Już w marcu White Lies  ponownie zagrają w Polsce, a tymczasem Harry McVeigh (wokal), Charles Cave (gitara basowa) i Jack Lawrence – Brown (perkusja) specjalnie dla „Tomu Kultury” mówią o utworach zawartych na ich ostatniej płycie „Ritual”.

1. „Is Love”

Harry: To idealna piosenka na rozpoczęcie płyty. To dobra reprezentacja tego, co znajduje się na reszcie płyty – potężna rockowa piosenka.

Charles: To też jeden z utworów, które najbardziej różnią się  od tego co było na naszej pierwszej płycie („To Lose My Life”), dlatego zdecydowaliśmy umieścić ”Is Love” na początku „Ritual”.

Jack: Wydaje mi się, że „Is Love” to duży krok naprzód dla zespołu.

2. „Strangers”

Jack: Jest  to jedna z moich ulubionych piosenek do grania na koncertach. Jeden z tych kawałków, przy których wiadomo już w momencie nagrywania, że zabrzmią świetnie na żywo. Niezły kandydat na singel. Wiele osób twierdzi, że to najbardziej radiowa piosenka na płycie.

3. „Bigger Than Us”

Jack: To nasz pierwszy singel z płyty „Ritual”.  Przy tym utworze już na etapie wersji demo wiedzieliśmy, że stanie się pierwszym singlem. Mam wrażenie, że nigdy wcześniej nie udało nam się skomponować kawałka, który miałby taki potencjał komercyjny jaki ma „Bigger Than Us”.

Charles: Już w momencie pisania utworów na „Ritual” byliśmy przekonani, że właśnie „Bigger Than Us” jest najbardziej chwytliwym kawałkiem. Niemal popowym w porównaniu do pozostałych piosenek na płycie.

Jack: To też jeden z tych nowych utworów, na które wydaje nam się publiczność najlepiej reaguje na koncertach. Moim zdaniem to prawdziwy rockowy hymn. Jestem z niej bardzo zadowolony. Również z teledysku do tej piosenki, który okazał się być naszym najpopularniejszym klipem.

Charles: Przy tej piosence nie chcieliśmy za nadto eksperymentować. Postanowiliśmy postawić na melodię, która naszym zdaniem jest lepsza, niż wszystko co do tej pory napisaliśmy.

4. „Holy Ghost”

Jack: To nagranie na którym slychać najbardziej wpływ pracy z Alanem Moulderem (producentem albumu, znanym m.in. ze współpracy z Depeche Mode, Smashing Pumpkins czy Nine Inch Nails ). Zwłaszcza kiedy posłucha się tych ostrych gitar.

Charles: Naszemu producentowi od usłyszenia pierwszego riffu szczególnie spodobał się ten kawałek.

Jack: Wiele osób mówi, że „Holy Ghost” to nasz najbardziej agresywny utwór. I chyba trudno się z tym nie zgodzić. Dobrze też reprezentuje to, co Alan Moulder wniósł do tej płyty jeśli chodzi o brzmienie i o to czego od niego oczekiwaliśmy. Przy tym utworze zdaliśmy sobie sprawę jakie spotkało nas szczęście i zaszczyt, że możemy pracować z Alanem.

5. „Bad Love”


Harry: „Bad Love” to kawałek, który na początku w ogóle mi się nie podobał. Ale teraz, kiedy upłynęło trochę czasu od momentu nagrywania w studio nabrałem do niego dystansu. Przede wszystkim miałem możliwość sprawdzenia jak brzmi na koncertach i jak reaguje na niego publiczność i zmieniłem zdanie. Zacząłem go lubić. Wydaje mi się, że to bardzo mocny utwór. Słyszałem opinie, że właściwie przypomina trochę klasyczne rockowe nagrania w stylu Led Zeppelin, choć nie powiedziałbym, żebyśmy kiedykolwiek jakoś specjalnie inspirowali się tym zespołem. Zwłaszcza nie na tej płycie. Ale to miłe usłyszeć takie porównanie.

6. „The Power & Glory”


Jack: To dosyć niekonwencjonalna piosenka, jeśli wziąć pod uwagę nasze wcześniejsze dokonania.  Zdecydowanie odstaje od reszty materiału na nowej płycie. Jest najbardziej  „popowa” i najmocniej chyba inspirowana Talking Heads – zespołem, który uwielbiamy.  To też nasz najdłuższy kawałek – trwa prawie 6 minut. Gdybyśmy mieli wspólnie wybrać jako zespól nasze ulubione nagranie to prawdopodobnie byłoby to „The Power & Glory”. Jesteśmy z niego bardzo dumni. To nasze największe osiągnięcie.

7. „Street Lights”

Harry: Wiele osob docenia ten utwór dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu. To bardzo hipnotyczna piosenka. Nasz menadżer niemal się rozpłakał ze wzruszenia, kiedy po raz pierwszy zaprezentowaliśmy mu ten kawałek. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś płakał słuchając naszej muzyki.

Charles: Uwielbiam ten kawalek.  Zwłaszca ze względu na fakt, że główny riff zagrany jest tu na basie.

8. „Peace & Quiet”

Harry: Tak jak już wielokrotnie wspominaliśmy uwielbiamy Talk Talk. Zwłaszcza Jack i Charles. I w tym utworze to jest chyba najbardziej słyszalne. Tu też najbardziej chyba można wychwycić jak wiele się nauczyliśmy i jak dojrzeliśmy jako zespół od momentu wydania ostatniej plyty.

9. „Turn the Bells”

Charles: To nagranie jest rezultatem moich doświadczeń z podróży do Tybetu rok temu.  Byłem pod wielkim wrażeniem zwłaszcza religijnego aspektu życia, z którym człowiek się styka przebywając w Tybecie. Mimo tego, że pochodzę z Londynu, gdzie na codzień ma się do czynienia z mieszanką wielu kultur i religii to nadal robi duże wrazenie. I tym właśnie zainspirowany był ten kawałek.

Harry: To mój ulubiony tekst na płycie. Śpiewając te słowa mam wrażenie jakbym sam tego wszystkiego doświadczył. To też najlepszy przykład kierunku w jakim podążamy na tej płycie. Dosyć mocno elektroniczny i surowy. Nie byliśmy przekonani czy to dobry kawałek dopóki nie nagraliśmy go w studio. Jestem z niego bardzo dumny.

10. „Come Down”


Jack: To dziwna piosenka.  Bardzo skomplikowana technicznie. Nie wiem czy będziemy w stanie zagrać ją na żywo.

Charles: Przy tej piosence daliśmy sobie dużo wolności. Tym razem nie użyliśmy gitary ani basu. Jest bardzo klimatyczna.

Jack: Wydawało nam się, że brakuje nam jakiegoś spokojniejszego utworu na tej płycie, bardziej refleksyjnego momentu,  ponieważ reszta materiału jest dość dynamiczna, dlatego album zamyka „Come Down”. Zwykle trudno jest napisać spokojny utwór i uniknąć stworzenia czegoś balladowego, ale wydaje mi się, że nam się udało.

Harry: Warto przy tej okazji wspomnieć, że ta piosenka związana jest poniekąd z albumem Alicii Keys „Element Of Freedom”, której słuchaliśmy sporo podczas nagrywania „Ritual”. Uważamy, że to świetna popowa płyta. W każdym razie w tym kawałku wykorzystaliśmy technikę nagrywania wokali, która jest typowa dla nagrań r’n’b. Właściwie to wykorzystaliśmy ją na całej płycie, ale nie aż w takim stopniu jak w „Come Down”. Może wykonamy ją przy jakiejś szczególnej okazji. Jednorazowo, być może z jakimś chórem.

Oprac. Universal