Nowy album Pokahontaz zatytułowany „Reversal” to potwierdzenie dobrej kondycji zespołu i bezsprzecznie wielka radość dla fanów Rahima, Fokusa i DJ-a Bambusa. Wszyscy muzycy dają tu dowód, że ich możliwości i wyobraźnia są niemal nieograniczone. Pojawiają się nowe pomysły, nawiązania do patentów z „Rekontaktu”, i sporo zaskakujących humorem oraz błyskotliwością wersów. Pierwsze single promujące wydawnictwo poradziły sobie świetnie w rozgłośniach radiowych. Wyświetlenia klipów w sieci liczone są już w milionach.  Na koncertach pojawiają się tłumy. Wygląda zatem na to, że wszystko idzie zgodnie z planem. Członkowie ekipy Pokahotaz opowiedzieli nam, jak powstają nowe kompozycje, co ich inspiruje, co pomaga i jakie mają plany.

„Habitat” i „W ruch” to bardzo udane numery. Od początku planowaliście, że będą singlami promującymi album czy to kwestia dłuższego wybierania, czy dyskusji?

Powyższe numery to dwa z kilku, do których planujemy zrobić klipy, a jest ich w sumie chyba z sześć. Single wybieramy zarówno pod kątem własnych preferencji, jak i opinii naszego najbliższego otoczenia. Jak widać, dobrze się to sprawdza.

Opowiedzcie kilka słów o współpracy z Bob Onem.

Ostatni album Bob One'a został wydany w naszej wytwórni MaxFloRec. Znalazł się na nim utwór „Przestań”, który bardzo przypadł nam do gustu i pojawił się pomysł, aby się do niego dograć. Bob One jednak znudził się już pierwotną wersją tego numeru i zaproponował zrobienie remixu. Najciekawszą hybrydę przedstawił Zetena. To właśnie do jego bitu powstał później singiel i teledysk. Ostatecznie uznaliśmy, że szkoda, aby ten utwór nigdzie się nie pojawił i wzięliśmy go jako bonus na nasz album.

Kiedy powstaje nowy album, wszystkie teksty piszecie z myślą o nim czy zbieracie to, co powstało na przestrzeni miesięcy, czy może lat?

Z tym jest różnie. Pomysły najczęściej zbierają się w jakimś dłuższym odstępie czasu, a pisanie zwrotek to swego rodzaju rzemieślnictwo, gdy już wiemy, o czym chcemy napisać. Przy tej płycie mieliśmy kilka gotowych koncepcji, które nie weszły na „Rekontakt”, jednak większość powstała od zera.

 

Wszyscy jesteście producentami? Jak wygląda podział ról w studiu? Każdy daje coś od siebie?

 

Nie ma u nas jakiegoś sztywnego podziału ról. Generalnie staramy się sami wszystko trzymać za łeb i wykazywać w dziedzinach, w których jesteśmy najlepsi. Przez takie uzupełnianie się nawzajem jesteśmy mocno niezależni.

Jak długo trwał proces pisania, komponowania i nagrywania „Reversalu”?

Za prace wzięliśmy się w zasadzie zaraz po ukończeniu „Rekontaktu”. Oczywiście koncerty, wyjazdy etc. nie pomagały nam w posuwaniu prac. Znów musieliśmy kilka razy wyjechać i na spokojnie sobie wszystko przegadać i poukładać. Czasowo zajęło nam to około półtora roku.

Kiedy piszecie nowe numery, gracie je najpierw i badacie, jak się sprawdzą czy najpierw nagrywacie i dopiero później powstają wersje „live”?

Raczej ta druga opcja. Wiemy, że taką metodą sprawdza się potencjał singli, ale jak wiadomo nie od dziś, my rzadko chodzimy utartymi ścieżkami.

Co najbardziej przeszkadza, kiedy się pisze i nagrywa nowy materiał? Jest coś, co chcielibyście zmienić i (lub) wyeliminować?

Myślę, że najważniejszymi czynnikami przy tworzeniu są: wolny umysł oraz spokój ducha. Kiedy udaje się je osiągnąć, wówczas teksty wysypują się jak z rękawa.

Pojawiają się jacyś goście na płycie?

Owszem. Mamy kilku ludzi z naszego otoczenia (BU, Buka i Kleszcz) oraz tych, którymi się jaramy (Bezczel, Wuzet). Jak zwykle postawiliśmy na naszą zajawkę, a nie na czyjąś popularność.

Czy waszym zdaniem scena hip-hopowa w Polsce jest bardzo podzielona? Odczuwacie skutki jakichś konfliktów czy zatarć między ekipami?

Wszędzie, gdzie jest walka o dominację pojawiają się niesnaski. Konflikty na scenie to, można powiedzieć, standard. My jednak przechodzimy obok tego obojętnie, bo nie mamy czasu na pierdoły.

„Receptura”, „Rekontakt”, „Reversal”… O co chodzi z tym „Re”?

W zasadzie to o nic. „Receptura” powstała naturalnie. Drugą płytę nazwaliśmy „Rekontakt”, ponieważ była jakby powtórnym połączeniem po 7 latach. No a w trzeciej „Re” pojawiło się już dla zasady.

Nowy album dla wielu artystów to obok radości powód do lekkiego stresu. Spodoba się czy się nie spodoba? Kupią czy nie? Przyjdą na koncerty? Jak u was z tym jest? Spinacie się
przed premierą czy jesteście pewni swego?

Mamy już kilkanaście płyt na koncie i wiemy, że to zawsze słuchacz weryfikuje poczynania artysty. Nam się ten album podoba i na pewno artystycznie jest na wysokim poziomie. Liczymy, że naszym odbiorcom również przypadnie do gustu.

Jakie macie plany odnośnie promocji albumu? I jak waszym zdaniem wygląda taka kwestia:
czy trasa koncertowa promuje album, czy album promuje koncerty?

Ostatnimi czasy to teledyski promują zarówno artystów, jak i ich albumy. Potem jest cała reszta. My liczymy, że single skupią słuchaczy do sprawdzenia albumu, a następnym krokiem będzie spotkanie pod sceną.

Kto jest dla was dziś największą, najważniejszą inspiracją?

Życie, otoczenie, ludzie.

Rozmawiał

Piotr Miecznikowski