4/5
11-02-2015 o godz 18:57 przez: Katarzyna | Zweryfikowany zakup
Jedna z niewielu, która porusza do łez i daje nadzieję na lepsze jutro.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-01-2016 o godz 20:27 przez: Karolina Szwejkowska | Zweryfikowany zakup
Rewelacyjna historia, wzruszająca i pełna zwrotów akcji
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-08-2017 o godz 22:49 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
uwielbiam Panią Magdalenę Witkiewicz.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-12-2021 o godz 21:17 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Piekna opowiesc!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2023 o godz 17:10 przez: Leokadia Wiesława Mróz | Zweryfikowany zakup
Rewelacja
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-01-2015 o godz 14:43 przez: Książkowo
!RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!

Najnowsza książka Magdaleny Witkiewicz pt. „Pierwsza na liście” to już kolejna pozycja, autorki, którą miałam możliwość przeczytać. Z czystym sumieniem mogę przyznać, iż po raz kolejny jestem zachwycona historią, która została fantastycznie „namalowana” słowem.

Trzy kobiety, jeden mężczyzna… Banalna zdawać by się mogło historia jakich wiele, a jednak nic podobnego…
Gdy pewnego dnia Karolina znajduje zapiski swojej cierpiącej na białaczkę mamy, a wśród nich listę pięciu osób, do których może się zwrócić gdyby cokolwiek się stało uwagę młodej dziewczyny przykuwa znajdująca się na pierwszej pozycji Ina, o której Karola nigdy wcześniej nie słyszała… Nie mogąc zrozumieć dlaczego właśnie ta, a nie któraś z czterech pozostałych osób z listy znajduje się na pierwszym miejscu nasza młoda bohaterka postanawia ją odnaleźć…

Tak oto rozpoczyna się przepełniona niezwykle bogatym wachlarzem emocji opowieść o przyjaźni, miłości, trudnych życiowych wyborach oraz rozmaitych zakrętach losu, z którymi przychodzi nam się niejednokrotnie zmierzyć na naszej życiowej ścieżce.

Książki tej się nie czyta, ją się wręcz pochłania! Przysłuchując się historii, stopniowo odtwarzanej przez bohaterów i ich wzajemne relacje, które poznajemy, na kartach tej powieści.

„Pierwsza na liście” jest opowieścią, która pomimo wszystko tchnie optymizmem ukazując, iż nigdy nie jest za późno, aby coś zmienić w swoim życiu, a prawdziwa przyjaźń jest w stanie przetrwać nawet najgorsze egzystencjalne burze, huragany, tornada etc…

Najlepszym zaś według mnie podsumowaniem przekazu tej powieści niech będzie, zdanie, które ostatnio zwróciło moją uwagę:

„ Przeszłości nie zmienisz…
…ale masz jeszcze szansę zmienić przyszłość”

Za udostępnienie tekstu do recenzji dziękuję autorce Pani Magdalenie Witkiewicz.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
30-12-2014 o godz 17:22 przez: Angelika
Wspaniała jedyna w swoim rodzaju wyjątkowa, gdybym mogła zakończyłabym tą recenzje na tych trzech słowach, ale niestety nie mogę.Powieść Magdaleny Witkiewicz był to chyba najlepszy prezent jaki mogłam dostać pod choinkę pomijając fakt,że dostałam ją w dzień Wigilii na pierwszych stronach książki czekała mnie wspaniała dedykacja pisarki,która sprawiła, iż na nowo uwierzyłam, że marzenia się spełniają.Marzenia,które są na wyciągnięcie ręki wystarczy tylko zrobić ten pierwszy krok do ich realizacji.Pierwsza na liście to powieść,która ukazuję jak wielka siła tkwi w każdej kobiecie jak ważna jest rodzina,miłość i przeogromna niezachwiana wiara w pozytywne zakończenie losów naszego życia.Magdalena Witkiewicz w piękny sposób przedstawia nam jak trudno jest wybaczać,podejmować decyzje i ryzykować dla dobra osoby,którą kochamy.

Ina jedna z bohaterek powieści to spełniająca się kobieta w zawodzie dziennikarki kochająca wygodę,pieniądze na piedestale stawia zawsze swoją samorealizację.
Patrycja samotna matka wychowująca samodzielnie nastoletnią córkę Karole.Patrycje poznajemy w momencie najtrudniejszym momencie jej życia.

Karola odważna nastoletnia dziewczyna ponad wszystko kocha swoją matkę stara się ją wspierać w najtrudniejszych chwilach.Karola z całych sił stara się pomóc matce,podejmuje potajemną decyzję o wyjeździe.W podróży towarzyszy Karoli nieznajomy przystojny mężczyzna.Karola nie zdaje sobie sprawy jak ta podróż wywrócić jej życie do góry nogami......
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
17-01-2015 o godz 10:48 przez: salaiza
Chciałam tylko musnąć kilka zdań przed snem , żeby jak pacierz czy mycie zębów dopełnić rytuały a tu nagle już blisko 2 w nocy i zupełnie inny dzień.... Nie wyobrażam sobie, by ktoś kto o tej książce usłyszał - nie przeczytał jej. Mnie osobiście dotknęła wielopłaszczyznowo - poleciała po wspomnieniach , emocjach, ostatnich przeżyciach i przeorała mi mózg. Dawno tak bardzo się nie wzruszyłam. Bo w moim życiu również przewinęła się zawiedziona przyjaźń, zdrada, rak, nieumiejętność a może niezgoda na wybaczenie, podejmowanie nietrafionych decyzji. Powieść realna, namacalna i żywa. Głęboka. Stawia pytania , na które sama musiałam sobie też kiedyś odpowiedzieć... Wróciły tak żywe.. A ty , co zrobiłbyś, gdybyś dowiedział się, że masz jeszcze kilka tygodni? życia? tysiące niezałatwionych spraw? Osoby , wobec których czujesz winę? osoby, którym trzeba wybaczyć? a ciężko... I błędy za które trzeba zapłacić lub których konsekwencje ponieść.. Błędy nie zawsze nasze. Albowiem każdy ma swoją "żabę" do połknięcia. I niektórym utknie w gardle .... GORĄCO POLECAM. Nie pozostaniesz obojętnym . Ta noc była warta każdej zarwanej sekundy. Każdego wzruszenia ( a uwierz, ostatnio ich unikam jak Ina, oblekając swoją zbroję). I po tej książce muszę mieć chwilę na oddech. Jutro nie sięgnę po kolejną- a każdy kto mnie zna wie, że to nie dzieje się za często Emotikon smile Gorąco pozdrawiam autorkę. Wgryzła mi się w aortę i krąży w żyłach . Tego szukam w literaturze.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
07-01-2015 o godz 15:38 przez: Agnieszka Nawrot
Piękna, przejmująca powieść.
Historia wątpliwości, strachu i potrzebie podzielenia się tym co najcenniejsze - życiem.
Wspaniale i przystępnie opowiedziana problematyka przeszczepu szpiku wpleciona w poruszające losy bohaterów.
Jestem pewna, że nie można przejść obok tej książki obojętnie. Magdalena Witkiewicz wyjątkowo celnie trafia w serca i sprawia, że trudno oderwać się od lektury.
Jeśli masz wątpliwości czy oddać cząstkę siebie, jeśli się boisz, a może już podarowałaś / podarowałeś życie - "Pierwsza na liście" jest dla Ciebie.
Jeśli sam borykasz się z chorobą i oczekujesz na przeszczep - "Pierwsza na liście" jest dla Ciebie.
Jeśli do tej pory nie zastanawiałeś się nad tym problemem - koniecznie przeczytaj. Ta historia może przytrafić się każdemu.

Dla mnie, to wyjątkowa pozycja. Bliska memu sercu. Bliska mojej historii, która jeszcze się pisze.

Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
03-06-2016 o godz 00:00 przez: Natalia Grzelak | Empik recenzuje
Mądra i wspaniała książka, bardzo przy tym pozytywna w przesłaniu. Lektura Pierwszej na liście momentalnie poprawiła mi humor, czegoś takiego szukałam na kilka wolnych wieczorów, czegoś, co pozytywnie nastroi i przekaże dobrą energię. Książki autorstwa Magdaleny Witkiewicz mają ten wyjątkowy dar, są ciekawe, nie można się od nich oderwać, a poza tym przypominają zawsze o czymś wartościowym. Tak więc Pierwsza na liście jest czymś więcej niż tylko babskim czytadłem, ta historia ma również głębszy wydźwięk. Jeżeli już znajdę wolny czas wolę przeznaczyć go na dobre książki, choćby na takie jak ta :-)
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
17-01-2015 o godz 11:35 przez: Paula
Co byś zrobiła, gdyby na twoim progu stanęła nieznajoma dziewczyna, będąca posłańcem z przeszłości, o której tak bardzo chciałaś zapomnieć, że prawie udało ci się wyrzucić ją z pamięci? Nie lubiłaś wspominać, o nie, bo jak można lubić wracać myślą do swoich porażek, tragedii, bólu? W twoim życiu nie brakowało żalu, ale wydobyłaś się z niego, poszłaś naprzód i rzuciłaś się w wir pracy. Czy zrobiłaś karierę? Chyba można to i tak nazwać, jeśli uznamy, że karierą jest niszczenie życia innych ludzi. Ale skoro nie byli święci, a znajdowali się na świeczniku, to ktoś musiał powiedzieć o tym innym – padło na ciebie. Zresztą, nie oszukujmy się, życie jest brutalne, o czym nie raz się już przekonałaś. Los cię nie oszczędzał, wręcz cię krzywdził. Skoro więc nie masz za co być mu wdzięczna, to będziesz myśleć tylko o sobie, żyć tak, jak ci się zamarzy. Egoistka? Pewnie tak, choć hedonistka brzmi ładniej. Na swoją obecną pozycję ciężko pracowałaś, masz swój rytm godzin, dni, kolejnych tygodni. I teraz nagle, dzięki stojącej przed drzwiami Karoli, zziębniętej, przemokniętej od deszczu, dociera do ciebie, że oto masz drugą szansę, masz nowy czas, by zagoić stare rany. Bo możesz sobie wmawiać, że jesteś twardą zawodniczką, ale gdzieś w środku ciebie tkwi poraniona dziewczyna, która chciałaby mieć się do kogo przytulić...

O kobietach takich jak ty, pisze Magdalena Witkiewicz w swojej najnowszej książce. Możesz być pewna, że jeśli zapragniesz poczytać o zwyczajnym życiu, bliskim twojej rzeczywistości, to ona przedstawi je najlepiej. Pokazała ci już motywy kobiety, która zdradziła, w „Opowieści niewiernej”; uświadomiła, jak bardzo mogą się rozejść drogi małżeństwa, jeśli łączący ich cel tak naprawdę wcale nie jest wspólny - w „Zamku z piasku”; poprawiała ci humor perypetiami Milaczka i koiła ciepłą „Balladą o ciotce Matyldzie”. A teraz wzięła na warsztat historię kobiet, w których życiu okazało się, że miłość i przyjaźń, wbrew składanym deklaracjom i obietnicom, nagle się rozjechały, że tych dwóch uczuć nie da się zmieścić w jednym obrazku. Pokazała, jak jeden mężczyzna może na wiele długich lat rozdzielić bliskie sobie przyjaciółki. A czy na pewno był tego wart? Dwie dziewczyny, jeden chłopak – banalne? Może i trochę tak, ale zobacz, jakie to prawdziwe...

Mam wrażenie, że „Pierwsza na liście” jednocześnie jest i nie jest podobna do poprzednich powieści autorki. Podobna jest o tyle, że jej bohaterkami znowu są kobiety, które może już spotkałaś na swojej drodze, może dopiero spotkasz, a może sama przeżyłaś już to, co one. Pisarka kolejny raz uświadamia tobie, mnie i każdej kobiecie z osobna, że tak naprawdę jesteśmy chyba niezniszczalne. Jak mocno by nas los nie doświadczał, po kolejnym upadku znów stajemy na nogi, wygrzebujemy skądś jakieś resztki sił, by mierzyć się z następnym dniem. Łatwo nie jest, a jednak trzymamy się tej nadziei, że jutro będzie lepiej; wierzymy, że tak musi być, że limit nieszczęść kiedyś się wreszcie wyczerpie i pojawią się pierwsze promyki słońca. A wiesz, skąd ona to wie? Po prostu bacznie przygląda się światu i ludziom, i widzi, jak jest. A potem przelewa swoje obserwacje na papier i wysyła swoje przesłanie w świat. Do ciebie, do mnie, do każdego, kto jest na nie gotowy...

Witkiewicz nie boi się korzystać ze zwyczajności. Doskonale wie, że życie to obdarzony nieograniczoną wyobraźnią scenarzysta, więc nie waha się sięgać do jego zasobów. Dlatego napisałam, że „Pierwsza na liście” jest i nie jest podobna, ponieważ tutaj po raz pierwszy pojawił się temat niezwykle istotny, który sprawił, że tę powieść określiłabym jako zaangażowaną społecznie. Porusza temat chorób oraz trudnych życiowych wyborów, jakie wiążą się z możliwością bycia dawcą szpiku. Jednak nawet tutaj widzę przejaw tej zwyczajności. Bo jakkolwiek w wymiarze jednostkowym wiadomość o diagnozie - a mam tutaj na myśli choroby niezwykle poważne, jak nowotwory - na pewno jest swoistym końcem świata, a już z pewnością świata, jaki do tej pory się znało i w jakim funkcjonowało, to jednak dzieje się niestety tak, że tych chorób wokół nas jest tak dużo, że powszednieją. A to jest jeszcze bardziej przerażające. Pisarka z taktem i wyczuciem opowiada o dylematach i problemach z tym związanych. A ja całym tym tekstem próbuję pokazać, jak bardzo cenię sobie u niej to trzymanie się realiów. Lubię mieć świadomość, że autor wie, o czym pisze, że coś przeżył, że nie ucieka się do wymyślania historii nieprawdopodobnych, w których trudno się odnaleźć, w które nie da się zaangażować. Magdalena Witkiewicz zapewniła mi solidną dawkę prawdziwie życiowych emocji: trochę frustracji przeplatanej śmiechem; sporo bolesnych, ale też i oczyszczających łez. Choć cieszę się, że były one spowodowane tylko fabułą literacką, bo nie chciałabym przeżywać ich osobiście, przynajmniej części z nich na pewno nie...

Długo zastanawiałam się, co napisać na zakończenie. Stwierdziłam, że najlepsze będzie takie małe przesłanie, tak jak ma je „Pierwsza na liście”: przeczytaj,
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-01-2015 o godz 12:46 przez: Maadziuulekx3
Pierwsza na liście- Magdalena Witkiewicz
Magdalena Witkiewicz- Pisarka. Pisze o poważnych sprawach w lekkim, czasem nawet bardzo lekkim stylu. Rozśmiesza i wzrusza. Dla dzieci i dla dorosłych. I tylko dla dorosłych również. Jej powieści poprawiają nastrój. Są lekiem na deszcz za oknem i smutniejsze dni i zawsze kończą się dobrze. Niezależnie od tego, jakie przeciwności losu bohaterowie napotykają na swojej drodze, zawsze potem żyją ,,długo i szczęśliwie''.
Na początku poznajemy Ine. Całe dnie przesiaduje w czterech ścianach w spokoju opar dymu przy szczelnie zasłoniętych roletach i pisze artykuły do gazet. Pracuje dla dwóch gazet. Jedna to tygodnik z górnej półki do której pisze by zaspokoić swoje ambicje. Druga to szmatławiec w którym zbiera najnowsze sensacje z życia gwiazd. Przeważnie wszystkie artykuły pisze na ostatnią chwilę. Presja ze strony szefa, który wisi po drugiej stronie słuchawki ciągle popędza ją do produkowania coraz to nowszych artykułów. Któregoś dnia siedząc w szlafroku paląc jednego papierosa za drugim kończąc artykuł do najnowszej gazety ktoś zaczął walić do drzwi. Inie się to nie spodobało, ponieważ zawsze pisze w ciszy, a hałas zza drzwi zaczął ją strasznie drażnić. Za drzwiami stała młoda dziewczyna i to cała mokra, wręcz przemoczona. Bardzo ją zdziwiła wizyta tajemniczej dziewczyny, która oznajmia jej, że jest pierwsza na liście...
Karola
Od dłuższego czasu obserwuje życie Iny.Gdy jej przyjaciel Filip jedzie do Warszawy zabiera się razem z nim. Obserwuje jej dom, a wieczorem wraca do własnego domu. Ciągle jest ciekawa, dlaczego Ina znajduje się pierwsza na liście. Przez te jednodniowe warszawskie wycieczki zaczęła poznawać jej zwyczaje. Prawie nigdy nie wychodziła z domu. Nawet zakupy zamawiała do domu. Któregoś dnia, gdy jeden z sąsiadów wychodził z psem na dwór odważyła się wejść do klatki. Gdyby nie straszna ulewa nigdy by się nie odważyła na taki krok. Zapukała do drzwi Iny, a po dłuższym czasie w końcu jej otworzyła. Wyglądała zupełnie inaczej niż widziała ją na co dzień. Zawsze była odświętnie ubrana, a teraz stała przed nią nie uczesana, bez makijażu, bez dzianinowych ubrań, a w puszystym szlafroku. Sądziła, że Ina przyjmie ją z otwartymi ramionami do ciepłego domu, pożyczy jej jakieś ciuchy i w spokoju pogadają, lecz źle myślała.

Ta najważniejsza kobieta dla jej mamy, zamknęła Karolinie drzwi przed nosem i zostawiła na klatce. Mokrą zziębniętą i bardzo rozczarowaną. W pewnym momencie była przekonana, że to jakaś pomyłka, że to na pewno nie Karolina Rybińska, a nie ta która wysłała ją na deszcz. Rozczarowana miała zamiar dotrzeć na dworzec i stamtąd pojechać do domu pociągiem. Uważała, że jej mama strasznie się pomyliła co do tej kobiety. Gdy ostatni raz spojrzała w jej okno zauważyła jak Ina macha do niej ręką i woła by weszła do środka. Karola miała zamiar odwrócić się na piecie i pójść dalej, ale jednak miała pewne zadanie do zrobienia. Schowała dumę do kieszeni i weszła do domu kobiety pierwszej na liście.

Jak myślicie dlaczego Ina znajduje się jako pierwsza na liście? Jakie zamiary ma młodziutka Karola względem Iny? Nie dowiecie się jeżeli nie przeczytacie.

Pierwsza na liście od razu musiała wpaść w moje łapki, ponieważ byłam pewna, że kolejny raz Magdalena Witkiewicz napisze wspaniałą książkę. I nie myliłam się. Pierwsza na liście to bardzo intrygujący tytuł. Już od samego początku zastanawiałam się co ten tytuł może oznaczać i w końcu dostałam odpowiedz na swoje pytanie. Książka opisuje historie dwóch kobiet, które się spotykają. Jedna z nich oznajmia tej drugiej, że jest pierwsza na liście i teraz pojawia się pytanie na jakiej konkretniej liście? Sądziłam, że Ina nie wysłucha Karoliny tylko po prostu wyrzuci ją za drzwi, albo po prostu pobije za przeszkodzenie w pracy, ale zostałam miło zaskoczona. Czy Ina na początku mi się nie spodobała? A i owszem nie spodobała mi się. Rozumiem, że była zajęta pracą i w ogóle, ale nie powinna tak traktować nieznajomej dziewczyny. Ale z czasem ta nienawiść do bohaterki zaczęła się zmieniać. Co do Karoliny... Była odważna, że zaczęła szukać kobiety z listy. Widać, że bardzo chciała się dowiedzieć, dlaczego jej mama napisała o Inie na pierwszym miejscu. Poza tym Karola jest w tym samym wieku co ja, więc polubiłam ją jeszcze bardziej.

Nie wiem czemu, ale zaraz od początku książki zaczęłam utożsamia się z Karolą. Czytałam książkę i czułam się jakby moje losy były tam opisywane. Nie życiowe... Ale jakbym połączyła się z bohaterką stając się z nią jednością. Wszystko z nią przeżywałam smutek z powodu choroby mamy, złość i smutek do ojca, radość, zauroczenie oraz miłość do Filipa... Przy Madzi książkach staje się jednością z bohaterami, dlatego tak bardzo kocham czytać jej historie i mam nadzieję, że będę mogła o wiele więcej
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-01-2015 o godz 22:29 przez: ejotek
W czasach szkoły podstawowej miałam przyjaciółkę. Przez większość z tych ośmiu lat edukacji, siedziałyśmy razem w trzeciej ławce przy oknie. Byłyśmy jak "papużki-nierozłączki", w szkole razem, na wycieczki rowerowe razem, na wycieczkach klasowych razem. Oczywiście na dłuższych pobytach poza domem spałyśmy na sąsiednich łóżkach. Obie blondynki o niebieskich oczach... Cudowna przyjaźń, która mimo że nasze drogi rozeszły się po szkole, bo wybrałyśmy licea w różnych miastach, nie ustała. Aż do 2005 roku. Rozdzieliły nas tysiące kilometrów i ocean. Udało nam się odnaleźć - póki co wirtualnie, tak jak wielu ludziom, dzięki jednemu z internetowych serwisów społecznościowych. Macie taką przyjaciółkę? I przyjaźń na dobre i złe? A może coś Was poróżniło i warto to przełamać, porozmawiać, bo życie jest zbyt cenne i szkoda je marnować na bzdury...

Z twórczością Magdy Witkiewicz miałam już okazję się zapoznać. Przeczytałam "Opowieść niewiernej", "Milaczka" i "Panny roztropne", a potem również "Balladę o ciotce Matyldzie". Sięgając zatem po "Pierwszą na liście", czyli piątą z kolei dla mnie powieść, mogę powiedzieć, że jestem choć troszkę znawczynią i wielbicielką (już nie troszkę, a bardzo) książek autorki. Od pierwszego spotkania Magda Witkiewicz jawiła mi się jako osoba pisząca tak trafnie i z emocjami, że od razu trafiła w moje serce i gust czytelniczy. Humoru i prawdziwych problemów również nie zabrakło. Książki, które miałam dotychczas okazję czytać, były dla mnie typowymi, dość radosnymi obyczajówkami, z wyjątkiem może "Opowieści niewiernej". Co autorka przygotowała w najnowszej powieści?

Patrycja Szafranek ma dwie córeczki, pustkę po mężu - który wybrał karierę a nie ograniczającą jego wolność rodzinę - oraz zdiagnozowaną białaczkę. Zaczyna więc pisać na laptopie listy do swoich córek, starając się pozostawić po sobie ślad w ich przyszłym życiu i chcąc zwrócić im uwagę, co jest najważniejsze, czym należy się kierować. Niespełna osiemnastoletnia Karolina, córka Patrycji, odnajduje listę stworzoną przez matkę, na której widnieją cztery nazwiska. Wprawdzie plan Patrycji był inny, ale skoro już teraz Karola zdobyła listę, zaczęła działać. Dziewczyna zamierza porozmawiać z całą czwórką i uzyskać pomoc w ratowaniu mamy... Jednak czy będzie to takie łatwe? Poza przyszywaną babcią Zosią odnalezienie pozostałej trójki to już nie takie łatwe zadanie dla młodej dziewczyny. Nie zamierza się jednak poddać! Stawką jest życie. Czy uda jej się odnaleźć wszystkie osoby z listy mamy? Czy udzielą jej pomocy? Czy uda się znaleźć dawcę?

Ina, czyli Karolina Rybińska jest znaną w stolicy dziennikarką śledczą i prasy brukowej. Mieszka sama a otaczające ją wnętrze charakteryzuje się wręcz surowością. Nie ma żadnych cech zamieszkania i to przez kobietę. Ale najważniejsza jest praca. Kobieta przeszła w swoim życiu bardzo wiele i nie czuje się na siłach, by związać swoje życie z kimkolwiek. Ina nie ma pojęcia, że dzwonek do drzwi, który wyrwie ją z oparów tytoniowego dymu i oderwie od seksafery, gruntownie wpłynie na jej przyszłość. Kto czeka za drzwiami? Jakich rewelacji dowie się kobieta? A przede wszystkim czy zechce wyjść ze swej skorupy i pomóc?

Grażyna wiedzie spokojnie życie u boku męża z dwójką małych dzieci i teściową chętną do pomocy. Z dnia na dzień los postanawia z niej zadrwić i stawia na jej drodze nieszczęście. Jednak niedługo potem los puka do Grażyny jeszcze raz: w postaci historii z przeszłości. Kobieta bowiem jako młoda dziewczyna zgłosiła się jako potencjalny dawca szpiku. Teraz otrzymuje maila... Teściowa jest temu przeciwna, sama bohaterka też nie jest do końca przekonana jaką podjąć decyzję. Wszak dawno temu oddała próbkę krwi do badania. Co musi się zdarzyć, żeby Grażyna ostatecznie zadecydowała czy podejmie próbę ratowania kogoś? Czy uda jej się pozbierać po życiowej tragedii?

Trzy kobiety i z pozoru trzy różne historie. Najbardziej podziwiałam ducha walki Karoliny, która pokonywała wszystkie możliwe przeciwności losu, byle tylko dać szansę swojej mamie. Niejednokrotnie musiała uciekać się do podstępu czy kłamstwa, ale stawka była tego warta. Sama nie wiedziała czy ej trud się opłaci, choć głęboko w to wierzyła, to jednak los rzucał jej pod nogi tylko kłody. Na szczęście ludzie starali się pomagać, ile tylko mogli. Karolina musiała przemierzyć wiele kilometrów, nie tylko na terenie Polski, by umieć odpowiedzieć sobie na pytanie: "kogo tak naprawdę obchodzi los mamy?". Sama jeszcze nie wiedziała, że na końcu tej walki, tej drogi i tych nerwów czeka ją niespodzianka. I to niejedna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-01-2015 o godz 12:39 przez: Lustro RzeczywistoŚci
Po książki Magdaleny Witkiewicz mogę sięgać w ciemno. To pisarka, która ma niesamowity dar do wciągania czytelnika w tworzone historie. Pisze o zwyczajnych sprawach, kreując bohaterów z krwi i kości, jakich można spotkać w swoim otoczeniu. Zachowuje ich wady i nie wyolbrzymia zalet, pisze o szarości życia, ale też o spełnianiu marzeń i samorealizacji. Bardzo lubię jej lekkie czytadła, jak Milaczek, czy Panny roztropne ale najbardziej cenię książki poruszające poważne tematy, nie rozdmuchane do granic absurdu, a wręcz przeciwnie - do bólu realne.

Propozycja zrecenzowania Pierwszej na liście była dla mnie ogromnym prezentem i wprost nie mogłam doczekać się lektury. Czy było warto? Przeczytajcie.

Zarys
fabuły

Ina żyje tak, jak chciała. Ma satysfakcjonującą pracę, która polega na obnażaniu ludzkich grzechów i słabości. Jest dziennikarką tropiącą skandale. Miło? A jakże. Czasem potrzebuje towarzystwa mężczyzn, ale chętnie sama sobie ich wybiera, po czym równie chętnie porzuca. Żyje w sterylnym mieszkaniu, a do tego nie kontaktuje się z rodzicami, ponieważ... bo nie. Jej poukładane i szczęśliwe (czy na pewno) życie burzy pojawienie się nastolatki, która pewnego dnia staje na progu Iny i twierdzi, że ta znajduje się pierwsza na liście...

Patrycja umiera. Los stawia przed nią trudne zadanie i zmusza do działań, na które nigdy nie miała ochoty. Musi nauczyć swoje córki jak żyć bez matki. Lecz czy taka nauka, przygotowanie do śmierci, są w ogóle możliwe?

Karola bierze sprawy w swoje ręce, próbuje ze wszystkich sił zapobiec najgorszemu. Odnajduje pierwszą na liście, sumiennie śledzi ją i wreszcie postanawia poznać. Nie robi tego dla przyjemności, musi rozwiązać pewien zadawniony konflikt, by uratować czyjeś życie. Sprawę komplikują jak zwykle mężczyźni. Jacy? Dlaczego? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Opinia

Magdalena Witkiewicz buduje swoje powieści w specyficznym stylu. Kreuje kilka postaci i umiejętnie splata ich losy, pokazując, że każda decyzja ma wpływ na innych ludzi. W przypadku Pierwszej na liście jest dokładnie tak samo. Karola, Ina i Patrycja to trzy kobiety, które spotyka COŚ z czym muszą się uporać. Każda z nich jest inna, każda ma inne priorytety i wielki bagaż doświadczeń, jednak wszystkie dzielnie walczą o realizację celów. Jak zwykle autorka idealnie wykreowała swoje bohaterki, w książce niewiele jest mężczyzn, a nawet jeśli występują to ich rola jest ograniczona, bądź zostają sprowadzeni do roli zakały społeczeństwa. Dyskryminacja? Niekoniecznie, po prostu autorka udowadnia, że my, płeć słaba z założenia, świetnie damy sobie same radę. Męskie ramię nie jest gwarancją sukcesu, choć czasem się przydaje ;) To tyle jeśli chodzi o feminizm, najważniejsza w powieści jest zupełnie inna kwestia.

Białaczka. Szpik. Dawca. Przeszczep. Kontrowersyjny temat, który dzieli zamiast łączyć. Pewnie wiecie o tym, że każdy z nas ma na świecie swojego bliźniaka genetycznego, którego tkanki idealnie pasują w przypadku konieczności przeszczepienia? Wiecie też o tym, że gdybyśmy wszyscy zadeklarowali chęć oddania narządów, czy choćby szpiku, umieralność znacząco by spadła? Pewnie wiecie też o tym, że każdy z nas może zachorować, nie ma takiego cudownego środka, który ochroni nas (i naszych bliskich) przed chorobami. Autorka stworzyła historię, która wpływa na czytelnika bardzo sugestywnie i jestem jej za to niesamowicie wdzięczna. Nie wszyscy mamy tyle odwagi, by pójść i świadomie zostać dawcą. Mamy znikomą wiedzę na ten temat, boimy się konsekwencji i dopóki problem nie dotyka nas samych, bądź naszych bliskich, jesteśmy obojętni. A tymczasem autorka poprzez swoich bohaterów pokazuje, że problem może dotknąć każdego z nas. Witkiewicz oswaja przeszczepienie, pisząc o nim prosto i emocjonalnie. Wzrusza nie używając tanich chwytów, a tym samym skłania do zgłębienia wiedzy na ten temat. Nakreśliła czytelnikowi wizję śmierci, której można zapobiec. A to wszystko zrobiła w niewymuszony, nienachalny sposób. Jestem pod wielkim wrażeniem, ponieważ ta niepozorna książeczka spowodowała w moim sercu zamieszanie i jestem na najlepszej drodze, by zostać potencjalnym dawcą szpiku. I tu wchodzimy w inne rejony literatury, gdzie książka staje się nie tylko umilaczem czasu, a drogowskazem, który może zmienić życie. Na pewno znajdą się sceptycy, to nieuniknione, ale jeśli choć jedna osoba po lekturze pójdzie i zostanie świadomym dawcą, pani Magda osiągnie wielki sukces. I tego najbardziej jej życzę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-01-2015 o godz 15:08 przez: misunderstanding
Magdalena Witkiewicz to znana i lubiana polska pisarka powieści obyczajowych. Witkiewicz pisze o i dla kobiet. "Pierwsza na liście" to książka, jakiej autorka jeszcze dotąd nie napisała. Większość publikacji Magdaleny Witkiewicz to lekkie, przyjemne lektury dla kobiet, przekonujące o naszej wyjątkowości i dodające pewności siebie. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej powieści pisarki, jednak tym razem autorka dociera o wiele, wiele głębiej. Jakże inna jest ta książka od "Szkoły żon" czy "Pensjonatu marzeń". "Pierwsza na liście" to powieść o istocie człowieczeństwa.

Bo najważniejsze to być człowiekiem...

Ina pozostawiła swoje stare życie w Gdańsku i rozpoczęła nowy rozdział w Warszawie. Jest znaną, dobrze zarabiającą dziennikarką, nie narzeka na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. Jednak przeszłość upomni się o nią, gdy na progu jej drzwi stanie Karolina, córka jej dawnej przyjaciółki. Nastoletnia dziewczyna wyruszyła w podróż, aby odnaleźć pierwszą na liście. Liście zostawionej przez matkę. Patrycji przyszło zmierzyć się z nieuchronnym. Patrząc śmierci w oczy, musi przygotować córki na najgorsze, zagwarantować im pomoc oraz nauczyć, jak żyć. Każda z kobiet zostaje poddana ciężkiej próbie. Przyjdzie im uporać się z przeszłością i mimo wciąż niezabliźnionych ran podjąć próbę wybaczenia. Bo tylko razem mogą przetrwać życiową zawieruchę.

"Pierwsza na liście" opowiada pełną magii, wyjątkową, choć niepozbawioną bólu historię kobiet, którym przyszło się zmierzyć z najgorszym i odnaleźć w tej życiowej zawierusze siebie nawzajem. Magdalena Witkiewicz pisze z charakterystycznym dla siebie wyczuciem i wrażliwością o najbardziej dotkliwych sprawach. Opisując niezłomność i siłę postaci, przekonuje swoje czytelniczki, iż również one mogłyby zostać bohaterkami tej powieści, gdyż "Pierwsza na liście" to historia o nas, zwykłych, normalnych kobietach. Autorka pisze o szeroko rozumianej, wystawionej na ciężką próbę kobiecej solidarności i lojalności. To powieść o wybaczeniu i wielkiej przyjaźni. Przyjaźni silniejszej niż najgłębsze rany, stracona miłość, zdrada czy śmierć.

"Pierwsza na liście" jest wyjątkowym hołdem złożonym wszystkim bohaterom życia codziennego. To pochwała ludzi, którzy potrafili znaleźć w sobie na tyle empatii i zdecydowania, aby podarować drugiemu człowiekowi to, co najcenniejsze - życie. Drugą szansę na życie. Jedna z bohaterek choruje na białaczkę. Przeszczep szpiku kostnego to jej jedyna szansa. Magdalena Witkiewicz pisze o tym, jak ważne jest to, by być człowiekiem. Przedstawia wątpliwości, z jakimi może borykać się każdy potencjalny dawca szpiku kostnego, sporo wyjaśnia i - co najważniejsze - przekonuje, że warto, trzeba!, cudownie jest pomagać. Co czyni nas dobrym człowiekiem? "Pierwsza na liście" to wyjątkowa, przepiękna historia o podejmowaniu decyzji, które mogą uratować komuś życie.

Powieść przeczytałam jednym tchem, osłupiała i zachwycona. Magdalena Witkiewicz napisała emocjonującą, wciągającą oraz dojrzałą powieść. Przedstawiła losy kilku nadzwyczajnych, niezwykłych kobiet. Każda z tych historii nas czegoś uczy. W swej książce autorka zawarła pochwałę przyjaźni, macierzyństwa oraz miłości. Zestawiła ze sobą te trzy wartości, nad którymi napisała drukowymi literami jedno hasło. "ŻYCIE". "Pierwsza na liście" to prawdziwa afirmacja życia. Przynosi nadzieję, każe docenić to, co posiadamy, przewartościować każdą minutę, każdą sekundę.

Magdalena Witkiewicz zaskoczyła mnie swoją najnowszą powieścią. Mimo iż utrzymana w charakterystycznym dla pisarki stylu, traktująca o tematach dobrze znanych autorce, wnosi powiew świeżości w dorobku Magdaleny Witkiewicz. Tą książką kobieta wyrwała się ze schematów, w jakie wpadła pisząc "Szkołę żon" czy "Milaczka". To powieść na miarę "Opowieści niewiernej", jednej z moich ulubionych książek autorki. A może nawet lepsza? Co tam, zdecydowanie lepsza!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-01-2015 o godz 09:10 przez: Scorpionica
Magdalena Witkiewicz wie jak oczarować czytelnika. Robi to powoli, najpierw delikatnie kusi okładką książki, potem rozpoczyna subtelną grę pierwszymi zdaniami, by w końcu wciągnąć nieszczęśnika w wir wydarzeń, od których już nie ma odwrotu. I tak właśnie wygląda lektura „Pierwszej na liście”, jedenastej już powieści autorki, intryguje, wciąga i nie wypuszcza do ostatniej strony. Dawno już nie natrafiłam na książkę, od której nie mogłam się oderwać. Tak uczuciowej, tak emocjonalnie wyniszczającej, a jednocześnie tak magicznej. Bo właśnie to słowo najlepiej oddaje charakter powieści. Autorka napisała historię kilku kobiet, które niespodziewanie łączy los. Żadna z nich nie jest na to gotowa, każda próbuje się pogodzić z kłodami rzucanymi pod nogi przez życie i przejść przez nie bez szwanku. Wyzwanie przyjęte, ale będzie wymagało mnóstwa wewnętrznej siły. A ta jest przecież w każdym z nas, wystarczy dobrze poszukać.

W najnowszej książce autorka porusza problemy, z którymi każdy z nas może zetknąć się na co dzień, choć nie zawsze jesteśmy ich świadomi. Często uważamy, że jesteśmy niezniszczalni, że chorują osoby wokół nas, a my nie. A przecież nigdy nic nie wiadomo. „Pierwsza na liście” dotyka tematu dawców szpiku kostnego. Tematu niełatwego, ale ważnego w dyskusji o białaczce. Magdalena Witkiewicz opisuje wątpliwości jakie mogą targać osobami, które zdecydowały się zostać dawcami, ich obawy, strach, ale także radość z możliwości podarowania komuś życia. Widać, że autorka, mówiąc kolokwialnie, przyłożyła się do tematu i wykonała ogromną pracę zdobywając szczegółowe informacje jak wygląda cały proces od rejestracji dawcy po wykonanie zabiegu pobrania komórek. Sięgała po rady i doświadczenie działających w Polsce fundacji, sprawdzała każdą pozyskaną informację, a to wszystko zaowocowało bardzo dobrze napisaną pod względem merytorycznym książką. Co więcej jest to powieść, która ma szansę zrobić coś dobrego i pomóc podjąć decyzję o zostaniu dawcą szpiku. Nawet jeśli znajdzie się tylko jedna taka osoba, to już uważam to za sukces książki i autorki.

Bardzo bałam się tej książki. Bałam się, że będzie ckliwa i płaczliwa i że nie dam rady jej przeczytać. Opis z okładki „Patrycja w każdej chwili mogła stracić wszystko. Los postawił przed nią najtrudniejsze z zadań. Jak w ciągu kilku tygodni nauczyć ukochane córki, jak żyć?” – powodował, że zastanawiałam się, czy w ogóle czytać książkę. Obawiałam się tragedii i smutków, a odkąd sama jestem mamą, zrobiłam się okropnie wrażliwa na takie historie. Dlaczego więc sięgnęłam po ten tytuł? Z prostego powodu, uwielbiam twórczość Magdy Witkiewicz i nie mogłabym nie przeczytać nowej powieści. Zrobiłabym to prędzej czy później, więc po co odkładać? I kolejny raz okazało się, że czasem podejmuję dobre decyzje, bo „Pierwsza na liście” to piękna i mądra historia o tym co najważniejsze, o ludziach i o uczuciach - miłości, przyjaźni i nadziei. Choć w wielu miejscach smutna, wzruszająca i wyciskająca łzy, to niesie z sobą moc, którą warto poczuć. Niszcząca emocjonalnie, dająca niezłego kopniaka jest idealnym motywatorem na początek nowego roku. Czas postanowień, rozpoczynania nowych życiowych etapów warto zacząć od lektury książki, która otwiera oczy na sprawy, które mogą także nas dotyczyć. „Pierwsza na liście” to nie jest zwykła powieść obyczajowa, ot kolejna na półce. To nie tylko opowieść o niezwykłych kobietach, to przede wszystkim dowód na istnienia dobra w każdym człowieku. Problem polega tylko na tym, by umieć to dobro z siebie wydobyć. Czasem potrzebna jest do tego inna anielska dusza, czasem kopniak od życia, ale warto odnaleźć w sobie tę małą cząstkę, bo może ona wiele zdziałać. I uważam, że właśnie ta powieść może pomóc zmienić świat, bo potrafi wyciągać z człowieka drzemiące w nim dobro.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-01-2015 o godz 21:47 przez: Rosemarie
"Pierwsza na liście" łączy w sobie opowiadania czterech kobiet. Każda z nich przeszła przez wiele zawirowań w swoim życiu prywatnym. Dwie nastolatki łączyła niesamowita przyjaźń, która jednak została poróżniona przez mężczyznę. Po latach otrzymują one szansę na odnowienie więzi, która niegdyś ich łączyła. Ta jedna historia jest motorem napędowym kolejnych...

Jak wiele jest warta prawdziwa przyjaźń w obliczu ciężkiej choroby? Magdalena Witkiewicz stworzyła bohaterów z krwi i kości, którzy ukazują, że w drugiej osobie zawsze można znaleźć siłę i przebaczenie.

Moje pierwsze wrażenia po lekturze "Pierwszej na liście" były jak najbardziej pozytywne, co więcej - zostałam pozytywnie zaskoczona. Powiedzieć, że nie spodziewałam się tak poruszającej książki byłoby wielkim niedopowiedzeniem. Nie miałam wygórowanych oczekiwań względem tej powieści - potrzebowałam lekkiej historii, która wciągnie mnie na kilka dni. Wciągającą opowieść z pewnością otrzymałam, ale z nawiązką. Magdalena Witkiewicz stworzyła zdumiewającą swoją prawdziwością fabułę, którą wręcz pochłaniałam z wypiekami na twarzy, ciekawa kolejnych rozdziałów.

Niewiele jest książek potrafiących oddziaływać na emocje czytelnika. Wzbudzać w nim radość, ale także i wzruszenie. Ja kilka razy w czasie lektury "Pierwszej na liście" odczuwałam autentyczne uczucia. Nieraz ściskało mnie w gardle i czułam podejrzane pieczenie w oczach. To naprawdę niesamowite i godne podziwu, jak dobra powieść potrafi zmienić wiele rzeczy, dzięki którym postrzegamy świat. Magdalena Witkiewicz stworzyła po prostu historię z prawdziwą fabułą, a nie jakąś cukierkową i przesłodzoną. Nie brak w tej opowieści wzlotów i upadków, ale przecież obie te rzeczy charakteryzują życie każdego człowieka. Ten aspekt w literaturze tego gatunku jest szczególnie ważny, najistotniejszy. Nie mamy tutaj do czynienia z prozą fantastyczną, więc pisarz naprawdę musi wykazać się dużą dozą wyczucia i dokładności, wiedzieć, w którym momencie powiedzieć: "dość!", aby cała historia była przesycona autentycznością. Z ulgą przyznaję, że polskiej autorce udało się to wyśmienicie, odnalazła ona tą granicę i nie przesadziła w żadną stronę. Wykreowane przez nią realia sprawiają, że czytelnik czuje się, jakby sam był częścią przedstawionej historii, utożsamia się z bohaterami, przez co nie może spojrzeć na całokształt obojętnym wzrokiem. Wraz z kolejnymi stronami odczułam, jak między mną a fikcyjnymi postaciami rodzi się więź, zarezerwowana tylko dla książek, które naprawdę skradły moje serce. Jestem pod ogromnym wrażeniem!

Dlaczego ja nigdy wcześniej nie słyszałam o tak dobrej, a na dodatek naszej rodzimej pisarce? Z wstydem muszę przyznać, że czytam głównie literaturę zagraniczną, a po dzieła naszych polskich autorów sięgam sporadycznie, bo zazwyczaj spotyka mnie ogromne rozczarowanie. Magdalena Witkiewicz przełamała moją złą passę. "Pierwsza na liście" to świetne i wnikliwe ukazanie problemów, z którymi wiele ludzi się zmaga. Książka ta prawi także o tym, co w życiu jest najważniejsze: rodzina, przyjaźń i miłość. Nie powinniśmy przejmować się błahostkami i czasami odrzucić swoją dumę, aby zdziałać coś dobrego. Polecam!

Autorce chciałabym podziękować za pierwszą w moim życiu dedykację! Wywołała na mojej twarzy ogromny uśmiech w postaci banana. :)

"Dobrze, że niektóre wspomnienia są tak żywe. Jakby te zdarzenia miały miejsce zaledwie wczoraj."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-01-2015 o godz 09:17 przez: Krzywa Prosta
Pewnego dnia na progu Iny, dziennikarki niebojącej się trudnych i drażliwych tematów, potrafiącej do celu iść po trupach, nieoglądającej się na nikogo i na nic, staje Karola. Ta młoda dziewczyna ma Inie wiele do opowiedzenia, w końcu to ją Patrycja umieściła jako pierwszą na liście osób, na których pomoc zawsze będzie mogła liczyć Karola. Dziewczyna nie wie jednak, czego może się po Inie spodziewać i raczej wydaje się, że pomoc jest ostatnią rzeczą, o którą powinna dziennikarkę prosić. Niemniej nie ma wyboru…

Spotkanie z Karolą jest również szokiem dla Iny. Ta młoda kobieta, która przynosi ze sobą całe morze bolesnych wspomnień, musi się jednak mylić. Ona, Ina nie może być kimś, kogo Patrycja wskazała jako osobę, która w razie potrzeby, w razie walącego się na głowę nieba i rozstępującej się pod stopami ziemi, wyciągnie pomocną dłoń do Karoli. Nie, nie Patrycja. A jednak…

Niespodziewane spotkanie dwóch zgoła odmiennych kobiet uwalnia tamę wspomnień, żalów, straconych nadziei, zaprzepaszczonych szans i niedokończonych spraw. Budzi pamięć o dawnych wspaniałych chwilach, które jednym nieprzemyślanym krokiem zostały na zawsze przekreślone. Odeszła przyjaźń, miłość, zaufanie. Pozostała gorycz, która na zawsze zmieniła losy tak wielu ludzi. Czy na zawsze? Czy jest jeszcze szansa, by odzyskać to, co zostało utracone? Czy wystarczy sił, by przebaczyć całe wyrządzone zło? Czy jest nadzieja? Czy już nie jest za późno, by zacząć żyć?

Jak pięknie można mówić o przyjaźni, jak pięknie można snuć opowieść o przebaczeniu, jak pięknie można zaklinać o sile drzemiącej w każdym z nas, a także o dobroci, którą nosimy w sobie i którą powinniśmy obdarzać innych, zwłaszcza tych cierpiących i potrzebujących. Jak można oczarować czytelnika, porwać go i nie pozostawić obojętnym wie dobrze Magdalena Witkiewicz, która po raz kolejny, tym razem powieścią „Pierwsza na liście” zawładnęła moją uwagą i całkowicie mnie zaczarowała.

Historia niebanalna, zaskakująca i całkowicie pochłaniająca czytelnika niesie w sobie również głębokie przesłanie. Mówi o rzeczach niezmiernie istotnych dla każdego człowieka. Ukazuje jak bardzo ważne i zarazem kruche potrafią być miłość, a przede wszystkim przyjaźń i jak starannie należy je pielęgnować. Ukazuje też, że dla prawdziwej przyjaźni, dla tego mitycznego braterstwa dusz nigdy nie jest za późno i warto przebaczać, zapominać przewinienia, wynosić z nich naukę, lecz nie pielęgnować w sobie gniewu czy urazy. „Pierwsza na liście” to ocean uczuć, namiętności i tych dobrych i złych, to bezmiar ludzkich radości i lęków zamkniętych na kartach książki. To opowieść prawdziwa, wiarygodna, niemal namacalna.

„Pierwsza na liście” to również głos autorki zabrany w toczącej się od lat dyskusji dotyczącej przeszczepu szpiku kostnego. Głos wyraźny i stanowczy. Przyznam, że sporo się na ten temat przy okazji lektury powieści dowiedziałam i moje wątpliwości zostały w tym względzie rozwiane. Cieszę się, że Magdalena Witkiewicz nie boi się zabierać głosu w tak ważnych kwestiach i daje czytelnikowi, przy okazji pasjonującej lektury, sporą dawkę wiedzy.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-01-2015 o godz 23:06 przez: knigoholiczka
"Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie". Ta stara sentencja jest nadal aktualna nie tylko w odniesieniu do miejsc. Tak samo możemy powiedzieć o autorach książek. Zaczytujemy się w pisarzach z innych krajów, kochamy skandynawskie kryminały nie dostrzegając, że i u nas w kraju można znaleźć pisarskie perełki. W moim przypadku niedawnym odkryciem literackim jest literatura Magdaleny Witkiewicz.
Dziś na moim blogu nie lada gratka! Otóż otrzymałam do recenzji egzemplarz przedpremierowy książki "Pierwsza na liście". Egzemplarz dla mnie wyjątkowy bo niespodzianką dla mnie był znaleziona w środku dedykacja od autorki.
Jak sama autorka pisze, ta książka to jej jedenaste dziecko. Dla mnie to pierwsze zetknięcie z literaturą tej autorki (na przeczytanie czeka jeszcze niedawno zakupiona "Szkoła żon".
Myślę, że wiele osób patrząc na okładkę, cudną i nieprzekombinowaną moim zdaniem, może dopatrywać się banalności. Nic z tego! Do czytelnika trafia niesamowicie wciągająca opowieść o kobietach które los ze sobą związał w jakiś sposób. Taką książkę można czytać cały czas. Z wielkim żalem poświęcałam się lekturze tylko nocami i gdyby nie ograniczenia to na pewno jeden dzień i "Pierwsza na liście" byłaby przeczytana w jeden dzień.
Karolina to silna dziewczyna choć jeszcze nastolatka. Gdy dowiaduje się, że jej mama jest chora na białaczkę zaczyna działać choć początkowo nie wiedziała co robić. Często tak bywa, że dziecko w obliczu trudnej sytuacji życiowej przejmuje obowiązki głowy rodziny, bierze na siebie wiele więcej obowiązków niż przeciętny nastolatek ma. Karola w sumie ma wstęp do dorosłego życia. Przypadkowo znajduje pamiętnik swojej mamy. Znajduje w nim listę osób, które mogą pomóc w przypadku gdy Patrycja.
W ten sposób poznajemy nasze kolejne bohaterki: Inę i Grażynę. Jaki wpływ na wydarzenia będą miały te dwie kobiety?
Powiecie- wiele jest takich książek, potrzeba czegoś więcej by jakaś ckliwa historia wywołała zadowolenie i była godna polecenia. Uważam, że właśnie "Pierwsza na liście" posiada to coś, co przyciąga, interesuje i nie pozwala czytelnikowi odejść od książki dopóki jej nie przeczyta. Myślę też, że co wrażliwsze osoby mogę uronić parę łez podczas lektury.
Jak do tej pory czytam same dobre recenzje powyższej książki, widać, że Magdalena Witkiewicz stworzyła kolejny bestseller.
Sam Janusz L. Wiśniewski-autor książki "Samotność w sieci" (i wielu innych) pisze: Witkiewicz intryguje i wzrusza. Napisała współczesną historię o ludzkiej dobroci. Po tej książce chce się natychmiast stać lepszym człowiekiem. Jak widać.wystarczy kilka słów by pokazać piękno książki i zachęcić czytelników do jej przeczytania.
Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2020 o godz 17:34 przez: Kobiece.ksz
Uwielbiam twórczość Magdaleny Witkiewicz i nie są to puste słowa ponieważ Jej twórczość towarzyszy mi już od dość dawna. Przeczytałam wszystkie książki tej pisarki i ani razu się nie zawiodłam. Wszystkie książki były bardzo kobiece i emocjonalne, czytając je płakałam jak bóbr.. Ostatnia powieść PIERWSZA NA LIŚCIE ponownie mnie oczarowała i wycisnęła sporo łez. Historia jest prosta, ale łapie za serce i powoduje, że zaczynamy działać... a to działanie może uratować niejedno życie.. i to w realu! Główną bohaterką powieści jest młoda dziewczyna Karola, która musiała dorosnąć z dnia na dzień kiedy dowiedziała się, że jej matka choruje na bardzo ciężką chorobę. Siedemnastolatka bierze na swoje braki całe zło tego świata, które otacza jej najbliższych i zaczyna walczyć o zdrowie chorej matki. Walka ta będzie nierówna i Karola zaliczy wiele upadków, ale w tej ciężkiej walce pomóc ma jej pena lista, która wpadła w ręce dziewczyny całkowicie przypadkiem. Co było na liście, a właściwie czyje imiona się tam znalazły i dlaczego? I tu zaczyna się cała cudowna historia przyjaźni dwóch kobiet, których losy rozeszły się wiele lat temu z powodu..jak zwykle to w życiu to bywa dość błahego.. Największą przyjaciółką chorej matki Karoliny jest Ina, która jest już całkiem inną kobietą niż kiedyś. Przeszłość zamknęła bardzo mocno za sobą trzaskając przy tym wymownie drzwiami. Jednak los chciał, że niestety po wielu latach przeszłość się po nią upomniała. Ina opowiada historię swojego życia i zdradza Karolinie dlaczego przyjaźń z jej matką skończyła się z wielkim hukiem i dlaczego kobiety nie potrafiły później już ze sobą nawet rozmawiać. W książce poznamy losy jeszcze kilku cudownych kobiet. Ich życie może stanowić dla nas nadzieję, że pomimo burz i ciemnych chmur warto robić coś dobrego. Dobro wraca i może dzięki temu nad naszym niebem zaświeci ponownie słońce? A jak nie, na pewno będziemy czuć się lepiej z workiem dobrych uczynków na plecach. Jak zachowa się Karolina kiedy pozna całą prawdę? Jaką przemianę przeżyje Ina, co zmieni się w życiu chłodnej i zimnej pani redaktor? Czytając Pierwszą na liście zaopatrzcie się w pudełko chusteczek, zdecydowanie się przydadzą! Magdalena Witkiewicz zwróciła uwagę na ludzi chorych na białaczkę i pokazała nam w dość dosadny sposób jak ważne jest zapisanie się jako potencjalni dawcy szpiku. Choroba nie wybiera czasami złe wieści mogą przyjść i do nas, a im więcej osób zapisanych w bazie tym lepiej. Sięgnijcie po tę powieść, emocje gwarantowane i może uda Wam się zrobić coś dobrego.. pamiętajcie dobro wraca i to ze zdwojoną siłą! Moja ocena: 9
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji