Rozmowa z Leszkiem Możdżerem przy okazji premiery „Polski” nowego albumu jazzowego Dream Teamu Możdżer Danielsson Fresco.
Na początek pytanie, które zasugerował wydawca, skąd tytuł „Polska”?
Zatytułowanie albumu w ten sposób to moja głęboka, osobista potrzeba. Po prostu nie zawsze podoba mi się ta Polska jaką oglądam w telewizji więc postanowiłem sobie zrobić z kolegami swoją własną Polskę. Oprócz tego naprawiłem też płot u siebie na dzielnicy, bo zrozumiałem, że Polskę musimy zrobić sobie sami. Żaden rząd ani urząd nie urządzi nam życia tak jak byśmy chcieli.
Z Larsem i Zoharem znacie się od dawna. Ja- kie wyzwania pojawiają się w takiej współpracy? Jakie emocje czy napięcia?
Niestety mieliśmy ściśle wyznaczony czas na wspólną pracę, w ciągu paru dni wynajętego studia musieliśmy nagrać zupełnie nowy materiał, wyrzucić z siebie jak najwięcej pomysłów i to bez pomyłek. Był to olbrzymi wysiłek, więc rzeczywiście każdy z nas miał jakiś moment kryzysu. Na szczęście łączy nas przyjaźń i wybaczamy sobie nawzajem momenty słabości...
Jak długo powstawał materiał na album? Jak wyglądał wkład każdego z was w komponowa- nie?
Od paru lat gromadziłem szkice na tę płytę, systematycznie nagrywałem na dyktafon nie tylko swoje pomysły ale również tematy Zohara Fresco, żeby później opracować je na nasz skład. Zohar ma specyficzny sposób komponowania, zajmuje się głównie rytmem, więc trzeba to później ogarnąć pod względem melodycznym i harmonicznym. Utwór „Norgon" powstał pod- czas próby dźwięku przed naszym koncertem w Petersburgu, po prostu nagrałem swobodną rozgrzewkę Larsa Danielssona na wiolonczeli, potem rozbudowałem ją i opracowałem tak, żeby uzyskać metrum 7/4 i dopisałem do tego melodię. Lars jest wytrawnym kompozytorem, więc po pro- stu przywiózł na sesję przejrzyste nuty, co i tak nie załatwiło sprawy, bo konwencji wykonania utworu „Africa" szukaliśmy dosyć długo. Ostatecznie zarejestrowaliśmy go jako balladę, chociaż początkowo miał to być dynamiczny kawałek z preparowanym fortepianem...
Gdzie nagrywaliście album i z kim?
Nagrania odbyły się w studiu Alvernia, głównym reżyserem dźwięku był Tadeusz Mieczkowski który zrealizował wiele moich poprzednich płyt. Oprócz niego pracowali przy „Polsce" dwaj wybitni realizatorzy: Piotr Witkowski i Piotr Taraszkiewicz. Klawisze i efekty nagrałem w swoim studio we Wrocławiu, gdzie również edytowałem poszczególne ślady i przygotowałem je do ostatecznego miksu.
Jak się odnajduje wasza muzyka w czasach kiedy młodzi ludzie słuchają muzyki w formacie mp3 na telefonie? Trafiacie także do nich, czy raczej szukacie innego, bardziej tradycyjnego odbiorcy?
Nie szukamy żadnego odbiorcy, po prostu wyrażamy swój wewnętrzny świat i szukamy piękna w muzyce. Z tego co widzę, to jest to słuszna droga bo większość koncertów na trasie ma już wyprze- dane bilety.
Co jest najważniejsze kiedy Leszek Możdżer nagrywa nową płytę? Jakie warunki muszą być spełnione?
Ja co chwilę nagrywam coś nowego, a to do filmu, a to do teatru, a to dla kolegów. Nagrywam bardzo często, w najróżniejszych sytuacjach, właściwie jedyne warunki jakie są niezbędne do nagrania to nastrojony fortepian, kilka mikrofonów i rejestrator. No i wiara, że to nagranie ma jakiś sens, bez tego nie zabieram się w ogóle do pracy.
Jakim słowem, zakładając że może to być jedno słowo, określiłbyś muzykę na płycie „Polska”?
Teraz.
Jak bardzo różnią się wersje koncertowe nowych kompozycji od tych z płyty?
Wersje koncertowe często odbiegają bardzo od tego co jest na płycie, jesteśmy jednak improwizatorami, więc na scenie często nas ponosi. W dodatku w niektórych przypadkach wykorzystywaliśmy wieloślad, więc na płycie czasem gra nas sześciu a nie trzech. Scena to inny świat, tam pozwalamy sobie na więcej.
Jaka praca jest lepsza, w studio czy na scenie?
To są inne rzeczywistości, nie da się tutaj ustawić gradacji typu lepsza - gorsza, pod- czas koncertu można odważniej poszukiwać, bo minuta na płycie a minuta na koncercie to są zupełnie różne minuty. Widz może spokojnie poczekać minutę albo i dwie kiedy zespół błądzi w poszukiwaniu jakiejś wspólnej myśli, natomiast na płycie taka sytuacja jest absolutnie niemożliwa do zaakceptowania. Każdy jej fragment musi być precyzyjnie skonstruowany i nasycony treścią.
Gracie trasę. Jak to wygląda w waszym przypadku, chyba nie jeździcie już busem jak za dawnych czasów?
A czym niby mielibyśmy jeździć? Jeździmy busem Mercedesa.
Na scenie sprawiasz wrażenie człowieka, który świetnie się bawi a granie to dla niego sama radość. Nigdy nie czujesz się spięty? Nic cię nie denerwuje?
Staram się pielęgnować w sobie płomyczek radości bez względu na otaczające mnie warunki, albo przepływające negatywne emocje. Zajmuję zawsze pozycję obserwatora i nawet jak jest mi źle albo mnie coś boli to pilnuję tej małej wewnętrznej radości. Taki chcę być i tyle. Podobno serce z każdym uderzeniem wyrzuca z siebie bąbel energii, który rozchodzi się po całym wszechświecie. To jest w tym wszystkim najważniejsze.
Czy będziecie promować „Polskę” także w innych krajach?
Tak, graliśmy już ten repertuar w Pradze, Budapeszcie, Bratysławie i Koszycach, w planach są kolejne koncerty w Europie i na świecie.
Komentarze (0)