Blisko pół tysiąca osób przybyło na spotkanie z Lechem Wałęsą w warszawskim Empiku Juniorze. Były prezydent opowiadał o przyczynach napisania wydanej kilka dni temu autobiografii "Droga do prawdy". Sporo czasu poświęcił też globalizacji, a oklaski publiczności wywołał opowieścią o swoich próbach rozgryzienia zasady działania komputera.
Dlaczego powstała autobiografia "Droga do prawdy"
- Mam prostą filozofię. Uczestniczyłem w tylu momentach, w tylu akcjach, konsekwencje niektórych moich decyzji są odczuwalne do dziś i będą jeszcze przez jakiś czas odczuwalne. Powinienem się z tego wytłumaczyć, podać swoją argumentację, dlaczego podejmowałem takie decyzje a nie inne, skąd to się brało, jakie miałem podstawy i jakie było moje myślenie. Właśnie to chcę przekazać i zostawić potomnym, aby ludzie, dochodząc do prawdy, mogli korzystać z różnych źródeł. Każdy dla siebie i każdy po swojemu, ale z moim udziałem. (...)
Życie każdego z nas jest większe jak 600 stron. Gdyby każdy z nas opisał wszystko, w czym uczestniczył, wszystkie większe i mniejsze sprawy, to też by 600 stron wyszło. Moje życie było bardzo bogate, więc zostało jeszcze dużo materiału, który w tej książce się nie zawarł, a moim zdaniem powinien być oddany społeczeństwu. Dlatego już zbieram materiały i akcje, które były moim udziałem, ale nie są nigdzie opublikowane. Jak to pozbieram, to zrobię jeszcze jedną książkę, chyba już testament.
Globalizacja tak, ale jaka?
My mamy właściwie trudniejszą sytuację niż miał Mojżesz, kiedy wyrwał Żydów z egipskiej niewoli. Nasze pokolenie wyrwało świat z niewoli komunistycznej. Nasze pokolenie wyrwało świat z granic podziału i robimy jedną Europę. Gdyby mój ojciec na chwilę wstał z grobu i gdybym mu zameldował: "Tato, czy ty wiesz, że między Polską a Niemcami nie ma granicy? Czy ty wiesz, że tam nie stoją żołnierze? " to on by natychmiast zmarł na zawał serca. (...)
Są jednak pytania: jak ta ekonomiczna jedność Europy ma wyglądać, kiedy 10% ludzkości ma majątek 90% ludzkości? Jak mamy głosować? Niemcy chcą więcej głosów, Francuzi też, Polska też. A zapominamy, że jutro do naszej europejskiej organizacji przystąpią Chiny. Jak im damy głosy tym samym kluczem, to wszystkie głosowania przeciwko Chinom mamy przegrane. W pewnym momencie Chiny powiedzą: "Przyłączcie Europę do Chin" i przegłosują to. I co my wtedy zrobimy? Będziemy przeciwko demokracji? Takie są problemy w tym pokoleniu. Otworzyliśmy szansę dla Europy i szansę pod globalizację, ale otworzyliśmy tylko drzwi. To należy teraz uporządkować.
Ze śrubokrętem na komputer
Wyszedłem z techniki na wysokości widea. Kiedy widea wchodziły do Polski, przeniosłem się do pracy politycznej.
Przypadek zrządził, że jechałem do Japonii. Tam się leci 12 czy 16 godzin samolotem. Można zwariować! I moje otoczenie kupiło mi komputer. Zacząłem się nim bawić i po paru godzinach zabawy nie mogłem go popsuć! On wciąż chodził! Myślałem wcześniej, że jak coś źle dotknę, to wybuchnie i popsuje się. Powiedzieli mi, gdzie resetować i że jakby coś, to mogę przycisnąć. I rzeczywiście, jak się coś zawiesiło, to przycisnąłem i od nowa. Bardzo mi się to spodobało, bo to taka wańka-wstańka, on się po prostu nie psuje, chyba że potraktuje się młotkiem. Wciągnęło mnie, więc dla wszystkich moich biur kupiłem części i zacząłem sam osobiście składać wszystko ze śrubokrętem. Chciałem nauczyć się od środka jak ten komputer funkcjonuje.
Muszę powiedzieć, że złożyłem komputery dla wszystkich moich biur i niczego się nie nauczyłem. Komputery są tak zrobione, że właściwie inaczej nie można ich złożyć, bo wszystko pasuje tam, gdzie ma być i nie można tego popsuć. A ja lubię rozumieć, co się dzieje.
W wideo to były oporniki, kondensatory, tranzystory i ja to wszystko rozumiałem. Wiedziałem, że tutaj się podkłada, tam odejmuje, tu powstaje taki prąd, on pomaga temu... ja to wszystko wiedziałem! A po złożeniu komputerów nadal tego sprzętu nie rozumiem. Wszystko jest schowane, wszystko zamaskowane i nawet nie wiem, czy on będzie chodził, czy nie będzie. W wideo jakby się przepalił opornik czy coś, to zmierzyłbym napięcie, a w komputerze nic nie mogę zmierzyć. Napracowałem się, a nic nie nauczyłem, bo tak to zbudowano, że wszystko pasuje i inaczej nie da się złożyć, a w dodatku potem to działa. Moje pokolenie chyba nie przeskoczy tego myślenia, które uruchomiła młodzież z tymi komputerami. To inne myślenie, to jakieś myślenie panelowe, gniazdowe...
Na przykład dzisiaj: zabrałem ze sobą komputer, który dostałem od prezydenta miasta Gdańska. Piękny komputer, ale nie sprawdzony. Miał być dobry, zabrałem go do Warszawy i nie mogę sobie z nim poradzić. Chodzi jak chce, w ogóle mnie nie słucha. Ta maszyneria jest dzisiaj tak skomplikowana, że właściwie nawet nie możemy być jej pewni. Zawsze może nam wyskoczyć i zrobić jakiś numer. Kiedyś było inaczej. Było prościej, maszyny tak bardzo nami nie rządziły, nie bardzo się wyłamywały. A dziś się wyłamują. To co one jutro z nami zrobią? - pytał retorycznie Lech Wałęsa.
Spotkanie z Lechem Wałęsą, które odbyło się 23. października w salonie Empik Junior w Warszawie, prowadziła Janina Paradowska.
Magdalena Walusiak

Aktualności
Wałęsa o sobie, globalizacji i tajemniczych komputerach
Blisko pół tysiąca osób przybyło na spotkanie z Lechem Wałęsą w
warszawskim Empiku Juniorze. Były prezydent opowiadał o przyczynach
napisania wydanej kilka dni temu autobiografii "Droga do prawdy". Sporo
czasu poświęcił też globalizacji, a oklaski publiczności wywołał
opowieścią o swoi
Komentarze (0)