Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga (okładka  miękka, 02.2020)

Wszystkie formaty i wydania (4): Cena:

Sprzedaje empik.com : 25,55 zł

25,55 zł
39,90 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 24 godziny

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga

Teorie spiskowe są Twoją pasją? Uwielbiasz odkrywać tajemnice sprzed lat? Sięgnij po historię grupy studentów i absolwentów Politechniki Swierdłowskiej, którzy zginęli na przełęczy w górach Ural. Co stało się w tym miejscu? Być może odkryjesz prawdę, czytając książkę „Przełęcz Diatłowa. Tajemnica Dziewięciorga” autorstwa Anny Matwiejewej.

Jedno z najbardziej tajemniczych zdarzeń w historii Rosji


Być może słyszałeś historię z końcówki lat 50. XX wieku, kiedy to na ekspedycję w północnym Uralu wyruszyła grupa dziewięciorga osób. Przewodniczył jej Igor Diatłow. Dobrze przygotowani wspinacze mieli zdobyć szczyt Otorten i Ojka-Czakur. Trasa, jaką mieli przebyć studenci, liczyła ponad 300 km. Nikomu nie udało się powrócić z gór do domów. Plemiona Mansów ostrzegali ich, że góra jest przeklęta.

Grupa ratowników, po bezowocnych próbach kontaktu ze wspinaczami, udała się na poszukiwania. Natrafili oni na ślady obozowiska na górze Cholat Siahl i wszystko wskazywało na to, że uczestnicy wyprawy uciekali w popłochu i w wyniku tego wkrótce zmarli z powodu wychłodzenia organizmu. Co tam się tak naprawdę stało?

Opowieść na bazie faktów

Anna Matwiejewa stara się znaleźć odpowiedź na pytania o losy ekspedycji z 1959 roku. Opisuje ona historię młodej pisarki, która trafiła na informację o nietypowej tragedii. Co ciekawe, jej życie prywatne splata się z nią nierozerwalnie. O co tu chodzi? Czy bohaterka rozwiąże tragiczną zagadkę sprzed lat? Silne emocje gwarantowane!


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1237404065
Tytuł: Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga
Autor: Matwiejewa Anna
Tłumaczenie: Dolińska-Rydzek Magda
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mova
Język wydania: polski
Język oryginału: rosyjski
Liczba stron: 304
Numer wydania: I
Data premiery: 2020-02-26
Forma: książka
Wymiary produktu [mm]: 209 x 32 x 139
Indeks: 34275863
średnia 4,2
5
100
4
42
3
25
2
6
1
7
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
47 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
29-07-2020 o godz 16:05 przez: gregorios 755 | Zweryfikowany zakup
Książkę dobrze się czyta. Mimo negatywnych niektórych opinii. Mnie wciągnęła całkowicie. Nie wiem kiedy przeczytałem. Jak dla mnie całkiem ciekawa i wciągająca.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
1/5
09-02-2022 o godz 11:26 przez: Mateusz Żaczek | Zweryfikowany zakup
Wątki fabularne, na siłę budujące mistycyzm historii, odrzuciły mnie kompletnie. Jedyna ksiazka, której się celowo pozbyłem.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
1/5
13-06-2020 o godz 09:05 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Sama historia dość ciekawa ale książka raczej nudna
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
01-05-2020 o godz 18:30 przez: Quokka80 | Zweryfikowany zakup
Miałam większe oczekiwania co do tej książki, a w sumie nie dowiedzialam się niczego nowego, czego już nie wałkowano w internecie dziesiątki razy. Książkę czyta się dość szybko, ale historia poboczna jest raczej mało ciekawa, a główne śledztwo autorki sprowadza się do skopiowania różnych dokumentów dotyczących sprawy. Oczekiwałem ciekawszej pozycji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
19-11-2020 o godz 11:50 przez: pola.natalia | Zweryfikowany zakup
Temat ciekawy, ale warsztat pisarski moim zdaniem pozostawia wiele do życzenia. Do szybkiego przeczytania dla zabicia czasu. Koniecznie z kubkiem gorącej herbaty w ręku, bo będzie mroźnie ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-02-2022 o godz 15:01 przez: Grzegorz | Zweryfikowany zakup
Powieść ukazująca tragedię na północnym uralu która wydarzyła się 1lutego 1959roku w innym.swietle... Czyta się bardziej jako reportaż. Kto lubi taka tematykę na pewno nie będzie żałował
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
11-03-2020 o godz 21:00 przez: Anna Czajka | Zweryfikowany zakup
Książka niesamowicie wciągająca. Polecam wszystkim którzy od samego poczatku nie wierzą w oficjalną wersję dotyczącą śmierci młodych ludzi na zboczu Góry Umarłych.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
02-06-2020 o godz 07:49 przez: Rafał Burandt | Zweryfikowany zakup
Ewentualnie przeczytać i zapomnieć, gdyby nie banalna historyjka wplątana w tło książki byłoby lepiej a tak jest tylko przeciętnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-03-2020 o godz 20:04 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Podobnie jak poprzednicy bardzo polecam tę pozycję . Czyta się "jednym tchem", bardzo wciąga. Dobrze napisana i przetłumaczona.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-05-2020 o godz 14:11 przez: Aleksandra | Zweryfikowany zakup
Ciekawa książka którą bardzo szybko się czyta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-01-2021 o godz 21:21 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-03-2020 o godz 11:54 przez: Anonim
Książka ,,Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga" Anny Matwiejewej opowiada historię młodej dziennikarki, badającej tragiczne losy wyprawy na górę Otorten w Uralu. Fabuła jest strasznie pretekstowa. Ma bardzo nieciekawych, stereotypowych bohaterów. Autorka do swojej powieści postanowiła dodać pewne wątki paranormalne, które jeszcze bardziej utrudniają śledzenie wątków reporterki i jej relacje z otaczającym jej światem. Szczątkowa historia służy tylko i wyłącznie by przedstawić prawdziwe dokumenty, wspomnienia oraz pamiętniki opisujące tajemniczą sprawę przełęczy Diatłowa. Autorka bardzo skrupulatnie przedstawia głównych bohaterów tragedii. Dokładnie opisuje poszukiwania dziewięciorga turystów oraz późniejsze śledztwo, kiedy mieszkańcy okolicznych gór odkrywają ciała turystów. Przedstawienie tychże dokumentów i wspomnień jest największą siłą trzymającą czytelnika. Autorka pokusiła się także, aby przedstawić teorie spiskowe dotyczące tego co tak naprawdę wydarzyło się w 1959 r. w uralskich górach. Matwiejewa pod koniec swej powieści w szczególności lansuje pewną teorię, opisującą dokładnie ewentualne losy poszczególnych członków wyprawy. Teoria ta ma jakieś znamiona prawdopodobieństwa, ale tak samo jak inne przypuszczenia ma pewne braki (które na szczęście punktują bohaterowie z otoczenia protagonistki). Podsumowując - książka jako powieść jest niesamowicie słaba i pretekstowa. Fabuła służy tutaj tylko i wyłącznie jako dodatek do głównego dania, czyli przedstawienia losów Diatłowa i jego ekipy. Ten wątek śledzi się z zapartym tchem i czytelnik nie może się doczekać kolejnych elementów układanki.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
11-03-2020 o godz 21:45 przez: Strefa Booki
Wyprawa tragiczna w skutkach Wyobraźcie sobie późny wieczór lub noc. Piekielne zimno, śnieg, wiatr, ciemność, a Wy wraz z przyjaciółmi jesteście w namiocie na zboczu góry. Padacie ze zmęczenia po długiej i ciężkiej wędrówce, jesteście przemarznięci do szpiku kości, bo to nie czasy na termiczną bieliznę i specjalistyczne ubrania, czy sprzęty. Pomimo niedogodności nie opuszczają Was humory, śmiejecie się, żartujecie, śpiewacie turystyczne piosenki, których znacie na pęczki, bo to przecież nie pierwsza taka wyprawa w Waszym życiu. Nawet zgrabiałymi palcami usiłujecie pisać dziennik podróży i opracowywać tekst do gazetki. I wtedy wydarza się to COŚ… Coś co sprawia, że uciekacie w popłochu z namiotu, prosto w mroźną, lutową noc i nigdy już do tego namiotu nie wracacie. Część z Was znajdą po kilkunastu dniach, część dopiero wiosną, gdy odtają śniegi. Chociaż minie sześćdziesiąt lat tajemnica Waszej śmierci ciągle nie będzie rozwiązana… ***** O przełęczy Diatłowa usłyszałam po raz pierwszy może ze dwa lata temu, może wcześniej.  Od początku historia ta rozpaliła we mnie ciekawość, bo kogóż nie pociągają nierozwiązane tajemnice? Kiedy w oko wpadła mi książka Anny Matwiejewny "Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga" wiedziałam, że MUSZĘ ją przeczytać. Sięgałam po tę pozycję tylko z jednym oczekiwaniem (no może dwoma) i nie, nie było poznanie rozwiązanie tej zagadki: żeby czytało się przyjemnie i żeby poznać fakty. Patrząc z perspektywy na zaspokojone oczekiwania jestem należycie usatysfakcjonowana, co nie znaczy, że nie mam zastrzeżeń. ***** Z punktu widzenia fabularnego książka jest słaba, nawet bardzo, ale przyjemnie i lekko napisana. To trzeba przyznać autorce, że styl ma przystępny dla czytelnika, przez co nie męczyłam się podczas lektury. Zresztą, nie czarujmy się, czytałam tę powieść tylko po to, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o tragedii na Uralu. Choć uczciwie dodam, że kreacja bohaterów Anny i Wadika była moim zdaniem całkiem udana. Wprowadzenie elementu paranormalnego do fabuły służyło... Szczerze, to nie bardzo wiem czemu, bo nawet nie popchnięciu akcji do przodu, albo wprowadzeniu elementu niepokoju, bądź grozy. Nic z tych rzeczy. Chyba, że chodziło o nawiązanie więzi pomiędzy narratorką a grupą Igora Diatłowa... Jeśli tak, słabo to wyszło. ***** Największą wartość powieści stanowią dokumenty, fragmenty radiogramów, artykułów, zeznań, a także pamiętników. Ubolewałam nad brakiem zdjęć, byłyby one zdecydowanym urozmaiceniem i świetnym dodatkiem. Już nie mówię o zdjęciach  odnalezienych ciał (bo te są straszne, widziałam). Doskonałym pomysłem była zmiana czcionki we fragmentach dotyczących diatłowców, dzięki czemu można ominąć część fabularną i łatwo odnaleźć same informacjach dotyczące wyprawy, tragedii jaka się rozegrała na stoku góry oraz późniejszego dochodzenia i domysłów. Na końcu książki autorka umieściła listę hipotez przedstawiających przyczyny śmierci studentów. Na mnie spore wrażenie zrobiło czytanie części dzienników uczestników wyprawy, którzy pisząc słowa czytane wiele lat później nie zdawali sobie sprawy jak niewiele życia im zostało i w jakich warunkach przyjdzie im umrzeć. To przerażające. ***** "Przełęcz Diatłowa" przeczytałam w kilka godzin i nie wiem kiedy ten czas minął. Najbardziej ciekawiły mnie fragmenty dotyczące grupy turystów, która poniosła śmierć z 1/2 lutego 1959 roku i moje myśli krążyły wokół ich postaci także wtedy, gdy książkę odłożyłam. Co tam się stało? Dlaczego śmierć poniosło dziewięcioro młodych, zdrowych i silnych ludzi? Dlaczego jedni nie mieli praktycznie żadnych obrażeń, podczas gdy inni tak? Kto lub co stało za śmiercią? Żołnierze, człowiek śniegu, lawina, piorun kulisty, a może UFO? Ja Wam na te pytania nie odpowiem. I prawdę mówiąc nie odpowie Wam również niniejsza książka. Stanowi ona bowiem świetne (moim zdaniem) uporządkowanie informacji o sprawie, pozwalające wysnuć własne wnioski i przypuszczenia. Być może nadejdzie taki czas, gdy śmierć Igora Diatłowa, Aleksandra Kolewatowa, Rustema Słobodina, Ziny Kołmogorowej, Ludmiły Dubininy, Jurija Doroszenki, Gieorgija Kriwoniszenki, Nikolaja Thibeaux-Brignollesa oraz Aleksandra Zołotariowa zostanie w końcu wyjaśniona. ***** Czy warto sięgnąć po "Przełęcz Diatłowa. Tajemnica dziewięciorga"? To zależy czego szukacie. Jeśli powieści o ciekawej fabule to podejrzewam, że doznacie zawodu. Jeśli zaś informacji, relacji, fragmentów dzienników podróżnych, zbioru teorii dotyczących tego co zaszło na Górze Umarłych, w lutym 1959 roku powinniście być usatysfakcjonowani. "Moim celem nie było odkrycie strasznej tajemnicy Góry Umarłych. Ten cel wyznaczyłam Tobie, Drogi Czytelniku. Ja tylko postarałam się zrobić wszystko, aby ułatwić Ci zadanie." - I to się autorce udało.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-02-2020 o godz 17:49 przez: DziwakLiteracki
Luty, 1959 rok. Mroźna zima. Zbocza gór gęsto obsypane śniegiem, dookoła dzika tundra. Złowrogą ciszę przerywa jedynie świst wiatru. W oddali, gdy się dobrze przyjrzeć, majaczy dziwny kształt. To podarta płachta, która miała służyć za namiot. Parę metrów dalej pierwsze ciała - zastygłe w przerażająco dynamicznych pozach. W pobliżu, pod cedrem wypalone ognisko. Przy nim czuwają dwaj mężczyźni. Makabryczny grymas wykrzywiający ich twarze nie pozostawia wątpliwości. W obozowisku wydarzyło się coś niewyobrażalnego. Grupa składająca się z 10 osób pod przywództwem Igora Diatłowa wyrusza w kierunku Uralu Północnego. Ich celem jest góra Ortoten położona na wysokości 1234 m n.p.m. Studenci od początku mieli świadomość, że nie będzie to zwykła wycieczka krajoznawcza. Do wyprawy należało się przygotować starannie i wziąć pod uwagę różne czynniki oraz możliwe komplikacje. W skład ekipy wchodzili sami pasjonaci - ludzie odpowiedzialni, posiadający rozległą wiedzę, a przede wszystkim doświadczeni. 1 lutego rozbijają namiot u podnóża szczytu. W nocy śmierć ponosi 9 osób. Uciekali w panice pozostawiając za sobą rozpruty namiot. Coś przeraziło ich na tyle mocno, że nawet nie zwrócili uwagi na swój ubiór, a raczej jego brak. Wiemy, że troje z nich było rannych. Współtowarzysze próbowali im pomóc, jednak szanse na przeżycie kogokolwiek z grupy malały. Przy temperaturze - 30 stopni, bez odpowiednich środków oraz ciepłej odzieży, nie mogli przeżyć. Akcja poszukiwawcza na wskutek niekompetencji innych organizatorów ruszyła z ogromnym opóźnieniem. Piątkę z grupy Diatłowa znaleziono całkiem szybko. Kolejną czwórkę dopiero w maju... Przeżył tylko jeden z uczestników, niejaki Jurij Judin. Życie zawdzięcza rwie kulszowej, która dała o sobie znać na początku wyprawy. Do dzisiaj nie wiadomo co tak naprawdę wydarzyło się w mroźną, lutową noc. Domysłów jest wiele. O mord podejrzewano Masonów lub zbiegłych więźniów łagrów. Pod uwagę brano także upadek rakiety, infradźwięki, a nawet sprzeczkę wywołaną przez alkohol i dziewczęta. Mija 60 lat od tych wydarzeń, a Anna Matwiejewa stara się rozwikłać zagadkę tragicznej śmierci diatłowców. ,,Przełęcz..." nie jest reportażem, a powieścią. I z całą szczerością muszę przyznać, że nie do końca odpowiadała mi ta forma. Znacznie bardziej pociąga mnie literatura faktu, ale okazało się, że zmiksowanie dwóch innych gatunków było niezłym pomysłem. Mamy więc różne perspektywy - zbiór dokumentacji oraz narrację prowadzoną przez fikcyjną postać. Zacznijmy od wątków fabularnych. Główna bohaterka w dość nieoczekiwany sposób zostaje wplątana w sprawę dotyczącą Diatłowa i jego współtowarzyszy. Jest świeżo po rozwodzie, więc nie bardzo jej to odpowiada. Męczy ją samotność, eks mąż prosi o przebaczenie, a książka nad którą pracowała przez ostatni czas, prawdopodobnie nie zostanie wydana. Słowem - pasmo niepowodzeń. Szybko przekonałam się, że powieściowy aspekt jest całkiem, całkiem... Losy Anny nie wybijają się na pierwszy plan, a są jedynie tłem. Jednocześnie pojawiło się kilka scen, które były nieprawdopodobne. Co prawda nie są one zbyt istotne i nie wpłyną na ostateczną ocenę lektury, ale niewątpliwie zwrócą uwagę uważnego czytelnika. Surowo oceniam relację łączącą Annę i eks męża - nienaturalna, groteskowa, zbyt przerysowana. Momentami wzbudzała zdumienie, a nawet irytację. Małe niedociągnięcia zostały wynagrodzone dzięki... subtelnej szczypcie grozy. Scena, w której przed drzwiami bohaterki pojawiają się martwi turyści proszący o pomoc, wywołała we mnie niepokój, a zarazem dreszczyk podniecenia. Reszta to zbiór dokumentów, akt, raportów, wycinków z gazet, telegramów. W książce pojawiają się autentyczne osoby. Matwiejewa często przytacza ich słowa, podsuwa zeznania, które składali w związku z sprawą. Oprócz tego tworzy słowniczek, omawia wszystkie teorie spiskowe (z wskaźnikiem prawdopodobieństwa) i wreszcie - spisuje szczegółową chronologię wydarzeń. Dużym plusem ,,Przełęczy..." jest wyszczególnienie wszystkich FAKTÓW inną czcionką. Dzięki temu osoby niezainteresowane fabularną odsłoną lektury mogą z łatwością zaznajomić się z prawdziwą historią diatłowców. Doceniam ogrom pracy i poświęcenia włożony przez Matwiejewą. Mnie osobiście tytuł bardzo przypadł do gustu, ale także zainspirował do zgłębienia tajemnicy tragicznie zmarłych studentów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-03-2020 o godz 18:29 przez: Everyle
Na początku 1959 roku, grupa młodych Rosjan udaje się do Uralu Północnego w celu zdobycia szczytu góry Otorten i słuch po nich ginie. Zaniepokojona brakiem kontaktu rodzina oraz znajomi, zgłaszają zaginięcie studentów. Kilkanaście dni później, grupa poszukiwawcza znajduje porzucony namiot, a nieco dalej ciała wszystkich członków grupy; niektórzy zmarli z powodu hipotermii, inni mieli rozległe obrażenia. Co takiego wówczas wydarzyło się, co zmusiło młodych, silnych i wysportowanych ludzi do pośpiesznej ucieczki w ciemną noc bez ciepłych ubrań i w konsekwencji doprowadziło do ich śmierci? Tymczasem śledztwo w sprawie śmierci dziewięciorga osób szybko zostaje zamknięte i objęte klauzulą poufności, pozostawiając to najważniejsze pytanie bez odpowiedzi. Czterdzieści lat później, młoda pisarka Anna przez przypadek poznaję Swietę, która opowiada jej o tragedii, która przed laty dotknęła studentów i o nieudolnym śledztwie w tej sprawie. Od tej pory ta cała sprawa nie daje Annie spokoju i stara się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Przed sięgnięciem po tę książkę, nie znałam tragicznych losów studentów, którzy zginęli na Przełęczy Diatłowa (taka ciekawostka, owe miejsce zostało tak nazwane na upamiętnienie przywódcy grupy, Igora Diatłowa, a całą dziewiątkę często nazywa się Diatłowcami). Sama historia zaintrygowała mnie do tego stopnia, że jeszcze przed sięgnięciem po powieść Anny Matwiejewy przeczytałam całe mnóstwo artykułów na ten temat oraz obejrzałam kilka dokumentów. I to niestety był trochę błąd z mojej strony. Bowiem jeśli znany jest wam już przebieg tragedii nad Przełęczą Diatłowa, to nic nowego z tej powieści się nie dowiecie, bo wszystkie fakty przytłaczane tutaj przez Matwiejewą są już powszechnie znane i bez problemu można je znaleźć w internecie. Ale nie zrozumcie mnie źle, to nie jest żaden zarzut w stronę autorki. Chociaż powieść dopiero teraz pojawiła się w polskim tłumaczeniu, w rzeczywistości powstała jakieś dwadzieścia lat temu. Patrząc pod tym kątem, można docenić jaki wysiłek w zebranie tych wszystkich informacji musiała włożyć autorka, ponieważ wgląd do wszystkich raportów ze śledztwa był mocno utrudniany przez ówczesne władz. Dzięki temu ówczesny (ale również i współczesny czytelnik, który nigdy wcześniej nie słyszał o tej sprawie) miał możliwość zapoznania się z faktami wówczas szerzej nieznanymi. Autorce udało się dotrzeć do wszelakich dokumentów dotyczących tej sprawy jak na przykład zeznania rodziny, znajomych czy grupy poszukiwawczej, raporty z odnalezienia namiotu i ciał, protokoły z sekcji czy nawet prywatnych dzienników prowadzonych przez członków wyprawy. Dodatkowo Matwiejewa zebrała i przedstawiła wszystkie najpopularniejsze teorie, które wyrosły wokół tej tragedii, począwszy od wyjątkowo absurdalnych jak atak UFO czy Yeti do tych niepokojąco prawdopodobnych. Sama również wyraża swoją opinię odnośnie tego, co wówczas mogło się wydarzyć, ale jednocześnie nie narzuca czytelnikowi swojego zdania i wręcz zachęca do własnej interpretacji. Niestety mam jedno “ale” do formy na jaką zdecydowała się Matwiejewa, żeby przedstawić tragiczne losy grupy Diatłowców, a mianowicie mieszając fikcyjne losy oraz wymyśloną bohaterkę (będącą alter ego prawdziwej Anny) z prawdziwymi wydarzeniami. Sama autorka wyjaśnia, dlaczego zdecydowała się na taką formę. Mi niestety mocno zgrzytało to, że opisując tak tragiczne i smutne wydarzenia, Matwiejewa wciska dygresje o swoim nieudanym życiu miłosnym czy to, że jej nowy sąsiad ma niezły kaloryfer na brzuchu. Zazwyczaj jestem przeciwna takiemu pobieżnemu czytaniu, ale w tym przypadku polecam wam zapoznanie się wyłącznie z fragmentami dotyczących Diatłowców (są nawet specjalnie zaznaczone inną czcionką). Uwierzcie mi, nic nie stracicie. Od tej tragicznej w skutkach wyprawy minęło już ponad sześćdziesiąt lat. Z całą tą otoczką mitów, nieprawdziwych faktów czy teorii, które obrosły wokół tych wydarzeń, mogłoby to stanowić to kanwę na naprawdę trzymający w napięciu thriller czy nawet horror... To tylko pokazuje, że najbardziej fascynujące scenariusze pisze życie. Oficjalne śledztwo w tej sprawie zostało wznowione w zeszłym roku, więc być może kiedyś poznamy prawdę o tym co naprawdę wydarzyło się w tamtą lutową noc.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-03-2020 o godz 18:25 przez: Marzena
Styczeń 1959 roku. Dziesięcioro studentów i absolwentów UIP, wyrusza na zimową wyprawę, by zdobyć szczyt Otorten w surowym, północnym Uralu. Trasa jest długa i wymagająca, ale młodzi turyści są niezwykle silni i doświadczeni. Grupie przewodzi Igor Diatłow. Jeden z członków wyprawy z powodu problemów z rwą kulszową zmuszony jest wrócić do domu. Pozostali ruszają dalej i 1 lutego docierają na zbocze góry Chołatczachl, gdzie rozbijają obóz. Jednak z jakiegoś powodu, w nocy opuszczają namiot, a kilka tygodni później, w wyniku akcji poszukiwawczej zorganizowanej na wniosek zaniepokojonych przedłużającą się ich nieobecnością rodzin, zostają odnalezieni martwi. Okoliczności tej strasznej tragedii do dziś nie zostały wyjaśnione, a mnożące się hipotezy nadal zaprzątają umysły żywo zainteresowanych tą sprawą. Przełęcz Diatłowa - Tajemnica dziewięciorga to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Mało tego, fikcyjną fabułę, która w książce tej zajmuje niewiele miejsca, wzbogaca prawdziwa treść dzienników diatłowców oraz dokumentacji związanej ze sprawą. Książkę tę, wnikliwie studiując wszystkie dostępne informacje, czytało mi się jak rewelacyjny, porywający thriller z wątkami paranormalnymi, jednak chwile, gdy docierało do mnie, że wydarzenia te naprawdę miały miejsce, powodowały u mnie ścisk żołądka. Historia ta jest tak przerażająca i działająca na wyobraźnię, że Anna Matwiejewa wcale nie musiała się wysilać, żeby zainteresować czytelnika. Wątek fikcyjny, którego, jak pisze sama autorka, czytać wcale nie trzeba, stanowił dla mnie taką chwilę oddechu od wstrząsających faktów, a dziwaczne perypetie bohaterki i jeszcze bardziej zakręcone życie uczuciowe pozwoliły na rozładowanie napięcia. Przełęcz Diatłowa Anny Matwiejewej, mimo że na naszym rynku ukazała się dopiero teraz, została wydana wiele lat wcześniej i była to jedna z pierwszych książek dotyczących diatłowców. Wielki szacunek należy się autorce za wysiłek w zgromadzeniu wszystkich dokumentów i daną nam możliwość przeanalizowania tej tragedii osobiście. Co do hipotezy dotyczącej śmierci grupy Diatłowa, chyba najbliżej mi do przypuszczeń autorki. Już wcześniej, czytając różne artykuły na ten temat, taka wersja wydarzeń wyadawała mi się najbardziej prawdopodobna, choć nie wykluczam też innych opcji. Zresztą, jakakolwiek by ona nie była, życie straciło dziewięcioro młodych ludzi, co stanowi ogromną tragedię. Dodatkową ciekawostkę stanowi fakt, że w 2018 roku, po ekshumacji ciała jednego z diatłowców, o wiele straszego od pozostałych Zołotariowa, badania DNA wykazały, że zwłoki te nie należą do niego, co doprowadziło do powstania kolejnych teorii spiskowych. Trzeba przyznać, że sprawa ta naprawdę działa na wyobraźnię. Oczywiście książkę polecam ❤ mia_czyta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
25-01-2021 o godz 13:27 przez: Alatanka
W 1959 r. grupa studentów wyrusza w góry Uralu w celu zdobycia szczytu Otorten. Doszło tam do tragedii. Cała dziewiątka została znaleziona martwa. Wypadki w górach to nie nowość. Zejście lawiny, nagłe zmiany warunków pogodowych i tragedia gotowa. Jednak tym razem wyjaśnienie sprawy nie jest takie proste. Okazało się, że namiot studentów był z jednej strony rozcięty nożem. Jak ustalono w trakcie badań, rozcięto go od środka. Zauważono ślady prowadzące sosny, przy której znaleziono dwa ciała, które były ubrane w samą bieliznę. Trzy kolejne osoby znaleziono przysypane śniegiem. Wyglądały jakby czołgając próbowały wrócić do namiotu. Odnalezienie kolejnych 4 ciał zajęło 4 miesiące. I tu robi się jeszcze ciekawiej. Jak wykazała sekcja zwłok członkowie ekipy nie zmarli z wychłodzenia. Ich ciała były zmasakrowane. Jedna z ofiar nie miała nawet języka. Teoretycznie nie odnaleziono śladów osób trzecich ani zwierząt. Jak się ma do tego fakt, że w trakcie badań wykazano, że ciała były napromieniowane? Wskazywał na to również specyficzny kolor skóry uczestników wyprawy. Od tamtej pory snuje się mnóstwo teorii co się tam wydarzyło. Oczywiście nie mogło zabraknąć tutaj zwolenników teorii o UFO Powiem Wam, że bardzo zainteresowała mnie ta historia. Z przyjemnością sięgnę po inne książki o tej tragedii. Co do samej tej pozycji…. Główną bohaterką jest Anna, która po śmierci sąsiada wchodzi w posiadanie dokumentacji odnośnie tej wyprawy. I tak zagłębia się w temat wydarzeń z 1959 r. W książce przedstawiono szczegółowo wszelkie raporty, protokoły i dokumentację z wyprawy. Włącznie ze szczegółowym spisem wszystkich przedmiotów znalezionych na miejscu zdarzenia jak i przy wszystkich 9 osobach (włącznie z odzieżą, w którą byli ubrani). Przyznam, że ten spis akurat przejrzałam pobieżnie ;p Może to być nużące dla czytelnika. Podejrzewam, że autorka chciała, aby lektura była dla czytelnika łatwiejsza w odbiorze i stąd postać Anny. Z jednej strony ułatwiło to lekturę, inaczej mielibyśmy po prostu kopię dokumentów, ale z drugiej strony postać Anny i jej perypetie małżeńskie uważam za słaby punkt książki. Do tego dochodzą niewyjaśnione w książce sytuacje, gdy Anna znajduje w swoim komputerze dopisany tekst, którego nie ona jest autorem. Nie napisał tego jej mąż, więc skąd się tam wziął? Na koniec autorka zrobiła fajne podsumowanie i wypisała wszystkie teorie, jakie powstały o wydarzeniach z przełęczy Diatłowa. Ze względu na to, że nie znałam wcześniej historii o tej tragedii była to dla mnie ciekawa lektura, która tylko zachęca do zgłębienia tematu. Książka sama w sobie jest według mnie niedopracowana.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-03-2020 o godz 13:48 przez: Michał
Zanim przeczytałem książkę Anny Matwiejewej słyszałem już dawniej o tej zagadkowej i makabrycznej historii. Niemniej jednak z dużą ciekawością sięgnąłem po egzemplarz książki Anny Matwiejewej. Co stało się w górach północnego Uralu 61 lat temu? Dlaczego śmierć poniosło 9 młodych, zdrowych i doświadczonych ludzi? Co spowodowało ich nagłą ucieczkę z namiotu w środku mroźnej nocy? Kto lub co stało za śmiercią turystów, rakietowe próby wojska radzieckiego, człowiek śniegu, lawina, piorun kulisty, a może była to sprawka UFO? W styczniu 1959 r. grupa studentów i absolwentów Politechniki Uralskiej w Swierdłowsku (dzisiejszy Jekaterynburg) pod przywództwem Igora Diatłowa wyruszyła w góry północnego Uralu. Wieczorem 1 lutego uczestnicy wyprawy rozbili obóz na zboczu góry Chołatczachl, zwanej Górą Umarłych, aby przeczekać pogarszającą się pogodę. To co nastąpiło później do dzisiaj nie zostało wyjaśnione i stanowi przyczynek do snucia wielu teorii spiskowych. Akcja książki rozgrywa się pod koniec 1999 r. i w pierwszym kwartale 2000. Powieść rosyjskiej pisarki stanowi połączenie wątku fabularnego, będącego tłem historii, z dokumentami, fragmentami radiogramów, artykułów, zeznań, a także pamiętników członków wyprawy. Matwiejewa stawia hipotezy, ale nie narzuca jednej możliwej przyczyny tragedii (choć podaje wskaźnik prawdopodobieństwa każdej z nich), a uporządkowanie informacji o sprawie pozwala czytelnikowi wysnuć własne oceny i przypuszczenia. Styl powieści jest bardzo przystępny, książka wciąga i czyta się ją szybko. Przyznaję, że trafił do mnie wątek nadnaturalny, bo oto dręczona dziwnymi snami główna bohaterka, pisarka Anna doświadcza wizji na jawie – wyglądając przez wizjer swego mieszkania dostrzega członków grupy Diatłowa. Stanowiło to fajny motyw, który splótł losy pisarki z losem tragicznej wyprawy, gdyż niedługo później w jej ręce trafiają akta sprawy grupy Diatłowa. Czy można się do czegoś przyczepić? Bardzo zabrakło mi zdjęć z miejsca wyprawy, co znacząco wpłynęłoby na atrakcyjność tej pozycji. Na pewno irytowała mnie nieco fikcyjna postać Anny i jej dziwne postępowanie wobec swego partnera Wadika, który najpierw ją zdradził, a później chciał wkraść się w jej łaski. Miałem chwilami wrażenie czytania jakiejś taniej obyczajówki. Tak więc, jeżeli szukacie powieści o ciekawej fabule to w mojej ocenie doznacie rozczarowania. Autorka wykonała jednak kawał dobrej reporterskiej roboty, w satysfakcjonujący dla mnie sposób zaserwowała mnóstwo ciekawych faktów, przytoczyła autentyczne dokumenty sprawy, co sprawiło, że nie żałuję lektury i mogę polecić książkę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-02-2020 o godz 07:07 przez: Kinga Kulig
Jakiś czas temu czytałam w gazecie artykuł o wyprawie studentów i niewyjaśnionych okolicznościach ich śmierci, dlatego z wielką chęcią sięgnęłam po książkę. W styczniu 1959 roku studenci Politechniki Uralskiej wyruszają pod przewodnictwem Igora Diatłowa na północ Uralu z zamiarem zdobycia szczytów Otorten i Ojka-Czakur. Po kilku dniach wędrówki rozbijają namiot u podnóża góry Chołatczachl, a to co wydarzyło się później do dzisiaj pozostaje tajemnicą. Bohaterką powieści jest pisarka Anna, która ma dziwne sny. Po śmierci swojego sąsiada otrzymuje od jego synowej teczki z dokumentami dotyczącymi wyprawy z 1959. Okazuje się, że Emil Sergiejewicz studiował razem z nimi. Kilka dni później pisarka w dziwnych okolicznościach poznaje Swiete, która udostępnia jej swoje informacje i chce, żeby Anna napisała książkę o tym co wydarzyło się pod Górą Umarłych. Bardzo podoba mi się sposób połączenia reportażu z powieścią. Autorka w zgrabny sposób wplotła oryginalne fragmenty dokumentów, raportów, radiogramów i dzienników diatłowców ( są napisane inna czcionką, więc łatwo je odróżnić). Dzięki temu czyta się bardzo dobrze, a książka nie jest ciężkim reportażem i chociaż dotyczy dziwnych, tajemniczych i mrocznych zdarzeń czyta się z przyjemnością i wielkim zaciekawieniem. Sama bohaterka jest raczej trochę nijaka, zamknięta w swoim świecie i pochłonięta pisaniem. Poznajemy trochę jej życia, jednak nie ona jest tu ważna. Anna jest tylko łącznikiem i przybliża nam to co działo się na wyprawie. Ona jako pisarka ma nam ułatwić przyswajanie informacji dotyczących studentów. Autorka poświęciła sporo czasu na zebranie wszelkich możliwych informacji i stworzyła z tego świetna książkę Ponieważ przyczyny śmierci diatłowców nigdy nie zostały wyjaśnione, na końcu książki wskazuje kilka możliwych hipotez co takiego mogło się wydarzyć, że grupa doświadczonych turystów zginęła. Książka to nie tylko zbiór informacji o wyprawie, lecz także ukazanie systemu, który panował w tamtym czasie w Rosji, co również mogło przyczynić się do braku rozwiązania zagadki, a może jednak wiadomo co się stało, tylko nikt nie chciał tego ujawnić. Ta książka to wiele pytań bez odpowiedzi i być może nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę stało się na początku lutego 1959 roku... Mnie się książka bardzo podobała, ponieważ lubię takie tajemnicze historie, dodatkowo czytając można zerknąć na zdjęcia w internecie i uzupełnić sobie to co przeczytało się w książce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Zobacz także

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego