5/5
18-05-2021 o godz 11:21 przez: Małgorzata Palczewska | Zweryfikowany zakup
Czyta się świetnie. Dla fanów tematyki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-08-2022 o godz 23:05 przez: Marcin | Zweryfikowany zakup
Świetna książka, polecam każdemu!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-09-2023 o godz 22:14 przez: AnnGlad | Zweryfikowany zakup
Jak zawsze tego autora 👍👍👍
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
12-02-2023 o godz 23:55 przez: maryla | Zweryfikowany zakup
Marsjanin o wiele lepszy.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
5/5
23-04-2022 o godz 00:03 przez: Greg | Zweryfikowany zakup
Najlepsza tego autora
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-08-2023 o godz 10:36 przez: Sebastian | Zweryfikowany zakup
Super sie czyta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-06-2023 o godz 20:08 przez: W7LGS | Zweryfikowany zakup
Autor w formie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-07-2021 o godz 08:46 przez: Jakub | Zweryfikowany zakup
Świetna książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-04-2022 o godz 18:13 przez: Jacek | Zweryfikowany zakup
Polecam w 100%
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-04-2022 o godz 13:09 przez: jurek_sz | Zweryfikowany zakup
Dobra książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-08-2022 o godz 05:39 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Uwielbiam 🙂
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-01-2023 o godz 12:23 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Mistrzostwo
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-01-2024 o godz 21:40 przez: Jarosław Radecki | Zweryfikowany zakup
Kosmiczne
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-04-2022 o godz 18:52 przez: Paula | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-05-2023 o godz 14:03 przez: Wiktoria | Zweryfikowany zakup
Supi
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-05-2021 o godz 19:56 przez: Agnieszka
Powiem wam, że jestem pod niesamowitym wrażeniem tej książki i tego w jaki sposób została napisana. Dosłownie jakbym czytała gotowy scenariusz na film! Lubicie literaturę science fiction podchodzącą momentami pod fantasy ? Ja bardzo, ale stosunkowo rzadko po nią sięgam, a to muszę przyznać - błąd. Dzięki tej lekturze udało mi się odlecieć dosłownie w kosmos do tego stopnia, że nadal zbieram szczękę z ziemi. Tak. Na pewno będę długo wspominać tę czytelniczą pozycje, bo jest tego warta. Na początku poznajemy mężczyznę, który budzi się ze śpiączki. Jest skołowany, podłączony do aparatury i totalnie zdezorientowany. Jedynym głosem, który słyszy na powitanie to komputer... Powoli wraz z wzrostem sił, zaczyna rozpoznawać miejsce, w którym się znajduję, ale niekoniecznie potrafi ułożyć elementy układanki na swoje miejsce. Kiedy ma dość sił, żeby wstać dostrzega, że w pomieszczeniu w którym się znajduję są również 2 inne łóżka z pacjentami – tyle, że martwymi. Jak do tego doszło ? Jedyne co udaje mu się ustalić to, że znajduję się najprawdopodobniej w kosmosie, a na pewno na statku kosmicznym. Po co ? Dlaczego ? Na te pytanie żeby uzyskać odpowiedź musi sobie najpierw przypomnieć jak się nazywa inaczej komputer nie wypuści, go z pomieszczenia w którym się znajduję. Kiedy Ryland zaczyna sobie przypominać jedne z ostatnich wspomnień, część informacji wraca do niego ze zdwojoną siła. Uświadamia sobie, że znalazł się na Hail Mary przez ostatnie wydarzenia, które miały bezpośredni wpływ na życie całej ludzkości, Oto został wysłany na samobójczą misję wraz z dwoma innymi astronautami by ratować ziemię, a wszystko przez tajemnicze astrofagi, które nagle pojawiły się znikąd i zaczęły czerpać energie ze słońca , pochłaniając je... Problem zaczyna się wtedy, kiedy okazuję się, że reszta załogi nie żyje, a nasz bohater jest zdany sam na siebie. Do tego zapasy paliwa nie są zbyt optymistyczne... Przerażający wręcz obezwładniający strach, który wkrada się do podświadomości Rylanda zostaje zastąpiony zaciekawieniem, gdy okazuję się, że w przestrzeni znajduję się niezidentyfikowany Obiekt A. Czy uda mu się nawiązać z nim kontakt? Czy istnieją inne formy życia, poza naszą ? Czy Ryland nawiąże kontakt z obcymi i uratuje nie tylko Ziemię przed zagładą ? Standardowo żeby uzyskać odpowiedź na te pytania musicie sięgnąć po lekturę, do czego was gorąco zachęcam! Oprócz sporej dawki wiedzy związanej z astrofizyką, samym kosmosem i resztą gwiezdnego świata poznajmy również ciekawą postać jaką jest Ryland. Jest on niewątpliwie jednym z najinteligentniejszych ludzi, który z pomocą odpowiedniego sprzętu może osiągnąć wiele w nauce jak i ocalić sam świat, a nawet dwa. Jego losy pokazują nam jak człowiek może zachować się w obliczu zagłady, gdy zostaje sam jako jedyna deska ratunku dla całego człowieczeństwa. Jego relacja z Rockym, którego również poznajemy w tej historii jest niesamowita, a momentami wręcz wzruszająca. Całość jest ciekawa, narracja jest prowadzona z perspektywy teraźniejszości jak i wspomnień, które stopniowo przypomina sobie Ryland. Wspomnienia dają odpowiedź na wiele nurtujących nie tylko nas czytelników pytań jak i samego głównego bohatera. Dzięki skrupulatności i ogromnemu zaangażowaniu Autora w powieść mamy historię, która jest bardzo szczegółowa, pouczająca i momentami poruszająca.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
15-06-2021 o godz 17:52 przez: Kamila
Budzisz i nie wiesz, gdzie jesteś ani kim jesteś. Twoje ciało nie jest w pełni sprawne i dopiero stopniowo wybudza się ze śpiączki. Czuwa nad Tobą maszyna, a dwójka ludzi, którzy zajmują łóżka obok, już od dawna jest martwa. Władza nad kończynami stopniowo powraca, ale pamięć robi to znacznie mniej chętnie. Chcesz się wydostać, ale nie wiesz jak, więc postanawiasz przede wszystkim dowiedzieć się, gdzie jesteś. Może w jakiejś dziwnej łodzi podwodnej? A może... Nie, nie. Przecież nie możesz być w kosmosie! Musisz to sprawdzić, musisz przeprowadzić doświadczenia, musisz przypomnieć sobie kim jesteś i jak wszystko doprowadziło Cię do tego właśnie miejsca. Właśnie w takiej sytuacji znalazł się Ryland Grace. Samotny w kosmosie, wykonujący misję, która ma uratować Ziemię. Choć czy aby na pewno taki samotny? Akcja przebiega dwutorowo — mamy teraźniejszość na statku oraz przeszłość, która stopniowo wyłania się zza mgły. Andy Weir rewelacyjnie bawi się czasem akcji i sprawnie z jednego przechodzi w drugi. Nic się mi nie plątało, wszystko było jasne. Nawet naukowy żargon, duża ilość danych technicznych czy opisy kolejnych naukowych doświadczeń napisane zostały tak zgrabnie, że nie mogłam oczu odwrócić od kolejnych zdań. Powieść, która po wzięciu do rąk, zdawała się być grubaskiem, została przeze mnie przeczytana w zaledwie dwa dni. Dwa dni, gdy próbowałam pamiętać o tym, że poza książką istnieje też jakieś życie. Grece to idealny bohater do utknięcia gdzieś w kosmosie. Jest zabawny i naprawdę inteligentny. Radzi sobie z każdymi przeciwnościami i potrafi czytelnika zaabsorbować swoją osobą. Nie jest jednak jedynym dobrze wykreowanym bohaterem i nie mówię tylko o tych z przeszłości (choć i tam nie ma płaskich postaci). Zamiast jednak pociągnąć ten wątek i zepsuć niespodziankę — przypomnę jedynie, że mamy do czynienia z science fiction, a z tym gatunkiem możemy spodziewać się wszystkiego. Spotkałam się z opinią, że książki Weira to bardziej „science" niż „fiction", czego ocenić nie potrafię, ale „Projekt Hail Mary" na pewno jest mocną mieszanką tych dwóch słów. Świetnym reprezentantem swojego gatunku. Jak się już domyślacie — powieść tę pokochałam i pochłaniałam kolejne strony z wypiekami na twarzy. Polubiłam bohaterów i polubiłam autora. Dawno nie czytałam tak dobrego sifi i najwyraźniej Andy Weir zrzucił z piedestału Cixin Liu, który w moim sercu dotychczas zajmował pierwsze miejsce w tym gatunku. Jestem ciekawa reszty prac autora i ogromnie chcę je poznać jak najszybciej. tłum. Radosław Madejski
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
03-10-2021 o godz 20:39 przez: Qulturasłowa
Ludzie od dawna wyobrażali sobie, jak mógłby wyglądać kontakt z istotami pozaziemskimi, zresztą do dziś trwają próby odnalezienia w Kosmosie śladów życia. Zwykle owe istoty przyjmowały w wyobrażeniach postać zielonych ludzików, które na Ziemię przylatywać miały statkiem kosmicznym. Istnieją setki książek i innych opracowań, zawierające zeznania świadków, którzy rzekomo z takimi istotami już się zetknęły, lub rzekomo zostały porwane i statkiem kosmicznym przewiezione do laboratorium. A co jeśli prawdopodobieństwo zagrożenia ze strony obcych form życia jest bardziej realne niż myślimy, zaś obcym daleko jest do nawet najbardziej fantazyjnych przedstawień ich postaci, dokonywanych przez autorów czy reżyserów? Co, jeśli zagłada może nadciągać za sprawą prostych i nieobdarzonych inteligencją gatunków? Takie pytania rodzą się w naszych głowach dzięki lekturze porywającej powieści pt. „Projekt Hail Mary”, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Akurat. Powieść science fiction, kolejna po znakomitym „Marsjaninie”, to nie tylko dowód na niezwykłą wyobraźnię autora, ale i książka, która prowokuje do myślenia, która niepokoi, która sprawia, że nierealne staje się realne. Lektura zachwyci wszystkich, którzy lubią zaskakujące zwroty akcji i nieszablonowe rozwiązania, którzy cenią sobie specyficzną mieszankę beletrystyki, naukowych wywodów na temat przestrzeni kosmicznej oraz opowieści o bohaterstwie i poświęceniu. Poznajemy Rylanda Grace i jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że wiemy o nim równie mało, jak on sam. Mężczyzna budzi się ze śpiączki, jest pod opieką maszyny, a samotność rozprasza mu tylko towarzystwo zmarłych, zmumifikowanych postaci, jak się później okazuje towarzyszy jego karkołomnej wyprawy. Co więcej, on sam znajduje się bardzo daleko od Ziemi, na pokładzie statku kosmicznego Hail Mary i … zupełnie nie wie, co tam robi. Historia toczy się na dwóch planach czasowych, dzięki czemu wracamy do wydarzeń, które zaprowadziły Rylanda w Kosmos, a jednocześnie towarzyszymy mu w odkrywaniu szczegółów jego misji już w jej trakcie. Co sprawiło, że naukowiec, który porzucił karierę akademicką na rzecz nauki biologii w szkole zostaje zwerbowany przez służby do tajnych badań? Panika i wyrachowanie, bowiem z jednej strony Ryland musi zbadać, czy coś zagraża ziemi, zaś z drugiej, zaangażowanie większej ilości naukowców wiązałoby się z narażeniem ich na niewiadomego pochodzenia niebezpieczeństwo. A wszystko dlatego, że w kosmosie odkryto pewne zjawisko, o dość niepokojącym charakterze. Otóż Słońce umiera, a ONZ angażuje wszystkie środki w misję ratowania świata. Odpowiedzialne za powolne niszczenie Słońca są organizmy, nazwane w toku badań przez Rylanda astrofagami. To coś w rodzaju inwazyjnych kosmicznych alg, których populacja narasta w bardzo szybkim tempie. Ponieważ korzystają one z energii słonecznej, im więcej jest tych osobników, tym większe tej energii zużycie. W związku z tym można powiedzieć, że odkryto gatunek, który zagraża unicestwieniem całego życia na Ziemi… Jak potoczy się opowieść? Czy Ryland zdoła sobie przypomnieć, w jaki sposób z laboratorium naukowego trafił na pokład kosmicznego statku? Czy misja ratowania świata zakończy się powodzeniem? Przekonamy się o tym dzięki lekturze fantastycznej książki o frapującej, niezwykle złożonej fabule, którą mimo jej objętości, czyta się bardzo szybko. Mistrzowska konstrukcja powieści, doskonała kreacja postaci, brawurowa akcja sprawiają, że to książka, której długo się nie zapomina i która z pewnością mogłaby stać się scenariuszem filmowym. Mimo użycia naukowego języka, w dialogach mamy klarowne wytłumaczenie różnorodnych pojęć i zjawisk, z którymi przeciętny człowiek, zwykle nie ma do czynienia. To sprawia, że po lekturze powieści długo będziemy jeszcze spoglądać z niepokojem w stronę Słońca. Jeśli zobaczymy na niebie cienką czerwoną linie, możemy się znów obawiać…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-05-2021 o godz 13:13 przez: Katarzyna
Science fiction kusi mnie ogromnie, ale zawsze z tyłu głowy pozostaje strach, czy mój umysł poradzi sobie z całą masą naukowych informacji. Gdy sięgam po książkę, czuję lekki niepokój, w przypadku „Projektu Hail Mary” był nawet zdwojony, gdyż książkę sam wydawca określa jako powieść science fact. Pozycja naukowa, która rozpłomienia wyobraźnię do granic możliwości, każdy humanista może odetchnąć z ulgą, wszystko jest zrozumiałe, wyjaśnione, nie ma strachu. „Kimże jestem, żeby się sprzeciwiać woli wszechwładnego komputera o stalowych mackach? Ostrożnie dotykam językiem podejrzanej substancji.” Poza strachem przez unicestwieniem ludzkości z powodu „chmury” atakującej słońce, realne opisy i konkrety naukowe, powodują gęsią skórkę. Ludzie niszczą planetę, jednocześnie dbając o nią, poszerzając wiedzę z zakresu ekologii, walczą o każdy centymetr lodowca, gdy nagle sytuacja obraca się kompletnie przeciwko dotychczasowym założeniom. Pierwsze piętnaście stron, daje drobny zarys jakich niuansów można się spodziewać wertując strony „Hail Mary”, w której uwieziony jest nasz główny bohater. Budzi się i nie do końca świadomy własnego położenia, zaczyna analizę. Ryland jest naukowcem, ze względu na to każde odkrycie poprzedza seria testów, eksperymentów, sprawdzania zasad fizyki i wykonywania szeregu skomplikowanych obliczeń. Brzmi nudno? Wydaje się straszne prawie jak matura z matematyki? „Biorę kilka głębokich wdechów i stawiam stopę na pierwszym szczeblu. Tak jak poprzednio każdy z prostych ruchów, które wykonuję, wymaga ode mnie olbrzymiego wysiłku.” Nie ma czego się obawiać, język jest bardzo prosty i przystępny, nawet dla osób nieprzykładających dużej uwagi do przedmiotów ścisłych. Każdemu opisowi towarzyszy gigantyczna porcja napięcia i wewnętrznej walki z własnym strachem. Ryland Grace powoli odzyskuje pamięć, z której odmętów wyłania się wizja końca świata. Jego misja to kluczowy czynnik mogący ocalić ludzkość, a on sam toczy zawziętą walkę z własnym umysłem i ciałem nie przyzwyczajonym do funkcjonowaniu w kosmicznym statku. Chwilami czułam się jak przy czytaniu najwyższej klasy thrillera psychologicznego, gdzie bohater jako postać słaba, toczy wewnętrzną walkę, z samotnością, strachem, głodem, bólem i poczuciem straty. Emocje buzowały w każdym rozdziale, ściskały moje wnętrze. Los ludzkości na barkach tak słabej, jednej istoty. Spisałam Ziemię na straty, uważałam, że nie ma możliwości na ratunek. Moim zdaniem Ryland podda się przedwcześnie, nie zdoła wykonać misji i odzyskać pamięci. „Światło staje się coraz mocniejsze. Nie od razu. Przybiera na sile stopniowo. Przyglądam się mu przez minutę. Mam wrażenie, że jaśnieje coraz szybciej. Czyżby zbliżał się do mnie jakiś obiekt?” Nic więcej nie zdradzę, nie chcę psuć nikomu frajdy z czytania. Autor umiejętnie wplata retrospekcje, będące jednocześnie wspomnieniami, które udaje się odgrzebać w pamięci głównemu bohaterowi. Przenosimy się na Ziemię, gdy ludzkość odkrywa „chmurę” pochłaniającą energię słoneczną. To bardzo ciekawy zabieg, można oczywiście w trakcie czytania domyślać się wielu kwestii, ale najlepsze smaczki zostają na koniec. Nie sposób się zatrzymać, trzeba pędzić przez tę powieść w prędkością światła, zakończenie wyciska łzy. Jedyna rekomendacja to fakt przeczytania książki w dwa wieczory, przez humanistkę z krwi i kości, kłaniam się!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
31-05-2021 o godz 10:39 przez: Patrycja Kuchta
Losy całego świata spoczywają w rękach Raylanda Grace'a, ale on... nie ma o tym pojęcia! W skutek amnezji wywołanej śpiączką nie może sobie przypomnieć nawet własnego imienia, a co dopiero tego, że jest członkiem samobójczej misji do innego układu słonecznego, która ma na celu ratowanie Ziemi przed zagładą. Pozostali członkowie załogi nie przeżyli podróży, dlatego Grace sam musi przypomnieć sobie kim jest i co robi w kosmosie, a także odkryć jak ocalić Ziemię. Bułka z masłem. Tylko czy da się wykonać taką misję w pojedynkę? A może Rayland wcale nie będzie w kosmosie sam... Książka zaczęła się rewelacyjnie i początkowo nie mogłam się od niej oderwać. Z każdą kolejną stroną pojawiało się jednak całe mnóstwo naukowych teorii do zapamiętania, a cała akcja skupiła się wokół odkryć głównego bohatera. Autor ma fajny lekki styl i opisuje skomplikowane zagadnienia dotyczące fizyki, biologii czy samego kosmosu w przystępny sposób, ale dla mnie była to wiedza niemożliwa do zapamiętania. Ponieważ jedno przełomowe odkrycie prowadzi do kolejnego, na treści trzeba się skupić w stu procentach, a jeśli nie zapamietasz o co chodzi w eksperymentach Raylanda, jego kolejne przełomowe odkrycia nie zrobią na tobie większego wrażenia. I tak było w moim przypadku. Książka mnie zaciekawiła, ale nie wywołała we mnie większych emocji. Co mogę powiedzieć o głównym bohaterze? Facet jest szalenie inteligentny, wręcz genialny i lubi sarkazm. Niestety autor nie zadał sobie trudu, żeby powiedzieć nam o nim coś więcej poza tym, że kiedyś uczył biologii w szkole. Żadnych osobistych wspomnień, unikalnych cech charakteru, anegdot z życia (może poza jedną). Pozanjemy go od tej "służbowej" strony, ale długo nie wiadomo jakim właściwie jest człowiekiem. Amnezja nie może stanowić tu usprawiedliwienia, bo Rayland stopniowo wszystko sobie przypomina. Nie czułam żadnej szczególnej więzi z bohaterem, a jego opowieść wydawała mi się bardziej kosmiczną lekcją fizyki niż powieścią fantasy. Całą fabułę książki można by streścić w kilku zdaniach, mało tu było zaskakujących zwrotów akcji (i samej akcji) ale jedno muszę autorowi przyznać- że strony technicznej przygotował się perfekcyjne. Facet naprawdę zna się na rzeczy i posiada ogromną wiedzę, którą bardzo mi zaimponował. Nie tylko napisał książkę o podróży w kosmos, on zaplanował prawdziwą miedzygwiezdną odyseję w najdrobniejszych szczegółach. "Projekt Hail Mary" to fantastyka naukowa, której fabuła opiera się na faktach. Bohater cały czas wykonuje różne eksperymenty, obliczenia, tłumaczy nam skomplikowane prawa fizyki i biologii. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, można napisać książkę fantasy, która z naukowego punktu widzenia mogła się wydarzyć. Nie zmienia to jednak faktu, że nie była to zwyczajnie historia dla mnie i niestety trochę mnie wymęczyła. Uwielbiam motyw podróży kosmicznych, ale zdecydowanie bardziej wolę go w filmach niż w książkach. Cieszę się więc, że "Projekt Hail Mary" zostanie zekranizowany i mam nadzieję, że będzie to równie wspaniały film, co "Marsjanin". Oby w filmowej wersji znalazło się więcej miejsca na emocje niż w papierowym pierwowzorze.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
Więcej recenzji