5/5
06-10-2021 o godz 16:16 przez: szymon łapiński | Zweryfikowany zakup
Git
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-12-2020 o godz 21:26 przez: Zaneta Liniatura
Japoński mistrz pióra powraca w osobistym zbiorze opowiadań. I… puszcza oko do czytelnika. Gdy dom pogrąża się w ciszy, odkrywam historie Murakamiego i zagłębiam się w jego młodość, wspomnienia i fantazje. „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” od wydawnictwa MUZA to ekscytująca podróż po młodości i dojrzałości. Może nie jestem największą fanką Murakamiego, ale doceniam jego kunszt. Tym razem zanurzam się w nostalgiczną opowieść o czasie, wartościach i przemijaniu. Ale niesie ona w sobie także pewnego rodzaju ukojenie i spokój. Jest jak delikatna melodia, która kołysze nas do snu, przytula i mówi, że wszystko będzie dobrze. Życie toczy się tutaj swoim torem, a narrator podsuwa nam zarówno zawoalowane, jak i te wyrażone bardziej bezpośrednio nauki. Ale jest to nie tylko uczta literacka dla oczu, ale także dla uszu. Przygotujcie sobie płytę The Beatles i cudownego Schumanna. Przetestowałam czytanie w towarzystwie dźwięków, o jakich wspomina w książce i muszę przyznać, że jest to ciekawe doznanie. To jedne z najważniejszych tematów, jakie narrator porusza, snując swoją opowieść. Spotykamy z nim kolejne dziewczyny. I te, które kochał, i te, które były jedynie epizodami. I chociaż nie miały wielkiego wpływu na bieg jego życia, to jednak pozostawiły pewien ślad, refleksję. Nasz narrator i autor opowieści przyznaję także, że w pewnych momentach niewiele tak naprawdę rozumiał. Wspomina pewną bardzo brzydką kobietę i dziewczynę z płytą The Beatles. Przytacza pewną niezwykłą rozmowę z bratem swojej dziewczyny i czytanie japońskiej literatury. O wszystkim mówi ze spokojem, jest pogodzony z życiem i wskazuje nam drogę. Tak właśnie ma być. A tak naprawdę za oko, ucho i duszę. Narrator Murakamiego cały czas szczypie nas w ramię i zmusza do refleksji. Czasami robi to delikatnie, a innym razem stawia na naszej drodze starą małpę z piwem i sprawia, że nasz świat wywraca się do góry nogami. Mamy także sny pełne marzeń i aspekty irracjonalne. Ale to właśnie jest u niego piękne. Dałam się porwać i spędziłam z mistrzem przyjemny wieczór.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
29-11-2020 o godz 21:32 przez: czytanienaplatanie
Haruki Murakami – nazwisko tego japońskiego pisarza nie jest mi obce, jednak do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z jego prozą. Czy opowiadania „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to dobry wybór na pierwsze literackie spotkanie? Dla mnie tak. Już po przeczytaniu rozpoczynającego zbiór „Do kamiennej poduszki” poczułam, że się polubimy. W lekkim, gawędziarskim stylu autor przywołuje zdarzenia z lat swej młodości. Mówi o zwykłych sprawach, drobiazgach zapadających w pamięć, wspomnieniach, które mógł zniekształcić czas. Odegrały jednak rolę w jego życiu. Składają się na nie niczym cegiełki budujące jego tożsamość. Jak pisze, te opowiadania są jak sceny utrwalone na papierze fotograficznym jego serca. Wspomina o osobach, które spotkał, ulubionej muzyce klasycznej i jazzowej, baseballu. Niespodziewanie dla mnie pojawia się też czynnik magiczny. Stąd „Wyznanie Małpy z Shinagawy” o zawieszeniu pomiędzy dwoma światami i „najwyższym stopniu miłości i najwyższym stopniu samotności” mogę nazwać moim ulubionym. Równie poruszające okazało się opowiadanie „Śmietanka” o istocie życia, jego crème de la crème. W tych ośmiu opowiadaniach znajdziemy nieco nostalgii, szczyptę humoru i zaskakujący element realizmu magicznego, ale przede wszystkim cząstkę duszy autora, którą przed nami odsłania. To dobry początek, po którym mam chęć poznać, którąś z Jego powieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
01-12-2020 o godz 14:58 przez: Zuza Maniek
Zbiór opowiadań, zwykłych - niezwykłych, będących krótkimi wspomnieniami młodości, kobiet, muzyki, meczów (fuj!). Są to "... niewielkie i nieważne wydarzenia z mojego życia", jak pisze sam autor. Historie proste, ale tylko pozornie, bo przesiąknięte metaforyką, zaskakujące głębią. Zabawne. Zadziwiające. Nierealne. Nieoczywiste. Jak sny. Moje ulubione opowiadanie to "Do kamiennej poduszki", otwierające zbiorek - ono poraża wręcz smutkiem i samotnością, pustką, tęsknotą. "Karnawał" wciąga rozważaniami o pięknie i pasji. Za to kompletnie odrzuciły mnie wiersze o drużynie Yakult Swallows, masakra! A zupełnie surrealistyczna historia małpy z Shinagawy jest bolesną metaforą życia szarego... człowieka. Historie tylko/aż o życiu. Nie wszystkie mi się podobały, ale jest w nich coś hipnotyzującego. To było zadziwiające spotkanie, zaskakujące, pierwsze dopiero (trochę wstyd!). Będą następne. To postanowione. https://www.instagram.com/zuzamaniek/
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
29-11-2020 o godz 17:54 przez: pani_ksiazka_
Pierwsza osoba liczby pojedynczej" jest to zbiór opowiadań. Autor wspomina swoje lata studenckie , miłości i niesamowite przeżycia do których wraca. Pisze również o swoich pasjach , muzyce i baseballu. Jedno z opowiadań przykuło moją uwagę. Było to opowiadanie o małpie z Shinagowy. Jeżeli jesteście ciekawi tego opowiadania to musicie sięgnąć po tą pozycję. Czytając książkę czas szybko mijał. Wczułam się w Japoński klimat. Nazwisko Murakami było mi znane , ale nigdy nie miałam okazji przeczytać książek autora. Jestem zachwycona. Na pewno jeszcze wrócę do tej pozycji i z chęcią zapoznam się z innymi książkami.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
22-01-2021 o godz 12:41 przez: Anonim
To było niewiarygodne i dziwne spotkanie, zupełnie inne niż sobie, wyobrażałam. Pisarz, nazywany mistrzem, bardzo mnie zaciekawił, ale chyba nie do końca zrozumiałam, co chciał przekazać. Osiem opowiadań, w których Haruki Murakami zabiera nas w przeszłość. Autor wspomina czasy studenckie, dawne miłości, osoby, które spotkał w swoim życiu. Pisze też o swoich pasjach, czyli o baseballu i muzyce. Niektóre z opowiadań, to nostalgiczne spojrzenie na przeszłość, inne osadzone są w wieku dorosłym. Jak sugeruje tytuł, każda historia jest opowieścią z perspektywy pierwszej osoby, ale też nie do końca, co w posłowiu próbuje wyjaśnić tłumaczka tekstu Anna Zielińska-Elliott. Japończycy używają innych zaimków osobowych, oznaczających „ja”, albo „ty” i Haruki używa ich w różnej formie w zależności od opowiadania. W języku polskim jest tylko jedno „ja”. Haruki Murakami krąży po labiryncie własnych wspomnień i uczuć. Pozornie nic nieznaczących i nieważnych zdarzeń, które jednak po latach wracają i skłaniają autora do przemyśleń nad swoim postępowaniem. Historie przedstawione przez autora są wspomnieniami z przeszłości, krótkie epizody, które jak sam autor pisze, niewiele dla niego znaczyły, ale jednak o nich wspomina i tworzy opowiadania. Nie mogę stwierdzić, że po ich przeczytaniu, nagle stałam się wielbicielką prozy Murakami. Odniosłam wrażenie, że są to luźne notatki osobiste autora znalezione po latach w szufladzie, uzupełnione kilkoma zdaniami, napisanymi współcześnie, zebranymi w jedną książkę. Nic mnie w tym niewielkim tomiku, który czytałam ponad tydzień, bez pośpiechu, nie oczarowało i moim zdaniem, to chyba nie była najlepsza pozycja na poznanie autora. Liczyłam na więcej i te małe formy literackie zupełnie mnie nie porwały. Po tak znanym i wychwalanym autorze, o znanym nazwisku spodziewałam się niesamowitej przygody literackiej, a niestety zbiorek, przeczytałam do końca bardziej z szacunku, niż przekonania. Nie znam twórczości Haruki Murakami i trudno mi się jakoś obiektywnie ustosunkować do tej antologii. Nie potrafiłam znaleźć w nich tego, czym zachwycają się inni czytelnicy. Wydaje mi się, że jest to pozycja dla znawców i wielbicieli pisarza, którzy odnajdą tu pewne smaczki, znane im z innych jego powieści, ja natomiast czułam się trochę zdezorientowana. Czytałam sporo pochwalnych opinii i pozytywnych recenzji czytelników i podobno ta antologia, to dobry początek na zaprzyjaźnienie się z mistrzem pióra. Podobno. Opowiadania wydają się być proste, niezbyt długie, chwilami wręcz leniwe. Nie znalazłam w nich puenty czy morału, które miałyby coś do przekazania. Mnogość metafor, do tego stopnia mnie przytłoczyła, że w końcu przestałam się zastanawiać, co autor miał na myśli. Opisywane wydarzenia wydają się również trudne do zrozumienia nawet dla samego pisarza. Można je na swój sposób wytłumaczyć, zinterpretować, albo nie. Brakuje w nich podsumowania, wniosków. Opowieści na pograniczu jawy i snu. Trudno mi po tej antologii stwierdzić, na czym polega fenomen tego autora. Teraz żałuję, bo być może powinnam była zacząć przygodę z Murakami od powieści, a tak po przeczytaniu tych opowiadań czuję niedosyt. Muszę koniecznie przeczytać inne książki autora, może wtedy uda mi się, dostrzec istotę twórczości Murakami i może wówczas zrozumiem, co tak naprawdę chciał przekazać w „Pierwszej osobie liczby pojedynczej” Dla mnie nie był to dobry początek na zapoznanie się z twórczością japońskiego pisarza, ale do kilku osobistych przemyśleń lektura antologii mnie jednak skłoniła, więc spędzony z nią czas nie jest czasem straconym. Każdy z nas nosi maskę i nigdy do końca nie jesteśmy w stanie poznać drugiego człowieka. Każda osoba, którą spotykamy na swojej drodze, ma wpływ mniejszy lub większy na nasze postępowanie, nawet, jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Czasem nie pasujemy ani do swojego stada, ani do tego, w którym chcielibyśmy żyć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-12-2020 o godz 08:17 przez: Caroline Livre
CZASY STUDENCKIE „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to zbiór opowieści z czasów młodości autora, gdy ten studiował na Wydziale Literatury tokijskiego Uniwersytetu Waseda. Murakami wspomina różne spotkania, wydarzenia, które czasem wracają do niego po latach. Wiele z nich wciąż czai się na skraju jego świadomości, by raz na jakiś czas przypomnieć o sobie, wiele z nich wciąż mimo upływu czasu wydaje się dla samego autora niezrozumiałe. I tak poznajemy jego byłą dziewczynę i jej brata, małpę, która zna język ludzi, recenzję płyty, która nigdy nie powstała, czy też zamiłowanie do baseballu pisarza. „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to również tytuł ostatniego z opowiadań zbioru, w którym Murakami przedstawia nie do końca racjonalny strach i wstyd, niezwiązany z własnymi czynami, ale ryzykiem ich istnienia. A mówiąc prościej – główny bohater zostaje oskarżony przez nieznajomą kobietę o odrażające postępowanie, którego zupełnie nie pamięta. Jednak z obawy przed możliwą prawdziwością oskarżeń nie odpiera zarzutów, a decyduje się zakończyć dyskusję. I właśnie to ostatnie opowiadanie w pewien sposób ilustruje ten zbiór opowieści, które wydają się na pierwszy rzut oka być przypadkowe. Jedyne bowiem, co je łączy, to czasy młodości autora. Jak również to, że czasem wracają do niego i mimo upływu czasu nie dały o sobie zapomnieć. „Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu żyje w masce. Bo bez maski nie da się żyć w tym bezlitosnym świecie. Pod maskami złych duchów kryją się oblicza aniołów, a pod maskami aniołów – oblicza diabłów. Niemożliwe jest, żeby ktoś nosił taką samą maskę, jak jego prawdziwa twarz. Tacy właśnie jesteśmy. To jest karnawał.” Opowiadania wydają się być proste, niezbyt długie, chwilami wręcz leniwe. Z drugiej strony można również interpretować je na wiele sposobów, zrozumieć na większej liczbie płaszczyzn. Nie znajdziemy w nich puenty czy morału, które miałyby przekazać czytelnikowi. Nie ma w nich również ucinającego zakończenia, które kończyłyby bieg historii i odpowiadały na wszystkie możliwe pytania czytelnika. Nie. Opisywane wydarzenia wydają się również trudne do zrozumienia nawet dla samego autora. Pamiętam, że przy lekturze „Norwegian Wood” irytowało mnie to, że sama nie byłam pewna, o czym właściwie opowiada wspomniana książka. Że brakuje w niej podsumowania, kierunku, morału. Dzisiaj kilka lat starsza, pewnie również w jakiś sposób bogatsza o nowe doświadczenia, wyraźnie widzę, że taki był najprawdopodobniej zamysł autora. Zamysł, w którym absolutnie nie ma nic złego. Ciężko po dwóch dziełach określić mi, czy to właśnie na tym polega magia twórczości autora. Ale pokuszę się o stwierdzenie, że opowieści Murakamiego każdy z nas zrozumie i zinterpretuje na swój własny sposób. Każdy z nas w jego książkach znajdzie coś innego, a może nie. W końcu nie w każdej książce trzeba na siłę coś znaleźć, wyciągnąć z niej jakąś głębszą refleksję, odnaleźć głębszy sens. Nie każdą opowieść trzeba zrozumieć za pomocą racjonalnego myślenia. Czasem czyta się dla czytania i samej przyjemności z poznawania historii, z obcowania z innym językiem czy też kulturą, a może po prostu samą literaturą. „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to zbiór leniwych opowiadań Murakamiego, które przenoszą czytelnika do czasów jego młodości. Niezbyt długie, raczej lekkie i skłaniające do chwili zadumy. Mnie zdecydowanie przypadły do gustu, więc, kto wie? Może za niedługo sięgnę po kolejną książkę pisarza? www.carolinelivre.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-11-2020 o godz 16:10 przez: Pani KoModa
Wyobraźcie sobie że w spotykacie starego przyjaciela w zasypanym śniegiem kurorcie. Przypadkowo musicie spędzić ze sobą cały dzień. Na początku rozmawiacie wymieniając się najnowszymi wydarzeniami z życia. Ale z biegiem czasu wszystko już wiecie i dopiero wówczas zaczynacie snuć historie z przeszłości. Historie które pamiętamy z dzieciństwa. Te do których nie wracamy na co dzień. A te które zrobiły na nas wrażenie, dotknęły nas. Taki właśnie jest ten zbiór opowiadań. Pozornie zwykłe relacje z przeszłości mają jakąś magię i skłaniają do głębszych przemyśleń. Te niezwykłe zaś są zupełnie nierozwiązane i pozostają zagadką do dziś. Bliskie osoby odchodzą z naszego życia i nigdy nie wiemy kiedy pojawią się znów. Zaledwie kilkunastosekundowe spotkanie może wryć się w pamięć. "Ale osiągnięcie czegoś trudnego przy dużym nakładzie czasu i wysiłku to właśnie śmietanka życia. " Gdybym chciała Wam opowiedzieć o którymś z opowiadań, mogło by zabrzmieć banalnie. Ale napisane słowami Haruki, historie te nabierają zagadkowego i intrygującego kształtu. Jest historia o byłej dziewczynie, o koleżance z pracy, o zaproszeniu na recital, o płycie której nigdy nie było... Całość ma klimat który mógł tylko Murakami stworzyć. Uwielbiam być w jego świecie. Przygody "z życia wzięte" przeplatają się z tymi przyprószonymi magią. Czytelnik sam może zawyrokować które mogły się wydarzyć a które są przerysowanym obrazem czy czystą fikcją. Pozycja zawiera osiem nostalgicznych nowel. Każda napisana jest prostym językiem. Całość czyta się bardzo dobrze. Nie napiszę, że szybko. Ja potrzebowałam chwilę czasu na smakowanie historii i oddech po każdej z nich. Wiedziałam, że są niecodzienne i sączyłam je przez kilka dni jak pyszny nektar. "Po to masz rozum, żeby zastanawiać się nad trudnymi kwestiami. Żeby jakoś pojąć to co niezrozumiałe. " Moim ulubionym opowiadaniem jest oczywiście "Śmietanka", gdzie bohater zaproszony jest przez swoją koleżankę na koncert. Jest zaskoczony że dziewczyna z którą od dłuższego czasu nie miał kontaktu wysyła mu zaproszenie. Razem kiedyś uczyli się gry i nawet nie mieli dobrych relacji. Nie wyczuwał sympatii z jej strony. W głowie kłębią się myśli - dlaczego on, czy to żart? A może chce się pochwalić. Jaka jest przyczyna nie ma znaczenia. Ważne aby dobrze się wyszykować. Ubrać w porządny garnitur i nie zapomnieć o kwiatach. No i oczywiście przybyć na czas pod wskazany bardzo precyzyjnie adres. Chłopak nie waha się i przybywa. A co wydarzy się na miejscu - musicie przeczytać sami :) Haruki znam zupełnie z innej strony i te opowiadania pokazały mi jego nową twarz. W tomiku możecie znaleźć nawet wiersze. Zaskakujące, prawda? A jednak autor pokazuje nam wiele talentów. Całość jednak jest spójna i przyjemna w odbiorze. To taka literatura do której wraca się po jakimś czasie. Z jednej strony czuję niedosyt bo publikacja ma zalewie 200 stron. Z drugiej strony to czym poczęstował nas tym razem autor jest delikatne i bardzo smakowite. Ps nadal potrzymuję stanowisko, że autor jest jednym z moich ulubionych <3
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-12-2020 o godz 16:52 przez: azb
Ja czyli pierwsza osoba liczby pojedynczej. Zanim sięgniecie po zbiór opowiadań Haruki Murakami wydany nakładem wydawnictwa Muza, zgodnie ze wskazówkami tłumaczki Anny Zielińskiej–Elliott, powinniście dowiedzieć się w jaki sposób Japończycy używają zaimka osobowego „ja” i jak wiele różnych form przybiera on w języku narodowym autora. Japońskie „ja”, jak możemy przeczytać w „Słowie od tłumaczki” (znajduje się na końcu książki), zmienia swoją formę w zależności od sytuacji w jakiej znajduje się pierwsza osoba liczby pojedynczej, jej wieku, płci czy pozycji społecznej. Z samego użycia odpowiedniej formy „ja” możemy się już dużo dowiedzieć o osobie, która opowiada nam swoją historię. I choć dla nas „ja” to tylko „ja” to dzięki tłumaczeniu Anny Zielińskiej-Elliott będziemy mogli bez trudu dostrzec myśl przewodnią łączącą wszystkie opowiadania Murakamiego. Historie, które znalazły się w tym zbiorze opowiadań ułożone są chronologicznie, od „ja” najmłodszego, kiedy autor uczęszczał jeszcze do gimnazjum do „ja” dojrzałego, kiedy mamy do czynienia z ukształtowanym, świadomym mężczyzną. Po przeczytaniu wprowadzenia do japońskiego „ja”, jeszcze przed rozpoczęciem czytania „Pierwszej osobą liczby pojedynczej”, powinniście zadbać o odpowiedni nastrój i wsłuchać się w muzykę, która, na przestrzeni lat, ukształtowała Haruki Murakami. Muzykę, która pojawia się w każdym opowiadaniu i która stanowi jego niepowtarzalne tło. Czytanie tych opowiadań przy The Beatles, Charliem Parkerze, czy Schumanie może dostarczyć Wam niezapomnianych doznań. Sporo napisałam Wam już o specyfice japońskiego „ja”, o muzyce i myślę, że najwyższy czas podzielić się z Wami swoimi refleksjami na temat „Pierwszej osoby liczby pojedynczej”. Sięgając po tę pozycję otrzymacie nie tylko osiem opowiadań ale przede wszystkim osiem niespiesznie opowiedzianych historii w których czas, przemijanie gra pierwszoplanową rolę. I choć autor często wspomina tutaj beztroski okres studiów, pierwszą miłość, czy przelotne spotkania z kobietami to zabawne, czy czasami frywolne wspomnienia pełne są nostalgii i zmuszają czytelnika do zadumy i przemyśleń. Z pewnością zwraca uwagę „ja”, które, choć otoczone bliskimi osobami, rodziną, znajomymi, często bywa samotne i musi stawić czoła trudnym do udźwignięcia momentom, a nawet zmierzyć się ze śmiercią. Historie choć podejmują trudne tematy to dzięki sposobie opowiadania Haruki Murakami nie przytłaczają czytelnika. U autora życie jest niczym muzyka, która musi wybrzmieć od pierwszej do ostatniej nuty a my otoczeni tą melodią musimy dać jej się poprowadzi.  Jeśli szukacie refleksyjnej lektury, którą będziecie mogli delektować się i za każdym razem odkrywać ją na nowo to koniecznie sięgnijcie po ten zbiór opowiadań.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-12-2020 o godz 01:15 przez: Karola92
Ten zbiór opowiadań był moim pierwszym spotkaniem z prozą tego sławnego japońskiego pisarza. Po jednej książce trudno jest mi jednoznacznie stwierdzić czy literatura japońska to literatura dla mnie. Postanowiłam sięgnąć po inne powieści Murakamiego by wyrobić sobie lepszą opinię, gdyż po lekturze "Pierwszej osoby liczby pojedynczej" moje uczucia są ambiwalentne. Dlaczego? Już wyjaśniam. Książka ta jest zbiorem ośmiu opowiadań. Opowiadają one o życiu autora, są swoistym spisem wspomnień z jego życia. Dla zupełnych laików, takich jak ja, którzy nie znają Murakamiego, nie wczytywali się w jego biografię, opowiadania te na pewno pozwolą odkryć ciekawostki z jego życia, to co lubi, a mianowcie, dzięki tym opowiadaniom, wiem już, że jazz, muzykę klasyczną, a także baseball. Autor opowiada także o swoich miłościach z młodości, o pewnych dziwnych i zaskakujących spotkaniach. Każde z opowiadań mówi o czym innym. Zaskakuje styl w jakim autor snuje swoje opowieści, jest bardzo dobry, dzięki czemu opowiadania czytają się same. Mimo że zbiór ten nie jest zbyt obszerny, bo to zaledwie 221 stron, to niesie ze sobą ważny ładunek emocjonalny, nostalgiczny, życiowy. Opowieści te są jakby pamiętnikiem autora, który otwiera przed nami swą duszę, dzieli się z nami wspomnieniami ze swojego życia. Spośród ośmiu opowiadań moją uwagę przykuło te o małpie z Shinagawy, przez wzgląd na nutę fantastyki, jaką ze sobą niesie, a także opowieść o brzydkiej, lecz na swój sposób magnetycznej kobiecie F*, i metaforach o maskach, które nosimy i kryjemy pod nimi prawdziwe oblicza, jak również opowiadanie With the Beatles, w którym wart uwagi jest starszy brat dziewczyny autora z tamtego okresu, prawdziwy z niego oryginał. Opowiadaniami, które spodobały mi się mniej to te o miłości autora do baseballu, i jedno z początkowych, którego nie ogarnęłam, jest to opowiadanie z tych filozoficznych. A ja takiego gadulstwa filozoficznego nie znoszę. Stąd moje uczucia do tego zbioru opowiadań są mieszane. Podsumowując, jak na pierwsze spotkanie z piórem pana Murakamiego jestem mile zaskoczona, i choć niektóre opowieści mnie nudziły bądź nie pojęłam co autor miał na myśli, to były i takie, które mnie zaciekawiły, a nawet rozbawiły. Dlatego nie skreślam autora ani japońskiej literatury i daję im szansę, wszak jedna jaskółka wiosny nie czyni. ;) Polecam tym, którzy tak jak ja nie mieli wcześniej do czynienia z prozą autora, bo po opiniach bardziej oczytanych w jego powieściach, wiem, że ten tom ich nudził i nie wniósł niczego nowego ani zaskakującego w ich znajomość z prozą Murakamiego. Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-11-2020 o godz 10:58 przez: Pinko
Chyba każdy z nas ma takie dni, gdy z przyjemnością cofa się do czasów młodości/ dzieciństwa i tapla we wspomnieniach. Czasami towarzyszy nam od lat zadawane przez ludzi pytanie: Co by było, gdyby... Gdybym tamtego dnia wybrała inną ścieżkę- jak teraz wyglądałaby moja codzienność? Częściej jednak po prostu rozkoszujemy się przyjemną przeszłością. W końcu we wspomnieniach nie ma miejsca na zmarnowany czas, prawda? Haruki Murakami w swoim zbiorze opowiadań zabiera czytelnika w podróż do własnych wspomnień: pierwszych pocałunków, nietuzinkowych spotkań, lat, w których jego głowa zajęta była baseball'em. Od wielu lat jestem z każdej strony atakowana twórczością pana Murakami'ego, jednak dotychczas nigdy nie było nam jakoś po drodze. A przecież te wszystkie peany na cześć jego książek powinny już dawno mnie skusić! No nic, teraz trafiła mi się okazja, aby przekonać się, w czym tkwi fenomen japońskiego pisarza. Czasem, gdy jakaś książka średnio przypadnie mi do gustu, wchodzę na różne literackie portale i sprawdzam opinie innych czytelników na jej temat. Wówczas zawsze zastanawiam się, czy dana pozycja mi się nie spodobała, bo jej nie zrozumiałam czy po prostu jestem (tym razem) tą czarną owcą w stadzie, do której zwyczajnie twórczość poczytnego pisarza nie trafia. Żałuję, że moją przygodę z panem Murakami zaczęłam od Pierwszej osoby liczby pojedynczej. Dlaczego? Choć ma wysokie oceny na portalach, do mnie niespecjalnie przemówiła. Spodziewałam się natłoku różnych emocji, wzniosłych słów, czegokolwiek, co mnie poruszy- a dostałam garstkę wspomnień, w których przewija się m.in. baseball. To tak, jakbym ja stworzyła opowiadanie o zbieraniu karteczek w podstawówce. Wiem, że książki tegoż pisarza cieszą się ogromną popularnością i stąd mój żal do własnego wyboru na pierwszą lekturę- w którejś opinii wyczytałam, że jego powieści są o wiele lepsze. Cóż, jakoś będę musiała żyć z tym moim "błędem". Zbiór opowiadań zawiera osiem krótkich form literackich i nie, nie było aż tak kompletnie źle. Spośród nich wybrałam dwa, które spodobały mi się najbardziej, a mianowicie: "Karnawał" oraz "Wyznanie Małpy z Shinagawy". O ile w pierwszym porwał mnie realizm sytuacji, o tyle w drugim zupełnie odwrotnie- nierealność sytuacji. To już wystarczający dowód na to, że warto sięgnąć po inne książki autora. Fani japońskiego pisarza na pewno będą ukontentowani nową książką; ci, którzy tak jak ja nie znali wcześniej jego twórczości, powinni raczej sięgnąć po inną pozycję, gdyż nieopatrznie mogą się zrazić (albo kwestionować własny gust, jak po zakończeniu lektury zrobiłam to ja).
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
26-11-2020 o godz 13:56 przez: Patrycja
"Może to truizm, ale świat, w którym żyjemy, często potrafi wyglądać zupełnie inaczej w zależności od sposobu patrzenia. Zmienia się kąt padania promieni i cień staje się światłem, światło zamienia się w cień, prawda staje się fałszem, a fałsz prawdą". „ Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to zbiór ośmiu opowiadań, w których Haruki Murakami wspomina swoje lata młodości, dziewczyny, znajomości, a także pisze o swoich pasjach. Zacznę od tego, że nigdy nie czytałam twórczości tego autora i też o nim nie słyszałam. A okazuje się, że to bardzo znany i ceniony pisarz. W każdym razie nie mam porównania do innych jego książek. Nie wiedziałam też czego ma się tutaj spodziewać. Przeczytałam opowiadania i szczerze mówiąc – ja nie wiem, co o tym sądzę. Naprawdę. Nie powiem, że to było słabe, nieudane itd. , ale nie mogę też powiedzieć, że mnie to zachwyciło. Książka ma nieco ponad 200 stron, a czytałam ją prawie tydzień. Troszeczkę się z nią męczyłam. Czytałam i odkładałam. Czytałam i odkładałam. I tak było każdego dnia… Te opowiadania można określić jako takie nietypowe. Nie warto szukać w nich mocno wykreowanych postaci, sensownej fabuły czy jakiegoś głębszego znaczenia. I może na tym polega właśnie mój problem z „ Pierwszą osobą..” , ponieważ szukałam głębi w tych historiach. Czekałam na coś co by mnie poruszyło, wzbudziło mocniejsze emocje. Niestety nie znalazłam nic takiego. Niektóre opowiadania wydają się nawet takie nie dokończone. Ale może to jest celowe ze strony autora, aby czytelnik mógł snuć wizje tego jak mogło się to dalej potoczyć? Murakami ma świetne pióro. Takie przyjemne w odbiorze i proste. Określiłabym je nawet jako surowe i poniekąd skąpe, właśnie przez brak tych emocji. Świetnie relacjonuje wydarzenia. Jedne historie są realne, inne nie. Ale od tego jak to jest napisane bije taki spokój, nic nie jest szybkie. ( moje czytanie tego też nie było) W jednych opowiadaniach pokazuje dystans, w innych ten dystans skraca. I to chyba jest największym jego plusem.Po słowie od tłumaczki można zrozumieć aspekt „ Pierwszej osoby liczby pojedynczej”. W języku japońskim „ ja” używane jest w postaci wielu zaimków osobowych, które stosuje się w zależności od płci, wieku i sytuacji. Niestety w naszym języku „ ja” jest jedno. Myślę, że ta książka może się spodobać czytelnikom, którzy znają już twórczość Murakamiego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
04-12-2020 o godz 13:56 przez: Zacnem
„Chcę tu opowiedzieć o pewnej kobiecie. Chociaż na dobrą sprawę zupełnie nic o niej nie wiem...". Tymi słowami zaczyna się ten zbiór opowiadań. I słowa te idealnie obrazują moją znajomość z najwybitniejszym i najbardziej znanym na świecie pisarzem Japońskim. A zatem, by moja recenzja mogła być pełniejsza i bardziej wiarygodna, musiałam zasięgnąć języka. Porozmawiać z kilkoma osobami które z twórczością Murakami były już obyte nie było łatwe ale z pomocą przyszedł internet. Rozmowy te oraz dwa duże wywiady z Japończykiem i kilka przeczytanych artykułów o nim ukazały mi obraz pisarza który budzi równie skrajne opinie co Paolo Coelho. Tym chętniej zabrałam się za ksiązkę @wydawnictwomuza by samej zmierzyć się z oceną tego autora. A książka wydawała się do tego idealna. Wszak w niej, sam autor wspomina nam o sobie z czasów studenckich. Pisze nam o swej młodości, dawnych dziewczynach oraz pasjach: muzyce i baseballu. ————————————————— Niestety opowiadania autora, którego pozycja w świecie literatury jest tak wysoka, bardzo mnie rozczarowały. A z każdym kolejnym rozdziałem moja ciekawość spadała wprost proporcjonalnie do znudzenia. „Pierwsza osoba liczby pojedynczej" jako forma pamiętnika pisarza, zapewne rozczaruje nawet jego wiernych fanów. Nie dowiedzą się zapewne nic czego by nie wiedzieli o nim wcześniej. Osoby które chciałyby go dopiero odkrywać, powinny zdecydowanie zacząć przygodę od jego innych dzieł które Murakami tworzy od ponad 40 lat. A wiele z nich jest na naszym rynku dostępna dzięki @wydawnictwomuza . Książka ukazuje m.in autora jako kobieciarza, jego zamiłowanie do jazzu oraz to, jak mecz ulubionej drużyny baseballowej przyczynił się do jego literackiego debiutu. Ale o tym wiedzieli wcześniej nawet tacy laicy w temacie jak ja. Nie znam realiów życia w Japonii ale na mnie jako osobie studiującej w Krakowie, opisy studenckiego życia w Tokyo nie robią też żadnego wrażenia. Autora bronią w tej książce jedynie dwa surrealistyczne, dość zabawne rozdziały o gadającej małpie i o saksofoniście Charlie Parkerze. To jednak zbyt mało jak na książkę takiej osobistości świata książki jakim jest Murakami. Dlatego moja ocena to zaledwie 4. https://www.instagram.com/p/CIIZSLKha29/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-01-2021 o godz 11:55 przez: marysia.17.s
Haruki Murakami to bardzo popularny pisarz japoński, sławny na cały świat. Choć napisał już wiele dzieł, to "Pierwsza osoba liczby pojedynczej" jest pierwszą, do której sięgnęłam. Słyszałam wiele opinii na temat tego autora, jego specyficznego stylu pisania. Wśród moich znajomych jest też wielu jego entuzjastów, którzy pochłaniają każdą nowość jak ciepłą bułeczkę. Czy Murakami jest rzeczywiście takim zjawiskowym pisarzem? Trzymana przeze mnie w ręku książka jest zbiorem opowiadań, w których (jak wskazuje tytuł antologii) autor opowiada sam o sobie. Są tu różnego rodzaju historie, w których przewija się mnóstwo kobiet, muzyki, ciekawych osobistości i dużo mądrości. Historia, która najbardziej przykuła moją uwagę nosi nazwę "Charlie Parker Plays Bossa Nova". Autor opowiada w nim o tym, jak udało mu się napisać artykuł o dalszej działalności muzycznej nieżyjącego już muzyka. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że sama dałam się nabrać. To opowiadanie jest skonstruowane w sposób wręcz dla mnie niesamowity. Czytało się je jednym tchem, a wprowadzone przez autora pewne elementy fikcyjne dodały mu tylko lepszego smaku. Styl pisania Murakamiego bezsprzecznie przywodzi mi na myśl twórczość Paulo Coelho. Tego autora wręcz uwielbiam i no nie potrafię czytać go bez rozsmakowywania się w tym co napisał. W przypadku autora japońskiego było podobnie. Biorąc pod uwagę w jak specyficznej kulturze się wychował, jest niezwykle interesującym czytanie o wydarzeniach, które mają miejsce w realiach całkiem innych od tych, które są znane standardowemu człowiekowi. Po przeczytaniu tych opowiadań wiem, że na pewno będę sięgać po inne dzieła tego autora. Nie wiem czy będą one podobne, czy inne, ale ten moment spotkania z jego twórczością był wystarczającym do tego, by zainteresować i rozbudzić moją ciekawość do dalszego kosztowania jego dzieł. Myślę, że ktoś kto jeszcze nie miał styczności z Murakamim, a lubi czytać to co stworzył Paulo Coelho, powinien sięgnąć też i do japońskiego autora. Jest on inny, ale w pewien sposób podobny. Ciekawy, niecodzienny i bardzo intrygujący. Wchodząc w tak niekonwencjonalny dialog z autorem, można również wiele dowiedzieć się o samym sobie. Prawdy i uniwersalne mądrości jakie są zawarte w jego słowach, pozostają na długo w umyśle czytającego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-12-2020 o godz 18:17 przez: Kamila
Za każdym razem, gdy sięgam po książkę Murakamiego, czuję, jakbym wróciła do domu z długiej podróży. Moje mięśnie się odprężają i wiem, że jestem bezpieczna. Że wszystko jest na swoim miejscu. Murakami to pisarz, który opisuje realne wydarzenia tak, jakby zaraz zza zakrętu miała wyjść wróżka i za każdym razem jestem pewna, że w końcu ją dzięki niemu spotkam, ale zamiast tego dostaję... Chociażby gadającą małpę. To pisarz, który nawet nieistotny opis pogody pięknie ubarwia: „Drzewa szumiały i kołysały się poruszane letnim popołudniowym wiatrem w rytm muzyki granej na waltorniach". Pisarz, który zamiast wprost nazwać wzrok podejrzliwym, woli bawić się słowem: „Jakby starannie badała, czy ta suszona ryba dawno temu wepchnięta w głąb lodówki jeszcze nadaje się do spożycia". Niechętnie zdradzę, że „Pierwsza osoba liczby pojedynczej" to najsłabsza książka autora, z jaką miałam styczność, a szczególnie najgorszy zbiór opowiadań, ale to wcale nie czyni z niego złej lektury. W końcu to, co najlepsze w twórczości artysty, wciąż jest tutaj obecne. Wciąż z lektury czerpałam przyjemność i wciąż czułam słodkie rozleniwienie. Tym razem Haruki Murakami opisuje swoje studenckie lata i zakładam, ale tylko zakładam, że to jeden z tych bardziej osobistych tekstów, ale kto zna twórczość autora, ten już wie, jak trudno jest odróżnić jego wspomnienia od fikcji. Oba światy stale się przenikają, a główny bohater zdaje się być zawsze tą samą osobą, która po prostu została wrzucona w ramy innego życia. To stały element. Równie stały, jak stawianie na pierwszym planie muzyki czy kobiet. Tym razem autor mnie jednak zaskoczył — dwa opowiadania zostały wzbogacone o jego poezję. Są tam utwory poważne i utwory żartobliwe. Nie jest to poezja, którą czuję, ale którą doceniam. Całość stanowi przyjemną lekturę, przez którą czytelnik powoli sunie. Ma w sobie wszystko to, za co ludzie szanują autora i może w mojej hierarchii książek Murakamiego znajduje się na samym dole, ale wciąż cenię czas, jaki spędziłam ze zbiorem. „Po to masz rozum, żeby zastanawiać się nad trudnymi kwestiami. Żeby jakoś pojąć to, co niezrozumiałe."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-11-2020 o godz 12:29 przez: DziwakLiteracki
Już chyba zawsze będę myśleć sobie tak – ,,czytałam Murakamiego w listopadzie, a listopad był niewątpliwie dobrym czasem na nowe.’’ Dni płynęły szybko, wieczory się dłużyły. Na zewnątrz chłodno, ponuro, mgliście, odrobinę deszczowo. Zakopana pod ciepłym kocem nieśpiesznie przewracałam kartki ,,Pierwszej osoby liczby pojedynczej’’ – skromnego zbioru opowiadań. Początkowo myślałam, że proza Haruki Murakamiego nie jest dla mnie; po przeczytaniu zaledwie dwóch historii odłożyłam książkę. Owszem, to było coś innego, niewątpliwie poruszającego, jednak nie dotykającego mnie bezpośrednio. Sama świadomość, że TO JEST DOBRE nie wystarczała, musiałam to jeszcze czuć. Bez przekonania sięgnęłam po kolejne opowiadanie. Potem następne… następne, następne. Właśnie wtedy zaskoczyło. Jego historie nie są typowe; na próżno szukać w nich konkretnej fabuły, mocno nakreślonych bohaterów czy jasnej pointy. To raczej coś na kształt krótkich migawek z życia przeciętnego człowieka; szybkie wypady do przeszłości, jakieś osobiste refleksje, kilka ulotnych myśli. Całość opisana językiem surowym, oszczędnym, niekiedy zupełnie pozbawionym emocji. Są to wybiórcze obrazki, które na pierwszy rzut oka nie mają sensu. Czytasz dziwiąc się, że te błahe wspomnienia mogą mieć dla kogoś aż taką wartość. Murakami wtedy milczy, brakiem jasnej odpowiedzi zachęcając cię do dalszej lektury. Kończysz czytać, marszczysz brwi, oczywiście nie rozumiesz. Ale spokojnie, oświecenie przyjdzie z czasem, w najmniej oczekiwanym momencie. A oprócz tego będzie jeszcze zachwyt. Bo Murakami to świetny obserwator życia, wnikliwy badacz poważnych oraz mniej poważnych zagadnień, miłośnik baseballu, jazzu, poezji, jednak przede wszystkim – genialny pisarz. Jego utwory mogą być refleksyjne, mogą wzbudzać skrajne emocje, mogą być zachwycająco zabawne, mogą być realne i jednocześnie nierealne. Czy ktoś to jeszcze coś takiego potrafi? Nie wiem, nawet nie chcę wiedzieć. Na ten moment potrzebuję Murakamiego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-11-2020 o godz 10:57 przez: CzytamPowoli
Dziś zabiorę Was na egzotyczną wycieczkę do Japonii, a ten zbiór opowiadań, to swoista podróż, od banału, do głębokiej refleksji. Po przeczytaniu tych 9 opowiadań mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony na łamach tej książki znalazłem kilka naprawdę ciekawych, głębokich i życiowych refleksji oraz cytatów. Ponadto Murakami natchnął mnie także do napisania felietonu. Mam nadzieję, że Japończyk nie będzie żywił urazy, że podkradnę mu temat tekstu ;) Jednak z drugiej stony, albo mam wyrzuty wobec siebie, albo... coś mi w tej książce nie pasuje. Być może niepotrzebnie zbyt ambitnie doszukiwałem się artyzmu w grafomańskich (jak to sam autor nazywa) „niby wierszach” o baseballu? A być może jestem zbyt głupi, żeby doszukać się głębi w tej sztuce? ;> Co więcej, pasjonuję się sportem, ale opowiadanie o japońskim baseballu było dla mnie niczym abstrakcja. Muszę też oddać japońskiemu pisarzowi, iż podziwiam go za to, w jaki sposób potrafi pisać o muzyce. Jego opisy sprawiają, że niemal się ją słyszy. Aczkolwiek znów pojawia się druga strona medalu. Niby Murakamiego czyta się łatwo i przyjemnie, ale jego szczegółowe opisy mnie przytłaczają. Coś w stylu „w tle szczekał pies. Duży pies. Chyba był niegroźny”. Spekuluję, że dla niektórych to tworzenie klimatu, ale dla mnie te zabiegi są zbędne? Mam teorię, że bez tych wszystkich szczegółów, teksty Murakamiego mogłyby być zbyt lakoniczne. Wydaję mi się, że moim największym problemem w tej książce są różnice kulturowe. Brak dostatecznej znajomości kultury Kraju Kwitnącej Wiśni prawdopodobnie generuje u mnie problem ze zrozumieniem pewnych kwestii. Te opowiadania to strzał w 10 dla ludzi fascynujących się Japonią. Jednak ja, zważając na mój lęk wysokości, zrobię sobie przerwę od podróży w tamtym kierunku. PS. Drogie Panie, uważajcie na małpy, które kradną imiona i nazwiska! (o tym było jedno z opowiadań ;) )
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-12-2020 o godz 19:47 przez: ananke144_czyta
Kiedy kilka lat temu zaczęłam czytać "Kronikę ptaka nakręcacza", a główny bohater wszedł do studni - nie sądziłam, że przeżyję literacką przygodę życia. Do tej pory nie wiem, czy tylko śniłam, czy przeczytałam naprawdę. Bo takie są opowieści autora - coś na pograniczu jawy i snu, co ciężko określić i szukać tutaj jednoznaczności. I mamy w końcu coś nowego MISTRZA Murakamiego - krótkie opowiadania, w których autor krąży myślami po labiryncie własnych uczuć. Dotyczą one głównie wspomnień. Na pozór są to tylko niewielkie i nieważne epizody z przeszłości, które jednak wracają do autora i silnie nim wstrząsają. Prosty styl i język, ale ogromny ładunek emocjonalny, jaki niosą sprawia, że "podrywają w lesie opadłe liście, kładą wysokie trawy na łące i pukają do drzwi wszystkich domów, jak wiatr pod koniec jesieni" . Do mnie również jak najbardziej przemawiają. Spotkaliście kiedyś kogoś, kto miał "miernik stopnia wymarzoności" danej dziewczyny ? Spotkaliście kogoś, dla kogo wspomnienia były jak "mały ciepły kociak śpiący w dużej kieszeni płaszcza"? Albo kogoś, kto pisał wiersze o ulubionej drużynie sportowej, tyłkach jej zawodników, a samą drużynę określał jako "efemeryczną bladą gwiazdę"? I kogoś, kto wielkie kosmiczne zagadki wszechświata dotyczące miłości, życia, jego sensu i ulotności potrafił ubrać w żart i groteskę, a jednocześnie była w tym taka prawda i głębia, że zamykałeś oczy ? W prostocie jest niezwykłość. Murakami jest niezwykły. Jego proza jest jak magnes, przyciągający drobne metalowe przedmioty różnego kształtu. Jego proza przyciąga, czaruje, omamia i ogłusza. Nikt tak pięknie nie pisze o brzydkich kobietach i nikt tak mądrze nie pisze o ludziach noszących maski. Polecam :) https://www.instagram.com/ananke144_czyta/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-11-2020 o godz 21:02 przez: dream_books25
Premiera już 12.11.2020 „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” Haruki Murakami Dziś przychodzę do Was z recenzją najnowszego zbioru opowiadań Pana Murakami’ego. Po raz pierwszy w swojej twórczości autor umiejscowił w swojej książce krótkie pieśni (tamka- jest to jedna z najstarszych form poezji japońskiej o specyficznej budowie) o miłości. W swoich rozważaniach skupia się na przeszłości. Analizuje on podejmowane przez siebie decyzje czy były właściwe. Wspomina czasy studenckie, byłe partnerki. Widać, że jest ogromnym fanek muzyki której motyw przywołuje wielokrotnie. Nie wyobrażam sobie, że któregoś z opowiadań mogłoby zabraknąć… Wszystkie one pomimo iż są osobnymi bytami tworzą jedną spójną historię. Podczas lektury książki natknęłam się na wiele myśli, które bardzo do mnie przemówiły. Pozwolę sobie zacytować niektóre z nich: *”Zakochanie się w kimś przypomina chorobę psychiczną, której nie pokrywa ubezpieczenie […]”, * ”[…] wszystko co ma jakąś wartość na tym świecie, trudno jest osiągnąć.”, * „Ta scena w jednej chwili wyraźnie utrwaliła się na papierze fotograficznym mojego serca.”, * „Kim mógł być ten ktoś w lustrze, jeżeli nie był mną?”. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tegoż autora. Osobiście jestem troszkę skonsternowana. Z jednej strony wyczuwalne jest dobre pióro oraz ogromny talent pisarza. Książkę czyta się naprawdę szybko. Z drugiej zaś strony momentami mam wrażenie, że niektóre sytuacje przedstawione w książce trącają o absurd. Nie jest to łatwa literatura i nie wiem czy do końca do mnie przemawia. Może nie jest to też dobry pomysł aby zaczynać akurat od tego dzieła…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-11-2020 o godz 14:55 przez: light.shine
Sam autor jak i ta książka jest całkowicie poza moją bezpieczną strefą bo literatura piękna, faktu, poezja i biografie mnie przerażają. O samym autorze dowiedziałam się właściwie dość niedawno i bardzo mnie zaciekawił. Znajdziecie raczej dość sporo rad by nie zaczynać przygody z twórczością autora od tej konkretnej pozycji i to jest okej, jednak uważam, że jest to mocno indywidualna sprawa. * Każdy z rozdziałów był poświęcony innemu tematowi oraz problemowi. Murakami ma jednak dość lekki i przyjemny styl pisania, który sprawia wrażenie przyjacielskiej pogawędki i podzielenie się swoim zdaniem. Nie jeden raz zadziwił mnie tym jak idealnie określił i opisał swój stan, który jest zbliżony do mojego. Otwarcie przyznaje się do swoich błędów czy dość narcystycznych (nie wiem czy właśnie tego słowa chcę użyć) zachowań jednocześnie uczulając by zwracać na to uwagę. * Przez połowę lektury udało mi się zapomnieć o informacji, że w książkach autora znajdują się elementy nierealistyczne. Pisał na tyle przekonująco, że właściwie mimo, iż pewne elementy kłóciły mi się z logiką to mu wierzyłam. Największy problem miałam z poezją zawartą w rozdziałach, ponieważ zwykle kompletnie jej nie rozumiem. * „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” niesie ze sobą wiele wartości, a sam Haruki Murakami jest bardzo ciekawy. Mimo lekkiego pióra autora skłania do myślenia oraz zastanowienia. Jeszcze nie teraz, ale na pewno sięgnę po pozostałe książki Murakamiego i myślę, że sami również możecie spróbować bo jest to ciekawa przygoda.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji