Upalny lipcowy poranek na wyspie Sandhamn. Ciało mężczyzny oplątane w rybacką sieć wypływa na ląd. Tydzień później znalezione zostają zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety - Vivace Sten, autorka wciągających kryminałów opowiada o swojej książce „Na spokojnych wodach”.

Jak Pani sądzi, dlaczego lubimy czytać powieści kryminalne?

Myślę, że to zjawisko charakterystyczne dla współczesności. Ludzie mają coraz mniej czasu, lecz są przyzwyczajeni do przetwarzania informacji. Oznacza to, że lubią zagłębić się w powieści, które są jednocześnie wymagające, jak i intrygujące, jednak niezbyt długie i skomplikowane. Dobrym przykładem jest „Wojna i Pokój”.

Czy pamięta Pani swoją pierwszą powieść kryminalną? Jaki jest Pani ulubiony bohater?

Pierwsza powieść kryminalna, którą przeczytałam, była autorstwa Elizabeth George. Miałam wtedy trzydzieści sześć lat! Dostałam ją w prezencie od rodziców chrzestnych mojego syna. Przeczytałam ją jednym tchem. Opisany świat niesamowicie mnie wciągnął. Szybko kupiłam pozostałe książki Elizabeth George, a następnie przeczytałam całego Henninga Mankella. To było jak błogosławieństwo, ponieważ odkryłam wtedy te wszystkie wspaniałe serie, które zostały już dawno opublikowane. Nie musiałam więc czekać na kolejne publikacje.

Trudno mi wymienić jednego ulubionego bohatera. Mam wiele ulubionych książek i autorów. Jak mogłabym porównać dwóch autorów lub bohaterów? Każdy z nich jest inny, posiada swój własny unikalny charakter. Jedną z powieści, które lubię najbardziej, jest „Wyspa Skazańców Dennisa Lehane’a.

Jak to się stało, że pnąca się po drabinie kariery prawniczka, zdecydowała się zostać pisarką?

Zawsze lubiłam powieści kryminalne, może dlatego, że jestem prawnikiem. Jednak powieść opartą na fikcji zdecydowałam się napisać dopiero po opublikowaniu kilku urzędowych książek o umowach międzynarodowych i negocjacjach biznesowych (potwornie nudne). Wtedy zdecydowałam się podjąć wyzwanie!

Pani książki różnią się od typowych skandynawskich powieści kryminalnych. Czy planowała Pani napisać „przytulną” serię kryminalną?

Wydaje mi się, że na sukces moich książek mają wpływ opisy idyllicznej wyspy Sandhamn oraz strasznych zbrodni, które mają tam miejsce. Właśnie to interesuje czytelników, którzy dostrzegają ciekawy kontrast. Dostrzegają intrygujące otoczenie, będące świetnym tłem dla opisanych historii.

Dlaczego właśnie Sandham?

Moja rodzina zawsze spędzała wakacje na wyspie Sandhamn. Mamy tam dom od ponad stu lat. Gdy zaczęłam pisać, chciałam, by moje ulubione miejsce na Ziemi stało się epicentrum moich powieści.

Poza tym Sandhamn ma długą historię. W 1282 roku szwedzki król Magnus Ladulås podarował tę wyspę zakonowi żeńskiemu. W XVII wieku stała się ona ośrodkiem pilotów marynarki wojennej, który powiększył się wraz z rozwojem handlu między Szwecją a Europą Północną, Niemcami i krajami bałtyckimi. Po zawiązaniu się Szwedzkiego Stowarzyszenia Żeglarskiego w 1897 roku oraz dzięki królowi Oskarowi II wyspa stała się sławna. To miejsce ma bogatą, historię, dzięki czemu jest źródłem wielu inspiracji.

Co inspiruje Panią do pracy nad nową powieścią? Czy prawdziwe wydarzenia znajdują odzwierciedlenie w Pani fikcji? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Inspiruje mnie Sandhamn i jej otoczenie. Czasem uwzględniam rzeczywiste wydarzenia, ale innymi razy puszczam wodze fantazji. Poza tym wszyscy autorzy, tak samo jak ja, mają długie uszy i lubią słuchać o sekretach innych ludzi. Nigdy nie nadużyłabym niczyjego zaufania, ale na pewno zapamiętuję zasłyszane historie.

Jeśli chodzi o samo dochodzenie: w jaki sposób pisze Pani historię, aby nadać jej realizmu? Jakie są źródła Pani wiedzy o zbrodni?

Regularnie współpracuję z kilkoma oficerami policji, którzy służą konsultacją. Spotykamy się, wymieniamy e-maile i rozmawiamy przez telefon. Na przykład jeden weekend w czerwcu spędziłam, towarzysząc policji w Sandhamn podczas szwedzkiego święta Nocy Świętojańskiej. Prowadziłam badania do mojej piątej powieści, która została wydana w Szwecji w 2012 roku.

W kilku Pani książkach występują ci sami bohaterowie. Czy zakładała Pani od początku, w ilu powieściach pojawią się te same postaci? Czy może Pani powiedzieć coś więcej o planach dotyczących całej serii?                             

Obiecałam czytelnikom, że napiszę dziesięć książek, których akcja będzie toczyć się w Sandhamn. Jak dotąd zostało wydanych siedem. Mam już konspekt ósmej części i pomysły na olejne dwie, więc nie muszę się martwić o podstawy. Mam duże wsparcie od sąsiadów i przyjaciół, co bardzo mnie inspiruje. Większość mieszkańców wyspy przeczytało książki i wszyscy są dumni z tego, że Sandhamn zyskało sławę literacką.

Główną bohaterką Pani powieści jest Nora Linde. Czy to Pani alter ego? Czy macie jakieś cechy wspólne? A może przeciwnie, może nigdy by się Pani z nią nie zaprzyjaźniła?

Nora Linde jest prawniczką w banku. Ma męża Henrika, który nie potrafi zrozumieć jej ambicji zawodowych. Ma letni dom w Sandhamn. W dzieciństwie przyjaźniła się z inspektorem policji Thomasem Andreassonem. Podczas wakacji na wyspie pomaga Thomasowi w śledztwie. Sama zmaga się z problemami małżeńskimi. Jeśli czytaliście Państwo którekolwiek ze sławnych dzieł Henrika Ibsena, zrozumiecie, dlaczego Nora ma na imię Nora, a Henrik – Henrik…

Celowo stworzyłam Norę, która jest zupełnie inną osobą niż ja, ponieważ uznałam, że pisanie o bohaterce podobnej do mnie byłoby zbyt osobiste.