Słowo od autorki
Za chwilę spróbuję przybliżyć wam kilka sylwetek osób, które wybrałam, ponieważ uważam je za absolutnie niesamowite. Ponadto poznacie kilka historii, które czytelnicy wskazali jako te, dzięki którym zaczęli biegać. Do każdej z tych osób udało mi się dotrzeć, wysłać od siebie kilka słów uznania. Przyznaję, że kilkoro z nich znam osobiście, z niektórymi nawet trenowałam w Kadrze Polski.
Dzisiaj z dumą wam o nich piszę i już teraz dziękuję za wasze inspiracje – tworzenie tego artykułu to czysta przyjemność!
Łukasz Grass
Na pierwszy ogień idzie Łukasz Grass. Człowiek, którego możecie znać z telewizji, z radia. Może kojarzycie go także jako autora książek czy innych publikacji. Tak, to on spisał historię Jerzego Górskiego i wydał pod nazwą „Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą”.
Historia Łukasza ze sportem w tle zaczęła się, ponieważ nie czuł się komfortowo ze swoją wagą. Znacie to? Pokochał sport tak bardzo, że chyba można było mówić o uzależnieniu. Jego miłość do biegania przerodziła się w miłość do triathlonu i zaowocowała siedmiokrotnym startem w zawodach na dystansie IronMan! Jego pasja zaprowadziła go bardzo daleko, bo aż na Mistrzostwa Świata na dystansie połówki IM! Tak, człowiek zapracowany, posiadający rodzinę i miliony obowiązków na głowie, dokonał takich rzeczy. Ponadto założył portal „Akademia Triathlonu”, chcąc zarażać pasją innych i dzielić się profesjonalną wiedzą. Myślę, że moglibyśmy się od niego dużo nauczyć.
Chwila na prywatę. Miałam przyjemność porozmawiać z Łukaszem przez telefon. Napisałam do Niego na Instagramie, że kilku moich obserwatorów zareagowało błyskawicznie: „po przeczytaniu książki Łukasza Grassa zaczęłam/zacząłem biegać”.
Zatem oczywiście zapytałam o nią. Okazuje się, że została wycofana ze sprzedaży, w celu poprawienia, ulepszenia (Łukasz to perfekcjonista!). Mam nadzieję, że wypowiedzenie tego na głos będzie motywacją dla niego do zrealizowania tej obietnicy, chociaż wiem, że ilość pomysłów w jego głowie i ilość pracy, projektów które realizuje równocześnie jest imponująca. Co ciekawe, w tej chwili nie spotkacie go w telewizji, zmienił tryb życia, przewartościował czas i spędza go możliwie dużo z rodziną oraz spełnia swoje zawodowe marzenia, tworząc w górach miejsce, gdzie spotkają się dwie dziedziny – biznes i sport.
Jak sam mówi na wszystko przychodzi czas, zatem niech to ostatnie zdanie będzie dla was nauką i wskazówką. Sama powtarzam swoim zawodnikom-amatorom: „wspaniale jest mieć pasję, ale amator powinien trenować swoją miłość jak amator, nic za wszelką cenę”.
Dziękuję ci Łukasz za niesamowicie inspirującą rozmowę! Mam ogromną nadzieję, że kiedyś poznamy się osobiście. Wiedz, że inspirujesz ludzi! Masz moc.
Dominika Stelmach
To urodzona mistrzyni – jest uparta, z całą pewnością wie, czego chce, nie boi się wyzwań. Co ciekawe – poznałam ją jako pracowniczkę korporacji. Niedługo potem z dnia na dzień rzuciła pracę na rzecz pasji, i od tego czasu trenuje jak zawodowiec. Co napisała od siebie?
– Biegać zaczęłam, mając 22 lata. Czułam się za gruba, brakowało mi aktywności, plus zobaczyłam ogłoszenie na temat Maratonu Łódzkiego i to rozpaliło moją wyobraźnię. I tak poszło, najpierw 21km, miesiąc później 100. Tak, wariactwo, ale dotarłam do mety na pierwszym miejscu wśród pań. Cierpiałam niemiłosiernie, ale chyba wtedy pokochałam bieganie na dobre i na złe. Teraz nie jestem w stanie żyć bez biegania. To cudowny dodatek, ale także inspiracja, chociażby do układania wakacji pod kątem biegów (i zwiedzania całego świata).
A oto lista tytułów i osiągnieć Dominiki:
- Vice Mistrzyni Świata w Biegach Górskich 2018,
- Mistrzyni Polski w Maratonie (Dębno 2017),
- Globalna zwyciężczyni rekordzista świata Wings For Life (68,2 km – 3:57),
- wielokrotna Mistrzyni Polski w Ultramaratonie Górskim,
- Mistrzyni Polski Biegach Górskich na Długim oraz Krótkim Dystansie,
- Rekordzistka Europy w Biegu na 100km (7godzin, 4 minuty).
- Średnie tempo 4,14min/km,
- Druga najszybsza w historii kobieta w biegu na Wieżę Eiffla,
- Rekord w maratonie 2:36:45 (2021),
- Najszybszy Półmaraton 1:15.
Łukasz Oskierko
– Ćpajcie sport, ludzie – tak Łukasz kończy swoją książkę o życiu. To jeden z najlepszych biegaczy amatorów w Polsce, który – fakt faktem – czasami trenuje jak zawodowiec, pracując jednocześnie w korporacji.
Kiedyś ważył 92 kg, a gdy zaczął ćwiczyć osiągnął wagę 73 kg. Po drodze przeżył różne wzloty i upadki, perypetie, stratę bliskiej osoby. Obecnie, dzięki bezgranicznej miłości do biegania, może cieszyć się ze swoich imponujących wyników: 5km – 14:35’ 10km – 30:49' 15km – 48:04' HalfM. – 1:07'27" Marathon- 2:23'33”. Z łatwością możecie go spotkać na wielu polskich starach i gwarantuję Wam, że gdy Wasz wzrok się z nim spotka, Łukasz nie zostawi Was bez uśmiechu!
Aleksandra Lisowska
Z Olą swego czasu ścigałyśmy się na stadionie, biegając te same dystanse. Rywalizowałyśmy, ale poza bieżnią byłyśmy dobrymi koleżankami. Posłuchajcie jej historii:
– Wszystko było pięknie i łatwe przez okres studencki. Niestety schody zaczęły się po skończeniu studiów, kiedy stypendia się skończyły a mój poziom sportowy znacznie się obniżył do takiego stopnia, że musiałam iść do pracy. W 2015 r. poszłam do szkółki przygotowującej do wojska na 4 miesiące, a w 2016 r. udało mi się dostać na etat w wojsku. Po roku służby złożyłam wypowiedzenie, gdyż nie dałam rady w ogóle trenować, a na pewno nie na takim poziomie, aby walczyć o medale Mistrzostw Polski. Doszło do tego, że pół roku w ogóle nie biegałam. Bardzo dużo przytyłam, przez co zaczynałam popadać w depresję.
Przez ten cały rok, który służyłam w Gdyni, zrozumiałam, że nie potrafię żyć bez biegania i żadne pieniądze nie uszczęśliwią mnie, jeśli do mojego życia nie wróci sport. Dlatego postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę. Złożyłam wypowiedzenie i postanowiłam, że dam sobie ostatnią szansę, a wszystkie pieniądze, jakie oszczędziłam przez ten rok, zainwestuję w swój powrót do biegania. Odezwałam się do trenera, by pomógł mi na mój poprzedni, a potem wyższy poziom. Na moje szczęście okazało się że akurat Wojskowy Zespół Sportowy potrzebuje jednej zawodniczki, która pobiegnie maraton na Mistrzostwach Świata w Maratonie.
W miesiąc przygotowań udało mi się pobiec 2;49 w maratonie i zdobyć z dziewczynami medal (drużynowo!). Kolejne 4 lata to harówka. Teraz wiem, że tylko dzięki ciężkiej i systematycznej pracy można osiągnąć co tylko się pragnie, pod warunkiem, że nigdy, ale to nigdy się nie poddamy. Pokochałam ciężką pracę. Wiem, że tylko dzięki niej mogę dalej sięgać po kolejne marzenia. Musiałam dojrzeć i zrozumieć co tak naprawdę chcę w życiu robić i kim być.
Ola nie napisała najważniejszego – w kwietniu 2021 r. wyrównała rekord Polski w Maratonie! Jej wynik to 2:26:08. Osiągnęła sukces pod okiem trenera Jacka Wośka i tym samym zdobyła minimum olimpijskie!
Andżelika Mach
Z Andżeliką, tak jak z Olą, znam się od 1000 lat. Andżelika pochodzi z małej miejscowości i od dziecka pracuje na swój sukces..
– Zawsze chciałam zrobić coś wielkiego i pokazać innym, że bez względu na to, skąd się pochodzi, można osiągnąć sukces. Wystarczy ciężko na to pracować oraz mocno tego pragnąć. Pragnęłam udowodnić, że że mimo braku warunków fizycznych (jestem dość niskiego wzrostu) można stać się dobrym sportowcem. Teraz traktuję to jako atut, ponieważ przez swój wzrost z całą pewnością się wyróżniam.
Andżelika zdobyła minimum na Igrzyska Olimpijskie na tych samych zawodach co Ola, z wynikiem 2h27.48min. Na swoim koncie ma mnóstwo medali oraz sukcesów – także na arenie światowej
Aneta Lemiesz
To jest dopiero historia! Aneta jest zawodniczką od zawsze! Obecnie ma 40 lat i wciąż jest aktywnym sportowcem biegającym na najwyższym poziomie. Jeszcze niedawno poprawiła rekord świata na 400m na hali (!!!). Obecnie mama( 3 latki) pracująca w Instytucie Sportu, tworząca klub sportowy Lemiesz Team.
Ja sama miałam przyjemność obserwować powrót Anety do formy po ciąży. To było imponujące! A jej historia z całą pewnością inspiruje i motywuje do tego, że całe życie może kręcić się wokół sportu i wciąż nie ma się dość.
Paweł Żuk
– Moja przygoda z bieganiem zaczęła się zaledwie 9 lat temu. Gdy miałem 36 lat, czyli dosyć późno. Byłem wtedy 103kg kanapowcem – opowiada Paweł. To kolejny biegacz, który dzięki bieganiu stracił sporo kilogramów i odmienił swoje życie. – Z perspektywy tych minionych lat, widzę że nawet w tak „zaawansowanym” jak na biegacza wieku warto powalczyć o swoje szczęście. Bieganie to dla mnie nie tylko sport i zdrowie, lecz również sposób na życie. Zaczynałem od biegów na 5km, później interesowały mnie coraz dłuższe biegi, aż w końcu podczas rozmów z przyjaciółmi dowiedziałem się, że bieganie nie kończy się na maratonie. I tak pobiłem rekordy w kraju w biegach 6-dobowym, 10-dobowym, na 1000km, 1000 mil oraz w najdłuższym na świecie biegu na dystansie 5 tys. km. Uprawiam, jak ja to nazywam, turystykę biegową. Wraz z moją Natalią, podróżujemy do różnych ciekawych zakątków Polski, Europy, Świata. Biegamy, zwiedzamy, poznajemy ciekawe osoby i miejsca. To naprawdę pasjonujące życie. Życie w „biegu”.
Biegi kilkutygodniowe pozwoliły mi nawiązać niesamowite relacje z setkami ludzi poprzez media społecznościowe. Można powiedzieć, że wspieraliśmy się wzajemnie. Oni mi kibicowali i dodawali otuchy w ciężkich chwilach, a ja odwzajemniałem się dobrymi radami. Pokazywałem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Moje motto to „nie stawiaj sobie ograniczeń w bieganiu”. Myśl pozytywnie.
Co jeszcze mówi o sobie Paweł?
– Jestem zwykłym człowiekiem. Pracuję na etacie, mam rodzinę. Trenuję sam po pracy. I dzięki temu chyba wielu ludzie identyfikuje się ze mną. Wierzą, że skoro mnie się udało, to i oni mogą wygrać ze swoimi ograniczeniami.
Na koniec tej historii chcę zaznaczyć, że bardzo podziwiam Pawła, ale jako trenerka nie rekomenduję biegania takiej ilości kilometrów. Polecam spełnianie marzeń, ale uwierzcie mi, że do takich historii trzeba mieć predyspozycje.
Andrzej Witek
– Nazywam się Andrzej Witek i jestem biegowym „Piotrusiem Panem” – napisał mi Andrzej. – W 2011 r. podczas spotkania z dobrym kolegą usłyszałem propozycję wspólnego przebiegnięcia maratonu. Maraton Wrocławski w 2012 r. pokonałem po solidnych przygotowaniach w czasie 2:57. Bieganie stało się wówczas moim paliwem napędowym do życia. Sprawiało mi tyle radości, że własne poczynania zacząłem relacjonować na blogu 140minut.pl. Kolejne lata to stopniowy i systematyczny rozwój: 2013 – 2:48, 2014 – 2:37, 2015 – 2:33, 2016 – 2:29, 2017 – 2:28 i wreszcie 2019 – 2:23
Jako biegacz amator przeżyłem dzięki swojej pasji niezliczoną liczbę biegowych przygód – zdarzyło mi się dobiec do mety Mistrzostw Polski w maratonie, będąc amatorem, bez licencji PZLA na pozycji medalowej, co zaowocowało kabaretowymi scenami podczas największej biegowej imprezy w kraju ze mną w roli głównej. Często na biegach, gdy zbijam piątki z innymi biegaczami, słyszę: „Andrzej, bardzo kibicuję i trzymam kciuki!”. Czuję wówczas, że ludzie dopingują mnie z całego serca, ponieważ jestem dokładnie jak wszyscy inni podążający za swoją pasją biegacze-amatorzy – bez mistrzowskiego talentu, ale z poczuciem dystansu do własnych wad, z konsekwencją i determinacją w działaniu”.
Inspirowanie się historiami prawdziwych bohaterów i bohaterek biegowych to wspaniała możliwość! Dodaliście mocy! Nie tylko mi, ale wszystkim, którzy właśnie skończyli czytać ten artykuł. Inspirujcie dalej, bo jesteście wspaniali.
Komentarze (0)