałam poprzednich. Ale nie robiło mi to żadnego problemu, autor zgrabnie wtapia nas w akcję i poprzednie wydarzenia, tak znaczące dla całej fabuły. "- Czego szukasz, Alan? - Nadziei- odparłem Wybuchnął śmiechem. - Nadziei? Dzięki Bogu, że jej nie znalazłeś. Nadzieja to najgorsze świństwo, jakie wyleciało z puszki Pandory. To ona nas torturuje. To przez nią głębiej wbijamy paznokcie w ręce. Chcesz szczęścia, porzuć nadzieję. Wszystko porzuć, zapomnij o przeszłości. Nic nie daje, tylko żal i cierpienie. " Myślę, że wielu z was, drogie mole książkowe już ma tę pozycję za sobą; jednak jeżeli ktoś jeszcze się waha, serdecznie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
30-01-2017 o godz 20:05 przez: Ewelina Anna Chojnacka
Moja opinia: Książka „Ścieżki nadziei” to mój pierwszy raz z twórczością Pana Evans’a :) I jak to bywa w tym przypadku, ja jako czytelnik czytający tę książkę, czułam w sobie zarówno nutkę strachu jak i wielką fascynację tym moim nowym, książkowym doświadczeniem. I teraz muszę się wam nieskromnie przyznać, że naprawdę bardzo, ale to bardzo żałuję tego, że wcześniej nie miałam możliwości odkrycia magii dzieł Pana Evans’a. Bo przez tę moją niewiedzę książkową, ominęły mnie naprawdę niezwykłe chwilę, które mogłam wypełnić nietuzinkowym czarem emocji i wrażeń. Fabuła i styl: Fabuła książki „Ścieżki nadziei” zachwyciła mnie swoją niepowtarzalnością, ponadczasowością oraz nietuzinkową nutką prawdziwych emocji i wrażeń. Historia Alana, to według mnie niezwykła karuzela doświadczeń i niespodziewanych zwrotów akcji. W tej przygodzie znajdziemy zarówno ślady gorzkich łez smutku, ale i także poczujemy słodki smak szczerego szczęścia. Natomiast… Styl Pana Evans’a przyciąga czytelnika nie tylko magią swoich emocji, ale.i także pięknem swojej nietuzinkowej prostoty. Jest jak melodia, która koi duszę nutką nadziei i miłości. Co tu dużo pisać… Jestem zauroczona piórem Pana Evans’a i z pewnością powrócę jeszcze do jego subtelnych oraz pełnych emocji i pasji książek. Bohaterowie: Głównym bohaterem książki jest Alan Christoffersen, który po śmierci swojej ukochanej żony, postanawia wyruszyć pieszo w podróż przez całą Amerykę. Jego samotna podróż, to nie tylko próba odnalezienie w swoim życiu siły doświadczenia i mądrości, ale i także możliwość przeżycia w nim prawdziwej lekcji życia i miłości. Szata graficzna: Według mnie, okładka książki „Ścieżki życia” jest nie tylko bardzo refleksyjna, ale i także niesamowicie klimatyczna. Ma w sobie pewien czar, który napełnia nas siłą spokoju i zadumy. Kiedy na nią spoglądam, to odrazu przychodzi mi na myśl słowo „droga„, która jest metaforą naszego ludzkiego życia. Podsumowanie: „Ścieżki nadziei” to cudowna i pełna emocji historia, która poruszy twoje serce magią prawdziwych wrażeń oraz nutką słodko-gorzkich emocji. „Ścieżki nadziei” to po prostu książka o tym, co w życiu ludzkim jest najważniejsze. O sile miłości, pięknie wspomnień oraz o niewyobrażalnej magii leczniczej nadziei.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-01-2017 o godz 19:40 przez: Marta Korytkowska
Alan jest już prawie u kresu swojej podróży, ale zanim będzie mógł ją ukończyć, musi wrócić do rodzinnego domu i pożegnać jedną z najważniejszych osób, jakie mu jeszcze zostały w życiu. Przy okazji będzie musiał wyjaśnić kilka ważnych spraw, aby wędrówkę skończyć z czystym kontem. Za sprawą pewnego dziennika pozna też dotychczas nieznaną mu historię swojej rodziny. «Ścieżki nadziei» to relacja z ostatnich wydarzeń z podróży Alana i pożegnanie się z jego oczyszczająca wędrówką. Styl Evansa w «Ścieżkach nadziei» bardzo przypomina mi Whartona. Narracja prowadzona jest przez Alana - główny bohater dokładnie opisuje nam krok po kroku, co robił, co spotykało go podczas podróży powrotnej do domu i pobytu tam a później podczas wędrówki. Jest to bardzo sucha relacja, prawie pozbawiona uczuć i emocji, zwłaszcza dialogi, przy których nie ma prawie żadnych dopisków. Przyznam, że początkowo nieco ciężko było mi się do tego przyzwyczaić, ale teraz widzę w tym sens. Alan prowadzi “dzienniki pisane w drodze”, więc jego relacja ma na celu właśnie opisywać tę wędrówkę, a rzadko się zdarza, aby w takich dziennikach rozwodzić się nad swoimi uczuciami. Muszę też przyznać, iż taka forma narracji sprawiła, że cały czas miałam wrażenie, że czytam prawdziwą historię. Ciężko było mi uwierzyć, że to tylko wyobraźnia pisarza. Przeczytałam zaledwie ostatni tom cyklu, a już po nim widzę, że to mądra i życiowa seria o radzeniu sobie z bólem straty najbliższych i próbą ułożenia życia na nowo. Alan, główny bohater, wiele przeżył w życiu: stracił matkę, potem żonę, pracę i dom. Tyle dramatów niejednego doprowadziłoby do załamania nerwowego, ale w “Dziennikach pisanych w drodze” mamy pozytywny przykład jak się nie poddać, nawet jeśli wydaje nam się, że nie mam dla kogo walczyć. «Ścieżki nadziei» zaintrygowały mnie na tyle, że już zakupiłam pierwszy tom serii i planuję z czasem przeczytać pozostałe cztery, aby poznać całą historię wędrówki Alana. Jeśli więc interesuje Was ta pozycja, ale nie czytaliście wcześniejszych części, zachęcam zacząć od początku - pierwszy tom nosi tytuł «Dotknąć nieba».
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
20-01-2017 o godz 15:59 przez: Joanna Woldan
Do tej pory udało mi się przeczytać tylko jedną powieść Richarda Paula Evansa. Nie zachwyciła mnie do tego stopnia, że teraz nawet nie pamiętam już tytułu. Wiem jednak, że ten pisarz jest dość popularny więc postanowiłam dać mu drugą szansę. W ten sposób w moje ręce trafiły „Ścieżki nadziei”. Jest to piąta i zarazem ostatnia część serii o Alanie Christoffersenie. Nie czytałam ich, ale na szczęście w pierwszym rozdziale główny bohater, który jest zarazem narratorem przypomina swoje poprzednie losy. Dowiadujemy się, że zakochał się, ożenił, jego żona zachorowała i zmarła, a on sam był pogrążony w tak strasznej rozpaczy, że nie zauważył, iż jego wspólnik go oszukuje. Stracił firmę a jego dom został zajęty przez komornika z powodu długów. We wczesnym dzieciństwie Alanowi umarła też matka i ojciec musiał wychowywać go sam. Evans nie oszczędza swojego bohatera. Na Alana spada katastrofa za katastrofą niemalże jak na Hioba. Moje porównanie nie jest tu przypadkowe, ponieważ we wszystkich książkach Evansa widać wyraźne nawiązywanie do Biblii. Alan jednak postanowił się nie poddawać i wyruszyć na terapeutyczną wędrówkę po Ameryce, by na nowo odnaleźć siebie i poskładać swoje życie do kupy. Tak generalnie można podsumować serię „Dzienników pisanych w drodze”. W „Ścieżkach nadziei” na Alana spada kolejne nieszczęście. Już prawie ukończył swą podróż, gdy dowiedział się, że jego ojciec, ostatni element łączący go ze starym życiem, miał atak serca i przebywa w szpitalu w stanie krytycznym. Bohater łapie więc pierwszy samolot do domu i wraca, by zobaczyć się z ojcem. Stwierdzam, że chyba jednak nie zostanę fanką Evansa. Nawet wśród moich znajomych cieszy się on dobrą opinią, ja jednakże nie mogę się do niego przekonać. Dla mnie jego książki są ciężkie, przesiąknięte tragediami, z którymi jeden człowiek praktycznie nie jest w stanie sobie poradzić. Jest to jednak pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów twórczości Evansa, nie rozczarujecie się. Bardzo mi miło, że Wydawnictwo Znak Literanova wysłało do mnie tę książkę ponad miesiąc od oficjalnej premiery. Polujcie w księgarniach od 1 lutego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-01-2017 o godz 11:45 przez: yoanka
Alan Christoffersen, kiedy był jeszcze dzieckiem stracił matkę, a teraz umarła jego żona. Pozbawiony pracy, domu i miłości życia wyruszył w daleką podróż. Jednak, gdy ostatnia z bliskich mu osób trafia do szpitala postanawia przerwać swą wędrówkę. Przyjeżdża odwiedzić ojca, co wiąże się ze zderzeniem z przeszłością, o której Alan chciał zapomnieć. Główny bohater dopiero teraz zaczyna doceniać ile ojciec poświęcił w życiu dla jego dobra, a gdy postanawia mu za to podziekować, może już być za późno...
"Ścieżki nadziei" były pierwszą książką autorstwa Richarda Paula Evansa, którą przeczytałam, choć słyszałam wcześniej o tym autorze pochlebne opinie, to jakoś nie było okazji , aby sprawdzić, czy rzeczywiście jego książki są warte uwagi. I szczerze mówiąc myślę, że sięgnę po kolejną pozycję.
"Dzienniki pisane w drodze" to seria 5 tomów, a ów książka jest ostatnim tytułem i właśnie od niej zaczęłam wgłębiać się w losy Alana. Wierni fani Dzienników będą na pewno zachwyceni, jednak ja odczuwam pewien niedosyt. Autor bardzo profesjonalnie wprowadza przeszłe wątki i nijak nie można się czuć podczs lektury zagubionym. Pierwsza połowa książki była bardzo ciekawa, pokuszę się nawet o stwierdzenie, iż była wzruszająca, bardzo podobała mi się także niezwykle barwa, choć nie zawsze szczęśliwa historia rodziny Alana. Druga część książki podobała mi się niestety trochę mniej - ciągneła się jak przysłowiowe flaki z olejem - opisy po jakich drogach się przemieszczał główny bohater, co jadł i gdzie, po nazwy hoteli, w których się zatrzymywał - za dużo tego było. Może w Ameryce ludzie sobie pomyślą "Ooo też jadłem w tej knajpie" lub "Jeżdżę tą autostradą codziennie" - to u nas jednak wszystkie te informacje są zbędne. Należy jednak docenić, iż autor zadał sobie mnóstwo trudu, aby móc tak szczegółowo przedstawić wędrówkę głównego bohatera. Osobiście polecam tą książkę, na długie, zimowe wieczory i dla tych, który nie potrafią zmierzyć się z przeszłości, szukają sensu życia i nadziei.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-01-2017 o godz 22:45 przez: Aleksandra Witkowska
Z dziennikami pisanymi w drodze Richarda Paula Evansa zetknęłam się dopiero teraz – podczas czytania ostatniej części trylogii zatytułowanej „Ścieżki nadziei”. Zachęcona motywem wędrówki z przyjemnością zabrałam się do czytania i nie żałowałam ani chwili poświęconego czasu na lekturę.

Z pewnością patrzę na tę książkę trochę inaczej niż Ci, co znają historię od początku. Na szczęście jest ona tak skonstruowana, że czytelnik nie ma problemu z jej zrozumieniem bez uprzedniego czytania pierwszych dwóch części. Jednocześnie autor tak napisał zakończenie, że zachęca odbiorcę do poznania początku historii.

Zrobię to m.in. z tego powodu, że chciałabym lepiej poznać motywy, które kierowały Alana – głównego bohatera – do wyruszenia na piechotę z Seattle do Key West, czyli przez całe Stany Zjednoczone z miasta położonego na północno-zachodniej części wybrzeża na wyspę na południowo-wschodniej części Ameryki Północnej. To ponad 5000 kilometrów – niesamowite…

Bardzo doceniam książki, do których napisania autorzy musieli dużo czasu poświęcić na dobry research. To cechuje przykładowo literaturę Katarzyny Bondy, ale także R. P. Evansa. Jak sam podaje, przebył opisywaną drogę w książce razem z córką samochodem. Podróż połączona z przygotowaniem do pracy pisarskiej oraz samo pisanie dzienników zajęły mu łącznie pięć lat. To da się wyczuć poprzez lekturę tejże powieści.

Historię zawartą w „Ścieżkach nadziei” można podzielić na swoiste dwie części. Jedna dotyczy wydarzeń, kiedy Alan nie pokonuje kolejnych kilometrów swojej drogi, natomiast druga dotyczy właśnie tej wędrówki. Więcej zwrotów akcji mamy w pierwszym fragmencie, pomimo że główny bohater pozostaje niejako w jednym miejscu, natomiast dalej mamy więcej opisów – Ameryki Północnej, jej flory i fauny, ale przede wszystkim ludzi, bo to oni tworzą głównie Stany Zjednoczone.

Oba powody są dobre do sięgnięcia po tę pozycję, dlatego serdecznie zachęcam do lektury, aby wyruszyć w podróż razem z pisarzem i bohaterem jego książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-01-2017 o godz 14:37 przez: zolzowata_franca
Nie ma to jak rozpoczynać czytanie od ostatniego tomu. No cóż, wcześniej nie wpadła mi twórczość Richarda Paula Evansa w ręce. Miałam obawy, że nie ogarnę, nie dam rady, pogubię się. Stało się jednak inaczej. Wygląda na to, że każdy tom cyklu "Dzienniki pisane w drodze", można przeczytać osobno. Autor tak zachęcił mnie swoim stylem, że będę zaszczycona mogąc przeczytać poprzednie tomy. Główny bohater Alan Christoffersen po tragicznej śmierci ukochanej żony pakuje plecak i wyrusza w pieszą podróż przez Amerykę. Nic go nie zatrzymuje, ani dom, ani praca, jedno i drugie stracił. Alan nie potrafi poradzić sobie ze stratą żony. Wie, że musi znaleźć w życiu cel, by móc przetrwać. W piątej części Alan jest na ostatniej prostej. Dowiaduje się jednak o chorobie ojca, który trafił do szpitala, w związku z czym musi przerwać swoją pieszą wędrówkę. Na miejscu oczekuje go Nicole, przyjaciółka od lat w nim zakochana. Stan ojca jest stabilny, Alan jednakże podejmuje decyzje o pozostaniu przy nim, dopóki jego zdrowie nie ulegnie poprawie. Postanawia zamieszkać w domu ojca, gdzie znajduje spisaną przez niego historię ich rodziny. Alan każdy dzień spędza w szpitalu, a wieczory zajmuje mu czytanie o swoich przodkach. Część dotycząca ojca dla Alana staje się nieoczekiwana i zaskakująca. "Ścieżki nadziei" to historia o poznaniu samego siebie, przeskoczeniu swoich niedoskonałości, o pokonywaniu słabości, lęków, a wreszcie o radzeniu sobie ze stratą. Również o tym, że koniec naszej drogi może stać się początkiem kolejnej i nawet w mrocznej poświacie trafia się światełko w tunelu. Lubię książki pisane przez mężczyzn, nie należą do przesłodzonych, przerysowanych. Richard Paul Evans ma pióro, które potocznie nazwiemy lekkim, powieść czyta się szybko, czekając na kolejną stronę. Historia spisana przez autora trafiła do mnie przez swą prawdziwość, niepokolorowaną rzeczywistość. Polecam, miło spędzicie kilka godzin z autorem, decydując się na "Ścieżki nadziei".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-05-2017 o godz 18:51 przez: dominikar6
Muszę Wam się do czegoś przyznać: bardzo długo nie mogłam skończyć czytać tej powieści. Dla mnie, tak samo jak dla głównego bohatera przebrnięcie całej historii było żmudne i nie zawsze kolorowe. Dlaczego zapytacie? Otóż głównym powodem był brak czasu. To żadna wymówka, choć pozwoliłam ją sobie wymienić jako pierwszą. Nie miałam jakoś weny do czytania. Jak z wieloma rzeczami w życiu czasem tak jest, że nie mamy ochoty na robienie różnych rzeczy nawet tych, które sprawiają Nam przyjemność. Ostatnim oraz najważniejszym powodem jest fakt, że ta historia dotknęła osobistego problemu z którym się zmagam. Moja prababcia zmarła przed świętami Wielkanocnymi. Chorowała już od jakiś 2 miesięcy i cóż... stało się. Oczywiście z tego powodu omijałam szerokim łukiem tematy, które poruszały sprawy cierpienia, straty bliskich i choroby. W tej oto pięknej książce, wszystko to jest przedstawione. Ale o jakiej książce mowa?! "Ścieżki nadziei", której autorem jest Richard Paul Evans. To już piąty, a zarazem ostatni tom serii "Dzienniki pisane w drodze". Dla mnie było to pierwsze, choć nie wykluczam, że ostatnie spotkanie z cyklem. Chętnie wrócę, by poznać całą historię, a nie tylko jej finał. Właśnie jak zakończenie? Oj, zacznijmy od początku... Za narratora mamy Alana Christofersena, który pieszo przemierza całe Stany Zjednoczone od Seattle do Key West. Robi to, by zapomnieć o śmierci Swojej ukochanej żony McKale. (Choć ten powód na końcu książki jest przedstawiony zgoła inaczej.) Sami przekonacie się, że czasami powód nie jest ważny. Może ważna jest sama podroż? Dlatego wyjeżdżamy, jedziemy jak najdalej od domu, by właśnie być w drodze, może tylko to ma sens i jest piękne w pokonywaniu uciekających kilometrów? Przeczytajcie oraz dowiedzcie się jak zakończy się długa podróż. Czy nasz bohater odnajdzie tytułową nadzieję, a może nigdy tak na prawdę jej nie stracił.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-02-2017 o godz 09:46 przez: Kamila Szymańska
W codziennym podążaniu do celu lub kolejnych małych kroczków, które mają nas do niego doprowadzić brakuje nam czasu, żeby zastanowić się nad sobą. Pochłonięci własnymi myślami patrzymy w przyszłość, ale nie staramy się analizować przeszłości, aby zrozumieć motywy naszego zachowania. Dopiero niespodziewany kontakt z drugim człowiekiem albo wydarzenie, które nami wstrząśnie powodują, że odnajdujemy czas na próby poszukiwania samego siebie. Alan, bohater książki R.P. Evansa „Ścieżki nadziei” skoncentrował swoje myśli wokół wspomnień o utraconych najbliższych i dopiero choroba i śmierć ojca oraz związane z tym spotkania z kobietami z przeszłości sprawiły, że miał okazję zastanowić się nad swoimi korzeniami. Autor książki, pokazując okresy stabilizacji i pojedynczych poruszających wydarzeń w życiu Alana, prawdopodobnie chce zmotywować czytelnika do rozważenia czy przeszłość i przyszłość można od siebie oddzielić. Jednak, aby nasze doświadczenia były bogatsze a decyzje bardziej świadome, konieczne jest wzbogacanie wiedzy o rozumienie motywów naszego postępowania i czynników, które przynajmniej pośrednio wpłynęły na to, gdzie się obecnie znajdujemy. Dopiero gdy elementy tych puzzli złożą się w jedną całość, będzie można otworzyć się na nowe doświadczenia w przyszłości. Książka „Ścieżki nadziei” pokazuje różne wymiary drogi – drogę Alana przez przeszłość i przyszłość, wprost ku celowi podróży i na nowo rozbudzonym relacjom międzyludzkim. Z punktu widzenia czytelnika, który preferuje raczej książki o dynamicznej akcji, ta książka Evansa jest dość nierówna – pierwsza część angażuje umysł, a druga wydaje się zbyt monotonna w porównaniu do pierwszej. „Ścieżki nadziei” są lekturą dla osób, które mają poczucie, że na co dzień żyją zbyt szybko i w związku z tym brakuje im czasu dla siebie – książka skłoni ich bowiem do refleksji i pozwoli się uspokoić.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-01-2017 o godz 16:30 przez: Anna Kaik
W książce Richarda Paula Evansa „Ścieżki nadziei” Alan Christoffersen pokonuje ostatni etap pieszej wędrówki przez Amerykę, którą rozpoczął kilka dni po śmierci swojej żony, utracie firmy i domu. Podróż być może jest trochę nietypowym sposobem na radzenie sobie z traumami, ale jak to się okazuje w przypadku Alana - jednak skutecznym. W tej ostatniej części historii Alana, bohater stanie przed koniecznością pożegnania się na zawsze ze swoim ojcem, a także z nową miłością. Więcej przyszłym czytelnikom nie zdradzę, żeby nie odbierać smaku samodzielnego odkrywania dalszych losów Alana.
Jak w każdej z części opowieści Alan dzieli się z czytelnikiem nie tylko swoimi przemyśleniami na temat życia, ale i oryginalnymi historiami ludzi, których spotyka na swojej drodze.
Alan w „Ścieżkach nadziei” staje się mężczyzną w pełni dojrzałym, który potrafi przyjąć zarówno pozytywne, radosne doświadczenia, jak i te pełne bólu i powodujące cierpienie. W tym drugim przypadku nasz bohater nie roztkliwia się nad sobą, ani też nie popada w czarną rozpacz. Już rozumie, że taka jest natura życia: niesie ono ze sobą i radość i ból.
Książka napisana jest prostym, bezpretensjonalnym językiem: czytając można mieć wrażenie, że oto siedzi się z głównym bohaterem przy kawie, słuchając jego barwnych opowieści. Fakt, iż niektóre zdarzenia opisane w książce wydarzyły się naprawdę, sprawia że śledzimy historię Alana z zapartym tchem i mocno mu kibicujemy, życząc, żeby niesamowita przygoda, którą sobie (i nam) zafundował przyniosła mu pociechę. A na koniec również i nam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-01-2017 o godz 21:26 przez: magdula
„Ścieżki nadziei” to ostatnia część serii „Dzienniki pisane w drodze” Richarda Paula Evansa. Czytanie zaczęłam właśnie od części kończącej cały cykl. I choć myślałam, że nie znając wcześniejszych losów głównego bohatera nie będę w stanie zrozumieć pewnych wątków, to wcale tak nie było. Narrator często powraca do dawniejszych wydarzeń, czym pomaga czytelnikowi poznać Alana i sens jego postępowania. Główny bohater-Alan- po śmierci ukochanej żony załamał się. Jednak jakiś impuls popchnął go do podjęcia pewnego wyzwania. Wyruszył w pieszą podróż z Seattle do Key West- najbardziej wysuniętego fragmentu Florydy. Piesza wędrówka była tak naprawdę wędrówką w głąb siebie. Jej celem było dotarcie do Key West, ale także odnalezienie sensu życia. W tej części Alan otrzymuje wiadomość, że jego ojciec jest chory. Przerywa podróż i powraca do rodzinnego miasta. Wiele rzeczy go zaskakuje. Na przykład fakt, że ojciec opisywał losy swojej rodziny. Gdy udaje się Alanowi odkryć ojca na nowo, ten umiera. Mimo tragedii główny bohater wyrusza w dalszą drogę, aby dokończyć podróż i spełnić ostatnią prośbę ojca…. Książka ta mocno wciąga czytelnika. Autor pokazuje sposób na zrozumienie samego siebie. Uczy, że mimo przeciwności losu należy dążyć do celu bo tam czeka nas nagroda. To książka, w której znajdziemy przemyślenia dojrzałego, pokaleczonego przez życie człowieka. Warto czasem zastanowić się nad treścią wypowiadanych przez niego słów. Serdecznie polecam tę powieść. Ja wybieram się w te podróż jeszcze raz. Tym razem od samego początku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-01-2017 o godz 18:37 przez: Sylwia
Czy wędrówka ma jakiś sens? Jeśli mamy dom, swoją przystań gdzie czujemy się bezpiecznie, to czy warto ją opuszczać i szukać? Szukać czegoś, czego nawet nie potrafimy do końca doprecyzować? Książka „Ścieżki nadziei” jest pisana w formie dziennika, można to wywnioskować już po okładce, gdzie jest napisane „dzienniki pisane w drodze”. Głównym bohaterem książki jest Alan, który po śmierci swojej ukochanej żony, utracie domu oraz pracy wyruszył w pieszą podróż przez całą Amerykę. Wyruszył sam z jednym plecakiem, z mnóstwem pytań o sens życia oraz cierpienia. Mężczyznę poznajemy w momencie, kiedy na chwilę przerywa wędrówkę i wraca do domu z powodu choroby ojca. Powrót okazuje się być pełna zarówno bolesnych wspomnień, jak i bolesnych chwil dziejących się w tamtym momencie. Jest to także powrót do chwil szczęśliwych, jakie spotkały bohatera zanim rozpoczął swoją wędrówkę. Dzięki swojemu ojcu mógł on także poznać losy swoich przodków, co bardzo wpłynęło na jego psychikę oraz dalszą część podróży. Wędrówka? To przecież nic dziwnego. W końcu całe nasze życie jest swego rodzaju wędrówką. W przypadku bohatera książki miała ona charakter terapeutyczny, pozwoliła na swego rodzaju odcięcie się od przeszłości i pójście do przodu. Serdecznie polecam tę książkę! Pozwala nam na chwilę zatrzymać się i pomyśleć, czy tak naprawdę to wszystko czego pragniemy i do czego dążymy ma jakikolwiek sens. Napisana jest bardzo przystępnym dla czytelnika językiem i świetnie się ją czyta!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-01-2017 o godz 14:37 przez: Pani Lecter
Ostatni tom "Dzienników pisanych w drodze" jest trochę inny od poprzednich. Mniej tutaj podróży po świecie, ale więcej po prywatnym życiu Alana. Mężczyzna postanawia podjąć decyzje, na które nie odważyłby się wcześniej. Pragnie poukładać swoją codzienność na nowo. Musi zacząć radzić sobie sam, a fakt, że kolejna z najbliższych mu osób musi pożegnać się z teraźniejszością, wyzwala w nim falę samozaparcia, które może rozwiązać jego problemy. Richard Paul Evans jak zawsze podbija serca swoich czytelników cudownymi aforyzmami i myślami. Dla fanów powstało nawet specjalne wydarzenie na Facebooku: Najpiękniejsze cytaty R.P. Evansa Część przedstawiam na samym końcu tego wpisu, ale cała powieść o losach Alana jest swoistym cytatem. Nie bez powodu autor nazywany jest Lekarzem Dusz. W jego twórczości można znaleźć ukojenie, ale też rozrywkę na długie wieczory. "Ścieżki nadziei" są typowym finałem serii. Wszystkie sprawy, które wlokły się przez kilka tomów zostają wyjaśnione. Wspominamy postacie, które przyczyniły się do zmian w życiu głównego bohatera. Niektórzy będą uszczęśliwieni wyborem Alana, niektórzy się zawiodą, ale myślę. że list od Evansa, który pojawia się na samym końcu, sprawi, że zrozumiemy wybór pisarza. Nie jest to powieść z setką zwrotów akcji, niebezpiecznymi wędrówkami i namiętnymi uniesieniami, ale spokojna wędrówka przez ludzkie życie i niezwykłe miejsca. To spokój duszy i ciała, zrozumienie swojego bytu, a może niebytu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-03-2017 o godz 00:16 przez: marciaK
To moja pierwsza przeczytana książka Evansa, ostatni tom opisanych wędrówek jak dla mnie świetny początek, by sięgnąć po kolejną jego pozycję, mimo, że będzie to już czytanie „od tyłu”. Mam nadzieję, że wcześniejsze też są takie dobre?! Czyta się ją jednym tchem, naprawdę bardzo szybko. A dlaczego? dlatego, że akcja została opisana bardzo dobrze, że przygody i miejsca opisane są w taki prawdziwy sposób (większość zresztą jest autentycznych). Człowiek „idzie” cały czas, przez całe życie – jeśli się zatrzymuje to tylko na jakiś czas, by za chwilę znów ruszyć naprzód. Tak też jest z głównym bohaterem, Alan przemierza całą Amerykę pieszo tylko ze swoim plecakiem. Z bagażem, który pozwala mu przetrwać wędrówkę i bagażem doświadczeń, które tak naprawdę skłoniły go do podjęcia tego wyzwania. Podróż ta została przerwana z powodu stanu zdrowia ojca Alana, później znów wznowiona. Aż w końcu dobiega końca – cel zostaje osiągnięty i efekt zgodny z oczekiwaniami. Teraz Alan ma coś więcej, coś czego mu brakowało, zanim wyruszył – bagaż doświadczeń i mądrości zdobyte podczas wędrówki. Podczas tej niezwykłej wyprawy doświadczył dobra i ciepła, otrzymał pomoc i przekonał się o sile, jaką dać może tylko przyjaźń. Spotykał ludzi, którzy na zawsze odmienili jego życie, a on pomału odzyskiwał nadzieję. Tak naprawdę to nigdy nie wiemy co nas czeka za zakrętem losu …
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-01-2017 o godz 18:19 przez: anetta domańska-traczyk
„Ścieżki nadziei” Richarda Paula Evansa to dziennik pisany w czasie ostatniego etapu wędrówki, którą podjął bohater po śmierci swojej ukochanej żony. W tym samym czasie stracił również firmę i pieniądze, a co najważniejsze- traci radość życia i nadzieję. Wyrusza
z plecakiem w drogę pozostawiając za sobą dotychczasowe życie licząc na to że w ten sposób odnajdzie sens słów, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Na swojej drodze spotyka różnych ludzi i każdy z nich uczy go czegoś nowego. Dzień po dniu zbiera doświadczenia
i przekonuje się, że nie należy tracić nadziei, że za kolejnym zakrętem zawsze może nas czekać coś cudownego. I powinno nas przekonać że nie należy tracić wiary w to że urodziliśmy się po to żeby być szczęśliwym a nie cierpieć.
Najważniejszym przesłaniem książki według mnie jest to, że musimy ludziom mówić
o naszych uczuciach. Bo może się okazać, że zabrakło nam czasu na powiedzenie
„kocham cię” i miniemy miłość naszego życia. A nie mamy pewności , że los da nam drugą szansę.
„Niektórzy spędzają tak dużo czasu na poszukiwaniu skarbów, że nie dostrzegają, że mają je wokół siebie.”
Ale żeby zacząć nowe życie należy zawsze zamknąć za sobą drzwi do starych spraw, ale jednocześnie nie należy zapominać o przeszłości bo „Wyprzeć się swojej przeszłości to znaczy spalić most, którym musimy przejść by zrozumieć samych siebie.”
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-01-2017 o godz 18:39 przez: Aleksandra Kot
Czuje się bardzo wyróżniona, że miałam szansę przeczytać najnowszą książkę Richarda Paula Evansa na miesiąc przed premierą. "Ścieżki nadziei" to piąta i ostatnia część serii Dzienniki pisane w drodze.
Mimo, że jest to ostatni tom czytelnik nie czuje się zagubiony. Świadczy to moim zdaniem o kunszcie autora, który umie krótko napomknąć o minionych wydarzeniach, tak aby nie powodować dyskomfortu niewiedzy u czytelnika. Z pewnością warto przeczytać też poprzednie części, ale jeśli akurat tylko ta książka wpadła wam w ręce to nie odkładajcie jej na później bo nie warto!
Richard Paul Evans umie tworzyć niesamowite postaci w swoich książkach. Tym razem znów nie zawiódł. Główny bohater - Alan - wyrusza w pieszą wędrówkę przez Stany Zjednoczone po śmierci swojej ukochanej żony. W sumie sam nie wie dlaczego wyrusza w tak dziwną podróż, ale brnie do przodu mimo niepewności i niepowodzeń.
Książka jest napisana bardzo lekkim i przyjemnym stylem. Jest bardzo wciągająca, także możecie sobie od razu zarezerwować na nią cały wieczór ;) Podobało mi się jej przesłanie - poszukiwanie nadziei i podnoszenie się po niepowodzeniach. Myślę, że wiele osób może ta książka poruszyć i pomóc im odzyskać wiarę w siebie.
Gorąco polecam, nie tylko fanom Evansa, nie tylko kobietom ale wszystkim, który potrzebują ochoty, nawet jeśli o tym nie wiedzą!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-03-2017 o godz 14:03 przez: agata.wiederek
Nie będę tu streszczać książki, bo i nie o to chodzi dla mnie w recenzjach ;) Choć to 5 tom, a wcześniejszych nie czytałam bałam się, że mogę się nie odnaleźć w fabule książki jednak lekkie pióro autora pozwoliło mi na przyjemne wejście w lekturę Początkowo smutna historia głównego bohatera i jego wewnętrzne pytania o sens życia mogą wprowadzić czytelnika w melancholię i zastanowienie się na swoim życiem. Jednak po pewnym czasie w książkę wkrada się sporo wątków pozytywnych, a nawet zabawnych. A wszystko to dzieje się w „podróży”, w podróży poprzez wspomnienia własne, poprzez „pamiętnik” ojca, a przede wszystkim w samotnej pieszej podróży głównego bohatera po Ameryce. Wszystkie te podróże pozwalają Alanowi na przeanalizowanie swojego dotychczasowego życia, na ustalenie początkowo kilku priorytetów. Mimo trudnych chwil i przerwanej podróży, bez wahania wraca na ścieżkę wytyczonej już wcześniej drogi, aby na końcu rozliczyć się z życiem i „pożegnać” z tymi, których utracił. Czasem myślisz, że gorzej być nie może? Sięgnij po tą książkę, a możliwe, że zmienisz zdanie ;) Ogromny szacunek dla autora książki za to, że podobnie jak jego bohater przemierzył pieszo Amerykę – to pewnie dlatego ta książka wydaje się bardziej realna :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-01-2017 o godz 12:34 przez: darr2
Niezwykłe jest, jak dla poprawienia kondycji psychicznej, człowiek decyduje się na podjęcie walki z własnym ciałem, z własnymi ograniczeniami. Kiedy Alan Christoffersen traci wszystko, co było do tej pory dla niego w życiu ważne, wyrusza w podróż przez Stany Zjednoczone. „Ścieżki nadziei” są ostatnim etapem jego podróży. Niestety Alan będzie zmuszony na jakiś czas przerwać wędrówkę i wrócić do rodzinnych stron. Pomimo problemów, w dalszą drogę wyruszy silniejszy. Richard Paul Evans stworzył opowieść bardzo inspirującą do przemyśleń. Dającą szansę na docenienie tego, co człowiek ma w życiu tu i teraz. Stworzył też obraz człowieka, który im więcej przeszkód miał pod nogami, tym stawał się silniejszy, bardziej wytrwały. Alan jest postacią, która na łamach książki dzieli się osobistymi przeżyciami, uczuciami dotyczącymi jego wcześniejszego życia. Za cel swojej wędrówki obrał Key West na Florydzie. Nie wie jeszcze czy ta podróż zmieni jego życie, ale po przebytych kilometrach widzi w sobie pewne zmiany. Dostrzega w sobie światło nadziei, które może dać mu szansę na ponowne życie, inne; ale równie dobre jak przed podjęciem trudu wędrówki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-02-2017 o godz 18:23 przez: Szara Dama
Richard Paul Evans ma to do siebie, że doskonale udaje się mu trafić w sedno sprawy. Ostatnia część "Dzienników" jest chyba najbardziej motywującą książką, jaką kiedykolwiek czytałam (a czytałam ich naprawdę wiele). Pełna życiowych cytatów, pięknych opisów niekoniecznie pięknych zdarzeń. Muszę przyznać, iż podczas jednej sceny (jeśli przeczytacie, doskonale będziecie wiedzieć, że to już ta scena) ze wzruszenia aż poleciały mi łzy - naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio płakałam podczas czytania jakiejkolwiek książki. Jeśli szukacie życiowej motywacji, bądź po prostu miłej, lekkiej i przede wszystkim pięknej lektury, to ta książka jest dla Was. Mnie osobiście przeczytanie jej zajęło 2 dni - wliczając w to, że przez te dwa dni byłam w szkole, później się uczyłam i jeszcze w jeden dzień miałam przez kilka godzin zajęcia teatralne ;) Jednak jest mi też przykro, iż to już koniec i kolejnych części już nie będzie. Pozostaje mi tylko nadzieja, że R.P.Evans będzie pisał inne książki w podobnej tematyce, bo już teraz wysunął się - obok Johna Greena i Stephena Kinga - na prowadzenie w moich ulubionych autorach :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-02-2017 o godz 21:45 przez: mariag
Ścieżki nadziei zamykają cykl Dzienników pisanych w drodze. Alan wkrótce osiągnie cel swojej wędrówki przez USA, lecz czy znajdzie przy tym sens własnego istnienia? Bo przecież nie idzie tylko dlatego, by oddalić się od losu, który odebrał mu wszystko, co najdroższe i zakpił z niego w najbardziej okrutny sposób... Jednak zanim dotrze do celu, musi stawić czoła niespodziewanym konsekwencjom nagłej choroby ojca. A te znacząco wpłyną również na to, w jaki sposób Alan zakończy swoją podróż przez Stany. Czytając Ścieżki nadziei, nie sposób nie uronić łzy - solidna porcja wzruszeń gwarantowana! Pewien niedosyt pozostawiają jednak przygody (nieliczne) podczas ostatniego etapu wędrówki, przez co lektura momentami staje się nieco monotonna i nudna. Niemniej jednak jest to książka obfitująca w szereg prawd życiowych i trafnych spostrzeżeń na temat sensu ludzkiego istnienia - warto więc po nią sięgnąć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji