Ukrywa się pod pseudonimem, a unikalny talent do obserwacji otaczającego świata przekuwa w błyskotliwe i zabawne, ale niepozbawione gorzkich tonów opowieści. Swoje książki, pierwszą „Emigrację” i wydaną właśnie „Edukację” nazywa „autobiografiami fantastycznymi”, bo przeżyte historie miesza z opowieściami zasłyszanymi, wyciągając z nich poszczególne elementy i podnosząc je niemalże do poziomu absurdu. Malcolm XD to anonimowy, ale jakże czujny recenzent polskiej codzienności - tak na emigracji, jak i nad Wisłą.

Spokojnie można nazwać go „ojcem chrzestnym past” - czyli oryginalnych form literackich, które nie mogłyby istnieć bez Internetu. Bazujące zazwyczaj na prawdziwych wydarzeniach i momentami nieprawdopodobne, zdobywają sobie popularność wśród użytkowników for oraz mediów społecznościowych i zaczynają żyć własnym życiem. I to właśnie według Malcolma XD jest immanentną cechą pasty: fakt, iż odbiorcy kopiują ją i wklejają w innych miejscach, często dodając coś od siebie. Autorzy najczęściej są też anonimowi, co wiąże się bezpośrednio ze środowiskiem, z którego forma ta wyrosła. Pierwsze pasty (tak na świecie, jak i w Polsce), publikowane były na tzw. chanach, czyli zupełnie anonimowych forach. Dziś królują przede wszystkim w mediach społecznościowych, ale za sprawą twórców takich jak Malcolm XD, przenoszą się pod strzechy nie w formie elektronicznej, ale klasycznej, papierowej. Tak stało się z „Fanatykiem wędkarstwa”, opowieścią, która z chana skopiowana została na inne, rozrywkowe (i mainstreamowe) portale, następnie zaś jej fragmenty drukiem wydało CD Action. Trzy lata później na tekst natrafił młody reżyser Michał Tylka, który zapragnął uczynić z wygrzebanej z zakamarków Internetu historyjki swój filmowy debiut. Tak powstał „Fanatyk” z Piotrem Cyrwusem, Marianem Dziędzielem i Janem Nowickim w rolach głównych. Wtedy Malcolma XD poznała szersza publiczność - chociaż być może „poznała” to trochę za duże słowo. Autor strzeże bowiem swojej prywatności i od lat konsekwentnie nie ujawnia tożsamości.

Edukacja Malcolm XD okładka

Rozmowa z Malcolmem XD

Olga Wadowska: W wywiadzie dla radiowej Czwórki mówiłeś, że ukrywanie tożsamości to zadanie karkołomne. Skąd się więc wzięło?

  • Malcolm XD: Pasty zacząłem pisać w czasie, kiedy mocno przegrywałem swoje życie i na pewno nie myślałem o tym, że kiedyś będę wydawać książki [śmiech]. Publikowałem na różnych polskich chanach, czyli anonimowych forach internetowych. Kiedy jednak wszedłem we współpracę z Michałem Tylką, z którym z ekranizowaliśmy „Fanatyka” pojawiła się konieczność ujęcia mnie w spisie twórców. Musiałem mieć tożsamość i tak narodził się Malcolm XD.

Nie pojawia się pokusa, aby wreszcie się ujawnić? I czy nie proszą o to np. sami fani?

  • Nie mam takiego planu, natomiast statystycznie rzecz biorąc, nieuniknione jest, że prędzej czy później w jakiś sposób zostanę ujawniony. Może też w pewnym momencie sam dojdę do wniosku, że chcę to zrobić, ale to jeszcze na pewno nie ten moment. Jeszcze chyba nie zdarzyło mi się, żeby ktoś pisał do mnie z prośbą, żebym się ujawnił. Myślę, że większość czytelników nie tylko jest w stanie uszanować, ale nawet lubi moją anonimowość. Siłą rzeczy musiałem jednak ujawnić się przed kilkoma osobami, z którymi blisko współpracuję - jak choćby ludzie z wydawnictwa WAB, czy wspomniany już tutaj Michał Tylka. W moim otoczeniu w realu też oczywiście część osób wie, że ja to ja.

W swoich tekstach wykorzystujesz ogromne ilości różnych sytuacji, przeżyć i motywów. Trudno nie zapytać, skąd czerpiesz taką nieustanną inspirację.

  • Dużo podróżuję i dużo moich past to pasty podróżnicze, pisane na lotniskach czy w pociągach. Kiedy jestem na przykład w autobusie i słyszę jakiegoś faceta, który gada głupoty, to myślę sobie: człowieku, ty nawet nie wiesz, że znajdziesz się w moim tekście! Jestem wyczulony, nastawiony na to, co dzieje się wokół, zbieram różne sytuacje i kiedy zaczynają się układać w sensowną całość, przekuwam je w opowieść.

A która z powieści jest bardziej autobiograficzna, „Emigracja” czy „Edukacja”? Które z opowieści zawartych w nowej powieści wydarzyły się naprawdę?

  • Moje powieści nazywam „autobiografiami fikcyjnymi” i to chyba dobrze oddaje ich naturę. Zarówno „Emigracja”, jak i „Edukacja” są mniej więcej tak samo autobiograficzne, trudno mi powiedzieć, na ile procent - może to być 60 lub 70. Ale prawdą jest, że po powrocie z Wysp poszedłem na studia i prawdą jest, że zostałem z nich wyrzucony… Niejednokrotnie [śmiech]. Naprawdę zdarzył się także między innymi wielogodzinny wyjazd po klefedron pod Warszawę, czy próba zasiedzenia zamieszkałego lokalu.

W jakich okolicznościach spotykamy bohaterów „Edukacji”?

  • Bohaterów „Edukacji” spotykamy dokładnie w momencie, w którym kończy się „Emigracja”, czyli w drodze z UK do Polski. Nie wracają oni jednak do swojego rodzinnego miasta 10 000-19 999 mieszkańców, tylko do Warszawy, gdzie podczas ich pobytu na Wyspach przeprowadzili się rodzice Malcolma.

A jaki jest twój własny stosunek do polskiego systemu edukacji?

  • Z samych studiów byłem wyrzucony kilkukrotnie i moja przygoda z polską edukacją należała raczej do tych trudniejszych. Trudno mi wskazać jakieś rzeczy, które mi się w niej szczególnie podobały. Za największy problemy uważam chyba zafiksowanie na ciągłym testowaniu uczniów - o czym wspominam już na pierwszych stronach mojej nowej książki - oraz nikłe zainteresowanie indywidualnymi zainteresowaniami i talentami uczniów, a stawianie na uniformizację.

Nie boisz się, że inspiracje, sytuacje, które przeżyłeś, kiedyś się „skończą”?

  • Ostatnio myślałem o tym, że być może będę musiał pożyć kolejnych kilka lat, aby „nazbierać” trochę nowych przeżyć i mieć o czym pisać.

Pandemia okazała się hamulcowym, czy jednak kopalnią pomysłów?

  • Absolutnie kopalnią. Ja nawet zawiesiłem prace nad „Edukacją” na dwa tygodnie - chociaż miałem deadline, to udało mi się przekonać wydawnictwo - aby opisać to, co działo się w Polsce na początku lockdownu! Te wszystkie opowieści, że Warszawa zaraz zostanie otoczona kordonem, że będą czołgi na ulicach, wykupowanie papieru toaletowego i płynów do dezynfekcji… Powstały z tego „Kroniki koronawirusowe”, wydane zresztą właśnie przez Empik.

Emigracja Malcolm XD okładka

 

Niedawno na fanpage’u opisałeś rozmowę ze swoim wydawcą, który po ukazaniu się „Emigracji” bał się, że nie zostaniesz zaakceptowany przez „środowisko” literackie. Jak jest dzisiaj? Czy czujesz się już pisarzem?

  • Nie można powiedzieć, że się trzymam ze „środowiskiem”, że bywam na wydarzeniach i tak dalej. Natomiast przy pierwszej książce, kiedy pytano mnie o to, czy jestem pisarzem, to mówiłem, że nie wiem i zobaczę przy drugiej, więc chyba czas się określić. [śmiech] To już czwarta moja wydana publikacja - po „Emigracji”, „Pastrami” i „Kronikach Koronawirusowych - i mam nadzieję, że nie ostatnia, więc tak, czuję się „już” pisarzem. Chociaż oczywiście „Emigracja” to nie jest jakiś najwyższy wyznacznik, to recenzje były dobre. Myślę, że jak przy pierwszej książce dostaje się 4 na 6 gwiazdek w „Polityce”, to nie jest źle. Wiem, że to, co robię, zostało docenione i zaaprobowane.

A więc masz świadomość tego, jaki wkład w spopularyzowanie past miałeś? „Z Internetu pod strzechy” można powiedzieć…

  • Jeżeli za popularyzację możemy uznać na przykład przejście z formy cyfrowej na papier, to tak.. Przełomowym momentem był dla mnie przedruk „Fanatyka” w „CD Action”:  był to pierwszy raz, kiedy pastę wydrukowano. Później też się to zdarzało, w tym roku „Gazeta Wyborcza” w „Magazynie Świątecznym” przedrukowała jedną moją pastę z serii „Kronik Koronawirusowych”. Niektórzy mają mi to za złe - istnieje zjawisko tzw. gate keepingu, polegające na tym, że nie wpuszczamy „obcych” do naszego świata, że nie wolno poza grupą „kumatych” używać tego slangu z chanów. Zatem w Polsce pasty oczywiście istniały przede mną, ale wiem, że to za moją sprawą wyszły poza Internet.


Więcej artykułów o książkach znajdziecie w naszej Pasji Czytam.