Książka bardzo ciekawa, wyciskająca łzy za tymi, którzy zginęli tamtego pamiętnego dnia. Pierwsze rozdziały, które dla wielu nie są ciekawe, albo są dla nich nudne, dla mnie są ciekawe. Opowiadają o życiu P. Jana. Są też w nich śmieszne historie, np. kiedy P. Jan świętował swoją 18tkę ze swoim kolegą i tak się uchlał wiśniówką, że na następny dzień, gdy poszedł do kościoła, wchodząc do niego chwiejnym krokiem, musiał z niego wyjść na dwór, bo w środku było duszno, stanął przy drzwiach, przy których zwymiotował, jak poznał swoją żonę Wiesię, jak wyjechali z Polski w 1981 roku trafiając do obozu przejściowego w Austrii, i dalej do Ameryki. Ale drugą historia, która mnie rozbawiła to ta, jak Jan z więzią pracowali w jakiejś restauracji, i tam była tzw. matka, która pewnego razu zarządziła podział napiwków między wszystkich, jak się wściekł kiedy zobaczył swój napiwek, wsadził go w jej usta i powiedział zjedz sobie, tylko się nie udław, wspólną tragedię po stracie dziecka, pracując jako taksówkarz, jak został napadnięty. Dalej w drugiej części są jego wspomnienia, to co wryło mu się w pamięć, kiedy znalazł szybę z 82 piętra, z tego samego, na którym pracowała Leokadia Głogowska, ten szokujący obraz, kiedy zobaczył rozczłonkowane na pół przez koparkę ciało. Ciekawa jest też opowieść Leokadia Głogowskiej, która omal nie zginęła 15 sierpnia, w windzie, która spadła 35 pięter w dół. Dla niej 11 września rozpoczął się Mszą Świętą w kraju w jej intencji o cudowne ocalenie, a potem, gdy uciekała z 82 piętra. I dziwnym zbiegiem okoliczności, Jan znalazł szybę z okna z jej piętra na którym pracowała, która jest w muzeum. Książka jest bardzo ciekawa, wciągająca, wyciskająca łzy. Czytając ją, nieraz czułem smutek i żal za tymi, którzy zginęli. Dzięki tej książce mogłem poznać losy Polaków, tych, którzy zginęli, i tych, którym dane było przeżyć. Do tej chwili z prawie 3 tysięcy ofiar, nie zidentyfikowano ponad tysiąca z nich. 11 września to bez wątpienia dzień, który na zawsze zapisał się na kartach historii. Składam podziękowania dla autora za przybliżenie ich sylwetki. To już za 9 dni będzie 21 lat
Nie rozumiem osób, które tak negatywnie oceniają pierwsze rozdziały książki. Jan Szumański jest jednym z najbardziej znanych Polaków, którzy zapisali się w historii ataków z 11 września. Moim zdaniem warto skupić się na tym, jak doszedł do ówczesnego miejsca, przy czym można poznać charakter tamtych lat i przybliżyć termin emigracji. Odnosząc się już do całości - pozycja istotna. Przedstawia wydarzenia i ich obraz, niby wszystkim znany, a jednak przy czytaniu poruszają jakby od nowa.
Dla osoby takiej. jak ja, która niewiele wie na temat wydarzeń 11 września, jest to lektura pełna informacji, Dodanie historii o "American Dream" na początku sprawia, że czytelnicy i czytelniczki mogą wejść w ten amerykański świat miękko (chociaż główni bohaterowie wcale miękko nie mieli!). Poruszające świadectwa ludzi, którzy przeżyli i wspomnienia o tych, którzy zostali pod gruzami. Pozostało we mnie dużo refleksji na temat tego, jak kruche jest życie.
Z wielkim zainteresowaniem czytałam tą książkę. Ukazuje ona skalę katastrofy, jej skutki dla ludzi, budownictwa i miasta oraz konstrukcję wież. Ponadto uświadamia, że emigracja Polaków do Stanów w rzeczywistości w pierwszym okresie nie była szybkim spełnieniem marzeń. Treść tej książki na długo pozostanie w mojej pamięci. Polecam.
Moim zdaniem dobrze napisana. Czyta się jednym tchem. Fascynująca, wzubadzojaca emocje i pozwalającą przenieść się w głąb przeszłości. Historia Pana Janka - petarda.