Boso? W warstwie muzycznej nie do końca. Aranżacje na nowej płycie Zakopower są zrobione z przepychem i smakiem, niczego tu nie brakuje, wszystko jest wyważone i przemyślane. Prostota i swoista asceza wynikają raczej z tekstów, które dotykają spraw ważnych, o ile nie najważniejszych. Skąd przyszliśmy, dokąd idziemy, co możemy zrobić ze sobą i swoim życiem? Okazuje się, że odpowiedzi na te pytania znajdą się kiedy wszyscy pozbędziemy się nie tylko butów, ale całego balastu jaki nosimy ze sobą, nie myśląc o tym czy naprawdę jest potrzebny. O muzyce, życiu i istocie bycia góralem rozmawiamy z Sebastianem Karpielem Bułecką.
Sebastian, dlaczego teksty na „Boso” są takie poważne i refleksyjne?
Są takie, bo my tacy jesteśmy. Pisaliśmy je prawie cały rok, tyle trwało złożenie wszystkiego w taki sposób, żeby było mocno przemyślane. To są tematy, nad którymi często się w życiu zastanawiamy i które są naprawdę ważne. Ludzie teraz tak pędzą do przodu, świat tak szybko się kręci, że często nie zauważamy spraw, które się dzieją do koła nas. Jakbyśmy teraz wyszli na ulicę, to mogłoby się okazać, że większość ludzi nawet wiosny nie zauważyła. Chciałbym zwrócić uwagę słuchaczy, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż pogoń za dobrami materialnymi, za pieniędzmi. Te teksty mają skłonić do zastanowienia co będzie potem, dokąd zmierzamy? Jaki jest prawdziwy cel i sens tego, że tu jesteśmy?
Dorosłość przynosi tego typu pytania?
Zbliżamy się do czterdziestki, już nie jesteśmy młodziakami (śmiech). To, że te piosenki są poważne nie znaczy jednak, że są pesymistyczne, są raczej radosne. Opowiadają o tym, że przywiązywanie się do materialnych rzeczy jest bzdurą, bo kiedyś przyjdzie taki moment, w którym tak jak przyszliśmy na ten świat tak z niego odejdziemy, boso. W takim myśleniu nie ma nic złego, to jest proste i niesie optymizm. Na nasze koncerty przychodzą ludzie w bardzo różnym wieku, starsi już dobrze wiedzą o tym wszystkim, a młodzi? Niech się zastanowią (śmiech).
Ten optymizm jest bardzo wyraźny, mnie tylko zastanawia skąd się to wszystko w was pojawiło?
Teksty zaczęliśmy pisać rok temu, czyli zaraz po tragedii, która dotknęła i poruszyła wszystkich Polaków. To było jak tąpnięcie, bardzo nam się udzielił ten nastrój. Wcale nie chcieliśmy o tym pisać, ale atmosfera była taka, a nie inna. Sam byłem zaskoczony kiedy czytałem wszystko co powstało, co drugi tekst jest o przemijaniu i o tym, że wszystko się kiedyś kończy. Ale tak się wtedy czuliśmy, taka jest prawda i tak ma być.
To jest typowe góralskie podejście do życia? Pod tą fasadą górala zbójnika kryje się bardziej refleksyjna natura?
Góry skłaniają do takiego myślenia, kiedy się tam żyje jest się siłą rzeczy bardziej uduchowionym, skłonnym do myślenia o sprawach ponadczasowych. Kto był w górach to potwierdzi. Górale są skłonni do zadumy i bardzo ubolewam nad tym stereotypem „zbójnika”. Takiego co tylko pije i bije. Wychowałem się tam i znam tych ludzi, jak się przejdziesz po Podhalu to w co drugim domu ktoś potrafi śpiewać, w co trzecim ktoś gra na jakimś instrumencie, ludzie rzeźbią, haftują, malują na szkle. To przecież nie mogą być zbóje i pijaki, skoro stać ich na takie rzeczy. Górale to utalentowani i wrażliwi ludzie, a to że czasem trafi się zbój? Wszędzie się trafi, tak już jest, ale nie można wszystkich wrzucać do jednego worka…
A Ty jesteś typowym Góralem?
Jestem, całe życie. Urodziłem się i umrę jako Góral.
To ma jakiś wpływ na to co robisz? W byciu muzykiem to bardziej pomaga czy przeszkadza?
Przeszkadza? Nie, raczej nie. Wrażliwość jest bardzo potrzebna kiedy chcesz być muzykiem, czy w ogóle artystą. W codziennym życiu każdy ma swój los i nie ważne czy jesteś muzykiem czy kierowcą autobusu. Każdy musi sobie radzić. Mnie to wszystko dużo kosztuje i tylko ja o tym wiem. Przeżywam wszystko dwa razy bardziej przez tą góralską nadwrażliwość. Ale z drugiej strony to jednak dobrze, wrażliwych ludzi mogłoby być znacznie więcej. I w muzyce i nie tylko.
O.K. To pogadajmy chwilę o muzyce, jak wygląda proces jej tworzenia w wypadku Zakopower?
Wszystkie nowe kompozycje przygotowuje Mateusz Pospieszalski u siebie w domu, w Częstochowie. Kiedy są już gotowe, jadę do niego opracowywać te piosenki. Następny krok to teksty, które piszemy wspólnie z kolegą z zespołu Bartkiem Kudasikiem. Potem już z całym zespołem gramy wszystko na próbach, żeby doszlifować cały materiał i dopiero na końcu wchodzimy do studia. To co było tym razem inaczej niż zwykle, to fakt, że nagrywaliśmy wszystko w studiu razem, na setkę. To dla nas zupełnie nowy system pracy.
Lepiej się tak nagrywa?
Zdecydowanie! Jak się nagrywa na tracki to nie ma takiej energii. Każdy siedzi sam, a jak już nagra wszystko to idzie do domu. Tym razem wszyscy się spotkali i zaczęli muzykować. Mateusz wszystkiego pilnuje, ale jest faktem, że dużo dyskutujemy i każdy ma wpływ na to jak zabrzmi dany utwór.
Już kilka lat temu niektórzy uważali, że inspiracje folkowe, w tym góralskie to chwilowa moda i niebawem przeminie. Wasz przypadek zaprzecza takiemu twierdzeniu.
Może dlatego, że my nie gramy muzyki góralskiej. Prawdziwi górale by się obrazili jakby usłyszeli, że ktoś tak mówi. Czerpiemy z folkloru bo to jest nasza kultura, mamy obowiązek z tego czerpać. To jest nasze, musimy to propagować i rozpowszechniać, to nie jest żadna moda i to nigdy nie przeminie. Zapatrzenie w zachód i w to co grają stacje radiowe to bzdura.
A twój pierwszy kontakt z muzyką to był folk, czy piosenki z radia?
W siódmej klasie szkoły podstawowej, mama zabrała mnie do sąsiada, który grał na skrzypcach i on zaczął mnie uczyć. Od początku wiedziałem, że chcę grać muzykę ludową. Na Podhalu granie jest bardzo ważne, bycie muzykiem to honor. Dużo młodych ludzi się do tego garnie. Mama planowała, żeby mnie posłać do szkoły muzycznej ale nie chciałem, czego teraz czasem żałuję (śmiech).
A propos zapatrzenia w zachód, dokładnie teraz kiedy rozmawiamy jedna czwarta ludzi na świecie ogląda ślub Księcia Williama i Kate Middleton. Chciałbyś mieć taką publiczność na swoim ślubie?
Absolutnie nie! (śmiech). To jest sztuczne nakręcanie ludzi, kompletnie tego nie rozumiem. Wiem, że telewizja musi coś pokazywać, ale mnie osobiście to wcale nie kręci. Swój ślub zrobiłbym po cichutku, w gronie najbliższych przyjaciół i rodziny. Jak najdalej od mediów. Tyle, że rodzina królewska ma pewnie trochę inne obowiązki (śmiech).
Rozmawiał Piotr Miecznikowski

Wywiady
Zakopower: "Nie gramy muzyki góralskiej"
O muzyce, życiu i istocie bycia góralem rozmawiamy z Sebastianem Karpielem Bułecką.
Komentarze (1)
Komentarze
Szkoda tylko, że ten wywiad taki krótki ;)