Kolejny z braci Malone, tym razem Grady, z zawodu strażak. Zdecydowanie ten tom podoba mi się bardziej niż pierwszy, Grady skradł moje serce. Wtóruje mu Dylan Mccoy, artystka, autorka tekstów i nieszczęśliwa kobieta. Ich drogi krzyżują się, kiedy Dylan przyjeżdża do miasteczka Sunyville, tam planuje poukładać swoje życie i być szczęśliwa, po nie udanym związku tego właśnie potrzebuje. Grady i Dylan zaczynają wspólnie mieszkać, ale jako współlokatorzy, lecz z początku między nimi nic się nie dzieje, jednak zmienia się to przy pewnym zajściu... Wtedy nasza para lokatorów się do siebie zbliża i emocje sięgają zenitu. Ta część jest zdecydowanie dla mnie lepsza niż poprzednia, historia Grada i Dylan bardziej mnie urzekła, czas teraz na kolejnego, trzeciego brata Malone.
Uświadamia ile jest wątpliwości, ile obawy w związku kiedy jesteśmy osobami po przejściach, w sumie cieszę się teraz, że nie miałam takich dylematów, bo wcześnie poznałam męża. Niemniej książka była bardzo interesująca, bo tak różna od moich własnych doświadczeń.
O tym, aby „zderzyć się z własnymi kompleksami i lękiem” i tak też czyni Dylan, która zaczyna działać na własną rękę, nie pod czyjeś dyktando. Podoba mi się, że ta książka wzywa kobiety, żeby nie były od nikogo zależne.
Na złą przeszłość, chandrę i zgryzoty byłego już związku, najlepszy jest nowy współlokator, a czemu nie kochanek? Z podniesionym czołem iść dalej, nie załamywać rąk – tego uczy książka i ofiaruje przednią rozrywkę.
Każde z nich próbuje zachować dystans, ale są skazani na porażkę, ponieważ uczucie jest silniejsze od rozumu, a myśli o nieudanej przeszłości nie przytłaczają tak mocno, jak masz ukochanego obok siebie.
Super, że bohaterka odważyła się śpiewać własne teksty. Autor najlepiej wczuje się w to, co sam napisał. Za sprawą ukochanego odnalazła w sobie siłę i ślicznie to się skończyło. Historia z happy endem.
Kocham takie teksty, kiedy czuję ciężar emocji w duszy przez kilka następnych dni. Momentami naprawdę można zapłakać. Autorka pisze piękne scenariusze na życie. Wszystko wydaje się takie realne.