To już 12. edycja Wielkanocnego Festiwalu Ludwika van Beethovena , która odbędzie się w kilku miastach w Polsce. W Krakowie, Warszawie, Białymstoku, Gdańsku i Łodzi. Początkowo Festiwal  gościł tylko w Krakowie. Skąd to przesunięcie ciężaru?

 
Był pewien moment, kiedy doszłam do wniosku, że należy przenieść Festiwal do stolicy. Ten Festiwal zyskał tu publiczność, melomanów, a ja dobry grunt do pracy. To powody do radości, w końcu jest to stolica kraju, do którego przyjeżdżają masy obcokrajowców, gdzie mieszczą się siedziby największych firm, czy ambasady. Także publiczność jest bardzo zróżnicowana. Ktoś mnie kiedyś zapytał, jak to możliwe żeby ten Festiwal miał taki sam klimat w Warszawie, jak w Krakowie? Odpowiedziałam, że pewnie będzie mieć inny klimat, ale każde miasto ma duszę. Taką samą duszę ma Warszawa, to znaczy że trzeba pokazać Festiwal trochę inaczej. Trzeba znaleźć coś, co jest atrakcyjne dla warszawskiej publiczności, ale nie tylko. Ten Festiwal stał się festiwalem międzynarodowym. Jesteśmy członkiem European Festivals Association International Society fof The Performing Arts. Mamy ogromną promocję Festiwalu na świecie. Byliśmy w Nowym Yorku, w Brukseli, i zaczynamy mieć melomanów, którzy przyjeżdżaja do nas już po raz kolejny.

 
Czyli krzywa stałych słuchaczy związanych z Festiwalem rośnie.

 
Ogromnie rośnie nie tylko liczba słuchaczy, ale także internautów, którzy wchodzą na naszą stronę internetową. To świadczy o tym, że Festiwal uzyskał rozgłos. Naszym zadaniem jest też sięgnięcie po młodszą publiczność. Zainteresować, lub starać się wytłumaczyć, że warto wejść do sali koncertowej, posłuchać któregoś z koncertów i może ta publiczność wróci. Wychodzę z założenia, że całe szczęście, że nie wszyscy mamy ten sam gust. Stąd różnorodność naszego Festiwalu. Chcemy sięgnąć zarówno po młodszych, jak i po tych wielkich melomanów, którzy mają wyrobiony gust i zainteresowania, ale też tak dobieramy ten program, aby był dla wszystkich

 
Jak dotąd udało Wam się zaprosić niemalże 300 solistów, nie wspominając nawet o orkiestrach czy chórach. To świadczy o ogromnym szacunku wśród melomanów jak i twórców. Jak wygląda pozycja i prestiż Festiwalu na świecie?

 
Nad prestiżem pracuje się wiele lat. To, że przyjeżdżają wielkie zespoły; to, że ja już dostaję pytania, czy mogą przyjechać na Festiwal, czy w końcu rozszerzenie Festiwalu na inne miasta świadczy o tym, że zaczął się liczyć. Jest promowany zarówno w kraju, jak i za granicą. O to zabiegamy, bo to jest ta konieczna promocja.
W tym roku na Festiwalu znajdzie się zespół, może daleki festiwalowi muzyki klasycznej, prezentujący muzykę arabską. To efekt naszej współpracy z festiwalem w Abu Dhabi. Chcemy na koncertach wieczornych pokazać ogromną różnorodność tego, co mamy do zaprezentowania. Wracając do pytania – mamy w tej chwili więcej chętnych, niż możemy pomieścić w ramach "Festiwalu. Ja, jako dyrektor, marzę o rozszerzeniu go o jeszcze na kilka dni. To oczywiście wiąże się z naszymi możliwościami finansowymi. Zawsze był mecenat prywatny i wielka sztuka nigdy się bez niego nie obroniła. Na razie jednak pozostajemy w dawnej formule, czyli dwa tygodnie. W tym roku to 24 koncerty i 30 tysięcy publiczności. To w tej chwili jeden z największych Festiwali muzyki klasycznej.

 
Przy takich liczbach logicznym następstwem tego powinno być większe zainteresowanie mediów. Możemy liczyć na transmisję w radiu bądź telewizji?

 
Jesteśmy po rozmowach z TVP i cieszę się ogromnie, bo będziemy mieli po raz pierwszy relacje z Festiwalu i informacje o nim w TVP 3 o ogólnokrajowym zasięgu. To dla nas, jako animatorów życia kulturalnego, jest ogromnie ważne. Przez przystępne ceny staramy się sięgnąć i do studentów, i do emerytów, i tych, których na co dzień nie stać na kupno biletów. Festiwal jest dostępny dla każdego, a jednocześnie staramy się, aby był on elitarny, prezentując tak wybitnych artystów. Otwieramy go 9. marca koncertem, na którym usłyszymy chociażby: Amande Mace, Liobe Braun czy René Pape – jeden z najwspanialszych basów, który pierwszy raz przyjeżdża do Polski. Jest również Christa Ludwig – jedna z największych śpiewaczek naszych czasów, która występowała 50 lat na scenie. To, że ten głos cały czas jest świeży, to jest fenomen. Zeszła ze sceny w wieku 67 lat, a w Warszawie będzie obchodzić 80- lecie. Wystąpi w potrójnej roli. Będzie prowadziła warsztaty mistrzowskie, wystąpi w roli narratora, oraz będzie przygotowywała młodych artystów do wykonania opery Luigiego Cherubini – „Lodoiska".

 
Od początków Festiwalu koncertom towarzyszyły imprezy dodatkowe. Mam nadzieje, że to się nie zmieniło.

 
W tym roku tematem nowego projektu będzie „Mistrz i jego uczeń”. W tym wypadku będzie to Krzysztof Penderecki z okazji jego 75-lecia. Drugim wydarzeniem będzie występ arabskiego zespołu Al-Oyoun Group w Fabryce Trzciny. Będą również kursy mistrzowskie, sympozja, wystawa manuskryptów.

 
Czy to prawda, że wielu artystów zgadza się na przyjazd do Krakowa za mniejsze honoraria?

 
Nie tylko do Krakowa, ale do innych miast również. Nie wiem, czy to jest związane z moją osobą. Noszę nazwisko mojego męża, który już należy do świata. Jest mi z pewnością łatwiej zwracać się do artystów, których albo znam osobiście, albo są to artyści z którymi się spotykam na świecie w trakcie koncertów, wielkich festiwali. Staram się ich przekonać, aby sięgali po nowe sceny i nową publiczność.

 
Festiwal kończy się w przeddzień Wielkanocy. Czy ma Pani czas na przygotowania świąteczne?

 
Kiedyś jeszcze tak. Teraz Festiwal kończymy w Wielką Sobotę, więc jestem nim całkowicie pochłonięta. Jednak on sam ma w sobie nutę Wielkanocy. W naszej tradycji Wielki Piątek jest bardzo ważnym dniem i koncerty tego dnia będą związane z nim tematycznie.

 
W takim razie pozostaje mi jedynie życzyć konsekwencji w działaniu. Ten Festiwal to w końcu praca całego sztabu ludzi.

 
Niestety nie sztabu, bo nie możemy sobie na to pozwolić jako stowarzyszenie. Pracuje nad nim 9 osób, a ja w imieniu ich i swoim zapraszam serdecznie na koncerty.

 

Rozmawiał Karol Modzelewski