5/5
21-01-2016 o godz 09:02 przez: beata masiorek | Zweryfikowany zakup
super książka tak samo dobra jak część pierwsza polecam super opowiedziana opowieść
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-10-2015 o godz 15:40 przez: Dagmara Gudebska | Zweryfikowany zakup
wzruszająca,trzymająca w napięciu do samego końca...napewno jeszcze do niej wrócę ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-09-2021 o godz 13:27 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Chciałabym zakupić pierwsza część bo książka jest świetna chętnie do niej wracam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-01-2019 o godz 18:00 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Książka zapierająca dech w piersiach Polecam wszystkim którzy nie boją się uczuć
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-10-2015 o godz 08:23 przez: blekixxx | Zweryfikowany zakup
Bardzo fajna i lekka w czytaniu kontynuacja powieści Collide. Serdecznie polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
29-11-2015 o godz 11:00 przez: monia | Zweryfikowany zakup
ksiazka jak najbardziej godna polecenia na te deszczowe i zimowe wieczory
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-04-2016 o godz 17:19 przez: Emilia Otocka | Zweryfikowany zakup
jeśli przeczytało się pierwszą część to to ta jest obawiązkiem
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-03-2016 o godz 09:56 przez: BEATA WIŚNIEWSKA | Zweryfikowany zakup
Polecam, szczególnie dla tych którzy czytali pierwszą książkę
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-12-2019 o godz 10:38 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
niesamowita,wciąga od samego początku czytania
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-08-2018 o godz 20:38 przez: Eyyyx33 | Zweryfikowany zakup
Warto przeczytać 😊
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-09-2021 o godz 17:44 przez: Jagoda101 | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-09-2015 o godz 20:26 przez: Ksiazkomania
Historia pięknej, lecz bardzo trudnej miłości Emily i Gavina powraca w „Pulsie”. Czekałam na te emocje, na te iskierki, na to wszystko, co ma nam do zaoferowania autorka i w końcu moje marzenie się ziściło. Choć w romansach dopiero raczkuję, to mogę stwierdzić, że „Pulse” skradł moje serce i chciał, czy nie chciał, każdą książkę z tego gatunku będę porównywała właśnie do niej, do „Collide” i do „Pulse”. Bo te dwie powieści, które tworzą jedną całość zasługują na wszystkie wyróżnienia jakie zdobywają i na wszystkie pozytywne recenzje jakie otrzymują.

„Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki.”

Emily po burzliwym zerwaniu z Dillonem nie może znieść pustki, samotności i straty. Straty nie z powodu zerwanych zaręczyn, lecz z powodu utraconej miłości. Gavin wyjechał nie zostawiając żadnej wiadomości, nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia. Emily czuje, że traci grunt pod nogami, jednak nie poddaje się i zaczyna walkę. Walkę o swoją miłość, walkę o utracone nadzieje, walkę o mężczyznę, który wykradł jej serce i zawładną duszą. Nic jej nie powstrzyma, przed odzyskaniem swojego skrawka życia, który on jej skradł. Ma tylko nadzieję, że Gavin jej wybaczy, że wciąż ją kocha. Gdy oboje robią krok naprzód, zaraz muszą zrobić dwa w tył, ponieważ los to przebiegła bestia, która nie do końca chce współpracować.

„Pulse” zaskakuje. Powieść jest bardziej wulgarna, bardziej erotyczna i bardziej odważna niż jej poprzedniczka, jednak to tylko dodaje jej uroku i tej iskierki, którą potrzebują romanse. Bo „Pulse” bliżej do współczesnego romansu, niż do innych gatunków, dlatego też nieco różni się od „Collide”. Ta właśnie różnica czyni książkę wyjątkową, ponieważ nie możemy nastawiać się na powtórkę z rozrywki. Nie będzie podobnych wątków, do tych z „Collide”. Tutaj mamy burzliwą, tajemniczą, szaloną miłość dwojga ludzi, których los nie szczędzi. Rzuca im kłody pod nogi za każdym razem, gdy w ich życiu pojawi się iskierka szczęścia i nadziei. Jest to powieść, która pokazuje miłość i wszystkie uczucia z nią związane, te dobre i te złe. „Collide” była zaledwie wstępem do pełnego namiętności, seksu i uczuć romansu Emily i Gavina.

Wiecie jakie to uczucie mieć „kaca książkowego”. Nie można zacząć czytać nowej książki, gdyż cały czas żyje się fabułą poprzedniej. Tak miała po przeczytaniu „Collide”. Przez dłuższy czas nie mogłam się zwyczajnie otrząsnąć po tych emocjach, które, w dużej dawce, zagwarantowała nam autorka. Teraz, po przeczytaniu „Pulse” i wylaniu całego morza łez, muszę stwierdzić, że „kac książkowy” zmienia dla mnie znaczenie. Ten stan, po „Pulsie” nie mogę nazwać zwykłym stanem niemożności zaczęcie nowej powieści, to coś więcej, coś, co zostanie ze mną na zawsze. Bo na zawsze chcę pamiętać historię Emily i Gavina.

„Wiesz, jakie to straszne, gdy pragniesz czegoś tak bardzo, że dla tego czegoś chcesz zmienić całe swoje życie?”

„Pulse” to totalna bomba emocjonalna, prawdziwy rollercoaster uczuć. Emocje nie mają końca, osiągają stan + nieskończoności. Autorka kręci czytelnikiem na każdą możliwą stronę. Gdy już myślimy, że coś się wyjaśniło, że już będzie dobrze, wtedy przeżywamy prawdziwe zderzenie z górą szoku i niedowierzania. Otrząsamy się dopiero po chwili, gdyż wszystko wywraca się do góry nogami, pojawiają się nowe niewiadome i książka nabiera ponownego biegu. Granie na uczuciach czytelnika to prawdziwy talent i to właśnie pokazuje Gail McHugh w „Pulse”. Ze stanu szczęścia, uśmiechu na twarzy przechodzimy do wzruszeń i łez, które wylewają się strumieniami. Dlatego zaopatrzcie się w chusteczki – to taka moja mała rada.

Jesteście pewnie ciekawi czy Emily uda się uwolnić od Dillona raz na zawsze? Otóż powiem wam, że Emily nie ma lekko. Przerażający jest fakt, że coraz więcej jest kobiet, których dosięga przemoc domowa, które są bite, poniżane i zastraszane. To bardzo poważny problem. Emily zaczerpnęła rady specjalistów, szukała dla siebie lepszej drogi. Książka pokazuje, że warto czasami sięgnąć po pomocną dłoń, że warto myśleć pozytywnie i mieć wiarę i nadzieję na lepsze jutro.

Książkę czyta się jednym tchem. Jedna zarwana noc, jedno pudełko chusteczek wystarczą, żeby poznać zakończenie. Zachęcam tych, co nie czytali „Collide” do jak najszybszego zapoznania się z lekturą, bowiem „Pulse” jest wart uwagi wszystkich czytelników. A gdy już będziecie mieć za sobą pierwszą część, jestem pewna, że po „Pulse” sięgniecie szybciej niż wam się wydaje.
http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
2/5
01-10-2015 o godz 14:16 przez: Izabela
Literatura erotyczna już dawno ewoluowała w przedziwny twór powtarzalnych historii, postaci, scen czy imion. Nawet okładki mają podobne, bo po co się wysilać przy czymś, co z założenia nigdy nie było czytadłem ambitnym. Nie wiem czy pamiętasz, Czytelniku, ale kiedyś dawno, dawno temu, tego typu powieści promowane były boskim Fabio, który z rozwianym włosem i gołą klatą spozierał na przechodniów z kioskowej półki. Książeczki te kosztowały grosze, czy, niech będzie, 9.99 zł za sztukę. Historie o Fabio i niewinnych dziewicach powracają lata później. On, milioner, miliarder, właściciel firmy okraszonej własnym nazwiskiem i koniecznie „Industries” na końcu. Ona, niewinna, zbłąkana, zagubiona w świecie lub nieufna wobec mężczyzn. Powtarzamy ten sam scenariusz. Jednakże youtubowy cykl „Złe książki” jako relacja z czytania tejże intrygującej kategorii literackiej uświadamia mnie, że czasem sięgamy nowych, niższych nawet, poziomów. „Pulse” Gail McHugh trzyma klasę tomu pierwszego. Nie wiem czy to dobrze, ale znana spirala seksualnych przeżyć bohaterki wciąż się kręci.

Emily ma za sobą burzliwe rozstanie i zerwanie zaręczyn z Dillonem, mężczyzną zaborczym, nieodpowiedzialnym, dominującym nad nią w każdym możliwym rejonie życia. Gavin, z którym zdecydowała się związać, zniknął bez śladu, nie odbiera telefonu ani nie oddzwania po nagranych wiadomościach. Dziewczyna jednak zbiera się w sobie i decyduje zawalczyć o to, co w życiu wybrała. Emily i Gavin jednak nie mogą czuć się samotnie, w ich życiu wciąż i wciąż jest ktoś trzeci.

Czytając „Collide”, pierwszy tom tej serii, miałam wrażenie, że pod namiętnymi pocałunkami, toną alkoholu, niesmacznych odzywek i scen seksu kryje się coś więcej. Że Gail McHugh porusza trudny temat, a przynajmniej podświadomie stara się to zrobić. Bo jest więcej takich dziewczyn jak Emily i jest więcej takich ich Dillonów, którzy tworzą toksyczne związki niszcząc się nawzajem. Sądziłam, że autorka chce powiedzieć, że to niefajne. Że tak nie powinno być. I to się udało w pewnym stopniu, a przynajmniej ja tak to odebrałam. Bo chyba za bardzo chciałam, żeby było to coś więcej niż romans i dylemat typu kogo wybrać? Multimiliardera czy zwykłego miliardera? Bo okazało się, że Emily otacza się takimi osobistościami będąc jedynie nauczycielką na zastępstwie i kelnerką dorywczo. „Collide” pod tym względem sięgała granic absurdu i nieprawdopodobności na każdym kroku nowojorskiego chodnika. „Pulse” ma tych bzdur nieco mniej, ale również opowiada zupełnie inną i bardziej przyziemną historię.

Miłość Emily i Gavina to TA miłość. Ta miłość, o której kręci się filmy, jak sami mówią, pisze się piosenki i czeka z zapartym tchem, by zobaczyć swoją drugą połówkę po choćby dniu rozłąki. To miłość jedna z wielu, nie pierwsza i niejedyna w Nowym Jorku. Ale wyjątkowa, bo dotyczy właśnie nich. A zapewniam Cię, czytelniku, że każda Twoja miłość będzie tą jedyną, tą po grób, tą wieczną i najpiękniejszą. Bo co tu dużo mówić, historia Emily i Gavina nie jest niezwykle intrygująca. Nie różni się wiele od zwykłych, ludzkich związków, jeśli nie będziemy liczyć otoczki absurdu, o której wspomniałam wcześniej. Takie rzeczy się nie dzieją, więc to odcinam. Druga rzecz to bohaterowie. Emily jakiś czas temu straciła matkę, a i teraz nie ma się do kogo z rodziny zwrócić o pomoc. Prowadzi niepoukładane nowojorskie życie, nie może uwolnić się od byłego, często jest lekkomyślna i zdecydowanie nie należy do osób odpornych psychicznie. Gavin to natomiast wcielenie doskonałości, o perfekcyjnym ciele, nienagannych manierach, pięknej duszy i takcie w towarzystwie. Gavin zawsze wie, co należy zrobić. Nierzeczywiści bohaterowie w większości nie muszą się martwić o rzeczywiste problemy. A ja nie lubię perfekcji.

Wciąż zastanawiać się będę jak by się to potoczyło, gdyby Emily miała kilka centymetrów za dużo w udzie, Dillion kilka zer mniej na koncie, a Gavin wzbogacony o krzywy zgryz i pieprzyk pod lewym okiem siedziałby za biurkiem w standardowych godzinach pracy. Nie zrozum mnie źle, Czytelniku, nie szukam dziury w całym. Ale miło byłoby poczytać o zwykłych, przyziemnych bohaterach. Ani ja, ani Ty nie mamy wiele wspólnego z wielkim światem obrzydliwie bogatych firm i zegarków wartych odsetki ich wartości. A gdybyśmy chcieli zasmakować tego prestiżu, sięgnęlibyśmy po Greye czy inne odcienie szarości… „Pulse” pod wieloma względami powiela dobrze znaną wszystkim historię. Ale czy potrzebujemy ich więcej? Dzisiaj każdy bohater może być Christianem, dlaczego więc chcemy być Anastasią?

[jasubiektywnie.blogspot.com]
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-10-2015 o godz 20:14 przez: Kamila Idziaszek
Dzisiaj mam dla Was recenzję długo wyczekiwanej przeze mnie kontynuacji "Collide", czyli powieści, która zakończyła się w bardzo intrygującym momencie. Jeszcze zanim odłożyłam książkę za półkę zaczęłam odliczać dni do premiery "Pulse". Pierwszy tom wywołał we mnie wszystkie możliwe emocje i po przeczytaniu ostatniej strony długo nie mogłam się opanować. Muszę przyznać, że z tą częścią wiązałam ogromne nadzieje, dlatego gdy tylko ta pozycja znalazła się w moich rękach, wszystkie inne obowiązki zeszły na dalszy plan i musiały poczekać. Jeśli jesteście ciekawi czy kolejna część z tej serii chwyciła mnie za serce, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, z której z pewnością się tego dowiecie.

Emily w końcu podejmuje najważniejszą decyzję w swoim życiu i w dniu ślubu postanawia odejść od Dillona, a także ratować prawdziwe uczucie. Jednak zraniony Gavin wcale nie ułatwia jej zadania i wyjeżdża, aby odreagować jej stratę i cierpieć z dala od wszystkich. Dodatkowo chłopak pozbywa się komórki, tak więc nie wie co zdarzyło się po jego wyjeździe. Emily pomimo tego się nie poddaje i podąża w ślad za ukochanym, jednak ich spotkanie nie jest tak kolorowe jak by tego chciała. Kiedy oboje dochodzą do porozumienia i można by pomyśleć, że w końcu wszystko będzie na dobrej drodze, w ich życiu pojawia się Dillon, który po raz kolejny zakłóci ich spokój i nie będzie chciał tak łatwo odpuścić. Czy Emily po wielu trudach będzie mogła cieszyć się codziennością u boku mężczyzny, którego naprawdę kocha?

Emily, Dillona oraz Gavina mieliśmy okazję już poznać w pierwszej części tej serii, czyli "Collide". Pod względem kreacji bohaterów nie możemy mieć żadnych zastrzeżeń do autorki, która również tym razem świetnie sobie poradziła. Gail McHugh nadal wprowadza nas w ich świat, pozwalając zagłębić się w ich tok myślenia oraz zrozumieć podejmowane przez nich decyzje. Każda z postaci jest bardzo barwna, a do tego niezwykle realna, dzięki czemu jesteśmy w stanie skupić się na emocjach jakie nimi targają, a także spojrzeć na świat z innej perspektywy. Jeśli czytaliście moją recenzję "Collide" to zapewne wiecie, że Dillon bardzo działał mi na nerwy i muszę przyznać, że w tej części zupełnie nic w tej kwestii się nie zmieniło. Tego bohatera po prostu nie da się lubić. Emily i Gavin natomiast pomimo swoich wad oraz nie zawsze słusznie podejmowanych decyzji często wywoływali uśmiech na mojej twarzy i muszę przyznać, że ogromnie im kibicowałam, a przy tym nie potrafiłam na żadne z nich się długo złościć. Autorka utwierdziła mnie w przekonaniu, że naprawdę stać ją na stworzenie świetnej historii, a tak wykreowanych bohaterów, którzy potrafią rozpalić w czytelniku wszystkie możliwe emocje, można jej po prostu pogratulować.

Język z jakim mamy tutaj do czynienia jest prosty, zrozumiały i odzwierciedla lekkość z jaką autorka musiała pisać tę powieść. Tak samo jak przy poprzedniej części, "Pulse" czytało mi się naprawdę w ekspresowym tempie. Nawet nie wiem kiedy dobrnęłam do końca i zorientowałam się, że to już koniec mojej przygody z głównymi bohaterami. Gail McHugh w stu procentach zaspokoiła moje potrzeby i sprawiła, że choć przez chwilę mogłam zapomnieć o otaczającym mnie świecie, problemach oraz codziennych obowiązkach.

Podczas czytania tej części, po prostu nie można złapać oddechu, ponieważ akcji jest jeszcze więcej niż w poprzednim tomie. Wszystkie wydarzenia są bardzo rozwinięte i świetnie opisane, co pozwala czytelnikowi wczuć się w każdą z przedstawionych sytuacji. Rozwiązania i odpowiedzi na nurtujące nas pytania są tak dozowane, aby trzymać nas w ciągłym napięciu. Gail McHugh stworzyła historię, która pochłonęła mnie w stu procentach i sprawiła, ze straciłam kontakt z rzeczywistością. Seria "Collide" znalazła drogę do mojego serca i jestem pewna, że jeszcze przez długi czas tam pozostanie.

Jeśli miałabym wybrać między "Collide" a "Pulse" chyba nie potrafiłabym się zdecydować, ponieważ obie części bardzo mi się podobały. Cudowna historia, a do tego świetnie opisana to coś czego mi ostatnio brakowało. Cieszę się, że w moje ręce trafiła ta pozycja, a ja mogłam przekonać się, że warto poświęcić swój czas na zapoznanie się z twórczością Gail McHugh. Mam nadzieję, że nie będziecie już dłużej zwlekać i wkrótce Wy także zakochacie się w tej opowieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-10-2015 o godz 16:15 przez: Magnolia044
„Rozstała się z Dillonem, a on nadal jest obecny w jej życiu! To będzie jego zemsta. Dobry Boże, to będzie więcej niż zemsta. Ten potwór i manipulant będzie miał swoje pięć minut w blasku jupiterów!”

Ponownie wkraczamy w świat Emily oraz Gavina. Kiedy czytelnikowi wydaje się, że kochankowie znaleźli upragnione szczęście, że wszystko co złe zamknęli za drzwiami z napisem przeszłość, to ta wraca do nich i burzy ich zbudowany na nowo świat.

„Los… jaka do jednak zabawna sprawa.”

Po burzliwym rozstaniu z Emily, Gavin postanawia uciec i zaszyć się w Meksyku. Tam zapija swoje smutki i żale. Jednak nie trwa to długo, gdyż Emily postanawia walczyć o ich związek. Wyrusza wpierw do Coltona, prosi go o kontakt z młodszym bratem. Z początku Colton nie jest zachwycony jej odwiedzinami, jednak kiedy widzi w jak złym stanie jest Emily, postanawia jej pomóc i takim sposobem dowiaduje się gdzie mężczyzna przebywa. Z ogromnym lękiem oraz z wieloma niewiadomymi wylatuje do Playa del Carmen. Kiedy kobieta podjeżdża pod domek kochanka, okazuje się, że ten ma towarzystwo, jednak na widok Emily odprawia potencjalne kochanki. Dochodzi do spięcia i olbrzymiej wymiany zdań, po której Gavin odwozi Emily do jej hotelu. Wiadomo jednak, że po czasie godzą się i razem wracają do Londynu. Myślą, że już wszystko sobie wyjaśnili, że przed nimi żyli długo i szczęśliwie. Aż nagle Emily dowiaduje się, że jest w ciąży i wszystko wskazuje na to, że ojcem jej dziecka będzie znienawidzony Dillon. Miesiące, które powinny być przepełnione radością, stają się miesiącami pełnymi bólu i smutku. Przed kochankami kilka miesięcy strachu, o to czyje jest dziecko, a także co zrobi Dillon jeżeli okaże się, że to jego potomek. Dodatkowo Emily i Gavin są zastraszani przez byłego narzeczonego. Dochodzi do konfrontacji dwóch mężczyzn, co z tego wyniknie, przekonacie się czytając „Pulse”.

„(…) Poza tym obstawiam, że moja sperma to twardziele, a Dillon jako tchórz ma również słabą armię. I dlatego uważam, że są znacznie większe szanse, że to ja jestem ojcem dziecka, a nie ten dupek.”

Muszę tutaj wylać swoje żale. Otóż żałuję, że muszę się rozstać z bohaterami. Żałuję, że to koniec bardzo emocjonującej przygody. Żałuję, że seria kończy się na drugim tomie. Żałuję, że książkę pochłonęłam tak szybko i że nie delektowałam się nią odpowiednio długo. Jednego zdecydowanie nie żałuję, a mianowicie tego, że sięgnęłam po tę znakomitą serię, bowiem spędziłam z bohaterami niesamowite chwile wzlotów i upadków i ponownego podnoszenia się.

„Cokolwiek zrobisz, nigdy nie kwestionuj Opatrzności. Powtarza: nic się nie dzieje bez powodu. Zrób z tej wiedzy użytek: możesz pozwolić się złamać albo staniesz się jeszcze silniejszy.”

Powieść napisana jest lekkim językiem, dialogi są proste, a akcja przyspiesza z każdą kolejną przeczytaną stroną. Autorka umiejętnie manewruje emocjami czytelnika. Płakałam i śmiałam się wraz z bohaterami, co daje, że wykreowani są bardzo dobrze oraz realistyczne. W książce znajdziemy również niemałe pokłady humoru, co bardzo mnie ucieszyło. Należy również wspomnieć o scenach erotycznych, jest ich tutaj bardzo dużo dodatkowo często są one bardzo pikantne.

Reasumując. „Pulse” jest tomem kończącym serię „Collide”, obie trafiają na półkę moich ulubionych powieści. Książka jest bogata w zaskakujące zwroty akcji. Nader emocjonująca. Czyta się ją bardzo szybko i z ogromnym zainteresowaniem, gdyż odbiorca dąży do wyjaśnienia całej sytuacji w jaką popadli bohaterowie powieści. Autorka udowodniła, że włada doskonałym kunsztem jak również bardzo sprawnie przedstawia całą historię. Co mogę jeszcze dodać? Z przyjemnością w osobnych powieściach poznałabym losy bohaterów drugoplanowych, a w szczególności Liv. Mnie osobiście książka bardzo przypadła do gustu i spędziłam z nią przemiłe chwile. Komu mogę polecić tę powieść? Otóż jak sama autorka przedstawiła na wstępie „Dedykowane kobietom, które dopiero mają odnaleźć swój głos, siłę i odwagę. (...)” również podtrzymuję te słowa, polecam „Pulse” wszystkim kobietom bez wyjątku. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-12-2015 o godz 23:09 przez: KobieceRecenzje365


"Dedykowane kobietom, które dopiero mają odnaleźć swój głos, siłę i odwagę. Nigdy nie pozwól, żeby odebrano ci to wszystko, z czym się urodziłaś. Odzyskaj to."

To dedykacja autorki, którą zamieściła ona w "Pulse", drugiej części "Collide". Zgadzam się z nią w stu procentach.

Kto czytała "Collide" ten wie, że Gavin wyjechał, wyrzucił telefon by nie mieć kontaktu z nikim i spróbować zapomnieć o miłości swego życia, czyli Emily. Ale nawet alkohol, ani kilkugodzinne przygody z przypadkowymi kobietami nie są wstanie wyrzucić ukochanej z jego myśli.

Gdy Emily dowiaduje się, że Gavin wyjechał postanawia wyciągnąć od Coltona, brata Gavina, informację gdzie ten się ukrył. Z postanowieniem, że odzyska mężczyznę swojego życia udaje się do Playa del Carmen w Meksyku. Lecz Gavin nie jest zachwycony widząc swoją ukochaną kobietę, tym bardziej, że cały czas próbuje o niej zapomnieć i nie wie, że podczas jego nieobecności Emily, nie wyszła za Dillona.

"- Jestem trupem psiakrew! - Otoczył ręką jej talie, przyciągnął ją do siebie. Patrząc w mokre zielone oczy, zapragnął znowu ją pocałować. - Ty mnie zabiłaś, Emily - szepnął, odsuwając włosy z jej twarzy."

I choć nasi bohaterowie spróbują układać swoje życie na nowo, to Dillon nie da im o sobie zapomnieć, można by rzec, że będzie ich mrocznym cieniem.

Czy Emily i Gavin mają szanse odbudować swoje życie na nowo i cieszyć się sobą oraz własną miłością? Zapewniam Was, że łatwo nie będzie. Autorka już się postarała o to i co jakiś czas kolejna kłoda ląduje pod ich nogami.
"Pulse" jest tak spójne z "Collide", że już chyba bardziej się nie da. Książka zaczyna się z miejscu w którym skończyła się część pierwsza więc nie mamy nawet chwili na oddechu, tylko od pierwszych stron dopada nas smutek.

Jest to historia przepięknej, prawdziwej, nieskazitelnej miłości, bajkowej wręcz. Gavin to przystojny, bogaty mężczyzna, który świata nie widzi poza swą ukochaną kobietą. Dla niej gotów jest poświęcić wszystko. Dla Emily, Gavin też jest sensem życia, to on ją uratował i to on tchnął w nią nowe życie. Żadne z nich już teraz nie wyobraża sobie życia bez siebie nawzajem.
Czy nie każda z nas marzy właśnie o takiej miłości? Bo ja na pewno chciałabym spotkać na swojej drodze właśnie takiego Gavina.
Niestety życie tej dwójki nie będzie usłane różami, obecność Dillona będzie dla nich męcząca, bo do przyjemnych typków on nie należy. Lecz niestety będą musieli tolerować jego obecność. Dlaczego? Tego już Wam nie zdradzę. Ale jak to mówią, ten się śmieje kto się śmieje ostatni.

Jeżeli "Collide" było jak jazda na emocjonalnym rollercoasterze, to naprawdę nie wiem jak określić "Pulse". Po prostu brakuje słów, by opisać tę książkę. Czytając łzy lały mi się strumieniami, a w pewnych momentach bałam się przewrócić stronę by dowiedzieć się co McHugh wymyśliła dla swoich bohaterów. A uwierzcie mi na słowo, że autorka postarała się i to bardzo, byśmy odchodzili od zmysłów czytając dalsze losy Emily oraz Gavina.

Bohaterowie tak jak w poprzedniej części są bardzo wyraziści i doskonale przedstawieni. Mój stosunek do Emily zmienił się diametralnie, teraz jest to kobieta, która wie czego chce od życia i dąży do swoich celów.
Każda z postaci wnosi dużo do tej powieści, nawet nielubiany przeze mnie Dillon.

McHugh ma niewątpliwie talent pisarski, a jej powieści elektryzują i pochłaniają nas czytelników w głąb siebie. Ja zostałam wielką fanką autorki i czekam na jej kolejne książki, które będę mogła przeczytać. A Wy jeśli jeszcze nie czytaliście "Collide" oraz "Pulse" to szybko nadrabiajcie braki. Na pewno nie będziecie tego żałować. Losy Emily oraz Gavina długo zostaną w waszej pamięci. Mogłabym tak godzinami zachwycać się nad tą książką, ale nie będę psuć Wam przyjemności, która niewątpliwie dopadnie Was podczas czytania. Polecam z całego serducha.!!!

Ta książka jest jak wir z którego nie chcemy się wydostać!!!!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.

Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 07.10.2015
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-10-2015 o godz 17:31 przez: addictedtobooks
Emily zdobyła się w końcu na odwagę i jest gotowa rozpocząć nowe życie u boku mężczyzny, którego kocha. Jednak czy Gavin będzie w stanie wybaczyć dziewczynie to, jak bardzo go zraniła? Emily już nie jest pewna, co mężczyzna tak naprawdę do niej czuje, ani czy kiedykolwiek zdoła zapomnieć dawne krzywdy. Dziewczyna nie może wybaczyć sobie tego, że przez swoje zachowanie, cała ich wspólna przyszłość może legnąć w gruzach. Dlatego Emily wyrusza w desperacką podróż do Meksyku, aby odzyskać Gavina oraz to, co ich wcześniej łączyło. Jednak czy mężczyzna będzie chciał dać im związkowi drugą szansę? Oraz czy Emily będzie miała siłę walczyć o ich miłość?

„Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki.”

Choć mogłoby się wydawać, że Emily raz na zawsze uwolniła się od Dilliona, to jednak mężczyzna cały czas jest obecny w jej życiu. To właśnie on raz za razem próbuje zniszczyć szczęście Emily i nie spocznie, dopóki nie osiągnie swojego celu. Dziewczyna ma wrażenie, że nigdy nie zdoła się uwolnić od jego toksycznych oraz okrutnych słów. Emily dopiero teraz uświadamia sobie, że to co ich kiedyś łączyło wcale nie było miłością, a Dillion nieustannie nią manipulował. Dziewczyna już wie, że jedynym mężczyzną jakiego pragnie jest Gavin, i jest w stanie zrobić wszystko, aby go odzyskać. Jednak czy nie jest już na to za późno?

„ – Wiesz, jakie to straszne, gdy pragniesz czegoś tak bardzo, że dla tego czegoś chcesz zmienić całe swoje życie?”

Pewnego dnia Emily dokonuje niezwykłego odkrycia, które już na zawsze zmieni nie tylko jej życie, ale również mężczyzny którego kocha. To czego dziewczyna się dowiaduje z jednej strony ją zachwyca, a z drugiej kompletnie przeraża. Emily oraz Gavina czeka niezwykle trudne zadanie, które będzie prawdziwym wyzwaniem dla ich związku. Czy uda im się odbudować to, co kiedyś pomiędzy nimi było? Oraz jak odnajdą się w kompletnie nowej sytuacji, w jakiej się teraz znaleźli? Gavin zrobi wszystko, aby Emily już zawsze była bezpieczna oraz szczęśliwa. Jednak to z czego mężczyzna nie zdaje sobie sprawy, to fakt, że już wkrótce na ich drodze stanie ktoś, kto będzie chciał zburzyć wszystko, na co tak długo pracowali …

„ – […] Ty i Emily potrzebujecie siebie nawzajem i być może będziecie się potrzebować jeszcze bardziej. Cokolwiek zrobisz, nigdy nie kwestionuj Opatrzności. Powtarzam: nic nie dzieje się bez powodu. Zrób z tej wiedzy użytek: możesz pozwolić się złamać albo staniesz się jeszcze silniejszy.”

Pierwszy tom skończył się w tak dramatycznym momencie, że nie mogłam się wprost doczekać się, kiedy w moje ręce trafi drugi tom. Jestem niezwykle szczęśliwa, że ponownie mogłam wraz z bohaterami przeżywać ich niezwykłe oraz jeszcze więcej niezapomnianych wrażeń. Historia Emily oraz Gavina naprawdę mnie zachwyciła i na pewno tak szybko o niej nie zapomnę. Muszę przyznać, że „Pulse” spodobało mi się trochę bardziej od pierwszego tomu. Autorka zaserwowała swoim czytelnikom taką dawkę wrażeń, że to po prostu nie było możliwe, żebym była w stanie oderwać się od tej pozycji choćby na chwilę.

W książce nie zabraknie zabawnych przepychanek pomiędzy głównymi bohaterami, które niejednokrotnie wywołały szeroki uśmiech na mojej twarzy. Odnoszę wrażenie, że w „Pulse” trochę więcej się działo, niż w poprzedniej części, a akcja nabiera znacznie szybszego tempa. Nie można nie wspomnieć o barwnych bohaterach pobocznych, który z całą pewnością stanowią ważny element tej książki. „Pulse” okazało się niezwykle wciągającą oraz pełną wrażeń pozycją, wprost idealną na mile spędzony wieczór. Serdecznie zachęcam do zapoznania się z książkami tej autorki. Naprawdę warto! :))
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-10-2015 o godz 23:06 przez: tygrysica
Gail McHugh mówi o sobie, że jest czekoladoholiczką, która od zawszę uwielbiała wymyślać romantyczne historie. Pewnego dnia obudziła się z przeczuciem, że musi coś napisać. Tak właśnie powstało Collide. Debiutancka powieść autorstwa pani McHugh. Na co dzień jest szczęśliwą żoną oraz matką trójki uroczych dzieci.
Dziś Collide jest już przeszłością. Teraźniejszość należy do Pulse, czyli kontynuacji Collide. Trójkąt miłosny się skończy. Nie przyniosło to jednak ukojenia dwójce zakochany. Ich problemy dopiero się zaczynają. Gavin i Emily będą musieli poddać próbie swoje uczucie. Nie będzie to najłatwiejsze zadanie. Co jeśli pragniesz czegoś tak mocno, że oddałbyś wszystko, aby to mieć i w jednej chwili twoje największe marzenie staje się twoim koszmarem? Myśli popychają cię w najgorsze czeluści umysłu. Tylko prawdziwa miłość może Cię wybawić.

Pulse doprowadziło mój puls do szaleństwa. Początek książki przepełnił mnie rozpaczą. Romans, który wzbudził ogrom emocji. Pomyślicie „hej przecież to romans musi taki być”, ale to nie prawda. Żaden nie musi taki być. Ba! Nawet zaskakująco rzadko się zdarza by takim był. Na szczęście są jeszcze autorzy, którzy nie powielają schematów. Mimo, że na rynku wydawniczym romansów nie brakuje, a seria Collide zapowiadała się jak kolejny zwyczajny romans. Bez wątpienia nim nie jest.
Książka opowiada historię pełną wzruszeń z niesamowitą i wciągającą przygodą. Autorka ciągle zaskakuje nas nagłym zwrotami akcji. Przez swoją niezwykłą emocjonalność wielokrotnie łamała mi serce. Pragnęłam skończyć ją jak najszybciej by dowiedzieć się co będzie dalej. Jednocześnie pragnęłam, aby nigdy się nie kończyła.
Bohaterowie byli postaciami, które oczarowały mnie już od pierwszej części. Jeśli chciałabym się od nich czegoś nauczyć to przede wszystkim tego jak wyrażają swoje uczucia. Zwłaszcza Gavin. Bez wątpienia jest on postacią, którą podziwiam. Otwarcie mówi o swoich uczuciach i pragnieniach, co naprawdę rzadko zdarza się ludziom. Nawet w obliczu rzeczy, które przerosłyby większość z nas on się nie poddaje. Stara się przezwyciężyć swoje słabości. Jest naprawdę porządnym facetem. Ideałem z kobiecych marzeń.
Zachwalając Gavina nie mogłabym zapomnieć o Em. Dzięki niej dowiadujemy się, że z każdego kryzysu możemy wyjść, jeśli zaufamy ludziom, którzy nas kochają.
Okładka jest kolejnym plusem. Prosta, jasna, zachęcająca do zobaczenia zawartości. Uwielbiam takie okładki odzwierciedlające zawartość książki. Mogłabym ją zakupić już dla samej oprawy graficznej.

Niestety ciągłe wyrażanie emocji było również dla mnie odrobinę uciążliwe. Miałam wrażenie przesytu. Mimo swojego piękna brakowało im umiaru. Brakowało mi również od dzielnika między narracją jednego bohatera, a drugiego. Uważam również, że autorka mogła lepiej zaznaczyć upływające miesiące i wpleść odrobinę spraw codziennych.

Kończąc Pulse mogłabym opisać w trzech słowach. Wciągająca, urzekająca, poruszająca. Zostanie ze mną już na zawsze.

„Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki.”

Pozdrawiam,
A.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-01-2016 o godz 20:13 przez: Maadziuulekx3
,,Wiesz, jakie to straszne, gdy pragniesz czegoś tak bardzo, że dla tego czegoś chcesz zmienić całe swoje życie?"

Emily oddaliła się od życia z Dillonem. Przekonała się, że jej serce wyrywa się w stronę mężczyzny, którego niechybnie utraciła, dlatego nie zastanawiając się długo, pełna obaw co przyniesie przyszłość wyrusza w świat za Gavinem. Pragnęła by przyjął ją z powrotem, by zrozumiał, że kocha go całym ciałem i duszą. Gdy dochodzi do spotkania Gavin nie jest zachwycony widokiem Emily. Kobieta złamała mu serce na milion kawałków, ciężko będzie je teraz skleić i odbudować zaufanie. W tle pojawia się także Dillon, który nie pozwoli tak szybko o sobie zapomnieć. Czy Emily i Gavin będą w końcu szczęśliwi?

Kolejny raz autorka zgotowała mi wiele emocji, które buzowały w mojej głowie. Kolejny raz porwała w wir wydarzeń od pierwszej strony pełnych bólu, cierpienia, rozpaczy, smutku, radości, a także miłości. Ta karuzela uczuć nie pozwala ani na moment oderwać się od lektury. Przeżywałam wszystko co się działo w życiu Gavina i Emily. Kibicowałam ich historii by trwała długo i szczęśliwie. Jednak i tym razem autorka zgotowała dla nich wiele przeciwności losu, które będą musieli pokonać by żyć szczęśliwie.

Gail McHugh roztrzaskuje serce na milion kawałeczków, doprowadza do łez, nie pozwala zapomnieć o sobie na długo. Prowadzi nas przez świat zmysłów, miłości, erotyki z taką precyzją, że nie sposób tej książki nie kochać. Wszystko wspaniale dopracowane, skonstruowane, a barwni bohaterowie podobni do nas samych sprawiają, że książkę pochłania się jednym tchem nie zatrzymując się ani przez chwilę. W powieści autorka porusza także temat przemocy w rodzinie, co jest częstym zjawiskiem w dzisiejszych czasach. Ból, strach pozostawia niezapomniane rany w naszym sercu o których nie łatwo jest zapomnieć. To piekło z którego trzeba jak najszybciej wydostać się, nim zniszczy nas doszczętnie nie tylko fizycznie, ale także psychicznie.

Książka Pulse o wiele bardziej podbiła moje serce niż Collide. Powieść, aż kipi przeróżnymi emocjami, które do teraz buzują w mojej głowie. Jeszcze mocniej pokochałam głównych bohaterów z którymi trudno było się rozstać. Na pewno nie raz powrócę do historii Gavina i Emily, którzy swoją opowieścią wciągnęli mnie w niezwykły świat z którego nie łatwo się uwolnić. Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-11-2015 o godz 20:44 przez: Katarzyna Kat.
Zastanawiam się teraz co tak na prawdę sprawiło, że akurat ta książka wydaje mi się taka? ... Wyjątkowa? Chyba tak mogę powiedzieć. Bo ta powieść Gail McHugh należy właśnie do takich książek. Dlaczego? Może dlatego, że ujęła pewne aspekty życia, które na dobrą sprawę mogą przydarzyć się każdemu człowiekowi. Nie ma tam wymyślnego bogactwa czy pożądania przysłaniającego racjonalne myślenie. Jest pożądanie i pragnienie drugiego człowieka ale ujęte w ładny i "smaczny" sposób, który nie obrzydza czytelnika. Jedyne co mi się nie podobało to to, że Gavin momentami zbyt długo, zbyt słodko a wręcz w sposób przesłodzony rozmawiał z Emily. Poza tym wszytko dopięte na ostatni guzik. Miło spędziłam czas z tą lekturą i szczerze powiem, że chciałabym więcej! Powieść pokazuje ciemne strony naszej natury, to, że ciężko nam czasem pogodzić się ze stratą i jesteśmy zdolni nawet do największych świństw, tylko po to, aby odegrać się na tej drugiej osobie. Związek Emily i Gavina jest podobnie jak w "Collide" wybuchowy i namiętny. Nawet więcej, pojawia się na ich drodze ktoś, kto całkowicie zmieni ich życie i dodatkowo rzuci światło na to, że powinniśmy brać odpowiedzialność za nasze czyny. Pełne emocji opisy przeżyć poruszają do głębi, pod koniec zdarza się coś przez co ciśnienie skacze pod granice wytrzymałości, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo nawet nie myślałam, że tak mogłaby się zakończyć historia Emily i Gavina, jednak - na szczęście - kończy się inaczej.
Jestem bardzo zadowolona, że Gail McHugh tak poprowadziła losy swoich bohaterów, czytałam z ogromną radością i z jeszcze większym uśmiechem przeczytam (o ile się jeszcze pojawią) kolejne tomy przygód tej cudownej pary. Jeśli jeszcze nie przeczytałeś/aś "Pulse" to radzę to szybko nadrobić!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji