Ronald Reagan, Jan Paweł II i Margaret Thatcher - jeszcze u progu lat siedemdziesiątych wydawało się, że zakończą kariery na średnich szczeblach hierarchii, a już na pewno nikt nie sądził, że kiedyś osiągną najwyższe dostępne dla nich zaszczyty i zmienią bieg historii. Jak tego dokonali? Rozmowa z Johnem O’Sullivanem, autorem książki Prezydent, papież, premier: Oni zmienili świat.
- W swojej książce pisze pan, że zarówno Ronald Reagan, Jan Paweł II jak i Margaret Thatcher byli entuzjastami wolności. Z drugiej strony opisywani przez pana politycy oceniani byli często jako „zbyt konserwatywni”, a papież jako „zbyt ortodoksyjny”. Jana Pawła II często oskarżano o stawianie wiernym zbyt dużych wymagań, np. w kwestii antykoncepcji. Czym zatem jest wolność z punktu widzenia bohaterów pańskiej książki?
- Wszyscy troje byli entuzjastami wolności politycznej, także wolności wyznania. Mam tu na myśli wolność ludzi od zewnętrznych ograniczeń, szczególnie od kontroli państwa, która w krajach komunistycznych oznacza represje. Nie ma żadnej sprzeczności między wiarą w wolność polityczną a konserwatyzmem w polityce albo ortodoksją w religii. Współcześni konserwatyści zazwyczaj uważają, że wolność jest najwyższą wartością polityczną, chociaż nie w każdej sytuacji. Mówię o obronie wolności w sensie libertarianizmu (pogląd postulujący nieograniczoną swobodę dysponowania własną osobą i własnością, o ile nie ogranicza to swobód innego człowieka - red.). Zarówno Jan Paweł II, jak i Ronald Reagan byli pobożnymi ludźmi wierzącymi w moralną wolność: uważali, że człowiek jest naprawdę wolny tylko pod tym warunkiem, że opanuje własną słabą naturę, zachowa prawość w życiu prywatnym i będzie niezależny w cywilnym społeczeństwie. Życie pani Thatcher sugeruje, że usiłuje ona trzymać się podobnych zasad. Oczywiście żaden człowiek nie osiągnie nigdy stanu całkowitego panowania nad sobą w życiu doczesnym.
Te dwa rodzaje wolności - zewnętrznej i wewnętrznej - nie są przeciwstawne, a wręcz niezbędne dla siebie nawzajem. Obrońcy wolności, którzy usiłują „uwolnić” człowieka od jego wewnętrznych ograniczeń wynikających na przykład z religii, najpierw zachęcają do społecznego nieporządku, a później nakładają zewnętrzne ograniczenia w postaci kontroli państwa.
- Które z decyzji i działań Reagana, Jana Pawła II i Thatcher uważa pan za przełomowe dla rozwoju współczesnego świata?
- Pełna lista wyczerpałaby zainteresowanie polskich czytelników moją publikacją, ale jeśli skupić się na tym, że współczesny świat uwolnił się od komunizmu i zmierza w kierunku globalizacji oraz kapitalizmu, to najważniejszym wydarzeniem w przypadku Jana Pawła II była jego wizyta w Polsce w 1979 roku. Od tego momentu rozpoczął się demontaż wschodnioeuropejskiego komunizmu. Najważniejszą decyzją Reagana było postanowienie o zainstalowaniu amerykańskich pocisków w Europie Zachodniej. Oznaczało to porażkę ruchu „pokoju” oraz koniec nadziei Związku Sowieckiego na zastraszenie Europy Zachodniej i zmuszenie jej do uległości. Za najważniejsze działanie Margaret Thatcher uważam reformę brytyjskiej gospodarki, a szczególnie rewolucyjną prywatyzację, która pokazała, że socjalizm jest odwracalny i że to jednak kapitalizm jest „falą przyszłości”.
- Czy zauważa pan jakąś regułę w podejściu intelektualistów do konserwatywnych przywódców? Czy jakieś znaczenie w ocenie działań 40. prezydenta USA miał czytelny kodeks moralny, którym Reagan się kierował?
- Trafiła pani w sedno. Liberalni intelektualiści są zakochani w pojęciu złożoności i uwielbiają powtarzać, że nie można stawiać prostych pytań w przypadku skomplikowanych problemów. Tymczasem złożoność to często znak intelektualnego zamętu. Prawo Ockhama radzi wybierać prostsze z dwu objaśnień, jeżeli oba są jednakowo wiarygodne. Złożoność odpowiedzi często oznacza, że przesłanki danego twierdzenia są fałszywe. Na przykład
Reagan rozwiązał kryzys energetyczny lat 80., wbrew ostrzeżeniom ekonomistów, poprzez „prostą” politykę uwolnienia cen ropy i benzyny.
Kontrast prostoty i złożoności jest szczególnie widoczny w kontekście moralności. Intelektualiści nie lubili Reagana właśnie dlatego, że celebrował i wcielał w życie tradycyjne cnoty amerykańskiej prowincji. Intelektualistom wydaje się, że za tymi cnotami kryją się hipokryzja czy zwykła nostalgia, a optymizm Reagana ich irytował.
- Czy wśród współczesnych polityków można znaleźć osobowości na miarę bohaterów pańskiej książki?
- Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero w przyszłości. Widzę jednak dwóch kandydatów spośród dzisiejszych liderów - to Lee Kuan Yew z Singapuru i John Howard z Australii. Obaj zmienili swoje kraje na lepsze; obaj pokazali wielką odwagę moralną w działaniu; obaj też udowodnili, że polityczna przebiegłość jest niezbędna mężowi stanu.
Pytała Magdalena Walusiak

Wywiady
Trójca reformatorów świata. Wywiad z Johnem O'Sullivanem
Ronald Reagan, Jan Paweł II i Margaret Thatcher - jeszcze u progu lat siedemdziesiątych wydawało się, że zakończą kariery na średnich szczeblach hierarchii, a już na pewno nikt nie sądził, że kiedyś osiągną najwyższe dostępne dla nich zaszczyty i zmienią bieg historii. Jak tego dokonal
Komentarze (0)