Mnie osobiście książka się podobała. Owszem zaskoczona byłam, że "nic się nie dzieje" przez ponad połowę książki, ale... Czytanie wciągnęło mnie baaardzo (a czytać nie lubię). Książkę skończyłam w kilka dni. Końcówka faktycznie dość dziwna. Czy polecam? Polecam - buduje napięcie, ciekawi co będzie w kolejnym rozdziale - dobra książka (spokojna jak na Kinga).
Stephena Kinga nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. To autor kilkudziesięciu książek, które zostały przetłumaczone na dziesiątki języków. Jest znany głównie z horrorów i thrillerów. Do tej pory miałem okazję czytać jedynie jedną jego książkę – Bastion, ale postanowiłem to zmienić i wybór padł na Przebudzenie.
Akcja rozpoczyna się zwyczajnie i bardzo spokojnie. Do małej miejscowości w Nowej Anglii, niedaleko Castle Rock przyjeżdża nowy pastor - Charles Jacob wraz żoną i małym synkiem. Kilku letni wówczas Jamie Morton jako pierwszy z mieszkańców poznaje pastora i z miejsca bardzo go polubił. Charles wraz żoną są lubiani i szanowani, swoją pasją i pomysłami odmieniają pozytywnie tamtejszy kościół. Wszystko układa się dobrze do czasu tragicznego wypadku, w którym ginie synek Charlesa i jego żona. To zmienia go radykalnie i traci swoją wiarę… Wygłasza kazanie w którym wyklina Boga, szydzi z wiary, przez co zostaje odwołany ze stanowiska i wyjeżdża. W wielu mieszkańcach to kazanie pozostaje do końca ich dni... Tymczasem życie w miasteczku toczy się dalej spokojnie i wkrótce wszyscy zapominają o Charlesie. Jamie nie spodziewa się, że jego los jest związany z tym mężczyzną… i to na całe życie. Jeszcze wielokrotnie losy tych dwóch osób przetną się ze sobą…
Powieść opisuje ponad pół wieku historii Jamiego – od pierwszego spotkania z pastorem, aż po późne lata, gdy ten spisuje swoją historię jako starszy mężczyzna po 60-tce. Przez to książkę czyta się dość niezwykle. Na oczach bohatera w tle wydarzeń dokonuje się postęp i wielkie zmiany - zostają wprowadzone nowe technologie, zmienia się grana muzyka i tak dalej... To budzi ogromny szacunek dla wiedzy autora, który w sposób bardzo umiejętny i przystępny tworzy tło dla wydarzeń w książce. Równie ogromne wrażenie wywiera na czytelniku wykreowany klimat małego miasteczka – gdzie każdy się zna i wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Dzięki czemu niesamowicie odczuwa się każdy rodzinny dramat i każdą nastoletnią miłość! Stephen King niewątpliwie posiada do tego niezwykły talent!
Głównym bohaterem, jak już wspomniałem jest Jamie i to z jego punktu widzenia jest opowiadana ta opowieść. Jego historia nie różni się niczym specjalnym od historii wielu gwiazd rocka. W młodym wieku sięga do gitary i odkrywa, że całkiem dobrze mu wychodzi granie na niej i jego kariera nabiera z czasem szybkiego tempa. Pojawiają się jednak papierosy, narkotyki..., co przysparza mu wielu problemów. Drugim bohaterem, który często przewija się w Przebudzeniu jest pastor. To postać równie ciekawa, jeśli nie ciekawsza od Jamiego. Przed wypadkiem, Charles jest pełny entuzjazmu i zapału - pokazuje młodzieży różne rzeczy związane z elektrycznością, organizuje im zajęcia po szkole. Natomiast po śmierci żony i synka jego zainteresowanie elektrycznością nie przemija, wręcz rośnie i wymyśla coraz to nowe urządzenia. Do czego doprowadzi go ta obsesja? Dlaczego los Jamiego jest związany z tym człowiekiem?
Jednakże jeśli chodzi o fabułę to jestem nieco zawiedziony. Przez większą część książki nie dzieje się nic, prócz poznawania bohaterów, tworzenia klimatu małego miasteczka i okazjonalnych spotkań po latach Jamieego z Charlesem. Choć są ciekawe opisy i wydarzenia w których poznajemy minione lata i losy Jamiego, to jednak zabrakło mi elementów grozy, napięcia. Przez to książkę Stephena Kinga przez można odebrać niczym opowieść życia zwyczajnego człowieka, który spisuje ją pod koniec życia. Elementy, które budzą grozę znajdziemy niestety dopiero pod koniec książki – ostatnie 50 stron, mniej więcej. Przy tej okazji warto dodać, że autor wspomina wielokrotnie Necromicon – mroczną księgę wymyśloną przez H.P. Lovecrafta. Również sama końcówka stanowi niejako hołd dla tego autora. Jeśli czytaliście opowiadania Lovecrafta to zrozumiecie podobieństwa - dla mnie było to bardzo dobry element zakończenia. Pomimo mojego zachwytu końcówką książki, nie poczułem, by Przebudzenie zrobiło na mnie oszałamiające wrażenie i miałem strach ją czytać.
Przebudzenie to dobra książka Stephena Kinga w której serwuje nam cudowny klimat małego miasteczka z niezwykłym i przerażającym zakończeniem. Szkoda tylko, że duża część książki jest zdecydowanie bardziej powieścią obyczajową o losach Jamiego, niż w klimatach grozy jak finał książki.
Czy ktoś z nas kiedyś zastanawiał się, ile dana osoba wniosła do naszego życia ciepła, miłości, uśmiechu ? Wyobrażaliśmy sobie życie bez niej ? Rozmyślaliśmy, jak ta osoba wpłynęła na ścieżkę, którą obraliśmy ? Ale... nie zapominajmy, że nie zawsze podpowiedziany przez kogoś kierunek jest tym właściwym, a szaleństwo ma wiele twarzy.
Jamie Morton miał sześć lat, kiedy cień nowego pastora, Charlesa Jacobsa po raz pierwszy padł na jego życie; mężczyzna szybko został zaakceptowane przez mieszkańców małego miasteczka. Każdy wiedział o jego hobby związanym z elektrycznością- potrafił z niczego zrobić prawdziwe cudeńka, napędzane mocą. Kiedy jednak rodzinę pastora dotknęła tragedia, jego zamiłowanie przeobraziło się w obsesję...
Kinga przedstawiać nie trzeba; domyślam się, że wiele spośród Was ma o nim większe pojęcie niż ja- rzadko sięgam po jego książki. Zaintrygowała mnie mroczna okładka, rysująca się na niej burza (okropnie się ich boję) i opis na kalendarzu- "Przebudzenie to kwintesencja horroru (...)"- dołączonym do egzemplarza. Moja ciekawość znacznie wzrosła. I co ... ?
Po dwudziestu czterech latach w Jamie'em Mortonie nie pozostało wiele z tego ufnego, słodkiego chłopczyka- prowadząc życie muzyka wpakował się w narkotyki. Dopiero dwadzieścia cztery lata później ponownie spotkał byłego pastora, odrzuconego przez społeczeństwo po Strasznym Kazaniu; teraz był jarmarcznym magikiem, specjalistą od portretów robionych za pomocą elektryczności. Jamie spędził z Charlesem wystarczająco dużo czasu, by zauważyć, że z tamtego bogobojnego człowieka nie pozostał już ślad... A to nie ostatni moment, w którym ich ścieżki się przecięły. Bo mężczyzna tak głęboko zraniony przez swojego Mistrza, który odebrał mu wszystko, chce wyłącznie odpowiedzi- gdzie moja rodzina trafiła po śmierci ?
Jak zauważyłam już przy czytaniu Ręki mistrza, Stephen King dużo pisarskiego serca wkłada w wprowadzenie Czytelnika w całą sprawę; Przebudzenie liczy sobie ponad 500 stron, choć powiedziałabym, że prawdziwa akcja rozwija się dopiero gdzieś przy trzy setnej (czy takie słowo w ogóle istnieje ?). Najpierw zaserwowano nam młodość Jamiego, pierwsze spotkanie z nowym pastorem, drobne cuda, będące jego udziałem; potem Autor wrzuca nas w heroinową codzienność trzydziestoletniego już Mortona, opisuje kolejne spotkanie z Jacobsem, coraz większe niedowierzanie budzące się w Jamie'em. Akcja prowadzona jest spokojnie, bez rozlewów krwi, bez duchów, potworów, etc. Dzięki temu wyczerpująco rozwiniętemu wątkowi byłego pastora mamy czas i możliwości, by przestudiować jego "psychologiczny profil"- zabrzmiało trochę jak w jakimś filmie kryminalnym ;). Wiemy, co mężczyzną kierowało, na jakim etapie szaleństwa był i jak rosły jego możliwości. Te studia nie zawsze były ciekawe, czasami zdarzyło mi się ziewać, ale powiedziałam sobie- sens kryje się głębiej. Ciekawość, jak to wszystko się skończy pchała mnie do przodu. Choć Przebudzenie przez samego Autora określane jest jako horror (co cytowałam wyżej), to... jakoś tego nie odczułam. Czysto przerażającej akcji jest może zaledwie przez rozdział, choć mnie to specjalnie nie poruszyło. Bardziej książkę określiłabym jako mocny thriller. Spodobał mi się pomysł na fabułę, badania nad szaleństwem, szukanie odpowiedzi- powiem Wam, że szczególnie ten aspekt do mnie przemawiał. Dlaczego ? Bo każdy z nas kogoś stracił, w mniej lub bardziej tragiczny sposób i każdy z nas choć raz zastanawiał się, dlaczego to spotyka właśnie jego ? Mimo wszystko uważam jednak, że Stephen King w swoim artystycznym dorobku posiada o wiele ciekawsze i bardziej 'horrorowe' powieści, niż ta pozycja.