„Opowieść podręcznej” zaczyna się, gdy w Stanach Zjednoczonych do chodzi do głosu skrajnie konserwatywna i religijna prawica. W wyniku zamachu społeczeństwo demokratyczne przestaje istnieć, a reżim – Republika Gileadu – wprowadza własne reguły, których trzeba się szybko nauczyć, jeśli nie chce się stracić życia, zwłaszcza że z dnia na dzień nikt już nie jest tym, kim był wczoraj. Dotyczy to zwłaszcza kobiet. Zostają one podzielone na kategorie odpowiadające ich przydatności w nowym społeczeństwie. Jedne nadają się na żony, inne na kucharki, jeszcze inne na żywe inkubatory, które mają jedynie rodzić dzieci i dopóki rodzą, dopóty są przydatne. To najniższa kasta w nowym porządku dziobania – podręczne.

W tym świecie o wszystkim decydują mężczyźni, którzy także dzielą się na elitę i całą resztę. Zgodnie z ich wytycznymi kobiet nie uczy się czytać ani pisać, zajęcia w szkole ograniczają się do szycia i układania kwiatów. Jedyną kastą, która czytać i pisać potrafi są tzw. Ciotki – one wypełniają i wprowadzają w życie nowe reguły gry dla kobiet. I nie są wcale miłymi cioteczkami. Ten wstęp jest streszczeniem dla tych, którzy nie sięgnęli po książkę, a serial, którego pierwszy sezon wyemitowano w 2017 roku, obejrzeli pobieżnie, bo wydał im się zbyt okrutny.

opowiesci podrecznej ksiazka

 

Czy „Testamenty” to kontynuacja „Opowieści podręcznej”?

„Opowieść podręcznej”, czytana w latach 80. (w Polsce książka ukazała się w 1992 roku) zdawała się być ponurą science fiction, której wizja nigdy nie wydarzy się w tak zwanych krajach pierwszego świata. I choć jest trochę miejsc na świecie, gdzie kobiety traktowane są przedmiotowo, to nie u nas, myśleliśmy. Nawet nie w komunistycznym reżimie za żelazną kurtyną.
Po trzydziestu latach uznano jednak „Podręczną” za powieść proroczą. Po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, oraz dojściu do głosu prawicowych partii w krajach europejskich, wizja ta stała się niepokojąco aktualna. I wyrazista w wymowie na tyle, by zamieniona w serial tym dosadniej opowiadać o losie kobiet, który nagle przestał być straszną fantazją, a stał koszmarem, jakiego nikt nie chciałby śnić.

Margaret Atwood przez lata zarzekała się, że nie napisze kontynuacji, zostawiając czytelnika w zawieszeniu z mroczną wizją przyszłości, w jakiej raczej nie chciałby żyć. Dlatego wspomniany serial poszedł kilka kroków dalej, dopowiadając życie tytułowej Podręcznej – w tę rolę mistrzowsko wcieliła się Elisabeth Moss. I może właśnie to skłoniło kanadyjską pisarkę by samej zakończyć historię, którą zaczęła, nie oddawać tego przywileju innym. Jej nagrodzone w zeszłym roku najwyższym literackim wyróżnieniem w świecie anglojęzycznym – Booker Prize - „Testamenty”, ponownie witają czytelnika w Gileadzie. Ale to już inny Gilead.

Testamenty Margaret Atwood

„Testamenty” - nowy Gilead. Recenzja

Rzecz zaczyna się piętnaście lat po wydarzeniach opowiedzianych w „Podręcznej”. Zamiast Fredy mamy trzy bohaterki, każda z innego rozdania. Pierwsza, to pamiętna z pierwszej części mściwa i wszechwładna Ciotka Lidia. Od niej dowiadujemy się nie tylko, jakimi metodami utrzymuje swoją władzę, ale też jak to się stało, że została Ciotką, słowem, poznamy mroczne początku Gileadu. Druga bohaterka, przedstawiona jako świadek 369A to Agnes Jemima, nastolatka, która po śmierci swojej – jak się okazuje przybranej – matki, szykowana jest na żonę dla jednego z Komendantów. Trzeci głos to świadek 369B, nastolatki mieszkającej w Kanadzie, która po śmierci – cóż za zbieg okoliczności, także przybranych! - rodziców, poznaje swoją prawdziwą tożsamość i zostaje wysłana do walki z Gileadem.

Te trzy kobiety muszą się spotkać, choć okoliczności zdają się je dzielić, a nie łączyć. Nie bez powodu to właśnie je Atwood wybrała do opowiedzenia historii początku końca Gileadu. Lidia reprezentuje to, co w reżimie najgorsze – manipulacje, przemoc i zniszczenie. Ale co się dzieje, gdy ofiara staje się oprawcą, pyta Atwood. Czy oprawca da dojść ofierze do głosu? Wiemy, że historia nie jest czarno-biała i Ciotka Lidia jest tego przykładem. Dwie pozostałe bohaterki należą do młodego pokolenia, które co prawda w Gileadzie nie ma prawa głosu, jako najsłabsze, najmłodsze ogniwo (nastoletnie żony są wyjątkowo atrakcyjnym, ale też często wymienianym towarem w Republice), ale ma w sobie odwagę i bezczelność, o których męskie elity zdają się nie pamiętać.

W „Testamentach” (przeł. Paweł Lipszyc) Margaret Atwood daje sporo rad i przepisów: nie tylko jak jednym ciosem zatrzymać akcję serca czy wydłubać oczy przeciwnikowi, ale też jak doprowadzić do upadku reżimu. I po mrocznej, obezwładniającej czytelnika „Opowieści podręcznej” daje nadzieję na to, że żaden reżim nie trwa wiecznie, zwłaszcza taki, w którym na różne sposoby niewoli się ludzi.