Doskonałym „narzędziem” podczas tego odkrywania będzie książka amerykańskiej nauczycielki, Anny Weltman. Już przewrotny tytuł, „To nie jest książka do matmy”, zachęca, by zajrzeć do środka. A tam – dziesiątki twórczych zadań, które udowadniają, że matematyka ma wiele wspólnego ze sztuką, a na dodatek – choć taki wniosek z pewnością zaskoczy niektórych – jest bardzo ciekawa!
Na wstępie dziecko dowie się, jakie przybory będą pomocne w rozwiązywaniu zadań. Bez obaw, podstawowy zestaw każdego ucznia wystarczy, by rozpocząć tę niezwykłą przygodę.
Na pierwszy ogień idą okręgi – i już widać, że autorka, pod przykrywką twórczej zabawy, przemyca podstawową wiedzę. Jest okazja, by poznać lub przypomnieć sobie pojęcia, takie jak: promień czy parabola; oswoić się z cyrklem. Później przychodzi czas na trójkąty, sześciokąty, kwadraty – w ruch idą linijki i ołówki. Ze świecą szukać tu nudnych definicji i znanych ze szkolnych podręczników zadań. Autorka zachęca do działania z rozmachem, do eksperymentowania; rozbudza wyobraźnię bajecznymi kształtami, które można stworzyć w zaledwie kilka minut. Kolorowe łamigłówki, mozaiki czy łamańce to tylko niewielka część tego, co można narysować w książce. Dodatkowo niczego ona nie narzuca, jedynie sugeruje i zostawia otwarte pole do własnych działań.
Po wykonaniu wszystkich zadań zaproponowanych przez autorkę, dziecko może tworzyć dalej, wykorzystując dodatkowe kartki umieszczone na końcu książki. A prócz nich znaleźć można tam bardzo przydatny słowniczek, z którego niejeden dorosły wiele się nauczy – bo czy wszyscy pamiętamy, co to jest graf eulerowski czy trójkąt Sierpińskiego?
Z pewnością znajdzie się wielu rodziców, którzy będą żałować, że gdy byli w szkole, nikt nie wpadł na pomysł wydania takiej książki, jak: „To nie jest książka do matmy”. Na pewno zadziałałaby ona inspirująco i motywująco, ukazując inną twarz matematyki i oswajając z tą ważną nauką.
Nie ulega chyba wątpliwości, że niezależnie od tego, jak dziecko radzi sobie z matematyką i jakie ma do niej nastawienie, warto podsunąć mu te „Rysunkowe wyzwania dla bystrzaków”. Ta książka znacząco zwiększa szanse, że mały uczeń z matmą się zaprzyjaźni.
Komentarze (0)