Muzyka Fryderyka Chopina doczekała się bardzo wielu pomysłowych i czasami zakasujących opracowań. Mieliśmy już Chopina na jazzowo, rockowo, powstał nawet spektakl, w którym jego kompozycje zestawiono z rapem. Tym razem dostajemy Chopina w formie piosenek. Przepięknie zaaranżowanych i wykonanych na naprawdę światowym poziomie. Natalia Kukulska zgromadziła przy projekcie „Czułe Struny” zespół ponad stu osób – aranżerów, muzyków, dyrygentów i autorów tekstów. Współtwórcami płyty są między innymi: Sinfonia Varsovia, Adam Sztaba, Krzysztof Herdzin, Nikola Kołodziejczyk, Paweł Tomaszewski, Jan Smoczyński, Kayah, Mela Koteluk, Gaba Kulka, Natalia Grosiak i Bovska. Gościnnie pojawił się Janusz Olejniczak. Zagrali także Robert Kubiszyn, Michał Dąbrówka i Piotr Wrombel. Wspólnie udało im się stworzyć album ponadczasowy i po prostu znakomity. Rozmawiamy o nim z Natalią Kukulską.

 

Wywiad z Natalią Kululską

Piotr Miecznikowski: Zacznijmy od pytania, które z pewnością nurtuje niejednego słuchacza – dlaczego Chopin? Skąd taki pomysł?

  • Natalia Kukulska: Sama nigdy bym się nie odważyła zaproponować czegoś takiego i artystycznie zestawić siebie samą z Chopinem (śmiech). Taka koncepcja byłaby dość zuchwała i onieśmielająca. Wszystko zaczęło się od koncertu „Chopin nasz współczesny”, który odbył się dziesięć lat temu i którego pomysłodawcą byli muzycy z Classic Jazz Quartet. Dwa utwory zaaranżował wówczas Adam Sztaba. Specjalnie na tę okazję powstały teksty, ale zaśpiewałam również pieśni.
    Pamiętam, że na początku propozycja udziału w tym koncercie była dla mnie sporym zaskoczeniem, ale w miarę jak zaczęliśmy pracować nad materiałem, przekonałam się, że powstaje coś bardzo interesującego. Poczułam wtedy spory niedosyt i żal, że ten projekt nie został w żaden sposób zarejestrowany. Pomyślałam, że fajnie będzie kiedyś do tego wrócić. Długo zastanawiałam się nad formą – czy zrobić wszystko tak samo? Czy zaprosić tych samych muzyków? W końcu postanowiłam połączyć tę ideę z moim wielkim marzeniem, czyli nagraniem płyty z udziałem orkiestry symfonicznej. Możemy zatem stwierdzić, że ziarenko kiełkowało przez dziesięć lat, aż w końcu udało się zrobić wszystko jak najlepiej.

 

Natalia Kukulska, zdjęcie z artystami pracującymi nad płytą Czułe struny

Fot. Ada Skutyńska

 

Zakładam, że takie projekty wymagają długiego namysłu także ze względu na fakt, że wiele osób podchodzi do muzyki Chopina z ogromnym nabożeństwem. Trzeba mieć odwagę, żeby cokolwiek ruszyć, zmienić, poprzestawiać w tym, co skomponował.

  • Tak, chociaż nie nazwałabym tego albumu przeróbką ale raczej spojrzeniem artystycznym na dorobek tego wybitnego kompozytora. Na początku też byłam zdania, że ta twórczość jest trudniej dostępna z uwagi na fakt, że nabrała przez lata charakteru dobra narodowego. W każdej szkole muzycznej utwory Chopina były absolutną podstawą. Jego muzyka pojawiała się w wielu filmach czy programach telewizyjnych, a dodatkowo rokrocznie odbywa się Konkurs Chopinowski – wydarzenie o światowej randze. To wszystko sprawiało, że Chopin jako postać stawał się coraz mniej „żywy”, a coraz bardziej „pomnikowy”. Trochę mnie to odstraszało, tym bardziej że w niektórych jego utworach narodowego patosu jest rzeczywiście całkiem dużo.
    Na szczęście moje odkrywanie Chopina i jego muzyki opierało się bardziej na prawdziwych emocjach –  te kompozycje po prostu mocno mnie wzruszały. Kiedy przestałam myśleć kategoriami „jak to się robi w szkole”, ta muzyka dla mnie ożyła, odkryłam jej różnorodność. Stworzyłam sobie taką pulę ukochanych utworów, które stały się później punktem wyjścia do projektu, o którym rozmawiamy. Wybrałam te, które wydawały się najbardziej „śpiewne”. Zawsze wydawało mi się, że muzyka powinna być czymś żywym – zresztą kto wie, czy gdyby Chopin żył w dzisiejszych czasach, to życzyłby sobie takiej pomnikowości? W końcu każdy artysta chce, żeby jego twórczość żyła i inspirowała kolejnych twórców.

Do współpracy nad albumem „Czułe Struny”, udało się zaprosić wielu niebywale uzdolnionych muzyków. Aranżacjami zajęli się Krzysztof Herdzin, , Adam Sztaba, Paweł Tomaszewski, Jan Smoczyński i Nikola Kołodziejczyk. Znaliście się wcześniej, pracowaliście ze sobą?

  • Z większością panów maiłam okazję współpracować, znać się i nawet bardzo lubić. Z Jankiem Smoczyńskim byliśmy na trasie koncertowej, z Krzysztofem Herdzinem współpracowaliśmy kilkakrotnie przy różnych projektach, a Pawła Tomaszewskiego poznałam kiedy zaprosił mnie na festiwal imienia Andrzeja Zauchy. Najlepiej znaliśmy się z Adamem Sztabą, z którym łączyło mnie wiele przedsięwzięć muzycznych i relacja prywatna.
    Jedyną nową dla mnie postacią – chociaż znałam wcześniej jego muzykę – był Nikola Kołodziejczyk. On bardzo ciekawie podszedł do swojego zadania, ponieważ jako jedyny nie skorzystał z mojej puli utworów Chopina, które chciałam wykonać, ale zaproponował coś od siebie. Wybrał mniej znane kompozycje, ale ostatecznie stanowią one o wartości płyty – dzięki nim słuchacz dostaje nie tylko „hity” Chopina, ale także kompozycje mniej ograne i osłuchane, jednak równie wartościowe i godne uwagi.

 

Płyta Czułe struny Natalii Kukulskiej

 

W studiu pojawił się także Janusz Olejniczak – wybitny pianista, pedagog, postać od lat kojarzona z Chopinem. Jak doszło do tej współpracy i jaka była jego opinia o całym projekcie?

  • Udział pana Janusza Olejniczaka to dla mnie wielki zaszczyt i swego rodzaju „pieczątka jakości”. Wiadomo, że bardzo starannie dobiera projekty, w które się angażuje i z pewnością nie firmowałby swoim nazwiskiem czegoś, co sam uznałby za słabe czy profanujące muzykę Chopina.
    A jak się pojawił na płycie? Otóż dzięki zaproszeniu Janka Smoczyńskiego, który gra z panem Januszem w projekcie „Głosy Gór”. Na pewnym etapie okazało się, że potrzebujemy takiego „chopinowskiego dotyku”, którego nie da się uzyskać u muzyka jazzowego. Wtedy Janek zaproponował pana Janusza, który na szczęście zgodził się zagrać. Bardzo się cieszę, że doszło do tej współpracy.

A jak pracowało się z orkiestrą Sinfonia Varsovia? Udało się znaleźć jakieś porozumienie z tymi muzykami?

  • Otrzymałam od nich ogromne wsparcie. Zarówno od samych muzyków, jak i od dyrekcji. To było dla mnie bardzo ważne, bo to są muzycy, którzy siedzą na co dzień w klasyce. Zatem kiedy okazało się, że wszyscy cieszą się z tego projektu i uważają go za bardzo interesujący, było to dla mnie naprawdę budujące doświadczenie. Takie wielkie „ufff!” (śmiech). Bałam się trochę, że nie zaakceptują samej idei, tymczasem spotkałam się z bardzo przychylnym i profesjonalnym podejściem.

 

Natalia Kukulska podczas nagrań albumu Czułe struny

Fot. Michał Klusek

 

Testy oprócz Ciebie napisały wspaniałe panie, artystki, wokalistki – Mela Koteluk, Kayah, Gaba Kulka, Natalia Grosiak (Mikromusic) i Bovska. Jak wyglądała wasza współpraca?

  • To była bardzo ważna i bliska kooperacja. Od jakiegoś czasu sama piszę teksty na swoje płyty, ponieważ zrozumiałam, jakie to ważne dla wyrazu artystycznego, żeby śpiewać własnymi słowami, przekazywać swoje myśli. Przy tej płycie pomyślałam, że najlepiej byłoby zaprosić osoby, których wrażliwość i estetyka słowa jest mi bliska. Wiedziałam, że te artystki nie stworzą czegoś, co byłoby dla mnie obce. Technicznie wyglądało to tak, że najpierw nagrywałam poszczególne utwory w formie demo, gdzie śpiewałam „po flamandzku” (śmiech). Chodziło o to, żeby dostały kompozycję z linią wokalu i uchwyconym nastrojem, klimatem całości. Zauważyłam, że pisząc teksty, sugerowały się tym, co nagrałam; nawet niektóre przypadkowe sylaby okazały się pomocne i inspirujące. Zabawne, że każda z nich podeszła na początku ze sporym onieśmieleniem do mojej propozycji, w stylu „ale jak to? ja i... Chopin?” (śmiech). Ale udało mi się im wytłumaczyć, że chodzi o coś bardzo szczerego i prawdziwego. Proste, bliskie podejście, bez postawy na baczność. Nazwałyśmy emocje, które wynikają z muzyki po swojemu.

 Ciekawe, co powiedziałby sam Chopin, gdyby usłyszał teksty dopisane do swoich kompozycji.

  • Tego się nigdy nie dowiemy (śmiech). Chodziło mi o przefiltrowanie jego muzyki przez wrażliwość artystów, których zaprosiłam. W pewnym momencie okazało się, że wspólnym wątkiem utworów jest czułość. Zaistniała początkowo w moim tekście „Znieczulenie”, który napisałam po wysłuchaniu przemówienia noblowskiego Olgi Tokarczuk. To było tak wspaniałe, mądre i piękne, że zainspirowało mnie do napisania tekstu. Później okazało się, że ta czułość wraca w liryce, bo w muzyce jest czymś podstawowym.

 

Natalia Kukulska

Fot. Karolina Wilczyńska, również autorka zdjęcia okładkowego

 

Ostatnia kwestia – koncerty. Taki materiał aż prosi się o wykonanie na żywo. Niestety aktualna sytuacja nie sprzyja spotkaniu z publicznością. Macie jakieś pomysły/plany odnośnie grania tych utworów, kiedy wszystko wróci do normy?

  • Koncerty odbędą się z całą pewnością, czuję nawet oczekiwanie ze strony publiczności. Odbiór płyty jest naprawdę wspaniały i sprawia mi to ogromną radość, bo w naszym zawodzie sukces nie jest czymś, co da się przewidzieć lub zaplanować. Teraz cała ta sympatia ze strony słuchaczy wymaga od nas, żeby spotkać się z nimi i zaprezentować tę muzykę na żywo, ale to nastąpi dopiero w przyszłym roku. Tymczasem na październik mamy zaplanowany jeden koncert bez udziału publiczności, w filharmonii Szczecińskiej. Całość odbędzie się w „pełnym wymiarze” – będzie orkiestra, muzycy sekcyjni, pięciu dyrygentów. Całość zostanie zarejestrowana i udostępniona w Internecie w ramach projektu „Kultura w sieci”. Jednak z całą pewnością w przyszłym roku zaprosimy słuchaczy na prawdziwe koncerty, bez pośrednictwa szklanego ekranu (śmiech).