Mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, jednak niejeden przedstawiciel frakcji „kociarzy” z pewnością podda to twierdzenie w wątpliwość. Na pewno dołączyłyby do niego autorki książki „Opowiem ci, mamo, co robią koty”, bo czy ktoś, kto kotów nie lubi i nie szanuje, mógłby stworzyć coś podobnego? Ponad dwadzieścia stron wypełnionych po brzegi mruczącymi czworonogami to nie lada wyzwanie.

Kartonowa książka w dużym formacie, z zaokrąglonymi rogami może sugerować, że to pozycja dla najmłodszych czytelników. Jednak i dorośli czytelnicy bardzo entuzjastycznie reagują na kłębiące się wszędzie koty.

Bohaterów, nie tylko czworonożnych, poznajemy już na samym początku, gdzie zostają przedstawieni tak, by później nie było wątpliwości, kto jest kim. Prym oczywiście wiodą koty – Gbur i Żabka, oraz dziesiątki innych. Są też ludzie, do których zwierzaki należą, albo którzy należą do nich – to kwestia dyskusyjna.

Czytelnik, którego równie dobrze możemy w tym przypadku nazwać oglądaczem, ma przed sobą zadanie niełatwe, gdyż na wielobarwnych stronicach, gdzie naprawdę dużo się dzieje, musi wynajdować wskazane postacie czy sytuacje. Szukając, co i rusz napotyka wzrokiem zabawne, zaskakujące sceny, które odciągają jego uwagę od zadania.

Prócz świetnej rozrywki w czystej – graficznej postaci, znaleźć tu można przekaz uwrażliwiający na los zwierząt. Dzieci dowiedzą się, że zwierzęta warto przygarnąć ze schroniska, zamiast kupować; że zwierzę to odpowiedzialność, a nie tylko przyjemność.

„Opowiem ci, mamo, co robią koty” to kolejna propozycja wydawnictwa Nasza Księgarnia, która zgromadzi przy stole lub na podłodze wszystkich członków rodziny, lubiących wytężać wzrok i dobrze się bawić.

Opowiem ci, mamo, co robią koty

Miłośnicy zwierząt wszelakich, a szczególnie tych dzikich, zaniemówią z zachwytu. Bo czy można oprzeć się hipnotyzującemu spojrzeniu wilka szarego, wpatrującego się w czytelnika z okładki? A w środku jest tylko ciekawiej.

Przekazywanie wiedzy z każdej dziedziny to nie lada sztuka, a kiedy odbiorcą są dzieci, tym bardziej się trzeba napracować. Wie o tym doskonale Dieter Braun, niemiecki ilustrator, który nie po raz pierwszy sportretował ssaki, ptaki i inne stworzenia. Piękne rysunki – z jednej strony artystyczne, z drugiej zaś, autentyczne i dość wiernie oddające rzeczywisty wygląd zwierząt, zachęcają nie tylko do lektury krótkich, napisanych prostym językiem opisów, ale też do samodzielnego poszukiwania szerszych informacji.

„Galeria dzikich zwierząt. Północ” podzielona jest na trzy części, z których pierwsza przedstawia zwierzęta zamieszkujące w Ameryce Północnej, druga – te, które żyją w Europie, a trzecia – dzikich mieszkańców Azji. W każdym rozdziale znaleźć można kilkadziesiąt gatunków – od pumy płowej i bielika amerykańskiego, przez jeża zachodniego i bociana czarnego, po pelikana kędzierzawego i wielbłąda dwugarbnego.

Jako że książka ta stworzona została również z myślą o tych, którzy jeszcze nie opanowali umiejętności czytania, a nie zawsze mają pod ręką kogoś, kto czytać umie, świetnym rozwiązaniem okazuje się obrazkowy spis treści, dzięki któremu łatwo można znaleźć interesujące małego czytelnika/oglądacza zwierzę.

Galeria dzikich zwierząt. Północ

Jak śpią kot czy pies, wiedzą niemal wszyscy, bo nawet jeśli nie we własnym domu, to u bliższych czy dalszych znajomych podejrzeć można stworzenia zwinięte w kłębek lub wyciągnięte na kanapie. Ale jak śpi orzesznica? A żyrafa? Tego dowiedzieć można się z niezwykłej książki, pt. „Jak zwierzęta śpią?”.

Przetłumaczona z języka czeskiego, należy do gatunku książek obraz(k)owych. Tutaj ilustracje odgrywają rolę nie mniej ważną, niż tekst. Krótkie, ale pełne wiedzy opisy podane zostały językiem w najmniejszym stopniu nieprzypominającym haseł z encyklopedii. Choć służą przekazaniu informacji, nie są suche i pozbawione emocji. Emocje czają się też w pięknych obrazach, przedstawiających śpiące stworzenia. I tak, jak w przypadku tekstu, tak i tutaj ich rola nie sprowadza się jedynie do przekazania informacji – w tym przypadku wizualnej.

W książce tej zachwyca wszystko – od tekstu, przez ilustracje, po sposób wydania. A to sprawia, że nie tylko ciekawe świata dzieci, ale też ich spragnieni piękna rodzice czy dziadkowie, chętnie po nią sięgną.

Jak zwierzęta śpią

Pan Ignacy, Klara i Karolek, to główni bohaterowie książki Nikoli Kucharskiej, pt. „Jak to działa? Zwierzęta?”. Jednak już sam tytuł wskazuje na to, że bohaterów jest znacznie więcej – stworzenia czworonożne, kudłate, latające, pływające, te mieszkające w domach, parkach, na wsi i w lesie.

Wiedza i cierpliwość dziadka, a przede wszystkim ciekawość i dociekliwość rodzeństwa pozwalają małemu czytelnikowi/oglądaczowi wynieść z obcowania z tą książką ogromną porcję wiedzy na temat zwierząt wszelakich – ich zwyczajów, cech i budowy. Już na pierwszy rzut oka widać, że autorka postanowiła nie tylko edukować, ale i bawić. Zarówno ilustracje – szczególnie te przypominające przekroje zwierząt, jak i teksty (te w dymkach i opisy) pełne są humoru, który udziela się temu, kto czyta i ogląda.

Mali czytelnicy (ale na pewno również ich rodzice) z pewnością zastanawiają się, czy za jakiś czas nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukaże się kolejny tom z serii: „Jak to działa?”. Konstrukcja tytuły może sugerować, że tak się stanie.

Jak to działa? Zwierzęta

Książki przyrodnicze – zarówno te dla dzieci, jak i dla starszego czytelnika, są fascynujące, a te pisane przez Adama Wajraka – w szczególności. Bo nie dość, że autor świetnie zna się na zwierzętach i przyrodzie, to równocześnie doświadcza kontaktu z nimi na każdym kroku, czyli wiedza teoretyczna idzie w parze z tą praktyczną. Opowieści autora są żywe, wciągające, fascynujące, choć czasami… smutne. Tak jak najnowsza książka, pt. „Lolek”.

Historia psa, który wiele w życiu wycierpiał, porusza, skłania do refleksji, uwrażliwia, a niekiedy wprawia w złość. Bo czy stosunek ludzi do zwierząt nie zasługuje wielokrotnie na potępienie? Psy na krótkich łańcuchach, bite i głodzone to obrazek niestety wciąż obecny i to nie tylko na wsi.

Taki los spotkał Lolka, kudłacza o wielkim sercu, tytułowego bohatera najnowszej książki Adama Wajraka. Autor przedstawił w szczegółach ciężki żywot psa – nawet jeśli nie do końca rzeczywisty, to bardzo prawdopodobny. Żywot psa, który marzył o tym, by dostać imię i odnaleźć swoich ludzi, który kilka razy zawiódł się na człowieku i został bardzo skrzywdzony, który omal nie opuścił tego świata z głodu i wycieńczenia, uciekając przed przemocą. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby przez przypadek jego droga nie przecięła się z drogą dwojga mieszkańców Teremisek – Adama Wajraka i jego żony – Nurii. To u nich odnalazł swoje miejsce, swoich ludzi i swoje imię.

Adam Wajrak z wielkim uczuciem i empatią opisał Lolka i to, co się mu przytrafiło. Zwrócił uwagę na niedolę zwierzęcia, naganne zachowania ludzi i konieczność pomocy w takich sytuacjach. Zrobił to w sposób niezwykle przekonujący, a do tego świetny literacko, dzięki czemu książkę czyta się z przyjemnością, choć – trzeba zaznaczyć – ze względu na tematykę, nie jest to łatwa lektura.
Uwagę przykuwają też niezwykłe ilustracje Macieja Andryszczyka – skromne, skąpe w kolory, ale chwytające za serce.

Gdyby książki takie jak „Lolek” mogły znaleźć się na liście lektur – choćby tych uzupełniających, dzieci miałyby szansę na kontakt ze świetną literaturą, a zwierzęta na lepszy los.

Lolek

 

Wszystkie recenzje publikowane były na stronie www.przecinekikropka.pl, tekst: Ewa Świerżewska