5/5
18-06-2019 o godz 18:54 przez: Katarzyna Żmuda
Mąż Bridget zginął kilka lat wcześniej w wypadku zostawiając ją i osieracając ich małego synka, Brendana. Kobieta dobrze wie, że musi wreszcie się pogodzić z tym, że go nie ma i ruszyć dalej, na przykład wynajmując pokój w swoim domu, żeby jakiś grosz wpadł do jej funduszy, a ona nie musiała tyle pracować, by utrzymać synka. Nowym lokatorem okazuje się być młody lekarz, Simon, któremu w głowie jedynie romanse. Niedługo kończy rezydenturę w USA i będzie mógł spokojnie wrócić do rodzimej Wielkiej Brytanii, by tam dalej korzystać z życia. Oboje mają zupełnie inne priorytety i plany na przyszłość, ale jak wiele może zmienić wspólne mieszkanie? Duet Keeland i Ward znam już ze "Słodkiego drania" i "Zbuntowanego dziedzica". Obie panie po raz trzeci udowodniły, że potrafią wykreować pełnoprawnych bohaterów, namieszać zdrowo w ich życiach, a wszystko to okrasić końską dawką humoru i to już od pierwszych stron. Dorośli, około trzydziestoletni bohaterowie "Romansu po brytyjsku" okazali się tak ciekawymi postaciami, że znów brakowało mi kilku(dziesięciu) stron akcji. Choć Bridget i Simon mają zupełnie różne charaktery, i inaczej podchodzą do życia, to ich trzeźwe spojrzenie na wiele spraw pozwoliło na wykreowanie zdrowej relacji, w którą jako czytelnik byłam skłonna uwierzyć. W ich znajomości nie brakuje pożądania, ale pojawia się też obustronna zachowawczość, fascynacja, tajemnica i tęsknota za utraconym. Choć na początku wszystko wydaje się być proste i logiczne, to bohaterowie przechodzą niemałe przemiany i tak naprawdę już pod sam koniec książki poznajemy ich prawdziwe osobowości. W tej książce nie brakuje schematów, ale są one na tyle ciekawie wplecione, że nie uważam tego za aspekt negatywny. Ciężko jest teraz znaleźć książkę stuprocentowo oryginalną, szczególnie jeśli po fabule można się domyślać romansu, bądź jakiejkolwiek relacji mieszającej uczucia. Autorki skupiły się na solidnej kreacji bohaterów i przez to nieco bardziej ubogo jest z akcją, która niejednokrotnie wydawała się być wymyślana na szybko, bezsensownie. Do kilku wątków mogłabym się przyczepić jakoby byly niepotrzebnie wplecione, ale rozumiem, że brakowało pomysłów, a książka mogłaby okazać się zbyt krótka. Książka, tak jak i poprzednie poznane przeze mnie, okazała się być napisana lekkim i przystępnym stylem, dzięki któremu książkę czyta się i kończy za jednym podejściem. Ciekawi bohaterowie z, nazwijmy to, realnymi problemami i dylematami wzbudzili moją sympatię na tyle, że wybaczam kilka niedociągnięć fabularnych. Dodatkowe punkty przyznaję oczywiście za humor w powieści, z którego obie panie są już znane wśród czytelników. Niektóre sceny były wręcz żenująco śmieszne, ale dopóki bawią i powodują u mnie niekontrolowane parsknięcia i niedowierzanie, a przede wszystkim momentalną poprawę humoru, dopóty nie będzie mi to przeszkadzać. "Romans po brytyjsku" to niewymagająca zbyt dużej ilości skupienia lektura idealna na nadchodzące wakacje. Jeśli szukacie książki z nietuzinkowymi bohaterami, których aż by się chciało poznać - nie ukrywając, że w dużej mierze chodzi o Simona, to właśnie znaleźliście tytuł, który nada się idealnie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-06-2019 o godz 12:36 przez: Katarzyna Kat.
"Romans po brytyjsku" to kolejna odsłona twórczości mojego ulubionego duetu pisarskiego, choć tym razem nie aż tak spektakularna jakbym tego oczekiwała. Niemniej jednak bawi, uczy i sprawia wiele przyjemności. Bridget to dorosła kobieta, która samotnie wychowuje syna, ciężko pracuje w szpitalu i stara się być dla dziecka całą rodziną. Splot ciekawych wydarzeń przywiódł ją na oddział szpitalny tym razem nie służbowo. Z wbitym w pośladek haczykiem wędkarskim trafia w ręce przystojnego lekarza Simona. Na tym ich historia się nie kończy, bo jak to w życiu bywa, przeznaczenie jest silniejsze niż nasze emocje i to czego sami chcemy. Autorki po raz kolejny udowadniają nam, że na miłość zawsze jest czas. Niezależnie od tego w jakiej sytuacji się aktualnie znajdujemy i czy rzeczywiście sami jej pragniemy. Sytuacja Bridget i Simona była skomplikowana już od samego początku. Potężne emocje, które oboje w sobie wywoływali nie miały prawa bytu, mimo to serce wygra z rozumem. Ona wdowa z dzieckiem i problemami, on młody, lekarz rezydent, który tymczasowo mieszka w Anglii. W jej oczach i daleko idących planach to związek bez perspektyw. Vi Keeland i Penelope Ward postarały się o to, abyśmy nie czuli znużenia, byli od początku do końca w ciągłym wirze emocji i zdarzeń, co powoduje, że strony ubywają w mgnieniu oka. Dotykają również ważnych, życiowych i bardzo prawdziwych tematów, splatają całkowicie różnych sobie bohaterów i pokazują nam, że jeśli tylko otworzymy się na miłość, z całą pewnością ona nas znajdzie. Nie brakuje w niej, znanego mi już z innych powieści, poczucia humoru, które rozbawi Was do łez. Niesamowite jest to, że wszystkie ich książki sprawiają mi taką radość, a pikantne momenty dodatkowo wzbogacają i uwiarygodniają całe tło tej powieści. Myślę, że ten tytuł Wam również przypadnie do gustu, pełne miłości, niepewności losy dwóch osób, które pomimo że pochodzą z dwóch innych światów znajdują wspólny język i potrafią stworzyć cudowny związek. Kolejna odsłona twórczości moich dwóch ulubionych autorek zdała egzamin. Ich powieści są cudowne, nawet kiedy czujemy lekkie niedopracowanie lub coś zgrzyta, potrafią wyładować napięcie w taki sposób, że szybko się o tym zapomina. Piszę o tym już któryś raz z kolei, ale muszę to powtórzyć. Książki Vi Keeland i Penelope Ward czytam w ciemno, nie muszę znać opisu by wiedzieć, że lektura wciągnie mnie do ostatniej strony. Ich książki to nie tylko zwyczajny romans, ale starają się pogłębić i naszą relację z bohaterami jednocześnie dbając o to, aby tło powieści było realistyczne oraz aby fabuła dotykała ważnych tematów i miała istotne przesłanie dla czytelnika, a nie tylko puste wersy o miłości. Jeśli macie ochotę na poruszającą serce historię, która skrywa w sobie wiele rzeczy, to "Romans po brytyjsku" będzie tytułem idealnym. To lektura idealna na wieczorny, letni czas.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-06-2019 o godz 10:40 przez: werka777
Bohaterowie tej powieści jak za każdym razem w przypadku książek autorki okazali się duetem potrafiącym wskrzesić uśmiech na twarzy czytelnika, ale i zbudować emocje wystarczające do tego, by powiedzieć, że książka zaangażowała, choć nie rozerwała na strzępy serca. Zrównoważona dawka wrażeń po to, by bawić i cieszyć, ale nie zaśmiecać pamięci przez długi czas powodując wielkiego czytelniczego kaca. Bridget to kobieta wychowująca samotnie syna. Na pewno nie myśli o szalonych romansach, wręcz pozostaje zachowawcza, zdystansowana w budowaniu świeżych i poważniejszych relacji. Simon to mężczyzna, który wie czego chce. Wyluzowany lekarz, który na pewno nie myśli wyłącznie o jednym. Chcąc zyskać serce Bridget najpierw udowadnia jej, że jest w stanie zyskać sympatię jej syna. Jak prawdziwy, odpowiedzialny i myślący przyszłościowo facet. W tym wszystkim i on i ona pozostają zabawni, rześcy, na pewno nie mdli. Akcja powieści skupia się na wątku miłosnym, w skład którego wchodzą ludzie mający poważne zobowiązania i trzeźwo patrzący w przyszłość. Fabuła zachowuje jednak lekkość, a wszystko za sprawą poprawiających humor dialogów, które zaszczycają czytelnika już od samego początku. Wszak od haczyka w pupie i majtek się zaczyna. Historia jest namiętna, ale wszystko w graniach rozsądku, z etapowym posuwaniem się na przód. „Romans po brytyjsku” nie jest więc typowym erotykiem, jest za to ciekawym romansem dla dorosłych, z pobocznymi wątkami i elementami zaskoczenia, które może nie czynią całej książki nieprzewidywalną, ale nadają jej nieprzewidywalnych momentów. Pojawia się motyw tajemnicy mężczyzny, któremu Bridget ufała. Jest kwestia rodziców, którzy chcieliby dyktować swojemu dorosłemu dziecku jak ma żyć. Są zazdrości, nieprzytłaczające postaci drugoplanowe, relacja dziecka z partnerem matki i praca lekarza. Przecież od niej wszystko się zaczyna. Pozytywny romans, na pewno na letni wieczór u boku lampki wina. Dla kobiet, które szukają lekkiej lektury z nieirytującymi postaciami udowadniającymi, że nie ma czegoś takiego jak sytuacja bez wyjścia i zawsze może być lepiej. Niezależnie od życiowej sytuacji. Historia na podobnym poziomie co poprzednie powieści duetu, niewyróżniająca się jakoś szczególnie, ale dobra na raz. Ja otrzymałam dokładnie to, czego oczekiwałam. Dobrą zabawę. https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/2019/06/romans-po-brytyjsku-vi-keeland-penelope.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-06-2019 o godz 18:22 przez: Zaczytana Anielka
Jak już wiele razy wspominałam uwielbiam duet Keeland & Ward. Teraz już po przeczytaniu sześciu (a właściwie siedmiu) pozycji spod pióra tych autorek po ich historie sięgam poniekąd w ciemno. Tak naprawdę nie muszę znać opisu, sprawdzam jedynie, z jakimi bohaterami będę miała do czynienia i to mi w zupełności wystarcza. Po prostu Vi & Penelope są niesamowicie uzależniające, ciężko się pozbyć tego nałogu! W tej pozycji mamy do czynienia poniekąd z nieco zakazanym romansem. Nie chcę mówić, że tutaj tak w stu procentach pojawia się ten wątek, ale jest on taki bardzo delikatny. O wiem! Powiedziałabym, że wątek zakazanego związku tli się w tej powieści. Bridget ze względu na syna nie chce wchodzić w żadne relacje z mężczyznami, ponieważ boi się o swojego potomka. Dodatkowo Bridget jest nieco starsza od Simona. Nie bardzo lubię tego typu sytuacje w książkach-wole jak to męski bohater jest starszy-ale w tej pozycji nie przeszkadzało mi to ani trochę, różnicy wieku pomiędzy bohaterami w ogóle nie odczułam (poza tymi momentami gdzie oni sami wspominali o swoim wieku). Także jak najbardziej jestem zadowolona z tych dwóch kwestii. Jak już wspomniałam wcześniej zarówno Bridget, jak i Simon są po przejściach. Nie chcę Wam wiele zdradzać na temat Simona, bo na temat Bridget to żadna tajemnica, ale te wydarzenia wpłynęły na ich obecne życie. Simon przeżył tragedię jako nastolatek i właśnie to ukształtowało go na człowieka, jakim jest teraz. Bardzo podoba mi się to, że właśnie dzięki temu ta pozycja nie jest takim całkowicie zwyczajnym romansem. Już od pierwszych stron pozycja okazała się niesamowicie zabawna. Vi Keeland & Peneleope Wrad doskonale wiedzą jak rozbawić czytelnika do łez. Po raz kolejny zostałam kupiona ich poczuciem humoru i niebanalną historią zapisaną na kartkach. Dzięki pojawiającym się problemom pozycja nie jest całkowicie pusta, ale to i tak jedna z najmniej poważnych pozycji tych autorek. Mimo wszystko niesamowicie mi się podobała i jak już wspomniałam, kupiła mnie od drugiego zdania. Jestem zakochana w Simonie, a także Bridget i ich historii. Pełna opinia znajduje się na moim blogu, zapraszam! www.zaczytanaanielka.blogspot.com ~Zaczytana Anielka~
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-06-2019 o godz 21:09 przez: Czytomaniaczka
To już kolejna książka tego duetu, którą miałam okazję przeczytać. I kolejny raz nie zawiodłam się na tych paniach. Zapraszam na kilka słów o bohaterach oraz na poznanie moich odczuć po lekturze. Bridget Valentine to kobieta po trzydziestce, wdowa, która samotnie wychowuje ośmioletniego syna Brendana. Zawodowo jest pielęgniarką i pracuje na ostrym dyżurze. Na prośbę przyjaciółki postanawia wynająć pokój w swoim domy przyjacielowi tej przyjaciółki. Gdy poznaje nowego lokatora okazuje się, że jest on lekarzem, który kilka miesięcy wcześniej miał okazję oglądać jej….. pośladki, z których wyciągał… haczyk wędkarski. Czyż to nie kaprys losu? Simone Hogue to niespełna trzydziestoletni lekarz odbywając rezydenturę w szpitalu w Providence . Dopiszmy do tego seksowny akcent, wysportowaną sylwetkę oraz czarującą osobowość a mamy ideał. „Doktor wyśniony” (jak nazywa go Bridget na początku) ma jednak jedną wadę – nie szuka długoterminowego związku, gdyż po skończeniu rezydentury ma zamiar wrócić do Anglii. Jednak im bardziej poznaje Bridget i jej syna tym bardziej chce zostać. Czy jest gotów na związek? Na pomoc w wychowywaniu dziecka? Autorki bardzo dobrze pokazały co czuje i czego obawia się kobieta starsza od partnera o te kilka lat. Pokazały, że ten młody i beztroski mężczyzna potrafi dorosnąć. Pokazały, że podjęcie decyzji o związku nie jest łatwe, zwłaszcza wtedy gdy jedno z partnerów ma dziecko, które również jest „w pakiecie”. Mamy tu sporo humoru i to takiego gdzie można śmiać się w głos kartkując kolejne strony. Mamy tu wzajemną fascynację, pożądanie i sporo rozważań. Książka jest przyjemną i lekką lekturą, w sam raz na upalne lato. Polecam! Warto! Pełna recenzja dostępna pod adresem: https://czytomaniaczkabyc.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-06-2019 o godz 00:54 przez: coffee_cup90
Pełna wersja recenzji na: https://coffee-cup90.blogspot.com/2019/06/vi-keeland-penelope-ward-romans-po.html „Romans po brytyjsku” to kolejna książka, która została napisana przez niepowtarzalny duet Keeland & Ward. Te autorki po raz kolejny skradły moje serce właśnie tą powieścią. Mam świadomość tego, że książki Keeland & Ward są bardzo przewidywalne, i że są one napisane schematycznie, ale mi to kompletnie nie przeszkadza, bo lubię pióro zarówno jednej, jak i drugiej pisarki. Ten duet to moja słabość, ale co najważniej to każda kolejna książka ich autorstwa, otwiera mi oczy na pewne sprawy. W „Romansie po brytyjsku” autorki, jak zwykle poruszają wiele ważnych tematów. W tej książce dotyczą one: śmierć bliskiej osoby, samotne macierzyństwo oraz problemy z zajściem w ciążę. Nie są to łatwe sprawy dla większości ludzi i zdaję sobie sprawę, jak bardzo trudno się o nich mówi. Jednak trzeba mieć świadomość, że coś takiego może dotyczyć każdego z Nas, bo życie lubi płatać Nam figle. Dlatego się cieszę, że Keeland & Ward o tym piszą, bo możemy zobaczyć, jak inni radzą sobie z czymś takim. Postacie w „Romansie po brytyjsku” są wyraziste i bardzo charakterne, przez co nie da się ich nie lubić. Briget to kobieta po przejściach, która samotnie wychowuje syna. Natomiast Simon to przystojny lekarz z ogromnym poczuciem humoru. Kiedy ta dwójka staje na swojej drodze to iskry, aż lecą. Chemia pomiędzy nimi wypala zwoje mózgowe, a sceny erotyczne doprowadzają do palpitacji serca. Kocham to, jak ten duet kreuje swoich bohaterów, bo zazwyczaj są to ciekawe postacie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-06-2019 o godz 00:52 przez: coffee_cup90
Pełna wersja recenzji na: https://coffee-cup90.blogspot.com/2019/06/vi-keeland-penelope-ward-romans-po.html „Romans po brytyjsku” to kolejna książka, która została napisana przez niepowtarzalny duet Keeland & Ward. Te autorki po raz kolejny skradły moje serce właśnie tą powieścią. Mam świadomość tego, że książki Keeland & Ward są bardzo przewidywalne, i że są one napisane schematycznie, ale mi to kompletnie nie przeszkadza, bo lubię pióro zarówno jednej, jak i drugiej pisarki. Ten duet to moja słabość, ale co najważniej to każda kolejna książka ich autorstwa, otwiera mi oczy na pewne sprawy. W „Romansie po brytyjsku” autorki, jak zwykle poruszają wiele ważnych tematów. W tej książce dotyczą one: śmierć bliskiej osoby, samotne macierzyństwo oraz problemy z zajściem w ciążę. Nie są to łatwe sprawy dla większości ludzi i zdaję sobie sprawę, jak bardzo trudno się o nich mówi. Jednak trzeba mieć świadomość, że coś takiego może dotyczyć każdego z Nas, bo życie lubi płatać Nam figle. Dlatego się cieszę, że Keeland & Ward o tym piszą, bo możemy zobaczyć, jak inni radzą sobie z czymś takim. Postacie w „Romansie po brytyjsku” są wyraziste i bardzo charakterne, przez co nie da się ich nie lubić. Briget to kobieta po przejściach, która samotnie wychowuje syna. Natomiast Simon to przystojny lekarz z ogromnym poczuciem humoru. Kiedy ta dwójka staje na swojej drodze to iskry, aż lecą. Chemia pomiędzy nimi wypala zwoje mózgowe, a sceny erotyczne doprowadzają do palpitacji serca. Kocham to, jak ten duet kreuje swoich bohaterów, bo zazwyczaj są to ciekawe postacie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-06-2019 o godz 19:20 przez: Catherine H.
Bardzo lubię twórczość zarówno Penelope Ward jak i Vi Keeland.Romans po brytyjsku nie jest wyjątkiem - jest zabawnie, trochę szablonowo, ale z delikatną nutką czegoś świeżego. Oczywiście ze szczyptą pikanterii rozsiewaną między spojrzeniami bohaterów. Niestety zdenerwowało mnie to, że Bridget w sumie bardzo szybko zapomniała o swoim mężu, który umarł dwa lata przed spotkaniem jej i Simona.W tekście było to w 90% przypadków określane jako KILKA LAT, a były to, jak już mówiłam, TYLKO dwa lata. Wracając, Bridget była z nim od szkoły średniej, czyli bardzo długo, a w powieści wygląda to tak jakby jego śmierć mało ją obeszła. Każda scena ma służyć przyzwyczajeniu czytelnika, że Bridget z mężem nie była szczęśliwa, aby ten uznał, że Simon jest o wiele lepszym, rzecz jasna, żyjącym kandydatem. Oczekiwałam żałoby i rozdarcia głównej bohaterki, a ona odkąd widzi Simona tak naprawdę zachowuje się jak nastolatka. Jakby tego mało, kiedy wszyscy inni bohaterowie już wyjaśnią Bridget, że z Simonem już jest o wiele szczęśliwsza niż z mężem, autorki zrzucają na zmarłego dziesięciokilowy worek brudu. Z drugiej strony można powiedzieć, że dzięki temu Brytyjski romans jest utrzymany w swobodnym, szczęśliwym klimacie, na który tylko przez chwile cień rzuca przeszłość. Dzięki temu powieść jest napakowana nieokiełznanym pożądaniem bohaterów i umiejętnością cieszenia się chwilą obecną. Jeśli właśnie tego szukacie, Romans po brytyjsku sprawdzi się wyśmienicie. Ja sama dobrze się bawiłam 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-06-2019 o godz 10:37 przez: Emczytelnik
Dzisiaj mam dla Was książkę mojego ukochanego duetu. Wiecie jakiego? Dokładnie tak! Penelope Ward i Vi Keeland wydały kolejną książkę! Jaki jest "Romans po brytyjsku"? Czy ja sama sie w nim zakochałam, czy jednak nie? . "Romans po brytyjsku" to lekka książka, która jedyne co ma wspólnego z Wielką Brytanią to, to, że główny bohater jest stamtąd. Akcja dzieje się w Ameryce a całości dopina szpitalny romans. Książka zaczyna się w takim momencie, że spokojnie możecie się pośmiać a jedna sytuacja nagle zmienia całe życie bohaterki. Tutaj mamy kilka nowości jeśli chodzi o kreacje bohaterów więc często byłam pozytywnie zaskoczona. Dziewczynom nadal żart trzymał się bardzo dobrze, fabuła była nieźle wykreowana, może nie jakoś górnolotnie, ale przeczytać z uśmiechem na ustach jak najbardziej się dało. Moim zdaniem dostałam to czego oczekiwałam od Autorek, lekkiej, przyjemniej i zabawnej historii w 100% stylu Vi oraz Penelope i to sie spełniło bardzo dokładnie przez co jestem po prostu bardzo zadowolona! . Brighet i Simon to para bohaterów fajnie wykreowana, która może nie zmieniła mojego myślenia na świat, ale dała mi mase frajdy z ich przygodami. Raczej nie będą zapadający w pamięć, ale byli po prostu dobrzy abym nie miała się do czegoś bardziej przyczepić. . Polecam wam! Autorki dalej dobrze sobie radzą z napisaniem dobrej i przyjemnej książki. Akurat dzisiaj weszła do księgarni - więc lećcie i kupujcie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
01-10-2019 o godz 08:59 przez: wolęKSIĄŻKI
Ten duet wzbudza emocje. Czasem dobre, czasem złe. W tym przypadku złe i choć jestem fanką tego duetu, to niestety, ale coś poszło nie tak. Pomysł był dobry, ta historia mogła być ciekawa, czytając opis myślałam sobie; ale to będzie fajne. I co ? Nie było, a wręcz wiało nudą. Książka miała swoje "momenty" i fajne, zabawne sytuacje, ale nic więcej. Bohaterka irytująca, bohater interesujący, ale sam całej historii nie udźwignie. I nie wiem, może ja przesadzam i się czepiam, bo ta książka miała sprawić czytelnikowi przyjemność i być lekką i przyjemną, ale nie da się przy niej zrelaksować.. Gdzie się podziały historie takie, jak Drań z Manhattanu albo Milioner i bogini? Pełne pasji, z przytupem, z bohaterami zadziornymi i z temperamentem.. Nie wiem, może za dużo podobnych książek w ostatnim czasie, a może romans nie zaskakuje mnie już niczym (mam nadzieję, że chwilowo). Czy polecam ? Chyba nie... choć wiem, że i ta historia znajdzie swoich zwolenników. Czytajcie! Jeśli chcecie. . Za egzemplarz dziękuję @editio.red 🔥
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-03-2021 o godz 08:28 przez: wybitna.marzycielka
Zwykły romans?? Nie Przesłodzona hisotria?? Nie! Gwarantowane wzruszenie?? Tak! Co to była za książka! Choć, zaczynała się jak każda Ward&Keeland to zupełnie się różni. Zacznijmy od tego, że główna bohaterka jest wdową i ma 8-letniego syna. Ta opowieść jest bardzo ludzka. Od razu polubiłam bohaterów! I choć książka ma niecałe 300 stron to bardzo się do nich przywiązałam. Nie brakuje w niej również poczucia humoru czy pikantnych scen, bo to możemy znaleźć na każdym kroku. Minusem jednak jest przewidywalność i schematycznosc. Książka dla tych, którzy chcą poczytać co nieco o lekarzach😁 @wybitna.marzycielka https://www.instagram.com/p/CLwD_vjhQJN/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-06-2019 o godz 11:47 przez: iga_5
Ciekawie pokazany problem nowego związku, tutaj z tą zaletą, że akurat dziecko popiera nowego partnera mamusi. Autorki znane są ze świetnego poczucia humoru i pisarskiego zgrania, bo już od lat tworzą we dwie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-07-2019 o godz 08:04 przez: Bożena
Brytyjki są niby sztywne, ale okazuje się, że nie zawsze. Humor jest czasami bardzo prosty, ale zarazem najbardziej spontaniczny. Taka figlarna błazenada bardzo uzależnia, przekonacie się. HIT!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-07-2019 o godz 18:45 przez: monikah
Uzmysławia, że należy się ustatkować, dla własnego dobra i potomstwa. Dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet, bo każde z nich może tworzyć rodzinę niepełną. Solidna, dojrzała historia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji